Preview only show first 10 pages with watermark. For full document please download

Politeja 47 - Księgarnia Akademicka

   EMBED


Share

Transcript

politeja 47 Małgorzata Abassy Jolanta Ambrosewicz-Jacobs Marcin Chruściel Anna Duda Małgorzata Gaszyńska-Magiera Anna Gryglaszewska Janina Hajduk-Nijakowska Marta Hoffmann Marta Kobiela-Kwaśniewska Kamila Łapicka Sylwia Majdosz Zbigniew Pasek Agata Rejowska-Pasek Celina Strzelecka Jarosław Syrnyk Katarzyna Taczyńska Robert Więckowski Anna Wolff-Powęska Pismo Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ W Politei 47 publikują następujący autorzy: Pismo Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego 47 2017 OBLICZA POSTPAMIĘCI 2 ISSN 1733-6716 www.akademicka.pl Politeja 47.indd 1,3 2017-07-04 12:44:27 Publikacja dofinansowana przez Wydział Studiów Między­ narodowych i Politycznych UJ. Publikacja wydana w dwóch wersjach: elektronicznej i drukowanej. Wersją pierwotną jest format elektroniczny Politeja. Pismo Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego ul. Gołębia 24, 31-007 Kraków tel. 12 663 15 65, 12 664 15 64 [email protected] www.politeja.wsmip.uj.edu.pl Wydawca: Księgarnia Akademicka sp. z o.o. ul. św. Anny 6, 31-008 Kraków tel. 12 431 27 43 [email protected] www.akademicka.pl ISSN 1733-6716 Redakcja tekstów: Justyna Wójcik Ewa Popielarz Projekt okładki: Łukasz Fyderek Typografia, skład i łamanie: Studio ANATTA www.anatta.pl Nakład: 150 egz. Na liście B czasopism punktowanych MNiSzW: 13 pkt Recenzenci Saad Abudayeh ( Jordan University) Kazimierz Adamczyk (Uniwersytet Jagielloński) Roman Bäcker (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu) Beata Baczyńska (Uniwersytet Wrocławski) Marek Bankowicz (Uniwersytet Jagielloński) Monika Banaś (Uniwersytet Jagielloński) Włodzimierz Bernacki (Uniwersytet Jagielloński) Maksim Bulachtin (Perm University) Renata Czekalska (Uniwersytet Jagielloński) Joachim Diec (Uniwersytet Jagielloński) Artur Demchuk (Lomonosov Moscow State University) Katarzyna Duda (Uniwersytet Jagielloński) Andrzej Dudek (Uniwersytet Jagielloński) Łukasz Gacek (Uniwersytet Jagielloński) Dariusz Juruś (Uniwersytet Jagielloński) Wojciech Kaute (Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach) Wawrzyniec Konarski (Uniwersytet Jagielloński) Leszek Korporowicz (Uniwersytet Jagielloński) Krzysztof Kościelniak (Uniwersytet Jagielloński) Barbara Krauz-Mozer (Uniwersytet Jagielloński) Paulina Kewes (University of Oxford) Marek Maciejewski (Uniwersytet Wrocławski) Gerhard Meiser (Universität Halle) Włodzimierz Mich (Uniwersytet Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie) Ewa Nowicka-Rusek (Polska Akademia Nauk) Tadeusz Paleczny (Uniwersytet Jagielloński) Nina Pluta (Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie) Andrzej Porębski (Uniwersytet Jagielloński) Jarosław Rokicki (Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego) Andrea Schmidt (Pecs University) Mieczysław Smoleń (Uniwersytet Jagielloński) Barbara Stoczewska (Uniwersytet Jagielloński) Lucjan Suchanek (Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Oświęcimiu) Krzysztof Szczerski (Uniwersytet Jagielloński) Dariusz Szpoper (Uniwersytet Gdański) Katarzyna Warmińska (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie) Janusz J. Węc (Uniwersytet Jagielloński) Howard Williams (Aberystwyth University) Lidia Wiśniewska (Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy) Rafał Wiśniewski (Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie) Justyna Ziarkowska (Uniwersytet Wrocławski) Monika Zielińska (Uniwersytet Warszawski) Ryszard Zięba (Uniwersytet Warszawski) INFORMACJE DLA AUTORÓW „Politeja” jest czasopismem naukowym Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego publikującym artykuły z dziedziny szeroko pojętych nauk poli­ tycznych i kulturoznawstwa. Zapraszamy Autorów, pracowników naukowych i  doktorantów z ośrodków naukowych w kraju i za granicą, do składania oryginalnych, dotąd niepublikowa­ nych i nierozpatrywanych w tym samym czasie przez inną redakcję artykułów naukowych oraz recenzji książek. Przyjmujemy artykuły napisane zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Ostateczna decyzja Redakcji o przyjęciu artykułu do publikacji zależy od uzyskania pozytyw­ nego wyniku anonimowego procesu recenzyjnego. Recenzenci są wyznaczani przez Redakcję spośród specjalistów zajmujących się daną dziedziną. Wymagania formalne: 1. Teksty w formacie Word prosimy nadsyłać na adres mailowy: [email protected]. 2. Artykuł powinien być nie krótszy niż 1 arkusz wydawniczy, tj. 40.000 znaków liczonych wraz z przypisami i spacjami. Artykuł nie powinien przekroczyć 40 stron znormalizowa­ nego maszynopisu. 3. Oprócz przypisów dolnych artykuł musi zawierać bibliografię wszystkich przywoływa­ nych w tekście prac. 4. Na pierwszej stronie artykułu prosimy podać następujące dane: Imię i nazwisko autora Afiliacja Adres e-mail Adres do korespondencji Liczba znaków (z przypisami i spacjami) Tytuł 5. W tekście artykułu powinien być zawarty abstrakt w języku angielskim (do 14 wierszy) wraz z przetłumaczonym tytułem artykułu oraz biogram. 6. W przypadku recenzji książek prosimy o dołączenie biogramu. 7. Prosimy o podanie 3-5 słów kluczowych. 8. Przypisy dolne powinny być zgodne z wzorcem stosowanym w „Politei” dostępnym na stronie czasopisma (odrębny wzorzec dla artykułów w języku angielskim). 9. Autorzy otrzymują do wglądu i akceptacji korektę wydawniczą tekstów, którą w ciągu dwóch tygodni należy odesłać do wydawnictwa po wprowadzeniu własnych zmian i/lub uzupełnień. 10. Po zaakceptowaniu tekstu do druku Autorzy podpisują umowę autorską z wydawnic­ twem Księgarnia Akademicka wydającym „Politeję”. Pismo Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego POLITEJA Nr 2 (47) Kraków 2017 Oblicza postpamięci 2 pod redakcją Małgorzaty Gaszyńskiej-Magiery i Pawła Plichty RADA PROGRAMOWA Prof. Jerzy Axer (Uniwersytet Warszawski) Prof. Andrea Ciampani (LUMSA, Roma) Prof. Břetislav Dančak (Masaryk University, Brno) Prof. Rahul Peter Das (Martin-Luther-Universität Halle-Wittenberg) Prof. Taras Finikov (KROK University, Kyiv) Prof. Saleh K. Hamarneh ( Jordan University) Prof. Ferenc Hörcher (Pázmány Péter Catholic University, Budapest) Prof. Alvydas Jokubaitis (Vilnius University) Prof. Wiesław Kozub-Ciembroniewicz (Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ) Prof. Zdzisław Mach (Instytut Europeistyki UJ) Prof. Andrzej Mania (Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ) Prof. Tadeusz Paleczny (Instytut Studiów Międzykulturowych UJ) Prof. Dorota Praszałowicz (Instytut Amerykanistyki i Studiów Polonijnych UJ) Prof. Anna Raźny (Instytut Rosji i Europy Wschodniej UJ) Prof. John Robertson (Cambridge University) Prof. Irena Stawowy-Kawka (Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ) Prof. Noël O’Sullivan (University of Hull) Prof. Adam Walaszek (Instytut Amerykanistyki i Studiów Polonijnych UJ) Prof. Andrey Yuriyevich Shutov (Lomonosov Moscow State University) Prof. Andrzej Zięba (Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ) REDAKTOR NACZELNY CZASOPISMA Prof. Bogdan Szlachta (Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ) SEKRETARZ REDAKCJI CZASOPISMA Dr hab. Dorota Pietrzyk-Reeves (Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ) Dr Arkadiusz Górnisiewicz (Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ) Spis treści 5 Małgorzata Gaszyńska-Magiera, Paweł Plichta, Od redaktorów Artykuły 7 Anna Wolff­‑Powęska, Pamięć wyzwolona, pamięć zniewolona. Kultura historyczna w procesie transformacji 23 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs, Spotkania z Zagładą w Polsce 49 Sylwia Majdosz, Pamięć i trauma dziedziczona w Krajobrazie z dzieckiem Romana Grena, Oskarżam Auschwitz Mikołaja Grynberga oraz Pensjonacie Piotra Pazińskiego 63 Robert Więckowski, Postpamięć krytyczna w narracjach potomków ocalonych z Szoa (J. Dres, M. Grynberg, G. Rossenberg) 73 Marcin Chruściel, Procesualność postpamięci i jej reprezentacje w literaturze oraz sztuce współczesnej 85 Kamila Łapicka, Praca postpamięci w Kartografie Juana Mayorgi 97 Marta Kobiela­‑Kwaśniewska, Różne oblicza pamięci historycznej i jej społeczno­‑polityczne uwarunkowania w dyskursie o przemocy frankistowskiej wobec dzieci republikańskich, z powieścią Mala gente que camina Benjamína Prady w tle 115 Małgorzata Gaszyńska­‑Magiera, Przekład literacki jako postpamięć w podróży. O warunkach recepcji polskich powieści o tematyce postpamięciowej w Hiszpanii 133 Anna Gryglaszewska, Bezpowrotnie utracony raj? Konkwista Meksyku jako bolesny wstrząs w twórczości Carmen Boullosy 145 Katarzyna Taczyńska, Obóz „Goli otok” w relacji międzypokoleniowej. Przypadek filmu Goli Tihej K. Gudac 159 Janina Hajduk­‑Nijakowska, Rodzinna postpamięć Ślązaków 171 Agata Rejowska­‑Pasek, Zbigniew Pasek, Dyskurs żalu czy ulgi? Wałbrzych w dwadzieścia lat po zamknięciu kopalń 187 Marta Hoffmann, W stronę Czarnobyla. Postpamięć siłą napędową dla medykalizacji czy odwrotnie? 201 Anna Duda, Czarnobyl w strefie postpamięci. O narracji przewodnickiej Aleksandra Siroty – „Mera” Prypeci 215 Jarosław Syrnyk, Postpamięć i świadkowie zastępczy a współczesne opisy tzw. konfliktu polsko­‑ukraińskiego z okresu II wojny światowej 241 Małgorzata Abassy, Syberia w pamięci zesłańców i ich dzieci. Studium przypadku rodziny Żukowskich 249 Celina Strzelecka, Mongolskie oblicza postpamięci DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.01 Od redaktorów Można podać wiele dowodów na utrwaloną pozycję kategorii postpamięci zarówno w naukach humanistycznych i społecznych, jak i naukach medycznych i naukach o zdrowiu. Zaproponowany przez Marianne Hirsch1 termin służy reprezentującym rożne dyscypliny badaczom: kulturoznawcom, filozofom, literaturoznawcom, socjologom, psychologom, psychiatrom, historykom, politologom, historykom sztuki, filmoznawcom, teatrologom do opisania tragicznych doświadczeń, które były udziałem konkretnych jednostek i całych grup społecznych różnych czasów, niezależnie od szerokości geograficznej. Autorka Family Frames, wychodząc od autobiograficznych doświadczeń i próby poznania rodzinnej historii, analizowała różne sposoby narracji o przeszłości. Za ich kluczowy element uznała przeżyte przez ofiary traumy, które mają konsekwencje nie tylko dla ich indywidualnych biografii, ale także dla przedstawicieli kolejnych generacji. Postpamięć zatem można zdefiniować jako typ pamięci indywidualnej, w sposób oczywisty konstytuujący i formujący człowieka. Jego cechą charakterystyczną jest to, że czerpie treści, elementy uświadomione i podświadome z doświadczeń innych osób. Będąc empatycznym odbiorcą takiej narracji, przedstawiciel postpokolenia wykorzystuje doświadczenia innych – w szczególności członków rodziny, a także osób bliskich nie tylko z racji więzów krwi, lecz z powodów kulturowych, narodowych, religijnych, społecznych, emocjonalnych – do budowania własnej tożsamości. Opowiadania o przeszłości, powracanie do własnych przeżyć i ich werbalizacja stają się zatem dla nadawcy sposobem ich ponownego „przeżycia” – niekiedy też „przepracowania”, dla odbiorcy zaś okazją nie tylko do ich poznania, ale też przyjęcia jako tworzywo emocjonalne i intelektualne własnego ja. W kontekście XX-wiecznych traumogennych totalitaryzmów: nazistowskiego i komunistycznego, wobec wielu ideologii, które utorowały im drogę do zbrodniczych działań wymierzonych wobec Żydów, Cyganów, osób homoseksualnych, przeciwników 1 H. Hirsch, Family Frames. Photography, Narratives and Postmemory, Cambridge MA–London 1997. 6 Wstęp Politeja 2(47)/2017 politycznych i innych ludzi stygmatyzowanych jako należących do pozbawionej praw grupy „podludzi”, warto zwrócić uwagę na szczególny powód do badań nad pamięcią. Ogromne znaczenie naukowe, badawcze, historyczne i przede wszystkim społeczne mają opowieści świadków zdarzeń z przeszłości – w sposób nieuchronny odchodzących. Kontakt w pierwszej kolejności z nimi, a dalej z narracjami, jakie pozostawili po sobie, stanowi okazję do formacji kolejnych pokoleń, swoiste antidotum na historyczną, społeczną czy kulturową apatię i alienację we współczesnym świecie. Dzieje się tak z uwagi na kilka cech postpamięci: zobowiązanie do współodczuwania z bliskimi, którzy mieli traumatyczne doświadczenia, różne wymiary solidarności z nimi oraz obowiązek przechowywania i ocalenia tych opowieści oraz konieczność wyciągnięcia wniosków, jakie z nich płyną2. Kategoria postpamięci już przez samą Marianne Hirsch została wykorzystana do badań w wymiarze ponadjednostkowym, społecznym i kulturowym3. Co więcej, zyskała ona zastosowanie do analizowania zjawisk i dyskursów innych niż te stanowiące punkt wyjścia dla pierwotnych rozważań o Szoa i doświadczeniach ocalonych z Zagłady i II wojny światowej. Współcześnie ma ona zastosowanie w eksploracji traumatycznych zjawisk związanych z konfliktami rasowymi w różnych częściach świata, obecnych w procesie kolonizacji, prześladowaniach o różnym podłożu, wreszcie kulturowych i społecznych wymiarach „pamięci” o wypadkach z odległej przeszłości, nadal emocjonalnie angażujących członków różnych grup. W polski nurt badań postpamięciowych wpisuje się również cykl krakowskich spotkań animowanych przez Instytut Studiów Międzykulturowych na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specyfika tego właśnie środowiska w naturalny sposób stwarza przestrzeń do interdyscyplinarnych badań naukowych, namysłu i dyskusji nad wieloma wymiarami fenomenu postpamięci. Druga edycja ogólnopolskiej konferencji naukowej Oblicza postpamięci zaowocowała kilkunastoma artykułami, które oddajemy do rąk Czytelników kolejnego numeru „Politei”. Wielość ujęć i perspektyw badawczych stanowi kolejny argument za atrakcyjnością i funkcjonalnością tej kategorii w nauce. Małgorzata Gaszyńska-Magiera Paweł Plichta 2 3 Por. K. Kaniowska, Postpamięć, [w:] Modi memorandi. Leksykon kultury pamięci, red. M. Saryusz-Wolska, R. Traba, współpraca J. Kalicka, Warszawa 2014, s. 389-392. M. Hirsch, Pokolenie postpamięci, przeł. M. Borowski, M. Sugiera, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2011, nr 105, s. 28-36. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.02 Anna Wolff­‑Powęska SWPS Uniwersytet Humanistycznospołeczny, Wydział Zamiejscowy w Poznaniu [email protected] Pamięć wyzwolona, pamięć zniewolona Kultura historyczna w procesie transformacji Abstract Memory Liberated, Memory Enslaved. Historical Culture in the Process of Transformation The democratic breakthrough in Poland and in other Central­‑European countries led to a process of liberation and transformation of public memory. Societies, whose memory had been ‘occupied’ for decades, focused on debating the problem of identity with the fervour of neophytes. They discussed their origins and their destiny. Poland, a country that survived two occupations at the same time, is settling with the past, which has far reaching consequences both for its own self­‑awareness and for its attitude towards the neighbours. However, memory freed of censorship and pressure of a single ideology becomes easily enslaved in the face of another ideology. Thus, the historical culture of Poland that is developing in the age of globalisation and numerous international challenges, is full of contradictions and questions that cannot be easily answered. Keywords: postmemory, historical culture, political transformation Słowa kluczowe: postpamieć, kultura historyczna, transformacja ustrojowa 8 Anna Wolff­‑Powęska Politeja 2(47)/2017 G öran Rosenberg, odkrywając pamięć ojca i dziecka, pamięć o czasie i miejscu, doszedł do wniosku, że ocaleni są coraz bardziej sami ze swym ocaleniem, więc się chwytają każdej brzytwy, żeby otrzymać potwierdzenie, że to, co im się przydarzyło, zda‑ rzyło się naprawdę i że świat mimo wszystko drży odrobinę na ten widok1. Anna Janko pisze: Odchodzisz, mamo […] ja zostaję. Zabrałam ci twoją historię, mamo, twoją apoka‑ lipsę […] Mam ją we krwi. Dziesiątki lat zaciemniała mi obraz świata […] Całe życie po‑ wstrzymywałam się od życia, bo czekałam na wojnę. Nie chcę już dłużej tak […] Co mam z tą naszą historią zrobić teraz? Moje dzieci jej nie chcą2. Anka Grupińska we wstępie do rozmów Mikołaja Grynberga z „braćmi i siostrami po Zagładzie” eksponuje wyimki tego, co drugie pokolenie odkrywa, czego nie chce zapomnieć: U nas w domu była cisza, Moje życie to ich życie, Żyję z tymi sześcioma milionami w głowie, Być wychowaną przez ocalałych to jest przywilej i odpowiedzialność 3. Lisa Appignanesi, pisząc o skutkach przesiedlenia z jednego obszaru językowego i kulturowego na inny, zwraca uwagę na przeżycia pokolenia dzieci przesiedlonych: Dorastające dzieci mają, jak Janus, dwa oblicza. Jedno z nich, zwrócone w kierunku przeszłości rodziców, jest przesłonięte mgławicą zapo‑ mnianych i zapamiętanych faktów i często nosi ślady ran zadanych przez życie. Drugie – odrzuca przeszłość i patrzy w przyszłość. Oba kierują się w pewnym stopniu wyobraźnią4. Na określenie pamięci drugiego pokolenia poszczególne dyscypliny naukowe posługują się bogatym repertuarem hybrydycznych form, m.in. „pamięć opóźniona”, „pamięć-proteza”, „implant pamięci”, „pamięć podziurawiona”, „historia otrzymana”, „świadectwo z drugiej ręki”, „historia drugiego stopnia”, „świadkowie pamięci”. Od kiedy Marianne Hirsch wprowadziła do literatury naukowej pojęcie postpamięci, pojawiło się wiele interpretacji poszerzających zakres terminu. Hirsch interesowało „pokolenie łącznik”, które sprawowało „pieczę nad Holocaustem”, oraz proces, w trakcie którego przekazana wiedza mogła „zamienić się w historię lub w mit”, a także charakter międzypokoleniowego „transferu traumatycznej wiedzy” i jego konsekwencje5. To nie zwykłe zapośredniczenie pamięci przez tych, którzy dorastali w cieniu doświadczeń przodków, ale wspominanie wzbogacone o wyobrażenia i kreację obrazów. A tworzona przez nich tożsamość jest próbą łączenia pamięci doświadczonej i wyobrażonej6. Badacze (post)pamięci zwracają uwagę na jej klimat emocjonalny, który może przeszłość upiększać i wyjaśniać, ale też zaciemniać i zakłamywać. Znaczenie więzi emocjonalnej dostrzega również Barbara Skarga, która posługuje się pojęciem „śladu”. Nie chodzi jej bynajmniej o ślad pamięciowy w znaczeniu Zygmunta Freuda, lecz o jego 1 2 3 4 5 6 G. Rosenberg, Krótki przystanek w drodze z Auschwitz, przeł. M. Kalinowski, Wołowiec 2014, s. 283. A. Janko, Mała zagłada, Kraków 2015, s. 242. M. Grynberg, Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne, Wołowiec 2014, s. 10. L. Appignanesi, Żegnając umarłych. Pamiętnik rodzinny, przeł. M. Roniker, Kraków 2007, s. 7. M. Hirsch, Pokolenie postpamięci, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2011, nr 105, s. 28. Zob. m.in. K. Kaniowska, Postpamięć indywidualna – postpamięć zbiorowa jako kategorie poznania w antropologii, [w:] Pamięć i polityka historyczna. Doświadczenia Polski i jej sąsiadów, red. S.M. Nowinowski, J. Pomorski, R. Stobiecki, Łódź 2008, s. 65­‑76. Politeja 2(47)/2017 Pamięć wyzwolona, pamięć zniewolona… 9 etyczne i egzystencjalne aspekty. Ślad wzmaga poczucie zobowiązania i łączy w przeżywaniu traumy. Metafora śladu kojarzy się […] z problemem czasu, jego przemijaniem, ale i trwałością, a ta ostatnia zależy od materiału, od miejsca, gdzie ślad został odciśnięty. […] Dostrzegam […] trzy rodzaje takich śladów […] „piętno”, „blizna”, „wezwanie” 7. Ogromny przyrost literatury, koncepcji, debat i interpretacji pojęć oraz znaczeń wprowadzonych w ostatnich latach przez uznanych już badaczy pamięci zbiorowej przynosi cząstkowy materiał poznawczy w ramach poszczególnych dyscyplin, lecz nie ułatwia poruszania się w gąszczu pojęć. Ich porządkowanie nie jest jednak przedmiotem mego zainteresowania. Pytaniem, które prowadzi mnie w niniejszym wystąpieniu, jest refleksja dotycząca przyczyn szczególności pamięci zbiorowej generacji, które nie doświadczyły nazistowskiego ani stalinowskiego totalitaryzmu, w warunkach transformacji po przełomie demokratycznym 1989/1990. Proces przeobrażenia pamięci komunikatywnej w kulturową angażuje wielorakie czynniki, które sprawiają, że z zapośredniczonej i odziedziczonej indywidualnej pamięci tworzy się wspólnota kreująca swą tożsamość i świadomość historyczną. Fundamentalną rolę w tym procesie odgrywają uwarunkowania polityczne, społeczne, kulturowe i ekonomiczne rzeczywistości, w której usytuowana jest dana zbiorowość. Społeczny charakter pamiętania, jego dynamiczność, elastyczność, zróżnicowanie strategii narracyjnych w odniesieniu do „miejsc pamięci”, tempo przeobrażeń społecznych w procesie transformacji ustrojowo­‑politycznej, odmienność jako kryterium tworzenia nowej tożsamości generacyjnej i wewnątrzgeneracyjnej oraz presja teraźniejszości decydują o fascynacji problemem wymykającym się próbom jednoznacznej interpretacji. Tytułowa kultura historyczna jest pojęciem zbiorczym, które mieści w sobie sferę świadomości i praktyki, świat symboli i emocji, również jednak instytucji i racjonalności. To fundamentalna kategoria, która obejmuje różnorakie strategie obchodzenia się z przeszłością zarówno w wymiarze estetycznym, politycznym, jak i poznawczym. Zawiera w sobie cel analityczny oraz normatywny8. Kultura historyczna jest elementem cywilizacji, wiąże się bowiem z działaniem i myślą polityczną, społeczną i ekonomiczną, interesami różnych środowisk i stanem dobrobytu. Jest częścią kultury, gdyż literatura, sztuka, muzyka współuczestniczą w procesie eksponowania obrazów historycznych. I wreszcie jest ona elementem codzienności społeczeństw, wyrazem indywidualnych i zbiorowych fascynacji historycznych. Postpamięć traktuję jako jeden z jej ważniejszych filarów9. 7 8 9 B. Skarga, Ślad i obecność, Warszawa 2004, s. 76. Na analogiczną potrzebę współodczuwania zwraca uwagę m.in. Lisa Appignanesi, Żegnając umarłych…, s. 10­‑11. Zob. m.in. J. Rüsen, Was ist Geschichtskultur? Überlegungen zu einer neuen Art, über Geschichte nach‑ zudenken, [w:] Historische Faszination. Geschichtskultur heute, Hrsg. K. Füßmann, H.T. Grütter, J. Rüsen, Köln–Weimar–Wien 1994, s. 3­‑26; T.E. Fischer, Geschichte der Geschichtskultur. Über den öf‑ fentlichen Gebrauch von Vergangenheit von den antiken Hochkulturen bis zur Gegenwart, Köln 2000, Bibliothek Wissenschaft und Politik, 57. Podsumowanie dyskusji wokół pamięci jako kultury zob. Ch. Cornelißen, Czym jest kultura pamię‑ ci? Pojęcie – metody – perspektywy, [w:] (Kon)teksty pamięci. Antologia, Warszawa 2003, s. 247­‑263, 10 Anna Wolff­‑Powęska Politeja 2(47)/2017 Zakończenie zimnej wojny i podziału Europy stworzyło całkowicie nową jakość dla wszystkich podmiotów pamięci zbiorowej. Zerwanie z systemem „demokracji ludowej” przyniosło w środkowej części Europy nie, jak by się można było spodziewać, koncentrację na przyszłości, lecz powrót do przeszłości. Ta eksplozja zainteresowania historią miała dwa wyróżniki. Wraz z odcinaniem się od systemu autorytarnego na znaczeniu zyskał aspekt aksjologiczny. Przeciwstawienie się wszystkiemu, co obowiązywało do 1989 roku, oznaczało jednocześnie bezkrytyczne odwoływanie się do wartości, zdarzeń i postaci sprzed 1939 roku (poza NRD). Całkowita zmiana kalendarza świąt– (dni pamięci), kult bohaterów okresu międzywojennego, bez względu na złożoność postaci i wydarzeń, odwołanie się do symboli i mitów sprzed 1945 roku to tylko niektóre z przykładów próby poszukiwania kontynuacji i jednocześnie wykluczenia okresu 1945­‑1989 z ciągłości dziejów. Erupcja zainteresowania przeszłością jest jednocześnie wołaniem o równouprawnienie pamięci Europy Środkowej i Wschodniej w stosunku do Europy Zachodniej. Integracja europejska przyspieszyła po 2004 roku proces poszukiwania możliwości wzajemnego wysłuchania się i dialogu między wyobrażeniami przeszłości obu części Europy. Wśród czynników, które zaważyły w decydujący sposób na charakterze przeobrażeń pamięci zbiorowej, na pierwsze miejsce wysuwa się proces demokratyzacji, prywatyzacji i pluralizacji pamięci generacji bez doświadczenia okupacji hitlerowskiej i stalinowskiej oraz radzieckiej zwierzchności. W warunkach wolności nie ma jasnych reguł i obowiązującego kanonu przekazu pamięci. Społeczeństwa, których pamięć była przez dziesięciolecia „okupowana”, z gorliwością neofity zanurzyły się w przeszłości. Region Europy, który był zawsze bardziej heterogeniczny etnicznie i kulturowo aniżeli zachodnia część starego kontynentu, tworzy pamięć polifoniczną. Ten świat wielu narodów, języków i kultur Moritz Csáky, austriacki historyk kultury, traktuje jako swoiste „laboratorium”, w którym w dobie globalizacji, usieciowienia i doświadczanej na co dzień obcości dochodzi do zakwestionowania obowiązujących dotąd wzorców kształtowania się tożsamości10. Zmiana pokolenia, języka, przyrost wiedzy modyfikują charakter pamięci. O ile jednak w Niemczech zachodnich generacja ’68 dokonała osądu moralnego swych rodziców, żądając odpowiedzi na pytanie, dlaczego milczeli (co nie miało miejsca ani we Włoszech, ani w Austrii), o tyle w Polsce i innych krajach­‑ofiarach okupacji hitlerowskiej sytuacja była odwrotna. Cała powojenna rzeczywistość, wszystkie jej dziedziny życia zdominowane były przez narrację ofiar. Cierpienia i bohaterstwo narodu stanowiły temat, w którym łączyły się odczucia jednostek z polityką partii. Mimo kosmopolitycznych haseł dla władz PRL istotna była wykładnia narodowa. Bohaterstwo narodu stanowiło siłę legitymizującą nowy ustrój. Jednak zarówno w przypadku indywidualnej narracji historycznej, jak i narracji podmiotów sterujących pamięcią zbiorową zawsze 10 Biblioteka Kultury Współczesnej – Narodowe Centrum Kultury, 6. Zob. również: Kultura jako pamięć. Posttradycjonalne znaczenie przeszłości, red. E. Hałas, Kraków 2012. M. Csáky, Historia i pamięć. Pamiętanie i strategie pamięci w narracji historycznej. Przykład Europy Centralnej, przeł. K. Poprawska, [w:] (Kon)teksty pamięci…, s. 213. Politeja 2(47)/2017 Pamięć wyzwolona, pamięć zniewolona… 11 mamy do czynienia ze zbiorem przemilczeń i dekonstrukcji, kreacji historycznych bez uwzględnienia kontekstu11. Oficjalna propaganda wykluczyła ze zbiorowej pamięci wszelkie ofiary okupacji stalinowskiego reżimu. Jeśli odwołamy się do klasycznego definiowania generacji przez Karla Mannheima, dla którego rozstrzygające jest wspólne wydarzenie formacyjne młodości12, to trzeba stwierdzić, że pokolenie postsolidarnościowe pozbawione jest przeżycia, które stanowiłoby jego mit fundacyjny. Przekaz rodzinny i pokoleniowy odgrywa istotną rolę w transformacji kultury pamięci. O ile jednak pokolenie wojenne i powojenne było wspierane całą polityką kulturalną PRL, o tyle uwolnienie pamięci po 1990 roku spolaryzowało pamięć o rzeczywistości lat 1945­‑1989. Postkomunistyczną generację wyróżnia w wolnym świecie radykalizm niewiedzy. Sytuację taką wywołuje wiele czynników. Z jednej strony najbardziej demokratyczne medium, jakim jest Internet, jest jednym z najważniejszych przekaźników wiedzy. Z drugiej rewolucyjna zmiana na rynku wzajemnej komunikacji spowodowała odwrócenie kierunku przekazu wiedzy o nowych technikach porozumiewania się. Margaret Maed, amerykańska antropolog kultury, określiła społeczeństwo, w którym dzieci i wnuki przekazują rodzicom i dziadkom nowe umiejętności, jako prefiguratywne13. Układ, w którym starsze pokolenie nie jest traktowane jako naturalny przekaźnik wiedzy, utrudnia dialog międzygeneracyjny. Dyskurs międzypokoleniowy jest utrudniony przez dynamikę zmian, formy przekazu wiedzy, edukacji i charakteru przeżywania otaczającego świata. Ma rację Andrzej Szpociński, gdy stwierdza, że kultura historyczna XX wieku była kulturą intelektualną. To literatura, przekaz książkowy, dokument historyczny były rozstrzygające w interpretacji przeszłości, jej idei, wartości i symboli. XXI wiek nie wyrugował oczywiście intelektualnej refleksji, na znaczeniu jednak zyskała w dużej mierze sensoryczna wrażliwość w odczuwaniu przeszłości. Emocje w większym stopniu aniżeli rzeczowe argumenty kierują kulturą historyczną generacji nieobciążonej tragicznymi doświadczeniami historycznymi. Więź, którą stwarzały w I wojnie okopy, koleżeństwo frontowe, wspólna żołnierska dola w II wojnie, zastępują happeningi, rekonstrukcja bitew i powstań, gry komputerowe. Ta zastępcza wspólnota przeżywania generująca emocje stwarza jednak pułapki. Sprzyja uleganiu perswazji. W natłoku wrażeń łatwo pozyskać odbiorców nawet najbardziej absurdalnych wizji oraz upiększonych obrazów przeszłości. Emocje stwarzają przestrzeń do „wykrzyczenia swojej prawdy”; ograniczone pozostaje zaś miejsce dla racjonalnych argumentów14. Historyk nie wygra konkurencji w wyścigu o dostęp 11 12 13 14 Wiele przykładów studiów przypadku przywołuje dla potwierdzenia tej prawdy Luisa Passerini, Sha‑ reable Narratives? Intersubiektywność, historie życia i reinterpretowanie przeszłości, przeł. A. Grzybkowska, [w:] (Kon)teksty pamięci…, s. 191­‑203. K. Mannheim, Problem pokoleń, przeł. A. Mizińska­‑Kleczkowska, „Colloquia Communia” 1992/1993, nr 1/12, s. 136­‑169. M. Mead, Kultura i tożsamość. Studium dystansu międzypokoleniowego, przeł. J. Hołówka, Warszawa 2000, Biblioteka Socjologiczna. A. Szpociński, Wprowadzenie. Przeszłość w dyskusjach publicznych, [w:] Przeszłość w dyskursie pu‑ blicznym, red. A. Szpociński, Warszawa 2013, s. 9­‑17, Współczesne Społeczeństwo Polskie Wobec Prze­ szłości, t. 6. 12 Anna Wolff­‑Powęska Politeja 2(47)/2017 do mediów. Nową estetykę kultury historycznej wyznaczają w coraz większym stopniu event, zabawa, festiwal atrakcyjnego przeżywania. Czynnikiem wspierającym gusta odbiorcy przeżyć historycznych jest wszechobecna komercjalizacja. Historia staje się towarem, który należy sprzedać w jak najatrakcyjniejszym opakowaniu. W czasach konsumpcji każdy znajduje coś dla siebie. Być może w niedalekiej przyszłości 1 września bardziej aniżeli z wybuchem II wojny światowej będzie się kojarzył z letnią wyprzedażą. Na charakter przyswajania przeszłości po przełomie 1989/1990 wpływa rozmycie granicy między sferą prywatną i publiczną. Nowe media to wielość informacji, także programów historycznych, i łatwy dostęp do selektywnie dobieranej wiedzy oraz interpretacji wydarzeń z przeszłości. Nie oznacza to bynajmniej, że jako społeczeństwa i jednostki jesteśmy mądrzejsi. Brak reguł w świecie mediów, nieumiejętność odróżnienia ziarna od plew przez przeciętnego zjadacza chleba – wszystko to utrudnia recepcję medialnego przekazu i porządkowanie wiedzy historycznej. Pierre Lévy zwraca uwagę, że ogrom wspólnej inteligencji świata nigdy nie zastąpi jednostce własnej inteligencji, oso‑ bistego wysiłku i czasu potrzebnego na naukę, poszukiwanie, ocenę15. Banalną prawdą jest stwierdzenie, że przeszłość jest zawsze zakotwiczona w teraźniejszości. Wprawdzie kultura historyczna jest kulturą sporu, jednak rozłożenie rozrachunku z przeszłością w przypadku państw zachodnich na dziesięciolecia sprawiło, że nie miała miejsca eksplozja pamięci i jej upolitycznienie w stopniu, jaki przeżywa to Europa Wschodnia. Fakt, że doszło do jednoczesnej demokratyzacji państwa oraz potrzeby zaprezentowania zbiorowej tożsamości na zewnątrz wobec sąsiadów i tej części Europy, która była oddzielona przez 40 lat żelazną kurtyną, uczynił pamięć zbiorową m.in. Polaków sferą najbardziej newralgiczną i sporną. Ważne stały się te narracje historyczne porządkujące wyobraźnię historyczną, którym odmawiano przez dziesięciolecia prawa głosu, w czasach, gdy obowiązywał zarówno paradygmat ideologiczno­‑polityczny, jak i klasowo­‑społeczny. W przypadku Polski uwolniona została pamięć ofiar zbrodni stalinowskich, radzieckiego państwa i komunistycznej Polski. Uwaga publiczna oraz historiografia skoncentrowały się na problematyce związanej z utratą Kresów Wschodnich i przesunięciem granic. Jednocześnie powstały ośrodki badawcze, które upomniały się o pamięć historii Żydów polskich oraz uwikłania Polaków w zbrodnie na żydowskich obywatelach. Holocaust, który stał się w czasach postmodernizmu dominującym miejscem pamięci zachodniej Europy, w Europie Wschodniej, gdzie przez wieki żyła największa populacja ludności pochodzenia żydowskiego, nie uzyskał tej rangi i miejsca w rozrachunku z przeszłością. Mało słyszalny jest głos klas i środowisk, które zmiecione zostały ze sceny dziejowej przez władze komunistyczne. Chociażby ziemiaństwo, jego dzieje, zasługi i zaniechania, stało się przedmiotem wąskich zainteresowań, badań, wspomnień, literackich odniesień, nie przedostało się jednak do szerszej opinii publicznej. Podwójna okupacja i spóźniony rozrachunek ze wschodnim najeźdźcą mają daleko idące konsekwencje dla kształtowania zbiorowej tożsamości i stosunku do obu wielkich 15 P. Lévy, „Drugi potop”, przeł. J. Budzik, [w:] Nowe media w komunikacji społecznej w XX wieku. Antologia, red. M. Hopfinger, Warszawa 2002, s. 389, Z Prac Instytutu Badań Literackich PAN. Politeja 2(47)/2017 Pamięć wyzwolona, pamięć zniewolona… 13 sąsiadów. Paradygmat narodowy odgrywa we wszystkich krajach nawróconych na demokrację fundamentalną rolę. Przekonanie, że od wieków byliśmy ofiarą zaborów, wojen i zniewolenia, decyduje o martyrologicznej wizji wspólnoty. Wszelkie próby uświadomienia własnej słabości, ułomności, winy natrafiają na mur niezgody i zarzut „zdrady narodowej”, „kalania własnego gniazda”. Polityka historyczna, mająca dzisiaj dziesiątki definicji i będąca sama jako kategoria analityczna przedmiotem zaciekłych sporów, a którą rozumiem jako element kultury historycznej i politycznej uprawianej na różnych szczeblach: rządowych, regionalnych i obywatelsko­‑samorządowych, należy do najbardziej słyszalnych i obciążonych emocjami instrumentów rzutujących na postpamięć w demokratycznym kraju16. Odkrywanie białych plam historii, rewizja wielu mitów o wyjątkowości Polaków, ich bohaterstwie doprowadziły do wyłonienia się dwóch frontów obrońców pamięci – stojących na straży wspólnoty dumy i tych, którym przypisano forsowanie wspólnoty wstydu. Elity symboliczne, do których można zaliczyć polityków, pracowników umysłowych, osoby o uprzywilejowanym dostępie do dyskursu, najważniejsi nosiciele pamięci kulturowej mają rozstrzygający udział w ideologizacji pamięci. Po wyjściu z zimnej wojny zabiegi o jak najlepszy wizerunek na zewnątrz zawładnęły publiczną narracją historyczną. Zewnętrznym wyróżnikiem stały się upartyjnione i upolitycznione rytuały obchodzenia świąt narodowych związanych z rocznicami historycznymi. Zainteresowanie rocznicami generują przełomy. Każdy nowy system wyznacza nowy porządek kalendarza świąt. Partie polityczne bazujące ze swej natury na odmiennym emocjonalnym przeżywaniu historii wykorzystują święta pamięci do prezentacji własnych obrazów i wizji historii. Jest to swoisty akt uwierzytelnienia teraźniejszości przez odwoływanie się do przeszłości. Każdy przełom to nowa lista bohaterów i zdrajców narodowych. Po latach uniformizacji mamy więc do czynienia z erupcją wizji i interpretacji historycznych. Obchody rocznicowe dają złudzenie jedności narodowej, nadają wartość symboliczną wydarzeniom i organizują zbiorową tożsamość. To także ważny element manipulacji i mobilizacji opinii publicznej. Uczestnicy publicznych rytuałów mają możność aktualizowania obowiązujących norm i wartości. W państwach demokracji ludowej kryterium klasowe decydowało o wyborze tradycji historycznej. Państwo musiało jednak odwoływać się również do paradygmatu narodowego. Potrzeba odcięcia się od tradycji PRL prowadziła ku odrzuconej przez władze ludowe symbolice Polski międzywojennej. W miejsce rocznicy rewolucji październikowej przywrócono Święto Niepodległości 11 listopada; już nie rocznica bitwy pod Lenino 12 października, lecz cudu nad Wisłą 15 sierpnia obchodzona jest jako Święto (dawniej: Dzień) Wojska Polskiego. W nowym kalendarzu dni pamięci odzwierciedlają się najważniejsze linie konfliktów politycznych. Przerywanie ciągłości kulturowej jest znamiennym wyróżnikiem w środkowej i wschodniej Europie. Niewiele jest krajów, które mogą nieprzerwanie czcić jak Stany Zjednoczone 4 lipca czy jak Francja 14 lipca, jako 16 Zestawienie definicji i koncepcji zob. J. Kalicka, P. Witek, Polityka historyczna, [w:] Modi memorandi. Leksykon kultury pamięci, red. M. Saryusz­‑Wolska, R. Traba, współpraca J. Kalicka, Warszawa 2014, s. 378­‑386. 14 Anna Wolff­‑Powęska Politeja 2(47)/2017 fundament i mit założycielski swego kraju. Najbardziej spektakularny przykład wpływu aktualnej sytuacji politycznej na tworzenie sensów wyobrażonej tożsamości stanowi Rosja, która ustanowiła w 2004 roku dzień 4 listopada nowym Świętem Jedności Narodowej w rocznicę odzyskania przez powstańców pod wodzą Dymitra Pożarskiego i Kuźmę Minina w 1612 roku opanowanego przez Polaków Kremla. Pamięć wyzwolona łatwo staje się pamięcią zniewoloną. Obraz Polski jako głównej siły sprawczej opozycji antykomunistycznej, która doprowadziła do zakończenia zimnej wojny, pełen jest sprzeczności. Radykalizacja polityczna części elit sprzyja traktowaniu czterdziestolecia PRL jako państwa nielegalnego, pod sowieckim zaborem, a numerowanie III RP nawiązujące do II RP wyraża chęć wykreślenia okresu 1945­ ‑1989 z ciągłości polskich dziejów. Literatura przedmiotu nie pozostawia złudzenia, że wizja historii niezłomnego narodu dyktuje narrację, w której PRL traktowana jest jako źródło wykorzenienia Polaków i pozbawienia ich dumy narodowej. Literatura rozrachunkowa z tym okresem charakteryzuje się demonizacją, choć również idealizacją Polski Ludowej. Wiąże się ona z jednoczesną deformacją i idealizacją obrazu II Rzeczy­pospolitej. Jaka pamięć PRL pozostanie dla przyszłych pokoleń, trudno przewidzieć, skoro nie tylko w potocznym języku, ale również w języku naukowców sam komunizm jako przedmiot badań występuje w wielu niedoprecyzowanych rolach. Nie ma wątpliwości, że dominująca grupa polityczna ma władzę nadawania wartości lub deprecjacji, siłę narzucania zobowiązujących sądów17. Katarzyna Chmielewska poddała wnikliwemu osądowi najnowszą historiografię, proces konstruowania aktorów historycznych i prowadzonych „gier w polu symbolicznym”. Nie sposób nie zgodzić się z jej wnioskiem, że literatura poświęcona okresowi 1945­ ‑1989 postrzega ten etap historii Polski głównie w czarno­‑białych kolorach, a przedmiotem jej zainteresowań pozostają tylko dwaj bohaterowie: władza i społeczeństwo. Ten dualizm jako rozstrzygające kryterium kształtujące narrację historyczną uznała autorka za największą słabość historiografii poświęconej PRL. Zamazana zostaje prawda o złożoności i przenikaniu się ludzi władzy i poszczególnych grup społecznych. Fałszywy obraz społeczeństwa jako monolitu przeciwstawiającego się władzy oraz władzy jako zewnętrznej siły niosącej jak garb komunizm sprzyja popularnej tezie o narzuconej z zewnątrz władzy, obcej polskiej naturze. Poza polem widzenia pozostają sprzeczności. Brakuje badań ukazujących społeczne zaplecze przywódców partyjnych, ich powiązania z Kościołem, uwikłania podwójnego członkostwa w partii i „Solidarności”. Autorzy stawiają pytania, które nie padają w zacietrzewionych debatach na temat stosunku do PRL: jak zdefiniować władzę i społeczeństwo w zmieniających się uwarunkowaniach lat 1945­‑1989? Czy komunizm był tylko zbrodniczy, a antykomunizm jedynie słuszny? Czy władze partyjne można było przez całe dziesięciolecia traktować jako obcy desant? Czy władza była zawsze zwalczana i znienawidzona? 17 K. Chmielewska, Komunizm w perspektywie historiografii współczesnej. Próba ujęcia, [w:] PRL. Życie po życiu, red. K. Chmielewska, A. Mrozik, G. Wołowiec, Warszawa 2012, s. 13, Komunizm, t. [2]. Zob. również: Opowiedzieć PRL, red. K. Chmielewska, G. Wołowiec, Warszawa 2011. Politeja 2(47)/2017 Pamięć wyzwolona, pamięć zniewolona… 15 Do opinii publicznej niełatwo przebijają się tezy krytycznie odnoszące się do zniekształconego przez naukową literaturę obrazu PRL. Większość społeczeństwa nie doznała bowiem żadnych represji ze strony władzy i większość nie była bohaterem antykomunistycznego ruchu oporu; starała się tylko realizować w miarę normalnie swoje życiowe potrzeby. Zacieranie całej złożoności społecznych postaw i nastrojów służy aktualnym potrzebom wykreowania heroicznego modelu społeczeństwa i przeciwstawienia go władzy jako implantowi obcemu polskości. Wychodzi naprzeciw oczekiwaniom dominującej obecnie narracji. Demonizowanie PRL, który oskarżony jest o wykorzenienie Polaków i pozbawienie ich dumy narodowej, wpisuje się w retorykę kreowania wspólnoty narodowej zagrożonej przez jej „odwiecznych” wrogów. Krytyczne ustalenia pracowników Instytutu Badań Literackich, pionierskie i idące w poprzek oczekiwaniom głównego nurtu intelektualnego w Polsce, wychodzą naprzeciw koncepcji metahistorycznej Haydena White’a. Zakłada on, że żadna narracja historyczna, również historiografia, nie jest do końca neutralna. Przekonuje, że w sposób niejawny nadaje ona znaczenie, forsuje tematy i schematy fabularne przy użyciu określonych środków retorycznych pomocnych przy kreowaniu tożsamości odbiorców narracji18. Przypływy i odpływy pamięci uwarunkowane aktualną sytuacją czynią tendencje pamięci zbiorowej trudno przewidywalnymi. Kreatorem pamięci może być zarówno instytucja, chociażby IPN w Polsce, jak i muzeum, film, nowe media. Każde z „miejsc pamięci” może narzucić narrację historyczną przemawiającą do określonej zbiorowości, środowiska. Pokoleniu bez osobistych doświadczeń z wojną i komunistyczną władzą łatwo przekazać zmitologizowaną prawdę na temat przeszłości dla podbudowania pozytywnej tożsamości narodowej. Mit historyczny staje się łatwo mitem politycznym. Czas transformacji stanowi żyzną glebę dla przeobrażeń zbiorowej pamięci. Polska, podobnie jak inne kraje transformacji, potrzebowała u progu zmian mitów fundacyjnych. To nie 4 czerwca ani data zawarcia porozumień okrągłego stołu, lecz II wojna światowa stanowi ciągle dla Polaków najważniejsze wydarzenie historyczne. Współczesne muzea, uwodzące formą, pełnią często w tym względzie rolę wspomagającą. Przykładem jest m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego, którego interpretacja sytuuje zryw 1944 roku jako mit fundacyjny polskiej wolności. Badaczka Monika Żychlińska przekonuje, iż twórcy Muzeum dokonali wtórnej ideologizacji i idealizacji powstania. Pierwsza wersja powstała w Polsce Ludowej i wywodzi się z kodu romantycznego. Materiał muzealny wynosi Warszawę do rangi stolicy wolnościowego zrywu, o którym decyzję podjął niejako cały naród. Nie ma tu rozterek i samotności; jest festiwal mi‑ łości, przyjaźni, młodości. Estetyzacji i odrealnieniu uległo przedstawienie powstańczej śmierci. Pokazana została (ona) jako malownicza i wzniosła19. Klęska znalazła usprawiedliwienie, a końcowy wydźwięk nosi znamiona moralnego zwycięstwa. Podobnie 18 19 H. White, Poetyka pisarstwa historycznego, red. E. Domańska, M. Wilczyński, przeł. E. Domańska i in., Warszawa 2010, Horyzonty Nowoczesności, t. 6. M. Żychlińska, Herosi pośród ruin. Kod romantyczny jako fundament polskiej polityki historycznej na przykładzie Muzeum Powstania Warszawskiego, [w:] Przeszłość w dyskursie publicznym…, s. 39­‑55. 16 Anna Wolff­‑Powęska Politeja 2(47)/2017 Dom Terroru w Budapeszcie, założone wcześniej od warszawskiego muzeum, epatuje multimedialnym i interaktywnym przekazem, poruszającym najgłębsze emocje. Łączy w sposób niezwykle ekspresywny totalitaryzm nazistowski i komunistyczny. Węgry wystylizowane zostały na jedną z głównych ofiar obu totalitaryzmów w Europie. Efekty uboczne szokują widza, niezauważalne zaś i zamazane jest tło. Deportacja Żydów została wykluczona z pola zainteresowania. Wobec braku świadków coraz intensywniejsze są spory o źródła i nośniki pamięci. Gdy jedne z nich ulegają zniszczeniu, pojawiają się implanty pamięci, które Marian Golka definiuje jako wtórne i post factum wykreowane budowle, zapisy, obrazy czy fil‑ my, a także treści wiedzy, które mają uzupełnić braki pamięci, odtworzyć jej domniema‑ ną treść albo wręcz stworzyć w nowej postaci, która zgodna byłaby z aktualną polityką zbiorowości czy aktualnym układem interesów, wartości i celów20. Autor zalicza do implantów m.in. kopie pamięci, rekonstrukcje pamięci, fasady pamięci, stylizacje pamięci, inscenizacje i konfabulacje pamięci. Można uznać je również jako wygodne narzędzie polityki historycznej. Przykładem współczesnych sporów wokół implantów pamięci jest stolica Wielkopolski. Jako obiekt germanizacji, a jednocześnie symbol skutecznej obrony przed nią poprzez pracę organiczną, kolebka polskiej państwowości, pierwszego zwycięskiego powstania w 1918 i pierwszego masowego oporu przeciw rodzimej dyktaturze w 1956 roku, Poznań łączy wiele wspólnot pamięci. W jego polityce historycznej w XXI wieku wyróżnić można kilka równolegle prowadzonych strategii upamiętniania. Do najważniejszych zaliczyłabym: oswajanie pruskiej tradycji i integrowanie jej jako elementu dziedzictwa europejskiego, poszukiwanie ciągłości historycznej poprzez nawiązanie do symboli początków państwowości polskiej, eksponowanie Poznania i Wielkopolski jako miasta i regionu pracy organicznej, szukanie równowagi różnych praktyk symbolicznych. Symbolami zmagań między polskimi i niemieckimi nośnikami pamięci stały się w Poznaniu Zamek Cesarski i Zamek Królewski. Istnieją budowle symbole, które wywierają poprzez wyrażone polityczne treści i genezę powstania stygmatyzujący wpływ na świadomość historyczną. Taką budowlą budzącą niezmienne kontrowersje w Polsce jest np. Pałac Kultury i Nauki, prezent od radzieckiego sąsiada wybudowany w Warszawie. W Poznaniu zwraca uwagę zespół budowli powstałych w okresie zaborów z wyraźnym celem narodowościowym i politycznym. Jest to tzw. dzielnica cesarska, której większość elementów przetrwała do dzisiaj. W zamierzeniach władz pruskich miała podkreślać niemiecki charakter miasta. Poprzez monumentalizm, odwołanie się do przeszłości i usytuowanie budynków wzdłuż reprezentacyjnej części nowego miejskiego ringu twórcy dzielnicy chcieli zaznaczyć dominację niemieckiej władzy nad miastem i regionem. Do rywalizacji z niemieckimi nośnikami pamięci przystąpili „liderzy pamięci”, którzy pragnęli dla równowagi ideologicznej i symbolicznej odtworzyć w Poznaniu nieistniejące obiekty upamiętniające czasy polskiego władztwa. Po przełomie 20 M. Golka, Pamięć społeczna i jej implanty, Warszawa 2009, s. 161, Współczesne Społeczeństwo Polskie Wobec Przeszłości, t. 5. Politeja 2(47)/2017 Pamięć wyzwolona, pamięć zniewolona… 17 demokratycznym spora część elit Poznania podjęła decyzję o od/budowie Zamku Królewskiego, której losy, genezę i motywy przeanalizował młody badacz Łukasz Skoczylas21. Zabiegi władz i stowarzyszeń lokalnych skoncentrowały się na utrwaleniu lokalnej tożsamości, przydaniu znaczenia miastu poprzez odtworzenie lub rekonstrukcję części miasta przypominającej czasy polskiej świetności. Wpisują się one w strategię patriotyczną. Należą doń te działania i inicjatywy społeczne, które mają na celu wyeksponowanie roli Poznania jako pierwszej obok Gniezna stolicy państwa polskiego i siedziby pierwszego biskupstwa na ziemiach polskich, a w XIX wieku nieformalnej stolicy ziem polskich pod zaborem pruskim. Jest to wizja miasta jako jednej z siedzib królewskich. Budowaniu owej wizji jako kolebki polskości, chrześcijaństwa i centrum politycznego dawnej Polski służy cały Rezerwat Archeologiczny na Ostrowie Tumskim. Zamek Królewski mieści się w tej koncepcji jako jej ukoronowanie. Zamek Królewski w Poznaniu został wybudowany w XIII wieku i usytuowany na wzgórzu blisko rynku i ratusza. Zakłada się, że za panowania Przemysła II (1295­‑1296) pełnił funkcję głównej rezydencji królewskiej. Wielokrotnie przebudowywany, zniszczony w XVI wieku, nie odzyskał już pierwotnej formy, ostatecznie zniszczony w czasie II wojny. Pomysł odbudowy zamku pojawiał się kilkakrotnie. Dopiero jednak 22 kwietnia 2002 roku odbyło się zebranie założycielskie Społecznego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego (przedstawicieli 19 organizacji społecznych i twórczych). Idei odbudowy zamku towarzyszyły od początku ogromne emocje i zainteresowanie mediów oraz opinii publicznej. Na forach internetowych toczyły się permanentne spory zwolenników i przeciwników pomysłu. Komitet Odbudowy na swej stronie internetowej argumentował przedsięwzięcie tym, że: w zamku stworzono polskie godło (orzeł w koronie pojawił się na majestatycznej pieczęci Przemysła); zamek stanowi symbol dawnej potęgi państwa polskiego; zamek stworzy nowy symbol i atrakcję turystyczną miasta; przyczyni się do poprawy estetyki przestrzeni miejskiej; pozostanie jako pamiątka okresu stołeczności Poznania i doprowadzi do wzrostu „świadomości historycznej poznaniaków”22. Debata, jaka przetoczyła się przez poznańskie media od momentu zawiązania Komitetu do ukończenia budowli (części południowej) w latach 2010­‑2013, ujawniła siłę argumentów ekonomicznych, estetycznych, urbanistycznych, wreszcie patriotycznych i pragmatycznych. Był to spór o symbole narodowe i historyczne, o zewnętrzny wizerunek miasta, walka o zewnętrzną dominację w krajobrazie miasta. W debacie spotkali się orędownicy patriotycznej wizji Poznania i otwarci na wyeksponowanie wielokulturowości stolicy Wielkopolski. Ci pierwsi w wielu wypadkach traktowali swe poparcie dla idei Zamku Królewskiego jako „patriotyczny obowiązek”. Motywacja narodowa przeplatała się z argumentami wzmocnienia tożsamości lokalnej. Eksponowali oni przede wszystkim polskość zamku, jego symboliczne znaczenie dla polskiej państwowości 21 22 Ł. Skoczylas, Pamięć społeczna miasta – jej liderzy i odbiorcy, Warszawa 2014, Współczesne Społeczeń‑ stwo Polskie Wobec Przeszłości, t. 8. Dlaczego warto odbudować zamek królewski?, Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu, 2011, [online] http://www.zamek­‑krolewski.poznan.pl, 21 I 2016. 18 Anna Wolff­‑Powęska Politeja 2(47)/2017 i odtworzenia wartości narodowych. W wypowiedziach nie brakowało przeciwstawienia zamku królewskiego nośnikom pamięci związanym z okresem zaboru pruskiego. Zamkowi Cesarskiemu wyrażającemu poniemiecki charakter przestrzeni miejskiej przeciwstawiano Zamek Królewski jako pomnik historii Polski23. „Liderzy pamięci”, jak określa ich Skoczylas, podkreślali polskość zamku w opozycji do innych zabytków poznańskich. Przeprowadzone wywiady wskazują, że dla niektórych odbudowa zamku to przywracanie sfery sacrum24. W swych argumentach nawiązują do dawnej świetności miasta, pragną przywrócenia splendoru i znaczenia Poznania przed zaborami. Nie sposób nie zgodzić się z autorem wywiadów, że twórcy implantu tworzą narrację pozytywną i zwycięską. Przykład tworzenia implantów i narzucania symboliki w myśl ideologicznej recepty dały ziemie zachodnie i północne po 1945 roku. Upublicznienie tych praktyk nastąpić mogło dopiero w warunkach przełomu demokratycznego po 1989 roku. Wymuszanie polskich znaczeń ziem, które od stuleci kształtowane były przez kulturę niemiecką, miało legitymizować nowy system. Brak więzi między duchową tradycją nowych mieszkańców a zewnętrzną urbanistyczną strukturą miast, odmienną surową szatą cmentarzy i kościołów ewangelickich utrudniał przesiedleńcom identyfikowanie się z nowym miejscem zamieszkania. Nastąpiła całkowita zmiana pamięci środowiskowej tego obszaru. Każda epoka przynosi przemoc symboliczną. Zmiana nazw ulic, wymiana pomników, powstawanie nowych muzeów to wydarzenia, które następują natychmiast po zmianie rządów. Niektóre spory w tej kwestii trwają kilkanaście lat. Tak było w przypadku budowy Pomnika Pomordowanych Żydów Europy, który stanął w centrum Berlina po trwających 16 lat sporach. Po 1989 roku rozpoczął się proces wymiany symboli, unieważniania miejsc pamięci, które powołano do życia po 1945 roku, i tworzenia nowych. Dotyczy to głównie usuwania pomników żołnierzy Armii Czerwonej oraz miejsc związanych z obecnością radzieckiej dominacji i ideologii, przywracania lub symbolicznego upamiętniania cmentarzy pożydowskich, upamiętniania ofiar komunistycznych czystek. To, co dla jednych jest rekompensatą za dekady milczenia, dla drugich staje się niechcianym dziedzictwem kulturowym. Rozstrzygająca jest postawa elit, decydentów, mediów promujących grupowe narracje historyczne. Wiele zależy od odpowiedzi na pytanie, kto czuje się dzisiaj sukcesorem lokalnego, regionalnego, narodowego lub ponadnarodowego dziedzictwa kulturowego i nosicielem pamięci w otaczającej przestrzeni. Na zmianę relacji z miejscem wpływ ma wiele czynników. W warunkach nowych mediów, a także masowych migracji nieodwołalne stają się wszelkie zapożyczenia. Enzo Traverso pisze o wędrujących teoriach. Wraz z ruchliwością ludzi i przyspieszoną komunikacją dochodzi do wymiany idei, teorii i kultur25. Tworzą się hybrydalne kultury. 23 24 25 Ł. Skoczylas, Od/budowa Zamku Królewskiego w Poznaniu i spory o poznańską pamięć społeczną, „Przegląd Zachodni” 2014, nr 2, s. 286­‑298. Tenże, Pamięć społeczna…, s. 93. E. Traverso, Historia jako pole bitwy, przeł. Ś.F. Nowicki, Warszawa 2014, s. 270­‑273, Biblioteka Le Monde Diplomatique. Politeja 2(47)/2017 Pamięć wyzwolona, pamięć zniewolona… 19 Bez badań porównawczych nie zrozumiemy procesów kulturotwórczych, w tym również kultury pamięci. Czy jednak uda się nam do końca poznać, kto, kiedy i w jakich okolicznościach przejmuje odmienny punkt widzenia, zapożycza idee i integruje je we własnym świecie wyobrażeń? Po 1990 roku nastąpiła zmiana wszystkich paradygmatów, w których funkcjonuje kultura historyczna i kultura pamięci. Brak stałych priorytetów i zmienność uwarunkowań, instytucji reprezentujących grupy i zbiorowości pamięci czynią ją labilną. Dominuje w związku z tym dezorientacja wobec tego, co jest prawdziwe, a co fałszywe w forsowanym obrazie historii. Każdy przekaz, choćby najbardziej absurdalny, znajdzie swoich odbiorców. Społeczeństwa nie uznają już monopolu historyka na wiedzę o przeszłości; korzystają z niej okazjonalnie. Wszechogarniające poczucie niepewności, kryzysu, w tym kryzysu marzeń o bezpiecznej przyszłości, sprawia, że koncentrujemy naszą uwagę na przeszłości. Narodowy narcyzm martyrologiczny utrudnia racjonalne zrozumienie procesu historycznego i stanowi źródło niewiary w lepszą przyszłość26. Konflikty pamięci są elementem konfliktów tożsamości, która jest zawsze heterogeniczna. Polityka tożsamości jest walką o władzę. Aby konstruować tożsamość, potrzebna jest wiedza o tym, kim jesteśmy, byliśmy, kim chcemy być. Ponieważ nowe technologie informatyczne zmieniają charakter czasu i przestrzeni, trzeba nam negocjować nasze tożsamości, nie zawsze wyłącznie w obszarze narodowym. Tempo zmian i procesy globalizacji sprzyjają poszukiwaniu zakorzenienia i poczucia przynależności. Stąd dążenie do przeforsowania dominującego punktu widzenia. Krajobrazy pamięci jako miejsca praktyk kulturowych są stale zaangażowane w wysiłki, aby nie tylko znor‑ malizować czy ujednolicić, ale też, by zhierarchizować, odizolować, wykluczyć, skrymina‑ lizować lub zmarginalizować praktyki i zbiorowości, które odbiegają od usankcjonowa‑ nego ideału27. Trudność z zakwalifikowaniem postpamięci wynika z nieustannej zmienności różnorakich form społecznych28. Czy społeczeństwo zanurzone w „ruchomych piaskach indywidualizacji” (Ulrich Beck) jest w stanie integrować się przez odwoływanie się do uznanych dotąd form budowania wspólnot? Czy dynamika współczesnych przeobrażeń pozwala na tworzenie zbiorowości pamięci? Stajemy przed nowym rozdziałem historii, w którym migracje w skali globalnej i współistnienie środowisk o różnym zapleczu kulturowym utrudniają definiowanie tożsamości, tym samym zaś zakresu pamięci grupowej. Mimo iż obiektywne warunki sprawiają, że coraz bardziej rozszerza się kategoria ofiar i coraz trudniej zdefiniować sprawcę, pamięć i tożsamość stanowią coraz bardziej abstrakcyjne kategorie, a otaczająca rzeczywistość jest coraz bardziej złożona i nieprzewidywalna – forsujemy ciągle czarno­‑biały wizerunek przeszłości. W wieloetnicznej 26 27 28 Za dużo marzeń, rozmowa „Dialogu” z profesor Krystyną Skarżyńską, psychologiem społecznym, na temat przemian polskiego społeczeństwa, „Dialog” 2015, nr 2, s. 34. W.H. Sewell Jr., Logics of History. Social Theory and Social Transformation, Chicago–London 2005, s. 172, cyt. za: S. Kapralski, Pamięć, przestrzeń, tożsamość. Próba refleksji teoretycznej, [w:] Pamięć, prze‑ strzeń, tożsamość, red. S. Kapralski, Warszawa 2010, s. 28. M. Marody, Jednostka po nowoczesności. Perspektywa socjologiczna, Warszawa 2015, s. 286. 20 Anna Wolff­‑Powęska Politeja 2(47)/2017 i wielokulturowej Europie niezbędny będzie ogromny wysiłek edukacyjny i obywatelski. Jak zauważył bowiem Tony Judt, Unia Europejska może być reakcją na historię, ale nie może stać się jej substytutem29. Bibliografia Appignanesi L., Żegnając umarłych. Pamiętnik rodzinny, przeł. M. Roniker, Kraków 2007. Chmielewska K., Komunizm w perspektywie historiografii współczesnej. Próba ujęcia, [w:] PRL. Życie po życiu, red. K. Chmielewska, A. Mrozik, G. Wołowiec, Warszawa 2012, Komu‑ nizm, t. [2]. Cornelißen Ch., Czym jest kultura pamięci? Pojęcie – metody – perspektywy (2003), [w:] (Kon) teksty pamięci. Antologia, Warszawa 2014, Biblioteka Kultury Współczesnej – Narodowe Cen‑ trum Kultury, 6. Csáky M., Historia i pamięć. Pamiętanie i strategie pamięci w narracji historycznej. Przykład Eu‑ ropy Centralnej, przeł. K. Poprawska, [w:] (Kon)teksty pamięci. Antologia, Warszawa 2014, Biblioteka Kultury Współczesnej – Narodowe Centrum Kultury, 6. Dlaczego warto odbudować zamek królewski?, Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu, 2011, [online] http://www.zamek­‑krolewski.poznan.pl. Fischer T.E., Geschichte der Geschichtskultur. Über den öffentlichen Gebrauch von Vergangenheit von den antiken Hochkulturen bis zur Gegenwart, Köln 2000, Bibliothek Wissenschaft und Politik, 57. Golka M., Pamięć społeczna i jej implanty, Warszawa 2009, Współczesne Społeczeństwo Polskie Wobec Przeszłości, t. 5. Grynberg M., Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne, Wołowiec 2014. Hirsch M., Pokolenie postpamięci, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2011, nr 105. Janko A., Mała zagłada, Kraków 2015. Judt T., Powojnie. Historia Europy od roku 1945, przeł. R. Bartołd, Poznań 2008. Kalicka J., Witek P., Polityka historyczna, [w:] Modi memorandi. Leksykon kultury pamięci, red. M. Saryusz­‑Wolska, R. Traba, współpraca J. Kalicka, Warszawa 2014. Kaniowska K., Postpamięć indywidualna – postpamięć zbiorowa jako kategorie poznania w antro‑ pologii, [w:] Pamięć i polityka historyczna. Doświadczenia Polski i jej sąsiadów, red. S.M. Nowinowski, J. Pomorski, R. Stobiecki, Łódź 2008. Kapralski S., Pamięć, przestrzeń, tożsamość. Próba refleksji teoretycznej, [w:] Pamięć, przestrzeń, tożsamość, red. S. Kapralski, Warszawa 2010. Kultura jako pamięć. Posttradycjonalne znaczenie przeszłości, red. E. Hałas, Kraków 2012. Lévy P., „Drugi potop”, przeł. J. Budzik, [w:] Nowe media w komunikacji społecznej w XX wieku. Antologia, red. M. Hopfinger, Warszawa 2002, Z Prac Instytutu Badań Literackich PAN. Mannheim K., Problem pokoleń, przeł. A. Mizińska­‑Kleczkowska, „Colloquia Communia” 1992/1993, nr 1/12. Marody M., Jednostka po nowoczesności. Perspektywa socjologiczna, Warszawa 2015. 29 T. Judt, Powojnie. Historia Europy od roku 1945, przeł. R. Bartołd, Poznań 2008, s. 965. Politeja 2(47)/2017 Pamięć wyzwolona, pamięć zniewolona… 21 Mead M., Kultura i tożsamość. Studium dystansu międzypokoleniowego, przeł. J. Hołówka, Warszawa 1997, Biblioteka Socjologiczna. Opowiedzieć PRL, red. K. Chmielewska, G. Wołowiec, Warszawa 2011. Passerini L., Shareable Narratives? Intersubiektywność, historie życia i reinterpretowanie przeszło‑ ści (2002), przeł. A. Grzybkowska, [w:] (Kon)teksty pamięci. Antologia, Warszawa 2014, Bi‑ blioteka Kultury Współczesnej – Narodowe Centrum Kultury, 6. Rosenberg G., Krótki przystanek w drodze z Auschwitz, przeł. M. Kalinowski, Wołowiec 2014. Rüsen J., Was ist Geschichtskultur? Überlegungen zu einer neuen Art, über Geschichte nachzuden‑ ken, [w:] Historische Faszination. Geschichtskultur heute, Hrsg. K. Füßmann, H.T. Grütter, J. Rüsen, Köln–Weimar–Wien 1994. Sewell Jr. W.H., Logics of History. Social Theory and Social Transformation, Chicago–London 2005. Skarga B., Ślad i obecność, Warszawa 2004. Skoczylas Ł., Od/budowa Zamku Królewskiego w Poznaniu i spory o poznańską pamięć społeczną, „Przegląd Zachodni” 2014, nr 2. Skoczylas Ł., Pamięć społeczna miasta – jej liderzy i odbiorcy, Warszawa 2014, Współczesne Społe‑ czeństwo Polskie Wobec Przeszłości, t. 8. Szpociński A., Wprowadzenie. Przeszłość w dyskusjach publicznych, [w:] Przeszłość w dyskursie publicznym, red. A. Szpociński, Warszawa 2013, Współczesne Społeczeństwo Polskie Wobec Przeszłości, t. 6. Traverso E., Historia jako pole bitwy, przeł. Ś.F. Nowicki, Warszawa 2014, Biblioteka Le Monde Diplomatique. White H., Poetyka pisarstwa historycznego, red. E. Domańska, M. Wilczyński, przeł. E. Domańska i in., Warszawa 2010, Horyzonty Nowoczesności, t. 6. Za dużo marzeń, rozmowa „Dialogu” z profesor Krystyną Skarżyńską, psychologiem społecznym, na temat przemian polskiego społeczeństwa, „Dialog” 2015, nr 2. Żychlińska M., Herosi pośród ruin. Kod romantyczny jako fundament polskiej polityki historycznej na przykładzie Muzeum Powstania Warszawskiego, [w:] Przeszłość w dyskursie publicznym, red. A. Szpociński, Warszawa 2013, Współczesne Społeczeństwo Polskie Wobec Przeszłości, t. 6. Prof. dr hab. Anna WOLFF­‑POWĘSKA – historyk, politolog, obecnie wykładowca Uniwersytetu SWPS, Wydział Zamiejscowy Poznań. Zajmuje się dziejami myśli politycznej w Europie, kulturą historyczną i polityczną Niemiec, teorią pamięci zbiorowej. Jest autorką wielu publikacji, z których ostatnia Pamięć – brzemię i uwolnienie. Niemcy wobec nazistowskiej przeszłości (1945­‑2010) (2011) została wydana również w języku angielskim. Jest wydawcą autorskiej serii w wydawnictwie Peter Lang Geschichte, Erin‑ nerung, Politik (dotąd ukazało się 15 tomów). Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.03 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Uniwersytet Jagielloński jolanta.ambrosewicz­‑[email protected] SPOTKANIA Z ZAGŁADĄ W POLSCE1 Abstract Encounters with the Holocaust in Poland Repressed memories remain active and their outcomes bring undesirable effects for education about the Holocaust. How can facts and events that have been repressed or dismissed from the individual and collective memory be reintegrated into social consciousness? When will the memory of the Holocaust in Poland become a shared, collective legacy for Poles? How can education about the Holocaust deal sensitively with the Polish national sense of martyrdom? This remains a crucial question for Polish society. Can memorial sites, museums, historians, writers, educational institutions and civic organizations in post­‑communist Poland create space where the voice of Jewish victims and second and third generations can be heard and where communities of memory can integrate? Or will Polish society continue to be characterized by rivalry between competing memories? These questions form the foundation of my empirical studies and trigger interest in the evaluation of existing educational programs. A qualitative research, namely a participant observation of the Forum for Dialogue among the Nations program ‘School of Dialogue’ in Warsaw, will attempt to answer the above questions. Keywords: Holocaust, education about the Holocaust, memory of the Holo­caust Słowa kluczowe: Zagłada, Holokaust, edukacja o Holokauście, pamięć Zagłady 1 Współpraca w części dotyczącej raportu z obserwacji uczestniczącej w Warszawie – Szymon Beźnic. 24 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 Polacy byli świadkami niewyrażalnej zbrodni, ale – jak dowodzą badania – w większości nie za bardzo ją zauważali w trakcie jej dokonywania, a potem nie za bardzo przejmowali się zniknięciem dziesięciu procent ludności Polski przedwojen‑ nej. Jak więc teraz przywrócić pamięć tego, co się tutaj, obok nas stało? Maria Janion2 T ytuł mojego tekstu został sformułowany ostrożnie, gdyż proces odzyskiwania pamięci o Zagładzie w Polsce, pełen meandrów i wysp zarówno pamięci, jak i niepamięci, nie jest zakończony. Poddawany jest on wpływom polityki historycznej, a zatem nie podlega jeszcze ani pełnej kategoryzacji, ani systematyzacji. Barbara Engelking i Jacek Leociak w słowie „Od Autorów” w drugim wydaniu monografii getta warszawskiego dotknęli istoty spotkania ze światem, który w przestrzeni publicznej powojennej Polski został zburzony, zasłonięty i zapomniany: Jeśli chcemy ujrzeć ten zaginiony świat, musimy wydobyć go spod zwałów zapomnienia, obojętności i niewiedzy. Jedynym obszarem, gdzie można jeszcze odnaleźć mieszkańców getta wraz z ich domami i ulicami, z ich życiem, cierpieniem i śmiercią, jest miejsce w naszej pamięci3. Kamieniem milowym rozwoju pamięci o Holokauście w świecie był transmitowany w mediach proces Adolfa Eichmanna, rozpoczęty 11 kwietnia 1961 r. Po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej Prokurator Generalny Izraela Gideon Hausner oddał głos świadkom i ocalałym, w przeciwieństwie do procesów norymberskich, w trakcie których skupiono się głównie na zbrodniach wobec państw na skutek wywołania wojny przez Niemcy. Polska, kraj­‑świadek Holokaustu4, a jednocześnie kraj­‑ofiara II wojny światowej, gdy świeża historia Zagłady oddaliła się, zaczął zmuszać do wyjazdu Żydów, którzy w większości cudem przeżyli w Związku Radzieckim5, rzadziej w Polsce, i byli pełnoprawnymi obywatelami państwa polskiego. Na przywracanie pamięci o historii i kulturze Żydów polskich trzeba było czekać do 2 3 4 5 M. Janion, Do Europy – tak, ale razem z naszymi umarłymi, Warszawa 2000, s. 167. B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, wyd. II zm., popr. i rozsz., Warszawa 2013, s. 11. Przywołuję termin za: J.­‑Ch. Szurek, Między historią a pamięcią: polski świadek Zagłady, [w:] Zagłada Żydów. Pamięć narodowa a pisanie historii w Polsce i we Francji. Wybrane materiały z kolokwium polsko­ ‑francuskiego, Lublin 22­‑23 stycznia 2004, red. B. Engelking i in., Lublin 2006, s. 173­‑183. 23 VIII 1939 r. został zawarty Pakt o nieagresji między Niemcami a ZSRR, zawierający tajny protokół dotyczący rozgraniczenia obustronnych stref interesów w Europie Wschodniej. Po agresji Niemiec (1 IX 1939 r.) i ZSRR (17 IX 1939 r.) na Polskę, zanim ostatecznie zamknięto granice, ok. 300 tys. Żydów ze strefy niemieckiej okupowanej Polski uciekło przed nazistami do Związku Radzieckiego, często w nadziei wyemigrowania do Palestyny. Większość z nich odmówiła przyjęcia obywatelstwa ZSRR i została wywieziona w głąb kraju lub do obozów pracy. Po ataku Niemiec na Związek Radziecki 22 VI 1941 r. Hitler rozpoczął wprowadzanie w życie planu ludobójstwa Żydów europejskich. Na Wschodzie zginęło ok. 2 mln Żydów. Szanse na przeżycie mieli uciekinierzy oraz deportowani w głąb Związku Radzieckiego, wśród nich Żydzi polscy. Do Polski powróciła ze Związku Radzieckiego największa grupa ocalonych, ok. 200 tys. Żydów polskich. Zob. M.C. Steinlauf, Pamięć nieprzyswojona. Polska pamięć zagłady, przeł. A. Tomaszewska, Warszawa 2001, s. 50. Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 25 lat 80. XX w.6 We Francji książka o rządzie Vichy La France de Vichy, napisana przez historyka amerykańskiego Roberta Paxtona, ukazała się 10 lat wcześniej, ale dopiero w 1973 r. Opublikowana w 1978 r. przez Serge’a Klarsferlda Mémorial de la déporta‑ tion des Juifs de France (Księga pamięci Żydów deportowanych z Francji) z nazwiskami wszystkich deportowanych Żydów (było ich 76  tys.) oraz Księga pamięci dzieci (11 tys.) to początek europejskiego dyskursu z historią i pamięcią III Rzeszy. Muzeum Auschwitz­‑Birkenau często odwiedzano w Polsce w ramach szkolnych wyjazdów jako miejsce martyrologii narodu polskiego. Pomiędzy 1989 a 2000 r. uczniowie przyjeżdżali rzadziej (niewątpliwa reakcja na częściową depolonizację miejsca pamięci), ale od 2001 r. obserwujemy stały wzrost wizyt7. Rozwój tanich lotów, szczególnie po 2005 r., miał także wpływ na masową turystykę, w tym „czarną turystykę” („tanatoturystykę”) do byłych obozów koncentracyjnych i obozów śmierci, w szczególności na frekwencję odwiedzających Muzeum Auschwitz­‑Birkenau; liczba odwiedzających po 2007 r. przekracza milion osób rocznie i stale rośnie8. Erik H. Cohen9 słusznie zauważa, iż temat Szoa jest ściśle związany z antysemityzmem, prawami mniejszości, tożsamością narodową, wartościami uniwersalnymi, relacjami pomiędzy Izraelem a diasporą i ogólnie naturą ludzką. W coraz większym zakresie bywa łączony także z tematyką praw człowieka (w USA i w Europie) i z etyką (głównie w USA). Nadal ograniczany jest potrzebą zapomnienia. Anne Applebaum przytacza słowa Aleksandra Jakowlewa, przewodniczącego rosyjskiej komisji rehabilitacyjnej: Społeczeństwo jest obojętne na zbrodnie przeszłości, ponieważ zbyt wielu ludzi czynnie w nich uczestniczyło10, które odnoszą się do zbrodni sowieckich, ale odsłaniają również uniwersalne powody długiego milczenia wobec zbrodni nazizmu. Postpamięć11 Zagłady obejmuje także niechęć do pamięci o indywidualnej kolaboracji w Europie i nowej historiografii odsłaniającej karty ciemnej historii indywidualnej i grupowej współpracy Europejczyków z Niemcami. Postpamięć włącza wszakże, w swoim nieświadomym obszarze, również postawy części Polaków wobec Żydów w okupowanej Polsce. Kategoria postpamięci stworzona przez amerykańską badaczkę z Uniwersytetu Columbia Marianne Hirsch jest pomocna w analizie projektów pamięci o Holokauście, aczkolwiek wymaga każdorazowo analizy zawartości projektów i nie powinna być nadużywana. Postpamięć nie dotyczy własnych doświadczeń, ale tych przeżytych przez poprzednie pokolenia, często traumatycznych. Gdy osoby doświadczone traumą nie wracają do wspomnień, ponieważ przynosi im to ból, wracają do nich 6 7 8 9 10 11 W 1983 r. ukazał się numer specjalny katolickiego miesięcznika „Znak” poświęcony tematyce żydowskiej, zatytułowany „Żydzi w Polsce i świecie. Katolicyzm – Judaizm” (1983, nr 2­‑3). M. Kucia, Auschwitz jako fakt społeczny. Historia, współczesność i świadomość społeczna KL Auschwitz w Polsce, Krakόw 2005. Sześć byłych nazistowskich obozów śmierci znajduje się na terytorium obecnej Polski. E.H. Cohen, Identity and Pedagogy. Shoah Education in Israeli State Schools, Boston 2013, s. 56. A. Applebaum, Gułag, przeł. J. Urbański, Warszawa 2013, s. 519. Termin utworzony przez: M. Hirsch, Family Frames. Photography, Narrative and Postmemory, Cambridge 1997. Wcześniej pojawił się w: taż, Family Pictures. Maus, Mourning and Post­‑Memory, „Discourse” 1992­‑1993, nr 2, s. 3­‑29. 26 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 kolejne pokolenia, mimo że niekoniecznie zmniejsza to cierpienie pokrzywdzonych. Powrót pamięcią do traumatycznych wydarzeń może być uzdrawiający, nie jest to jednakże regułą. Ograniczenia dostępu do pamięci mogą być spowodowane nie tylko autocenzurą, ale także celowymi działaniami struktur państwa. Marianne Hirsch przywołuje termin „miejsca pamięci” (lieux de mémoire) ­Pierre’a Nory12. Miejsca te mogą blokować procesy zapominania. Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż Ronit Lentin przestrzega przed powracającym użyciem metaforycznego języka Szoa, który jest częścią wymazywania Zagłady13. Przed wymazywaniem pamięci bronią takie inicjatywy w przestrzeni publicznej, jak projekt byłej dyrektorki Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie Eleonory Bergman oraz architekta i projektanta Tomasza Leca. Dotyczył on układu punktów zakreślających granice getta warszawskiego w postaci zatopionych w chodniku napisów „Mur getta 1940–1943/Getto Wall 1940–1943” oraz tablic na istniejących fragmentach muru. Rzeźba­‑instalacja Leca, powstała w oparciu o badania Krzysztofa Pasternaka, upamiętnia kładkę nad ulicą Chłodną, łączącą małe i duże getto14. Miejsca pamięci w przestrzeni miasta nie będą jednak funkcjonować w pamięci zbiorowej i świadomości historycznej kolejnych pokoleń bez wysiłku edukacyjnego państwa oraz organizacji pozarządowych. Głównym pytaniem badawczym leżącym u podstawy tego tekstu jest pytanie o możliwość włączenia (re)konstruowanej postpamięci o Holokauście do kolektywnej pamięci zbiorowej Polaków (poziom kultury narodowej) i do pamięci społeczności lokalnych (poziom regionalny). Ograniczę się do studium przypadku jednej organizacji, a konkretnie: jednego wybranego programu związanego z praktykami społecznymi odnoszącymi się do symboli straty, jaką poniosła kultura polska po Holokauście, oraz rytuałów upamiętnienia życia i śmierci ofiar Holokaustu (wprowadzanymi do przestrzeni publicznej) przez organizację pozarządową Forum Dialogu Między Narodami (FDMN)15. Wcześniej przytoczę wybrane refleksje badaczy odnoszące się do zbiorowej pamięci, m.in. propozycję Aleidy Assmann uczynienia z historii Holokaustu wspólnej pamięci dla Europy oraz przykłady ścierania się różnych pamięci Polaków w przestrzeni publicznej w Warszawie. 12 13 14 15 Tamże, s. 22. R. Lentin, Introduction: Postmemory, Unsayability and the Return of the Auschwitz code, [w:] Re­ ‑Presenting the Shoah for the Twenty­‑First Century, red. R. Lentin, New York 2004, s. 15. P. Kosiewski, Zaznaczyć miejsce. Rozmowa z Tomaszem Lecem, Opór i Zagłada. Żydzi w Polsce. Rok 1943, „Tygodnik Powszechny” [dodatek] 2013, nr 16, s. 29. Forum Dialogu między Narodami (http://www.dialog.org.pl/) udziela wsparcia nauczycielom poszukującym strategii w zakresie kontaktów młodzieży polskiej i żydowskiej. Ważną rolę odgrywa także program „Zachować pamięć. Historia i kultura dwóch narodów” realizujący zobowiązania wynikające z umowy między Rządem RP a Rządem Izraela o współpracy kulturalnej, naukowej i oświatowej. Program składający się z komponentu edukacyjnego „Bliżej siebie” dotyczy spotkań młodzieży polsko­ ‑izraelskiej. Serwis www.polska­‑izrael.edu.pl oraz sieć koordynatorów regionalnych programu „Pamięć i edukacja – uczymy się od siebie” przygotowuje nauczycieli do organizacji spotkań młodzieży z Polski i Izraela oraz wspiera ich działania. O projekcie, [online] http://www.polska­‑izrael.edu.pl/index. php?option=com_k2&view=item&layout=item&id=125&Itemid=419&lang=pl, 29 II 2016. Na uwagę zasługuje także publikacja FDMN Trudne pytania w dialogu polsko­‑żydowskim, Warszawa 2006. Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 27 Aleksandra Ubertowska, przywołując Haralda Weinricha, przypomina o Holokauście (Szoa)16 jako próbie wymordowania całego narodu żydowskiego, [który] może ja‑ wić się jako nieporównywalny i bezprzykładny zamach, wymierzony w kulturową pamięć ludzkości, jako […] mord na pamięci – memoricid 17. Stąd, jak uzasadnia badaczka, status przysługujący pamięci o Zagładzie w tak wielu dziedzinach badań humanistycznych i społecznych. Termin „pamięć” w naukach społecznych zawdzięcza wiele Maurice’owi Halbwachsowi, który już w latach 20. XX w. zajął się zjawiskiem pamięci zbiorowej, kładąc nacisk na teraźniejszość, determinującą to, co i jak pamiętamy z przeszłości. Przywołuję klasyka, aby pokazać, jak różnie może on być interpretowany przez współczesnych historyków (Peter Novick) i literaturoznawców (Aleida Assmann). Aleida Assmann18 podkreśla znaczenie traum historycznych, stanowiących istotne punkty odniesienia do przeszłości, w procesach tworzenia tożsamości zbiorowej. Jej zdaniem, Holokaust może stać się paradygmatem i dostarczyć języka, sposobu komunikacji i artykulacji ofiarom innych ludobójstw i traum historycznych. Tymczasem w wielu krajach europejskich pamięci narodowe II wojny światowej pozostają nadal powojennymi, wybiórczymi konstrukcjami z dominującymi, zamrożonymi narracjami narodu­‑ofiary i/lub narodu­ ‑ruchu oporu. Te trwałe paradygmatyczne narracje mają funkcję obronną przed historiografią odsłaniającą kolaborację. Peter Novick19 w swojej polemice z Aleidą Assmann i jej postulatem wspólnej (­shared) pamięci Holokaustu dla zjednoczonej Europy traktuje pojęcie „pamięć zbiorowa” jedynie jako metaforę, która może mieć zastosowanie wyłącznie w odniesieniu do społeczeństw przednowoczesnych, tradycyjnych, jednolitych. Metafora ta w stosunku do fragmentarycznych, stale zmieniających się społeczeństw przełomu XX i XXI w. w dobie komunikacji elektronicznej wydaje się Novickowi problematyczna. Historyk 16 17 18 19 Dan Michman, emerytowany główny historyk Yad Vashem, w wykładzie wygłoszonym 29 VI 2014 r. w Jerozolimie dla doktorantów Saul Kagan Fellowship uporządkował określenia używane zamiennie na określenie Zagłady Żydów. Termin „Szoa” jest znany od lat 30. XX w., termin „ludobójstwo” pojawił się natomiast w 1943 r., a w publikacjach zaistniał w 1944 r. jako idea, w kontekście zapobiegania zbrodniom wobec narodów lub innych grup ludzi. Do lat 70. był używany w związku z Holokaustem. Wybitny historyk izraelski Yehuda Bauer uważa Holokaust za ekstremalną formę ludobójstwa. Natomiast Michman, przypominając, że w biurze Eichmanna znajdowały się listy Żydów z całego świata, nie zrównuje Holokaustu z ludobójstwem. Zamiarem inżynierów Holokaustu było według niego oczyszczenie narodu niemieckiego i świata z nośników żydowskiego ducha, zniszczenie Jewish mind. H. Weinrich, Lethe. Kunst und Kritik des Vergessens, München 2000, s. 232, [cyt. za:] A. Ubertowska, Literatura i pamięć o Zagładzie: Archiwa, ślady, krypty, [w:] Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagła‑ dzie?, red. M. Głowiński i in., Kraków 2006, s. 265. A. Assmann, Europe: A Community of Memory? (20th Annual Lecture, November 16, 2006), „GHI Bulletin” 2007, nr 40, [online] https://www.ghi­‑dc.org/fileadmin/user_upload/GHI_Washington/ Publications/Bulletin40/011.pdf, 25 II 2016; taż, Response to Peter Novick, „GHI Bulletin” 2007, nr 40, [online] https://www.ghi­‑dc.org/fileadmin/user_upload/GHI_Washington/Publications/ Bulletin40/033.pdf, 25 II 2016. P. Novick, Comments on Aleida Assmann’s Lecture, „GHI Bulletin” 2007, nr 40, s. 27­‑31, [online] https://www.ghi­‑dc.org/fileadmin/user_upload/GHI_Washington/Publications/Bulletin40/027. pdf, 25 II 2016. 28 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 nie podziela zatem opinii Assmann, że Zagłada może pełnić rolę „założycielskiego mitu” zjednoczonej Europy. Jest zdania, iż inne państwa – poza Niemcami – nie przyjmą zaproszenia do partnerstwa w odpowiedzialności za Holokaust. Podając przykład Stanów Zjednoczonych, stwierdza, że wspólna świadomość historyczna nie jest warunkiem koniecznym wspólnoty politycznej. Novick odnosi się także krytycznie do instrumentalizacji stosowanej przez pamięci zbiorowe, a mianowicie dowolnego doboru faktów historycznych do upamiętniania, w zależności od aktualnych potrzeb politycznych, gdyż zawsze z definicji służą one celom teraźniejszości, a zatem instrumentalizacja jest pustą kategorią, o nikłej analitycznej przydatności. W odpowiedzi Assmann podkreśla konstruktywistyczne podejście do terminu „pamięć zbiorowa”, uwzględniające wpływ symboli kulturowych na postrzeganie przeszłości, rozwijające się wraz z rozwojem badań nad pamięcią i tożsamością zbiorową od lat 80. A zatem, broni swojego punktu widzenia, termin „pamięć zbiorowa” nadaje się do analiz społeczeństw końca XX w. Tłumaczy także, w tym samym Biuletynie Niemieckiego Instytutu Historycznego w Waszyngtonie, iż jest daleka od postaw rewizjonistycznych pomniejszających winę i odpowiedzialność Niemców. Zauważa, że tam, gdzie jest ofiara, jest także oprawca i nie są to stałe kategorie przypisane niezmiennie tym samym ludziom. Wspólna pamięć nie oznacza jednej pamięci czy tych samych podręczników, ale podzielaną/wspólną „świadomość historyczną” wydarzeń i ich ciągów przyczynowych. Assmann zgadza się z Novickiem, iż społeczeństwo nie jest żywym organizmem ze zbiorowym umysłem i wspólnym imaginarium oraz podkreśla, że pamięć jest różnie konstruowana na różnych poziomach: jednostki, rodziny, społeczeństwa i narodu. Pamięci zbiorowe powinny jednak opierać się na podbudowie konstruowanej na wspólnej wiedzy i wartościach, a same z kolei stanowić bazę dla świadomości historycznej. W polemice z Novickiem Assmann nie postuluje ujednolicenia pamięci narodowych, ale uważa, iż w ich negocjowaniu konieczny jest wspólny punkt odniesienia, aby zmniejszyć różnice i uczynić pamięci narodowe bardziej zgodnymi ze sobą. Zastanawiając się nad propozycją Assmann „wspólnej pamięci” dla Europy, warto przypomnieć fakty historyczne: 350 tys. Żydów zamordowanych przez Rumunów na Ukrainie, 600 tys. Żydów deportowanych do obozów przez rząd Węgier pod koniec II wojny światowej, likwidację getta w Kownie przez Litwinów, udział obywateli krajów bałtyckich w formacjach mordujących Żydów. Podobną gorliwością odznaczały się: Słowacja, Francja Vichy, Chorwacja, Serbia. Nawet Bułgaria, broniąc „swoich”, wydała „nieswoich” Żydów z Macedonii i Tracji. Należy pamiętać nie tylko o szmalcownikach, lecz także o mordowaniu Żydów ukrywających się na terenie okupowanej Polski przez niektórych Polaków i grupy partyzantów, również z Armii Krajowej. Dla obrazu historii pamięci i świadomości Zagłady w Polsce ważna jest konfrontacja danych uzyskanych z różnych źródeł, na różnych poziomach: oficjalnych deklaracji i zobowiązań państwa, publikacji programów szkolnych i podręczników uwzględniających stan wiedzy i postawy młodzieży wobec Holokaustu, a także prezentacji konkretnych działań jednostek w lokalnych społecznościach. W przestrzeni aktywności organizacji międzyrządowych ogólnoświatowe upowszechnienie pamięci o Holokauście jest działaniem zaledwie ostatnich 20 lat i zawdzięczamy je niewątpliwie Forum Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 29 4620 – forum rządów, które podpisały Deklarację Sztokholmską, zwołanym z inicjatywy premiera Szwecji Görana Perssona w dniach 26­‑28 stycznia 2000 r. Bezpośrednią przyczyną był niepokój premiera związany z badaniami młodzieży szwedzkiej w 1997 r. (próba 7927 osób w wieku 12­‑18 lat), które wykazały, że 30% badanych młodych Szwedów nie wierzy, iż Holokaust kiedykolwiek miał miejsce. Jest to przykład bezpośredniego wpływu badań opinii publicznej na decyzje polityczne, które przyniosły pozytywne dla woli upamiętnienia Holokaustu efekty w całym świecie. Zagadnienie, czy wola ta była traktowana przez niektóre państwa wyłącznie jako przepustka do społeczności UE, wymagałoby oddzielnych badań. Punkt 4. Deklaracji dotyczący woli politycznej brzmi: Zobowiązujemy się zwiększyć nasze wysiłki mające na celu promowanie edukacji, upamiętnienia i badań nad Holokaustem zarówno w krajach, które podjęły już działania w tej dziedzinie, jak też w krajach, które chcą przyłączyć się do naszych wysiłków. Polska jest państwem­‑sygnatariuszem Deklaracji Sztokholmskiej. Rezolucja PE 354.156 Parlamentu Europejskiego w sprawie pamięci o Holokauście, antysemityzmu i rasizmu została podjęta w 2005 r. ze skutkiem ustanowienia 27 stycznia Europejskim Dniem Pamięci o Holokauście w całej UE. Zobowiązania rządów państw­‑sygnatariuszy do promowania edukacji o Holokauście dotyczą wspierania badań, pamięci i edukacji o Zagładzie, ale nie uwzględniają jakości promowanych działań i dzieł21. Aby zorientować się, jakie strategie przyczyniają się do zwiększenia wiedzy i świadomości historycznej, a jakie nie są w ogóle skuteczne, konieczne były longitudinalne badania porównawcze. Trwające trzy lata badania International Holocaust Remembrance Alliance, organizacji, która powstała w 1998 r. i doprowadziła do podpisania Deklaracji Sztokholmskiej, zostaną wkrótce opublikowane22. 20 21 22 Wcześniej, w 1998 r., powstała organizacja International Task Force for Holocaust Remembrance, Education and Research (ITF), obecnie nosząca nazwę International Holocaust Remembrance Alliance (IHRA). Polska jest członkiem IHRA. Na uwagę zasługują polskie i zagraniczne prace z wieloma refleksjami i rekomendacjami w zakresie edukacji o Zagładzie oraz dorobek Centrum Badań nad Zagładą w PAN w Warszawie związany z przygotowaniem materiałów do nauczania o Zagładzie dla polskich edukatorów. Zob. T. Kranz, Pedago‑ gika pamięci jako forma edukacji muzealnej, [w:] Wizyty edukacyjne w Państwowym Muzeum na Maj‑ danku. Poradnik dla nauczycieli, red. tenże, Lublin 2012, s. 11; P. Trojański, Edukacja o Holokauście w Polsce. Próba krytycznego bilansu, [w:] Edukacja muzealna w Polsce. Aspekty, konteksty, ujęcia, red. W. Wysok, A. Stępnik, Lublin 2013; M. Kucia, Optymistyczne dane – niepokojące pytania – radykalne wnioski, [w:] Auschwitz i Holokaust. Dylematy i wyzwania polskiej edukacji, red. P. Trojański, Oświęcim 2008, s. 35­‑44; Wybór źródeł do nauczania o Zagładzie Żydów na okupowanych ziemiach polskich, wybór i oprac. zespół pod kierunkiem A. Skibińskiej i R. Szuchty, wstęp i słownik terminów R. Szuchta, wybór oprac. i wstęp do rozdz. Świadectwa literackie W. Młynarczyk, Warszawa 2010; B. Jędruszczak, W. Młynarczyk, R. Szuchta, Wybór źródeł do nauczania o zagładzie Żydów na okupowanych ziemiach polskich. Ćwiczenia, Warszawa 2010; Holocaust Education in a Global Context, red. K. Fracapane, M. Haß, współpr. Topography of Terror Foundation, Berlin–Paris 2014; M. Gross, To Teach the Holocaust in Poland: Understanding Teachers’ Motivations to Engage the Painful Past, „Intercultural Education” 2013, Vol. 24, nr 1­‑2, s. 103­‑120, [online] http://doi.org/10.1080/14675986.2013. 773126, 25 II 2016. International Holocaust Remembrance Alliance, Research in Teaching and Learning about the Holo‑ caust. A Dialogue Beyond Borders, red. M. Eckmann, D. Stevick, J. Ambrosewicz­‑Jacobs, Berlin 2017, IHRA Series, 3. 30 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 Poświęciłam uwagę wybranej debacie współczesnych intelektualistów nad pojęciem „pamięci”, gdyż wydaje mi się, że w ostatnim dwudziestoleciu w Polsce i w Europie mamy do czynienia z dwiema niekiedy sprzecznymi tendencjami, które zostały odzwierciedlone w badaniach opinii publicznej i działaniach w przestrzeni publicznej. Niektóre sondaże pokazują zmęczenie historią, w szczególności historią II wojny światowej, w tym Holokaustu, a jednocześnie mamy do czynienia wręcz z „nadmiarem pamięci” w niektórych sferach życia publicznego i sztuki. W odniesieniu do Polski Andrzej Szpociński pytał: […] oto bowiem z jednej strony mamy do czynienia z niezwykle rozbudowanym dyskursem o przeszłości narodowej w sferze publicznej, z drugiej zaś – od‑ notowanym w badaniach spadkiem zainteresowania społeczeństwa polskiego przeszłością narodową. Jak wyjaśnić tę sprzeczność?23 Wybitna polska badaczka pamięci zbiorowej Barbara Szacka ujawniła, że w badaniach przeprowadzonych w Polsce w 1988 r. wśród ludzi z wyższym wykształceniem 69% respondentów uważało, że znajomość przeszłości historycznej jest potrzebna współczesnemu człowiekowi, podczas gdy w badaniach z 2003 r. tylko 49% badanych podzielało to zdanie24. Pomimo zmniejszającego się z czasem zainteresowania historią, wydarzenia i zachowania związane z czasami II wojny światowej pozostają w Polsce powodem do dumy, a bardzo rzadko powodem wstydu. Na przestrzeni lat II wojna światowa niezmiennie była powodem do dumy – jak wskazują badania ilościowe, według 36% badanych w latach 1965 i 1977 oraz 45% w 1988 r.25 Badania postaw Polaków Ireneusza Krzemińskiego z 2002 r. ujawniły, że 55% respondentów było przekonanych, iż Polacy nie mogli uratować więcej Żydów, a 26% badanych było przeciwnego zdania. 72% respondentów uważało, że Polacy nie mają powodów do wyrzutów sumienia z powodu postaw wobec Żydów w czasie wojny, a tylko 12% uważało, że mają. W badaniach Pentora z 2003 r. tylko 3% badanych wstydziło się za negatywny stosunek do Żydów w czasie wojny26. W badaniach jakościowych pojawiało się Jedwabne: Dziadek zapytany, czy wierzy w Jedwabne, to po‑ wiedział, że Jedwabne to wierzchołek góry lodowej27. Do przypadków mordowania Żydów przez Polaków, opisanych i badanych przez polskich i zagranicznych historyków, dochodziło oprócz Jedwabnego również w wielu innych miejscowościach, np. w Radziłowie, Szczuczynie, Stawiskach. Należą one do „niewypowiadanych opowieści”28. Wyniki badań instytutu IMAS w Linzu i Harris Interactive z 2005 r.29 przeprowadzone wśród 20 tys. respondentów w 13 krajach w 60. rocznicę zakończenia II wojny 23 24 25 26 27 28 29 A. Szpociński, Pamięć przeszłości i strategie legitymizacyjne, [w:] Pamięć. Rejestry i terytoria. Memory. Registers and Territories, red. P. Orłowska, przeł. J. Taylor­‑Kucia, Kraków 2013, s. 27. B. Szacka, Czas przeszły, pamięć, mit, Warszawa 2006, s. 52, Współczesne Społeczeństwo Polskie Wobec Przeszłości, 3. Tamże, s. 159­‑161. Pentor, Duma i wstyd. Wielkie badanie pamięci zbiorowej, „Gazeta Wyborcza” 2004, 17 IX. B. Szacka, Czas przeszły…, s. 165. Określenie zaczerpnęłam z pracy: K. Kaźmierska, Biografia i pamięć. Na przykładzie pokoleniowego doświadczenia ocalonych z Zagłady, Kraków 2008, s. 117. Harris Interactive and IMAS International Conduct Thirteen­‑Country Survey in Remembrance of 60th Anniversary of World War II, [online] http://www.prnewswire.com/news­‑releases/harris­‑interactive­‑ Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 31 światowej wskazują, że duży odsetek społeczeństw oczekuje zapomnienia o wojnie. Jednocześnie istnieje przeciwstawna tendencja – do pamięci o II wojnie światowej, poszukiwania historii rodzinnych wśród młodego pokolenia czy śladów pamięci Zagłady w świadectwach ofiar i świadków. Postpamięć II wojny światowej i postpamięć Holokaustu nieustannie ścierają się ze sobą, tocząc niejednokrotnie bój o przestrzeń publiczną, z niesymetrycznie rozłożonymi siłami w niektórych krajach. W dyskursie dotyczącym Zagłady obok postpamięci pojawiają się także inne terminy: przeciw­‑pamięć (counter­‑memory), pamięć alternatywna, konkurencyjna lub opozycyjna. Michel Foucault30 uważa, iż przeciw­‑pamięć dotyczy pamięci jednostek i grup wykluczonych, pozostających poza oficjalną narracją państwową dyktowaną przez posiadające władzę elity polityczne. Jest to pamięć spontaniczna, oddolna, przeciwstawiająca się opresyjnej pamięci rządzących, najczęściej analizowana w kontekście konfliktów etnicznych czy historii krajów postkolonialnych. Wydaje się, że ten termin może być także zastosowany w przypadku pamięci Zagłady w Europie Środkowo­‑Wschodniej, o którą w czasach zimnej wojny nie miał się kto tutaj upomnieć. To pamięć inicjowana przez liderów organizacji pozarządowych lub z potrzeby serca lokalnych nauczycieli. Wraz ze zmianą ustroju politycznego przeciw­‑pamięć istniejąca w drugim, nieoficjalnym obiegu i w pamięci rodzinnej może stać się pamięcią oficjalną i tłumić inne obszary pamięci. W Polsce przez lata pamięcią pomijaną, zniekształcaną i wykluczoną była właśnie pamięć o Zagładzie. Tzvetan Todorov w Les Abus de la Mémoire31 zwrócił uwagę, że reżimy totalitarne kontrolują informację w procesie systematycznej destrukcji pamięci. Przykładem niespotykanej wręcz próby kontroli był plan Himmlera z 1942 r. mający na celu zatarcie śladów zbrodni III Rzeszy w Europie Wschodniej, zwłaszcza zbiorowych morderstw na Żydach popełnianych przez Einsatzgruppen, noszący nazwę „Akcja 1005”. Nazwa operacji, o której pisze w swojej książce The Holocaust by Bullets francuski ksiądz Patrick Desbois32, zaangażowany w odkrywanie zbiorowych grobów zamordowanych na terenach Ukrainy Żydów, pochodzi od numeru klasyfikacji listów. Trwająca od lata 1942 do końca 1944 r. Akcja 1005 polegała na wykopywaniu ofiar III Rzeszy i paleniu ich ciał na wielkich paleniskach, na których mogło się ich pomieścić nawet 2 tys. Za operację usuwania ciał świadczących o rozmiarach zbrodni odpowiedzialny był Paul Blobel, ten sam, który odpowiadał za zbrodnie popełnione w Babim Jarze. Zdefiniowany przez system totalitarny III Rzeszy naród żydowski został skazany na śmierć, a ślady zbrodni starano się zatrzeć, aby nie pozostawić na to żadnych dowodów, a zatem zniszczyć pamięć o nich. Paradoksalnie, jej nośnikiem stały się zmysły i pamięć jednostek i grup społecznych, mieszkańców pobliskich wiosek, którzy nie mogli zapomnieć strasznego zapachu palonych ciał. Konfiskata pamięci nie odnosi się jednakże wyłącznie do 30 31 32 and­‑imas­‑international­‑conduct­‑thirteen­‑country­‑survey­‑in­‑remembrance­‑of­‑60th­‑anniversary­‑of­ ‑world­‑war­‑ii­‑54587947.html, 20 II 2016. M. Foucault, Language, Counter­‑Memory, Practice. Selected Essays and Interviews, przeł. D.F. Bouchard, S. Simon, Ithaca 1977. T. Todorov, Les Abus de la Mémoire, Paris 1995. P. Desbois, The Holocaust by Bullets. A Priest’s Journey to Uncover the Truth Behind the Murder of 1.5 Million Jews, New York 2008, s. 153. 32 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 systemów totalitarnych, ale może stać się strategią wszystkich zapatrzonych w chwalebną przeszłość, odwracających się od przykładów hańby, szukających w przeszłości pociechy lub/i kompensacji aktualnych niepowodzeń lub po prostu braku sukcesów. Przykładem działania w przestrzeni publicznej postpamięci w Austrii jest projekt artystyczny Christophera Mayera „Audiowalk Gusen” („Audiospacer Gusen”)33, angażujący od 2007 r. publiczność w konfrontację z przeszłością poprzez głosy byłych więźniów obozu koncentracyjnego Gusen I i II, świadków oraz oprawców. W obozie Gusen zginęło 37 tys. ze 120 tys. ofiar obecnego terytorium Austrii. To, o czym słyszą uczestnicy spaceru w słuchawkach, nie jest widoczne, tylko wyobrażone, gdyż spacer odbywa się w willowej dzielnicy mieszkalnej. Krajobraz nie uwidacznia śladów przeszłości, o której chciano po wojnie zapomnieć, a haniebna i bolesna przeszłość może zostać jedynie odtworzona w oparciu o świadectwa świadków epoki. Barbara Szacka w książce Czas przeszły, pamięć, mit34 przytacza sposoby przekształcania pamięci wyodrębnione przez Roya F. Baumeistera i Stephena Hastingsa (1997). Uczeni amerykańscy wyróżnili: 1. pomijanie (selektywne przemilczanie nieprzyjemnych faktów), 2. fałszowanie (wraz z towarzyszącym mu zaprzeczaniem lub dodawaniem faktów), 3. wyolbrzymianie i upiększanie, 4. manipulowanie związkami pomiędzy faktami, czyli stronniczą interpretację, 5. obwinianie nieprzyjaciół (dla minimalizowania własnych win i projektowania własnych win na wrogów), 6. zrzucanie winy na okoliczności oraz 7. konstruowanie kontekstu (upraszczanie dla wzmocnienia pozytywnego wizerunku własnej grupy). Odsłonięty w 1948 r. pomnik Bohaterów Getta w Warszawie honorował powstańców getta, a jako jedyny w stolicy pomnik II wojny światowej oprócz pomnika Armii Czerwonej „unieważniał” powstanie warszawskie i walkę AK35. W dotychczasowych grupowych reprezentacjach relacji polsko­‑żydowskich, szczególnie w czasie debat wywołanych istotnymi tekstami (Jan Błoński36, Jan Tomasz Gross37), odnajdujemy wszystkie powyższe typy przekształcania pamięci. Ich celem jest głównie podtrzymanie wizerunku bohaterskich i szlachetnych Polaków. To reakcja na publikacje nowej historiografii czy eseje apelujące do etyki zbiorowej, które burzą ten wizerunek. Skupianie się na pozytywnym autowizerunku, szczególnie w momentach mu zagrażających, blokuje przyswajanie pomijanych dotąd faktów historycznych, takich jak przypadki (indywidualnej) kolaboracji Polaków z okupantem lub tropienie ukrywających się w czasie Zagłady Żydów, a także wrażliwość na cierpienia grupy innej niż własna. Narodowo­‑martyrologiczny kanon procesu socjalizacji […] przesłaniał nam (i ciągle przesłania) cierpienia innych narodów – pisał Robert Traba38. W przestrzeni publicznej 33 34 35 36 37 38 Audiowalk Gusen, [online] http://audioweg.gusen.org/en/, 20 II 2016. B. Szacka, Czas przeszły…, s. 29­‑30. K. Kaźmierska, Biografia i pamięć…, s. 131. J. Błoński, Biedni Polacy patrzą na getto, „Tygodnik Powszechny” 1987, nr 2, s. 1. J.T. Gross, Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka, Sejny 2000; tenże, Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści, Kraków 2008; J.T. Gross, I. Grudzińska­‑Gross, Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady Żydów, Kraków 2011. R. Traba, Historia – przestrzeń dialogu, Warszawa 2006, s. 47. Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 33 czasami wręcz zasłaniał upamiętnienie cierpienia Innych. W eseju Pamięć i tożsamość w przestrzeni dawnego getta warszawskiego, opublikowanym w ważnym numerze kwartalnika „Herito” poświęconym konfliktom pamięci, Elżbieta Janicka39 pisze o strategiach neutralizacji wobec pamięci Zagłady w Warszawie odzwierciedlonych w procedurach pa‑ cyfikacyjnych, wśród których wyróżnia najczęściej stosowane obstawienie. Jako przykład wymienia skromny pomnik z 1988 r. usytuowany wzdłuż ulicy Stawki, upamiętniający deportację ponad 300 tys. obywateli polskich – warszawskich Żydów z dawnego Umschlagplatz i umieszczony na środku ulicy, na skwerze Matki Sybiraczki, pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie z 1995 r. w formie wagonu z krzyżami, zwany potocznie Golgotą Wschodu. Pomnik upamiętniający ok. 320 tys. obywateli polskich różnych narodowości (w tym 70 tys. pochodzenia żydowskiego) deportowanych na wschód, w przeciwieństwie do pomnika upamiętniającego Żydów warszawskich, nie ma nic wspólnego z lokalizacją na terenie dawnego placu Muranowskiego, który stanowił jeden z ważniejszych punktów żydowskiego oporu podczas powstania w getcie. Historia miejsca, jak pisze Janicka, jest „uwidoczniona” w sposób niezbyt wyraźny (pleksiglas przysłonięty drzewami) i bez informacji o donosach na żołnierzy Żydowskiego Związku Bojowego, po ich wyjściu z getta na aryjską stronę, w wyniku których zginęli. O przestrzeni byłego getta warszawskiego piszą cytowani już wcześniej autorzy monografii historycznej getta Engelking i Leociak: Miejsce­‑po­‑getcie jest puste (chociaż za‑ budowane), jest ogołocone i martwe (chociaż wre tam życie). Miejsce ocalało, ale zostało niejako wydrążone, pozbawione „treści”, „wnętrza”. Getto, które tutaj było, uległo zagła‑ dzie, ale owo „tutaj” pozostało, zasłonięte jednak obecnością dzisiejszego Muranowa. Zo‑ stały ramy, które mieszczą w sobie już inną rzeczywistość, pozostał punkt topograficzny, kartograficzna abstrakcja40. Ta inna rzeczywistość stolicy Polski jest dodatkowo przysłaniana, jak ukazuje Janicka, reprezentacją przeszłości związanej z historią stalinizmu, którego ofiarami byli Polacy o różnych korzeniach etnokulturowych i religijnych. Przed zasłonięciem i zapomnieniem mogą ocalić projekty edukacyjne związane z przestrzenią Warszawy i innych miast oraz mniejszych miejscowości w Polsce, realizowane przez samorządy i organizacje pozarządowe. Przykładem jest działalność FDMN, która w 2010 r. objęła ponad 550 uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych z Warszawy oraz małych miejscowości o bogatej historii żydowskiej. O dynamice rozwoju działań FDMN świadczy fakt, że w 2015 r. w warsztatach edukacyjnych Szkoły Dialogu wzięło udział ponad 40 szkół w całej Polsce. W ramach wizyt studyjnych organizację odwiedziło 85 gości ze Stanów Zjednoczonych, Australii, Kanady, Wielkiej Brytanii i Izraela, którzy aktywnie uczestniczyli w polsko­‑żydowskim dialogu41. Szerzej działania FDMN zostaną omówione na przykładzie studium przypadku w dalszej części tekstu. 39 40 41 E. Janicka, Pamięć i tożsamość w przestrzeni dawnego getta warszawskiego, „Herito” 2013, nr 13, s. 66­‑81. B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie…, s. 837. Newsletter Forum Dialogu Między Narodami, 2 II 2016, [online] http://www.dialog.org.pl/news_ gala_szkoly_dialogu_2010.html, 11 II 2016. 34 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 Heroiczno­‑martyrologiczny autowizerunek, jak słusznie dowodzi Janicka, dotyczy nie tylko Polaków. Jest obecny w wielu krajach Europy Środkowo­‑Wschodniej i uzyskał legitymizację także na poziomie decyzji politycznych UE, gdy Parlament Europejski ustanowił Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych, przyczyniając się do umocnienia dyskursu „dwóch ludobójstw” i zrównania ofiar obu systemów totalitarnych. W Polsce nie zostały, niestety, przeprowadzone badania podobne do tych zespołu Haralda Welzera, które ujawniły rozbieżności pamięci rodzinnej Niemców (wspomnienia przechowywane w „rodzinnych albumach”, zgodnie z metaforą badaczy) i pamięci oficjalnej (metafora naukowego „leksykonu” opartego na faktach historycznych). Dysonans poznawczy zostaje zniwelowany w oparciu o strategię wyłączenia opowieści rodzinnych z kontekstu historycznego. Dyskurs prywatny, jak wykazały badania niemieckie, nie jest tożsamy z dyskursem publicznym. W Polsce mieliśmy do czynienia z nikłym oddźwiękiem publicznym na publikacje Zespołu Centrum Badań nad Zagładą w Warszawie: kierującej Centrum Barbary Engelking, Jana Grabowskiego, Jacka Leociaka, Małgorzaty Melchior, Dariusza Libionki, Andrzeja Żbikowskiego, Agnieszki Haskiej, Marty Janczewskiej, Aliny Skibińskiej i Jakuba Petelewicza42 czy na publikacje Marcina Zaremby, Joanny Tokarskiej­‑Bakir i wielu innych przedstawicieli historii krytycznej w Polsce. Zygmunt Bauman stwierdził podczas konferencji upamiętniającej w 2007 r. 60­‑lecie powstania Państwowego Muzeum Auschwitz­‑Birkenau, że egzorcystów przybywa, ale przybywa także ciemnych zakamarków w historii i pamięci Zagłady. Bardzo trudno porzucić heroiczno­‑martyrologiczną i zmitologizowaną wersję narodowych historii w Europie Środkowo­‑Wschodniej, dotkniętej traumą dwóch systemów totalitarnych. Status narodu­‑ofiary z definicji wyklucza zachowania haniebne, nieprzyzwoite, trudne do zaakceptowania, „zamiatane pod dywan”, przysłaniane w przestrzeni publicznej przez pomniki poświęcone własnemu cierpieniu. Strategia ta znana jest m.in. z przypadku Austrii, która bardzo długo odmawiała przyjęcia odpowiedzialności za zbrodnie narodowego socjalizmu. W ostatnim dziesięcioleciu rozkwitają w tym kraju projekty badawcze i artystyczne organizacji pozarządowych i zwykłych obywateli, odnoszące się do obywatelskiej odpowiedzialności za los Żydów w czasie Holokaustu. Również w Polsce trwa proces zwracania się ku przeszłości, szczególnie nasilony po 2000 r., obejmujący lokalną historię Żydów polskich. W 2001 r. Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”, przy wsparciu Fundacji Forda i Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce, zrealizowało projekt „Ballada o Szydłowcu”, włączający historię kultury żydowskiej w historię i czasy współczesne Szydłowca. Punktem wyjścia było zdjęcie polsko­‑żydowskiej klasy miejscowego gimnazjum, a uczniowie odkrywali ślady kultury żydowskiej w swoim własnym mieście. Uczniowie polscy i żydowscy w ramach programu „Antyschematy” (działającego w latach 2000­‑2009), utworzonego przez Jerzego Fornalika, nauczyciela Ośrodka Szkolno­‑Wychowawczego w Borzęciczkach w Wielkopolsce, porządkowali zaniedbane cmentarze żydowskie, m.in. w Andrychowie, Koźminie Wielkopolskim, Krzepicach, 42 Na szczególną uwagę zasługuje kilkanaście tomów rocznika „Zagłada Żydów. Studia i Materiały”. Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 35 Dobrodzieniu, Radomsku, Białej koło Prudnika, Kamiennej Górze, Żabnie, Zduńskiej Woli, Płaszowie, Kłodzku, Lesku, ukraińskich Brodach. Sprzątaniu cmentarzy towarzyszyły warsztaty integracyjne, służące m.in. przełamywaniu uprzedzeń między młodzieżą polską a żydowską. Powstała w 2008 r. organizacja Antyschematy 2, przekształcona w fundację w 2014 r., działa przede wszystkim na terenie województw małopolskiego i podkarpackiego. Jej prezesem jest Tomasz Malec, zaangażowany m.in. w warsztaty z ornamentyki namacewnej, które odbywały się w latach 2008­‑2014 w Rymanowie, Jaśle, Ołpinach i Nowym Żmigrodzie, warsztaty dotyczące wielokulturowości Tarnowa oraz Międzywojewódzkie Konkursy Korczakowskie dla młodzieży ze szkół specjalnych i ­integracyjnych. Olkuskie Stowarzyszenie Kulturalne „Brama” opracowało treść tablic poświęconych pamięci olkuskich Żydów i przy wsparciu finansowym olkuskiego magistratu zawiesiło je na murze lokalnego Muzeum Pożarniczego. Żydzi stanowili jedną trzecią mieszkańców tego miasta. W trakcie likwidacji getta w Olkuszu w ciągu dwóch dni wywieziono i zgładzono 3,5 tys. Żydów. Członkowie stowarzyszenia „Brama” sami ustawiali macewy na uprzednio zarośniętych cmentarzach żydowskich. Z czasem w porządkowaniu dwóch cmentarzy żydowskich zaczęli brać udział także bezrobotni, których w ramach programu „Konserwator” zatrudniło Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Olkuszu. W prowadzonych przeze mnie badaniach nad pamięcią o Zagładzie w Polsce obserwowałam, jak oddolne inicjatywy liderów są przyjmowane przez lokalną społeczność43. O projektach „Bramy Grodzkiej­‑Teatru NN”, pracy Roberta Szuchty z młodzieżą w Treblince i Tykocinie, Towarzystwie Dawida Rubinowicza w Bodzentynie pisałam w innych pracach44. Zasadniczym pytaniem skierowanym do działań FDMN jest: czy organizacja w swoich działaniach przywracania pamięci o polskich Żydach wśród młodych Polaków zapobiega – jak pisał Robert Traba o obowiązkach pamięci w książce o wymownym tytule Historia – przestrzeń dialogu – […] strategiom zapominania, które są ślepe, niczego nie wiedzą i służą unikaniu odpowiedzialności45? Analizę działań FDMN przedstawiono m.in. w oparciu o informacje Jakuba Petelewicza z FDMN i raport z obserwacji uczestniczącej warsztatu trenerek FDMN 43 44 45 Za udział w badaniach oraz raporty dziękuję Szymonowi Beźnicowi oraz zespołowi ekspertów i doktorantów współpracujących z Centrum Badań Holokaustu UJ, w szczególności: dr Joannie Stöcker­ ‑Sobelman, dr Dagmarze Mrozowskiej, Katarzynie Kopff­‑Muszyńskiej, Elisabeth Büttner, Katarzynie Suszkiewicz, Agnieszce Zajączkowskiej­‑Drożdż, Katarzynie du Vall, Robertowi Szuchcie. Tragicznie zmarła w katastrofie pod Szczekocinami Maja Brand była zaangażowana w wiele projektów od momentu otwarcia Centrum Badań Holokaustu UJ. Pamiętamy o tym z wdzięcznością. Zob. m.in.: J. Ambrosewicz­‑Jacobs, Postpamięć Zagłady w Polsce. Dobre praktyki w edukacji nieformal‑ nej, [w:] Miejsce po – miejsce bez. Konferencja zorganizowana przez Muzeum Historyczne Miasta Kra‑ kowa, 9­‑11 kwietnia 2015 roku w ramach wydarzenia Pamiętaj z nami, Kraków 2015, s. 325­‑338; taż, Meandry pamięci i niepamięci Holokaustu. Konieczność ewaluacji praktyk edukacyjnych w oparciu o ba‑ dania empiryczne, [w:] Nasza szafa. Kultura, edukacja, animacja. Czerwiec–listopad 2014, red. A. Dąbrowicz, B. Muras, Łódź 2014, s. 38­‑49; J. Ambrosewicz­‑Jacobs, E. Büttner, Isolated Islands? Memory of the Holocaust in Formal and Informal Education. The Case Study of Post­‑Communist Poland, „Politeja” 2014, Vol. 11, nr 27, s. 81­‑106, [online] http://dx.doi.org/10.12797/politeja.11.2014.27.04. R. Traba, Historia – przestrzeń dialogu…, s. 35. 36 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 przeprowadzonej przez Szymona Beźnica 10 listopada 2010 r. w Warszawie46 w ramach projektu „Badanie postaw młodzieży polskiej wobec Żydów i Holokaustu”47. Program edukacyjny „Szkoła Dialogu”48 skierowany jest do uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych i występuje w dwóch wariantach: „Szkoła Dialogu – Warszawa” jest realizowana w placówkach w Warszawie od 2008 r., a „Szkoła Dialogu – Polska” jest skierowana do młodych ludzi z małych miejscowości o bogatej historii żydowskiej. Celem programu jest poszerzanie wiedzy młodzieży na temat wielowiekowej obecności Ży‑ dów w Polsce poprzez samodzielne odkrywanie i upamiętnianie historii przedwojennej społeczności żydowskiej w miejscu, w którym żyją49. Kategoria „dialogu”, obecna zarówno w nazwie stowarzyszenia, jak i w nazwie programu edukacyjnego, przywołuje refleksję izraelskiego filozofa Avishai Margalita, który uważa, że: Pamięć dzielona [ang. shared memory] nie rodzi się więc samoczynnie, w sposób naturalny, lecz jest wynikiem skonstruowanego dialogu, toczącego się na przykład między grupami, które odmiennie postrzegają przeszłość i które kształtują ją w odmienne narracje50. Narracje dotyczące Zagłady w okupowanej Polsce, od czasu zakończenia II wojny światowej, są odmiennie przeżywane i wyrażane przez kolejne pokolenia Żydów i Polaków. Program FDMN poprzez pracę u podstaw obejmuje przede wszystkim wypełnienie pamięcią przez pokolenie młodych Polaków pustki i straty odczuwanej przez drugie i trzecie pokolenie Żydów odwiedzających Polskę, a nieodczuwanej – z wyjątkiem części nauczycieli, edukatorów i lokalnych liderów dbających o dziedzictwo polskich Żydów – przez wielu Polaków. Program ten dotyczy pamięci żydowskiej, ale jednocześnie tożsamości polskiej, zniekształconej latami ideologizacji i milczeniem wstydu za zachowanie sąsiadów, a także – w niektórych przypadkach odkrywanych przez nową historiografię – za zachowanie członków własnych rodzin51. W dyskursie nowej historiografii, zainspirowanej debatą wokół Jedwabnego, uwagę badaczy skupia indywidualna i grupowa kolaboracja części społeczeństwa polskiego. W dyskursie edukacji dominują polscy Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Pomiędzy tymi dyskursami brakuje połączeń52. FDMN realizuje programy edukacyjne zwią46 47 48 49 50 51 52 W Zespole Szkół nr 7 im. Szczepana Bońkowskiego. Obserwacja obejmowała czwarty etap szkolenia prowadzonego w ramach programu „Szkoła Dialogu – Warszawa” przez trenerki Forum Dialogu Między Narodami: Małgorzatę Jastrzębską i Monikę Oszmaniec. Projekt badawczy Jolanty Ambrosewicz­‑Jacobs realizowany w Centrum Badań Holokaustu Uniwersytetu Jagiellońskiego nad pamięcią o Holokauście w kontekście edukacji formalnej i nieformalnej w Polsce. Na podstawie opisu programu na stronie www.dialog.org.pl. Uczyć się z historii. Doświadczenie totalitaryzmów XX wieku, [online] http://uczyc­‑sie­‑z­‑historii.pl/ pl/projekty/zobacz/112, 12 V 2017. Cyt. za: M. Eckmann, Przykłady historyczne w edukacji antydyskryminacyjnej, [w:] Różowe trójkąty. Zbrodnie nazistów na osobach homoseksualnych w kontekście edukacji antydyskryminacyjnej, red. K. Remin, Warszawa 2012, s. 91. Zob. B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie… Zob. J. Ambrosewicz­‑Jacobs, R. Szuchta, The Intricacies of Education about the Holocaust in Poland. Ten Years after the Jedwabne Debate, What can Polish School Students Learn about the Holocaust in Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 37 zane z podstawami, prerekwizytami pamięci o Zagładzie dążące do włączenia historii i kultury Żydów polskich w historię regionalną i historię Polski. Badania empiryczne Michała Bilewicza53 (niektóre z nich obejmują także działania FDMN) zawierają refleksje związane z włączeniem do programów spotkań młodzieży narracji o bohaterach polskich, aby uniknąć postaw obronnych w dyskusjach nad Zagładą w Polsce. Wydaje się, że proponowany krok, dobrze ugruntowany w społecznych teoriach tożsamości, może w przyszłości spowodować zmniejszenie istniejącej rozłączności wymienionych wyżej dyskursów. Program „Szkoła dialogu – Warszawa” obejmuje cztery spotkania z trenerkami FDMN, w tym dwie wycieczki i dwa warsztaty w szkole. Ich celem jest zapoznanie uczniów z żydowską przeszłością Warszawy oraz stopniowe przygotowanie ich do stworzenia własnego projektu upamiętniającego przedwojenną żydowską społeczność stolicy. Podczas pierwszego spotkania trenerki Forum proponują do wyboru jedną z trzech wycieczek po Warszawie: „Mowa kamieni” (wizyta na cmentarzu żydowskim przy ulicy Okopowej), „Próżna wczoraj i dziś” (spacer po ulicy Próżnej połączony z odwiedzinami w synagodze), „Żydowska Praga”. Celem każdej z nich jest zapoznanie uczniów z podstawowymi pojęciami kultury, religii i tradycji Żydów polskich, a także ukazanie ca‑ łego bogactwa historii przedwojennej Warszawy54. Drugie spotkanie odbywa się w szkole. Warsztat ukazuje zróżnicowanie postaw wobec historii i losu Żydów w Polsce przed II wojną światową i po niej. Uczniowie omawiają postawy zaangażowania i niezaangażowania na przykład w kontekście getta ławkowego czy Holokaustu55. Trzecie spotkanie obejmuje inspirowaną grami miejskimi wycieczkę po warszawskim getcie. W czasie spaceru po Śródmieściu i Muranowie uczniowie odkrywają istniejące ślady zniszczonego miasta oraz poznają historie związane z miejscami, które już nie istnieją. Trenerzy prze‑ kazują im najważniejsze informacje związane z historią getta. Na zakończenie oglądamy powojenny Muranów, prowokując do nowego spojrzenia na klasyczne już pytania o zasad‑ ność budowania i życia na gruzach56. Obserwacja uczestnicząca w ramach projektu badawczego ewaluacji projektów edukacyjnych w Polsce dotyczących pamięci Holokaustu objęła czwarty warsztat, w którym uczniowie rozmawiali na temat różnych form upamiętniania historii. Trenerki Forum wspólnie z uczniami podjęły dyskusję nad oddziaływaniem historii na obecne życie warszawiaków, a następnie przygotowały uczniów do pracy nad ich własnym projektem57. 53 54 55 56 57 History Classes?, „Intercultural Education” 2014, Vol. 25, nr 4, s. 283­‑299, [online] http://dx.doi.org/ 10.1080/14675986.2014.926156, 20 II 2016. M. Bilewicz, History as an Obstacle: Impact of Temporal­‑based Social Categorization on Polish­‑Jewish Intergroup Contact, „Group Processes & Intergroup Relations” 2007, Vol. 10, nr 4, s. 551­‑563, [online] http://dx.doi.org/10.1177/1368430207081540; tenże, Społeczna pamięć Holokaustu i Aus‑ chwitz wśród licealistów: wokół projektu badawczego „Trudne pytania”, [w:] Auschwitz i Holokaust…, s. 23­‑34. Forum Dialogu, [online] www.dialog.org.pl, 11 II 2016. Tamże. Tamże. Tamże. 38 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 Badany program FDMN starał się skupić na przywracaniu pamięci dzielnicy Warszawy zbudowanej na gruzach getta, na cmentarzu bez ogrodzenia i nagrobków, na gruzach, w których wszak znajdują się szczątki Żydów warszawskich. W obserwowanych warsztatach FDMN wzięło udział 15 uczniów z klas o specjalności wojskowej bezpieczeństwa narodowego z rozszerzonym programem historii, wiedzy o społeczeństwie i języka obcego, obejmującym warsztaty z zakresu ratownictwa medycznego i samoobrony oraz strzelectwa sportowego. Głównym celem spotkania było przygotowanie uczniów do pracy nad ich własnym, wspólnym projektem, który miał dotyczyć różnych miejsc pamięci i różnych sposobów ich upamiętniania. W trakcie pracy uczniów pojawiła się refleksja: Nie wiedziałem, że tyle obiektów w dzisiejszej Warszawie jest na terenie getta. To robi wrażenie, nie wiedziałem tego, świadcząca o istnieniu dużego obszaru niepamięci historii własnego miasta i historii Zagłady. Engelking i Leociak stwierdzili: Chodząc dzisiaj po obszarze byłego getta, doświad‑ czamy szczególnie paradoksu uobecniania pustki. Doświadczeniu temu towarzyszy swoiste poszerzenie widzenia, podwojenie perspektywy. Oto zaczynamy widzieć to, czego nie wi‑ dzimy (wyobrażoną rekonstrukcję getta); natomiast w jakimś sensie nie widzimy już tego, co widzimy (rzeczywistości postrzeganej tu i teraz). Topografia współczesnego Muranowa staje się niejako przezroczystą zasłoną, która okrywa to, co naprawdę chcemy widzieć. Do‑ konuje się uobecnienie nieobecności, miejsce­‑po­‑getcie urealnia się, a samo getto – owo mia‑ sto nieistniejące – zostaje przywrócone pamięci58. Z kolei Sidra DeKoven Ezrahi uważa, że powtarzalny charakter spotkań z przeszłością może stać się rodzajem inkantacji, rytu‑ ału – ale może też wskazywać na stale rozwijający się związek z niepogrzebanymi zmar‑ łymi59. Wspomniane wcześniej projekty grup Antyschematy i Antyschematy 2 wydają się wskazywać na potrzebę związku, o którym pisze Ezrahi. Projekty te są także przykładem odpowiedzialności obywatelskiej za miejsca w przestrzeni publicznej, do której należą także cmentarze żydowskie, i dbałości o miejsca pochówku mniejszości etnokulturowych na terytorium naszego kraju. Przykładem braku zrozumienia dla poczucia obywatelskiej odpowiedzialności była reakcja kobiety, która wraz z mężem zwiedzała ohel cadyka Elimelecha w Leżajsku60. Według niej, o to miejsce, w jej widzeniu przestrzenie „brudne” i zaniedbane, powinni dbać tylko Żydzi. Fakt, że Żydzi zostali zamordowani, a mieszkający poza granicami Polski religijni Żydzi odbywają pielgrzymki do grobu cadyka tylko sporadycznie, grób zaś znajduje się na terytorium Polski, pozostał poza jej świadomością historyczną. Zwrócenie uwagi na ten fakt wywołało jeszcze większe napięcie. FDMN określa, iż celem uczniowskiego projektu ma być przypomnienie nieznanej hi‑ storii Żydów warszawskich. Zachęcamy ich do poznawania historii ich własnych dzielnic, poszukiwania zapomnianych życiorysów, miejsc, etc. W drugiej kolejności prosimy o to, 58 59 60 B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie…, s. 837. S. DeKoven Ezrahi, Holokaust a zmieniające się granice sztuki i historii, [w:] Reprezentacje Holokau‑ stu, wybór i oprac. J. Jarniewicz i M. Szuster, Kraków–Warszawa 2014, s. 268, Kolekcja „Literatury na ­Świecie”. Obserwacja własna latem 2014 r. Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 39 by przygotowali taką formę upamiętnienia wybranej przez nich historii, jaka wyda im się najbardziej odpowiednia. Może to być wycieczka, happening lub też projekt interneto‑ wy. Warto przypomnieć w tym miejscu badania empiryczne Instytutu Badania Opinii Homo Homini z marca 2013 r., które wykazały, że ogólnie uczniowie warszawskich liceów i techników raczej nie są ciekawi kultury żydowskiej, ale spośród propozycji różnych wydarzeń, w których chcieliby uczestniczyć, wybraliby wycieczkę po miejscach związanych z historią Żydów w Warszawie61. Trenerzy FDMN pilotują przygotowania do realizacji projektów, udzielając uczniom wsparcia, choć już nie w formie warsztatów. Na zakończenie proszą uczestników o nadesłanie sprawozdania z przeprowadzonego projektu, który bierze udział w organizowanym przez Forum konkursie. Całość programu wieńczy udział laureatów konkursu i przedstawicieli szkół w uroczystej Gali Dialogu. Uczniowie mogą zatem wziąć udział w projekcie, który sami wybiorą, nadadzą mu treść i formę, a następnie zrealizują. Program FDMN realizuje zatem rekomendacje powstałe w wyniku analizy wyników badań projektu badawczego Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej (The European Union Agency for Fundamental Rights, FRA), instytucji UE z siedzibą w Wiedniu. Badania przeprowadziła agencja rządowa Szwecji Living History Forum w 2009 r. w oparciu o metody ilościowe i jakościowe obejmujące: sondaż ministrów edukacji i kultury w państwach członkowskich UE, sondaż i wywiady indywidualne wśród dyrektorów wybranych muzeów i miejsc pamięci, zogniskowane wywiady grupowe wśród nauczycieli, przewodników i uczniów oraz obserwację uczestniczącą projektów w muzeach i w miejscach pamięci. Okazało się, że uczniowie mają inne oczekiwania niż edukatorzy czy przewodnicy i nie chcą być przytłoczeni faktami historycznymi recytowanymi w szkołach lub podczas oprowadzania w muzeach czy w byłych obozach koncentracyjnych/obozach śmierci, bez brania pod uwagę ich wieku, poziomu wiedzy, motywacji i zainteresowań. Uczniowie – adresaci działań w miejscach pamięci – chcą być aktywnymi uczestnikami procesu nauczania/ uczenia się i potrzebują uczenia zaangażowanego, biorącego pod uwagę ich potrzeby poznawcze, emocjonalne i gotowość do działania. Podkreślano potrzebę uczenia się poprzez doświadczenie. O edukacji antydyskryminacyjnej tworzącej pomosty pomiędzy przeszłością a życiem i doświadczeniem uczestników pisała Monique Eckmann: Pomosty te mogą być budowa‑ ne w oparciu o wspólnoty pamięci, jak również poprzez odniesienia terytorialne. Miejscem pamięci nie musi być pomnik. Może być nim ulica, dzielnica, wioska czy granica. Inno‑ wacyjne modele edukacyjne zasadzają się na przykład na włączeniu w pracę antydyskry‑ minacyjną zapamiętanej historii rdzennej lokalnej wspólnoty i doświadczeń osób nowo przybyłych na dany obszar. Najbardziej owocnym tematem dialogu okazuje się często po‑ dobieństwo podejścia do rozwiązania problemu, a nie podobieństwo doświadczeń wikty‑ mizacji62. 61 62 Informacja nt. badań: [online] http://warszawa.jewish.org.pl/pl/aktualnosci/425­‑co­‑warszawscy­ ‑uczniowie­‑wiedza­‑o­‑powstaniu­‑w­‑getcie­‑wyniki­‑badania, 11 II 2016. M. Eckmann, Przykłady historyczne…, s. 93. 40 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 Program FDMN poprzez unikatową strategię pracy z pamięcią nie konfrontował doświadczeń wiktymizacji grup Polaków i Żydów, unikając w ten sposób rywalizacji w cierpieniu, pojawiającej się czasami w trakcie edukacji szkolnej dotyczącej Zagłady. Poczas obserwowanego warsztatu w ramach programu FDMN każda z grup uczniów otrzymała zdjęcia, opisy, opinie ludzi, utwór muzyczny itp. przedstawiające różne sposoby upamiętniania historii: piosenkę o obronie Woli i Ochoty (upamiętnianie Powstania Warszawskiego), happening upamiętniający Zagładę Żydów (upamiętnianie getta warszawskiego), zdjęcia Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Historii Żydów Polskich i Zamku Królewskiego w Warszawie63. W trakcie pracy z listą różnych sposobów upamiętniania wydarzeń historycznych prowadzące warsztat trenerki FDMN zachęcały uczniów do wyboru takiej opcji, która mogłaby prowadzić do realizacji własnego projektu kończącego cykl szkolenia64. W trakcie dyskusji uczniowie formułowali różne propozycje upamiętniania getta warszawskiego. Rozważano wykorzystanie życiorysu prawdziwej lub fikcyjnej osoby podczas realizacji projektu. W trakcie warsztatu liczba propozycji stopniowo ograniczyła się do następujących: film, happening, wycieczka/warsztaty dla innych, gra miejska, strona internetowa. Ostatecznie uczniowie zaplanowali organizację happeningu typu flash mob („błyskawiczny tłum”), w którym mieli stworzyć żywy mur getta z uczniów zaproszonych do udziału w akcji. Zaplanowano sfilmowanie akcji i zamieszczenie filmu dokumentującego jej przebieg w mediach społecznych. Zaproponowano hasło „Nigdy więcej murów”. Zastanawia‑ no się: „Może to hasło wykrzyczeć?”. Za konieczne uznano przygotowanie ulotki – ogłoszenia informującego o akcji. Ustalono podział obowiązków, w tym wskazano grupę, która ma zdo‑ być mapę getta i zdecydować, w którym miejscu będzie ustawiony mur. Wyznaczono osoby odpowiedzialne za zrobienie zdjęć, filmu telefonem komórkowym, poinformowanie o akcji dziennikarzy i ewentualnie ekipy filmowej, umieszczenie relacji z akcji w Internecie65. Na uwagę zasługuje skuteczność trenerek FDMN w zachęcaniu uczniów do dyskusji, bez sugerowania formy upamiętnienia i kształtu ostatecznego projektu. Trenerki były moderatorkami dyskusji, wskazującymi zalety i trudności propozycji upamiętnienia II wojny światowej oraz Zagłady, a uczniowie mieli realny wpływ na decyzje dotyczące 63 64 65 Z raportu Szymona Beźnica: Każda grupa analizowała swój zestaw zdjęć. Uczniów poproszono by każda grupa udzielała odpowiedzi na pytania wypisując je na dużym arkuszu papieru. Po wpisaniu odpowiedzi na pytania zestaw pomocy wraz z arkuszem udzielonych odpowiedzi był pozostawiany na miejscu, a grupa przenosiła się zgodnie z ruchem wskazówek zegara do kolejnego stanowiska. Tam zapoznawała się z kolej‑ nym zestawem pomocy. W ten sposób każda z grup po pozostawieniu swojego zestawu otrzymywała nowy zestaw, który musiała skomentować dopisując do wypełnionego przez poprzedników arkusza swoje reflek‑ sje, uwagi, spostrzeżenia. W ten sposób każda kolejna grupa mogła dopisywać do arkuszy oprócz refleksji, także własne uwagi, komentarze [manuskrypt]. Z raportu Szymona Beźnica: Ważne wydaje się to, że prowadzące nie narzucały uczniom sposobu/for‑ my, którą powinni wybrać. Dbały natomiast o to, by poddać dyskusji poszczególne propozycje uczniów […]. Zaobserwowano, że niektóre grupy miały duże trudności z opracowaniem planu działań. Obser‑ watorzy zastanawiali się, czy część uczniów nie wymagała w tym momencie wsparcia od prowadzących. Równocześnie jednak samo skonfrontowanie się uczniów z trudem tego zadania wydaje się ważne – uczy, że takie działania wymagają dużej uwagi, zaangażowania i staranności już na etapie przygotowywania [­manuskrypt]. Raport Szymona Beźnica [manuskrypt]. Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 41 wyboru tematu i środków realizacji projektu, co jest zgodne z oczekiwaniami badanych uczniów wyrażonymi podczas realizacji przytoczonej wcześniej ewaluacji edukacji FRA. Praca trenerek w końcowym – bardzo trudnym etapie warsztatów – była bardzo dobrze zorganizowana, precyzyjna i skuteczna. Prowadzące potrafiły bowiem doprowadzić cały warsztat do finału, w którym uczniowie stworzyli bardzo konkretny projekt, w ramach któ‑ rego zostały rozpisane kolejne działania i role poszczególnych uczestników, został zaplano‑ wany czas realizacji oraz wskazane trudności i zagrożenia z tym związane66. Projekt animacji społecznej „Burzymy mury” zrealizowany przez uczniów klas wojskowych CXXV Liceum Ogólnokształcącego im. Waldemara Milewicza z Warszawy zajął II miejsce w konkursie. I miejsce zajął projekt pt. „Shalom Radoszyce” przygotowany przez uczniów Gimnazjum nr 1 im. Kazimierza Wielkiego w Radoszycach (woj. świętokrzyskie). Nagrodą był dwudniowy pobyt studyjny w Krakowie i Auschwitz­ ‑Birkenau oraz w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. W Kazimierzu Dolnym odbyły się warsztaty trenerów Forum, podczas których uczniowie mogli zapoznać się z historią przedwojennej społeczności żydowskiej w małym miasteczku. Licealiści wzięli udział m.in. w lekcji muzealnej w Kamienicy Celejowskiej, gdzie mogli obejrzeć obrazy ukazujące żydowskich mieszkańców przedwojennego Kazimierza. Ponadto wszystkie szkoły uczestniczące w programie FDMN otrzymują dyplomy i tytuły „Szkoły Dialogu” oraz zestaw książek na temat historii Żydów polskich67. Wyniki badań wskazują, że historia polsko­‑żydowskich relacji w czasie okupacji dotąd nie została w Polsce w pełni zintegrowana68. Istotne jest pytanie: czy wspólna narracja Polaków i Żydów obejmująca II wojnę światową w ogóle jest możliwa? Wydaje się, że wraz ze wzrostem nacisku na ukazywanie polskich Sprawiedliwych bez kontekstu historycznego ich bohaterstwa pogłębiająca się polaryzacja narracji jest nieunikniona. Niemniej jednak powinniśmy wsłuchiwać się w narracje różnych wspólnot pamięci, z definicji rozłącznych, aby w procesie pracy z pamięcią przeszłości (być może kolejnego pokolenia) mogły pojawić się obok siebie głosy z różnych stron, podzielonych granicami narodowymi i państwowymi. Do zintegrowania narracji konieczna jest umiejętność wsłuchiwania się w mikronarracje regionalne, dekonstruujące modelowe wizerunki grup społecznych, a jednocześnie wzbogacające zasoby historii i pamięci. Jednak często wiąże się to z koniecznością przebudowy tożsamości grupowych, co z kolei pociąga za sobą koszty natury psychologicznej69. 66 67 68 69 Tamże. Warto byłoby poświęcić uwagę problemowi współpracy z nauczycielami, którzy nie biorą udziału w warsztatach. Wszak to oni pracują z młodzieżą przez cały rok lub przez kilka lat i nie powinni czuć się odizolowani. Takie głosy, niedotyczące obserwowanego warsztatu, pojawiały się zarówno wśród „wyproszonych” nauczycieli, jak i ekspertów zagranicznych. [online] http://www.dialog.org.pl/news_gala_szkoly_dialogu_2010.html; http://www.dialog.org. pl/news_uczniowie_wyroznieni_w_konkursie_szkoly_dialogu_odwiedzili_kazimierz_dolny.html, 11 II 2016. J. Ambrosewicz­‑Jacobs, Holocaust Consciousness among Polish Youth after the 1989 Collapse of Com‑ munism, [w:] Jewish Presence in Absence. The Aftermath of the Holocaust in Poland, 1945-2010, red. F. Tych, M. Adamczyk­‑Garbowska, Jerusalem 2014, s. 717­‑757. Por. analizę polityki historycznej w: L.M. Nijakowski, Polska polityka pamięci – esej socjologiczny, Warszawa 2008, Pejzaże Społeczne. 42 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 Przedstawione w tym tekście warsztaty czy spotkanie córki Sprawiedliwych w Bodzentynie z uczestnikami seminarium dla polskich i szwedzkich nauczycieli, zorganizowanego przez Towarzystwo Dawida Rubinowicza70, a także wiele innych projektów edukacyjnych w Polsce nie odsłoniły wszystkich postaw Polaków wobec Żydów w czasie Holokaustu. Córka Sprawiedliwych opowiedziała o odejściu przechowywanego podczas Holokaustu Żyda z domu jej rodziców, wczesnym rankiem, po zakończeniu wojny. Ukrywany w czasie wojny przyjaciel rodziny opuścił dom, gdy było jeszcze ciemno, gdyż wiadomo, jak było. Nikt spośród obecnych na seminarium nauczycieli nie zapytał: „jak było?”. W trakcie spotkań poruszających problematykę Zagłady pewne fakty pozostają nadal w domenie tabu, nawet jeśli są prezentowane przez drugie czy trzecie pokolenie świadków Zagłady. O wielu faktach historycznych związanych z postawami lokalnych społeczności w czasie Zagłady i tuż po niej nadal nie mówi się w ogóle. Kaja Kaźmierska słusznie zauważa, że to właśnie problem bycia biernym świadkiem pozostaje głównym, nie‑ przepracowanym dotychczas w pamięci polskiej tematem, i to zarówno w wymiarze pamięci zbiorowej, jak i biograficznej71. Dodałabym, iż ten nieprzepracowany temat obejmuje nie tylko bycie biernym świadkiem Zagłady, lecz także przemilczane w lokalnych społeczeństwach niegodne postawy członków własnej zbiorowości narodowej, m.in. donosy na Polaków ukrywających Żydów, mordy, zawłaszczenia własności. Engelking72 i Gross73 w swoich badaniach dochodzą do tych samych wniosków: w okupowanej Polsce nie było społecznej aprobaty dla ratowania Żydów. Żydzi znaleźli się poza ramami moralnej odpowiedzialności społeczeństwa polskiego czasów wojny. Spotkania z historią i kulturą Żydów polskich powoli włączają ich do historii naszego kraju, regionu i miasta czy miasteczka, ale rzadko prowadzą do konfrontacji z najciemniejszymi kartami dziejów. Eckmann twierdzi, iż trudno odkrywa się historię członków własnej grupy jako ofiar zbrodni przeciwko ludzkości, ale jeszcze trudniej jest odkrywać członków własnej grupy jako kolaborantów, sprawców zbrodni, a także jako jej świadków. Pamięć wiktymizacji własnej grupy w przeszłości może dawać poczucie moralnej wyższości, o czym pisał Dan Bar­‑Tal74. Natomiast konfrontacja z grupową (historyczną) odpowiedzialnością własnej grupy za zbrodnie wobec innych może wywołać poczucie wstydu, potencjalnie stanowiące zagrożenie dla tożsamości, o ile nie nastąpi aktywne i świadome wzięcie na siebie odpowiedzialności za przeszłość. 70 71 72 73 74 Obserwacja uczestnicząca autorki. K. Kaźmierska, Biografia i pamięć…, s. 114. Pamięć biograficzna odnosi się do doświadczeń zgromadzonych w trakcie życia ludzkiego i badana jest poprzez analizę wspomnień, pamiętników, listów, nagranych wywiadów i innych dokumentów osobistych. B. Engelking­‑Boni, Psychological Distance between Poles and Jews in Nazi­‑occupied Warsaw, [w:] Con‑ tested Memories. Poles and Jews during the Holocaust and its Aftermath, red. J.D. Zimmerman, New Brunswick 2003. J.T. Gross, Upiorna dekada. Eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków, Niemców i komunistów 1939­‑1948, Kraków 2007. D. Bar­‑Tal, Sociopsychological Foundation of Intractable Conflicts, „American Behavioral Scientist” 2007, Vol. 50, nr 11, s. 1430­‑1453, [online] http://dx.doi.org/10.1177/0002764207302462. Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 43 Nauczyciele­‑eksperci w Polsce nauczają o Zagładzie, gdyż w Sobkowie byli Żydzi; bo jestem w otoczeniu miejsc pamięci [w Brzeszczu]; bo zawsze od studiów wiedziałem, że tak trzeba75. Edukatorzy i badacze dyskutują nad rolą muzeów i miejsc pamięci w kontekście praw człowieka, ale w Polsce ten dyskurs nie jest zbyt widoczny, poza konferencjami organizowanymi przez Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu. Muzea dokumentujące zbrodnie Holokaustu w Polsce (byłe obozy koncentracyjne i/ lub obozy zagłady) mają charakter muzeów historycznych, skupiających uwagę na faktach historycznych i wiedzy. Amerykański model nauczania o Holokauście w kontekście praw człowieka i etyki, a zatem związany ściśle z funkcją wychowawczą, nie jest popularny w Polsce. Wystawy w muzeach są wystawami historycznymi, a oprowadzający po nich przewodnicy rzadko różnicują przekazywane treści w zależności od wieku uczniów. Specyfika polskich wystaw w miejscach pamięci wynika ze specyfiki naszego kraju, będącego epicentrum Zagłady Żydów europejskich, i takiego podejścia oczekuje się od muzeów Zagłady. Uczniowie i dorośli zwiedzający powinni wiedzieć, co wydarzyło się w danym miejscu, ale przekaz historyczny powinien prowadzić do wydobycia wniosków z przeszłości. Natomiast według badanych nauczycieli­‑ekspertów uczeń w Polsce otrzymuje wiedzę poszufladkowaną, jak w XIX w., a prawa człowieka są przedmiotem uwagi wyłącznie w ramach lekcji wiedzy o społeczeństwie76. Zdarza się, że niektórzy nauczyciele, np. prowadzący historię i wiedzę o społeczeństwie lub uważający, iż konieczne jest łączenie obydwu podejść (m.in. Zbigniew Ryba z Krakowa), „mieszają” obydwie dziedziny i wykorzystują wizytę w miejscach pamięci do edukacji o prawach człowieka, ale nie jest to praktyka powszechna. Najbardziej pożądanym efektem edukacji o Holokauście i edukacji o prawach człowieka jest zaangażowanie młodych ludzi w działania organizacji pozarządowych, w działania obywatelskie na rzecz społeczności lokalnych. Dla badanych nauczycieli nauczanie o Zagładzie ważne jest dlatego, że są zainteresowani przekazem wiedzy, wzbudzeniem przeżycia i rozwojem odpowiedzialności wśród uczniów. Dla nich istotne jest, co z tego wynika dla dzisiejszego świata, i chcą, aby uczniowie byli lepszymi, bardziej odpowiedzialnymi ludźmi. W Sobkowie dba o to nauczycielka matematyki, w Krakowie wiele lat temu działania w tym zakresie prowadziła niezwykle zaangażowana nauczycielka biologii. Arkadiusz Walczak podkreśla wagę włączania uczniów w proces przygotowywania do edukacji i uwzględniania motywacji oraz zainteresowań młodzieży (metoda arkusza zadaniowego pozwalającego na samodzielny wybór programu, metod i aktywności). Przestrzega przed wzbudzaniem szoku i pozostawianiem uczniów z rozbudzonymi emocjami. Wśród przeszkód i trudności w nauczaniu o Zagładzie w miejscach pamięci nauczyciele wymieniają: brak odpowiedniego przygotowania w trakcie studiów, drwiny ze strony innych nauczycieli, niechętne nastawienie niektórych rodziców, brak wsparcia finansowego i logistycznego, poświęcanie własnego czasu wolnego na wyjazdy. 75 76 Uwagi wyrażone przez nauczycieli w trakcie zogniskowanego wywiadu grupowego w ramach badań własnych autorki nad pamięcią Zagłady w Krakowie. Uwaga Roberta Szuchty, nauczyciela historii w LXIV LO w Warszawie oraz eksperta Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. 44 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 Program FDMN poprzez swój rozmiar i inspirację nauczycieli i uczniów ukazuje, że w kraju, w którym nie było żałoby po zamordowanych Żydach, możliwe jest przezwyciężenie dychotomii Freudowskiej żałoby i melancholii, podobnie jak w wielu innych krajach, także w Niemczech. Ewa Domańska, analizując teorię metahistorii, przywołuje współczesne „kultury melancholii”, skupione na ranach historii, i „kultury żałoby”, skoncentrowane na leczeniu traumy77. O ile melancholia oznacza stałe przeżywanie stra‑ ty, niemożność przejścia nad nią do porządku dziennego, o tyle praca żałoby pozwala na pogodzenie się ze stratą i powrót do normalnego życia78 – pisze Jarosław Lubiak, analizując architekturę Muzeum Żydowskiego Daniela Libeskinda w Berlinie. Maria Janion79 uważa, że Holokaust był tak wielką masową zbrodnią, iż nie jest możliwe zakończenie żałoby po stracie ponad miliona dzieci żydowskich – koniec żałoby mógłby oznaczać zapomnienie, a Zagłady zapomnieć nie można. Brak końca żałoby nie jest równoznaczny z wezwaniem do melancholii, w moim rozumieniu słów Janion. Melancholia nie jest właściwym rozwiązaniem ze względu na destrukcyjne koszty przeżywania przeszłości, potencjalną regresję do wcześniejszych faz rozwoju i/lub narcystyczne skoncentrowanie na sobie i własnej grupie połączone z brakiem empatii. Lubiak przestrzega zarówno przed melancholią, jak i przed końcem żałoby, która mogłaby doprowadzić do pogodzenia się ze stratą. Przywołuje tu propozycję Libeskinda, by zastąpić pracę żałoby – pracą pamięci80. FDMN jest przykładem konstruktywnej, zaangażowanej i bardzo potrzebnej młodym ludziom „pracy pamięci” nad Zagładą w Polsce. Bibliografia Ambrosewicz­‑Jacobs J., Holocaust Consciousness among Polish Youth after the 1989 Collapse of Communism, [w:] Jewish Presence in Absence. The Aftermath of the Holocaust in Poland, 1945-2010, red. F. Tych, M. Adamczyk­‑Garbowska, Jerusalem 2014. Ambrosewicz­‑Jacobs J., Meandry pamięci i niepamięci Holokaustu. Konieczność ewaluacji praktyk edukacyjnych w oparciu o badania empiryczne, [w:] Nasza szafa. Kultura, edukacja, animacja. Czerwiec–listopad 2014, red. A. Dąbrowicz, B. Muras, Łódź 2014. Ambrosewicz­‑Jacobs J., Postpamięć Zagłady w Polsce. Dobre praktyki w edukacji nieformalnej, [w:] Miejsce po – miejsce bez. Konferencja zorganizowana przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, 9­‑11 kwietnia 2015 roku w ramach wydarzenia Pamiętaj z nami, Kraków 2015. Ambrosewicz­‑Jacobs J., Büttner E., Isolated Islands? Memory of the Holocaust in Formal and In‑ formal Education. The Case Study of Post­‑Communist Poland, „Politeja” 2014, Vol. 11, nr 27, [online] http://dx.doi.org/10.12797/politeja.11.2014.27.04. 77 78 79 80 Cyt. za: J. Dąbrowska­‑Zydroń, Pamięć i kontrpamięć w przekazie artystycznym. Wokół prac Christiana Boltanski’ego, [w:] Pamięć Shoah. Kulturowe reprezentacje i praktyki upamiętnienia, red. T. Majewski, A. Zeidler­‑Janiszewska, współpr. red. M. Wójcik, Łódź 2009, s. 685. J. Lubiak, O nowy kształt pamięci. Muzeum Żydowskie w Berlinie, [w:] Pamięć Shoah…, s. 623. Opowiadać o ludzkim cierpieniu. Andrzej Franaszek w rozmowie z profesor Marią Janion, „Tygodnik Powszechny” 2007, nr 6, s. 8. J. Lubiak, O nowy kształt pamięci… Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 45 Ambrosewicz­‑Jacobs J., Szuchta R., The Intricacies of Education about the Holocaust in Poland. Ten Years after the Jedwabne Debate, What can Polish School Students Learn about the Ho‑ locaust in History Classes?, „Intercultural Education” 2014, Vol. 25, nr 4, [online] http:// dx.doi.org/10.1080/14675986.2014.926156. Applebaum A., Gułag, przeł. J. Urbański, Warszawa 2013. Assmann A., Europe: A Community of Memory? Twientieth Annual Lecture of the GHI, „GHI Bulletin” 2007, nr 40, [online] https://www.ghi­‑dc.org/fileadmin/user_upload/GHI_Washington/Publications/Bulletin40/011.pdf. Assmann A., Response to Peter Novick, „GHI Bulletin” 2007, nr 40, [online] https://www.ghi­ ‑dc.org/fileadmin/user_upload/GHI_Washington/Publications/Bulletin40/033.pdf. Audiowalk Gusen, [online] http://audioweg.gusen.org/en/. Auschwitz i Holokaust. Dylematy i wyzwania polskiej edukacji, red. P. Trojański, Oświęcim 2008. Bar­‑Tal D., Sociopsychological Foundation of Intractable Conflicts, „American Behavioral Scientist” 2007, Vol. 50, nr 11, [online] http://dx.doi.org/10.1177/0002764207302462. Bilewicz M., History as an Obstacle: Impact of Temporal­‑based Social Categorization on Polish­ ‑Jewish Intergroup Contact, „Group Processes & Intergroup Relations” 2007, Vol. 10, nr 4, [online] http://dx.doi.org/10.1177/1368430207081540. Bilewicz M., Społeczna pamięć Holokaustu i Auschwitz wśród licealistów: wokół projektu badaw‑ czego „Trudne pytania”, [w:] Auschwitz i Holokaust. Dylematy i wyzwania polskiej edukacji, red. P. Trojański, Oświęcim 2008. Błoński J., Biedni Polacy patrzą na getto, „Tygodnik Powszechny” 1987, nr 2. Cohen E.H., Identity and Pedagogy. Shoah Education in Israeli State Schools, Boston 2013. Dąbrowska­‑Zydroń J., Pamięć i kontrpamięć w przekazie artystycznym. Wokół prac Christia‑ na Boltanski’ego, [w:] Pamięć Shoah. Kulturowe reprezentacje i praktyki upamiętnienia, red. T. Majewski, A. Zeidler­‑Janiszewska, współpr. red. M. Wójcik, Łódź 2009. DeKoven Ezrahi S., Holokaust a zmieniające się granice sztuki i historii, [w:] Reprezentacje holo‑ kaustu, wybór i oprac. J. Jarniewicz, M. Szuster, Kraków–Warszawa 2014, Kolekcja „Litera‑ tury na Świecie”. Desbois P., The Holocaust by Bullets. A Priest’s Journey to Uncover the Truth Behind the Murder of 1.5 Million Jews, New York 2008. Eckmann M., Przykłady historyczne w edukacji antydyskryminacyjnej, [w:] Różowe trójkąty. Zbrodnie nazistów na osobach homoseksualnych w kontekście edukacji antydyskryminacyjnej, red. K. Remin, Warszawa 2012. Engelking B., Leociak J., Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, wyd. II zm., popr. i rozsz., Warszawa 2013. Engelking­‑Boni B., Psychological Distance between Poles and Jews in Nazi­‑occupied Warsaw, [w:] Contested Memories. Poles and Jews during the Holocaust and its Aftermath, red. J.D. Zimmerman, New Brunswick 2003. Foucault M., Language, Counter­‑Memory, Practice. Selected Essays and Interviews, przeł. D.F. Bou­chard, S. Simon, Ithaca 1977. Gross J.T., Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka, Sejny 2000. Gross J.T., Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści, Kraków 2008. 46 Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs Politeja 2(47)/2017 Gross J.T., Upiorna dekada. Eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków, Niemców i komuni‑ stów 1939­‑1948, Kraków 2007. Gross J.T., Grudzińska­‑Gross I., Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady Ży‑ dów, Kraków 2011. Gross M., To Teach the Holocaust in Poland: Understanding Teachers’ Motivations to Engage the Painful Past, „Intercultural Education” 2013, vol. 24, nr 1­‑2, [online] http://doi.org/10. 1080/14675986.2013.773126. Harris Interactive and IMAS International Conduct Thirteen­‑Country Survey in Remem‑ brance of 60th Anniversary of World War II, [online] http://www.prnewswire.com/news­ ‑releases/harris­‑interactive­‑and­‑imas­‑international­‑conduct­‑thirteen­‑country­‑survey­‑in­ ‑remembrance­‑of­‑60th­‑anniversary­‑of­‑world­‑war­‑ii­‑54587947.html. Hirsch M., Family Frames. Photography, Narrative and Postmemory, Cambridge 1997. Holocaust Education in a Global Context, red. K. Fracapane, M. Haß, współpr. Topography of Terror Foundation, Berlin–Paris 2014. Janicka E., Pamięć i tożsamość w przestrzeni dawnego getta warszawskiego, „Herito” 2013, nr 13. Jędruszczak B., Młynarczyk W., Szuchta R., Wybór źródeł do nauczania o zagładzie Żydów na okupowanych ziemiach polskich. Ćwiczenia, Warszawa 2010. Kaźmierska K., Biografia i pamięć. Na przykładzie pokoleniowego doświadczenia ocalonych z za‑ głady, Kraków 2008. Kosiewski P., Zaznaczyć miejsce. Rozmowa z Tomaszem Lecem, Opór i Zagłada. Żydzi w Polsce. Rok 1943, „Tygodnik Powszechny” [dodatek] 2013, nr 16. Kranz T., Pedagogika pamięci jako forma edukacji muzealnej, [w:] Wizyty edukacyjne w Państwo‑ wym Muzeum na Majdanku. Poradnik dla nauczycieli, red. T. Kranz, Lublin 2012. Kucia M., Optymistyczne dane – niepokojące pytania – radykalne wnioski, [w:] Auschwitz i Holo‑ kaust. Dylematy i wyzwania polskiej edukacji, red. P. Trojański, Oświęcim 2008. Lentin R., Introduction: Postmemory, Unsayability and the Return of the Auschwitz Code, [w:] Re­‑Presenting the Shoah for the Twenty­‑First Century, red. R. Lentin, New York 2004. Lubiak J., O nowy kształt pamięci. Muzeum Żydowskie w Berlinie, [w:] Pamięć Shoah. Kulturowe reprezentacje i praktyki upamiętnienia, red. T. Majewski, A. Zeidler­‑Janiszewska, współpr. red. M. Wójcik, Łódź 2009. Newsletter Forum Dialogu Między Narodami, 2 II 2016, [online] http://www.dialog.org.pl/ news_gala_szkoly_dialogu_2010.html. Nijakowski L.M., Polska polityka pamięci – esej socjologiczny, Warszawa 2008, Pejzaże Społeczne. Novick P., Comments on Aleida Assmann’s Lecture, „GHI Bulletin” 2007, nr 40, [online] https://www.ghi­‑dc.org/fileadmin/user_upload/GHI_Washington/Publications/Bulletin40/027.pdf. Pentor, Duma i wstyd. Wielkie badanie pamięci zbiorowej, „Gazeta Wyborcza” 2004, 17 IX. Research in Teaching and Learning about the Holocaust. A Dialogue Beyond Borders, red. M. Eckmann, D. Stevick, J. Ambrosewicz­‑Jacobs, Berlin 2017, IHRA Series, 3. Steinlauf M.C., Pamięć nieprzyswojona. Polska pamięć zagłady, przeł. A. Tomaszewska, Warszawa 2001. Szacka B., Czas przeszły, pamięć, mit, Warszawa 2006, Współczesne Społeczeństwo Polskie Wobec Przeszłości, 3. Politeja 2(47)/2017 Spotkania z Zagładą w Polsce 47 Szpociński A., Pamięć przeszłości i strategie legitymizacyjne, [w:] Pamięć. Rejestry i terytoria. Me‑ mory. Registers and Territories, red. P. Orłowska, przeł. J. Taylor­‑Kucia, Kraków 2013. Szurek J.-Ch., Między historią a pamięcią: polski świadek Zagłady, [w:] Zagłada Żydów. Pamięć narodowa a pisanie historii w Polsce i we Francji. Wybrane materiały z kolokwium polsko­ ‑francuskiego, Lublin 22­‑23 stycznia 2004, red. B. Engelking i in., Lublin 2006. Todorov T., Les Abus de la Mémoire, Paris 1995. Traba R., Historia – przestrzeń dialogu, Warszawa 2006. Trojański P., Edukacja o Holokauście w Polsce. Próba krytycznego bilansu, [w:] Edukacja muzeal‑ na w Polsce. Aspekty, konteksty, ujęcia, red. W. Wysok, A. Stępnik, Lublin 2013. Trudne pytania w dialogu polsko­‑żydowskim, Warszawa 2006. Ubertowska A., Literatura i pamięć o Zagładzie: Archiwa, ślady, krypty, [w:] Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński i in., Kraków 2006. Uczyć się z historii. Doświadczenie totalitaryzmów XX wieku, [online] http://uczyc­‑sie­‑z­ ‑historii.pl/pl/projekty/zobacz/112. Wybór źródeł do nauczania o zagładzie Żydów na okupowanych ziemiach polskich, wybór i oprac. zespół pod kierunkiem A. Skibińskiej i R. Szuchty, wstęp i słownik terminów R. Szuchta, wybór oprac. i wstęp do rozdz. Świadectwa literackie W. Młynarczyk, Warszawa 2010. Dr hab. Jolanta Ambrosewicz­‑Jacobs, kulturoznawca, adiunkt w Katedrze UNESCO ds. Edukacji o Holokauście w Instytucie Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Stypendystka Pew w Centrum Praw Człowieka Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku oraz DAAD w Domu Konferencji Wannsee w Berlinie. W latach 2011­‑2012 Ina Levine Invitational Scholar w Center for Advanced Holocaust Studies at United States Holocaust Memorial Museum. Laureatka Nagrody im. Ireny Sendlerowej w 2012 roku (wspólnie z Marią Janion) ustanowionej przez Fundację Taubego na rzecz Życia i Kultury Żydowskiej. Wybrane publikacje: Me – Us – Them. Eth‑ nic Prejudices and Alternative Methods of Education: The Case of Poland (2003), To‑ lerancja. Jak uczyć siebie i innych (2003, 2004), Dlaczego należy uczyć o Holokauście? (red. J. Ambrosewicz­‑Jacobs i L. Hońdo; 2003, 2004, 2005), Jak uczyć o Holokauście i Auschwitz. Materiały dydaktyczne (red. J. Ambrosewicz­‑Jacobs, K. Oleksy i P. Trojański; 2007), Pamięć. Świadomość. Odpowiedzialność. Remembrance. Awareness, Responsi‑ bility (red. J. Ambrosewicz­‑Jacobs, K. Oleksy; 2008), The Holocaust: Voices of Scholars (red. J. Ambrosewicz­‑Jacobs; 2009). Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.04 Sylwia Majdosz Uniwersytet Rzeszowski [email protected] Pamięć i trauma dziedziczona w Krajobrazie z dzieckiem Romana Grena, Oskarżam Auschwitz Mikołaja Grynberga oraz Pensjonacie Piotra Pazińskiego Abstract The Memory and Inherited Trauma in The Landscape with a Child by Roman Gren, I Accuse Auschwitz by Mikołaj Grynberg and The Guesthouse by Piotr Paziński On the basis of three literary texts quoted in the title of the article, the author analyses and interprets the categories of postmemory and inherited trauma. Roman Gren and Piotr Paziński create fictious nostalgic prose, whereas Mikołaj Grynberg uses a feature genre, i.e. recorded conversations with the Auschwitz survivors’ children. The focal idea and a starting point of the discourse is Marianne Hirsch’s concept of postmemory. The authors of the selected texts attempt to face those experiences. Though differently emotionally and artistically loaded, the texts focus on searching for the traces of ancestors and reconstructing family stories, frequently shrouded in a veil of mystery. Recalling childhood memo‑ ries, the characters reveal family secrets (Jewish ancestry, the Holocaust experience and repercussions) and gradually begin to understand vague and problematic fam‑ ily relations. All three texts aim at reconstructing the identity of the descendants of the salvaged from Extermination, which allows them to recognize themselves in so‑ cial, psychological and historical dimensions. Keywords: postmemory, Shoah, Holocaust, Polish Jews, Jewish identity Słowa kluczowe: postpamięć, Holocaust, Zagłada, Żydzi polscy, żydowska tożsamość 50 Sylwia Majdosz Politeja 2(47)/2017 A merykański historyk, Michael C. Steinlauf, w pracy Pamięć nieprzyswojona dokonał wartościującej periodyzacji polskiej pamięci o Zagładzie. Podzielił ją na pięć okresów, które nazwał kolejno: pamięcią poronioną (1944­‑1948), pamięcią stłumioną (1948­‑1968), pamięcią wygnaną (1968­‑1970), pamięcią zrekonstruowaną (1970­‑1989) oraz pamięcią odzyskaną (1989­‑1995)1. Przy ostatniej cezurze postawił znak zapytania. Steinluaf zwrócił uwagę na wyróżniającą pisarzy urodzonych po wojnie silną potrzebę poszukiwania świata przed Zagładą i przedstawiania Polski jako kraju wielokulturowego, z wyeksponowaniem jego żydowskich mieszkańców. Literatura ta przedstawia świat odmienny od homogenicznego etnicznie PRL­‑u, w którym dorastała ta generacja pisarzy. Badacz zauważa ponadto, że dla wielu młodych Polaków obraz Żyda wyrasta z ciszy – nie tylko tej, która zapadła po 1968 r., ale tej, która przenikła wszystkie powojenne lata2. Z kolei Przemysław Czapliński uznał za punkt zwrotny w polskim dyskursie o Zagładzie rok 1985, gdy po dekadach milczenia temat ten powrócił dzięki serialowi telewizyjnemu Shoah Claude’a Lanzmanna3. Dziewięciogodzinny film poruszył przemilczany wcześniej temat stosunku Polaków do Żydów w okresie przedwojennym i określił ich status jako świadków Zagłady4. Dokument francuskiego twórcy był zatem ważnym przyczynkiem do podjęcia tematu Zagłady przez autorów, którzy urodzili się po drugiej wojnie światowej. Okazało się, że choć nie był im znany z doświadczenia, miał ogromny wpływ na ich postrzeganie rzeczywistości, co pokazały napisane przez nich utwory literackie. Ukazywały one Holokaust już nie z perspektywy świadków, ale spadkobierców pamięci historycznej5. Warto wspomnieć utwory, które weszły do kanonu współczesnej 1 2 3 4 5 M. Steinlauf, Pamięć nieprzyswojona. Polska pamięć Zagłady, przeł. A. Tomaszewska, Warszawa 2001, s. 59. Tamże, s. 120­‑121. P. Czapliński, Prześladowcy, pomocnicy, świadkowie. Zagłada i polska literatura późnej nowoczesności, [w:] Zagłada. Współczesne problemy rozumienia i przedstawiania, red. P. Czapliński, E. Domańska, Poznań 2009, s. 155, Biblioteka Literacka „Poznańskich Studiów Polonistycznych”, t. 56. Podobna rama czasowa została nakreślona przez Piotra Foreckiego i wyraża się w tytule jego książki Od Shoah do „Strachu”. Spory o polsko­‑żydowską przeszłość i pamięć w debatach publicznych, Poznań 2010. W pracy tej czytamy: Od połowy lat 80. swoistym społecznym fenomenem stał się nagły wzrost zainteresowania tematyką żydowską i w ogóle Żydami, by nie powiedzieć o panującej wówczas modzie […] Widownię przyciągał Skrzypek na dachu, a w meandry żydowskich sztetli wprowadzał czytelników Isaac Bashevis Singer, którego książki cieszyły się ogromna popularnością. Tamże, s. 117. W książce Bartosza Kwiecińskiego, będącej filmoznawczą analizą dokumentu Lanzmanna, czytamy: [Shoah] jest filmem ważnym historycznie, który stał się ikoną autorskiej strategii podjęcia tematu Ho‑ locaustu […]. Równie ważne są pytania, które film Lanzmanna sprowokował. Jego odbiór we Francji, w Niemczech, Izraelu i Polsce udowadnia, że Shoah zainicjował narodowe dyskusje, każąc tym społeczno‑ ściom jeszcze raz zrewidować swój komfort pamięci. Dla Francuzów był pretekstem do ucieczki od własnego poczucia historycznej winy, dla Żydów stawiał pytania o sens polityki historycznej państwa Izrael, wreszcie dla Polaków był pierwszym tak radykalnym zaczynem fermentu w myśleniu o grzechu obojętności. W cza‑ sach, gdy dyskusje te były licencjonowane przez cenzurę, a polska pamięć wojny skażona była oportunistycz‑ nym, monolitycznym przeświadczeniem o nieskalanym heroizmie w czasach okupacyjnej nocy. B. Kwieciński, Obrazy i klisze. Między biegunami wizualnej pamięci Zagłady, Kraków 2012, s. 14­‑15. Po 1985 roku ukazało się również wiele nowych książek o Zagładzie napisanych przez jej ofiary i świadków, m.in. Początek Andrzeja Szczypiorskiego (1986), Sublokatorka Hanny Krall (1986), tekst Politeja 2(47)/2017 Pamięć i trauma dziedziczona… 51 literatury polskiej – Weisera Dawidka Pawła Huellego (1987) i Zagładę Piotra Szewca (1987). Przygotowały one grunt dla nowych narracji i zwiastowały dojście do głosu kolejnych roczników dorastających w powojennej rzeczywistości, naznaczonej brakiem zamordowanej i wypędzonej części dawnej społeczności, okaleczonej niepełnym, po części sfałszowanym wizerunkiem tego doświadczenia w dyskursie publicznym i sztuce. Proces zachodzący po 1985 roku w polskiej literaturze Czapliński nazwał „odzyskiwaniem Zagłady”6. Badacz zwrócił uwagę na jego artystyczną odmienność, widoczną w obecnej w tekstach podejmujących tę problematykę nowej perspektywie narracyjnej, którą nazwał strategią „półnarratora” i tak charakteryzował: W strategii tej czytamy opowieści, w których pomiędzy nas i historię Zagłady wstawiono rozmaite sygnały dystansu. Rodzi się on z różnych zabiegów: autor odsłania przed nami sytuację samego aktu opowia‑ dania, podkreśla, że nie przekazuje własnej historii ocalenia albo koncentruje się na – pro‑ blematycznych, dramatycznych, wydrążonych z życia – losach ludzi ocalonych. Mamy więc w takich narracjach do czynienia z zasadniczą nietożsamością: sytuacji opowiadanej i sy‑ tuacji opowiadania, narratora i bohatera, ocalenia i życia […] Narrator nie jest tu bowiem uczestnikiem dawnych wydarzeń, lecz słuchaczem i przekaźnikiem opowieści7. Jan Błoński, omawiając ten okres w literaturze, zauważył także wzmożoną aktywność polskich pisarzy żydowskiego pochodzenia8. Celem, jaki sobie postawili, była analiza procesu powrotu do życia codziennego po Zagładzie, będącej granicznym doświadczeniem ich rodziców. Interpretując te narracje, Czapliński zwrócił uwagę, że ich autorzy nie korzystają z własnych doświadczeń, lecz próbują uporać się z własną postpamięcią, a więc tym bagażem Holocau‑ stu, który mimo braku przeżyć, osadziła w ich indywidualnej pamięci kultura społeczna i ko‑ munikacja rodzinna. Są przesiąknięci Zagładą, choć nigdy się z nią nie zetknęli. Nigdy fizycznie nie byli przez nią zagrożeni, a przecież w jakiś sposób się przed nią bronią9. Potomkowie ocalonych z Holokaustu próbowali wskrzesić nieistniejący świat swoich przodków i opowiedzieć ich historie, a także odnaleźć w nim siebie, zrekonstruować swoją żydowską tożsamość. Bardzo często był to bowiem fakt w ich egzystencji przemilczany, będący tajemnicą kryjącą się za rodzinnymi dramatami. Nie są to zatem teksty opowiadające o Zagładzie, ale o dalszym życiu ocalonych w cieniu Zagłady i traumie przechodzącej na kolejne pokolenia. Czapliński tak opisał ten proces: kłopot z tymi dziełami polega […] na tym, że przywołują Zagładę w sposób oczywisty, a zarazem nieja‑ sny. Mówią o niej, ale nie tylko o niej i nie przede wszystkim o niej. Nie są – by posłużyć się rozróżnieniem Ankersmita – ekspresją doświadczenia Holocaustu, lecz ekspresją dotyczącą Holocaustu10. 6 7 8 9 10 Biedni Polacy patrzą na getto Jana Błońskiego opublikowany 11 stycznia 1987 roku w „Tygodniku Powszechnym” i Umschlagplatz Jarosława Marka Rymkiewicza (1988), w którym również pojawiają się nowe strategie narracyjne. Por. P Czapliński, Prześladowcy…, s. 155. P. Czapliński, Odzyskiwanie Zagłady, „Przegląd Polityczny” 2003, nr 61, s. 72­‑80. Tamże, s 75­‑76. J. Błoński, Autoportret żydowski czyli o żydowskiej szkole w literaturze polskiej, [w:] tegoż, Biedni Polacy patrzą na getto, Kraków 1996, s. 63. P. Czapliński, Zagłada i profanacje, „Teksty Drugie” 2009, nr 4, s. 202. Tamże, s. 199. 52 Sylwia Majdosz Politeja 2(47)/2017 Jednym z takich utworów jest napisany na emigracji zbiór opowiadań Romana Grena Krajobraz z dzieckiem, wydany w 1996 roku. Autor opowiada w nim o dzieciństwie w Polsce żydowskiego dziecka urodzonego już po Zagładzie. W autorskim komentarzu czytamy, że impulsem do napisania książki było pragnienie oczyszczenia się z negatywnych, niszczących emocji przez uporządkowanie własnej przeszłości, której pamięć ze zdwojoną mocą powróciła, gdy wyjechał z kraju: Emigracyjna rzeczywistość wzbogaciła się o nowy wymiar: w powikłaną codzienność wkradły się wspomnienia, powróciły zapo‑ mniane zwidy i upory. Nie pomogły egzorcyzmy – zrozumiałem, że tylko powołując nocne majaki do życia będę w stanie od nich się uwolnić. W grudniu 1995 wysłałem do Warsza‑ wy pierwszą wersję Krajobrazu z dzieckiem…11 Niewielka książka, złożona z dziewięciu, ułożonych w ciąg przyczynowo­‑skutkowy opowiadań, przedstawia historię chłopca, przed którym rodzice zataili żydowskie pochodzenie. Ukrywanie prawdziwej tożsamości było najbardziej bezpośrednią kontynuacją żydowskiego losu po Zagładzie. Bohater, zarazem narrator Krajobrazu z dzieckiem, nie ma imienia, co jest wyrazistym sygnałem jego zagadkowego pochodzenia. Czytelnik podąża za nim, gdy próbuje z przyjętej w książce perspektywy dziecka rozszyfrować dochodzące do niego sygnały, że jest Żydem. W kolejnych opowiadaniach w beztroskim świecie dzieciństwa pojawia się coraz więcej niewytłumaczalnych sytuacji, które bohater próbuje wyjaśnić i zrozumieć. Tytuły opowiadań: Pomarańcze, Breloczek, Na koloniach – pozornie proste, rodem z literatury dziecięcej i młodzieżowej – zawierają istotne wskazówki, które prowadzą do rozpoznania przez bohatera swojego losu. Opowiada on na przykład o przesyłkach „z dalekiego świata”, o których nigdy w domu nie mówiło się głośno, o pojawiających się regularnie pomarańczach, niedostępnych dla jego kolegów, a niszczonych skrupulatnie przez ojca: Pewnego wieczora zobaczyłem przez uchylone drzwi toalety, jak ojciec tnie je scyzorykiem na połówki, na ćwiartki, na ósemki i coraz drobniejsze kawałki, jak wrzuca do muszli i spłukuje wodą. Wszystko stało się jasne: tyle stempli i znaczków mógł nosić jedynie papier sekretny, który nie miał prawa dostać się w niepowołane ręce12. Dzieciństwo bohatera wydaje się bezpieczne, ograniczone do przestrzeni szkoły i podwórka kamienicy, w której mieszka. Chłopiec jednak stale konfrontuje atmosferę rodzinnego domu z życiem rodzinnym kolegów i dochodzi do wniosku, że się od siebie różnią: Rodzice moi mówili językiem zawiłym i niejasnym; unikali jak mogli czasu prze‑ szłego13; na Święto Zmarłych nie mieliśmy gdzie chodzić14. Wizyty krewnych i przyjaciół rodziców również nie przypominały podobnych odwiedzin u sąsiadów: Wizyty u nas [wujka Edwarda] były zresztą nader rzadkie. Wypełniały je milczenie, rebusy i opowie‑ ści, których bohaterami były parki, kwiaty i tylko z rzadka ludzie, bez twarzy i nazwisk. Podczas obiadu ojciec, matka i wujek bez przerwy kaszleli, chrząkali i przerywali zdania świszczącym „ciii!”. Co chwila też podnosili się i zamykali okno […]. Poza wujkiem poja‑ wiał się też kuzyn ojca […]. 11 12 13 14 R. Gren, Krajobraz z dzieckiem, Warszawa 1996, s. IV okładki, Seria z Klee. Tamże, s. 8. Tamże, s. 18. Tamże, s. 49. Politeja 2(47)/2017 Pamięć i trauma dziedziczona… 53 – Czy wiesz – mówił kuzyn na pożegnanie – że mieszkałem z Twoim ojcem w tym sa‑ mym domu i co piątek wieczór… Tu następowała zawsze ta sama scena: włączone pięć minut wcześniej radio, grające do tej pory dyskretna melodię, rozrykiwało się pełnym głosem, głusząc słowa kuzyna […]. Znajomi przychodzący do rodziców Piotrka zachowywali się zupełnie inaczej. Otwierali okna, kiedy było gorąco […]. Krzyczeli, śmiali się co chwila, palili papierosy i pili wódkę15. Obserwowanie bliskich prowadzi chłopca do wniosku, że tajemnicza atmosfera jego rodzinnego domu ma związek z rzadko wspominaną dramatyczną przeszłością: Matce mojej, za którą stał straszliwy, nigdy nieopowiedziany, ale wyczuwalny koszmar i która gubiła się z kretesem, gdy tylko pytano ją o cele, przyczyny i skutki, odpowiadał świat pół‑ analfabetek, wiedźm i nawiedzonych, które łatwo znalazłyby sobie miejsce w epokach naj‑ bardziej odległych16. Recenzentka książki Grena podkreśliła, że podjęta przez ocalonych z Holocaustu próba wtopienia się w powojenne polskie społeczeństwo była niepełna; zrywając ze swo‑ ją tradycją religijną i kulturową nie zastąpili jej inną17. Pozbawiony wiedzy o przodkach bohater mitologizuje własne pochodzenie, wypełniając w ten sposób doskwierający mu brak korzeni. Kierując się własnymi fascynacjami i aspiracjami, wymyśla modelowy, narodowo­‑patriotyczny, szlachecki rodowód, wzorowany na stereotypowym obrazie polskiej historii: Mój dziadek był hallerczykiem, pradziadek huzarem, mój wujek był ułanem, matka urodziła się na Kresach, wychowała w dworku na Litwie, jej brat do dzi‑ siaj tak zabawnie zaciąga, kiedy wpada do nas z wizytą, mój ojciec dostał Virtuti Militari za Powstanie i Monte Cassino, na zdjęciach stoi tuż obok generała Andersa, kuzyn mojej matki jest zwykłym wiejskim proboszczem, a jaki miód u niego!18 Potrzeba stworzenia sobie genealogii przenosi się także na rozpoznanie otaczających chłopca, a nieobecnych w jego rodzinie wyobrażeń i zwyczajów religijnych: Wie‑ działem już, że to kapliczka, że kobieta to Matka Boska i że niemowlę to Dzieciątko. Tego wszystkiego nauczyłem się na podwórku, słuchając rozmów i oglądając obrazki święte19. Jego wyobcowanie z rówieśniczej wspólnoty rysuje się bowiem szczególnie wyraziście w kontekście praktyk religijnych. Jako jeden z nielicznych nie uczęszcza do kościoła, zwracając tym uwagę i wywołując podejrzliwość kolegów. Podczas jednej ze sprzeczek z koleżanką usłyszy: To wy, Żydzi, ukrzyżowaliście Pana Naszego Jezusa Chrystusa! 20 Gdy wspomni o tym ojcu, ten nakaże mu stanowczo: Nigdy, rozumiesz, nigdy nie roz‑ mawiaj z nikim o religii! 21 Żywiołowy antysemityzm kilkuletnich dzieci pokazuje postpamięciowy proces międzypokoleniowej transmisji: żydowskiej – ciągłego ukrywania się, i polskiej 15 16 17 18 19 20 21 Tamże, s. 19. Tamże, s. 28. M. Rabizo­‑Birek, Ahaswerusa sen o Polsce, „Twórczość” 1997, nr 11, s. 99. A. Gren, Krajobraz z dzieckiem, s. 54. Tamże, s. 39. Tamże, s. 15. Tamże. 54 Sylwia Majdosz Politeja 2(47)/2017 – podejrzliwości wobec Żydów, uważanych za wrogów. Do szczególnie brutalnego przejawu agresji dochodzi podczas wakacji na obozie. Ponieważ bohater jako jedyny nie odmawia wieczornego pacierza, zostaje przez kolegów poddany poniżającym „oględzinom”: Ściągnij mu gacie – rozkazał Jędrek, a kiedy szarpnąłem się, wykręcił mi bole‑ śnie rękę. […] Jędrek złapał mnie za drugą rękę i chociaż wywijałem się jak mogłem, Janusz rozpiął mi spodenki i spuścił do połowy ud. – W porządku – zawołał – Puść go. To nasz. Jędrek zwolnił uchwyt, a ja zacząłem płakać 22. Zauważmy, że opisane zdarzenie rozgrywa się kilkanaście lat po wojnie. Zachowanie dzieci dowodzi, że są spadkobiercami negatywnych okupacyjnych zachowań Polaków. Demonstruje problem całego polskiego społeczeństwa, w którym trudno jest być innym, nie wzbudzając podejrzeń o żydowskie pochodzenie, co wydaje się trwałą pozostałością Holocaustu. Żyd był wszak wtedy nie tylko osobą naznaczoną przez hitleryzm, wyłączoną ze wspólnoty i ściganą jak najgorszy zbrodniarz, ale także kimś, kto samym pojawieniem się wnosił dodatkowe zagrożenie dla członków i tak brutalnie prześladowanego, karanego śmiercią za najmniejsze przewinienie polskiego społeczeństwa. Bardziej zrozumiałe staje się w takiej perspektywie zachowanie rodziców chłopca, którzy w trosce o jego bezpieczeństwo zatajają przed nim żydowskie pochodzenie oraz wiele lat po wojnie żyją „syndromem ukrywania się”23. Punktem kulminacyjnym w dochodzeniu bohatera do wiedzy o tym, kim jest, staje się wizyta Ryśka – kuzyna matki, z Ameryki. Niespodziewanym odwiedzinom towarzyszy niepokój oraz konspiracyjne zachowania rodziców chłopca: Uchyliłem delikatnie drzwi wiodące na korytarz: mama i gość zamknęli się w kuchni i rozmawiali. Właściwie to mówił prawie wyłącznie nieznajomy, którego głos zaraz rozpoznałem: był to człowiek, który przedstawił się jako kuzyn Rysiek z Ameryki. Mama przerywała mu co chwilę świsz‑ czącym „ciii!” […]. Stali teraz przy moim łóżku, kuzyn pochylił się nade mną i leciutko pocałował w czoło. – Jaki on podobny do Awrama – zaszeptał. – Ciii! – odszepnęła mama. – Więc on nic nie wie? On nie wie, kim jest?! 24 Wydarzenie to prowadzi chłopca do ostatniego elementu układanki – odnalezienia w gabinecie ojca trzynastu rodzinnych fotografii, na których odwrocie widnieją nazwy najbardziej znanych miejsc Zagłady: Treblinki, Sobiboru i Oświęcimia. Zdjęcia, odkryte i oglądane w takich okolicznościach, stanowią – jak to określiła Aleksandra Ubertowska: cytaty z przeszłości, [są] pozostałością świata unicestwionego, rzadziej świadectwem z czasów Zagłady25. Opisane na odwrocie miejscami martyrologii Żydów wprowadzają do narracji kontekst utraty. Fotografia stanowi bowiem „nośnik pamię22 23 24 25 Tamże, s. 40. M. Rabizo-Birek, Ahaswerusa sen o Polsce, s. 98. R. Gren, Krajobraz z dzieckiem, s. 51. A. Ubertowska, Literatura i pamięć o Zagładzie. Archiwa, ślady, krypty, [w:] Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński i in., Kraków 2005, s. 270. Politeja 2(47)/2017 Pamięć i trauma dziedziczona… 55 ci”26. Badaczka zwraca uwagę na szczególny stosunek tego pokolenia pisarzy do często cudem ocalałych rodzinnych zdjęć: Obecność fotografii jest literacko celebrowana za po‑ średnictwem starannej, pedantycznej deskrypcji, która staje się obsesją, by nie powiedzieć stylistycznym natręctwem narratorów opowieści o Zagładzie, tak jakby narastającą szcze‑ gółowość opisu powodowała ontologiczne nasycenie obrazu i przekształcała reprezentację w akt czystej obecności27. W Krajobrazie z dzieckiem można dostrzec podobną celebrację przez narratora najdrobniejszego szczegółu każdej ze znalezionych przez chłopca rodzinnych fotografii: Trzej mężczyźni zasiedli nad tanią, tekturową szachownicą rozłożoną na stole przykry‑ tym ceratą lub obrusem. Najstarszy w głębi – z białą rozszczepioną brodą opadającą na pierś zdawał się drzemać […]. Jego głowę opinała gładka mycka ciemnego koloru, spod której wymykały się białe kosmyki włosów, owalne binokle w drucianych oprawach zsuwa‑ ły mu się z nosa. Ustawione według wzrostu dziewczynki nosiły berety, płaszczyki z szero‑ kimi kołnierzami i wysokie sznurowane buty […]. Kobieta w średnim wieku […] ubrana w spódnicę sięgającą kostek i koszulę z krawatem […] miała twarz zmęczoną i podkrążone oczy28. Znalezienie i kontemplacja rodzinnych fotografii nie tylko pozwalają chłopcu odkryć własną tożsamość, ale stanowią symboliczne rozpoznanie życiowej misji – od tej pory będzie sobą – potomkiem polskich Żydów i strażnikiem pamięci o Szoa. Wspomnienia Grena mogłyby znaleźć się w wydanej w 2014 roku książce Mikołaja Grynberga Oskarżam Auschwitz29. Zbiór zaprezentowanych w niej rozmów z dziećmi ocalonych z Zagłady jest kolejną z wydanych w ostatniej dekadzie książek podejmujących temat postpamięci, do których należą: Goldi (2004) i Frascati (2009) Ewy Kuryluk, Rodzinna historia lęku Agaty Tuszyńskiej (2005), Utwór o matce i ojczyźnie Bożeny Keff (2008) oraz Szum Magdaleny Tulli (2014). Tym, co książkę Grynberga różni od wymienionych publikacji, jest odmienne ujęcie problemu – nie studium jednostkowego przypadku, a próba stworzenia zbiorowej biografii pokolenia, wskazanie na charakteryzujące jego przedstawicieli intensywne poszukiwania braterskich więzi, które można tłumaczyć wpisanym w życie ocalonych z Zagłady rodzin deficytem uczuć i bliskich osób. Grynberg, poszukując bohaterów opowieści, odbył swego rodzaju pielgrzymkę do USA i Izraela. Było to zatem także dla niego złożone wydarzenie, obejmujące różnorodne wrażenia: somatyczne, emocjonalne i intelektualne. Rozmowy przeprowadzał w różnych krajach na dwóch kontynentach, w trzech językach (polskim, francuskim i angielskim), ale pojawiające się w nich motywy i problemy mogłyby dotyczyć jednej rodziny, co tak komentował: Wszyscy znamy opowieści naszych rodzin i przyjaciół. Są w nich wspólne wątki strachu, głodu, ucieczki, czasem cudownego ocalenia, a czasem byciem świadkiem śmierci najbliższych. To wszyscy znamy. I wy, i ja. Oczywiście są pew‑ ne różnice w tych scenariuszach, niemniej schemat jest nam znany. Z drugiej strony ilość 26 27 28 29 Tamże, s. 273. Tamże, s. 271. R. Gren, Krajobraz z dzieckiem, s. 56­‑57. M. Grynberg, Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne, Wołowiec 2014. 56 Sylwia Majdosz Politeja 2(47)/2017 i intensywność tych opowieści czyni każdą rozmowę wyjątkową i za każdym razem tak samo bolesną30. To, co w dzieciństwie każdemu z rozmówców Grynberga wydawało się intymnym, wykluczającym ze wspólnoty obciążeniem, okazuje się po latach fragmentem zbiorowego fenomenu, pozwalającym nawiązać intymne porozumienie z innymi osobami o podobnych doświadczeniach. Łączą się zatem nie tylko w „grupę wsparcia”, ale i tworzą nowy rodzaj braterskich więzi. Choć interlokutorzy Grynberga nie byli mu wcześniej znani, podczas rozmów wielokrotnie deklarują: Jesteś moim bratem, tylko mieszkasz w Polsce31; Teraz od kiedy mam tam [w Polsce] brata… mogę o tobie tak mówić? Jasne! 32 Grynberg wyznaje: Są spotkania, które powodują, że ludzie stają się rodzeństwem33; w trakcie tych kilku godzin spędzonych razem wytwarza się jakiś rodzaj bliskości34. Zjawisko to bohaterowie rozmów często tłumaczą potrzebą posiadania krewnych, których brak odczuwali przez całe, często bardzo samotne dzieciństwo. Potwierdzeniem jest poruszające wyznanie Lili z Izraela: Wiedziałam, że „dziadek” to jest funkcja publiczna. W naszej okolicy był jeden dziadek, wspólny. Myślałam, że to jest taki zawód albo instytu‑ cja. Wiesz, jak doktor czy bank. Nikt nie miał dziadków. To było normalne. Myślałam, że „saba” [czyli „dziadek” w języku hebrajskim] to jego imię. Nie wiedzieliśmy, że to jest tata mamy albo taty35. Inna rozmówczyni Grynberga, Ela, wyznaje: Do dzisiaj jak ktoś mówi stryjek, szwagier, bratowa… to ja muszę się strasznie skupić i przeliczyć, co to znaczy, bo w moim domu takich słów nie było36. Na pytanie, jakie ma marzenia, odpowiada: Proste. Chciałabym choć raz przytulić się do moich babć, Melki i Sabiny37. Kiedy inna z rozmówczyń, Dorota, wspomina o pragnieniu odszukania dawnego przyjaciela matki, Grynberg pyta: Budujesz sobie takie zastępcze więzi? Tak, jak to odkryłam, to myślałam, że to nienormalne. A teraz wiem, że wielu z nas tak robi […] Na przykład ty. Nie robisz tak? Robię, no bo skąd wziąłbym swoją rodzinę38. Silna potrzeba posiadania dużej rodziny wywodzi się także z tradycji judaistycznej, której pokoleniowa pamięć sięga starożytności39. Po Holocauście po bliskich krewnych 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 Tamże, s. 260. Tamże, s. 216. Tamże, s. 38. Tamże, s. 99. Tamże, s. 260. Tamże, s. 64. Tamże, s. 234. Tamże, s. 245. Tamże, s. 202. Jak zauważyła Ubertowska: Niewątpliwie naród żydowski jest w szczególny sposób zanurzony w przeszło‑ ści, co wiąże się z faktem, że judaizm to religia przesiąknięta szczególnego rodzaju historycznością, pod‑ porządkowaną rytmowi nieustannych powrotów do czasów minionych, aż do mitycznego początku świata arché dziejów powszechnych […] Zrozumiały staje się więc status, jaki przysługuje pamięci we współcze‑ snej refleksji nad źródłami i następstwami Zagłady europejskich Żydów. A. Ubertowska, Świadectwo – Trauma – Głos. Literackie reprezentacje Holokaustu, Kraków 2007, s. 207­‑208, Modernizm w Pol‑ sce, t. 16. Politeja 2(47)/2017 Pamięć i trauma dziedziczona… 57 zostały ocalone tylko miejsca. Zazwyczaj są to obozy koncentracyjne, w których zginęli, obecnie muzea żydowskiej martyrologii. Brakuje im także ich grobów – podstawowego i praktykowanego od wieków w cywilizacji judeochrześcijańskiej obyczaju chowania i kultu zmarłych członków rodziny. Jest w nich ogromna pustka, poczucie braku rodowodu i rodzinnej przeszłości. Wiesz – wyznaje Ela – myśmy myśleli, że świat się dopiero zaczął. To był mój największy problem w późniejszym życiu, bo rodzice robili wszystko, że‑ bym ja myślała, że przedtem nic nie było40. W rozmowach pojawiają się również sytuacje odmienne, gdy drugie pokolenie ocalonych z Holocaustu było od początku naznaczone śmiercią bliskich, na przykład przez nadanie im przez rodziców imion zamordowanych krewnych: moje imię składa się z li‑ ter, które łączą mnie z zamordowanymi członkami mojej rodziny […]. Od zawsze wiem czyje imiona tam są i nigdy to nie było dla mnie gwałtowne przeżycie. To nie była trucizna, która pewnego dnia się wylała. To była codzienność 41. Dla ich rodziców była to forma zachowania pamięci o zamordowanych bliskich, manifestacja przetrwania rodu i kontynuacji życia po Szoa. Już sama decyzja posiadania dzieci była podkreślaniem faktu ocalenia, rozumianego jako ciągłość własnego życia i gwarancja istnienia narodu, co opisuje inna bohaterka książki Grynberga: Moja mama pojechała z grupą amerykań‑ skich uczniów do Krakowa, a później do Lwowa […]. Zaraz po przyjeździe zostawiła mło‑ dzież i poszła szukać drogi, którą jej mama chodziła dwa razy dziennie z getta do obozu pracy. […] Moja mama przeszła tę drogę wolnym krokiem. Wiesz dlaczego? Żeby pokazać, że żyje. I żeby pokazać, że ma rodzinę, dzieci, wnuki. Szła i myślała: „Nie udało wam się! Żyjemy!”42. Wszyscy potomkowie ocalonych w rozmowach z Grynbergiem podkreślają, jak trudne było ich życie i jak dalekie od normalności. Zmagając się z obsesjami ocalonych z Holocaustu rodziców, także uważają się za ofiary Szoa. Życie po Zagładzie jest bowiem życiem z jej piętnem przekazywanym potomkom. W komunikacji rodzinnej wojenna trauma jest uważana za doświadczenia absolutne, ustalające hierarchię wartości i będące punktem odniesienia wszystkich sytuacji egzystencjalnych. Lili wyznaje: Nigdy nie byłam chora, żeby nie było dylematu: na prawo czy na lewo. Nie można choro‑ wać, bo się nie przechodzi selekcji. Się umiera, a ja chcę żyć 43. Inna rozmówczyni, Towa, podaje Grynbergowi podobny przykład: Moi rodzice nie znali słowa depresja. Jak bym mogła zadzwonić do nich i powiedzieć, że mam depresję? Jest dzień wstajesz i idziesz do pracy. I już. A jak ktoś nie może wstać i pójść do pracy, to my obydwoje akurat wiemy, co się z takim dzieje, prawda? 44 Rozmowy przeprowadzone przez Grynberga wnikliwie ukazują relacje „trzeciego pokolenia” z ocalonymi z Holocaustu. Dzieci ocalonych, pytające rodziców o wspomnienia z czasów Szoa, spotykały się z barierą milczenia. Co ciekawe, zdaje się ona zanikać 40 41 42 43 44 M. Grynberg, Oskarżam Auschwitz…, s. 64. Tamże, s. 291. Tamże, s. 272. Tamże, s. 69. Tamże, s. 100. 58 Sylwia Majdosz Politeja 2(47)/2017 w relacji dziadkowie–wnuki. Taką sytuację ilustruje historia matki Lili, która nie chciała z nią rozmawiać o wojennej traumie. Po naleganiach córki, żeby złożyła świadectwo dla Fundacji Zapisu Historii Ocalonych z Shoah45, poprosiła, aby to wnuczka zadała jej ważne pytanie, dlaczego nie usunęła obozowego numeru. Rodzina usłyszała wtedy po raz pierwszy: To jest grób mojej mamy i siostry, które stały obok mnie w trakcie selekcji46. Pokolenie wnuków pełni zatem rolę medium w poznawaniu granicznych przeżyć dziadków z okresu wojny, które wcześniej, przed ich narodzeniem, były zablokowane i niechętnie podejmowane w formie przekazu „żywej pamięci”. Spadkobiercy traumy w kolejnym pokoleniu żyją z brzemieniem trudnego dziedzictwa. Wykonują jednak sumiennie powierzony przez przodków „testament”, nie ukrywając przy tym, że rodzinne historie Zagłady kierują ich życiem. W rozmowie zapowiadającej książkę Oskarżam Auschwitz Grynberg wyznawał: Ja urodziłem się 20 lat po wojnie, dziś jest 70 lat po niej, a my siedzimy i o czym rozmawiamy? Tak to działa. Nie wiem, ile lat po bitwie pod Grunwaldem rodziny się z niej wygrzebywały, ilu ludziom zajmowało wtedy dochodzenie do siebie […] Skojarzenia. Fajnie jest ich nie mieć. A to samo przychodzi. Widzisz dużo butów naraz… Widzisz wciśniętych do tramwaju ludzi… Chciałbym być od tego wolny, ale nie jestem47. Jednym z pierwszym głosów o Zagładzie „trzeciego pokolenia” jest w literaturze polskiej Pensjonat Piotra Pazińskiego (2007)48, który stanowi przykład nostalgicznego przeżywania Zagłady. Taką formę przedstawienia tematyki Holocaustu podkreśla jego postmemorialna narracja oraz świat przedstawiony na pograniczu jawy i snu. Tożsamość bohatera­‑narratora jest rekonstruowana w toku przedstawionych wydarzeń. Tytułowy pensjonat – „Śródborowianka” w Śródborowie pod Warszawą49 – miejsce autentyczne, odegrał w życiu autora doniosłą rolę50, zapisując się jako ważne wspomnienie z dzieciństwa. Pensjonat był przed wojną bardzo popularny wśród społeczności żydowskiej. Po wojnie stał się własnością Towarzystwa Społeczno­‑Kulturalnego Żydów w Polsce i był azylem dla ocalonych z Zagłady. Dawał im możliwość pozostawania we własnym kręgu, 45 46 47 48 49 50 Fundacja (Survivors for the Shoah Visual History Foundation) założona w 1994 roku przez Stevena Spielberga, reżysera filmu Lista Schindlera. Jej celem jest zgromadzenie relacji ocalonych i świadków Holocaustu. Dotychczas udało się zebrać ponad 50 tysięcy świadectw w 56 krajach. Por. M. Grynberg, Oskarżam Auschwitz…, s. 67. Tamże. Zupa z Auschwitz. Z Mikołajem Grynbergiem rozmawia Magdalena Kicińska, „Magazyn na Święta”, dodatek „Gazety Wyborczej” 2014, nr 254, s. 10. W rozmowie z Juliuszem Kurkiewiczem Paziński wyznaje: Bardzo bym nie chciał, żeby czytać Pensjonat wyłącznie jako opowieść o Zagładzie. Nie jestem z pokolenia ocaleńców. Wchodzenie w buty Bogdana Woj‑ dowskiego, Irit Amiel czy Michała Głowińskiego byłoby wręcz obraźliwe. Pensjonat to raczej opowieść o ży‑ dowskim losie w cieniu Zagłady, o żydowskich wyborach. Istniejemy jeszcze­‑jeszcze. Rozmowa z Piotrem Pazińskim, [online] http://wyborcza.pl/1,75475,8019411,Piotr_Pazinski__Istniejemy_jeszcze_jeszcze.html, 16 II 2016. Ośrodek szkoleniowo­‑wypoczynkowy Towarzystwa Społeczno­‑Kulturalnego Żydów w Polsce „Śród­ borowianka”, [online] http://www.srodborowianka.pl, 11 XI 2015. Niedoszły syjonista. Piotr Paziński rozmawia z redaktorem Pawłem Dunin­‑Wąsowiczem, [online] http://www.sztetl.org.pl/pl/article/otwock/16,relacje­‑wspomnienia/11402,niedoszly­‑syjonista­ ‑piotr­‑pazinski­‑rozmawia­‑z­‑redaktorem­‑pawlem­‑dunin­‑wasowiczem, 11 XI 2015. Politeja 2(47)/2017 Pamięć i trauma dziedziczona… 59 w którym czuli się bezpiecznie, co pisarz tak przedstawił: Wiecznie skrzypiące schody, olejna lamperia, wytarty chodnik. Żadne salony, ale ich tutaj ciągnęło. Atmosfera. Mały obskurny przybytek na pustyni, przystanek w wędrówce. Nasza arka. Tutaj byli, tutaj byli‑ śmy u siebie. I tutaj zawsze będziemy51. Oprócz powodów osobistych osadzenie przez autora akcji utworu w miejscu odosobnionym umożliwia przyjęcie ciekawego zabiegu artystycznego – niepoddania przedstawionych wydarzeń rygorowi czasu. W Pensjonacie autor zastosował, być może zapożyczoną z Sanatorium pod Klepsydrą Brunona Schulza52, poetykę realizmu magicznego53, który daje wyobraźni pisarza swobodę, pozwalającą mu przekształcić tytułowe miejsce w symboliczną izbę pamięci o bliskich bohatera (alter ego autora) oraz swego rodzaju muzeum historii Żydów polskich. Utwór można wtedy czytać jako swoistą kronikę przedwojennej żydowskiej Warszawy, co podkreślają topograficzne szczegóły narracji: „Nalewki”, „Plac Krasińskich”, Gęsia 18 i Świętojerska 13, gdzie przy Nowinar‑ skiej, zaraz na rogu stał nasz dom. To znaczy nasz dom przedwojenny, ale o Świętojerskiej mówiło się w czasie teraźniejszym, jakby nigdy nie przestała istnieć54. Opisy miejsc autobiograficznych są, wedle Małgorzaty Czermińskiej, ważnymi elementami „wyobraźni topograficznej”: owo miejsce nie jest sprowadzone wyłącznie do fizycznego wymiaru i cha‑ rakteru przestrzeni oraz znajdujących się w niej przedmiotów, ale wzięte jest wraz z odno‑ szącą się do niego kulturową symboliką znaczeń i metaforycznych obrazów55. W powieści Pazińskiego zwraca uwagę nie tylko miejsce akcji, ale i sytuacja odizolowania, tworząca złudzenie istnienia bohaterów poza czasem i przestrzenią. Ten artystyczny zabieg łączy utwór z Zagładą Piotra Szewca, który drobiazgowo rekonstruował przedwojenny żydowski Zamość – swoje rodzinne miasto. Pazińskiemu przyświeca podobny cel: chce wskrzesić wymordowaną społeczność żydowską przedwojennej Warszawy przez przywołanie jej historii, kultury, religii i życia codziennego. Stawia także pytania, co z tego świata pozostało i czy możliwa jest dziś jeszcze jakaś forma kontynuacji żydowskiej tradycji. Bohater rozmyśla: Pan Abraham zawsze lubił tłumaczyć, co jest przyjęte u Żydów. 51 52 53 54 55 P. Paziński, Pensjonat, Warszawa 2010, s. 124. Paziński, podobnie jak Schulz, w przywoływanym opowiadaniu odwołuje się do toposu Hadesu i motywu wkroczenia żywych do krainy umarłych. Podobna jest w Pensjonacie atmosfera rozkładu i zawieszenie bohatera między światem żywych i umarłych. Paziński przywołuje inną inspirację: Bezpośrednio zainspirowała mnie książka Bogdana Wojdowskiego Tamta strona, która opowiada o willi pełnej starych Żydów. Panowała tam atmosfera absolutnej trupiarni. Mówiło się, ze to Śródborów. On tam rzeczywiście jeździł. I wtedy uznałem, że trzeba pokazać takie miejsce z innej perspektywy. Już nie ma kogo zapytać. Z Piotrem Pazińskim rozmawia Justyna Sobolewska, [online] http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/paszporty/1502729,3,rozmowa­‑z­‑piotrem­‑pazinskim.read?print=true, 8 XII 2015. Zob. J. Woleński, Bruno Schulz i realizm magiczny, [w:] O Drohobyczu, trójmieście i zagłębiu. Polsko­ ‑ukraińskie studia z socjologii historycznej, red. J. Kurczewski, D. Wojakowski, L. Tymoszenko, Rzeszów 2016, s. 55­‑68. P. Paziński, Pensjonat, s. 6­‑7. M. Czermińska, Kategoria miejsca autobiograficznego w literaturze doby migracji, [w:] Narracje mi‑ gracyjne w literaturze polskiej XX i XXI wieku, red. H. Gosk, Kraków 2012, s. 44, Seria Wydawnicza Centrum Badań Dyskursów Postzależnościowych, t. 2. Por. też K. Olszewska, Dzieciństwo z widmem Zagłady, „Midrasz” 2014, nr 5, s. 29. 60 Sylwia Majdosz Politeja 2(47)/2017 Opowiadać o naszej tradycji. O tym, co było kiedyś, w jaki sposób się wtedy chodziło, spało, jadło i śpiewało cały ranek w bożnicy. O tym jak wyglądało życie. Jak myśmy, jak oni kiedyś żyli. Tego nie rozumiałem, dlaczego to było kiedyś, a teraz nie jest. Co takiego się stało, że oni nie robią już tego, co jest u Żydów przyjęte, i z jakiego powodu, zamiast o tym bez przerwy mówić, nie żyją tak, jak opowiadają, że żyli? 56 Narrator Pazińskiego jest zawieszony między przeszłością a teraźniejszością. To „swój”, ale i ktoś „z zewnątrz”. Odbywając nostalgiczną podróż do miejsca dzieciństwa, spotyka w nim przedstawicieli ostatniego pokolenia Żydów ocalałych z Zagłady, snuje refleksje i konfrontuje własną tożsamość polskiego Żyda z dziedzictwem, które należy już do innego, minionego okresu: Kiedy byłem mały, stawialiśmy pod koniec grudnia choinkę w pokoju stołowym, z czubem i kolorowymi bomb‑ kami. Z okazji gwiazdki, żebym dostawał prezenty jak ci koledzy, u których w domach w wi‑ gilię tej gwiazdki rodził się chrześcijański Bóg i śpiewano uroczyste pieśni. I tylko bracia babci w Jerozolimie i ich synowie, i bratanica pani Grynsztajnowej, oni nadal byli nabożni i robili wszystko, co kiedyś ojcowie kierownika, pana Leona, pana Chaima…57 Nie przeżywa jednak podobnego do bohatera Krajobrazu z dzieckiem konfliktu wewnętrznego. Istniejący stan rzeczy traktuje jako właściwy dla okresu po wojnie. Książka Pazińskiego jest hołdem dla żydowskich przodków i społeczności warszawskich Żydów, których wielowiekowa tradycja została całkowicie zniszczona w czasie kilku lat wojny. Stawia pytanie o to, czy możliwa jest odbudowa minionego świata. Symboliczne znaczenie ma zakończenie utworu, w którym bohater, inaczej niż dzieje się to w książce Grena, ukrywa przedwojenne rodzinne fotografie – ostatni ślad po zniszczonym świecie. Ten akt jest w jego rozumieniu pochówkiem i pożegnaniem zmarłych: Może nade‑ szła pora, żeby ich tutaj zostawić? Najlepsze miejsce, lepszego nie będą mieli. Kiedy i mnie zabraknie, oni na papierowych odbitkach staną się tylko przeszłym, nieznanym tłumem, zbiorowiskiem obcych twarzy, jak te z portretów sprzedawanych na targach staroci za gro‑ sze. A tak będą sobie leżeć w spokoju na dnie szuflady w jednej z nocnych szafeczek, od któ‑ rej na wszelki wypadek oderwę gałkę, żeby nikomu, kto tu kiedyś zamieszka, nie chciało się do nich zaglądać. Albo lepiej pochowam ich w ziemi […]58. Zakopanie fotografii w ziemi jest zatem symbolicznym pogrzebowym rytuałem i pożegnaniem świata, który nie może być przywrócony i kończy się wraz ze śmiercią jego ostatnich przedstawicieli. Ich potomkom pozostaje misja bycia strażnikami pamięci. Będąc spadkobiercami wielowiekowej tradycji przodków, będą zawsze wracać do korzeni, podtrzymywać kontakt z umarłymi, w ten sposób umożliwiając choćby chwilowy, na czas lektury i wspominania, powrót do utraconego świata polskich Żydów59. 56 57 58 59 P. Paziński, Pensjonat, s. 106. Tamże, s. 114. Tamże, s. 126. Warto wspomnieć, że podjęty w Pensjonacie wątek postpamięciowego wskrzeszania przeszłości i wędrówek po alternatywnym świecie – pograniczu krain żywych i umarłych – Paziński kontynuuje w książce Ptasie ulice (2013). Tytułowe ulice: Orla, Gęsia, Wronia i Kacza, znajdujące się obecnie na Muranowie, były przed wojną częścią żydowskiej dzielnicy. Autor kolejny raz stawia współczesnym pytanie, jak się odnaleźć w pustce po dawnych mieszkańcach Warszawy, i ukazuje, że nie można należeć kulturowo do tego miasta bez podjęcia próby nawiązania kontaktu z jego umarłymi mieszkańcami. Politeja 2(47)/2017 Pamięć i trauma dziedziczona… 61 *** Omówione w tym szkicu trzy książki można zaliczyć do narracji postmemorialnych, które próbują przywrócić pamięć o Zagładzie nie tylko w wymiarze prywatnym, ale również zbiorowym. Prowokujące pytanie o „odzyskiwanie pamięci” postawione przez Steinlaufa można zadać sobie jako odbiorcy tych tekstów, gdyż stanowią one element szerszego, społeczno­‑kulturowego postrzegania Holocaustu, wpływając na współczesne sposoby odczytania Zagłady. Zaprezentowana przez autorów perspektywa postpamięci poszerza zakres wiedzy o skutkach Szoa, z którymi zmagają się już nie tylko jej ofiary i świadkowie, ale także pierwsze i drugie pokolenie ich potomków. Życiorysy autorów­ ‑narratorów­‑bohaterów Grena i Pazińskiego stanowią przykłady wielu literackich świadectw zmagań polskich autorów żydowskiego pochodzenia z poważnymi problemami tożsamościowymi. Książka Oskarżam Auschwitz, dodatkowo przedstawiając problematykę tożsamościową kolejnych pokoleń po Zagładzie, przez swoją reporterską formę pozwala na zmniejszenie dystansu pomiędzy bohaterem­‑rozmówcą a czytelnikiem. Traumatyczna, często przemilczana przeszłość rodzinna stawia rozmówców Grynberga (jak i jego samego), przed koniecznością poszukiwania prawdy o sobie przez odczytywanie znaków i śladów w traumatycznej przeszłości60 rodzinnej. Aby w pełni zrozumieć siebie, należy poznać historie bliskich zmarłych i zrozumieć doświadczenie żyjących ofiar z najbliższych kręgów rodzinnych. W szerszej perspektywie proces postpamięci ukazany w powyższych utworach to kolejne głosy w literaturze polskiej kształtujące wyobrażenia społeczne na temat polskiej historii minionego stulecia. Bibliografia Błoński J., Autoportret żydowski czyli o żydowskiej szkole w literaturze polskiej, [w:] J. Błoński, Biedni Polacy patrzą na getto, Kraków 1994. Czapliński P., Odzyskiwanie Zagłady, „Przegląd Polityczny” 2003, nr 61. Czapliński P., Prześladowcy, pomocnicy, świadkowie. Zagłada i polska literatura późnej nowoczesno‑ ści, [w:] Zagłada. Współczesne problemy rozumienia i przedstawiania, red. P. Czapliński, E. Domańska, Poznań 2009, Biblioteka Literacka „Poznańskich Studiów Polonistycznych”, t. 56. 60 Michał Sobelman, który również zmagał się z własną żydowską tożsamością, przytacza słowa znanego izraelskiego pisarza A.B. Yehoshua: Nie ma ucieczki od żydowskiego losu. Sobelman wyznaje: Prawdą jest, iż los ten potrafi nas w przedziwny sposób odnaleźć, niekiedy przez przypadkiem znalezioną fotogra‑ fię, a innym razem taką lub inna rodzinną pamiątkę. Dodaje: We wrześniu 1989 r., kiedy po raz pierwszy zobaczyłem nieznane zdjęcie mojego ojca, poczułem jak zamyka się koło rodzinnej historii. Pomyślałem o przeszłości i wojnie, a wniosek był jeden – tak, jestem Żydem, byłem nim zawsze i nie miała żadnego sensu ucieczka w urojoną polskość lub izraelskość. Prawdą jest, że urodziłem się w kraju, gdzie pochodze‑ nie żydowskie uznawane było za nieszczęście i przekleństwo, wyjechałem zaś do państwa, które za swój cel uznało zbudowanie nowego Żyda, będącego zaprzeczeniem tego z diaspory. Gdybym urodził się kilkadzie‑ siąt lat wcześniej w rodzinie zasymilowanej i dalekiej od żydostwa, trafiłbym zapewne do getta, a potem do obozu. M. Sobelman, Dowody tożsamości, „Rita Baum” 2014, nr 32, s. 107. 62 Sylwia Majdosz Politeja 2(47)/2017 Czapliński P., Zagłada i profanacje, „Teksty Drugie” 2009, nr 4. Czermińska M., Kategoria miejsca autobiograficznego w literaturze doby migracji, [w:] Narracje migracyjne w literaturze polskiej XX i XXI wieku, red. H. Gosk, Kraków 2012, Seria Wydaw‑ nicza Centrum Badań Dyskursów Postzależnościowych, t. 2. Forecki P., Od Shoah do „Strachu”. Spory o polsko­‑żydowską przeszłość i pamięć w debatach publicz‑ nych, Poznań 2010. Gren R., Krajobraz z dzieckiem, Warszawa 1996, Seria z Klee. Grynberg M., Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne, Wołowiec 2014. Kwieciński B., Obrazy i klisze. Między biegunami wizualnej pamięci Zagłady, Kraków 2012, Ho‑ ryzonty Kina. Olszewska K., Dzieciństwo z widmem Zagłady, „Midrasz” 2014, nr 5. Paziński P., Pensjonat, Warszawa 2010. Rabizo­‑Birek M., Ahaswerusa sen o Polsce, „Twórczość” 1997, nr 11. Sobelman M., Dowody tożsamości, „Rita Baum” 2014, nr 32. Steinlauf M.C., Pamięć nieprzyswojona. Polska pamięć Zagłady, przeł. A. Tomaszewska, Warszawa 2001. Ubertowska A., Literatura i pamięć o Zagładzie. Archiwa, ślady, krypty, [w:] Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński i in., Kraków 2005. Ubertowska A., Świadectwo – Trauma – Głos. Literackie reprezentacje Holokaustu, Kraków 2007, Modernizm w Polsce, t. 16. Woleński J., Bruno Schulz i realizm magiczny, [w:] O Drohobyczu, trójmieście i zagłębiu. Polsko­ ‑ukraińskie studia z socjologii historycznej, red. J. Kurczewski, D. Wojakowski, L. Tymoszenko, Rzeszów 2016. Zupa z Auschwitz. Z Mikołajem Grynbergiem rozmawia Magdalena Kicińska, „Magazyn na Święta”, dodatek „Gazety Wyborczej” 2014, nr 254. Dokumenty elektroniczne Istniejemy jeszcze­‑jeszcze. Rozmowa z Piotrem Pazińskim, [online] http://wyborcza.pl/1,75475, 8019411,Piotr_Pazinski__Istniejemy_jeszcze_jeszcze.html. Już nie ma kogo zapytać. Z Piotrem Pazińskim rozmawia Justyna Sobolewska, [online] http:// www.polityka.pl/tygodnikpolityka/paszporty/1502729,3,rozmowa­‑z­‑piotrem­‑pazinskim. read?print=true. Niedoszły syjonista. Piotr Paziński rozmawia z redaktorem Pawłem Dunin­‑Wąsowiczem, [online] http://www.sztetl.org.pl/pl/article/otwock/16,relacje­‑wspomnienia/11402,niedoszly­ ‑syjonista­‑piotr­‑pazinski­‑rozmawia­‑z­‑redaktorem­‑pawlem­‑dunin­‑wasowiczem/. Sylwia MAJDOSZ – absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Rzeszowskim, obecnie doktorantka na Wydziale Filologicznym tejże uczelni. Jej zainteresowania badawcze to: reprezentacja Holocaustu w literaturze, pamięć i kształt Zagłady w dyskursie literackim. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.05 Robert Więckowski SWPS Uniwersytet Humanistycznospołeczny [email protected] Postpamięć krytyczna w narracjach potomków ocalonych z Szoa ( J. Dres, M. Grynberg, G. Rossenberg) Abstract Critical Post­‑memory in Narratives of the Offsprings of Holocaust Survivors ( J. Dres, M. Grynberg, G. Rossenberg) The literary works of the offsprings of Holocaust survivors most frequently show that this is the inherited Shoah trauma, which was, and still is, very important or even the most important determinant of their lives. Among the similar voices of the so­‑called second and third generation of survivors there appear some distinct ones, which make an attempt to work through the Shoah trauma. This article is aimed at presenting these distinct attitudes, which are the attempts to have a look at the personally experienced situation of the offsprings of Holocaust survivors. While analyzing the critical, reflective attitudes, the author refers to Marianna Hirsch’s conception of post­‑memory; he also asks about the influence of the attitudes on polish collective memory. Keywords: Holocaust, critical post­‑memory, second and third generation, mourning and melancholy, sympathy Słowa kluczowe: Zagłada, postpamięć krytyczna, drugie i trzecie pokolenie, żałoba i melancholia, empatia 64 Robert Więckowski Politeja 2(47)/2017 L iterackie narracje przedstawicieli drugiego, a nierzadko i trzeciego pokolenia Ocalonych z Zagłady nie pozostawiają wątpliwości, że odziedziczona trauma Szoa była i często wciąż jest niezwykle istotnym, jeśli nie najważniejszym, determinantem ich życia. Podstawą wielu z tych narracji jest opowiadanie traumy, która, zainaugurowana przed narodzeniem autorów, wywiera wciąż przemożny wpływ na ich życie. Historie opowiadane z tej perspektywy stanowią swoiste świadectwa mentalnej niemocy potomków Ocalonych, którzy nie chcą lub nie potrafią wyzwolić się z cienia Szoa, chociaż osobiście nie doświadczyli Zagłady. Postawa taka definiowana jest różnorodnie, w niniejszym artykule będę odwoływał się do pojęcia postpamięci stworzonego przez Marianne Hirsch1. Interesować mnie będą jednak głosy odrębne, wyrastające z sytuacji postpamięci, ale dążące do uwolnienia się od zniewalającej siły zapożyczonego doświadczenia, podejmujące próbę przywrócenia teraźniejszości należnego jej miejsca w życiu jednostki. Postawy te będę określał mianem postpamięci krytycznej. Opowieści takie są na razie nieliczne, nierzadko wpisane w historię bohatera wewnętrznie rozdartego, zawieszonego między klasyczną postawą postmemorialną a próbą pokonania przejętego traumatycznego doświadczenia. Utwory, które poddam analizie, zostały napisane zarówno przez przedstawi­cieli drugiego, jak i trzeciego pokolenia Ocalonych. Są to: Nie pojedziemy zobaczyć Au‑ schwitz Jeremiego Dresa2, Oskarżam Auschwitz Mikołaja Grynberga3 oraz Krótki przy‑ stanek w drodze z Auschwitz Görana Rossenberga4. Wybrane narracje noszą znamiona literatury faktu. Nie pojedziemy do Auschwitz i Krótki przystanek w drodze z Auschwitz to, choć bardzo różne w stylistyce, reportaże, Oskarżam Auschwitz jest zaś zbiorem wywiadów z potomkami Ocalonych z Zagłady. Ważną cechą wspólną wybranych tekstów, oprócz pojawiającej się w tytule figury Auschwitz jako symbolu wojennego losu Żydów i powojennego losu Ocalonych i ich potomków, jest fakt, że każdy z tych utworów zawiera przejawy postpamięci krytycznej. Analizując te głosy w jednym artykule, wykażę ich różnorodność oraz znaczenie, jakie mają dla przedstawicieli potomków ­ocalonych. Między melancholią i żałobą Stworzone przez Marianne Hirsch pojęcie postpamięci odnosi się w swej klasycznej postaci do specyficznej pamięci dzieci osób, które osobiście doświadczyły traumy Zagłady5. Z czasem badaczka przyznała, że koncept postpamięci może być stosowany również do opisu sytuacji kolejnych pokoleń Ocalonych z Zagłady, a także do definiowania 1 2 3 4 5 M. Hirsch, Family Frames. Photography, Narrative and Postmemory, Cambridge 1997. J. Dres, Nie pojedziemy zobaczyć Auschwitz, przedm. J. Śpiewak, Warszawa 2013. M. Grynberg, Oskarżam Auschwitz, Wołowiec 2014. G. Rossenberg, Krótki przystanek w drodze z Auschwitz, przeł. M. Kalinowski, Wołowiec 2014. M. Hirsch, Family…, s. 22. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć krytyczna w narracjach… 65 specyfiki tożsamości konstytuowanej w oparciu o inne doświadczenia graniczne oraz wynikającej z wpływu przestrzeni naznaczonej traumą6. Pokolenie „po” dorasta wśród stale wspominanych, nierzadko w milczeniu, obrazów przeszłości, które mają przemożny wpływ na życie całej społeczności, narodu i, najbardziej, rodziny. Obrazy te, nasycone zwykle ogromnym ładunkiem emocjonalnym, zostają z czasem przejęte przez potomków generacji dotkniętej traumą i przekształcone w ich własne wspomnienia. Dochodzi więc do, podkreślanego przez Marianne Hirsch, zapośredniczenia i zafałszowania przeszłości – w jej reprezentacjach zanika granica oddzielająca wspomnienia własne od przejętych w procesie transmisji pamięci. Postpamięć jest bardzo silną i szcze‑ gólną formą pamięci, ponieważ związek z obiektem czy źródłem wspomnień nie jest konse‑ kwencją przypominania sobie [własnych przeżyć – R. W.] ale inwestycji wyobraźniowej i kreacji 7. Siła postpamięci jest skutkiem przede wszystkim ogromnego ładunku emocjonalnego, przedstawiciele pokoleń „po” przejmują lęki rodziców czy dziadków, a podsycane emocjami uwikłanie w postpamięć może prowadzić do deprecjonowania przeżyć osobistych. Autorka Family Frames zaznacza, że w takiej sytuacji własne, spóźnione historie ulegają zniesieniu przez historie poprzedniej generacji8. Do opisu sytuacji pokolenia „po”, podzielonego na osoby o klasycznej postpamięci i wykazujące się postpamięcią krytyczną, zdają się w tym kontekście pasować kategorie psychoanalityczne, rozważane przez Zygmunta Freuda, a mianowicie żałoba i melancholia9. Zostały one już wykorzystane do badania pamięci po Holocauście między innymi przez Dominicka LaCaprę10 i Franka Ankersmita11. Obaj badacze sięgnęli jednak po psychoanalizę w nieco innym kontekście, niż zrobiono to w niniejszym artykule. W centrum ich zainteresowania znalazła się bowiem relacja, jaka łączy pamięć i historię rozumianą jako próba zapisu traumatycznej przeszłości. Ważnym, w kontekście niniejszego artykułu, aspektem tych rozważań jest fakt, iż obaj badacze, a szczególnie LaCapra, uznają psychoanalizę za narzędzie przydatne w krytycznej pracy nad konotowanymi pamięcią zdarzeniami Zagłady. Amerykański historyk podkreśla, że dzięki psychoanalizie jednostce czasami udaje się pogodzić z siłą przeszłości, jak i przeciwdziałać jej, gdy powraca w teraźniejszości12. Chociaż uwaga ta została sformułowana w odniesieniu do Ocalonych, można ją, jak się zdaje, zastosować także do pokolenia „po”. Dla jednostki uwikłanej w sytuację 6 7 8 9 10 11 12 M. Hirsch, The Generation of Postmemory, „Poetics Today” 2008, Vol. 29, [online] http://dx.doi. org/10.1215/03335372­‑2007­‑019. Taż, Family…, s. 22. Taż, Żałoba i postpamięć, przeł. K. Bojarska, [w:] Teoria wiedzy o przeszłości na tle współczesnej huma‑ nistyki. Antologia, red. E. Domańska, Poznań 2010, s. 254. Z. Freud, Żałoba i melancholia, przeł. B. Kocowska, [w:] K. Pospiszyl, Zygmunt Freud. Człowiek i dzie‑ ło, Wrocław 1991. D. LaCapra, Psychoanaliza, pamięć i zwrot etyczny, przeł. M. Zapędowska, [w:] Pamięć, etyka i historia. Anglo­‑amerykańska teoria historiografii lat dziewięćdziesiątych (antologia przekładów), red. E. Domańska, Poznań 2006, s. 127-162. F. Ankersmit, Pamiętając Holocaust. Żałoba i melancholia, przeł. A. Ajschtet, A. Kubis, J. Regulska, [w:] Pamięć, etyka i historia…, s. 163-184. D. LaCapra, Psychoanaliza…, s. 128. 66 Robert Więckowski Politeja 2(47)/2017 postpamięci przyszłość, podobnie zresztą jak teraźniejszość, jest przesłaniana przez przeszłość, a niedoświadczona osobiście trauma, jak zaznacza LaCapra, nabiera znamion silnie nasyconej emocjami i wyobrażeniami niepowetowanej straty, z którą nie sposób się pogodzić13. Tak postrzegana postawa postpamięci, uzupełniona o wspomnianą powyżej gotowość deprecjonowania własnych przeżyć przez potomków Ocalonych, zbliża ich emocjonalność do sytuacji melancholika, u którego, jak zaznacza Freud, daje się zaobserwować zubożenie własnego ja14. Zgodnie z koncepcją Freuda będący podstawą sytuacji melancholii utracony obiekt, którym mogą być zarówno osoba, jak i pojęcie abstrakcyjne, np. wolność, nie znajduje się wcale w centrum psychicznych zmagań. Ta przestrzeń zostaje zarezerwowana dla samego melancholika, który, wspominając stratę, narcystycznie skupia się na sobie i to wobec siebie kieruje oskarżenia i oczekiwania skutkujące coraz większym wewnętrznym rozdarciem. Czas działa w tym wypadku destrukcyjnie – zamiast pomóc przezwyciężyć stratę, zwiększa rozmiar katastrofy. Żałoba, w stosunku do melancholii, znajduje się na drugim biegunie przeżywania traumy. Jest ona stanem dającym szansę przezwyciężenia melancholii. Praca żałoby dla dotkniętej stratą osoby jest pozytywną odpowiedzią na nakaz rzeczywistości i, jak pisze Freud, sposobem na zaakceptowanie braku, pogodzenie się z zaist‑ niałą sytuacją. Badanie rzeczywistości wykazało, że ukochanego obiektu już nie ma, i na‑ rzuca oto wymóg wycofania całego libidemo z powiązań z nim15. Osoba dotknięta stratą i podejmująca pracę żałoby ma świadomość straty, ale stara się żyć w teraźniejszości i projektować przyszłość. Dominick LaCapra przypomina jednak, że praca żałoby nie zawsze ma charakter optymistycznego scenariusza czy podnoszącej na duchu opowieści, w której można ostatecznie wyleczyć wszystkie rany, osiągnąć pełną tożsamość Ja, wyjść poza przeszłość i szczęśliwie żyć pełnią życia w teraźniejszości16. Tak rozumiane kategorie psychoanalityczne transponowane w przestrzeń postpamięci pozwalają wskazać różnicę między klasyczną postawą postmemorialną a postpamięcią krytyczną. Za melancholika, jak już wspomniałem, należy uznać osobę będącą podmiotem klasycznej sytuacji postpamięci, kategoria żałoby odnosi się zaś do spadkobierców traumy wykazujących się postawą krytyczną. Potrzeba empatii Krytycyzm w odniesieniu do przejętej traumy manifestowany jest w wybranych narracjach literackich w najróżniejszy sposób – czasami jest to postawa świadomie wybranego pragmatycznego skupienia na teraźniejszości i przyszłości, innym razem jest to postawa quasi­‑badawcza, jeszcze innym – podstawą postawy krytycznej stają się emocje. Generalnie ważny jest fakt, że osoby będące podmiotami postpamięci decydują się 13 14 15 16 Tamże. Z. Freud, Żałoba…, s. 297. Tamże, s. 296. D. LaCapra, Psychoanaliza…, s. 134. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć krytyczna w narracjach… 67 mówić, pisać, uzewnętrzniać swoją historię. Frank Ankersmit podkreśla bowiem, że gdy tylko doświadczenie traumatyczne zostaje opowiedziane (co jest jednym z paradyg‑ matów psychoanalitycznego leczenia traumy) i włączone do historii czyjegoś życia, zatraca swój zagrażający i traumatyczny charakter17. Przepracowywanie traumy jest, jak zaznacza Maria Orwid, okupione ogromnym wysiłkiem psychicznym, wymaga ono między innymi głębokiej konfrontacji z własnymi emocjami i uczciwego powrotu do przeszłości18. Projektując proces pracy żałoby, Maria Orwid wskazuje przy tym na potrzebę empatii jako figurę usprawniającą właściwy przebieg terapii19. Chodzi o właściwie rozumianą empatię, a więc o empatię, która byłaby w istocie, jak określa to Kaja Silverman, identyfikacją heteropatyczną. Empatia taka jest współ‑ odczuwaniem, które przejawia się jako solidarność, uważność i szacunek, a także świa‑ domość, że niezależnie od tego, jak bardzo nas ono porusza, czyjeś przejmujące doświad‑ czenie nigdy nie stanie się naszym20. Uzyskanie stanu właśnie tak rozumianej empatii byłoby, jak twierdzi Joanna Tokarska­‑Bakir, właściwym wychodzeniem z traumy (wor‑ king through)21. Empatia zdaje się podwójnie użyteczna w odniesieniu do postpamięci. Po pierwsze jawi się ona jako pożądany cel pracy żałoby. W tym wypadku empatia oznaczałaby pozbawioną patologii relację łączącą osoby doświadczone osobiście traumą i ich, uwikłanych w postpamięć, potomków. Po drugie empatia wydaje się najbardziej odpowiednią reakcją społeczną na słowa, teksty przedstawicieli pokolenia „po”. Potrzebują tego sami opowiadający, ponieważ narracje te, będące częścią pracy żałoby, powinny spotkać się z, jak określa to Dominick LaCapra, wsparciem i solidarnością społeczną22. Tak rozumiana empatia byłaby najlepszym rozwiązaniem również w sytuacji, gdy wypowiedzi stają się, mniejszą lub większą, krytyką obowiązującej w danej społeczności wersji pamięci zbiorowej. We własnym imieniu Książki Dresa, Grynberga i Rossenberga są dla badacza poszukującego przejawów postpamięci krytycznej różnorodnym materiałem badawczym. Najwyraźniejszym przykładem chęci przezwyciężenia zapożyczonego, traumatycznego doświadczenia jest 17 18 19 20 21 22 F. Ankersmit, Wzniosłe odłączenie się od przeszłości albo jak być/ stać się tym, kim się już nie jest, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2003, nr 3­‑4, s. 26. M. Orwid, Przeżyć… i co dalej?, rozmawiają K. Zimmerer, K. Szwajca, Kraków 2006, s. 310. Tamże, s. 310-311. Na ten sam aspekt zwracają też uwagę, tyle że w aspekcie ponadindywidualnym, Dominick LaCapra i podążająca tropem jego myśli Joanna Tokarska­‑Bakir, którzy widzą w empatii przesłankę właściwego konstruowania warsztatu historyka mierzącego się z trudnymi, traumatycznymi zdarzeniami z przeszłości, por. D. LaCapra, Psychoanaliza…, s. 130; J. Tokarska­‑Bakir Kontekst ocalenia. O empatii i żałobie w historii, literaturoznawstwie i gdzie indziej, „Teksty Drugie” 2004, nr 5, s. 190­‑199. K. Silverman, The Threshold of the Visible World, New York 1996, cyt. za: J. Tokarska­‑Bakir, Kontekst ocalenia…, s. 198. Tamże, s. 199. D. LaCapra, Psychoanaliza…, s. 132. 68 Robert Więckowski Politeja 2(47)/2017 utrzymany w stylistyce komiksu reportaż Jeremiego Dresa. Już sam tytuł Nie pojedzie‑ my zobaczyć Auschwitz wskazuje na odmienną od klasycznej postawy postmemorialnej perspektywę patrzenia na przeszłość. Przygotowując swą pierwszą podróż do Polski, urodzony i wychowany we Francji autor, wnuk mieszkających przed wojną w Polsce Żydów, programowo odrzuca pomysł zwiedzania miejsc Zagłady. Auschwitz. Trauma wciąż jeszcze tak silnie obecna, że przesłoniłaby całą resztę. To tej reszty pojechałem szu‑ kać do Polski – deklaruje Dres23. Polscy rozmówcy Dresa przyznają, że pod tym względem jego podróż różni się znacznie od zdecydowanej większości żydowskich wycieczek przyjeżdżających do Warszawy. Żydzi, którzy przyjeżdżają z Zachodu do Polski ze względów osobistych, podążają utartym szlakiem – Warszawa, Treblinka, Kraków, Auschwitz. Obraz Polski przesłania im widok kominów krematoriów24. Komiks Dresa akcentuje zupełnie inne sprawy. Zagłada, jej ślady i wspomnienia oraz pogromy z pierwszych lat po wojnie czy wydarzenia marca 1968 roku są zdecydowanie przytłumione przez teraźniejszość. To na niej skupia się uwaga autora, to ona jest przede wszystkim dyskutowana. Jeremie Dres, w towarzystwie brata Martina, zwiedza kraj przodków w poszukiwaniu przejawów odradzającego się nad Wisłą żydowskiego życia. To założenie sprawia, że w komiksie prawie nie widać polskiej ulicy, zwykłych ludzi, ich codziennych spraw i emocji. Interlokutorami Dresa są osoby związane z różnymi organizacjami, przedstawiciele podmiotów starających się działać na rzecz żydowskiego życia w Polsce, a dialogi, choć niekiedy ironiczne i zdystansowane, często pełne są zdań ogólnych, oficjalnych. Wśród osób spotkanych nad Wisłą przez przybyszów z Francji jest także Jan Śpiewak. Należący do trzeciego pokolenia Ocalonych podziela wybór Jeremiego Dresa – on również rezygnuje ze skupienia na traumie Szoa. Nigdy nie byłem w obozie śmierci. Nie czułem takiej potrzeby. […] Holo‑ caust był stałym tematem niekończących się dyskusji i rozmów przy obiedzie. Nie chcę jed‑ nak, by stał się centralnym elementem mojej żydowskiej tożsamości – pisze we wstępie do komiksu25. Brak zainteresowania Szoa, podobnie zresztą jak pasywność religijna, nie sprawiają jednak, co sygnalizuje Dres, że ktoś przestaje być Żydem. Co to znaczy być Żydem – pyta przywoływana w komiksie Anna Przybyszewska­‑Drozd z Żydowskiego Instytutu Historycznego i odpowiada: Myślę, że każdy tworzy własną definicję w opar‑ ciu o swoje sumienie i wybory26. Czytając Nie pojedziemy zobaczyć Auschwitz, można odnieść wrażenie, że cezurą dzielącą postpamięć na klasyczną i krytyczną jest przynależność pokoleniowa. O ile bowiem przedstawiciele drugiego pokolenia żyją najczęściej w cieniu traumy, czego dowodem są liczne narracje literackie27, o tyle w przypadku trzeciego pokolenia sprawa 23 24 25 26 27 J. Dres, Nie pojedziemy…, komiks bez paginacji. Tamże. Tamże. Tamże. Niezwykle bogatą listę tytułów zaliczonych do narracji drugiego pokolenia można znaleźć w m.in. M. Cuber, Metonimie Zagłady. O polskiej prozie lat 1987­‑2012, Katowice 2013, Prace Naukowe Uni‑ wersytetu Śląskiego w Katowicach, nr 3027. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć krytyczna w narracjach… 69 nie jest już tak oczywista, choć i w tym gronie zdarzają się narracje wskazujące na siłę przywiązania do historii, jak na przykład Pensjonat Piotra Pazińskiego28. Zupełnie inną w stylistyce manifestacją postawy krytycznej w sytuacji postpamięci jest Krótki przystanek w drodze z Auschwitz. Książka Görana Rossenberga to reportaż z mentalnej i fizycznej podróży podjętej przez autora śladami swej rodziny; reportaż będący, jak określa to Paweł Smoleński, opowieścią o śmiertelnej „chorobie na Auschwitz”29. Książka jest quasi­‑listem do nieżyjącego ojca. Mam przed sobą listę z nazwami miejsc, których już nikt nie pamięta, a w każdym razie nie pamięta ich w ten sposób, w jaki ty kiedyś musiałeś je pamiętać, gdy potem próbo‑ wałeś je zapomnieć. O wiele później podążam twoim śladem i śladem twojej drogi z Au‑ schwitz – pisze Rossenberg30. Chociaż sam pomysł takiej eksploracji jest z gruntu postpamięciowy, to jego realizacja wskazuje na podjęcie przez Rossenberga pracy żałoby. Autor patrzy wstecz, ale nie próbuje utożsamiać się z traumą przeżytą przez ojca, nie stara się przejąć jego doświadczenia. Wprost przeciwnie, już na początku deklaruje jasno, że chciałby uniknąć spekulacji31, a gdy, mimo odkurzania własnych wspomnień, przestudiowania kolejnych dokumentów i odbycia następnych rozmów, mierzy się z niemożnością ustalenia prawdy, przyznaje szczerze, iż nie wie „nic więcej”32. Przeszłość dla Rossenberga nie jest obszarem postprojekcji, dopowiadania sensów i znaczeń. Wprost przeciwnie, rekonstruując historię swych rodziców, stara się on nie zapomnieć, by nie wplatać w nią niemożliwych, bo płynących z przyszłości, podpowiedzi i rozwiązań. Jakże zdradliwie się narzuca! Ta ściągająca wszystko do banału, pomniej‑ szająca, mędrkowata, porządkująca świat post factum perspektywa. Jak łatwo jednym pociągnięciem pióra albo dwoma wpisać ludzi w opowieść, która dla nich wciąż musi być nienapisana33. Słowa te, analizowane w perspektywie postpamięci, nabierają szczególnego znaczenia – są dowodem na świadome i silne odseparowanie swojej, potomka Ocalonych, historii od doświadczenia rodziców. Rossenberg przyznaje zresztą, że nie dorastał w cieniu traumy. Nie, dzieci o niczym nie wiedzą. Dzieci są zaabsorbowane własnymi sprawami. Ułomków pamięci jest mało i leżą mocno wdeptane w mrok i mil‑ czenie – wspomina34. Być może z uwagi na ową nieobecność Göranowi Rossenbergowi jest dużo łatwiej niż rozmówcom Mikołaja Grynberga przyjąć postawę krytyczną. Oskarżam Auschwitz, będący zbiorem wywiadów z potomkami Ocalonych, to opowieść o dorastaniu w cieniu traumy, z jej obezwładniającym wpływem na codzienność i tożsamość generacji 28 29 30 31 32 33 34 P. Paziński, Pensjonat, Warszawa 2010. P. Smoleński, Jak łódzcy Żydzi zmącili szwedzki święty spokój, „Gazeta Wyborcza” 2014, 11 II, [online] http://wyborcza.pl/1,75475,15433787,_Krotki_przystanek_w_drodze_z_Auschwitz_Jak_lodzcy. html, 12 XII 2016. G. Rossenberg, Krótki…, s. 102. Tamże, s. 11. Tamże, s. 12. Tamże, s. 30. Tamże, s. 300. 70 Robert Więckowski Politeja 2(47)/2017 „po”. Rację ma więc Anna Kuchta, która umieszcza Oskarżam Auschwitz wśród narracji postmemorialnych35, choć jednocześnie badaczka zdaje się nie dostrzegać różnych odcieni życia w sytuacji podmiotu postpamięci, w tym prób uwolnienia się od zapożyczonego doświadczenia. Rozmówcy Grynberga, bracia i siostry po Zagładzie36 – jak ich nazywa Anka Grupińska, mieszkają w różnych miejscach na świecie: w Stanach Zjednoczonych, Izraelu, w Polsce. Różni ich wiele, różnie też mówią o Zagładzie, ale – to bardzo ważne z uwagi na podejmowanie pracy żałoby – rozmawiają o niej, a dialogowanie jest partnerskie. Jest miejsce na ironię, żart, złośliwość, na dystans i zaskakującą czasem lekkość 37. Wymienione przez Grupińską cechy są dobrą podstawą do ujawnienia przez interlokutorów prób przyjęcia postawy krytycznej. Dla mieszkającego w Stanach Zjednoczonych Daniela rozmowa z Grynbergiem jawi się jako pierwsza odsłona w próbie pokonania traumy. Będę miał szansę rozmawiać o sprawach, o których nigdy nie rozma‑ wiałem – wyznaje Daniel38. Inni rozmówcy przyznają, że starali się już podjąć pracę żałoby; że bagaż zapośredniczonej traumy był dla nich tak bardzo nie do zniesienia, iż szukali wsparcia specjalisty. – Poszłam do terapeuty, który mi powiedział, że przypisuję sobie rolę ofiary… Było w tym dużo racji. – Coś się zmieniło po terapii? – Tak, zrobiło się lżej – opowiada Szula39. Steven nie kryje zaś, że bez terapii nie umiałby mierzyć się z doświadczeniem potomka Ocalonych. Myślę, że jestem już gotowy rozmawiać o tym z kimś więcej niż tylko z psychoterapeutą40. Krytycyzm jest też katalizowany przez emocje. Na mamę krzyczałam po hebrajsku. […] Żeby już przestała opowiadać o tych obozach. […] Byłam wściekłą i potwornie samot‑ ną dziewczynką – wyznaje mieszkająca w Izraelu Dahlia41. Wśród wywiadów pojawiają się również wypowiedzi dowodzące zaawansowania pracy żałoby, będące oznaką dużej świadomości niebezpieczeństw niesionych przez zapożyczoną traumę, a więc krytycznego stosunku do sytuacji pokolenia „po”. To bardzo ważne, by nie stać się kolejną ofiarą tamtych historii – mówi Ros, mieszkająca w Stanach Zjednoczonych i, jako artystka, zajmująca się Holocaustem. – Musisz umieć znaleźć w sobie hamulec, by móc się zatrzymać i wrócić do normalnego świata. Coraz głębsze zanurzanie się w tym powoduje, że trudno jest zawrócić. […] Musisz doświadczać nie tylko samego smutku, ale i innych uczuć – dodaje42. 35 36 37 38 39 40 41 42 A. Kuchta, Zawłaszczone narracje, „Konteksty Kultury” 2015, nr 12, z. 2, s. 251­‑264. A. Grupińska, Wysłuchiwanie Zagłady i rozmawianie o schedzie pozagładowej, [w:] M. Grynberg, Oskarżam Auschwitz, Wołowiec 2014, s. 8. Tamże. M. Grynberg, Oskarżam…, s. 29. Tamże, s. 149. Tamże, s. 164. Tamże, s. 179. Tamże, s. 175­‑176. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć krytyczna w narracjach… 71 Podsumowanie Wymienione przykłady postpamięci krytycznej są cytatami z indywidualnych prób otrząśnięcia się z katastrofy, którą dla pokolenia „po” stała się nie tyle sama Zagłada, co przejęcie, zapożyczenie jej traumy i życie w cieniu jej skutków. Przyjęcie postawy postpamięci krytycznej i podjęcie pracy żałoby przez potomków Ocalonych służy więc nadaniu właściwego kształtu porządkom przeszłości i teraźniejszości oraz przewartościowaniu tej ostatniej tak, by traumatyczne doświadczenie rodziców czy dziadków nie przesłaniało ważnych spraw bieżących. Odwołując się do myśli Tadeusza Konwickiego, można uznać, że sam fakt stworzenia literackich narracji jest w tej sytuacji obiecującym prognostykiem. Literatura jest po prostu aktem pożegnania, to żegnanie odchodzącego czasu43. Pożegnanie będzie zaś tym skuteczniejsze, z im bardziej empatycznym odbiorem się spotka. Krytyczne, a więc podejrzliwe, refleksyjne patrzenie na swą przeszłość i teraźniejszość, osobom uwikłanym w postpamięć może nie wystarczyć. One opowiadają swą historię, by wejść w dialog z odbiorcą swych słów. Bibliografia Ankersmit F., Pamiętając Holocaust. żałoba i melancholia, przeł. A. Ajschtet, A. Kubis, J. Regulska, [w:] Pamięć, etyka i historia. Anglo­‑amerykańska teoria historiografii lat dziewięćdziesią‑ tych (antologia przekładów), red. E. Domańska, Poznań 2006. Ankersmit F., Wzniosłe odłączenie się od przeszłości albo jak być/stać się tym, kim się już nie jest, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2003, nr 3­‑4. Assmann A., Między historią a pamięcią. Antologia, red. nauk. i posłowie M. Saryusz­‑Wolska, Warszawa 2013, Communicare. Cuber M., Metonimie Zagłady. O polskiej prozie lat 1987­‑2012, Katowice 2013, Prace Naukowe Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, nr 3027. Dres J., Nie pojedziemy zobaczyć Auschwitz, przedm. J. Śpiewak, Warszawa 2013. Freud Z., Żałoba i melancholia, przeł. B. Kocowska, [w:] K. Pospiszyl, Zygmunt Freud. Człowiek i dzieło, Wrocław 1991. Grupińska A., Wysłuchiwanie Zagłady i rozmawianie o schedzie pozagładowej, [w:] M. Grynberg, Oskarżam Auschwitz, Wołowiec 2014. Grynberg M., Oskarżam Auschwitz, Wołowiec 2014. Hirsch M., Family Frames. Photography, Narrative and Postmemory, Cambridge 1997. Hirsch M., The Generation of Post­‑memory, „Poetics Today” 2008, Vol. 29, [online] http:// dx.doi.org/10.1215/03335372­‑2007­‑019. Hirsch M., Żałoba i postpamięć, przeł. K. Bojarska, [w:] Teoria wiedzy o przeszłości na tle współ‑ czesnej humanistyki. Antologia, red. E. Domańska, Poznań 2010. Kuchta A., Zawłaszczone narracje, „Konteksty Kultury” 2015, nr 12, z. 2. 43 Sceptyk z rodowodu. Z Tadeuszem Konwickim rozmawia Izolda Kiec, „Czas Kultury” 1991, nr 5, s. 10. 72 Robert Więckowski Politeja 2(47)/2017 LaCapra D., Psychoanaliza, pamięć i zwrot etyczny, przeł. M. Zapędowska, [w:] Pamięć, etyka i historia. Anglo­‑amerykańska teoria historiografii lat dziewięćdziesiątych (antologia przekła‑ dów), red. E. Domańska, Poznań 2006. Orwid M., Przeżyć… i co dalej?, rozmawiają K. Zimmerer, K. Szwajca, Kraków 2006. Paziński P., Pensjonat, Warszawa 2010. Rossenberg G., Krótki przystanek w drodze z Auschwitz, przeł. M. Kalinowski, Wołowiec 2014. Sceptyk z rodowodu. Z Tadeuszem Konwickim rozmawia Izolda Kiec, „Czas Kultury” 1991, nr 5. Silverman K., The Threshold of the Visible World, New York 1996. Smoleński P., Jak łódzcy Żydzi zmącili szwedzki święty spokój, „Gazeta Wyborcza” 2014, 11 II, [online] http://wyborcza.pl/1,75475,15433787,_Krotki_przystanek_w_drodze_z_Auschwitz_Jak_lodzcy.html. Steinlauf M.C., Pamięć nieprzyswojona. Polska pamięć Zagłady, przeł. A. Tomaszewska, Warszawa 2001. Tokarska­‑Bakir J., Kontekst ocalenia. O empatii i żałobie w historii, literaturze i gdzie indziej, „Teksty Drugie” 2004, nr 5. Robert WIĘCKOWSKI – doktorant kulturoznawstwa na wydziale humanistycznym i nauk społecznych SWPS Uniwersytetu Humanistycznospołecznego, absolwent filologii polskiej, przygotowuje pracę doktorską poświęconą dyskursowi pamięci we współczesnych polskich tekstach kultury w kontekście historii polsko­‑żydowskiej, autor publikacji poświęconych literaturze podejmującej temat relacji polsko­‑żydowskich, literaturze popularnej oraz przekładowi intersemiotycznemu (audiodeskrypcji). Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół literackich reprezentacji wielokulturowości, społecznej recepcji tekstów kultury (zwłaszcza literatury) oraz wykorzystaniu przekładu intersemiotycznego w procesie udostępniania kultury i sztuki osobom z niepełnosprawnością wzroku. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.06 Marcin Chruściel V Liceum Ogólnokształcące im. Augusta Witkowskiego w Krakowie [email protected] PROCESUALNOŚĆ POSTPAMIĘCI I JEJ REPREZENTACJE W LITERATURZE ORAZ SZTUCE WSPÓŁCZESNEJ Abstract Postmemory’s Processuality and Its Representations in Literature and Con­ temporary Art The text is an attempt to analyze literary postmemory representation in three scenes confronted with the language of art. The subject matter are novels: Zagłada (Extinction) by Piotr Szewc, Tworki by Marek Bieńczyk and Pensjonat (Pension) by Piotr Paziński and an exhibition: Poland – Israel – Germany. Auschwitz Experience at the Museum of Contemporary Art MOCAK in Krakow. These books had their premieres at intervals of at least ten years, becoming marks of consecutive decades of duration of the concept of postmemory. Zagłada (1987), Tworki (1999) and Pensjonat (2009) could be read as another mainstream views of the postmemory and building a horizon of contemporary Polish literature. In dialogue with these novels an exhibition open on the 15th of May, 2015 in MOCAK has been submitted to analysis. The intention of the text is to point transformations in postmemory in different fields of artistic activity. Keywords: contemporary art, Polish novel, postmodernism, Holocaust Słowa kluczowe: sztuka współczesna, powieść polska, postmodernizm, Holokaust 74 Marcin Chruściel Politeja 2(47)/2017 I Trudno rozpocząć wypowiedź na temat wydarzenia, jakim był Holokaust, oraz sposobów jego upamiętniania bez wielu zwyczajowych zastrzeżeń. Rozstrzygnięcie dylematu wyrażonego przez Theodora W. Adorno1 wydaje się jednoznaczne z uwagi na ogromną liczbę dzieł traktujących o losie Żydów podczas II wojny światowej. Jednak olbrzymia produkcja literacka czy, szerzej, artystyczna oraz nie mniejsza biblioteka rozpraw teoretycznych nie zamykają sprawy. Powstawanie kolejnych dzieł nie zmienia faktu, że trudno komuś odmówić prawa do uznania ich za niestosowne. Emocje i sprzeczne opinie wywoływane przez utwory zajmujące się najogólniej pojmowanym doświadczeniem Holokaustu dobitnie świadczą o żywotności tematu. Skomplikowaną sytuację doskonale wyraził cytowany przez Michała Głowińskiego Azriel Rosenfeld: Holokaust do‑ maga się słów, nawet jeśli zmusza do milczenia2. Z uwagi na ograniczoną objętość niniejszego tekstu właściwy temat zostanie zawężony do jednego zagadnienia. Konieczne jest przy tym wskazanie, w jakich okolicznościach powstały dzieła, które zostaną tutaj omówione. Mamy zatem literaturę teoretycznego namysłu, zawierającą opis strategii radzenia sobie z kłopotliwym tematem. Wśród wspomnianych strategii wymieniane są kategorie stosowności, uniwersalizacji czy neutralizowania3. Warto pamiętać, że polska literatura czy, szerzej, polski dyskurs o Zagładzie w PRL­‑u były przedmiotem polityki historycznej państwa. Trudno było oczywiście ówczesnym decydentom uniknąć konfrontacji ze sprawami oczywistymi, jak chociażby konieczność czy dziejowy obowiązek upamiętnienia ofiar Auschwitz i stworzenia instytucji muzeum. Jednak już budowana przez władzę wokół muzeum narracja wyrażała chęć ukształtowania świadomości społecznej w taki sposób, by utrwalić Auschwitz jako miejsce obozu koncentracyjnego i zagłady obywateli wieloetnicznej przedwojennej Rzeczpospolitej. Zatem temat Zagłady z uwagi na wiele czynników (majątki pożydowskie to tylko jeden z nich) i wydarzeń polskiej polityki powojennej był pomijany milczeniem lub – co gorsza – zakłamywany. Dość powiedzieć, że tekst Jana Błońskiego Biedni Polacy patrzą na getto (uznawany za przełomowy, wyznaczający nową jakość w polskiej dyskusji nad 1 2 3 Adorno w dziele Prismen. Kulturkritik und Gesellschaft (1951) wyraził tezę: Pisanie wierszy po Oświęci‑ miu jest barbarzyństwem. Interesujące omówienie dylematu, przed jakim stanęła literatura powojenna, prezentuje w swoim artykule A.A. Zych, Liryka nieludzkiego świata Auschwitz, „Krytyka Literacka” 2014, nr 2/4, s. 1­‑6, [online] http://krytykaliteracka.blogspot.com/2014/11/papierowa­‑krytyka­ ‑literacka­‑nr­‑24.html, http://wielekmandrela.republika.pl/teksty/krytyka.pdf, 13.11.2015. Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński i in., Kraków 2005, s. 12. Por. D. Krawczyńska, Wstęp, [w:] Literatura polska wobec Zagłady (1939–1968), red. S. Buryła, D. Krawczyńska, J. Leociak, Warszawa 2012, s. 9­‑22. Warto także zwrócić uwagę na następujące pozycje: Literatura wobec wojny i okupacji. Studia, red. M. Głowiński, J. Sławiński, Wrocław 1976, Z Dziejów Form Artystycznych w Literaturze Polskiej, 43; Reprezentacje Holokaustu, wybór i oprac. J. Jarniewicz, M. Szuster, Kraków–Warszawa 2014; B. Krupa, Opowiedzieć Zagładę. Polska proza i historiografia wobec Holocaustu (1987–2003), Kraków 2013; Pamięć Shoah. Kulturowe reprezentacje i praktyki upamiętnia‑ nia, red. T. Majewski, A. Zeidler­‑Janiszewska, współpr. red. M. Wójcik, Łódź 2011. Politeja 2(47)/2017 Procesualność postpamięci i jej reprezentacje… 75 Zagładą) opublikowano dopiero w 1987 r. Zarówno ten tekst, jak i wcześniejszy o dwa lata film Claude’a Lanzmanna Shoah spotkały się z niesłychanie żywym, by nie powiedzieć: niekiedy agresywnym odzewem4. Po 1989 r. budowanie świadomości Polaków wyznaczają spory o „krzyż papieski” na oświęcimskim żwirowisku oraz debata o zbrodni w Jedwabnem i o zajmującej się tym tematem książce Sąsiedzi Jana Tomasza Grossa5. Temperatura i zasięg dyskusji wywołanej publikacją Grossa wskazywały niezbicie, że zbiorowe zapominanie Zagłady, jakie zafundowali sobie (oczywiście niekoniecznie dobrowolnie) Polacy w czasach PRL­‑u, doprowadziło do zmagazynowania traumy w zbiorowej podświadomości6. Joanna Tokarska­‑Bakir w tekście z 2003 r., zatytułowanym Polska jako chory człowiek Europy7, z bliskiej perspektywy komentuje dyskusję o Jedwabnem, zwracając uwagę, że krajowi historycy zmarnowali szansę rzeczywistego (a co za tym idzie – ostatecznego) przepracowania traumy. Tokarska­‑Bakir komentuje również definicję postpamięci zaproponowaną przez Marianne Hirsch (mowa w niej o przenoszeniu traumy z ocalałych uczestników Zagłady na kolejne pokolenia, na dzieci i rodziny, które dorastały i kształtowały się w cieniu Holokaustu). Polska eseistka zwraca uwagę na rozwój kultury posttraumatycznej w końcówce lat 80. XX w. Podstawę konstrukcji niniejszego artykułu stanowi przeświadczenie o sensowności porównawczego zestawienia trzech powieści. Zagłada (1987) Piotra Szewca, Tworki (1999) Marka Bieńczyka i Pensjonat (2009) Piotra Pazińskiego zostały wydane mniej więcej w dziesięcioletnich odstępach, co pozwala potraktować te trzy różne dzieła jako kolejne punkty jednego procesu, nazwanego na potrzeby niniejszego artykułu procesualnością postpamięci. Zakładam, że próby literackiego wyrażenia postpamięci w perspektywie 30­‑letniego wycinka czasu uwidaczniają dwa niezbywalne składniki tego procesu: temporalność oraz nawarstwienie doświadczeń rozumiane jako poszerzenie zbioru środków wyrazu. Proces zakłada ciągłość (tak pożądaną z perspektywy ofiar Holokaustu) oraz unikanie powtarzania pomysłów z przeszłości, ciągłe poszukiwanie nowych odczytań opartych na rozwiązaniach autorów wcześniejszych narracji. Zakres materiału badawczego obejmuje dzieła prozatorskie współczesnej literatury polskiej publikowane w okresie zaledwie 30 lat oraz prace Artura Żmijewskiego, Agaty Siwek, Mirosława Bałki i Wilhelma Sasnala prezentowane na krakowskiej wystawie Polska – Izrael – Niemcy. Doświadczenie Auschwitz dzisiaj (MOCAK, 2015). Wybór materiału badawczego pozwoli udowodnić tezę, że temat Zagłady – pozostając dla literatury i sztuki zagadnieniem ciągle ważnym i nieopracowanym – wymusza konieczność poszukiwań oryginalnego języka, nowego sposobu wypowiedzi. Postpamięć oznacza 4 5 6 7 Podsumowanie wspomnianej debaty wokół wystąpienia Błońskiego można odnaleźć w „Tygodniku Powszechnym” (Lektor, Ciężar pamięci, „Tygodnik Powszechny” 1995, nr 4, s. 13) oraz w tekście Głowińskiego Jan Błoński „Biedni Polacy patrzą na getto” w 20 lat później, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2005, nr 1. J.T. Gross, Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka, Sejny 2000. Relację z dyskusji o książce J.T. Grossa Sąsiedzi znaleźć można w: P. Forecki, Od „Shoah” do „Strachu”. Spory o polsko­‑żydowską przeszłość i pamięć w debatach publicznych, Poznań 2010. J. Tokarska­‑Bakir, Polska jako chory człowiek Europy? Jedwabne, „postpamięć” i historycy, „Eurozine” 2003, 30 V, [online] http://www.eurozine.com/articles/2003­‑05­‑30­‑tokarska­‑pl.html, 15 X 2015. 76 Marcin Chruściel Politeja 2(47)/2017 zatem trwanie Holokaustu w świadomości kolejnych powojennych pokoleń, a drugi składnik frazy, tj. procesualność, wskazuje na niejednorodność i zmienność sposobów przedstawienia Szoa w sztuce. Warto w tym miejscu wspomnieć o koncepcji aktu narracyjnego rozumianego jako anamnesis (przypominanie): Po 1945 roku […] doszło do wstydliwego porzucenia, wy‑ parcia polsko­‑żydowskiej koegzystencji, zaś traumę […] inkorporowano do nowej społecz‑ nej, powojennej tożsamości, zbudowanej na niepamiętaniu przeszłości. Trauma ta została odziedziczona przez pokolenia urodzone w PRL­‑u, które w drugiej połowie lat osiemdzie‑ siątych będą chciały ją wyrazić poprzez odprawienie nostalgicznej żałoby – narracyjnego wskrzeszenia tego, co było, w celu zaleczenia rany. Z tego punktu widzenia anamnesis to pamięć przedbytowa, odziedziczona po stłumionej przeszłości […]8. Literatura ma za zadanie budować tożsamość zbiorowości poprzez odpominanie wydarzeń, które zostały usunięte z dyskursu publicznego. Pisarze, będący reprezentantami wspomnianych powyżej pokoleń urodzonych w PRL­‑u, odczuwając napięcie wywołane wyparciem doświadczeń wojennych, rozwiązania szukają w ponownym przywołaniu duchów przeszłości. II Jednym ze sposobów radzenia sobie z tematem Holokaustu jest wykorzystanie kategorii wzniosłości, którą zastosował w książce Zagłada Piotr Szewc. Wzniosłość uzyskał przez obrazowanie nostalgiczne oraz mitologizację elementów świata przedstawionego. Jesteśmy oto – czytelnicy książki – wędrowcami po niewielkim miasteczku (może Zamościu) przedwojennym. Mamy nieograniczoną wiedzę i możliwości poznania skrytych motywów zachowań bohaterów, nawet ich myśli. Narrator książki swój wyimaginowany małomiasteczkowy świat, przechowywany przez wrażliwą pamięć, opiera na doświadczeniu oglądania fotografii. Szewc tworzy zarys postaci narratora – człowieka zamkniętego w sobie, enigmatycznego – z którym spacerujemy ulicami miasteczka, krążąc wokół centralnej Listopadowej. Narrator opisuje, jak kolejnymi przyciśnięciami palca produkuje zapis odchodzącego w niebyt świata. Dostarcza szczegółowych, pełnych pietyzmu opisów przedmiotów, wnętrz oraz ludzkich zachowań, często rutynowych, powtarzalnych, niekiedy o mocy rytuału. Celebrowanie świata oparto na precyzyjnym opisie postępowania kilkorga bohaterów podczas jednego tylko dnia. Ten dzień jest cenny i istotny właśnie ze względu na swoją powszedniość – jest bowiem ukazaniem żywiołu egzystencji. Życie ludzkie zdaje się poddawać kontemplacji w promieniach podwójnego słońca (drugim jest kopuła wieży ratusza, królującej nad miastem): Wszystko jest przed nami, wszystko jest wokół nas. Przychodzi powtórzyć prawdę oczywistą i ciągle ważną: jesteśmy w Centrum. Jeste‑ śmy na Początku i Końcu. Jesteśmy w miejscu rozchodzenia się czterech kierunków dróg. Można nimi opuścić Centrum, nimi do Centrum się wraca. Ruch po kole9. Nostalgicz8 9 B. Krupa, Opowiedzieć Zagładę…, s. 68­‑69. P. Szewc, Zagłada, Kraków 2003, s. 55. Politeja 2(47)/2017 Procesualność postpamięci i jej reprezentacje… 77 na i mityczna stylizacja wyjścia bohatera do lasu, gdzie, poznając przyrodę, dostępuje wtajemniczenia w misterium życia i śmierci, żywo przypomina Dolinę Issy Czesława Miłosza. Jeden z bohaterów Szewca, mecenas Walenty Daniłowski, w nostalgicznych wspomnieniach przywołuje zamierzchłe wydarzenia, jak to młody Walek uratował przed kolegami gromadkę bezbronnych ptaszków. Czyżyki spłoszone uciekły, uciekł też Walek przed zemstą chłopców. Przywołanie wrażliwości dziecka pozwala oswoić niepokojące sny, jakie nawiedzają mecenasa, sny o biegających po mieście psach – diabłach rozświetlających wszystko ogniem i ścigających przerażonych ludzi. Autor książki, wspominając okoliczności jej powstania, mówi o zimie stanu wojennego, kiedy jako student pierwszego roku polonistyki zaczął pisać, by przetrwać, by uciec od grozy rzeczywistości. Twórczość zyskuje zatem moc terapeutyczną, jednak do obrazowania jednego letniego dnia (od świtu do zmierzchu) w przedwojennym miasteczku powraca Szewc jeszcze dwukrotnie. Te powroty wyznaczają kolejne książki autora: Zmierzchy i poranki (2000) oraz Bociany nad powiatem (2005). Okazuje się zatem, że pisarz odnalazł sposób na udźwignięcie ciężaru tematu: opowiedzieć o Zagładzie, rezygnując z dosłownego opisu, ufając wrażliwości i wiedzy czytelnika. Unikamy potworności Holokaustu, jednak jest on jednym z podstawowych skojarzeń, kiedy czytamy opis idylliczności świata lat 30. Warto przywołać słowa Ingi Iwasiów, która wspomina, że Piotr Szewc odnalazł najlepszy sposób na opisanie Holokaustu. Nie tylko nie użył tego słowa, nie zarysował najmniejszej możliwości jego ekspozycji. Przedstawił świat nabrzmiały od życia, erotycznie spełniony, wyczekujący na ciąg dalszy10. Zresztą sam wędrujący ulicami miasteczka narrator nie unika przedstawiania swojego credo: Być czujnym. Rejestrować pilnie, by niczego w Księdze nie zabrakło. Co trudne do naocznego stwierdzenia, powoływać do rzeczywistości prawem prawdopodobieństwa. […] Esencja zdarzeń, rzeczy. Odwieczna, z mroków nieprzebytych wywiedziona metafi‑ zyka. […] Widzieć. Być. Zapamiętywać. Utrwalać skrupulatnie. Jeszcze jedna fotografia. I jeszcze jedna. Podążać za uciekającym. Nie przegapić 11. III Tworki Marka Bieńczyka wydano w 1999 r. i od tego czasu powieść ta doczekała się wielu komentarzy, stając się niezbywalnym elementem każdej większej pracy podsumowującej literaturę, która podejmuje temat Holokaustu. Akcja książki rozgrywa się w dwu planach czasowych: mamy narratora z czasów współczesnych, który przesiaduje na ławce w szpitalu psychiatrycznym Tworki pod Warszawą, oraz siedzących na ławce w tym samym miejscu pracowników szpitala z czasów niemieckiej okupacji lat II wojny światowej. Młody warszawiak Jurek jest zakochany w Sonii, która swe serce odda Olkowi, przystojnemu piłkarzowi Polonii. W jednym pokoju z Jurkiem pracuje Marcel Brochowicz, 10 11 Cyt. za: B. Krupa, Opowiedzieć Zagładę…, s. 118. P. Szewc, Zagłada…, s. 76­‑83. 78 Marcin Chruściel Politeja 2(47)/2017 a jego żona Anna mieszka poza Tworkami. Ostatecznie partnerką Jurka zostanie Janka, ostatnia w kręgu przyjaciół. Do świata przedstawionego w powieści dołącza jeszcze adresatka listów Jurka – Danka, niebiorąca bezpośrednio udziału w wydarzeniach. Budowa zależności pomiędzy bohaterami pozwala mówić o realizacji figury romantycznej: niespełnionej miłości. Pierwsza część książki (do uroczystych imienin Sonii) odwołuje się do narracji bukolicznej; sam narrator przywołuje Laurę i Filona jako wyznaczniki tonacji. Druga część przywodzi na myśl powieść o dojrzewaniu. Postaci budowane są na zasadzie kontrastu: jeśli Jurek jest młodym poetą w okularach, Olek musi być dziarskim sportowcem, któremu składanie dłuższych wypowiedzi przychodzi niezgrabnie. Ta oczywistość i widoczność elementów, z których sporządzono świat powieści, jest przykładem autotematyzmu dzieła, stosowania deziluzji charakterystycznej dla literatury postmodernistycznej. Mieszanina stylów i rejestrów języka, pokazanie żywiołu mowy jako wielkiego mechanizmu, który raz uruchomiony musi pracować, mimo potknięć i zgrzytów – te wskazówki wprawnie odczytywali recenzenci powieści Bieńczyka, konstatując, że najważniejsze rzeczy w Tworkach dzieją się w języku. Temat Zagłady jest w książce przywołany w sposób nieoczywisty, tak jak narracja unika dosłowności i za naczelną cechę obiera nieoczywistość właśnie. Prawie wszyscy przyjaciele Jurka – Sonia, Danka, Marcel z Anną – znikają w niewyjaśnionych okolicznościach, pozostawiając enigmatyczne listy pożegnalne. Janka zaś przyznaje Jurkowi, że jest z Berdyczowa – tak bowiem określa się pochodzenie żydowskie (samo słowo Żyd ani razu nie pojawia się w powieści). Berdyczów (od powiedzenia „pisać na Berdyczów”, czyli na nieistniejący adres) oznacza miejsce nieistniejące, wyrwę w świecie, nicość, w której rozpłynęli się Żydzi. Zagadka zniknięcia Sonii jest w istocie zagadką anihilacji Żydów. Czytelnik zaczyna łączyć w całość rozsiane w powieści sygnały: pacjenci szpitala spacerują w pasiastych piżamach, w tle widzimy dymiące kominy, a szpitalne baraki oznaczone są symbolami przywodzącymi na myśl obóz w Auschwitz. Na domiar złego podopiecznymi lekarzy są Rubens, Vivaldi, Antyplaton, jakby imiona­‑pseudonimy Tworkowskich wariatów miały sugerować, że cała cywilizacja europejska znalazła się w domu obłąkanych, świat oszalał. Jest w powieści scena, która pokazuje niebezpieczeństwo kryzysu. To rozmowa Antyplatona z Jurkiem, będącym na skraju załamania nerwowego i odmawiającym uczestniczenia w dialogu, w którym miałby opowiedzieć o śmierci Sonii. Poczciwy Antyplaton zachęca Jurka, by ten, jak to miał w zwyczaju, ułożył wiersz, co mogłoby ułatwić sprawę. Jurek początkowo nie chce nawet wymówić słów „człowiek” czy „człowieczeństwo” i odmawia znalezienia rymu do imienia Sonia. Po chwili jednak wypowiada komiczną frazę: Sonia – trąbę i uszy ma słonia. Okazuje się, że język zwycięża; jest żywiołem o mocy wiecznego trwania. Powyższa scena nie jest – jak można by sądzić – egzemplifikacją bankructwa języka (czego potwierdzeniem miałby być fakt wypowiedzenia przez Jurka zdania groteskowego, bezsensownego). W ostatecznej interpretacji przywołanej sceny ważniejsze jest, że bohater nie zamyka się w milczeniu, które znaczyłoby odmowę uczestnictwa w świecie. Mowa nakazuje mu wejście w kontakt z drugim człowiekiem, powrót do odgrywanej roli i definiujących go stosunków z otoczeniem. Politeja 2(47)/2017 Procesualność postpamięci i jej reprezentacje… 79 Jurek zaczyna od komicznej rymowanki, przypominającej dziecięce formy aktywności, którą równie dobrze można nazwać zaklęciem przywołującym magiczną moc języka. Tworki Bieńczyka przypominają Zagładę Szewca, ponieważ podobnie jak w powieści o dekadę wcześniejszej stosują zabieg mówienia o Zagładzie bez jej wspominania, bez nazywania samego zjawiska. Bieńczyk dokonał ważnej i niezwykle przenikliwej rzeczy: wpisując Holokaust w ramy powieści gatunkowej, wyraźnie pokazując nieprzystawalność tematyki Zagłady Żydów do konwencji romantycznej, szczególnie wyraziście uzmysławia czytelnikowi niewyrażalność, grozę, niepojętość samego Szoa. Paradoksalnie, poprzez zgrzytającą maszynę literacką buduje doświadczenie odbiorcy, fundowane na przekonaniu, że inaczej nie można, że oto odkryliśmy najlepszy może sposób powiedzenia prawdy o Zagładzie. Tylko w świadomości niedoskonałości narzędzi, ich braku i w zgodzie na niekompletność, ułomność świata przedstawionego utrwalimy jednostkowy wymiar straty. Żeby ostatni raz zacytować opracowanie Bartłomieja Krupy: […] narracja Bieńczyka ma swoją stawkę – jest nią wyrażenie niewyra‑ żalności Zagłady. Gra znaków pozbawionych znaczeń służy tu oddaniu Holocaustu jako pustki i nieobecności12. Kiedy Bieńczyk wychyla się zza struktury świata przedstawionego, kiedy pokazuje swoje ludzkie ograniczenia, jest szczególnie przejmujący. Marcel głaszczący Annę po włosach i całujący jej oczy […] zdania, mówione na melodię biały domek: Twoje ciche sło‑ wa bardzo pięknie brzmią. Twoje usta pragną, a twe oczy lśnią. Rzecz jednakże w tym, moja żono, jest, że zamiast Szwajcarii czeka raczej piec13. Mały biały domek to przedwojenny szlagier, warto jednak przypomnieć, że tę piosenkę śpiewa jeden z bohaterów filmu Lanzmanna Shoah w scenie otwierającej ten kilkugodzinny dokument. Marcel przeczuwa śmierć w pułapce, a jego strach i wierność żonie są tak niezwykle wiarygodne, ludzkie z dwu powodów. Po pierwsze – narrator staje się Bieńczykiem, który pisze: Ja już dalej nie pójdę, Wola to dobre dla mnie miejsce, więc widzę cię tylko od tyłu. Plecy trzymasz prosto, idziesz wciąż powoli, walizeczka jeszcze dynda, ale słabiej. Zapomnia‑ łem, czy włożyłeś krawat, to teraz już nie zobaczę14. Zawiesza zatem wszechwiedzę twórcy, nie może skłonić bohatera, by się odwrócił, a tym bardziej nie ma możliwości, by być z nim do końca, towarzyszyć w odejściu z tego świata. Dlatego wzruszające okazują się słowa Bieńczyka, że chciałby namówić Marcela na ostatnie pokazanie czarującego uśmiechu, jeśliby tylko zechciał wrócić po pożegnalne upominki: butelkę whisky z czerwoną nalepką, bilet miesięczny na kolejkę i komputer z polską czcionką. Paczka na drogę złożona z rekwizytów codzienności, z przedmiotów współczesnych pisarzowi. Stąd w ostatnich zdaniach tego rozdziału powieści nie może być mowy o konwencjonalności literackich figur. Pisarz składa zapadający w pamięć hołd zamordowanym: Do Marcela Jerzego Brochowicza, do Marcela Jerzego Brochowicza palce moje i usta – chwała i cześć15. 12 13 14 15 B. Krupa, Opowiedzieć Zagładę…, s. 333. M. Bieńczyk, Tworki, Warszawa 1999, s. 124. Tamże, s. 128. Tamże, s. 129. 80 Marcin Chruściel Politeja 2(47)/2017 IV Trzecia z przywołanych we wstępie książek to Pensjonat Piotra Pazińskiego z 2009 r. Justyna Sobolewska w recenzji powieści napisała, że oto mamy pierwszy w Polsce literacki głos trzeciego pokolenia po Holokauście. Bohater tego dzieła po latach wraca do pensjonatu Śródborowianka, położonego przy linii kolejowej Otwock–Warszawa, by obudzić duchy przeszłości. Paziński jako uczeń szkoły podstawowej na przełomie lat 70. i 80. był wożony do autentycznego pensjonatu w Śródborowie. Jak wspomina, pensjonat już przed wojną był jednym z wielu żydowskich ośrodków uzdrowiskowych na wspomnianej linii, zaś po wojnie przetrwał jako arka dla żydowskich dzieci; organizowano w nim kolonie, przez jakiś czas był tam także sierociniec. Pensjonat w książce Pazińskiego to miejsce, do którego narrator odbywa nostalgiczną podróż w przeszłość. Przybywa do ośrodka po dziesięcioleciach, wspominając czasy dorastania – jedzie ze świadomością, że zapamiętane osoby już nie żyją, a wnętrze pensjonatu zaludniają duchy. Tożsamość byłych mieszkańców pensjonatu była żydowska i ślady pamięci o Żydach trwają we wspomnieniach snutych w starych murach. W Śródborowiance ci, którzy nie wyjechali z Polski w 1968 r., czują się u siebie, chociaż przecież wyznawcy Jahwe nigdy nie są u siebie, zawsze w drodze, jak na tylnej płaskorzeźbie na pomniku bohaterów getta, gdzie rabin z Torą prowadzi lud16. Pamiątki z przeszłości to pożółkłe, rozpadające się gazety, skrawki – bohater zdaje się sugerować, że pamięć znika wraz z ostatnimi żyjącymi świadkami wydarzeń. Niezależnie od elegijnych tonów i konstrukcji niemal onirycznego nastroju, podniosły styl jest równoważony sygnałami pogodzenia się z losem. Żydzi są w Polsce od zawsze i zawsze będą, bo ich ślady są nieusuwalne. Słyszymy też głosy sugerujące konieczność akceptacji losu: Czego on chce? Co się raz stało, już się nie odsta‑ nie. Ile można drzeć szaty? Całe życie, a nawet dłużej? Ubrania nie wystarczy17. W innym miejscu powieści padają słowa Abrama, który stracił w czasie wojny całą rodzinę, ale pozostał w Polsce, bo ktoś musi pilnować kości18. Wspomniany pan Abram dziełem swojego życia czyni spisywany słownik biograficzny wszystkich Żydów, którzy kiedyś mieszkali w Polsce. Słownik zapisywany na skrawkach papieru, zużytych kopertach, kwitach z pralni i biletach tramwajowych. Życiorysy przerwane w połowie jak bilety właśnie. Kolejna scena to spojrzenie na zdjęcie z dawnego, zmiecionego przez wojnę świata. Widzimy na fotografii twarze ludzi, którzy odeszli w niebyt i których losów nigdy nie poznamy. Utwór Pazińskiego jest jednolity w tonacji, zdaje się jednak wysyłać sprzeczne sygnały odnośnie do trwałości pamięci o Zagładzie. Z jednej strony pogodzenie z przemijaniem, akceptacja stanu rzeczy, odejścia świadków zbrodni, a z drugiej – zapowiedzi trwania pamięci przez pokolenia. Jednak tej sugerowanej sprzeczności wcale nie 16 17 18 P. Paziński, Pensjonat, Warszawa 2009, s. 20. Tamże, s. 31­‑32. Tamże, s. 41. Politeja 2(47)/2017 Procesualność postpamięci i jej reprezentacje… 81 ma. Narrator Pensjonatu tłumaczy, że nie pamięta już większości wydarzeń ze swojego dzieciństwa; może do nich wrócić jedynie dzięki pamiątkom: A więc tutaj kiedyś space‑ rowałem. Mam fotografię, jak siedzę okrakiem na powyginanej sośnie. Powinna być gdzieś w pobliżu. Ot, kilka kroków. Siedzę na niej, w zagięciu pnia, w jesiennym paletku i czapce kominiarce, chociaż jest gorące lato. Teraz, jesienią, kilka lat później, nie znajdę już tego drzewa – co drugie jest tu powyginane, nie rozpoznam głosów tamtego lasu. Zdaje mi się, że wszystko, co tutaj robię, to archeologia pamięci zapadłej w mroku, jak te drzewa i jak resztki drewnianych domów19. W rozmowie z Pawłem Duninem­‑Wąsowiczem Piotr Paziński przyznał, że w świecie powieści Pensjonat bardzo mało jest życia religijnego, bo pozostali w Polsce Żydzi, z którymi się stykał, to byli świeccy ludzie, zostawiający religię za sobą20. Zarazem mówi o tym, że religia jest ważnym składnikiem tożsamości, staje się inspiracją do działania. Wokół religii, wokół pytań o naturę Boga i świata toczyli dysputy panowie Abram i Leon w obecności małego bohatera – co w oczywisty sposób przywołuje skojarzenia z kłótniami Naphty i Settembriniego z Czarodziejskiej góry. Zatem tożsamość Żydów oparta na religii i przymierzu z Bogiem jako na czymś wyjątkowym nie czyni ich jednocześnie niezwykłymi. Spory ze Stwórcą są odwieczne dla rodzaju ludzkiego; w historii Izraelitów pytania są może stawiane w bardziej dramatyczny sposób. Paziński w Pensjonacie pokazuje, jak w jednostkowej świadomości, w kruchej i nietrwałej pamięci, nakładają się na siebie dwa plany historii narodu żydowskiego: wyjście z Egiptu występuje w paraleli z pozostaniem w okupacyjnej Warszawie. Skoro bohater zapomina swoje dzieciństwo i może do niego dotrzeć jedynie poprzez odpominanie, odczytywanie śladów zapisanych w niszczejących pamiątkach, to dopuszczalne, bo jedyne możliwe, jest budowanie pamięci o losach minionych pokoleń również w oparciu o wietrzejące ślady historii. Książka napisana z perspektywy wnuka uczestniczki Holokaustu przynosi zgodę na ten stan rzeczy, na zrywanie ciągłości dotykalnej, weryfikowalnej poprzez obecność osób z numerami na przedramieniu i jednocześnie, poprzez ową akceptację, wyraża szacunek dla Zagłady. Mechanizm pozwalający na trwanie jednych i zacieranie się innych aspektów Szoa wynika z samej konstrukcji ludzkiej pamięci. Fakt oddalania się w czasie i wymierania świadków nie musi być zagrożeniem fundamentalnym. Niewiele więcej pamiętam. Chwilami tyle co nic. Moja przeszłość tkwi we mnie głęboko, lecz kiedy staram się do niej dotrzeć, natra‑ fiam na wydrążoną pustkę, jakbym urodził się wczoraj, a wszystko, co dawniej się wy‑ darzyło, było tylko gąszczem cienistych obrazów, zetlałych i rozsypanych w drobiny ato‑ mów […]. Natłok tych obrazów stwarza iluzję pamięci i podobnie jak mnogość fotografii staje się namiastką życia21. 19 20 21 Tamże, s. 73. P. Paziński, Niedoszły syjonista, rozm. P. Dunin­‑Wąsowicz, 31.07.2009, [online] http://www.sztetl. org.pl/he/article/otwock/16,­‑/11402,niedoszly­‑syjonista­‑piotr­‑pazinski­‑rozmawia­‑z­‑redaktorem­ ‑pawlem­‑dunin­‑wasowiczem/, 5.11.2015. Tenże, Pensjonat, s. 103. 82 Marcin Chruściel Politeja 2(47)/2017 V Mamy zatem do czynienia z sytuacją, kiedy artyści (np. pisarze), podejmując temat Zagłady w czasach o dziesięciolecia oddalonych od zdarzenia, kreślą mapę postpamięci społeczeństwa, rodziny narodowej. Różne rejestry wypowiedzi konkretnych twórców są wynikiem dojrzewania w innych okolicznościach, co widać na przykładzie utworów Piotra Szewca, Marka Bieńczyka oraz Piotra Pazińskiego. Po skrótowym opisaniu ich książek, układających się w sekwencję, serię rządzącą się logiką procesu historycznoliterackiego, można zadać pytanie: czy postpamięć wyrażana jest tylko w literaturze? Na zakończenie warto zwrócić się ku szeroko pojmowanym sztukom plastycznym, co pozwoli nam dostrzec wieloznaczeniowość frazy „procesualność postpamięci”. W Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie (MOCAK) zorganizowano wystawę Polska – Izrael – Niemcy. Doświadczenie Auschwitz dzisiaj. Wedle jej kuratora, Delfiny Jałowik, jednym z podstawowych pytań, jakie dziś stawiają sobie artyści zajmujący się fenomenem Auschwitz, jest: czy najtragiczniejszy symbol, jaki stworzyła ludzka cywilizacja (obóz koncentracyjny w Auschwitz), po śmierci ostatnich bezpośrednich świadków stanie się jedynie pustym i mrocznym motywem popkultury, czystą prowokacją, disneylan‑ dem horroru, czy takie obawy są jednak przesadzone?22 Widoczne są trzy główne strategie twórcze, które stosowali autorzy prac zawartych na ekspozycji w MOCAK. Pierwsza z nich to prowokacja, rozumiana jako działania niezgodne z estetycznymi przyzwyczajeniami większości odbiorców. Praca Artura Żmijewskiego Berek z 1999 r. stała się na tyle głośna i wzbudziła tak wiele kontrowersji, że nie ma potrzeby streszczania jej wyglądu i założeń. Żmijewski w odczuciu wielu ludzi naruszył tabu, krzyżując zabawę w berka z wnętrzami komory gazowej. Przekazywanie roli berka utożsamione z wymierzeniem wyroku, skazaniem na śmierć, przed którą każdy próbuje uciec – takie interpretujące wyjaśnienie nie osłabia wcale drażliwości towarzyszącej oglądaniu filmu. Artysta uzmysławia odbiorcy, że Auschwitz obrosło w pewien zespół modelowych formuł upamiętniania przeszłości. Zza tego sztafażu nie przeziera już prawda, miejsce pamięci przestaje być dojmującą raną na ciele społeczeństwa. Kolejnym krokiem po oswojeniu traumy Auschwitz jest wchłonięcie miejsca wraz z jego historią przez popkulturę i przemysł turystyczny. Tego dotyczą prace Mirosława Bałki oraz Agaty Siwek. Bałka w rzeźbie­‑tunelu z otworami układającymi się w napis AUSCHWITZWIELICZKA (2009) pokazuje niebezpieczeństwa włączenia Auschwitz w obieg kultury konsumpcyjnej, wpisanie na listę atrakcji, miejsc turystycznej eskapady. Natomiast Sitek wykonała naturalnych rozmiarów sklep/stoisko z pamiątkami: praca nosi tytuł Oryginalne pamiątki z Auschwitz­‑Birkenau (2002). Pamiątki opatrzone są metkami i cenami, w prowokacyjny sposób umieszczają elementy graficzne – symbole obozu lub nawiązania do ubrań więźniów – na płóciennych torbach na zakupy, tak popularnych obecnie przestrzeniach reklamowych. 22 D. Jałowik, Polska – Izrael – Niemcy. Doświadczenie Auschwitz dzisiaj, Kraków 2015, s. 9. Politeja 2(47)/2017 Procesualność postpamięci i jej reprezentacje… 83 Trzeci sposób namysłu nad problemem postpamięci jest praca Wilhelma Sasnala Maus 1 (2001) i Maus 2 (2015). W 2001 r. Sansal wykorzystał do swoich obrazów rysunki z komiksu Maus Arta Spiegelmana. Sam komiks wykorzystuje środki charakterystyczne dla popkultury, Sasnal natomiast usunął z obrazów postaci wraz z dymkami wypowiedzi, pozostawiając puste wnętrza: prycze, drzwi do komory gazowej. Artysta sugerował, jak mocno komiks Spiegelmana kształtuje wyobraźnię historyczną odbiorców i jednocześnie sugestywnie działał na emocje odbiorców, ukazując pustkę, nieobecność bohaterów. W 2015 r. Sasnal przemalował swoje obrazy w taki sposób, by usunąć jednoznaczność skojarzeń z wnętrzami obozu koncentracyjnego (np. na drzwiach domalował chiński znak równowagi z naturą). Jak wyjaśnia kurator wystawy: Przemalowując prace, które w obszarze historii sztuki są sztandarowymi przed‑ stawieniami, odwołującymi się do traumy obozu, Wilhelm Sasnal podkreślił zmiany w percepcji Auschwitz, a w konsekwencji również zmienność obrazów, symbolizujących te wydarzenia23. Procesualność odnosi się zatem również do zmian, jakie zachodzą w świadomości jednostki stającej przed wyzwaniem możliwie prawdziwego, unikającego schematów i powieleń przedstawienia trwania pamięci o Holokauście. Można wskazać proces, jakim jest przeobrażenie sposobów relacji o Zagładzie wynikające z próby ucieczki przed schematyzacją wypowiedzi, z pragnienia dotarcia do wrażliwości odbiorcy. Procesualność postpamięci można również rozumieć jako zanikanie jednych form pamiętania (relacje uczestników wydarzeń) i pojawianie się innych (narracje przedstawicieli drugiego i trzeciego pokolenia). Zatem każde kolejne pokolenie musi na nowo znaleźć odpowiedź na pytanie o współczesność Auschwitz, o to, czym ona jest dla konkretnej generacji. Niekiedy dotarcie do prawdy wyrażania w dziele sztuki odnoszącym się do Holokaustu pojawić się może dopiero, gdy twórca podda autotematycznej interpretacji indywidualny głos, jak uczynił to Sasnal. Na prawach konkluzji chciałbym zaproponować sumaryczne zestawienie przypominające, że zarówno pisarze, jak i artyści współcześni nie chcą, nie mogą zignorować Holokaustu, który nadal stanowi niezwykle istotny temat. Znamienne jest, że stosowane są różne strategie, wypróbowywane liczne sposoby, by zasygnalizować problem najważniejszy dla każdego, kto pragnie opisać Zagładę: nieadekwatność dostępnych konwencji do „specyfiki” tematu. Pamięć Szoa w sztuce i literaturze to w istocie próby wyrażenia tematu niemożliwego do ogarnięcia. Opisane w niniejszym artykule, reprezentatywne dla wielu innych teksty i dzieła sztuki stanowią indywidualne próby zbudowania narracji oryginalnej, najtrafniej obrazującej paradoks wyzwania dokumentacji Holokaustu. Dodawanie kolejnych pomysłów do poszerzającego się zbioru rozwiązań buduje proces, przywoływany we wstępie tego tekstu. Procesualność odnosi się do historii literatury (sztuki), a także do dzieł poszczególnych prezentowanych autorów. 23 Tamże, s. 18. 84 Marcin Chruściel Politeja 2(47)/2017 Bibliografia Bieńczyk M., Tworki, Warszawa 1999. Forecki P., Od „Shoah” do „Strachu”. Spory o polsko­‑żydowską przeszłość i pamięć w debatach pu‑ blicznych, Poznań 2010. Jałowik D., Polska – Izrael – Niemcy. Doświadczenie Auschwitz dzisiaj, Kraków 2015. Krawczyńska D., Wstęp, [w:] Literatura polska wobec Zagłady (1939–1968), red. S. Buryła, D. Krawczyńska, J. Leociak, Warszawa 2012. Krupa B., Opowiedzieć Zagładę. Polska proza i historiografia wobec Holocaustu (1987–2003), Kraków 2013. Literatura wobec wojny i okupacji. Studia, red. M. Głowiński, J. Sławiński, Wrocław 1976, Z Dziejów Form Artystycznych w Literaturze Polskiej, 43. Pamięć Shoah. Kulturowe reprezentacje i praktyki upamiętniania, red. T. Majewski, A. Zeidler­ ‑Janiszewska, współpr. red. M. Wójcik, Łódź 2011. Paziński P., Niedoszły syjonista, rozm. P. Dunin­‑Wąsowicz, 31.07.2009, [online] http://www. sztetl.org.pl/he/article/otwock/16,­‑/11402,niedoszly­‑syjonista­‑piotr­‑pazinski­‑rozmawia­ ‑z­‑redaktorem­‑pawlem­‑dunin­‑wasowiczem/. Paziński P., Pensjonat, Warszawa 2009. Reprezentacje Holokaustu, wybór i oprac. J. Jarniewicz, M. Szuster, Kraków–Warszawa 2014. Stosowność i forma. Jak opowiadać o Zagładzie?, red. M. Głowiński i in., Kraków 2005. Szewc P., Zagłada, Kraków 2003. Tokarska­‑Bakir J., Polska jako chory człowiek Europy? Jedwabne, „postpamięć” i historycy, „Eurozine” 2003, 30 V, [online] http://www.eurozine.com/articles/2003­‑05­‑30­‑tokarska­‑pl.html. Dr Marcin CHRUŚCIEL, doktor literaturoznawstwa Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, nauczyciel polonista w V Liceum Ogólnokształcącym im. Augusta Witkowskiego w Krakowie. Współautor antologii Tekstylia bis. Słownik młodej polskiej kultury (2006). Zainteresowania badawcze: antropologia literatury, literatura Holokaustu, performatyka i teatr współczesny. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.07 Kamila Łapicka Uniwersytet Warszawski [email protected] Praca postpamięci1 w Kartografie Juana Mayorgi Abstract The Effect of Postmemory in Juan Mayorga’s The Cartographer The Cartographer of Juan Mayorga was inspired by a visit to Warsaw in 2008. The author went on a ‘walk through an invisible Warsaw’, as he himself described it. It was a journey which followed the places pictured in photographs from the ghetto, which Mayorga saw at an exhibition at the Nożyki Synagogue. I was able to find them. Since photographs play an ‘essential role as a medium of postmemory’, as stressed by Marianne Hirsch, one of the leading researchers on postmemory processes in her paper The Generation of Postmemory, I would like to consider the means by which the photographs from the ghetto have initiated the effect of (affiliative) postmemory on this contemporary playwright (born in 1965), who has no connection to the Holocaust either through his family or even national background. I would also like to explore their effect on the dramatic developments of The Cartographer which take place within two time frames – Warsaw in 1940 as well as contemporarily. Keywords: postmemory, Juan Mayorga, photographs, Warsaw ghetto Słowa kluczowe: postpamięć, Juan Mayorga, fotografie, getto warszawskie 1 Sformułowania „praca postpamięci” używam za polskimi tłumaczami tekstu Marianne Hirsch Pokole‑ nie postpamięci – Małgorzatą Sugierą i Mateuszem Borowskim, którzy stosują je, pisząc np. o „kulturowej pracy postpamięci” („Didaskalia” 2011, nr 105, s. 32). 86 Kamila Łapicka Politeja 2(47)/2017 J eśli miarą sukcesu dramatopisarza jest istnienie jego utworów na scenie, Juan Mayorga jest z pewnością człowiekiem sukcesu. Teksty madryckiego autora (ur. 1965) można znaleźć w repertuarach teatrów w całej Hiszpanii i nie tylko, zarówno na scenach państwowych, jak w teatrach prywatnych i amatorskich. Jego dramaty przetłumaczono na ponad trzydzieści języków (w tym norweski, turecki i koreański), a w 2015 roku utwór El chico de la última fila (2006)2 znalazł się w pierwszej antologii dramatów hispanoamerykańskich przetłumaczonych na język chiński. Polska recepcja Mayorgi nie jest zbyt powszechna. Przetłumaczonych zostało siedem (z blisko trzydziestu) tekstów pełnospektaklowych, a premierę teatralną miał tylko Himmelweg (2002)3. Jest to jeden z najważniejszych dramatów w dorobku autora, podejmujący temat Holocaustu, a konkretnie udanej mistyfikacji nazistów, którzy podczas wizyty wysłannika Czerwonego Krzyża w obozie koncentracyjnym w Theresienstadt zdołali go przekonać, że: Warunki higieniczne są zadowalające. Ludzie są od‑ powiednio ubrani, stosownie do klasy społecznej i miejsca pochodzenia. Warunki mieszka‑ niowe są skromne, ale godne. Porcje żywnościowe wydają się wystarczające4. Miasto zostało upiększone i sprowadzone do „normalności” wyłącznie na potrzeby tej wizyty. Można powiedzieć, że Niemcy wystawili sztukę, której reżyserem był niemiecki komendant obozu (odbywały się próby codziennych sytuacji – rozmów zakochanych, dziecięcych zabaw), wysłannik Czerwonego Krzyża – jedynym widzem, zaś aktorami – żydowscy więźniowie obozu. Zagłada to dla Mayorgi ważny temat. Jest obecny nie tylko w jego twórczości artystycznej, lecz także w działalności naukowej. Dramatopisarz był członkiem grup badawczych, zajmujących się „Judaizmem. Tradycją zapomnianą w Europie” oraz „Filozofią po Holokauście” w madryckim Instituto de Filosofía – Consejo Superior de Investigaciones Científicas (IFS­‑CSIC). Wątki związane z Szoa pojawiają się także w jego esejach, m.in. La representación teatral del Holocausto (Teatralne reprezentacje Holocaustu), w którym pisze: Pamięć o Szoa to nasza najlepsza broń przeciw dawnym i nowym metodom poniżania człowieka przez człowieka, i teatr nie może pozostać na uboczu tej walki5. 2 3 4 5 Szerokiej widowni dramat El chico de la última fila (dosł. Chłopiec z ostatniej ławki) może być znany z adaptacji filmowej, jakiej dokonał François Ozon, kręcąc w 2012 roku film pod tytułem Dans la ma‑ ison (polski tytuł: U niej w domu). Polska prapremiera Himmelweg odbyła się w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie 8 maja 2011 roku, w reżyserii Katarzyny Kalwat. Są to słowa, które wypowiada (a właściwie cytuje ze swojego raportu) postać dramatu – wysłannik Czerwonego Krzyża. Mayorga nie odnosi się do ich autentyczności, choć sytuacja opisana w dramacie naprawdę miała miejsce. Cytat pochodzi z polskiej wersji dramatu zamieszczonej w „Dialogu” 2010, nr 1, w tłumaczeniu Grażyny Wojaczek (s. 110). J. Mayorga, La representación teatral del Holocausto, [w:] Un espejo que despliega. El teatro de Juan May‑ orga, ed. M. Brizuela, Córdoba 2011, s. 226 (tłum. własne). Politeja 2(47)/2017 Praca postpamięci w Kartografie… 87 Spacer po niewidzialnej Warszawie Przedmiotem mojej analizy, prowadzonej z perspektywy pamięci i postpamięci, będzie kolejny „walczący” utwór – Kartograf (El cartógrafo, 2010). Inspiracją do jego powstania była wizyta Juana Mayorgi w Polsce w 2008 roku. Opisał ją na potrzeby czytania dramatu zorganizowanego pięć lat później w warszawskim Teatrze Polskim6. Głównym punktem relacji jest „spacer po niewidzialnej Warszawie”7, który miał następujący przebieg: w styczniowy poranek hiszpański autor wybrał się na spacer z hotelową mapą w ręku. Zwiedziwszy Starówkę, wszedł przypadkiem do synagogi, gdzie była akurat przygotowywana wystawa zdjęć. Okazało się, że są to niedawno odnalezione zdjęcia z warszawskiego getta. Każda fotografia miała podpisy (po polsku i po angielsku), które wskazywały miejsce, gdzie prawdopodobnie została zrobiona. Mayorga zaznaczył na swojej mapie te miejsca i zaczął ich szukać w przestrzeni miasta. Nie znalazł nic z tego, co zobaczył na fotografiach. Oczywiście brakowało ludzi, ale także wszystkich elementów ich otoczenia. Swoją wędrówkę dramatopisarz zakończył o zmroku przy pomniku Bohaterów Getta na Muranowie, gdzie upamiętniono walkę powstańców z kwietnia 1943 roku. Miejscem, w którym Mayorga obejrzał wystawę zdjęć, była zabytkowa synagoga imienia Ryfki i Zalmana Nożyków, która znajduje się przy ulicy Twardej 6. Dzięki uprzejmości Jana Jagielskiego, pracownika archiwum fotografii Żydowskiego Instytutu Historycznego udało mi się dotrzeć do zdjęć, które oglądał autor Kartografa. Pochodzą one z dwóch źródeł. Część znajduje się w zasobach ŻIH, natomiast druga część jest własnością Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie. Na stronie internetowej instytutu Jad Waszem (gdzie także są dostępne) można znaleźć opisy zdjęć8, które zostały zebrane w albumach Żydowskiego Instytutu Historycznego. Wykonano je dla Jointu (skrót od American Jewish Joint Distribution Committee – Amerykańsko­‑Żydowski Połączony Komitet Rozdzielczy), który był żydowską organizacją założoną w roku 1914 w Stanach Zjednoczonych, zajmującą się udzielaniem pomocy społecznościom żydowskim znajdującym się poza USA. Polski oddział Jointu mieścił się w Warszawie. Ponieważ formalnie był instytucją amerykańską, Joint miał zgodę na prowadzenie działalności w okupowanej stolicy Polski. W pierwszej połowie 1940 roku dotyczyła ona głównie otwierania publicznych kuchni, dystrybucji żywności, opieki nad żydowskimi uchodźcami, którzy tysiącami przybywali do getta, oraz opieki nad dziećmi. W tym celu przysyłano z USA do Warszawy paczki z jedzeniem i ubraniami. Rozdzielaniem ich zawartości zajmowała się Żydowska Samopomoc Społeczna (ŻSS) i inne organizacje działające wewnątrz getta, takie jak TOZ (Towarzystwo Ochrony Zdrowia Ludności Żydowskiej). 6 7 8 Czytanie odbyło się 8 maja 2013 roku w Café Teatr w Teatrze Polskim, w reżyserii Andrzeja Seweryna. Relację Juana Mayorgi ze spaceru po Warszawie można znaleźć na stronie internetowej Teatru Polskiego. Zob. Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie, Czytamy w Polskim: „Kartograf ”, [online] http://www.teatrpolski.waw.pl/pl/cykle_i_wydarzenia/wydarzenia/?id_act=317, 25 I 2016. Wszystkie fotografie wykonane dla Jointu, które znajdują się w tym tekście pochodzą ze strony internetowej instytutu: Yad Vashem Photo Archive, [online] http://goo.gl/xg6so0, 3 II 2016. 88 Kamila Łapicka Politeja 2(47)/2017 Prawdopodobnie po to, by pokazać darczyńcom, jak ich pomoc jest wykorzystywana, a także w celu zdobycia dodatkowych funduszy, wiosną 1940 roku Joint zatrudnił profesjonalnego fotografa, który wykonał kilka serii zdjęć dokumentujących jego działalność. Następnie zostały one dostarczone do słynnego atelier fotograficznego „Foto – Forbert” (które często wykonywało fotografie aktorów na planach filmowych lub w teatrach warszawskich), mieszczącego się poza obszarem getta, przy ulicy Wierzbowej 11. Wybrano czterysta sześćdziesiąt dwa zdjęcia, naklejono je na żółte kartonowe arkusze, na których dodano krótkie podpisy oraz nazwę i adres instytucji widocznej na fotografii. Warto wspomnieć, że po raz pierwszy sfotografowano wówczas Domy Modlitwy, służące za schroniska przesiedleńcom. Natomiast zdjęcia znajdujące się w zasobach Gminy Wyznaniowej Żydowskiej pochodzą z lat 1940­‑1943. Zostały zakupione na aukcjach internetowych i w większości nie były wcześniej publikowane. Utrwalono na nich dzień powszedni getta. Można, Politeja 2(47)/2017 Praca postpamięci w Kartografie… 89 idąc za myślą Jacka Leociaka9, przyjąć, że siła tych fotografii wynika z „nadwiedzy” oglądającego. Można także powołać się na tekst Anji Tippner Postkatastroficzne relik‑ ty i relikwie. Los obrazów po Holokauście, w którym, mówiąc o zdjęciach wykonanych w przededniu Zagłady, autorka stwierdza: Po katastrofie stały się dokumentami Holo‑ kaustu – wydarzenia o niszczycielskim działaniu10. Wydaje się, że dla Juana Mayorgi codzienne życie getta było najbardziej interesujące. Można w Kartografie odnaleźć fragmenty, które mogłyby stać się podpisami do zdjęć z wystawy zaprezentowanej w synagodze Nożyków. Na jednym z nich jest tramwaj z gwiazdą Dawida w miejscu numeru i z napisem „Grzybowska”, na innym młodzi rikszarze i ich pasażerowie (Widać, jak zorganizowany był transport; samo‑ chody były zabronione, ale mieli tam tramwaj i riksze11), a na kolejnym ruchliwa ulica – przechodnie, sklepy i zakłady usługowe, między innymi zakład fryzjerski (Widać ludzi. Fryzjerów…12). 9 10 11 12 Odnosząc się do prywatnych fotografii wykonanych w gettach, Jacek Leociak stwierdził, że Zagłada wkracza w te zdjęcia dopiero poprzez kontekst odbioru, dzięki naszej wiedzy o tym, kiedy i w jakich oko‑ licznościach zdjęcia te były zrobione. J. Leociak, Doświadczenia graniczne. Studia o dwudziestowiecznych formach reprezentacji, Warszawa 2009, s. 234. A. Tippner, Postkatastroficzne relikty i relikwie. Los obrazów po Holokauście, przeł. K. Adamczak, A. Artwińska, „Poznańskie Studia Polonistyczne. Seria Literacka” 2015, nr 7, [online] http://pressto.amu. edu.pl/index.php/pspsl/article/viewFile/1913/1886, https://doi.org/10.14746/pspsl.2015.25.10, 3 II 2016. W przywołanym fragmencie autorka odnosi się do zachowanego przypadkiem zdjęcia żydowskich gimnazjalistów z Wiednia z 1931 roku, które stało się podstawą wystawy Classe terminale du lycée chases en 1931. Castelgasse, Vienne Christiana Boltanskiego w 1987 roku. J. Mayorga, Kartograf, s. 5. Sztuka została przełożona na język polski przez Martę Jordan i znajduje się w bazie ZAiKS­‑u. Nie została jednak wydana drukiem, więc podawane przeze mnie numery stron pochodzą z egzemplarza elektronicznego udostępnionego autorce artykułu przez tłumaczkę. Tamże. 90 Kamila Łapicka Politeja 2(47)/2017 Zadanie dla dramatopisarza Jak to się dzieje, że fotografie są w stanie poruszyć człowieka na tyle, by uruchomić w nim proces twórczy? Susan Sontag, autorka słynnego zbioru esejów O fotografii podkreśla wpływ, jaki na nasze życie wywiera ta dziedzina sztuki: Obrazy, które mają praktycznie nieograniczoną władzę w społeczeństwie współczesnym – to głównie obrazy fotograficzne […]. Obrazy takie mogą uzurpować sobie pozycję należną rzeczywistości, ponieważ zdjęcie – to nie tylko obraz (jako dzieło malarskie), interpretacja rzeczywisto‑ ści, ale także ślad, coś odbitego bezpośrednio ze świata, niczym odcisk stopy albo maska Politeja 2(47)/2017 Praca postpamięci w Kartografie… 91 pośmiertna13. W szczególny sposób można te słowa odnieść do fotografii ze świata Zagłady. Kontynuując swoje rozważania, Sontag wkracza na terytorium pamięci i odwołuje się do myśli Marcela Prousta: Zdjęcia stanowią sposób uwięzienia rzeczywisto‑ ści, pojmowanej jako oporna i niedostępna. […] Nie można posiąść rzeczywistości, ale można mieć zdjęcia i być przez nie opętanym, a jak twierdzi Proust, najambitniejszy spośród dobrowolnych więźniów – nie można co prawda posiąść teraźniejszości, ale moż‑ na posiąść przeszłość14. Sontag stwierdza, że łatwość, z jaką obrazy fotograficzne wywołują wspomnienia, zależy od widza, nie od zdjęć. Nawet jeśli rodzą się w nas rozległe skojarzenia, ważniejsze jest przywołanie materii i istoty rzeczy. To właśnie może stanowić w naszym przypadku zadanie dla dramatopisarza. Mayorga, zanurzony w problematyce Zagłady, z pewnością miał umysł pełen asocjacji podczas wizyty w synagodze, ale najważniejsze, że uczynił to doświadczenie podstawą swojej twórczości. Czy doszło w jego przypadku do podobnego procesu, jaki Sontag zaobserwowała u Prousta? Badając zdjęcia wyłącznie z punktu widzenia przydatności dla własnej pamięci Proust deformuje poniekąd istotę fo‑ tografii: nie są one bowiem prostym narzędziem pamięci, lecz jej fundamentem, a bywa, że zastępują pamięć. To zdanie mogłoby się stać jedną z kolejnych definicji narzędzi postpamięci, wśród których – zdaniem Marianne Hirsch – najważniejszym jest fotografia. Hirsch, obecnie pracująca na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku w Instytucie Badań nad Sprawami Kobiet, Płci i Seksualności15, gdzie łączy badania nad teorią feministyczną z tematyką pamięci i postpamięci, jest autorką najbardziej znanych książek z tego obszaru tematycznego16. To ona sformułowała pojęcie „postpamięć” jako relację łączącą pokolenie biorące udział w doświadczeniu kulturowej lub kolektyw‑ nej traumy z kolejnym, które pamięta je wyłącznie dzięki opowieściom, obrazom i zacho‑ waniom, wśród których dorastali. To doświadczenie zostało im przekazane w tak emo‑ cjonalny sposób, że wydaje się fundamentem ich własnej pamięci17. Hirsch wyjaśnia, że termin „postpamięć” powstał na bazie analiz twórczości artystycznej przedstawicieli „drugiego pokolenia”, czyli potomków ocalałych z Holocaustu. Jednak Juan Mayorga nie jest przedstawicielem drugiego ani trzeciego pokolenia, a przynajmniej nigdy nie wypowiadał się na ten temat publicznie. Jego udziałem może więc stać się „postpamięć afiliacyjna”, która – w odróżnieniu od „postpamięci rodzinnej” – stanowi efekt życia w tym samym czasie oraz w związku z konkretnym drugim pokoleniem w połączeniu ze strukturami zapośredniczenia, które powszechnie można sobie przyswoić, gdyż są na tyle łatwo dostępne i pojemne, że zasięgiem organicznej sieci transferu obejmują większą ­zbiorowość18. 13 14 15 16 17 18 S. Sontag, O fotografii, przeł. S. Magala, Warszawa 1986, s. 138. Tamże, s. 147. Jak można przetłumaczyć nazwę Institute for Research on Women, Gender, and Sexuality. Między innymi Family Frames. Photography, Narrative, and Postmemory (1997); The Generation of Postmemory. Writing and Visual Culture After the Holocaust (2012). M. Hirsch, Pokolenie postpamięci, przeł. M. Sugiera, M. Borowski, „Didaskalia” 2011, nr 105, s. 29. Tamże, s. 31­‑32. 92 Kamila Łapicka Politeja 2(47)/2017 Jak już wspomniałam, najlepszym narzędziem transferu doświadczeń jest fotografia. Spełnia ona kluczową rolę jako medium postpamięci19, twierdzi Hirsch. Zdjęcia, któ‑ re przetrwały masową zagładę, śmierć swoich właścicieli i sfotografowanych na nich osób, bardziej niż ustne czy pisane przekazy robią wrażenie upiorów powracających z utraconego bezpowrotnie świata przeszłości. Pozwalają nam nie tylko zobaczyć przeszłość i jej dotknąć, lecz także przywracają ją życiu, odwołując ostateczność kliknięcia aparatu20. Biała plama Juan Mayorga opuścił warszawską synagogę, dotknąwszy przeszłości miasta i jego dramatycznej historii zapamiętanej na fotografiach. Jaki jest efekt tej wizyty? To pełnospektaklowy21 dramat Kartograf, z podtytułem Warszawa, 1:400 000. Został napisany dwa lata po wizycie w Polsce, w 2010 roku. Miejscem akcji jest Warszawa, a czas akcji zawiera się między 1940 rokiem a współczesnością. Współistnieją w tych przestrzeniach czasowych dwie pary bohaterów. Pierwsza to Raul i Blanca, pracownik ambasady hiszpańskiej i jego żona, którzy jakiś czas wcześniej stracili córkę, Albę. Druga para, z czasów getta, to Starzec i Dziewczynka, emerytowany kartograf i jego wnuczka, których Mayorga przedstawia na początku jedynie w didaskaliach: Starzec i Dziewczynka, zastygli w bezruchu, jak na fotografii22. Starzec wyznacza wraz z Dziewczynką zaszyfrowaną mapę getta, odsłaniając wnuczce tajniki swojej profesji. Co istotne, nazwę „Warszawa” zastępuje nazwa „Hurbinka” – od imienia kolegi Dziewczynki, który „przestał mówić”23. Mayorga czyni swoim alter ego Blancę. W pierwszej scenie kobieta tłumaczy mężowi, że straciła poczucie czasu, ponieważ przypadkowo weszła do synagogi i natknęła się na wystawę zdjęć z czasów getta… Od tego czasu myślenie o getcie, wręcz obsesyjne, zaczyna kierować jej życiem. Mayorga każe swojej bohaterce zdobywać informacje na ten temat niemal od podstaw (Nie wiedziałam wiele o getcie. Tyle, co z kina, z jakiegoś filmu dokumentalnego…24). Blanca odwiedza więc kolejne miejsca pamięci i w jednym z nich słyszy – kluczową dla jej dalszych zmagań z tematyką Zagłady – legendę o kartografie: 19 20 21 22 23 24 Tamże, s. 32. Tamże. Mayorga tworzy także miniatury dramatyczne, stąd rozróżnienie. Miniatury te zostały wydane w Hiszpanii w roku 2010 w zbiorze pt. Teatro para minutos (28 piezas breves), co można tłumaczyć jako: Teatr na minuty (28 krótkich sztuk), zbiór nie został jednak przełożony na język polski. J. Mayorga, Kartograf, s. 12. Starzec – Nie chcemy mapy, która byłaby przydatna dla wroga. Chcemy takiej, której – gdyby wpadła w jego ręce, dzisiaj czy za tysiąc lat – nie umiałby odczytać. Zaszyfrujemy mapę. Odległości, nazwy, ozna‑ czenia. Szkołę nazwiemy magazynem; magazyn – szkołą. Zamiast synagog narysujemy kościoły. Nie bę‑ dzie się nazywała Warszawa. Dziewczynka – … Starzec – Ten twój kolega, który przestał mówić: jak ma na imię? Dziewczynka – Hurbinek. Starzec – Hurbinka. Nazwiemy ją Hurbinka. Tamże, s. 34. Tamże, s. 35. Politeja 2(47)/2017 Praca postpamięci w Kartografie… 93 Było sobie raz getto. Podczas gdy wszędzie dokoła szalała śmierć, pewien stary kartograf po‑ stanowił narysować mapę, ale ponieważ ledwo trzymał się na nogach i nie mógł iść szukać potrzebnych mu danych, poprosił małą dziewczynkę, żeby to zrobiła za niego25. Człowiek, który opowiada tę legendę, sądzi, że jest niewiarygodna, ale Blanca ma przeczucie, że jest inaczej. Za wszelką cenę stara się odnaleźć „małą dziewczynkę” – dziś już dorosłą kobietę, która także wybrała zawód kartografa – i osiąga swój cel. Zanim do tego dojdzie, Blanca zdobywa nowe informacje na temat getta i nie ukrywa zdziwienia, jak niewiele wspomnień zostało po nim w przestrzeni miasta, podobnie jak Mayorga, który w przytoczonej wcześniej relacji z wędrówki śladami zdjęć z getta powiedział: Odkryłem, że wszystko – postacie i krajobraz – się ulotniło26. Miasto przestało mówić o swojej przeszłości, tak jak przestał mówić kolega Dziewczynki – Hurbinek, „dziecko Auschwitz”, postać utrwalona w literaturze przez Primo Leviego27 i analizowana m.in. przez Giorgio Agambena jako ten, kto nie może dać świadectwa, bowiem pozba‑ wiony jest języka28. Blance nie chodzi o dialog prowadzony poprzez działalność muzeów czy stawianie pomników. Chodzi jej o namacalny ślad istnienia getta w jego pierwotnej przestrzeni. Do głowy przychodzi jej pewien pomysł, którym dzieli się z mężem – chodzi o stworzenie mapy Warszawy, złożonej z dwóch kolorów. Jeden z nich, „biała plama”, to ślad po getcie29, przestrzeń, jaką zajmowało, wraz z zaznaczoną przerywanymi liniami informacją o tym, jak zmniejszał się jego obszar. Co ciekawe, ma to być mapa dla mieszkańców stolicy Polski, a nie dla turystów30. Kolejny pomysł Blanki to wyznaczenie obszaru getta wprost na ziemi. Jej mąż nie podziela entuzjazmu dla podobnych inicjatyw: Wyobraź sobie, że jakiś cudzoziemiec przyjeżdża do Madrytu, żeby uczyć nas naszej historii. Że przyszłoby mu do głowy zaznaczać na mapie, na ziemi, okropności na‑ szej Wojny Domowej. Nie poczułabyś się urażona?31. W kontekście dyskusji małżonków można się odwołać do „perspektywy przybysza”, dla którego wszystko jest interesujące i nowe. To, co dla „tubylców” jest już historią, zapisaną w archiwach i rodzinnych opowieściach, dla przybysza może stanowić przeżycie nieznane i przejmujące. Również w ten sposób można tłumaczyć zainteresowanie Blanki realiami życia w getcie. Raul jest sceptyczny także wobec rozmów o zmarłej córce, choć to ona prawdopodobnie jest powodem, dla którego Blanca obsesyjnie chce odnaleźć (ocalić?) Dziewczynkę z legendy o kartografie getta, przez co powtarza: Nie wyjadę z Warszawy32. Alba zmarła, choć trafniej byłoby chyba powiedzieć: popełniła samobójstwo na skutek depresji, podczas pobytu rodziny w poprzedniej placówce dyplomatycznej  – w Londynie. Rodzice nie zauważyli jej stanu (Raul – A kto mógł przypuszczać? Nawet 25 26 27 28 29 30 31 32 Tamże, s. 9. Zob. przypis nr 7. P. Levi, Rozejm, przeł. K. Żaboklicki, Kraków 2009, s. 22­‑24. G. Agamben, Co zostaje z Auschwitz. Archiwum i świadek, przeł. S. Królak, Warszawa 2008, s. 37­‑39. J. Mayorga, Kartograf, s. 20. Mapa, dla tych, którzy tu mieszkają. To część tego miasta. Powinna być na mapie. Tamże. Tamże. Tamże, s. 57. 94 Kamila Łapicka Politeja 2(47)/2017 nie wyglądała na smutną33). Pewnego zimowego poranka dziewczyna obcięła włosy i wyszła bez butów z domu. Błąkała się do po mieście, aż doszła do parku, gdzie prawdopodobnie zamarzła34. Wszystkie te „atrybuty śmierci” – krótkie, źle ostrzyżone włosy na kobiecej głowie, bose stopy, zimno – przywodzą na myśl śmierć więźniów obozów koncentracyjnych; Mayorga czyni opis śmierci Alby dość onirycznym i poza wspomnianą asocjacją z Zagładą nie rozwija tego wątku. Po drodze widziały Albę różne osoby, matka jest więc w stanie wyznaczyć w przybliżeniu trasę jej ostatniego spaceru. I choć pobyt w Warszawie, czyli w nowym miejscu, miał mieć dla małżonków wymiar terapeutyczny, Blanca izoluje się od męża i stosuje specyficzną autoterapię – obrysowuje swoją sylwetkę i wpisuje w nią ważne wydarzenia z życia córki, staje się kartografem własnych wspomnień: Patrzysz na swoje ciało i objawiają ci się różne rzeczy. Osoby, zwie‑ rzęta, słowa. Kolory, daty. Dźwięki. Miejsca. Madryt. Warszawa. Londyn. Rzeczy, które były osobno, objawiają się razem. Rzeczy zapomniane wracają. Ty, kiedy cię poznałam. Alba w dniu swoich narodzin. Alba pierwszego dnia w szkole. […] Alba na samotnym spa‑ cerze po Londynie. Alba w dniu swojej śmierci35. Mapa Warszawy z „białą plamą” getta, mapa życia z „białą plamą” po śmierci córki. W ten sposób pamięć indywidualna włącza się w utworze Mayorgi w kontekst zbiorowy. Zobaczyć niewidzialny pomnik Kiedy Blanka doprowadza do spotkania z Deborą Mawult, obie przestrzenie czasowe Kartografa – współczesność i rzeczywistość roku 1940 – zyskują połączenie i, co ciekawe, Dziewczynka otrzymuje personalia. Nie przyznaje się jednak do swojej przeszłości. Mayorga daje czytelnikowi subtelne znaki, że to ona jest wnuczką kartografa z getta, ale sama Deborah mówi Blance: Żałuję; ani nie jestem tamtą dziewczynką, ani nawet nie sądzę, aby naprawdę istniała. […] Mogła istnieć. Jednak pani chce czegoś więcej, pani chce ocalić tę dziewczynkę. Albo przynajmniej ocalić tę mapę, upewnić się, że to wszystko nie było daremne. Nie sądzę, aby ją pani kiedykolwiek znalazła. A choćby nawet, choćby miała ją pani przed oczami, nie poznałaby jej pani. Już oni zadbaliby o to, aby nie każdy mógł z niej skorzystać36. Rzeczywiście, w finale swojego utworu Mayorga ujawnia mechanizm powstawania mapy: Dziewczynka wybiera jedną z płyt chodnikowych, podnosi ją; na odwrocie płyty widać jakieś znaki. Dziewczynka wyjmuje dłuto i robi nowe znaki. Gdybyśmy odwrócili wszystkie płyty, wyglądałyby jak podzielony na kwadraty plan Warszawy. Nasuwa się tu skojarzenie 33 34 35 36 Tamże, s. 75. Blanca – Kiedy ktoś się zbliża, zmienia chodnik i przyspiesza kroku, zaczyna biec przed siebie, już nie może wrócić, zasnęłaby na chodniku, upadłaby, boi się zasnąć, od wielu dni nie śpi, dałaby wszystko, byle móc zamknąć oczy i zasnąć, tutaj nikt jej nie przeszkodzi, między huśtawkami, w parku nie ma nikogo, jest jej zimno, ten pies jej nie przeszkodzi, bezpański pies, między huśtawkami, zamyka oczy, nareszcie jest spokojna, nareszcie się uśmiecha. Tamże, s. 75­‑76. Tamże, s. 74. Tamże, s. 81. Politeja 2(47)/2017 Praca postpamięci w Kartografie… 95 z „niewidzialnym pomnikiem” stworzonym w Saarbrücken37 przez Jochena Gerza i opisanym przez innego ważnego teoretyka postpamięci38, Jamesa E. Younga39. W 1993 roku Gerz, niemiecki artysta konceptualny często pracujący w przestrzeni publicznej, stworzył pomnik, nazywany też „kontrpomnikiem” lub „antypomnikiem” i wpisujący się w nurt „antymonumentalizmu”. Pomnik nosi nazwę 2146 kamieni. Pomnik przeciwko rasizmo‑ wi i znajduje się na obszernym brukowanym placu w Saarbrücken, tuż przed zamkiem, dziś będącym siedzibą Parlamentu, a w czasach hitlerowskiej Rzeszy – siedzibą gestapo. W czasie przeprowadzania „tajnego projektu memoriałowego” – jak nazwał akcję Gerza Young – artysta był profesorem wizytującym w tamtejszej Szkole Sztuk Pięknych i zaangażował do współpracy swoich studentów. Efektem było wyrycie na kamieniach brukowych nazw ponad dwóch tysięcy byłych cmentarzy żydowskich w Niemczech, aktualnie zamkniętych lub zlikwidowanych. Po wykonaniu tej operacji kamienie ponownie umieszczono na swoich miejscach (na czas akcji zastąpiono je innymi). Ułożono je jednak napisami do dołu, więc na pozór na placu nic się nie zmieniło. Pomnik miał być niewi‑ dzialny, obecny tylko w pamięci – nie dla oka, a zatem, jak sądził Gerz, dla umysłu40. Jednak aby pomnik mógł być „obecny w pamięci”, musiał przeniknąć do społecznej świadomości. Stało się to między innymi za pośrednictwem mediów (reakcje nie były jednoznacznie pozytywne, pojawiły się oskarżenia o wandalizm). Ludzie odwiedzający tłumnie plac w poszukiwaniu owych kamieni pośród ośmiu tysięcy, którymi był wybrukowany, zaczęli się zastanawiać, gdzie właściwie znajdują się względem pomnika: Na nim? W nim? A może w ogóle go tam nie ma? Gerz miał nadzieję, że szukając pamięci, zdadzą sobie sprawę, że ta pamięć jest w nich już obecna. Miał to być pomnik wewnętrzny: jako jedyne stojące formy na rynku, sami zwiedzający stawali się pomnikami, których szukali 41. Najciekawszy wydaje się finał tej akcji artystycznej, ­czyli nazwa „plac Niewidzialnego Pomnika”, której nadaniem rada miejska Saarbrücken usankcjonowała jego istnienie. Jak wcześniej wspomniałam, Juan Mayorga określił swoje doświadczenie z roku 2008 mianem „spaceru po niewidzialnej Warszawie”. Spacer ten zapisał się w społecznej świadomości, w przestrzeni literackiej i w pamięci widzów dzięki dramatowi Kar‑ tograf, który jest częścią „teatru Holocaustu” – ważnego segmentu twórczości Mayorgi. Zadaniem teatru Holocaustu nie jest rywalizowanie z relacjami świadków. Jego misją jest konstruowanie doświadczenia utraty; nie spłacanie w sposób symboliczny długu, tylko przypominanie, że dług nigdy nie może zostać spłacony; nie zabieranie głosu w imieniu ofiar, tylko sprawienie by wybrzmiała cisza. Teatr, sztuka ludzkiego głosu, pozwala nam usłyszeć ciszę. Teatr, sztuka ciała, może uczynić widoczną jego nieobecność. Teatr, sztuka pamięci, może nas uwrażliwić na zapomnienie42. 37 38 39 40 41 42 Miasto w Niemczech, stolica kraju związkowego Saara. James E. Young częściej niż o „postpamięci” mówi o „pamięci pośredniej”, ang. vicarious memory. J.E. Young, Pamięć i kontrpamięć. W poszukiwaniu społecznej estetyki pomników Holokaustu, przeł. G. Dąbkowski, „Literatura na Świecie” 2004, nr 1­‑2, s. 267­‑290. Tamże, s. 268. Tamże, s. 269. J. Mayorga, La representación…, s. 227. 96 Kamila Łapicka Politeja 2(47)/2017 Bibliografia Agamben G., Co zostaje z Auschwitz. Archiwum i świadek, przeł. S. Królak, Warszawa 2008. Hirsch M., Pokolenie postpamięci, przeł. M. Sugiera, M. Borowski, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2011, nr 105. Leociak J., Doświadczenia graniczne. Studia o dwudziestowiecznych formach reprezentacji, Warszawa 2009. Levi R., Rozejm, przeł. K. Żaboklicki, Kraków 2009. Mayorga J., Himmelweg, przeł. G. Wojaczek, „Dialog” 2010, nr 1. Mayorga J., Kartograf, przeł. M. Jordan (baza Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, nie została wydana drukiem). Mayorga J., La representación teatral del Holocausto, [w:] Un espejo que despliega. El teatro de Juan Mayorga, ed. M. Brizuela, Córdoba 2011. Sontag S., O fotografii, przeł. S. Magala, Warszawa 1986. Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie, Czytamy w Polskim: „Kartograf ”, [online] http://www.teatrpolski.waw.pl/pl/cykle_i_wydarzenia/wydarzenia/?id_act=317. Tippner A., Postkatastroficzne relikty i relikwie. Los obrazów po Holokauście, przeł. K. Adamczak, A. Artwińska, „Poznańskie Studia Polonistyczne. Seria Literacka” 2015, nr 7, [online] http://pressto.amu.edu.pl/index.php/pspsl/article/viewFile/1913/1886, https://doi. org/10.14746/pspsl.2015.25.10. Yad Vashem Photo Archive, [online] http://goo.gl/xg6so0. Young J.E., Pamięć i kontrpamięć. W poszukiwaniu społecznej estetyki pomników Holokaustu, przeł. Grzegorz Dąbkowski, „Literatura na Świecie” 2004, nr 1­‑2. Kamila ŁAPICKA – absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Recenzentka teatralna, dziennikarka. Obecnie doktorantka w Instytucie Studiów Iberyjskich i Iberoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się twórczością współczesnego dramatopisarza hiszpańskiego Juana Mayorgi. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.08 Marta Kobiela­‑Kwaśniewska Uniwersytet Śląski w Katowicach marta.kobiela­‑[email protected] Różne oblicza pamięci historycznej i jej społeczno­‑polityczne uwarunkowania w dyskursie o przemocy frankistowskiej wobec dzieci republikańskich, z powieścią Mala gente que camina Benjamína Prady w tle Abstract The Alternative Forms of the Historical Memory and Its Socio­‑political Con­ siderations in the Discourse about Franco’s Dictatorship Violence Against Republican Children Accompanied by the Novel Mala gente que camina by Benjamín Prado The paper is an attempt at shedding light on the different approaches towards the historical memory about Spanish Civil War and its socio­‑political considerations taken by Spanish authorities since the Franco’s dictatorship was over. For this aim we propose to analyse one of the regime atrocities­‑disappearance of republican children, also named stolen children– a crime that was a part of ideological and political repression committed in order to disarticulate republican families. This violence was both silenced and forgotten by the dictatorship regime and democratic governments, but finally it was recover as a part of missing history and memory. With this paper we attempt to highlight a problem of stolen children, not only from the socio­‑political considerations, but also from the literary analysis of the novel Mala gente que camina written by Benjamín Prado; the novel that breaks taboo and hegemonic discourses. 98 Marta Kobiela­‑Kwaśniewska Politeja 2(47)/2017 Keywords: historical memory, Spanish civil war, violence against republican children, stolen children, Benjamín Prado Słowa kluczowe: pamięć historyczna, wojna domowa w Hiszpanii, przemoc wobec dzieci republikańskich, rabunek dzieci, Benjamín Prado H iszpanie, podobnie jak inne narody naznaczone piętnem i okrucieństwem dyktatorskich rządów, zmagają się z bolesną przeszłością historyczną, niejednoznaczną w ocenie, konstruując wokół jej tragicznych wydarzeń alternatywne dyskursy o pamięci historycznej1 wpisujące się w różne „polityki (wobec) pamięci”, określenie, które przywołuję w kontekście książki Palomy Aguilar Fernández Políticas de la memoria y memo‑ rias de la política (2008)2. Pamięć historyczna o czasach Republiki, o wojnie domowej w Hiszpanii i represyjnej frankistowskiej dyktaturze to przede wszystkim pamięć uwikłana w politykę. Stanowiła ona kartę przetargową wielu politycznych decyzji podjętych przez pierwszy demokratycznie wybrany rząd socjalistyczny po śmierci dyktatora­ ‑generała Francisca Franco Bahamonde (1892­‑1975). W konsekwencji tych decyzji dzisiejsza Hiszpania zmaga się z pluralizmem pamięciowym, ze złożonym obrazem wypaczonej historycznie przeszłości, dochowała się pokoleń wyrosłych w duchu polityki niepamięci oraz nosi niespłacony dług wobec ofiar frankistowskiej przemocy. Dług ten jest efektem skromnych działań reparacyjnych i rewindykacyjnych podejmowanych przez kolejne ekipy rządzące. Współczesna Hiszpania w oczach jej obywateli to „kraj doby kryzysu”; po pierwsze gospodarczego, po drugie polityczno­‑ideologicznego  – w sporze o ocenę niechlubnej przeszłości. O ile koniunktura gospodarcza Hiszpanii jest wypadkową kondycji światowej gospodarki, o tyle stan debaty i oficjalny kształt pamięci historycznej o zbrodniach frankistowskich, obecny w publicznym dyskursie, jest wyłączną sprawą Hiszpanii, która najwyraźniej od 40 lat podąża drogą asekuracyjnej polityki rozmywania odpowiedzialności i maskowania prawdy o represjach frankistowskiego reżimu. Ta prawda historyczna wydaje się na tyle niewygodna dla kolejnych elit rządzących, że przedkładają ponad nią hasła takie jak impunidad equitativa3, czyli „obustronna bezkarność” w stosunku do ofiar i ich oprawców. Celem niniejszego artykułu będzie nie tylko naświetlenie różnych polityk wobec pamięci historycznej w stosunku do ofiar przemocy frankistowskiej z perspektywy 1 2 3 Pamięć historyczna (memoria histórica) jest częścią pamięci zbiorowej (memoria colectiva), którą charakteryzuje krytyczne podejście i konceptualizacja wydarzeń historycznych. W kontekście omawianego tematu pamięć ta obejmuje następujące okresy: okres milczenia i zapomnienia znamienny dla frankizmu, okres transformacji ustrojowej z paktem zapomnienia i zbiorową amnezją oraz okres kryzysu pamięci historycznej ostatnich lat z nieśmiałymi próbami jej rewizji ( J. Colmeiro, Memoria histórica e identidad cultural. De la posguerra a la postmodernidad, Barcelona 2005, s. 18­‑19). P. Aguilar Fernández, Políticas de la memoria y memorias de la política, Madrid 2008. R. Vinyes, Asalto a la memoria. Impunidades y reconciliaciones, símbolos y éticas, Barcelona 2011, s. 11­ ‑24. Jeżeli nie podano inaczej, hiszpańskie pojęcia i cytaty – w przekładzie autorki tekstu. Politeja 2(47)/2017 Różne oblicza pamięci historycznej… 99 analizy uwarunkowań społeczno­‑politycznych Hiszpanii w okresie transformacji ustrojowej i w czasach ugruntowanej demokracji schyłku XX i początku XXI wieku, ale także ich odbicie w powieści pt. Mala gente que camina (2006) autorstwa Benjamína Prady. W powieści tej nie tylko zderzają się dwa modele pamięci: oficjalny z peryferyjnym, ale również konfrontowany jest model pamięci bezpośredniej ofiar (świadków przemocy) z postpamięcią, czyli pamięcią postpokolenia, nazwanego również pokoleniem łącznikiem4 (w bibliografii hiszpańskiej funkcjonują pojęcia: generación de la posmemoria, generación de después5), w odniesieniu do najczarniejszej karty historii frankizmu, jakim był legalny rabunek dzieci republikańskich, stanowiący osnowę tematyczną wspomnianej powieści. Legalna – w świetle prawa frankistowskiego – grabież dzieci wywodzących się z rodzin republikańskich była częścią dobrze zorganizowanej polityki eksterminacji wroga ideologicznego, jakim byli zwolennicy Republiki. Nie tylko chodziło o całkowite fizyczne wyeliminowanie (dorosłego) adwersarza, które dokonywało się na polu walki, w trakcie nocnych masowych egzekucji czy w powolnej agonii torturowanych fizycznie i psychicznie więźniów republikańskich, ale również o odebranie im dzieci. Oddzielenie potomstwa od chorych na marksizm rodziców i wychowywanie go w duchu nacjonalistyczno­‑katolickiej ideologii frankizmu, wbrew woli biologicznych rodziców, gwarantowało z jednej strony psychiczną autodestrukcję wroga, z drugiej możliwość swobodnej indoktrynacji jego potomstwa. Legalne przejęcie opieki nad (pół)osieroconymi dziećmi przez państwo frankistowskie odbywało się w świetle prawa, ponieważ na tę okoliczność zostały ustanowione dwie normy prawne. Pierwszą z nich było rozporządzenie z dnia 30 marca 1940 roku,6 zgodnie z którym matki przebywające ze swoim potomstwem w więzieniu miały prawo je karmić i sprawować nad nim opiekę do ukończenia przez dziecko trzeciego roku życia. Po tym okresie, jeżeli nie zgłosiła się po dziecko dalsza rodzina, państwo rozciągało nad nim kuratelę. Często miały miejsce sytuacje, w których matkom zaraz po urodzeniu odbierano dzieci, orzekając ich fikcyjny zgon, i przekazywano je do adopcji rodzinom frankistowskim. Drugim aktem prawnym, sankcjonującym legalny rabunek dzieci, była ustawa z 4 grudnia 1941 roku7, na mocy której można było zmienić personalia dziecka, jeżeli ich nie pamiętało lub jeżeli nie odnaleziono jego rodziców. W praktyce bardzo często stosowano tę ustawę w państwowych placówkach opieki społecznej (Auxilio Social) lub ośrodkach opiekuńczych prowadzonych przez osoby zakonne, do których trafiały osierocone dzieci, bez względu na fakt, czy pamiętały swoje dane personalne, czy nie. Według Luz Souto8 istniały trzy grupy ryzyka w zależności od sytuacji rodzinnej dzie4 5 6 7 8 Przywołujemy tu artykuł M. Hirsch, Pokolenie postpamięci, przeł. M. Borowski, M. Sugiera, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2011, nr 105, s. 28­‑36. M. Hirsch, La generación de la posmemoria. Escritura y cultura visual después del Holocausto, przeł. P. Cáceres, Madryt 2015, s. 19. BOE 97 z 6 IV 1940. (Boletín Oficial del Estado, hiszpański odpowiednik Dziennika Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej). BOE 350 z 16 XII 1941. L. Souto, Panorama sobre la expropiación de niños en la dictadura franquista. Propuesta terminológica, 100 Marta Kobiela­‑Kwaśniewska Politeja 2(47)/2017 ci: sieroty po zabitych rodzicach i dzieci uwięzionych, dzieci urodzone w więzieniach i dzieci ewakuowane z Hiszpanii, a następnie repatriowane. Bez względu na okoliczności, w których znalazły się dzieci z rodzin republikańskich, państwo frankistowskie stosowało wobec nich podobne środki represji i przemocy, jakimi posługiwało się wobec ich rodziców. Subtelna różnica polegała na tym, że nie używano wobec dzieci kary śmierci i egzekucji, ale przemoc fizyczna i psychiczna, której doświadczały na co dzień we wspomnianych ośrodkach opiekuńczych, często była przyczyną ich przedwczesnej śmierci. Tak jak ich rodzice, również dzieci republikańskie były straconym pokoleniem, którym zabrano wszystko, począwszy od domu rodzinnego i ich biologicznych opiekunów, beztroskiego dzieciństwa, edukacji, prawa do decydowania w kwestii światopoglądu i wiary czy wyboru własnej ścieżki zawodowej. W zamian otrzymały od państwa schronienie i opiekę, ale naznaczone ustawiczną i systemową przemocą, której towarzyszył głód, cierpienie i kary za najdrobniejsze przewinienia i niesubordynację. Te stracone i zaginione istnienia w momencie ujawnienia i nagłośnienia tego haniebnego przestępstwa przez dziennikarzy śledczych – Montse Armengou i Ricarda Belisa – oraz historyka Ricarda Vinyesa w 2002 roku zostały nazwane „zaginionymi dziećmi frankizmu” (niños perdidos del franquismo). Określenie to zakreśla szersze ramy znaczeniowe niż inne pojęcia funkcjonujące w Hiszpanii w kontekście tragicznego losu dzieci republikańskich, które zawężane są do rabunku, grabieży czy legalnego przywłaszczenia dzieci przez państwo (niños robados, niños apropiados, niños expropiados9). Wspomniane osoby motywują tytuł swojego filmu dokumentalnego i opartej na nim książki (Els nens perduts del franquisme przetłumaczonej na język hiszpański jako Los niños perdidos del franquismo) w następujący sposób: Zaginione, ponieważ wiele z nich umarło w pociągach towarowych, którymi były przewożone z obozów koncentracyj‑ nych do więzień. Zaginione, ponieważ wiele dzieci umarło na skutek wychłodzenia, głodu i chorób. Zaginione i stracone, ponieważ otrzymane wykształcenie, pozbawiało je przyszło‑ ści, której pragnęli dla nich rodzice. Stracone, ponieważ wiele z nich nienawidziło ideolo‑ gii rodziców, tych poglądów politycznych, które czyniły z nich przegranych, a ich samych naznaczały piętnem. Utracone, ponieważ wiele dzieci zaginęło w trakcie przypadkowych adopcji i nie zobaczyło już więcej własnych rodziców10. Z uwagi na złożoność samego problemu i jego wieloaspektowy charakter zasygnalizuję na wstępie, że w niniejszym artykule podniesiona zostanie kwestia rabunkowej działalności państwa frankistowskiego wobec dzieci republikańskich, podyktowana wyłącznie pobudkami ideologicznymi, tzw. planem separacji i rozdzielenia rodzin 9 10 estado de la cuestión y representaciones en la ficción, „Kamchatka” 2014, nr 3, s. 71­‑96, [online] https:// doi.org/10.7203/kam.3.3582. O terminologicznym ujęciu problemu pisze Luz Souto w Panorama sobre la expropiación de niños…, s. 74­‑75. R. Vinyes, M. Armengou, R. Belis, Los niños perdidos del franquismo, Barcelona 2002, s. 18. Znaczenie hiszpańskiego określenia niños perdidos w tłumaczeniu na język polski jest aktualizowane kontekstem, dlatego nie możemy przyjąć jednego ekwiwalentu znaczeniowego. Równoważne są tu pojęcia „straconych”, „utraconych” dzieci. Politeja 2(47)/2017 Różne oblicza pamięci historycznej… 101 republikańskich celem unicestwienia wroga politycznego. To przestępstwo było praktykowane w latach 40. i 60. XX wieku, a więc w czasach głębokiego frankizmu. Jego mechanizm opisuje powieść Benjamína Prady Mala gente que camina, do której odniosę się w dalszej części artykułu, poruszając również obecną w tej powieści kwestię (post)pamięci. Mówiąc o zaginionych dzieciach, nie możemy jednak zapomnieć o kontynuacji tego procederu w schyłkowej fazie frankizmu (lata 60. i 70. XX wieku) oraz w okresie demokracji (lata 90. XX wieku). Należy zasygnalizować, że przestępstwo to przyjęło charakter handlu dziećmi z pobudek czysto materialnych, w którym nierzadko uczestniczyły osoby już wcześniej zaangażowane w jego polityczny wymiar11. Z uwagi na fakt, że temat legalnego rabunku dzieci republikańskich przedstawiony w powieści Benjamína Prady osadzony jest w kontekście społeczno­‑historycznym dawnej i dzisiejszej Hiszpanii oraz ścierają się wokół niego dwa antagonistyczne modele pamięci, konieczne wydaje się tu przywołanie pojęcia postpamięci. Owa postpamięć, rozumiana jako szczególna relacja „post”pokolenia z traumatyczną przeszłością rodziców, często różni się zasadniczo od wspomnień żyjących jeszcze świadków. W literaturze przedmiotu możemy spotkać inne określenia na ten szczególny typ relacji12: „pamięć nieobecna”13, „pamięć odziedziczona”, „pamięć spóźniona”, „świadectwo z drugiej ręki”14 czy „historia otrzymana”15, jednak w tym artykule posługujemy się pojęciem postpamięci (M. Hirsch), które na gruncie hiszpańskim zostało zapożyczone i jest stosowane w kontekście traumy wojny domowej i frankistowskiej represji. Jak wyjaśnia Marianne Hirsch: postpamięć to relacja łącząca pokolenie biorące udział w doświadczeniu kulturowej lub kolektywnej traumy z kolejnym, które «pamię‑ ta» je wyłącznie dzięki opowieściom, obrazom i zachowaniom, wśród których dorastali. To doświadczenie zostało przekazane w tak emocjonalny sposób, że wydaje się fundamen‑ tem ich własnej pamięci. Postpamięć nie wiąże się zatem z przeszłością, która dosłow‑ nie powraca. Ona powraca w postaci inwestycji, wyobrażeń, różnego rodzaju projekcji czy twórczości artystycznej16. I chociaż samo pojęcie „postpamięć” pierwotnie powstało w odniesieniu do Holokaustu, to jednak jak zauważa Hirsch17, może funkcjonować jako rama pojęciowa w konceptualizacji traumy historycznej, pamięci i zapomnienia 11 12 13 14 15 16 17 Więcej na temat rabunku dzieci z pobudek materialnych odnajdziemy w artykule Luz Souto, Las nar‑ rativas sobre la apropiación de menores en las dictaduras española y argentina. El relato de la memoria y el de la identidad, „Olivar” 2013, Vol. 14, nr 20, [online] http://www.scielo.org.ar/pdf/olivar/v14n20/ v14n20a10.pdf, 1 XII 2015. M. Hirsch, Pokolenie postpamięci, s. 28. E. Fine, The Absent Memory. The Act of Writing in Post­‑Holocaust French Literature, [w:] Writing and Holocaust, New York 1988, s. 41­‑57. F. Zeitlin, The Vicarious Witness. Belated Memory and the Authorial Presence in Recent Holocaust Lit‑ erature, „History and Memory” 1998, nr 10, s. 5­‑42. J. Young, Toward a Received History of the Holocaust, „History and Theory” 1997, nr 36, s. 21­‑43, [online] https://doi.org/10.1111/0018­‑2656.00029. M. Hirsch, Pokolenie postpamięci, s. 29. Taż, La generación de la posmemoria…, s. 38. 102 Marta Kobiela­‑Kwaśniewska Politeja 2(47)/2017 w innych kontekstach historycznych i geopolitycznych. Na gruncie doświadczeń wojny domowej i późniejszej dyktatury oraz towarzyszącej jej przemocy wobec zwolenników Republiki nie tylko powstała literatura dokumentalno­‑biograficzna pierwszego pokolenia, ale również nowa proza „postpamięciowa”18, stworzona z perspektywy odziedziczonej traumy drugiego i trzeciego pokolenia, wyrosłego w cieniu narzuconego politycznie imperatywu milczenia i zapomnienia zbrodni frankistowskich. Ta politycznie uwarunkowana zmowa milczenia w czasach pełnej demokracji stała się jednak katalizatorem podejścia rewindykacyjnego w stosunku do fałszowanej i przemilczanej historii. W kraju doświadczonym bratobójczą wojną trudno zabliźniają się rany, zwłaszcza jeżeli po ponad 70 latach od wybuchu wojny domowej w Hiszpanii nie dokonano rozrachunku z przeszłością, a pamięć o niej jest tak podzielona, jak byli wobec siebie ówcześni polityczni adwersarze. Ten polityczno­‑ideologiczny dualizm, istniejący najpierw w Hiszpanii frankistowskiej, a później w okresie transformacji ustrojowej i pełnej demokracji, nieuchronnie przełożył się na powstanie dwóch alternatywnych modeli pamięci: „pamięci dominującej” (memoria (pre)dominante), o której pisze Henry Rousso, wyjaśniając, że chodzi o zbiorową interpretację przeszłości, która może osiągnąć oficjal‑ ny status19, oraz „pamięci mniejszościowej”, nazywanej przez nas również peryferyjną (memoria minoritaria)20, reprezentowaną przez zwolenników Republiki, a więc obóz przegranych. W okresie frankizmu oficjalnie nie istniały alternatywne wersje wydarzeń historycznych ani pamięci indywidualne ofiar przemocy, które szkalowałyby idealny wizerunek państwa dyktatorskiego. Spowita milczeniem ofiar, podyktowanym strachem przed represją, zbrodnicza przeszłość skazana była na przymusowe zapomnienie. Sytuacja ta, ku zaskoczeniu części represjonowanego społeczeństwa hiszpańskiego, wcale nie odmieniła się wraz ze śmiercią dyktatora i dokonującymi się zmianami ustrojowymi państwa. Ścierające się modele pamięci okresu transformacji nie tylko dzielą w sporze o ocenę przeszłości, ale jednoznacznie pokazują skłonność ówczesnych rządzących do przekłamywania historii, wręcz zawieszenia modelu pamięci obozu przegranych, poprzez ustanowienie paktu milczenia (pacto de silencio), zwanego również paktem zapomnienia (pacto de olvido). Pamięć oficjalna, a zatem dominująca, w opinii Francisca Espinosy Maestrego21, lansuje obraz historii, zgodnie z którym czasy Republiki były pod każdym względem szkodliwe dla narodu i nieuchronnie doprowadziły do wojny domowej; ta z kolei, odnosząc się do natury wojen domowych, była postrzegana jako tragedia, za którą obie strony były odpowiedzialne i obie stały się jej ofiarami, natomiast wprowadzenie surowej dyktatury zniosło podziały polityczne w państwie, a transformacja ustrojowa 18 19 20 21 Proza postpamięciowa – w języku hiszpańskim funkcjonuje określenie novela de posmemoria wprowadzone przez Isabel Cuñado w Despertar tras la amnestia. Guerra civil y postmemoria en la novela española del siglo XXI, „Dissidences. Hispanic Journal of Theory and Criticism” 2007, Vol. 2, nr 3, s. 1­‑11. H. Rousso, The Vichy Syndrome. History and Memory in France since 1944, Cambridge 1991, s. 4. F.E. Maestre, Contra el olvido. Historia y memoria de la guerra civil, Barcelona 2006, s. 172. Tamże. Politeja 2(47)/2017 Różne oblicza pamięci historycznej… 103 ukoronowała proces zmian i przywróciła monarchię parlamentarną. Ten sam autor również przywołuje pamięć mniejszościową, peryferyjną, w której przytaczane powyżej fakty nabierają odmiennego znaczenia. W pamięci „przegranych”, Republika była ostatnim bastionem demokracji, na który 18 lipca 1936 roku dokonano zamachu wojskowego, zaś wojna domowa stała się strategią, za pomocą której ów zamach mógł rozprzestrzenić się na cały kraj; okres powojenny charakteryzował się faszystowskim terrorem, a dyktatura w Hiszpanii stworzyła imperium należące do trzech sił rządzących: Kościoła, finansjery i wojska. Transformacja w tym modelu pamięci o przeszłości jest postrzegana jako ostatnia reforma frankizmu, który musiał dostosować się do ówczesnej sytuacji gospodarczej i społecznej w Hiszpanii, wymagającej gruntownych zmian22. Spróbujmy prześledzić poszczególne etapy transformacji ustrojowej i stosunek rządzących do kwestii pamięci historycznej, aby otrzymać pełny obraz chronicznej przypadłości „świadomej niepamięci”, na jaką zapadli decydenci hiszpańscy inicjujący reformy w państwie. Pierwszy etap transformacji, obejmujący lata 1977­‑1981, gdy do władzy doszedł konglomerat kilku partii pod nazwą Unión de Centro Democrático (UCD) z premierem Adolfo Suárezem, upłynął pod znakiem szczególnej ostrożności i bezwzględnego milczenia w stosunku do represji frankistowskich i zacierania ich śladów poprzez celowe niszczenie tysięcy dokumentów opisujących zbrodniczą machinę państwa dyktatorskiego. I tak kolejno zniszczeniu uległy archiwa Falangi, Gwardii Cywilnej23 i główne archiwa więzienne, a to, co udało się ocalić, zostało zabezpieczone i zastrzeżone, w niektórych przypadkach nawet na okres stu lat (archiwa andaluzyjskie24). Taka postawa, jeżeli początkowo nie gwarantowała sukcesu transformacyjnego, to przynajmniej umożliwiła proces zmian, jednakże dla represjonowanej części społeczeństwa oraz historyków ograniczenie dostępu do akt równoznaczne było z udaremnieniem dochodzenia prawdy historycznej, jej rzetelną oceną i rewindykacją ofiar frankistowskiej zbrodni; jednoznacznie kojarzyło się to z utrwalaniem oficjalnej wersji historii napisanej przez frankistów. Ich nietykalność również gwarantowała uchwalona w latach 1976­‑77 Ustawa o amnestii (La Ley de Amnistía), paradoksalnie poparta przez hiszpańską lewicę, która najbardziej ucierpiała w okresie wojny i powojennych represji, a teraz zwalniała z odpowiedzialności swoich byłych oprawców. Benjamín Prado w Mala gente que camina doskonale opisuje mechanizm działania tej ustawy i jej konsekwencje: W jakim celu mieliby odkopywać to, co tak doskonale po‑ grzebała Ustawa o Amnestii z 1977 roku, która uniewinniała sprawców „wszystkich rebe‑ lii i buntów, jak również przestępstw i wykroczeń popełnionych z ich powodu, o ustalonej 22 23 24 Tamże. Chodzi o archiwa głównych instytucji państwowych za czasów generała Franco: Falangi i Guardia Civil, ta pierwsza była ugrupowaniem politycznym, pierwotnie o charakterze faszystowskim, przekształconym później w Ruch Narodowy (Movimiento Nacional) o nacjonalistycznym podłożu; natomiast Guardia Civil jako straż obywatelska miała chronić prawa i wolności obywateli i gwarantować bezpieczeństwo publiczne. Archiwa andaluzyjskie dotyczące Falangi i Movimiento Nacional obejmujące następujące prowincje: Almería, Kadyks, Kordoba, Granada, Huelva, Jáen, Malaga i Sewilla. 104 Marta Kobiela­‑Kwaśniewska Politeja 2(47)/2017 w Wojskowym Kodeksie Karnym kwalifikacji prawnej czynu”? Dzięki temu dzisiejsza hi‑ storia Hiszpanii, zamiast być datowana na przed i po, dzielona jest na oficjalną i z dru‑ giego, podziemnego obiegu, w którym zamknięta jest prawda o rowach­‑grobach zbioro‑ wych w Víznar, w Granadzie […]25. Paradoks tej ustawy i jej nadużywanie sięgnęły również czasów bardziej nam współczesnych. I chociaż istnieje koniunktura na obiektywną pamięć historyczną, której domaga się dojrzałe do konfrontacji z przeszłością społeczeństwo hiszpańskie, to jednak próby jej poznania są udaremniane przez „praworządnych” sędziów. W ich interpretacji Ustawa o amnestii z 1977 raz na zawsze zwalnia z odpowiedzialności karnej zbrodniarzy frankistowskich i czyni bezzasadnym wszczynanie jakichkolwiek procesów. Mowa tu o głośnej i bezprecedensowej sprawie sędziego Baltasara Garzóna, autora zbiorowego pozwu w sprawie wyjaśnienia konkretnych zbrodni frankistowskich. Wspomniany pozew został oddalony przez sędziego Sądu Najwyższego, Luciano Varelę, a sędziego Garzóna oskarżono o naruszenie prawa26. Część społeczeństwa hiszpańskiego, która nie doświadczyła represji i opowiadała się po stronie frankistów, w okresie wczesnej transformacji chętnie kultywowała politykę zapomnienia i patrzenia wyłącznie w przyszłość, a ta druga, przegrana część obywateli szybko musiała dostosować się do nowej sytuacji, zastraszona widmem kolejnej wojny domowej po nieudanym zamachu wojskowym z 23 lutego 1981 roku. Kolejne lata transformacji (określane również okresem zawieszenia pamięci, suspensión de la me‑ moria, 1982­‑1996), po dojściu do władzy w 1982 roku Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE), upływały w cieniu polityki niepamięci, najpierw podyktowanej chęcią wygrania wyborów i zdobycia elektoratu wyrosłego w ideologii frankizmu i przywiązanego do niej, a później ugruntowania swoich rządów, które grubą linią odcinały się od przeszłości. PSOE jako partia rządząca nie stwarzała warunków, w których dociekliwi badacze mogliby napisać alternatywną wersję historii z perspektywy ofiar zbrodni frankistowskich, pozostawiając archiwa wojskowe w rękach samych wojskowych, którzy skutecznie blokowali do nich wolny dostęp. Zmiany, które dokonały się w tym czasie, były kosmetyczne i nade wszystko utrwalały dobrze sprawdzającą się politykę rozmywania pamięci o frankistowskiej represji. Z perspektywy obecnych czasów mówi się nawet o micie założycielskim demokracji, która, jak podkreśla Ricard Vinyes: była możliwa ponieważ niektórzy ludzie, zwolennicy niesienia dobra, na usługach dyktatury, dostrzegający perspektywę reform upowszechnili smutek, zasiali strach i uni‑ cestwili inne istnienia, celem uniknięcia większego zła przez ogół społeczeństwa. Ludzie z poczuciem przyszłości przemienieni w bohaterów27. Te ironiczne słowa dobrze ilustrują 25 26 27 B. Prado, Mala gente que camina, Madrid 2011, s. 203. Zdarzenie to opisuje R. Vinyes, Asalto a la memoria…, s. 41­‑49, ale także donosiła o nim polska prasa, m.in. Aleksandra Lipczak w artykule Ekshumacja pamięci, „Polityka” 2008, 31 X, [online] http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/272055,1,hiszpania­‑rozprawia­‑sie­‑ze­‑zbrodniami­ ‑frankizmu, 1 XII 2015. Sprawa opisana jest również na Portalu Spraw Zagranicznych przez Katarzynę Sawicką, Hiszpania. Sędzia pod sąd, [online] http://www.psz.pl/127­‑unia­‑europejska/katarzyna­ ‑sawicka­‑hiszpania­‑sedzia­‑pod­‑sad, 1 XII 2015. R. Vinyes, Asalto a la memoria…, s. 45. Politeja 2(47)/2017 Różne oblicza pamięci historycznej… 105 postawę polityków lewicy. W czasie politycznej hegemonii poświęcili oni pamięć historyczną ofiar frankistowskiej represji, która była zarazem ich własnym dziedzictwem, jak i niewygodnym balastem. Efektem ich działań stało się pojednanie zbudowane w oparciu o politykę zapomnienia i zastraszania widmem kolejnej wojny. Bohater powieści Benjamína Prady, Juan Urbano, bardziej dosadnie opisuje sytuację w Hiszpanii: Uważam, że w niektórych kwestiach dyktatura nie zakończyła się całkowicie, że w tej dzisiejszej Hiszpanii mamy wiele jej pozostałości […] Wstydem jest forma, w jakiej jedni i drudzy ustanowili zmowę milczenia; ponieważ mówiąc o pojednaniu narodowym, nie przerzucono kart Historii, tylko je wyrwano28. Polityczna poprawność nie zawsze jest dobrym orężem, o czym przekonali się politycy lewicy, którym wiatr historii po 14 latach sprawowania władzy w końcu przywrócił pamięć o ofiarach frankistowskiej przemocy w chwili, gdy ta władza wymknęła im się z rąk. Przegrane wybory z 1996 roku najwyraźniej wyleczyły lewicę z amnezji i diametralnie zmieniły jej stanowisko w stosunku do konieczności oceny frankistowskiej przeszłości. Były premier, Felipe González, w 2001 roku przyznał się publicznie do swojej odpowiedzialności za brak podjęcia debaty dotyczącej wojny domowej i frankizmu, a także za brak upamiętnienia rocznicowych wydarzeń, które za jego rządów sprowadzono do obchodów wybuchu i zakończenia wojny domowej. Jak sam stwierdził: Nie tylko zabrakło uhonorowania, ale nawet ustanowienia statusu ofiary frankizmu, dlatego dzisiaj czuję się odpowiedzialny za utracenie tej części naszej pamięci historycznej, która pozwala prawicy na odmowę uznania tych wszystkich potworności dyktatury, bez żadnej dla siebie konsekwencji społecznej czy wyborczej, bez protestu młodych, którzy nawet nie wiedzą, co właściwie się wydarzyło29. Dzisiaj trudno zastanawiać się nad odmiennym scenariuszem hiszpańskiej transformacji z uwagi na fakt, że była zmianą zaplanowaną i uzgodnioną zarówno przez frankistów, jak i opozycję, stąd również można wytłumaczyć brak publicznego potępienia zbrodni. O politycznym charakterze swoistego zakładu o (nie)pamięć może świadczyć postawa obozu lewicy, która w 2001 roku prawie zmieciona ze sceny politycznej zmienia radykalnie swoje nastawienie do kwestii pamięci historycznej, mówiąc o ofiarach frankizmu i chęci ich upamiętnienia. Podobne kroki czyni zwycięska prawica, potępiając zamach wojskowy z 1936 roku, dyktaturę i represje frankistowskie. Pomimo że hiszpański parlament 20 listopada 2002 roku potępił oficjalnie frankizm i uznał moralne krzywdy ofiar wojny domowej i dyktatury, stosując do oceny działań autorów transformacji dobrze im znaną retorykę patrzenia w przyszłość i niepowielania błędów z przeszłości, to jednak nie podjął żadnych kroków prawnych umożliwiających wolny dostęp do dokumentów zarówno osobom pokrzywdzonym, jak i samym badaczom historii. Wiele osób ocenia ten symboliczny gest prawicy jako próbę zamknięcia niewygodnego tematu bez konieczności poznania przeszłości i dochodzenia prawdy historycznej. Jak tłumaczyć stanowiska dwóch czołowych historyków tego okresu, Santosa Juliá i Juana Pabla Fusi, którzy publicznie negowali zjawisko milczenia w sprawie pamięci 28 29 B. Prado, Mala gente que camina, s. 116­‑117. F. González, J.L. Cebrián, El futuro no es lo que era, „El País de Andalucía” 2002, 20 II, s. 38. 106 Marta Kobiela­‑Kwaśniewska Politeja 2(47)/2017 historycznej o zbrodniach frankistowskich i rozpisywali się o rzetelnych badaniach, niezliczonych publikacjach, o rzekomym nasyceniu pamięcią? W społeczeństwie podzielonym historyczno­‑ideologiczną spuścizną po przeszłości można zrozumieć tak skrajne stanowiska, jednak w jaki sposób wytłumaczyć prawdziwy boom publikacji historycznych i dzieł literackich powstałych u schyłku drugiego i z początkiem trzeciego milenium, które odkrywają fakty nigdy wcześniej niezbadane i sporadycznie opisane. Wystarczy przywołać jeden z najczarniejszych epizodów represji frankistowskiej, jakim był usankcjonowany ideologicznie i prawnie rabunek dzieci republikańskich, długoletni temat tabu, opisany w powieści Benjamína, aby podważyć opinię wspomnianych historyków. Dziś z całą świadomością można stwierdzić, że walka o pamięć historyczną w Hiszpanii przypomina biblijną walkę Goliata z Dawidem. Z jednej strony obserwujemy konsekwentną i silną zmowę milczenia polityków, których jawny opór udaremnia próby ustanowienia środków prawnych umożliwiających zbadanie zbrodni frankistowskich: identyfikację ofiar zbiorowych mordów spoczywających anonimowo w większości przypadków w przydrożnych rowach czy identyfikację prawdziwej tożsamości tysięcy republikańskich dzieci, ofiar legalnego rabunku. Z drugiej strony napotykamy oddolny ruch ku prawdzie społeczeństwa dojrzałego do konfrontacji z przeszłością, którego sprzymierzeńcem stała się najnowsza literatura o wojnie domowej w Hiszpanii. Dzięki fikcji literackiej wielu pisarzy postpokolenia mogło zmierzyć się z przeszłością i odkryć fakty zupełnie nieznane ogółowi społeczeństwa. To literatura, jak stwierdza Luz Celestina Souto, zajmuje uprzywilejowane miejsce, z którego można opisywać, denuncjować, kreować lub odtwarzać zdarzenia wskrzeszające przeszłość30. Właśnie literatura faktu o charakterze autobiograficznym lub wspomnieniowym, opisująca relacje osób trzecich stała się narzędziem w ręku ofiar represji obnażającym i oskarżającym zbrodniczy reżim frankistowski. Nieoceniona jest tu praca byłej więźniarki, Tomasy Cuevas, która w 1974 roku przemierzyła Hiszpanię z magnetofonem w ręku i udokumentowała machinę represyjną wymierzoną przeciwko kobietom z afiliacją republikańską i ich dzieciom. Ogrom usłyszanego cierpienia spisała na kartach trylogii31, zebranej ostatecznie w jednym tomie i wydanej w 2004 roku pt. Testimonio de mujeres en las cárceles franquistas. Tomasa Cuevas, podobnie jak inne odważne więźniarki, Juana Doña32 i Carlota O’Neill33, informowała jako pierwsza 30 31 32 33 L.C. Souto, Mala gente que camina. De la expropiación a la reconstrucción de la memoria, „Olivar” 2011, Vol. 12, nr 16, s. 70, [online] http://www.memoria.fahce.unlp.edu.ar/art_revistas/pr.5122/ pr.5122.pdf, 2 XII 2015. Pierwsza część trylogii ukazała się w 1982 roku pt. Mujeres en las en las cárceles franquistas, została poprawiona w 1985 roku i wydana pod zmienionym tytułem (Carcel de mujeres 1939­‑1945); kolejno ukazały się dwa następne tomy: Carcel de mujeres. Ventas, Segovia, Les Corts oraz Mujeres de la resisten‑ cia. Za: L.C. Souto, Mala gente que camina…, s. 70­‑71. Napisała w 1967 roku powieść dokumentalną Desde la noche y la niebla. Mujeres en las cárceles fran­ quistas. Carlota O’Neill jako pierwszy kronikarz wojny domowej wydała w Meksyku w 1964 roku książkę Politeja 2(47)/2017 Różne oblicza pamięci historycznej… 107 o dramatycznej sytuacji uwięzionych matek i ich dzieci, jednak trudności związane z wydaniem tych książek w okresie „polityki niepamięci” oraz ich niski nakład nie przyczyniły się do nagłośnienia problemu zaginionych dzieci. Ta wstrząsająca zbrodnia frankistowska ujrzała światło dzienne dopiero z początkiem 2002 roku, kiedy to telewizja katalońska wyemitowała, przywołany wcześniej, film dokumentalny pt. Els nens perduts del franquisme w programie zatytułowanym 30 Minuts. Stanowił on jeden z rezultatów śledztwa dziennikarskiego La nostra memoria, które przeprowadzili dziennikarze Montse Armengou, Ricard Belis i Mireia Pigrau oraz historyk Ricard Vinyes. Nazwisko tego ostatniego jest kluczowe dla tematu, który nas interesuje. Ricard Vinyes, przygotowując książkę o frankistowskich więzieniach dla kobiet zatytułowaną Irredentas. Las presas políticas y sus hijos en las cárceles franquistas, wydaną w październiku 2002 roku, odkrywa i opisuje w oparciu o dokumenty, sygnalizowany wcześniej przez Tomasę Cuevas, legalny rabunek dzieci republikańskich. Rozmiar tej zbrodni szacuje się w przybliżeniu, ze względu na utratę dokumentów lub ich niekompletność, a także na zaniechanie rejestrowania dzieci umieszczonych wraz z matkami w hiszpańskich więzieniach oraz fałszowanie metryk urodzenia i zgonu wśród dzieci narodzonych w przymusowej niewoli. Oficjalnie mówi się o liczbie 43 tysięcy dzieci odebranych rodzinom republikańskim do połowy lat 50. XX wieku z pobudek ideologiczno­‑politycznych34. Nieoficjalnie liczba zaginionych dzieci może wynosić nawet 300 tysięcy, ponieważ obejmuje również dzieci odebrane z pobudek materialnych, w istniejącym na przestrzeni lat 60. i 90. XX wieku legalnym handlu dziećmi. Historyk Ricard Vinyes35, po analizie dokumentów i relacji bezpośrednich świadków, odkrywa dotąd nieznaną prawdę o losie zaginionych dzieci i opisuje mechanizmy tego zaplanowanego rabunku, który był częścią strategii frankizmu polegającą na doszczętnym zniszczenia politycznego wroga, w ramach planu całkowitej segregacji, czyli odseparowania dzieci od ich chorych na marksizm, „czerwonych” rodziców i wychowania w duchu nacjonalistyczno­‑katolickiej ideologii. Los republikańskich dzieci jako niedawny temat tabu trafił na podatny grunt literacki. Pokolenie pisarzy „postpamięci” podjęło trop, jaki zostawiły badania Ricarda Vinyesa – nie tylko kierując się chęcią poznania i nagłośnienia tego okrutnego przestępstwa, ale poczuwając się do odpowiedzialności wobec społeczeństwa, do moralnej oceny i symbolicznej rewindykacji ofiar, których istnienie zostało wymazane z oficjalnej pamięci historycznej. Owocem ich pracy są powstałe dzieła literackie z wątkiem zaginionych dzieci36. 34 35 36 pt. Una mejicana en la guerra de España, przetłumaczoną na j. polski w roku 1968 jako Spojrzenie zza krat. W Hiszpanii książkę wydano w 1977 roku pod tytułem Una mujer en la guerra de España, ale została zupełnie zignorowana. R. Vinyes, Irredentas. Las presas políticas y sus hijos en las cárceles franquistas, Madrid 2010, s. 81­‑82. Dane te przytacza również L.C. Souto w: Las narrativas sobre la apropiación…, s. 224. Ricard Vinyes oprócz przytoczonej powyżej książki jest również autorem El daño y la memoria. Las prisiones de María Salvo (2004). Oprócz wspomnianych książek R. Vinyesa powstała publikacja na gruncie prawa, której autorem jest Miguel Ángel Rodríguez Arias El caso de los niños perdidos del franquismo (2008), a także 108 Marta Kobiela­‑Kwaśniewska Politeja 2(47)/2017 Jedną z powieści podejmujących temat zaginionych dzieci w okresie powojennym, w czasach bezwzględnej frankistowskiej dyktatury, jest opublikowana w 2006 roku powieść Mala gente que camina, urodzonego w Madrycie w 1961 roku Benjamína Prady. Jak przyznaje sam autor, inspiracją do jej napisania był program dokumentalny Els nens perduts del franquisme. Znamienna jest również data powstania powieści, zbiegająca się z toczącą się w Hiszpanii debatą na temat kształtu pamięci historycznej i jej prawnego charakteru, której zwieńczeniem była Ustawa 52/2007 z 26 grudnia, znana jako Ustawa o pamięci historycznej (Ley de la memoria histórica)37. Z jednej strony była ona odpowiedzią na żądania wielu stowarzyszeń obywatelskich, które domagały się publicznego uznania zbrodni i moralnego zadośćuczynienia dla ofiar przemocy frankistowskiej, z drugiej strony stała się tylko aktem prawnym, który choć wspominał o fizycznych i moralnych krzywdach ofiar, nie gwarantował dochodzenia prawdy i wskazania winnych zbrodni przez władzę sądowniczą. Wystarczy przywołać jeszcze raz przypadek sędziego Baltasara Garzóna, aby rozwiać wszelkie wątpliwości. Sama powieść to obszerna, licząca 428 stron, wielowątkowa książka, od początku lektury wikłająca czytelnika w rodzaj prywatnego śledztwa w sprawie zorganizowanego prawno­‑instytucjonalnie i ideologicznie przestępstwa, jakim był legalny rabunek dzieci z afiliacją republikańską. Jej lektura wymaga aktywnej refleksji, którą narzuca gęsto utkana sieć intertekstualnych powiązań, takich jak przytaczanie fragmentów innych dzieł, publikacji, komentarzy, np. kluczowych dla tego tematu tez naczelnego psychiatry wojskowego Antonio Vallejo Nágery, który naukowo tłumaczył rabunek dzieci republikańskich jako konieczność uwolnienia nacjonalistycznej Hiszpanii od niebezpiecznej choroby umysłowej, jaką miał być marksizm. Ponadto autor zrywa z linearną konstrukcją dzieła na rzecz zastosowania bardziej różnorodnych technik narracyjnych, np. naprzemiennej retrospekcji i antycypacji. Czytelnik wydaje się tu częścią większego metaliterackiego i autotematycznego projektu Benjamína Prady. Na oczach odbiorcy rodzi się esej o twórczości Carmen Laforet, który przygotowywał Juan Urbano, pierwszoosobowy narrator i bohater, którego tożsamość zostaje ujawniona na ostatniej stronie powieści. Jednak to nie Carmen Laforet będzie w centrum uwagi tego sfrustrowanego nauczyciela pracującego w liceum, z aspiracjami akademickimi, ale jej przyjaciółka, Dolores Serma – pisarka utalentowana, jednak zupełnie nieznana i zapomniana. Serma jest autorką enigmatycznej powieści zatytułowanej Óxido, której fragmenty przytacza Juan Urbano na stronach powieści Mala gente que camina. To właśnie Óxido, będąc powieścią w powieści, z pozoru dziwną, mroczną, irracjonalną, jest metaforycznym obrazem okrytego milczeniem masowego rabunku dzieci 37 utwory teatralne Laili Ripol Los niños perdidos (2005) i Presas (2005); powieści Benjamína Prady Mala gente que camina (2006) i Operación Gladio (2011) oraz powieść Any Cañil Si a los tres años no he vuelto (2011). Należy pamiętać, że osobną grupę stanowią utwory poświęcone rabunkowi dzieci z pobudek materialnych, np. Historias robadas Enrique Vili czy Entra en mi vida autorstwa Clary Sánchez. S.S. Colmenero, Historia, testigo y nación en Mala gente que camina de Benjamín Prado, [w:] La memo‑ ria novelada, eds. H.L. Hansen, J.C. Cruz Suárez, Bern 2012, s. 57. Politeja 2(47)/2017 Różne oblicza pamięci historycznej… 109 republikańskich. Jej bohaterce, Glorii, odebrano syna. W powieści tej doświadcza się pewnej niezwykłości. Kochająca do szaleństwa matka ulega nierealistycznemu rozszczepieniu i pomnożeniu, aby móc przeczesać każdą ulicę miasta, heroicznie walcząc ze zmęczeniem i stopniową utratą pamięci. W końcu przywiedziona instynktownie do domu bogatej rodziny, odnajduje tam syna. Historia Glorii to historia skazanej Julii Sermy, siostry Dolores, której również odebrano syna urodzonego w więzieniu. W tej alegorycznej historii, której los podzieliły tysiące hiszpańskich matek, Dolores impli‑ cite stacza symboliczną walkę z reżimem, literacko denuncjuje mechanizm zbrodni, jakim był rabunek dzieci, jednocześnie żyjąc w moralnym rozdarciu, wewnętrznej udręce. Z jednej strony potępia działania frankistów, z drugiej jest zmuszona pracować na rzecz wroga, aby móc odzyskać zaginionego siostrzeńca. Benjamín Prado w misterny sposób kreuje postać zagadkowej pisarki, wplata jej osobę w hiszpański kontekst literacki lat 40. i 50. XX wieku, uwiarygodnia jej istnienie, odwołując się do czołowych pisarzy owej epoki: Carmen Laforet, Miguela Delibesa, Any Maríi Matute. Dolores Serma wydaje się autentyczną postacią, jednak jest tylko częścią fikcji literackiej, a jej równie fikcyjna powieść – pretekstem do obnażenia tematu tabu, do podjęcia dialogu społecznego w sprawie tysięcy przekreślonych istnień ludzkich; jest również literacką debatą w kwestii pamięci historycznej z perspektywy bezpośrednich świadków zdarzeń oraz postpokoleń, dialogiem pamięci ofiar i postpamięci o represyjnych czasach frankistowskich. W powieści Mala gente que camina Juan Urbano jest reprezentantem pokolenia postpamięci, zagorzałym krytykiem i surowym sędzią dla wszystkich zbrodni frankistowskich, natomiast jego matka, jako kontrapunkt postawy syna, z perspektywy bezpośredniej uczestniczki zdarzeń, z osobistym bagażem doświadczeń, przyjmuje postawę bardziej wyważoną, momentami sympatyzującą ze zwycięzcami, o czym świadczą poniższe wypowiedzi: Synu, wojny są straszne i nie ma w nich ludzi bez winy38 lub Zapo‑ minałeś, o czym zwykle zdarza ci się zapominać, że tutaj trzeba było wybrać między Fran‑ co a komunizmem39. O odmienności postaw matki i syna oraz modeli pamięci, w które się wpisują, świadczy poniższa dysputa: Nie cieszy mnie fakt, że jesteś taki radykalny, synu. Ani nie spodobałoby mi się, jakbyś napisał książkę pełną żalu. – To nie jest żal, ale trud poszukiwania prawdy. To odraza w stosunku do zbrodniarzy i poczucie sprawiedliwości […]. – Jednak ta odraza może cię zaślepić. Przypomnij sobie zdanie Roberta Kennedy’ego: „Złe w ekstremistach nie jest to, co mówią w stosunku do swoich pobudek, ale to, co mówią o swoich oponentach”. – Prawda, mamo: kiedy się pisze, jedyną kwestią, o jaką chodzi, jest mówienie prawdy. – Ale są sprawy, których nie należy poruszać. – Dlaczego? – Żeby nie odgrzebać starych nienawiści. […] 38 39 B. Prado, Mala gente que camina, s. 74. Tamże, s. 247. 110 Marta Kobiela­‑Kwaśniewska Politeja 2(47)/2017 – Więc pytam cię, do czego ci jest potrzebne wyciąganie tych spraw po tylu latach. – Chodzi o prawdę, mamo. Już ci mówiłem, chodzi o przywrócenie prawdy, którą moż‑ na osiągnąć, wyliczając te wszystkie kłamstwa40. Tak radykalna różnica zdań i sądów pomiędzy synem i matką, w przekonaniu Juana Urbano, jest efektem polityki okłamywania społeczeństwa w czasach frankizmu, dlatego nie ma on prawa winić swojej matki za odmienność poglądów. Nie można oskarżać kogoś, kto był oszukiwany41 lub zastraszany: Strach sprawi, że uwierzysz we wszystko42, kontrargumentuje matka. Postawa Juana jako badacza przeszłości jest podyktowana imperatywem mówienia prawdy43 i całkowitego potępienia dyktatorskich rządów, ponieważ dyktatorzy nie tworzą Historii, tylko ją niszczą44, a ludzie pióra, tworząc, powinni zabiegać o prawdę, tak jak czyni to Urbano. W tej rodzinnej dyspucie międzypokoleniowej o prawdę historyczną najwyraźniej ścierają się dwa antagonistyczne modele pamięci: model peryferyjny i postpamięciowy, którego propagatorem jest Juan Urbano, oraz model pamięci dominującej zaszczepiony pokoleniu jego matki i wyrosłemu w duchu frankizmu drugiemu pokoleniu, którego przedstawicielem jest Carlos Lisvano. Ta kluczowa postać, będąca zarazem ofiarą rabunkowej działalności państwa jako skradzione dziecko frankizmu, żyje w kompletnej nieświadomości swojego prawdziwego pochodzenia. Jest synem uwięzionej siostry Dolores Sermy i angielskiego żołnierza z Brygad Międzynarodowych, walczącego z frankistami, odebranym Julii Sermie za jej polityczne przekonania, po czym z trudem odnalezionym i uratowanym od przymusowej adopcji przez Dolores Sermę. Jego tożsamość jest utkana z biograficznych kłamstw, które jak tarcza miały chronić go przed stygmatyzacją we frankistowskim społeczeństwie. Okłamywany dla jego dobra przez Dolores Sermę, która zapewniła mu elitarne wykształcenie i istniała w jego świadomości jako jedyna matka, wyrósł w duchu ideologii nacjonalistycznej, odnosząc się z pogardą i cynizmem do kwestii pamięci historycznej ofiar frankizmu. Jest prawnikiem, opływającym w przesadny dostatek, a jednocześnie jawi się jako przedstawiciel tej części społeczeństwa hiszpańskiego, która nie tylko nie chce podjąć żadnego dialogu z przeszłością, ale żyjąc hedonistycznie, również zdradza wielką ignorancję w stosunku do historii swojego kraju, przyjmując za jedyną i słuszną tę prawdę, którą głosili frankiści. Jak czytamy na kartach powieści, ta inna, skrywana prawda, jest tak irracjonalna dla pokolenia Carlosa Lisvano, że zostaje wyparta ze świadomości, odrzucona i zakwestionowana; to prawda, która plami jego honor i system wartości: Otrząsnął się po oszołomieniu jakie wywołało poznanie prawdy i znowu był sobą: człowiekiem, w którego systemie wartości nie było waż‑ ne, czy coś jest prawdziwe czy fałszywe, sprawiedliwe czy nie, ale tylko czy jest dla niego ko‑ rzystne czy szkodliwe. Osobą niemoralną45. 40 41 42 43 44 45 Tamże, s. 250­‑251. Tamże, s. 428. Tamże, s. 310. Tamże, s. 79. Tamże, s. 86. Tamże, s. 416. Politeja 2(47)/2017 Różne oblicza pamięci historycznej… 111 Przykry wydaje się fakt, że Carlos Lisvano lub Bates, poznawszy prawdę, nie przyjął jej z godnością, ale uznał za ujmę, wartą ukrycia46. Kreacja literacka tej postaci nie jest przypadkowa, ponieważ, tak jak sygnalizowałam na wstępie artykułu, jest ona swoistym archetypem zaginionych dzieci frankizmu, fikcyjną wizualizacją rabunkowej machiny państwa frankistowskiego, której formatowaniu przede wszystkim miały podlegać ludzkie umysły. Aby uwiarygodnić tę niewyobrażalną dla wielu osób zbrodnię i jej charakter, narrator Juan Urbano często odwołuje się do wspomnianych źródeł historycznych, tym samym negując czysto fikcyjny charakter powieści, jednak nie zmienia to faktu, że sama powieść za takową musi być uznana: W tym momencie, Lisvano próbował mi przerwać w nieśmiałym geście protestu i nie‑ dowierzania, ale zapewniłem go, że te zdarzenia nie były rzadkością w tym gnojowisku: w „Los niños perdidos del franquismo”, jak również w książkach Tomasy Cuevas, zebrane są liczne świadectwa ofiar tej tragedii, które w niektórych przypadkach nie były niemowla‑ kami, ale kilkuletnimi dziećmi zdolnymi zapamiętać fakt, że jeżeli rodzicom adopcyjnym nie odpowiadały dzieci, które dostawali, z powodu ich choroby czy trudnego charakteru, to najzwyczajniej udawali się z nimi do ośrodka opiekuńczego i je wymieniali na inne. Jedna osoba pamięta, że przeszła przez ręce pięciu rodzin47. Carlos Lisvano w zestawieniu z Juanem Urbano reprezentuje model pamięci dominującej, charakterystyczny dla sympatyków pojednania narodowego bez konieczności rozliczenia zbrodni z przeszłości. Ten lansowany przez rządzących model bezkarności ironizuje historię, traktuje ją z pozycji zwycięzcy, negując obciążające fakty oraz podważając wiarygodność odmiennych wersji zdarzeń. Sam Lisvano z cynicznym podejściem do własnej historii, usłyszanej z ust Urbano, trywializuje problem, stwierdzając: I nie jest tak, że naczytałeś się zbyt wielu książek napisanych przez komunistów? Że to, co uwa‑ żasz za Historię, jest tylko propagandą? 48 W tej debacie pokolenie postpamięci usiłuje przywrócić bezpośrednim świadkom reżimu perspektywę wolności postrzegania, ponieważ wszystkie styranizowane społeczeństwa myślą narzuconymi schematami, przejmują i powtarzają prawdę, której autorami są sami tyrani. Jak stwierdza Juan Urbano, odbywszy jedną z wielu zagorzałych dyskusji ze swoją matką: Takimi zapewne była większość osób w czasach powojennych, kobiety i mężczyźni, którzy pogrzebali przeszłość, musieli jakoś ominąć tę pustynię, żyjąc złudzeniami. Co za czasy bez możliwości ucieczki od tego wszystkiego, jak powiedział poeta Ángel González „kto nie mógł umrzeć, musiał żyć dalej” 49. Odnosząc się do pokolenia postpamięci, a w szczególności do najmłodszego pokolenia pisarzy, określanego również „pokoleniem wnuków” walczących stron, dla których temat wojny domowej przybrał charakter dyskursu politycznego i etycznego, należy podkreślić, że powieści rekonstruujące50 zdarzenia, takie jak Mala gente que camina, 46 47 48 49 50 Tamże, s. 414. Tamże, s. 406­‑407. Tamże, s. 399. Tamże, s. 180. Elina Liikanen wyróżniła trzy typy najnowszych powieści traktujących o wojnie domowej w Hiszpanii 112 Marta Kobiela­‑Kwaśniewska Politeja 2(47)/2017 zachęcają czytelnika do bardziej krytycznej oceny przeszłości z perspektywy teraźniejszości oraz weryfikacji modeli pamięci historycznej czasów frankizmu, obecnych w publicznej przestrzeni, tym samym tworząc miejsce na pluralizm poglądów, opinii i wolność postrzegania; wartości i postawy, które eksponuje Benjamín Prado w swojej powieści. Bibliografia Colmeiro J.F., Memoria histórica e identidad cultural. De la posguerra a la postmodernidad, Barcelona 2005. Colmenero S.S., Historia, testigo y nación en Mala gente que camina de Benjamín Prado, [w:] La memoria novelada, red. H.L. Hansen, J.C. Cruz Suárez, Bern 2012. Cuñado I., Despertar tras la amnestia. Guerra civil y postmemoria en la novela española del siglo XXI, „Dissidences. Hispanic Journal of Theory and Criticism” 2007, Vol. 2, nr 3. Fernández P.A., Políticas de la memoria y memorias de la política, Madrid 2008. Fine E., The Absent Memory. The Act of Writing in Post­‑Holocaust French Literature, [w:] Wri‑ ting and Holocaust, New York 1988. González F., Cebrián J.L., El futuro no es lo que era, „El País de Andalucía” 2002, 20 II. Hirsch M., La generación de la posmemoria. Escritura y cultura visual después del Holocausto, przeł. P. Cáceres, Madrid 2015. Hirsch M., Pokolenie postpamięci, przeł. M. Borowski, M. Sugiera, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2011, nr 105. Liikanen E., Pasados imaginados. Políticas de la forma literaria en la novela española sobre la gu‑ erra civil y el franquismo, [w:] La memoria novelada, eds. H.L. Hansen, J.C. Cruz Suárez, Bern 2012. Maestre F.E., Contra el olvido. Historia y memoria de la guerra civil, Barcelona 2006. Prado B., Mala gente que camina, Madrid 2011. Rousso H., The Vichy Syndrome. History and Memory in France since 1944, Cambridge 1991. Souto L.C., Panorama sobre la expropiación de niños en la dictadura franquista. Propuesta termi‑ nológica, estado de la cuestión y representaciones en la ficción, „Kamchatka” 2014, nr 3, [online] https://doi.org/10.7203/kam.3.3582. Souto L.C., Las narrativas sobre la apropiación de menores en las dictaduras española y argentina. El relato de la memoria y el de la identidad, „Olivar” 2013, Vol. 14, nr 20, [online] http:// www.memoria.fahce.unlp.edu.ar/art_revistas/pr.6618/pr.6618.pdf. Souto L.C., Mala gente que camina. De la expropiación a la reconstrucción de la memoria, „Olivar” 2011, Vol. 12, nr 16, [online] http://www.memoria.fahce.unlp.edu.ar/art_revistas/ pr.5122/pr.5122.pdf. i czasach frankizmu autorstwa najmłodszego pokolenia pisarzy postpamięciowych: powieść jako przeżyte doświadczenie, powieść rekonstruująca przeszłość oraz powieść kontestująca – najrzadziej stosowana ze względu na eksperymentalne połączenie technik narracyjnych i możliwość nowych interpretacji uwzględniających krytyczny głos anonimowego czytelnika, tym samym stanowiąc typ autotematycznej (autorefleksyjnej) powieści (novela vivencial, reconstructiva, contestataria). E. Liikanen, Pasados imaginados. Políticas de la forma literaria en la novela española sobre la guerra civil y el franqu‑ ismo, [w:] La memoria novelada, red. H.L. Hansen, J.C. Cruz Suárez, Bern 2012, s. 43­‑53. Politeja 2(47)/2017 Różne oblicza pamięci historycznej… 113 Vinyes R., Irredentas. Las presas políticas y sus hijos en las cárceles franquistas, Madrid 2010. Vinyes R., Asalto a la memoria. Impunidades y reconciliaciones, símbolos y éticas, Barcelona 2011. Vinyes R., Armengou M., Belis R., Los niños perdidos del franquismo, Barcelona 2002. Young J., Toward a Received History of the Holocaust, „History and Theory” 1997, nr 36, [online] https://doi.org/10.1111/0018­‑2656.00029. Zeitlin F., The Vicarious Witness. Belated Memory and the Authorial Presence in Recent Holocaust Literature, „History and Memory” 1998, nr 10. Marta KOBIELA­‑KWAŚNIEWSKA – doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa i adiunkt w Zakładzie Hispanistyki Uniwersytetu Śląskiego. Prowadzi badania i publikuje artykuły dotyczące problematyki dialogu kultur i literatur współczesnego hiszpańskiego polisystemu literackiego, ujmowanej z perspektywy galisyjsko­ ‑hiszpańskiej. Zajmuje się także teoretycznymi i praktycznymi aspektami przekładu międzykulturowego z języków galisyjskiego i hiszpańskiego na język polski. Jej ostatnie badania dotyczą zagadnienia pamięci historycznej w najnowszej prozie hiszpańskiej podejmującej tematykę wojny domowej w Hiszpanii. W ramach pracy dydaktycznej poszerza swoje zainteresowania o tłumaczenia specjalistyczne. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.09 Małgorzata Gaszyńska­‑Magiera Uniwersytet Warszawski m.gaszynska­‑[email protected] Przekład literacki jako postpamięć w podróży O warunkach recepcji polskich powieści o tematyce postpamięciowej w Hiszpanii Abstract Literary Translation as Travelling Memory. On the Circumstances of the Reception of Polish Postmemorial Novels in Spain The phenomenon of the translation of postmemorial novels could be interpreted as a case of a so called travelling memory. The notion of postmemory connotes a temporal shift, while the process of translation implies a spacial one. In order to study the reception of such literary works in a foreign context, it is necessary not only to take into account such aspects as the knowledge of the receiving public about their historical background and the source literary system but also the existence – or lack – of parallel literary forms of expressing memory in the target culture. In the article, conditions of the reception in Spain of three Polish postmemorial novels, Weiser Dawidek by Paweł Huelle, Hanemann by Stefan Chwin and Tworki by Marek Bieńczyk, are discussed on. Keywords: postmemory, literary translation, reception, contemporary Polish novel Słowa kluczowe: postpamięć, przekład literacki, recepcja, polska powieść współczesna 116 Małgorzata Gaszyńska­‑Magiera Politeja 2(47)/2017 Postpamięć jako fenomen psychologiczny Marianne Hirsch1 zdefiniowała postpamięć jako pamięć odziedziczoną czy wręcz fałszywą, bo dotyczącą wydarzeń, których nie doświadczyło się osobiście. To pamięć traumy zbiorowej2 ujawniająca się w drugim lub kolejnym pokoleniu. Termin ten opisuje pokoleniowe doświadczenie potomków Ocalonych, którzy dorastali w świecie naznaczonym tragedią poprzedniej generacji, generacji rodziców lub dziadków, tragedii, która miała miejsce przed ich narodzeniem. Ta cudza trauma przenika jednak ich życie, ich codzienność, nie można przed nią uciec. Przedstawiciele drugiego pokolenia żyją w cieniu potwornych wydarzeń, niemożliwych ani do zrozumienia, ani do zracjonalizowania. W konsekwencji nie są oni w stanie stworzyć własnej, odrębnej narracji, ponieważ znajdują się pod nieustannym wpływem wydarzeń, które nie były ich udziałem. To przez nie są kształtowani, a ich własne doświadczenia i historia ulegają w związku z tym deformacji i przewartościowaniu3. Prace Hirsch zainspirowały do zajęcia się tą problematyką badaczy zajmujących się różnymi dziedzinami wiedzy. Jej tezy wzbudzały niekiedy także nieufność i krytykę. Jedną z kwestii, która powodowała największe wątpliwości, była dziedziczność pamięci. Stawiano więc pytania o to, czy pamięć rzeczywiście można przejąć po najbliższych, cudze wspomnienia traktować jak własne, oddzielić to, co rzeczywiście odziedziczone, od wiedzy nabytej choćby w procesie formalnej edukacji. Spór dotyczący istnienia takiego zjawiska jak postpamięć, który toczył się głównie w środowisku kulturoznawców i socjologów, ma już długą historię4, nie jest to jednak miejsce na dokładne omawianie różnych stanowisk badawczych. Chciałabym natomiast odwołać się do badań realizowanych na gruncie psychiatrii, a w szczególności do prac prowadzonych przez Marię Orwid, a później – przez jej wychowanków. Była ona uczestniczką tzw. programu oświęcimskiego, który został zainicjowany w 1959 roku przez doktorów Stanisława Kłodzińskiego i Antoniego Kępińskiego przy krakowskiej Katedrze Psychiatrii5. Jego celem było wypracowanie profesjonalnych form pomocy byłym więźniom obozów koncentracyjnych. Systematyczne badania ukierunkowane na ofiary Zagłady podjął zespół stworzony przez Marię Orwid w latach 1989­‑1992, przy czym niemal jednocześnie 1 2 3 4 5 M. Hirsch, Family Pictures. Maus, Mourning and Post­‑Memory, „Discourse” 1992­‑1993, Vol. 15, nr 2, s. 4. Traumę kolektywną definiuje się jako urazy psychiczne przeżywane jednocześnie przez wielu ludzi, przy czym podstawa tego przeżycia jest wspólna. Składające się na tę zbiorowość jednostki łączy to, że są ofiarami. M. Orwid, Trauma, Kraków 2009, s. 11­‑13. M. Hirsch, The Generation of Postmemory, „Poetics Today” 2008, Vol. 29, nr 1, s. 107, [online] https:// doi.org/10.1215/03335372­‑2007­‑019. Zob. G. Weissman, Fantasies of Witnessing. Writing and Visual Culture after the Holocaust, New York 2004; R. Crownshaw, The Afterlife of Holocaust Memory in Contemporary Literature and Culture, Basingstoke 2010, Palgrave Macmillan Memory Studies; B. Sarlo, Tiempo Pasado. Cultura de la memoria y giro subjetivo. Una discusión, Buenos Aires 2005. M. Orwid, Przeżyć… i co dalej?, rozmawiają K. Zimmerer, K. Szwajca, Kraków 2006, s. 159. Politeja 2(47)/2017 Przekład literacki jako postpamięć… 117 zaczęto przeprowadzać wywiady również z dziećmi Ocalonych6. Praca w grupie, w której znaleźli się zarówno rodzice, jak i dzieci, ujawniła głęboką więź międzypokoleniową, wyrażającą się z jednej strony, w nadmiernym poczuciu odpowiedzialności dzieci za życie, szczęście i spokój rodziców, a z drugiej – w olbrzymiej koncentracji rodziców na życiu swo‑ ich dzieci7. W wyniku badań dostrzeżono powtarzający się w wielu rodzinach schemat: Ocaleni, świadomi swoich problemów emocjonalnych, chcąc chronić dzieci przed traumą, nie rozmawiali z nimi o wojennych przejściach. Tymczasem dzieci na ogół zdawały sobie sprawę z istniejących w rodzinie niepokojów, nawet jeśli są one pomijane milczeniem. Tajemnica w rodzinie rodzi lęk8, bo ze sprawami niewyjaśnionymi i nienazwanymi dzieci nie umieją sobie radzić. Klimat tych domów Orwid określała jako „emocjonalnie trudny”, ponieważ pod pozorami zwyczajności i normalności ukrywały się niejasne i nieokreślone napięcia i tajemnice9. Do złamania tabu dochodziło zazwyczaj, gdy rodzice uznawali, że ich dzieci są wystarczająco dojrzałe10, czyli w okresie adolescencji, w którym młody człowiek zaczyna budować własną tożsamość. Wyniki badań wykazały, że dla pokolenia potomków Ocalonych centralne w tym procesie stało się doświadczenie traumy wojennej, a konkretnie lojalność wobec tych, którzy cierpieli w okresie Holocau‑ stu11. Doświadczeniem pokoleniowym dla przedstawicieli drugiej generacji okazał się, podobnie jak dla ich rodziców, Holokaust, a podstawowym wyróżnikiem to, że świat, jaki znają, to świat po Zagładzie12. W świetle ustaleń psychiatrów, opartych na wieloletnich badaniach empirycznych, trudno negować istnienie takiego zjawiska jak postpamięć, zarówno w sferze przeżyć indywidualnych, jak i zbiorowych. Omawiane pojęcie powstało, by scharakteryzować specyficzne doświadczenia dzieci Ocalonych z Zagłady, jednak jego zakres stopniowo powiększał się i, zgodnie z sugestią Hirsch, znajduje zastosowanie w badaniach nad sytuacją każdego społeczeństwa posttotalitarnego. 6 7 8 9 10 11 12 Badania te prowadzono w ramach programu „Judaica”, kierowanego przez profesora Józefa Gierowskiego, twórcę pierwszego w Polsce Zakładu Historii i Kultury Żydów. Pamięć trzeba otworzyć, z profesor Marią Orwid rozmawia Ewa Koźmińska­‑Frejlak, „Midrasz” 2005, Vol. 7­‑8, s. 21. M. Orwid, Przeżyć…, s. 279. Pamięć trzeba otworzyć, s. 20. M. Orwid, Przeżyć…, s. 281. Tamże, s. 283. Tamże, s. 285. Pamięć trzeba otworzyć, s. 18. Ponadto udało się wyodrębnić zespół objawów nerwicowych, typowych dla postpokolenia w młodym wieku, takich jak silny związek z rodzicami, objawiający się lękiem separacyjnym, trudności adaptacyjne w szkole i przedszkolu, częste choroby somatyczne, samotność, dojrzałość ponad wiek. Z kolei życie dorosłe przedstawicieli drugiej generacji cechowało się nieustabilizowanym życiem osobistym, trudnościami w nawiązywaniu kontaktów społecznych, zwłaszcza z płcią przeciwną, częstszymi niż w innych grupach rozwodami i niesformalizowanymi relacjami, poczuciem osamotnienia i izolacji, tzw. lękiem uogólnionym, trudnościami w bliskości partnerskiej, skłonnością do depresji, poczuciem winy i krzywdy oraz nieadekwatną do poziomu wykształcenia, to jest zbyt niską, pozycją zawodową. Przeżyć…, s. 285­‑286. 118 Małgorzata Gaszyńska­‑Magiera Politeja 2(47)/2017 Powieść jako jeden z przejawów postpamięci Postpamięć znajduje odzwierciedlenie w różnych obszarach ludzkiej aktywności. Przejawia się na przykład na poziomie społeczności lokalnych, gdy młodzi ludzie szukają śladów dawnych mieszkańców, których wspomnienie zamazało się lub zostało wyparte, jak działo się często w przypadku ludności żydowskiej13. Dziedziczone traumy odzwierciedlają się także w różnych sferach działalności artystycznej: sztukach plastycznych, architekturze, filmie, teatrze, a także w literaturze. Polskie postpokolenie odczuwa potrzebę wyrażenia nienazwanych wcześniej urazów lub wręcz widzi w ekspresji tłumionych długo uczuć rodzaj autoterapii. Krakowskie badania wykazały, że strategia niemówienia o traumach wojennych dominowała w rodzinach Ocalonych, co więcej, to milczenie rozciągało się na ich powojenne historie: Opowieść o życiu po Holocauście to zwykle historia lakoniczna, niedopowiedziana, ledwo naszkicowana14. Podobne problemy z ekspresją własnych uczuć i przeżyć miewają przedstawiciele generacji dzieci, stąd Krzysztof Szwajca nazywa je „pokoleniem, które uczy się mówić”15, a Maria Orwid powtarza za Imre Kertészem tezę o potrzebie otwarcia pamięci16. Trzeba jednak mieć na uwadze, że postpamięcią nie są obarczone wyłącznie dzieci Ocalonych z Zagłady, ale także potomkowie tych, którzy w czasie wojny występowali w rolach katów lub świadków. Oni także w różny sposób opowiadają swoje historie. To grupa dużo większa niż potomkowie Ocalonych, których liczbę szacuje się na nie więcej niż kilkaset osób17. Innymi słowy, we współczesnej Polsce nie trzeba mieć korzeni żydowskich, by odczuwać potrzebę zmierzenia się z traumą Holokaustu. Zagłada ciągle znajduje się w centrum zbiorowej świadomości, mimo upływu lat pamięć o niej nie chce zniknąć ani nie pozwala się wytłumić18. Tkwi w sercu kultury posttraumatycznej jako uraz zadawniony i wyparty, który niespodziewanie powraca i poddaje rewizji aktu‑ alną rzeczywistość19. 13 14 15 16 17 18 19 Przykładem może być projekt „Światło pamięci przywraca życie… Żydowski Pejzaż Grodziska Wielkopolskiego”, zrealizowany przez licealistów z Zespołu Szkół im. Jana Pawła II w Ptaszkowie w roku szkolnym 2013/2014, [online] http://www.eszkola­‑wielkopolska.pl/eszkola/projekty/ gimnazjum­‑ptaszkowo/szalom, 15 I 2016. K. Szwajca, Problemy tożsamości u dzieci ofiar Holocaustu, [online] http://dzieciholocaustu.org.pl/ szab3.php?s=ostatni_szwajca.php, 10 I 2016. Autor ilustruje tę myśl przykładem: Oto typowe zakoń‑ czenie wojennej opowieści ocalonego: Po ukończeniu studiów wyszłam za mąż i wyjechałam na Śląsk, gdzie cały czas pracowałam jako ekonomistka w zakładzie przemysłowym. Mam dwie wspaniałe córki, obie ukończyły wyższe studia, czworo wnucząt. W 1995 roku rozwiodłam się z mężem. Od 1992 roku jestem emerytką. K. Szwajca, Pokolenie, które uczy się mówić, „Midrasz” 2005, Vol. 7/8, s. 40. Pamięć trzeba otworzyć, s. 17. K. Szwajca, Problemy tożsamości u dzieci ofiar Holocaustu. K. Bojarska, Historia Zagłady i literatura niepiękna. „Tworki” Marka Bieńczyka w kontekście kultury posttraumatycznej, „Pamiętnik Literacki” 2008, R. 48, nr 2, s. 95. Tamże, s. 91. Politeja 2(47)/2017 Przekład literacki jako postpamięć… 119 Ponadto polska postpamięć nie musi wcale dotyczyć wyłącznie traum związanych bezpośrednio z Zagładą, przeżywanych z pozycji ofiary, świadka lub współwinnego. Doświadczenia wojenne dotknęły każdą rodzinę w Polsce i, z uwagi na sytuację polityczną i grożące poważne represje za udział w konspiracji powiązanej z rządem londyńskim, długo nie były przedmiotem rozmów nawet w środowisku najbliższych. Katyń, powstanie warszawskie, przynależność do Armii Krajowej stanowiły tematy tabu. W wielu domach zaczęto otwarcie mówić o tych sprawach dopiero po 1980 roku, a nawet u progu kolejnego dziesięciolecia, czyli wraz z odrodzeniem się niepodległego ­państwa. Warto o tym pamiętać, choćby po to, by nie doszukiwać się za wszelką cenę tematyki Zagłady w każdym utworze, który w jakiś sposób nawiązuje do przeszłości. Przykładem takiej nadinterpretacji jest artykuł Anny Mach, w którym autorka, wbrew jawnie wyartykułowanym intencjom autora, czyta powieść Weiser Dawidek Pawła Huellego jako książkę o antysemityzmie i Holokauście20. Tymczasem w prowadzonych w Krakowie w latach 60. badaniach oświęcimskich nie różnicowano doświadczeń ofiar ze względu na ich pochodzenie: Nikt nawet nie zastanawiał się nad tym, żeby w naszych badaniach poruszać sprawy narodowościowe. By dzielić cierpienie na żydowskie i nieżydowskie21. Refleksja nad specyfiką doświadczenia żydowskiego przyszła później. Dziś także niektórzy badacze przestrzegają przed absolutyzowaniem własnego cierpienia, które wyraża się słowami: moja trauma jest większa od twojej, i które w ostatecznym rachunku służy do obrony systemu wartości uważanego za jedynie słuszny22. Trzeba na koniec dodać, że do traumatycznych doświadczeń będących konsekwencjami II wojny światowej należy zaliczyć niechciane zmiany miejsca zamieszkania, do których dochodziło z różnych powodów: np. utraty domu i bliskich, poszukiwania pracy i lepszych warunków życia, ale także w wyniku tzw. repatriacji z ziem, które znalazły się w granicach Związku Radzieckiego, lub przymusowych przesiedleń. Jednym z efektów przesunięcia granic Polski na zachód było to, że wielu migrantów znalazło się na terenach zamieszkałych przed wojną przez ludność niemiecką. Przeszłość tych obszarów była pomijana w oficjalnym dyskursie, który promował tezę o powrocie Polaków na stare ziemie piastowskie. Jednak prędzej czy później nowi mieszkańcy tych terenów musieli się skonfrontować z trudnymi pytaniami: kto był tu przed nami? Kim byli właściciele domów, w których mieszkamy? Jakie mamy prawo, by tu żyć? Znamienne jest, że z tymi pytaniami zmierzyli się dopiero przedstawiciele drugiego pokolenia, to oni również upomnieli się o wyciągnięcie z niebytu przedwojennej historii tych ziem. 20 21 22 A. Mach, Kłopotliwa (nie)pamięć o Zagładzie. Wymazywanie żydowskości w recepcji i ekranizacji „We‑ isera Dawidka” Pawła Huellego, „Rocznik Komparatystyczny – Komparatistisches Jahrbuch” 2014, s. 332­‑351. M. Orwid, Przeżyć…, s. 167. A.D. Moses, Empire, Colony, Genocide. Conquest, Occupation, and Subaltern Resistance in World His‑ tory, New York–Oxford, 2010, s. 6. 120 Małgorzata Gaszyńska­‑Magiera Politeja 2(47)/2017 Jeśli się weźmie to wszystko pod uwagę, nie będzie dziwić, że polska proza podejmująca tematykę postpamięciową jest bardzo obfita. Nie ma tu miejsca na katalog nazwisk i tytułów23. Warto jednak podkreślić, że debata wokół wojennej i powojennej przeszłości wcale się nie skończyła i rozwija się, zarówno na płaszczyźnie literackiej, jak i krytycznoliterackiej, mimo że do głosu doszła już trzecia generacja. Na język hiszpański zostały przełożone, jak dotąd, trzy polskie powieści zaliczane do nurtu postpamięciowego (zob. tabela poniżej). Wszystkie zostały wydane w Hiszpanii. Przedmiotem mojej refleksji nie jest jednak tłumaczenie jako takie i jego ocena ani skuteczność obranych strategii translatorskich. Chciałabym zwrócić uwagę na okoliczności odbioru tych książek w kulturze docelowej. Interesują mnie przede wszystkim te cechy kontekstu recepcji, które wyraźnie odróżniają go od kontekstu rodzimego i, w konsekwencji, mogą wpłynąć na reinterpretację przywołanych utworów przez czytelników przekładu. Innymi słowy, zamierzam opisać warunki, jakie determinują przyjęcie elementów polskiej postpamięci w diametralnie innym kontekście kulturowym. Autor Tytuł oryginału Rok wydania Tłumacz(e) Tytuł hiszpański Rok wydania przekładu Wydawnictwo przekładu Paweł Huelle Weiser Dawidek 1987 Pilar Gil Cánovas ¿Quién es Weiser Dawidek? 1991 Seix Barral Stefan Chwin Hanemann 1995 Jerzy Sławomirski i Ana Rubió El doctor Hanemann 2005 Acantilado Marek Bieńczyk Tworki 1999 Maila Lema Quintana Tworki (El manicomio) 2010 Acantilado Wszyscy wymienieni autorzy urodzili się po wojnie (Huelle ur. 1947, Chwin ur. 1949, Bieńczyk ur. 1956), są zatem reprezentantami postpokolenia. Dwie pierwsze książki, których akcja rozgrywa się w powojennym Gdańsku, są rodzajem zapisu zmagań młodych bohaterów z niejasną i tajemniczą atmosferą miasta, zawieszonego między dwoma kulturami. Bieńczyk natomiast w nowatorski sposób podejmuje temat Zagłady, świadomie podkreślając dystans czasowy, jaki dzieli narratora od opisywanych wydarzeń, i stawiając pytanie: jak pisać o Szoa ponad pół wieku później? Przekład w perspektywie transkulturowej Przekład literacki jest aktem ze swej istoty transgresyjnym: Sztuka przekładu powsta‑ ła z chęci transgresji, zrozumienia obcego i nieznanego, które uwalnia od lęku – pisała 23 Zob. np. M. Cuber, Metonimie Zagłady. O polskiej prozie lat 1987­‑2012, Katowice 2013, Prace Nauko‑ we Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, nr 3027; A. Ubertowska, Świadectwo, trauma, głos. Literackie reprezentacje Holokaustu, Kraków 2007, Modernizm w Polsce, t. 16. Politeja 2(47)/2017 Przekład literacki jako postpamięć… 121 Bożena Tokarz24. Przez transgresję rozumie się postawę prowadzącą do podejmowania wyzwań, pokonywania barier, przekraczania granic25. Transgresja kultury polega na dążeniu do przesuwania granic akceptacji form ekspresji. Dlatego działania o charakterze transgresyjnym mogą być postrzegane jako wyzwanie dla obowiązujących norm i wartości, a nawet – ponieważ kwestionują kanony etyczne i estetyczne – jako zagrożenie dla zastanego systemu kulturowego. Nie jest dziwne zatem, że niekiedy prowokują krytyczne, wręcz obronne, reakcje. Konsekwencje aktów transgresji bywają różne, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Mogą one zatem prowadzić do otwarcia się na przestrzeń odmiennego obszaru kulturowego, mogą także spowodować odrzucenie, a w efekcie – zmarginalizowanie i alienację. Nośnik transgresji, jakim jest przekład, przekroczywszy barierę obcej kultury, ma szansę wprowadzenia w jej obszar nowych form literackich, czyli „odświeżenia repertuaru”, jak powiedziałby Itamar Even­‑Zohar26, wzbogacenia jej nowymi treściami, wreszcie – zadomowienia się w niej, czyli, by ponownie odwołać się do teorii polisystemów, przekształcenia się w element systemu kultury przyjmującej. Może się jednak zdarzyć i tak, że ładunek obcości, jaki dany przekład niesie ze sobą na płaszczyźnie formalnej bądź treściowej, jest tak duży, że okaże się nie do przyjęcia dla członków docelowej wspólnoty kulturowej, co spowoduje jego odrzucenie i zepchnięcie na peryferie ­systemu. Na przekład prozy postpamięciowej można spojrzeć z jeszcze innej perspektywy. W ramach dynamicznie rozwijających się badań nad pamięcią zaczyna się mówić o jej transkulturowym wymiarze. Zwraca się uwagę na to, że artefakty będące jej nośnikami mogą być przenoszone w kontekst kulturowy – czasowy lub przestrzenny – dla którego nie były pierwotnie przewidziane. Ten nowy kontekst dopisuje im znaczenia, uwalnia kolejne interpretacje. Zjawisko to bywa też nazywane „pamięcią w podróży” (travelling memory)27. Przykładem tego, w jaki sposób pamięć nabiera transkulturowych znaczeń, jest historia Babi Yar Park w Denver, krajobrazowego monumentu zbudowanego, by upamiętnić masowe egzekucje głównie ludności żydowskiej wykonywane przez Niemców podczas II wojny światowej w podkijowskim wąwozie. Powodem zlokalizowania pomnika w Kolorado była nie tylko potrzeba wyrażana przez żyjącą tam dużą wspólnotę osób pochodzenia ukraińskiego, ale także domniemane podobieństwo 24 25 26 27 B. Tokarz, Tabu i autocenzura w przekładzie, [w:] Tabu w przekładzie, red. P. Fast, N. Strzelecka, Katowice 2007, s. 7, Studia o Przekładzie, nr 23. T. Paleczny, Transgresja jako następstwo kontaktu kulturowego, [w:] Transgresja w kulturze, red. T. Paleczny, J. Talewicz­‑Kwiatkowska, Kraków 2014, s. 9, Varia Culturalia. I. Even­‑Zohar, Miejsce literatury tłumaczonej w polisystemie literackim, przeł. M. Heydel, [w:] Współ‑ czesne teorie przekładu. Antologia, red. P. Bukowski, M. Heydel, Kraków 2009, s. 195­‑203. Termin ten ma syntetycznie opisywać zjawisko polegające na tym, że ludzie, media, treści i działania zaangażowane w tworzenie pamięci kulturowej znajdują się w nieustannym ruchu, w podróży przez czas i przestrzeń, w poprzek wszelkich – politycznych, społecznych i językowych granic. A. Earl, A. Rig­ney, Travelling Memory, „Parallax” 2011, Vol. 17, nr 4, s. 11­‑12, [online] https://doi.org/10.10 80/13534645.2011.605570. 122 Małgorzata Gaszyńska­‑Magiera Politeja 2(47)/2017 lokalnego krajobrazu do parowu, w którym rozstrzeliwano więźniów. W czasach zimnej wojny w Babi Yark Park widziano także symbol protestu przeciw działaniom sowieckiego reżimu na Ukrainie. W XXI wieku umieszczono tam fragment żelaznej konstrukcji odzyskanej z ruin World Trade Center, by uczcić ofiary zamachu z 11 września 2001 roku. Nadało to pomnikowi ukraińskiej tragedii nowe funkcje: wyrażania wzajemnej empatii ukraińskiej społeczności w Denver i mieszkańców Nowego Jorku, okazywania wspólnoty w cierpieniu bez względu na pochodzenie, wreszcie – podkreślenia roli międzynarodowej solidarności28. Jednak taką ingerencję w przestrzeń pomnika można postrzegać również jako wyraz braku szacunku dla uczuć przedstawicieli innych kultur i próbę narzucenia im amerykańskiego punktu widzenia przez gloryfikację własnej tragedii29. Innymi słowy, byłaby to demonstracja władzy w przestrzeni symbolicznej30. Tłumaczenia utworów literackich o tematyce postpamięciowej wydają się niemal prototypowymi przykładami pamięci w podróży. Już sam termin „postpamięć” konotuje znaczne przesunięcie czasowe, jednoznacznie sugerując, że chodzi o traumy zadawnione. Przekład i wydanie takiej książki w innym kraju powoduje przemieszczenie przestrzenne tej pamięci. Pierre Bourdieu wskazywał, że tłumaczone utwory nie przenoszą z sobą kontekstu, w jakim powstały, w związku z tym zostają odarte ze znaczeń, które ten kontekst wnosił do ich rozumienia. Wrzucone w inną sytuację odbioru, nabierają nowych sensów, w skrajnym przypadku sprzecznych z intencjami autora31. Przetłumaczona proza postpamięciowa zderza się w kulturze docelowej z cudzą pamięcią, odwołującą się do innych zdarzeń i doświadczeń, mniej lub bardziej traumatyczną, w mniejszym lub większym stopniu przepracowaną. W rezultacie może doczekać się nieoczekiwanych, zaskakujących interpretacji, zmodyfikować spojrzenie odbiorców przekładu na własną pamięć, może także pozostać niezrozumiała i w konsekwencji – odrzucona. Pierwszym krokiem do badań nad postpamięcią, której podróż w przestrzeni realizuje się za pomocą przekładu literackiego, jest próba opisania różnych wymiarów i aspektów kontekstu docelowego. Istotnymi elementami tego kontekstu są: wiedza odbiorców o świecie, o jakim mówi dany utwór, wiedza o systemie literackim, w jakim powstał, a także istnienie lub brak w kulturze docelowej paralelnych schematów literackich oraz pokrewnych form wyrażania pamięci. 28 29 30 31 L. Bond, J. Rapson, Introduction, [w:] The Transcultural Turn. Interrogating Memory Between and Be‑ yond Borders, red. J. Rapson, L. Bond, Berlin 2004, s. 3­‑4. Tamże, s. 7. Tu nieuchronnie przychodzą na myśl skojarzenia z działaniami Ministerstwa Obrony Narodowej. Na organizatorach uroczystości upamiętniających święta narodowe próbuje się wymusić czytanie w ich trakcie tzw. apelu smoleńskiego, po to, by narzucić własną narrację. W tym przypadku zasadniczym celem jest nie tyle inne odczytanie znaczenia danego święta, ile gloryfikowanie ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu przez zrównanie ich z bohaterami wojen lub powstań. To typowy akt przemocy symbolicznej. P. Bourdieu, Les conditions sociales de la circulation international des idées, „Actes de la recherche en science sociales” 2002, nr 5, s. 3­‑8, [online] https://doi.org/10.3917/arss.145.0003. Politeja 2(47)/2017 Przekład literacki jako postpamięć… 123 Wiedza Hiszpanów o rzeczywistości wojennej w Polsce Zrozumienie tekstu polega na uchwyceniu jego spójności, co literaturoznawcy i językoznawcy zgodnie określają jako zdolność odbiorcy do powiązania z tekstem odpowiednich elementów rzeczywistości pozajęzykowej32. Odbiorca przekładu jest w stanie śledzić strukturę tekstu i rozszyfrować występujące w nim elementy znaczeniowe, jeśli ten tekst odwołuje się do informacji, jakie czytelnik posiada na temat kultury wyjściowej lub do wyobrażeń o niej33. Dlatego tak ważne jest, by badając recepcję utworów literackich jawnie nawiązujących do rzeczywistych wydarzeń, określić, jaki jest stan wiedzy docelowego czytelnika na ich temat. Na początek trzeba podkreślić zasadniczą różnicę doświadczeń historycznych, jakie były udziałem społeczności hiszpańskiej i polskiej w latach 30. i 40. XX wieku. Hiszpanie przeżyli koszmar wojny domowej lat 1936­‑1939, ale, mimo że generał Franco wspierał III Rzeszę, zawierał z nią umowy o współpracy wojskowej, wywiadowczej i gospodarczej, tzw. Państwo Hiszpańskie (Estado Español) nigdy nie zaangażowało się bezpośrednio w II wojnę światową. Lata 1945­‑1953 były okresem niemal całkowitej izolacji Hiszpanii na arenie międzynarodowej. Z krajami bloku komunistycznego kraj ten nie utrzymywał stosunków dyplomatycznych ani kulturalnych. Represyjna cenzura skutecznie blokowała wymianę literacką. W oficjalnym dyskursie III Rzeszę i jej działania ukazywano w możliwie dobrym świetle34. Nie było w nim miejsca na Zagładę Żydów, obozy koncentracyjne, stosunek Niemców do mieszkańców krajów okupowanych. Stopniową zmianę tej sytuacji można było zaobserwować po śmierci generała Franco i transformacji ustrojowej, która po niej nastąpiła. Jednak z niektórymi sprawami przeciętny Hiszpan miał okazję skonfrontować się dopiero w XXI wieku. Dotyczy to m.in. Zagłady Żydów. Wiedza o Szoa zaczęła stopniowo przedzierać się do powszechnej świadomości dopiero pod koniec lat 60. ubiegłego stulecia, a najważniejsze teksty na jej temat, literackie i dokumentalne, zaczęto wydawać dopiero na przełomie wieków. Dzisiaj Hiszpanie czerpią informacje o II wojnie światowej przede wszystkim z podręczników szkolnych. Siłą rzeczy prezentują one obraz syntetyczny, koncentrujący się na najważniejszych faktach i na najważniejszych graczach. Polskę wymienia się w nich jedynie w kontekście inwazji na jej ziemie, która rozpoczęła wojnę. Tematyka Zagłady jest poruszana, z badań jednak wynika, że jest prezentowana w formie „aseptycznej” narracji relacjonującej suche fakty i eksponującej logikę tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, natomiast brakuje w niej głosu ofiar35. W konsekwencji 32 33 34 35 Encyklopedia językoznawstwa ogólnego, red. K. Polański, Wrocław 1995, s. 505; J. Lalewicz, Semantycz‑ ne wyznaczniki lektury, [w:] Problemy odbioru i odbiorcy, red. T. Bujnicki, J. Sławiński, Wrocław 1977, s. 10, Z Dziejów Form Artystycznych w Literaturze Polskiej, t. 47. C. Karolak, Problemy odbioru tekstu literackiego w warunkach obcokulturowych, „Lingua ac Communitas” 1999, Vol. 9, s. 139. J.R. Richart, Literatura española de tema alemán (siglo XX), [online] http://cvc.cervantes.es/literatura/aih/pdf/09/aih_09_2_039.pdf, 25 VII 2015. http://mugak.eu/revista­‑mugak/no­‑49/grupo­‑eleuterio­‑quintanilla­‑pensad­‑que­‑esto­‑ha­‑sucedido­ ‑una­‑propuesta­‑didactica­‑sobre­‑el­‑holocausto, 18 I 2016. 124 Małgorzata Gaszyńska­‑Magiera Politeja 2(47)/2017 wiedza przeciętnego Hiszpana o II wojnie światowej jest silnie zestereotypizowana i podporządkowana logice przyczynowo­‑skutkowej. Nie jest on jednak świadom, na przykład, różnic w sytuacji mieszkańców państw znajdujących się pod niemiecką okupacją. Literatura polska w Hiszpanii Wiedzę o świecie można czerpać, oczywiście, nie tylko z podręczników szkolnych i mediów, ale także z utworów literackich. Tłumaczenia tekstów artystycznych, zwłaszcza prozy, dostarczają zarówno informacji o kraju, z jakiego pochodzą, jak i kształtują pewną wizję jego kultury. Dlatego istotne staje się pytanie, czy dzieła polskich autorów zostały przetłumaczone na hiszpański (a jeśli tak, to których), czy wydano je w Hiszpanii i czy zaistniały w tamtejszej kulturze literackiej. Innymi słowy, warto sprawdzić, czy w Hiszpanii powstał kanon literatury polskiej i, ewentualnie, jakie utwory się nań ­składają. Do czasu wybuchu wojny domowej trudno mówić o obecności literatury polskiej w Hiszpanii, skoro niemal jedynym pisarzem, którego książki publikowano, był Henryk Sienkiewicz36, a przekłady jego utworów, wykonywane niebezpośrednio, ale za pośrednictwem wcześniejszych tłumaczeń francuskich, były niskiej jakości. W okresie dyktatury generała Franco cenzura skutecznie blokowała publikacje, których autorzy pochodzili z krajów bloku komunistycznego, dlatego nieliczne książki polskich pisarzy wówczas wydawane wychodziły spod pióra twórców przebywających na emigracji, takich jak Sergiusz Piasecki, Józef Mackiewicz czy Witold Gombrowicz. Pod koniec lat 70., po upadku dyktatury generała Franco, wydawcy, aby nadrobić zaległości, zaczęli publikować współczesną klasykę światową, a także poszerzali ofertę, próbując zainteresować czytelników literaturą krajów, których kultura była w Hiszpanii mało znana37. Skorzystała na tym także proza polska, na rynek wydawniczy stopniowo zaczęto wprowadzać dzieła najważniejszych pisarzy międzywojennych: Brunona Schulza, Stanisława Witkiewicza, Jarosława Iwaszkiewicza, a później również utwory autorów młodszej generacji, Andrzeja Szczypiorskiego i Jerzego Andrzejewskiego38. Na przełomie XX i XXI wieku pojawiły się także pojedyncze książki pisarzy, którzy zaczęli święcić sukcesy po transformacji ustrojowej: Panna Nikt Tomka Tryzny (1998), Kabaret metafizyczny Manueli Gretkowskiej (2000), Prawiek Olgi Tokarczuk (2001), Madame Antoniego Libery (2002), Wojna polsko­‑ruska pod flagą biało­‑czerwoną Doroty Masłowskiej (2005), Dukla (2003), Dziewięć (2004) Andrzeja Stasiuka, Inne rozkosze Jerzego Pilcha (2005). Trudno jednak mówić, by zdobyły 36 37 38 B. Zaboklicka, Literatura polska w Hiszpanii. Obecna, choć nieznana, [w:] Polonistyka bez granic, t. 1: Wiedza o literaturze i kulturze, red. R. Nycz, W. Miodunka, T. Kunz, Kraków 2010, s. 576. Tamże, s. 573. Obszerne informacje dotyczące obecności literatury polskiej w Hiszpanii okresu dyktatury znajdzie czytelnik w opracowaniu Ilony Narębskiej Literatura polaca en España (1939­‑1975). Autores, editores, traductores, Wrocław 2015, Biblioteka Iberoromańska, t. 1. Politeja 2(47)/2017 Przekład literacki jako postpamięć… 125 duży rozgłos. Tłumaczono na język hiszpański również polską poezję współczesną39, ale trzeba pamiętać, że czytelnicy poezji stanowią stosunkowo wąską grupę odbiorców. O pewnej popularności można mówić w przypadku dwojga noblistów: Czesława Miłosza i Wisławy S­ zymborskiej. Prawdziwy sukces odnieśli w Hiszpanii tylko dwaj pisarze: Stanisław Lem i Ryszard Kapuściński, a spośród autorów literatury popularnej – Andrzej Sapkowski. W sumie jednak literatura polska pozostaje tam zjawiskiem niszowym. Wydania książek polskich autorów są postrzegane jako wydarzenia odosobnione, hiszpańscy czytelnicy nie są w stanie usytuować ich na tle innych utworów, bo ich po prostu nie znają. Czytelnicy zapoznają się z dziełem Gombrowicza, Lema czy Kapuścińskiego, ale nie mają wizji kul‑ tury, do której ci autorzy przynależą, tak jak ją mają w przypadku Shakespeare’a czy Bal‑ zaca40. Kanon literatury polskiej po prostu w Hiszpanii nigdy nie powstał. Nie wspomniałam dotąd o przekładach na język hiszpański polskiej prozy wojennej, ponieważ ze względu na temat tego artykułu warto tę kwestię omówić oddzielnie. Wiedza o Zagładzie staje się powszechna w Hiszpanii dopiero w bieżącym stuleciu. Ogromną rolę odegrał w jej popularyzacji wydawca, Mario Muchnik, z pochodzenia Argentyńczyk, który w latach 60. zainicjował wprowadzanie na rynek utworów zaliczanych do klasyki literatury Holokaustu, gatunku nieistniejącego wcześniej w hiszpańskim systemie literackim41. To on pozyskał prawa autorskie do książki Primo Leviego Czy to jest człowiek i opublikował jej przekład nakładem oficyny Muchnik Editores w 1987 roku42, co okazało się kamieniem milowym w recepcji literatury Holokaustu w Hiszpanii. Książki polskich twórców dotyczące II wojny światowej, w tym Zagłady, zaczęły ukazywać się w Hiszpanii dopiero w pierwszej dekadzie XXI wieku. Wcześniej opublikowano jedynie pojedyncze tytuły, napisane przez autorów powiązanych z rządem londyńskim i przebywających na emigracji. Wśród nich były, na przykład, Bez ostatniego rozdziału generała Władysława Andersa (1948) i Katyń. Zbrodnia bez sądu i bez kary Józefa Mackiewicza (1950)43. Tłumaczenia utworów pisarzy mieszkających w Polsce wydano w Hiszpanii dopiero w bieżącym stuleciu, na fali rosnącej popularności europejskiej literatury wojennej, zwłaszcza dotyczącej Holokaustu. I tak np. przekład Dymów nad Birkenau Seweryny 39 40 41 42 43 Mam tu na myśli nie tylko publikacje rozproszone w czasopismach, ale także antologie, np. Antología de la poesía polaca pod red. Fernanda Presy Gonzálesa (2006) czy Poesía a contragolpe. Antología de la poesía polaca contemporánea w wyborze Abela Murcii i in. (2012). Te obszerne wybory pojawiły się jednak dopiero w XXI wieku. B. Zaboklicka, Literatura polska w Hiszpanii…, s. 579. L. Alonso, X.M. Garrido Villariño, Paratraductores de la literatura del Holocausto en castellano, [w:] Traducción. Contextos e implicaciones, red. M. Gaszyńska­‑Magiera, J.C. Nowicka, Wrocław 2014, s. 43­‑44. Tamże, s. 47. Książka tę wydano po raz pierwszy we Włoszech w 1947 roku pod tytułem Se questo è un uomo. Tytuł hiszpański brzmi: Si esto es un hombre. J. Wyszyńska, Situación de la literatura polaca sobre la Segunda Guerra Mundial en España, [w:] Ideolo‑ gías en traducción. Literatura, didáctica, cultura, red. I. Kasperska, L.I. Villegas, A.D. Mendia, Frankfurt am Main 2016, s. 252. 126 Małgorzata Gaszyńska­‑Magiera Politeja 2(47)/2017 Szmaglewskiej opublikowano w 2006 roku, czyli prawie 60 lat później niż oryginał44, z jeszcze większym przesunięciem czasowym wyszedł hiszpański przekład Medalionów Zofii Nałkowskiej (2009). Pamiętnik z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego ukazał się w Hiszpanii w 2011 roku. Dopiero książki napisane współcześnie, jak np. I była miłość w getcie Marka Edelmana (2009) czy Oskarżona. Wiera Gran Agaty Tuszyńskiej (2010) wydano niemal natychmiast: odpowiednio w 2013 i 2011 roku. Wymienione tytuły są postrzegane w Hiszpanii nie tyle jako reprezentatywne dla polskiej literatury współczesnej, ale raczej jako przykłady europejskiej prozy o II wojnie światowej45. Podsumowując, znani w Hiszpanii autorzy, Lem i Kapuściński, szufladkowani są w potocznym odbiorze jako „wielcy pisarze”, niekoniecznie kojarzeni z Polską. Stosunkowo licznie reprezentowana polska literatura wojenna wtapia się w literaturę o tej tematyce powstałą w innych krajach europejskich. Takie książki jak Weiser Dawidek, Hanemann czy Tworki nie znajdują zatem w hiszpańskim systemie literackim układu odniesienia – z jednej strony z uwagi na brak kanonu literatury polskiej, z drugiej – na silnie zestereotypizowany, ujednolicony obraz europejskiej prozy wojennej, w którym rzadko dochodzą do głosu wątki narodowe. Hiszpańska proza postpamięciowa Najważniejszym tematem, wokół którego koncertowały się książki zaliczane do nurtu pamięciowego, a później postpamięciowego, była wojna domowa. Piśmiennictwo jej dotyczące, w tym wspomnienia, świadectwa, utwory literackie, jest bardzo obfite. Jednak w różnych okresach powojennej historii inne wątki wychodziły na pierwszy plan. W czasach reżimu generała Franco cenzura eliminowała z dyskursu publicznego głosy przegranych. Do publikacji dopuszczano utwory, które nie podważały oficjalnej narracji, pewne tematy nie mogły być w ogóle poruszane. W latach, które nastąpiły bezpośrednio po transformacji ustrojowej, dał się zaobserwować wysyp publikacji o wartości dokumentu, czyli różnego rodzaju wspomnień, dzienników, pamiętników. Jednak, zaskakująco, w przestrzeni publicznej głosy świadków starano się wyciszać. Tak zwane Ley de Amnistía (Prawo o amnestii) uchwalone w 1977 roku, niemal jednogłośnie, z aprobatą wszystkich partii politycznych, objęło więźniów politycznych oraz osoby odpowiedzialne za szereg przestępstw popełnionych przed rokiem 1976, takich jak bunt i protest polityczny skierowane przeciw legalnej wówczas władzy. Zatem definitywnie ułaskawiono więźniów reżimu, jednocześnie jednak zwolniono z jakiejkolwiek odpowiedzialności przedstawicieli i funkcjonariuszy dyktatury. Celem tej uchwały było utrwalenie świeżo ustalonego porządku politycznego, wyciszenie emocji, budowanie zgody, zasypywanie przepaści. Uważana za kontrowersyjną, dla jednych stanowiła akt definitywnego 44 45 Tu warto zaznaczyć, że przekład angielski ukazał się już w 1947 roku. Z kolei we Francji ta książka nie wyszła do dziś. Zob. J. Wyszyńska, Situación de la literatura polaca…, s. 252. Świadczy o tym np. analiza treści blogów poświęconych piśmiennictwu dotyczącego problematyki II wojny światowej. Zob. M. Gaszyńska­‑Magiera, Una novela posmemorial en España, [w:] Ideologías en traducción…, s. 129­‑146. Politeja 2(47)/2017 Przekład literacki jako postpamięć… 127 zerwania z dyktaturą, dla innych – niczym nieusprawiedliwione zamknięcie dyskusji o zbrodniach reżimu. W każdym razie głos tych, którzy byli pozbawieni możliwości wypowiadania się przez lata dyktatury, znów został stłumiony. Politycy wszystkich partii zgodnie postanowili, by unikać tematu wojny domowej w imię utrzymania kruchej jeszcze stabilizacji; była to polityka ciszy, nazywana „pojednaniem narodowym”. Inni mówili o pakcie milczenia (pacto de olvido), polegającym na wyeliminowaniu z debaty publicznej spraw mogących zantagonizować społeczeństwo. Jednak wielu jego członków czuło się pozbawionych głosu, prawa do opowiedzenia swoich losów lub oceny historii ze swojego punktu widzenia46. Tak więc w Hiszpanii po ustaleniu porządku demokratycznego próbowano budować model nowoczesności oparty na dobrobycie materialnym i ekonomii rynkowej, jednocześnie odwracając się od traum przeszłości. Taki stan rzeczy utrzymywał się do lat 80. Jednak tlący się konflikt pamięci spowodował, że pod koniec XX wieku zderzyły się – z jednej strony – głód wiedzy i pragnienie zapomnienia, z drugiej – wiele różnych pamięci, które wyłoniły się w konsekwencji rosnącego zainteresowania historią47. W efekcie w pierwszej dekadzie XXI wieku nastąpił prawdziwy boom publikacji dotyczących wojny domowej, o bardzo różnym charakterze: historycznych, socjologicznych, politologicznych, teoretycznoliterackich i historycznoliterackich, a także powieści (nie zawsze najwyższego lotu) i tekstów publicystycznych48. Dyskusja zatem toczy się zarówno na płaszczyźnie naukowej, jak i literackiej. Autorzy najnowszych powieści reprezentują de facto trzecie pokolenie, które nie tylko nie może pamiętać wojny domowej, ale jest urodzone już po przełomie, zatem zna tylko czasy demokracji. Na płaszczyźnie politycznej wyrazem uznania i poszerzenia prawa ofiar prześladowań i gwałtów popełnionych podczas wojny domowej i w okresie dyktatury stało się Prawo o pamięci historycznej (Ley de la Memoria Histórica) uchwalone 26 grudnia 2007 roku przez hiszpański parlament. Zatem współcześni Hiszpanie, podobnie jak współcześni Polacy, mają swoją postpamięć, bardzo żywą, ujawniającą się w różny sposób, również w postaci tekstów literackich. Liczba tych publikacji i temperatura sporów wskazują, że wojna domowa nadal jest jednym z centralnych, „gorących” tematów współczesnej literatury49. W kontekście recepcji polskiej prozy współczesnej nasuwa się wątpliwość: czy ciągle żywa trauma wojny domowej może zostawić miejsce na zainteresowanie się cudzymi, zadawnionymi urazami? 46 47 48 49 E. Liikanen, Novelar para recordar. La posmemoria de la guerra civil y el franquismo en la novela española de la democracia. Cuatro casos, Congreso La Guerra Civil Española 1936­‑39, 2006, [online] http://www.secc.es/media/docs/33_4_LII_KANEN.pdf, 10 I 2017. Tamże. I. Cuñado, Despertar tras la amnesia. Guerra civil y postmemoria en la novela española del siglo XXI, „Dissidences. Hispanic Journal of Theory and Criticism” 2012, Vol. 2, nr 3, [online] http://digitalcommons.bowdoin.edu/dissidences/vol2/iss3/8, 10 I 2017. Nie sposób wymienić wszystkich powieści z tego nurtu, dlatego przywołam tylko dwie, wydane w polskich przekładach: Gorączka i włócznia Javiera Maríasa (2002, pol. 2010, przeł. E. Zaleska) i Żołnierze spod Salaminy Javiera Cercasa (2001, pol. 2005, przeł. E. Zaleska). 128 Małgorzata Gaszyńska­‑Magiera Politeja 2(47)/2017 Można także zastanowić się, czy, jeśli nie sama tematyka postpamięciowa, to może pewne schematy powieściowe, wypracowane w ramach nurtu zajmującego się nią, mogłyby ułatwić przyjęcie polskiej prozy postpamięciowej i jej zrozumienie. Inaczej mówiąc, warto zbadać, czy polska i hiszpańska postpamięć przejawiają się w utworach literackich w podobny sposób, tj. czy czytelnik hiszpański jest w stanie znaleźć dla polskiej powieści współczesnej jakieś punkty odniesienia w płaszczyźnie formalnej rodzimej twórczości. W obu przypadkach powieści postpamięciowe pojawiają się w momencie, o którym mówi się w kontekście odrodzenia powieści, poszukiwania i znajdywania nowego języka, oryginalnych technik narracyjnych itp. Ta problematyka wydaje się uwalniać nowatorskie rozwiązania formalne. Ale czy podobne w obu krajach? Polska postpamięć – przynajmniej w przywołanych w tym artykule powieściach – manifestuje się nie wprost, lecz na drugim planie. Wiele w tych książkach niedomówień, aluzji, podtekstów, które można wyłapać przede wszystkim dzięki uważnej lekturze, znając kontekst historyczny i podejmując pewien wysiłek poznawczy. Łatwiej skoncentrować się na pierwszym planie, śledzić akcję – wciągającą, bo to książki sprawnie napisane – i najzwyczajniej w świecie przegapić tę warstwę, która jest ukryta, ale stanowi jeden z najistotniejszych elementów przesłania. Dość powiedzieć, że w Hanemannie słowo „powstanie” zostało użyte trzy razy, a to wydarzenie jest kluczowe, by zrozumieć postępowanie jednej z głównych bohaterek powieści, matki narratora. W Tworkach – w książce o Zagładzie! – słowo „żyd” pojawia się tylko raz, pisane małą literą, jako, dziś brzmiący archaicznie, synonim „kleksa”. Aby tę warstwę odkryć, trzeba czytać bardzo uważnie, dostrzegać istotne szczegóły, umieć interpretować znaczenie drobiazgów. Weiser Dawidek i Hanemann mają wiele cech tzw. powieści o formowaniu (Bildung‑ sroman). Ich narratorzy wracają myślami do czasów dzieciństwa i młodości, próbują zobaczyć wydarzenia sprzed lat w różnych perspektywach, aby odnaleźć w nich elementy brakujące do zbudowania spójnej tożsamości. Reinterpretują fakty i zapamiętane rozmowy, których sens był dla nich niejasny, starając się zrozumieć ich prawdziwe znaczenia. Konstruowanie przez bohaterów własnej tożsamości, niemożliwe bez właściwego rozpoznania trudnej historii rodzinnej i miejsc, w których im przyszło dorastać, wydaje się zasadniczym tematem tych utworów. Tymczasem hiszpańskie powieści postpamięciowe mają inną poetykę. Jednym z często stosowanych schematów narracyjnych jest śledztwo podejmowane przez głównego bohatera, dotyczące faktów z odległej o 60­‑70 lat przeszłości. Bywa zainicjowane albo chęcią wyjaśnienia części rodzinnej historii, dotąd przemilczanej lub zapomnianej, albo przypadkowym odkryciem jakiejś niejasnej relacji, która wymaga dopowiedzenia, lub wydarzenia, które okazuje się istotnym elementem jakiejś historycznej układanki. Niekiedy takie powieści bazują na odnalezionych źródłach – dokumentach, czasem rzeczywistych, czasem spreparowanych na potrzeby narracji, mieszcząc się w podgatunku prozy nazwanym w Hiszpanii docuficción. Inną popularną formą prozy postpamięciowej jest także biografia albo autobiografia, oparta na faktach lub całkowicie fikcyjna50. 50 J.M. Rubio, La novela de investigación de escritor. Representaciones de la ambigüedad en la narrativa Politeja 2(47)/2017 Przekład literacki jako postpamięć… 129 Częstym chwytem narracyjnym bywa narracja wieloperspektywiczna, w której głos oddaje się kilku postaciom, relacjonującym wydarzenia z własnego punktu widzenia, co pociąga za sobą różnorodność dyskursów, rejestrów i stylów. W konsekwencji pozostawia się czytelnikowi moralną ocenę postępowania bohaterów oraz decyzję, która z przedstawionych wersji jest najbardziej prawdopodobna51. Kolejną ważną cechą niektórych hiszpańskich powieści nurtu postpamięciowego jest autorefleksyjność, czyli namysł nad samym procesem powstawania opowieści, niejednokrotnie prowadzący do kwestionowania obiektywności narracji i jej roli w docieraniu do prawdy52. Na koniec trzeba wspomnieć o ciągle żywej, także w utworach podejmujących problematykę pamięci i postpamięci, konwencji realistycznej, odwołującej się wprost do uczuć odbiorcy. W każdym przypadku jednak bez względu na rozwiązania formalne, w hiszpańskiej prozie omawianego nurtu literackiego zmaganie się z pamięcią dziedziczoną ma charakter jawny. Trudno zatem mówić o formalnym podobieństwie między polską a hiszpańską narracją postpamięciową. Nawet na tej płaszczyźnie potencjalny hiszpański czytelnik polskiej prozy nie ma się do czego odwołać. Podsumowanie Spróbujmy zatem zreasumować, jak przedstawiają się warunki recepcji przywołanych powieści we współczesnej Hiszpanii. W hiszpańskiej przestrzeni publicznej tematyka związana z II wojną światową i Zagładą zaczęła pojawiać się dopiero w latach 60. ubiegłego wieku, a wysyp publikacji nastąpił na przełomie stuleci. Wiedza przeciętnego hiszpańskiego odbiorcy o II wojnie światowej, w tym o realiach w krajach okupowanych przez Niemców, jest niebyt rozległa i oparta na ogół na podręcznikach szkolnych. To spojrzenie z dużej perspektywy, zarówno czasowej, jak i przestrzennej, spojrzenie z zewnątrz, z pozycji obserwatora nieobciążonego rodzinną pamięcią o tamtych wydarzeniach. W tym upatrywałabym najważniejszą różnicę między polską i hiszpańską pamięcią o II wojnie światowej: Hiszpanie nie czerpią wiedzy o niej z relacji bezpośrednich, z przekazów rodzinnych i, siłą rzeczy, nie mają do niej emocjonalnego stosunku, podczas gdy czasy okupacji nadal stanowią element polskiej świadomości, zarówno indywidualnej, jak i zbiorowej, tworząc jeden z fundamentów tożsamości. 51 52 hispánica contemporánea (2001­‑2012), praca doktorska, s. 153­‑176, [online] http://roderic.uv.es/bitstream/handle/10550/32094/La%20Novela%20de%20Investigaci%C3%B3n%20de%20Escritor. pdf ?sequence=1, 26 X 2016. M. Potok, Estrategias literarias para la recuperación de la memoria histórica. La narrativa actual fren‑ te a la guerra civil, „Études romanes de Brno” 2012, Vol. 33, nr 2, s. 14. W tym artykule czytelnik znajdzie również listę najważniejszych tytułów hiszpańskich powieści zaliczanych do nurtu post­ pamięciowego. Tamże, s. 15. 130 Małgorzata Gaszyńska­‑Magiera Politeja 2(47)/2017 Ponadto w Hiszpanii literatura polska, i dawna, i współczesna, pozostaje nieznana. W tej sytuacji czytelnik nie ma możliwości odniesienia wciąż nielicznych, pojawiających się aktualnie przekładów do konkretnego kontekstu naszej literatury narodowej. W Hiszpanii pamięć wojny domowej jest nadal żywa, a konieczność uporania się ze śladami, jakie zostawiła w zbiorowej psychice i rozliczenia się z historią XX wieku, znajduje wyraz również na kartach utworów literackich. To budzi podejrzenie, że cudze traumy nie są w stanie wzbudzić zainteresowania, tym bardziej że w Hiszpanii wykształcił się zupełnie inny niż w Polsce schemat powieści postpamięciowej, cechujący się bardziej eksplicytnymi środkami wyrazu. Czy tak zarysowany kontekst sprzyja polskiej postpamięci podróżującej dzięki przekładowi literatury pięknej? Nasuwająca się w pierwszej chwili refleksja kazałaby chyba odpowiedzieć przecząco. Akt transgresji kulturowej, jakim jest przetłumaczenie na język hiszpański polskiej powieści poruszającej problematykę pamięci odziedziczonej, wydaje się ryzykownym przedsięwzięciem, ponieważ rzuca wyzwanie, z jednej strony, silnie zestereotypizowanej wizji historii II wojny światowej, a z drugiej – wzorcom prozy postpamięciowej, wykształconym w docelowym systemie literackim. Rodzi się zatem podejrzenie, że taka proza jest narażona na ryzyko zmarginalizowania i ma niewielkie szanse na zaistnienie w kulturze przyjmującej. Tym samym obca Hiszpanom pamięć najprawdopodobniej nie zakotwiczy się, nie zostanie zasymilowana i, w zetknięciu z innym kontekstem odbioru, nie nabierze nowych, być może nieoczekiwanych znaczeń. Takie wnioski trzeba jednak formułować bardzo ostrożnie, wymagają one bowiem potwierdzenia dalszymi badaniami empirycznymi. Kolejnym krokiem w stronę ich zweryfikowania winna być analiza różnych aspektów recepcji przywołanych tu powieści, np. na podstawie recenzji publikowanych w prasie i Internecie, blogów i forów literackich oraz poświęconych II wojnie światowej. Bibliografía Antología de la poesía polaca, wybór F.P. Gonzáles, Barcelona 2006. Bojarska K., Historia Zagłady i literatura niepiękna. „Tworki” Marka Bieńczyka w kontekście kul‑ tury posttraumatycznej, „Pamiętnik Literacki” 2008, R. 48, nr 2. Bond L., Rapson J., Introduction, [w:] The Transcultural Turn. Interrogating Memory Between and Beyond Borders, red. J. Rapson, L. Bond, Berlin 2004. Bourdieu P., Les conditions sociales de la circulation international des idées, „Actes de la recherche en science sociales” 2002, nr 5, [online] https://doi.org/10.3917/arss.145.0003. Crownshaw R., The Afterlife of Holocaust Memory in Contemporary Literature and Culture, Basingstoke 2010, Palgrave Macmillan Memory Studies. Cuber M., Metonimie Zagłady. O polskiej prozie lat 1987­‑2012, Katowice 2013, Prace Naukowe Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, nr 3027. Cuñado I., Despertar tras la amnesia. Guerra civil y postmemoria en la novela española del siglo XXI, „Dissidences. Hispanic Journal of Theory and Criticism” 2012, Vol. 2, nr 3, [online] http://digitalcommons.bowdoin.edu/dissidences/vol2/iss3/8. Politeja 2(47)/2017 Przekład literacki jako postpamięć… 131 Earl A., Rigney A., Travelling Memory, „Parallax” 2011, Vol. 17, nr 4, [online] https://doi.org/ 10.1080/13534645.2011.605570. Empire, Colony, Genocide. Conquest, Occupation, and Subaltern Resistance in World History, red. A.D. Moses, New York–Oxford 2010. Encyklopedia językoznawstwa ogólnego, red. K. Polański, Wrocław 1995. Even­‑Zohar I., Miejsce literatury tłumaczonej w polisystemie literackim, przeł. M. Heydel, [w:] Współczesne teorie przekładu. Antologia, red. P. Bukowski, M. Heydel, Kraków 2009. Hirsch M., Family Pictures. Maus, Mourning and Post­‑Memory, „Discourse” 1992­‑1993, Vol. 15, nr 2. Hirsch M., The Generation of Postmemory, „Poetics Today” 2008, Vol. 29, nr 1, [online] https:// doi.org/10.1215/03335372­‑2007­‑019. Karolak C., Problemy odbioru tekstu literackiego w warunkach obcokulturowych, „Lingua ac Communitas” 1999, nr 9. Lalewicz J., Semantyczne wyznaczniki lektury, [w:] Problemy odbioru i odbiorcy, red. T. Buj­ nicki, J. Sławiński, Wrocław 1977, Z Dziejów Form Artystycznych w Literaturze Pol‑ skiej, t. 47. Liikanen E., Novelar para recordar. La posmemoria de la guerra civil y el franquismo en la novela española de la democracia. Cuatro casos, Congreso La Guerra Civil Española 1936­‑39, 2006, [online] http://www.secc.es/media/docs/33_4_LII_KANEN.pdf. Mach A., Kłopotliwa (nie)pamięć o Zagładzie. Wymazywanie żydowskości w recepcji i ekranizacji „Weisera Dawidka” Pawła Huellego, „Rocznik Komparatystyczny – Komparatistisches Jahrbuch” 2014. Martínez R.J., La novela de investigación de escritor. Representaciones de la ambigüedad en la nar‑ rativa hispánica contemporánea (2001­‑2012), praca doktorska, [online] http://roderic.uv.es/ bitstream/handle/10550/32094/La%20Novela%20de%20Investigaci%C3%B3n%20 de%20Escritor.pdf ?sequence=1. Narębska I., Literatura polaca en España (1939­‑1975). Autores, editores, traductores, Wrocław 2015, Biblioteka Iberoromańska, t. 1. Orwid M., Przeżyć… i co dalej?, rozmawiają K. Zimmerer, K. Szwajca, Kraków 2006. Orwid M., Trauma, Kraków 2009. Paleczny T., Transgresja jako następstwo kontaktu kulturowego, [w:] Transgresja w kulturze, red. T. Paleczny, J. Talewicz­‑Kwiatkowska, Kraków 2014, Varia Culturalia. Pamięć trzeba otworzyć, z profesor Marią Orwid rozmawia Ewa Koźmińska­‑Frejlak, „Midrasz” 2005, Vol. 7­‑8. Poesía a contragolpe. Antología de la poesía polaca contemporánea, wybór i przeł. A. Murcia, G. Beltrán, X. Farré, Zaragoza 2013. Potok M., Estrategias literarias para la recuperación de la memoria histórica. La narrativa actual frente a la guerra civil, „Études romanes de Brno” 2012, Vol. 33, nr 2. Rodríguez R.J., Literatura española de tema alemán (siglo XX), [online] http://cvc.cervantes.es/ literatura/aih/pdf/09/aih_09_2_039.pdf. Sarlo B., Tiempo Pasado. Cultura de la memoria y giro subjetivo. Una discusión, Buenos Aires 2005. Szwajca K., Pokolenie, które uczy się mówić, „Midrasz” 2005, Vol. 7/8. 132 Małgorzata Gaszyńska­‑Magiera Politeja 2(47)/2017 Szwajca K., Problemy tożsamości u dzieci ofiar Holocaustu, [online] http://dzieciholocaustu.org. pl/szab3.php?s=ostatni_szwajca.php. Tokarz B., Tabu i autocenzura w przekładzie, [w:] Tabu w przekładzie, red. P. Fast, N. Strzelecka, Katowice 2007, Studia o Przekładzie, nr 23. Ubertowska A., Świadectwo, trauma, głos. Literackie reprezentacje Holokaustu, Kraków 2007, Modernizm w Polsce, t. 16. Weissman G., Fantasies of Witnessing. Writing and Visual Culture after the Holocaust, New York 2004. Wyszyńska J., Situación de la literatura polaca sobre la Segunda Guerra Mundial en España, [w:] Ideologías en traducción. Literatura, didáctica, cultura, red. I. Kasperska, L.I. Villegas, A.D. Mendia, Frankfurt am Main 2016. Zaboklicka B., Literatura polska w Hiszpanii. Obecna, choć nieznana, [w:] Polonistyka bez gra‑ nic, t. 1: Wiedza o literaturze i kulturze, red. R. Nycz, W. Miodunka, T. Kunz, Kraków 2010. Dr hab. Małgorzata GASZYŃSKA­‑MAGIERA, prof. UW – iberystka. Pracuje w Instytucie Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się teorią przekładu literackiego, lingwistyką kulturową oraz metodyką nauczania języka polskiego jako obcego. Na jej dorobek składają się dwa podręczniki do nauczania języka polskiego jako obcego, monografie Granice przekładalności. Subjuntivo i jego polskie ekwiwalenty w tłumaczeniach prozy iberoamerykańskiej (1997) i Recepcja przekładów literatury ibe‑ roamerykańskiej w Polsce w latach 1945­‑2005 z perspektywy komunikacji międzykultu‑ rowej (2011) oraz artykuły poświęcone glottodydaktyce, translatoryce oraz recepcji literackiej. Była współredaktorem numeru „Politei” (nr 35) poświęconego problematyce postpamięciowej. Inicjatorka cyklu konferencji pt. „Oblicza postpamięci”. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.10 Anna Gryglaszewska Uniwersytet Śląski w Katowicach [email protected] BEZPOWROTNIE UTRACONY RAJ? KONKWISTA MEKSYKU JAKO BOLESNY WSTRZĄS W TWÓRCZOŚCI CARMEN BOULLOSY Abstract Irretrievably Lost Paradise? The Conquest of Mexico as a Painful Shock in the Works of Carmen Boullosa The conquest of Mexico, which has an impact on the lives of its inhabitants today, is one of the main themes in the early works of writer Carmen Boullosa. In the novel Llanto. Novelasimposibles the author returns to the Aztec Empire to make a reinterpretation of the events of 1519–1521, while the second novel Duerme takes the reader to the days of the colonial era. Moctezuma II, who wakes up from his sleep in the second half of the twentieth century, becomes a postmodern figure. Claire, who reaches the New World on a pirate ship, becomes a witness to the exploitation of the indigenous population by the Spanish masters. Both characters are aware of the fact that the collapse of the empire means an irretrievable loss of the old world and its primary cultures. Keywords: Conquest of Mexico, Moctezuma II, Indians Słowa kluczowe: konkwista Meksyku, Montezuma II, Indianie 134 Anna Gryglaszewska Politeja 2(47)/2017 C armen Boullosa to współczesna pisarka meksykańska, autorka powieści, tomików poezji, dramatów, esejów i scenariuszy filmowych. Jest laureatką prestiżowych konkursów oraz zdobywczynią wielu literackich nagród (m.in. Premio Xavier Villaurrutia oraz Premio de Novela Café Gijón). Jako wykładowca uniwersytecki przybliża swoim słuchaczom zagadnienia związane z literaturą latynoamerykańską1. W jej dziełach głównym tematem jest fascynująca, barwna przeszłość Meksyku. Czytelnik jej utworów przenosi się do czasów imperium Azteków w powieści Llan‑ to. Novelas imposibles (Płacz. Powieści niemożliwe, Meksyk 1992). Wyrusza w podróż przez stulecia i trafia do Meksyku epoki kolonialnej, zobrazowanej w dziełach: Duer‑ me (Śpi, Madryt 1994) oraz Cielos de la Tierra (Nieba Ziemi, Meksyk 1997). W Las paredes hablan (Ściany mówią, Madryt 2010) zapoznaje się z tematem rewolucji meksykańskiej, a w utworze Texas (Teksas, Meksyk 2014) – z rzeczywistością pogranicza amerykańsko­‑meksykańskiego połowy XIX stulecia. Większość powieści Boullosy traktujących o przeszłości jej ojczyzny można uznać za współczesne przykłady historiograficznych metapowieści, które w opinii Seymoura Mentona charakteryzują się: zniekształceniem historii za pomocą przemilczeń i hiperbol, fikcjonalizacją postaci historycznych, obecnością metafikcji, intertekstualności, dialogiczności oraz polifonii i parodii2. Ta ostatnia w utworze literackim zostaje uwypuklona nie tylko przy użyciu wspomnianej hiperboli, lecz także za sprawą nakładania się na siebie różnych tekstów (palimpsest)3. Jak zauważa Fernando Aínsa, autor historiograficznej metapowieści dąży do dekonstrukcji przeszłości osiągalnej poprzez wyśmianie i odrzucenie wszelkich poważnych interpretacji historii i postmodernistyczną zabawę, polegającą na przemieszaniu różnych epok i obrazów4. Odbiorca powieści Boullosy wszystkie te elementy znajdzie w jej twórczości. Postpamięć i trauma Rok 1492 zmienił oblicze świata oraz sposób jego percepcji. Z chwilą przybycia Hiszpanów do Ameryki cywilizacja przez nich uosabiana zderzyła się z niebezpiecznym, ale i fascynującym światem natury, reprezentowanym przez Indian. Odkrycie Ameryki zapoczątkowało proces podboju ludów Nowego Świata – w tym wojowniczego ludu Mexica – przez Europejczyków5. Wskutek konkwisty państwa Azteków przez Hernána 1 2 3 4 5 C. Boullosa, Carmen Boullosa. Escritora mexicana, [online] www.carmenboullosa.net, 8 XII 2016. S. Menton, La Nueva Novela Histórica en la América Latina 1979­‑1992, [cyt. za:] A.S. Jastrzębska, Jak przyszłość ukształtowała przeszłość. Metapowieść historiograficzna w Ameryce Łacińskiej, Bielsko­‑Biała 2013, s. 27­‑29. L. Hutcheon, Ironia, satyra, parodia – o ironii w ujęciu pragmatycznym, [w:] Ironia, red. M. Głowiński, Gdańsk 2002, s. 168­‑172, Tematy Teoretycznoliterackie, 3. F. Aínsa, La reescritura de la historia en la nueva narrativa latinoamericana, [cyt. za:] A.S. Jastrzębska, Jak przyszłość…, s. 29­‑30. M. Tuñon de Lara, J. Valdeón Baruque, A. Domínguez Ortiz, Historia Hiszpanii, przeł. Sz. Jędrusiak, Kraków 1997, s. 210­‑112, 278­‑281. Politeja 2(47)/2017 Bezpowrotnie utracony raj?… 135 Cortésa upadła intrygująca, ale i budząca przerażenie zdobywców kultura. Hiszpańscy żołnierze zwalczali pogaństwo, unicestwiając ślady barbarzyńskich wierzeń. Sprowadzeni z Europy zakonnicy zakładali misje oraz redukcje, a ich mieszkańcom przekazywali zasady wiary chrześcijańskiej. W szkołach nauczali języka hiszpańskiego6. Konkwistadorzy wykorzystywali pokonaną ludność do ciężkiej pracy w hacjendach i kopalniach7 w zamian za sprawowanie opieki nad nią (system encomiendy)8. Następował stopniowy proces mieszania się różnych ras i kultur9, pogłębiały się także nierówności społeczne między ludnością indiańską i metyską a Hiszpanami i Kreolami10. Według Leopolda Zei odkryty kontynent był przez zdobywców i ich potomków postrzegany jako pozbawiony przeszłości. Stanowił plastyczną ziemię przyszłości, pozwalającą się zawłaszczyć i ukształtować w taki sposób, by służyła realizacji projektów Europejczyka11. Pierwotny mieszkaniec Ameryki w epoce kolonialnej traktowany był zatem jako przedstawiciel rasy kulturowo niższej – niezdolnej do krzewienia i wytwarzania wiedzy opartej na pracy rozumu, a zatem słusznie deprecjonowanej i wykorzystywanej przy wykonywaniu najcięższych, najmniej opłacanych prac. Owa dyskryminacja nie miała wyłącznie charakteru rasowego, ale również płciowy. Ideałem męskości w Latynoameryce stał się silny, władczy macho. Alfredo Mirandé wyróżnia trzy hipotetyczne źródła ideologii machismo: czasy kolonialne (upokorzenia i gwałty dokonywane przez zdobywców na Indiankach pogłębiały poczucie bezsilności natywnych mieszkańców Hispanomeryki, ale budziły też w nich agresję), patriarchalną kulturę Hiszpanów oraz patriarchalną kulturę Azteków12. Gloria Anzaldúa wysuwa tezę, iż przyczyn męskiej przewagi w społeczeństwie Meksyku należy poszukiwać w mitologii Azteków. Według niej wraz z narodzinami boga wojny jego matka, Coatlicue, straciła swoją dotychczasową pozycję. Jej negatywny wizerunek utrwalili potem Hiszpanie, którym wężowa postać bogini kojarzyła się ze źródłem grzechu. Zastąpiły ją wizerunki Dziewicy z Guadalupe oraz Malinche13. Obie są przeciwieństwem aktywnego macho, postrzegane jako istoty pasywne i uległe, przy czym pierwsza (w myśl ideolo6 7 8 9 10 11 12 13 T. Szyszka, Zmagania ewangelizacyjne w Ameryce Łacińskiej okresu kolonialnego, [w:] Dzieje kultury latynoamerykańskiej, red. M.F. Gawrycki, Warszawa 2009, s. 126­‑130. A. Moreno Toscano, Epoka wicekrólestwa, [w:] Krótka historia Meksyku, red. A. Witkowska, przeł. S. Szczurkowa, przedm. E. Szymański, Warszawa 1986, s. 87­‑93, Biblioteka Problemów, 284. M. Grad, Szkice meksykańskie, Warszawa 1979, s. 84. K. Derwich, W krainie pierzastego węża. Historia Meksyku od podboju do czasów współczesnych, Kraków 2014, s. 21­‑25, Studia Latynoamerykańskie Uniwersytetu Jagiellońskiego, 14. A. Hummel, A. Wądołowska, P. Płachtański, Nierówności społeczne w Ameryce Łacińskiej, [w:] Dzieje kultury latynoamerykańskiej…, s. 209­‑216. L. Zea, América como conciencia, [cyt. za:] F. Kubiaczyk, Nowoczesność, kolonialność i tożsamość. Per‑ spektywa latynoamerykańska, Poznań 2013, s. 21­‑22, Badania Interdyscyplinarne – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, 32. A. Mirandé, Hombres y Machos. Masculinity and Latino Culture, [cyt. za:] R.E. Hryciuk, Kobiecość, męskość, seksualność. Płeć kulturowa (gender) w badaniach dotyczących Ameryki Łacińskiej, [w:] Dzieje kultury latynoamerykańskiej…, s. 281­‑283. G. Anzaldúa, Borderlands/La Frontera: The New Mestiza, [cyt. za:] F. Kubiaczyk, Nowoczesność, kolo‑ nialność…, s. 268­‑270. 136 Anna Gryglaszewska Politeja 2(47)/2017 gii marianismo) jest figurą kobiety górującej moralnie nad mężczyzną, a druga – personifikacją zdrady, zgwałconą przez Cortésa matką narodu14. Współcześnie koncepcje machismo i marianismo ulegają dezaktualizacji za sprawą przemian, które dokonują się w społeczeństwie meksykańskim. Wraz z wejściem kobiet na rynek pracy zaczęły bowiem zmieniać się role społeczne obojga płci15. Podbój imperium Azteków jest jednak do dziś bezprecedensowym wydarzeniem, kształtującym postpamięć zbiorową wielu pokoleń Meksykanów. Według definicji zaproponowanej przez Marianne Hirsch: Postpamięć od pamięci odróżnia pokoleniowy dy‑ stans, a od historii głęboka osobista więź. Postpamięć jest silną i bardzo szczególną formą pamięci właśnie dlatego, że jej relacja wobec przedmiotu lub źródła jest zapośredniczona nie poprzez wspomnienie, ale wyobraźnię i twórczość […]. Postpamięć charakteryzuje do‑ świadczenie tych, którzy dorastali w środowisku zdominowanym przez narracje wywodzą‑ ce się sprzed ich narodzin. Ich własne, spóźnione historie ulegają zniesieniu przez histo‑ rie poprzedniego pokolenia ukształtowane przez doświadczenia traumatyczne, których nie sposób ani zrozumieć, ani przetworzyć16. Pamięć kolejnych pokoleń Meksykanów o dramatycznej przeszłości wciąż jest żywa dzięki dotyczącym jej relacjom, przekazywanym od stuleci. Boullosa reprezentuje jedno z następujących po sobie pokoleń, które w swojej twórczości powracają do wielkich wydarzeń z historii meksykańskiej ojczyzny. Wiedza pisarki na temat rzeczywistości kolonialnej nie została nabyta poprzez osobiste doświadczenie, ale poprzez pamięć utrwalaną w ciągu stuleci, często w formie ustnej lub pisemnej. Autorka dokonuje w swojej twórczości reinterpretacji wydarzeń z lat 1519-1521 oraz ich konsekwencji, a jej utwory obrazują pracę postpamięci we współczesnym Meksyku. Postpamięć w rozumieniu Meksykanina to: rozdrapywanie dawnych ran, wspominanie doznanych krzywd oraz tęsknota za utraconym rajem. W twórczości Boullosy jest obroną dorobku materialno­‑duchowego prekolumbijskich ludów Ameryki. Jest też krytycznym spojrzeniem autorki na wydarzenia minionych stuleci z perspektywy intelektualistki XX w. i ich ponowoczesną, parodystyczną reinterpretacją. Ponowoczesna interpretacja historii Utwór Llanto. Novelas imposibles17 charakteryzują fragmentaryczna struktura oraz obecność typowego dla historiograficznej metapowieści motywu podróży postaci literackiej w czasie. Polifonia głosów: narratora, bohaterów oraz autorów minionych epok czynią z powieści dzieło intertekstualne. Jego głównym bohaterem jest  – inaczej niż w tradycyjnej powieści historycznej, gdzie protagoniści są postaciami 14 15 16 17 R.E. Hryciuk, Kobiecość, męskość…, s. 278­‑279. Tamże, s. 270. M. Hirsch, Żałoba i postpamięć, [w:] Teoria wiedzy o przeszłości na tle współczesnej humanistyki, red. E. Domańska, Poznań 2010, s. 254. B. Boullosa, Llanto. Novelas imposibles, México 1999. Politeja 2(47)/2017 Bezpowrotnie utracony raj?… 137 fikcyjnymi – Montezuma II, ostatni władca Azteków. Po śmierci imperatora jego ciało zostaje pogrzebane, ale po latach spędzonych w grobie władca budzi się ze snu i trafia do współczesności. Czytelnik balansuje zatem między dwiema płaszczyznami czasowymi: XVI­‑wieczną i współczesną. Większość wydarzeń przedstawionych w utworze Llanto. Novelas imposibles rozgrywa się już po śmierci Montezumy II. O wielkim Tlatoanim, jako postaci historycznej, wiadomo, że władał imponującym tworem politycznym, jakim było Tenochtitlán. Według legendy miasto zostało założone pośrodku rozległego jeziora przez przybyszów z Aztlán. Aztekowie podbili wszystkie doliny meksykańskie i z ludu zmuszonego płacić haracz innym plemionom stali się tym, które go pobierało18. Dziwi zatem fakt, że władca pozostał bierny w chwili hiszpańskiej inwazji. Aby zrozumieć, czym się kierował, długo nie wypowiadając otwartej wojny Hiszpanom, trzeba uświadomić sobie, że jego postawę determinowały dwa nurty religijne Indian meksykańskich tamtych czasów. Pierwszy opierał się na kulcie boga wojny Huitzilopochtliego19, drugi był dziedzictwem kultury miasta Texcoco. W opinii Miguela Leóna-Portilli pierwsza koncepcja, ukazująca Azteków jako lud wybrany przez Słońce, stanowiła religijno­‑etyczne uzasadnienie podboju innych plemion indiańskich oraz praktykowanego przez lud Mexica obrzędu składania ofiar z ludzkich serc na szczytach piramid20. Montezuma II, różnie oceniany przez historię, tolerował ten krwawy obyczaj, nie był jednak jego zwolennikiem. Jako człowiek wychowany w kulcie dobroczyńcy ludzkości Quetzalcoatla, myśli swe kierował ku dawnej filozofii Tolteków21. Ponadto tuż przed przybyciem Europejczyków do Nowego Świata dręczyły go wizje senne; przeczuwał, że nadchodzi kres pewnej epoki. Kiedy zwiadowcy przynieśli mu wieści o zbliżających się w szybkim tempie obcych, przesądny imperator poddał się woli bogów, starając się jak najdłużej trzymać na dystans Cortésa i jego żołnierzy22. Boullosa na nowo odczytuje opowieść o losach imperatora, porzucając jej poważne interpretacje. Strąca potężnego człowieka z piedestału, czyniąc go dość nieporadnym i zagubionym. Paola Madrid Moctezuma dostrzega w powieści humorystyczną metafikcję, a samego Montezumę ocenia jako postać anachroniczną i postmodernistyczną zarazem23. Wielki Tlatoani budzi się w 1989 r. z letargicznego – jak dotąd sądzono: wiecznego – snu, by przenieść się do współczesności, czyli rzeczywistości dla niego całkowicie niepojętej: nie rozpoznaje miejsc, które niegdyś stanowiły jego państwo, mówi po hiszpańsku, nie wie, czemu służą wynalazki współczesności. Na ich widok przerażenie 18 19 20 21 22 23 E.Ch. Baity, Ameryka przed Kolumbem, przeł. M.L. Pisarek, Warszawa 1962, s. 125­‑127. M. León­‑Portilla, Dawni Meksykanie, przeł. M. Sten, Kraków 1976, s. 41­‑44. Tamże, s. 89­‑94. Tamże, s. 116, 142­‑152. Tamże, s. 106. P. Madrid Moctezuma, Las narraciones históricas de Carmen Boullosa: el retorno de Moctezuma, el sueño virreinal y la utopía de futuro, „Biblioteca Virtual Miguel de Cervantes”, [online] http://www.cervantesvirtual.com/obra­‑visor/las­‑narraciones­‑histricas­‑de­‑carmen­‑boullosa–­‑el­‑retorno­‑de­‑moctezuma­ ‑un­‑sueo­‑virreinal­‑y­‑la­‑utopa­‑de­‑futuro­‑0/html/a79178dd­‑046b­‑4595­‑b94d­‑125defa60623_7.html, 7 VII 2015. 138 Anna Gryglaszewska Politeja 2(47)/2017 i trwoga oszałamiają go24. Wreszcie walczy o przetrwanie25 i szuka usprawiedliwienia swo‑ jej własnej historii26. Tęskni do wyidealizowanej wizji Tenochtitlán jako rozkosznego miej‑ sca, pełnego zapachów kwiatów, kolorów, muzyki ptaków, które go zamieszkują27. Jest jednak już innym człowiekiem: pozbawiony przez upływ czasu korzeni, które łączyły go z dawnym imperium, staje się bezradny niczym dziecko i płacze z bezsilności. Jego klęska jako zarządcy mocarstwa, konieczność zmierzenia się z tym, co nieuchronne – upadkiem świata, w którym czuł się bezpiecznie, nie tylko są dla niego źródłem wstydu i cierpienia; przede wszystkim sprawiają, że musi zaakceptować zasady gry narzucone mu z góry. Nie jest już panem losu swych poddanych. Nie jest już nawet panem własnego losu. Zmuszony jest również zaufać trzem kobietom, które jako pierwsze napotyka po swym przebudzeniu, świadkom tego, że czas może się złamać28. Poczucie zagrożenia i samotności spycha go do roli biernego odbiorcy nieznanej mu rzeczywistości, którą musi zaakceptować. Najważniejszym symbolicznym dowodem jego wykorzenienia staje się wyrzeczenie się własnego języka i zapożyczenie mowy zdobywców. Bohater używa języka hiszpańskiego, by komunikować się z mieszkańcami współczesnego Meksyku; by mówić o ich świecie w sposób dla nich zrozumiały. W Duerme29 czytelnik podąża za porządkiem linearnym prezentowanych przez autorkę wydarzeń. Główna bohaterka to francuska prostytutka, Claire, która na pirackim statku ucieka do Nowego Świata. Tu ma się stać ofiarą intrygi uknutej przez hrabiego Enrique de Urquiza. Ten, naraziwszy się wicekrólowi Nowej Hiszpanii, by uniknąć śmierci na szubienicy, każe indiańskim sługom przebrać dziewczynę w swój strój i zmusza ją, by w czasie egzekucji przyjęła jego tożsamość. Na szczęście stara Indianka przychodzi dziewczynie z pomocą, dzięki czemu ta odzyskuje zdrowie. Wkrótce Claire, aby uniknąć czekających ją prześladowań, opuszcza granice miasta i zapada w sen. O parodystycznym charakterze utworu świadczy zastosowana tu hiperbola – nienaturalny sen bohaterki trwa wiele lat. Podczas gdy jej ukochany wraz z upływem czasu zmienia się w starca, śniąca Claire nie traci swojej urody ani młodości. Co więcej, fakt ten nikogo nie dziwi. Ponadto nietrudno zauważyć, że Boullosa nakłada na siebie dwie opowieści: ta traktująca o losach francuskiej prostytutki jest powieleniem baśni o Śpiącej Królewnie. W dziełach Boullosy balansowanie między przeszłością i teraźniejszością pozwala uchwycić kontrast między pozycją mężczyzny i kobiety w społeczeństwie meksykańskim dawniej i dziś. W XVI w. Montezuma jest macho, srogim panem istnień swych poddanych, samowolnie rozporządzającym ich życiem. Czytelnik znajduje w powieści fragmenty mówiące o jednej z jego nałożnic, zobligowanej do wykarmiania własną piersią przypadkowo znalezionego szczeniaka, oraz o kobietach, które zmuszone 24 25 26 27 28 29 C. Boullosa, Llanto. Novelas…, s. 56. P. Madrid Moctezuma, Las narraciones históricas… Tamże. Tamże. C. Boullosa, Llanto. Novelas…, s. 45. Taż, Duerme, Madrid 1994. Politeja 2(47)/2017 Bezpowrotnie utracony raj?… 139 są towarzyszyć mu w podróży do zaświatów. We współczesności Tlatoani jest zagubiony i niepewny. Pozwala się prowadzić Laurze, jednej z napotkanych dziewcząt. Ta zabiera go do domu i traktuje niczym swoją zdobycz. Jak twierdzi pisarka, Montezuma w zamian otwiera jej bramę czasu30. Laura jest kobietą wyzwoloną i aktywną seksualnie, a dawny Tlatoani bezwładnie poddaje się jej woli. Zamiana dotychczasowych ról strąca władcę z piedestału, czyni go biernym. Zdaniem Laury Pirott­‑Quintero w Duerme losy Claire obrazują skomplikowaną sieć stosunków między pokonanymi i zwycięzcami31. Czytelnik ma wrażenie, że męski strój, który kobieta przyodziewa w określonych sytuacjach, wpływa na jej postawę wobec otaczających ją mężczyzn. Nosząc go, jest aktywna i dzielnie broni swej czci, pokonując hiszpańskiego żołnierza. W stroju indiańskim, kobiecym, jest bezsilna i zostaje przez Hiszpana pohańbiona. Według Rosany Blanco­‑Cano owa nieśmiertelna dziewczyna, w męskim ubraniu zdolna do buntu i obrony samej siebie, jest symbolem utajo‑ nej siły politycznej, gotowej obudzić się przy pierwszej sposobności32. W powieści zatem nie brak nadziei na zrzucenie oków niewoli. Nie jest zatem prawdą, że przedstawiciele rasy i/lub płci zdominowanej przez konkwistadorów bezwładnie poddają się woli najeźdźcy. Tak naprawdę kipią z wściekłości i marzą o buncie wobec ciemiężcy. W obronie kultur prekolumbijskich Pisarka podejmuje istotny temat wyzysku ludności indiańskiej przez jej hiszpańskich panów. Staje po stronie uciśnionych i wypowiada się w ich imieniu. Po pierwsze, broni ich, gdy Hiszpanie próbują zrzucić odpowiedzialność za śmierć Montezumy na samych Azteków. Cortés w swoich Listach utrzymuje, że śmierć władcy jest skutkiem uderzenia go w głowę kamieniem przez jednego z azteckich wasali33. Tymczasem autorka podaje w wątpliwość wiarygodność hiszpańskiej wersji wydarzeń, według której to sami Aztekowie mieli przyczynić się do śmierci Montezumy: Kiedy [Hiszpanie] wydobyli trupa, aby ich [Azteków] oszukać, że słuchać będą słów imperatora, zapomnieli o muzyce, która poprzedza jego pojawienie się, o bębnach, wezwaniu, bo chociaż, jako człowiek, był ich bliź‑ nim, ze względu na pełniony urząd był niczym bóg. Wszystko było fałszywe i ciało, które ktoś podtrzymywał, aby nie upadło (wszak było już martwe), powtarzało samo sobie sło‑ wa, które powiedziano mu w dniu koronacji34. 30 31 32 33 34 Tamże, s. 108. L. Pirott­‑Quintero, Las metamorfosis del cuerpo en „La Milagrosa” y „Duerme” de Carmen Boullosa, College of Staten Island Cuny, [online] http://lib.ugent.be/fulltxt/RUG01/001/457//982/RUG01­‑001457982_2001_0001_AC.pdf, 2 VII 2015. R. Blanco­‑Cano, Revisiones a las narraciones históricas mexicanas en „Duerme” (1994) e „Isabel” (2000) de Carmen Boullosa, [online] https://pendientedemigracion.ucm.es/info/especulo/numero40/boullosa.html, 2 VII 2015. H. Cortés, Cartas de relación, Madrid 1993, s. 272. C. Boullosa, Llanto. Novelas…, s. 32. Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszędzie tłumaczenie własne autorki. W oryginale: Cuando sacaron al cadáver para engañarlos que iban a oír las palabras de su emperador, 140 Anna Gryglaszewska Politeja 2(47)/2017 Po drugie, odkrywa piękno kultury indiańskiej. W obydwu powieściach autorka akcentuje to, że aby istnieć, mieszkaniec Meksyku nie może oderwać się od swych korzeni, których poszukuje w świecie natury. Akcja utworu Llanto. Novelas imposibles w 1989 r. rozgrywa w Parku Luisa Gonzagi Urbina, znanym jako Parque Hundido35. Boullosa nie przez przypadek w tym miejscu umieszcza tajemnicze mrowisko, będące swoistym tunelem czasu, przez który Montezuma dociera do współczesności. Powstały w XX w., rozległy ogród imponuje nie tylko zachwycającą roślinnością, lecz także monumentalnymi reliktami przeszłości – zgromadzono tu liczne rzeźby zaliczane do sztuki prekolumbijskiej. Najważniejszym obiektem parku jest mierzący 78 metrów kwadratowych Kwiatowy Zegar (Reloj Floral)36, przypominający zwiedzającym o upływie czasu i fakcie, iż historia ludzkości rozpoczęła się w świecie natury, nie cywilizacji. W ogrodzie, w którym teraźniejszość spotyka się z tym, co minione, w utworze Boullosy unosi się wiatr pamięci, a nad ziemią krążą popioły. Pamięć o obyczajach przodków i ich postawie afirmacji życia odgrywa w powieści Du‑ erme kluczową rolę. Wprawdzie główna bohaterka jest Europejką, ale ostatecznie jej nową ojczyzną staje się Meksyk. Stara Indianka „o ciepłych dłoniach” przekazuje jej sekret życia nieznany Hiszpanom. Leczy jej rany magiczną wodą. Ta, gdy tylko zaczyna tętnić w jej żyłach, zastępuje krew. W efekcie Claire pozbawiona zostaje swego dotychczasowego atrybutu – szlachetnej, europejskiej krwi, zyskując w zamian dar wiecznego życia. Jak zauważa Madrid Moctezuma: to prehiszpańskie dziedzictwo [znane tylko Indianom] łączy się z niejasnych rozmiarów atemporalnością i fantazją37. Indianie nie znają zdobyczy europejskiej cywilizacji, nie rozumieją praw rządzących światem Obcego-Przybysza, kierują się intuicją i wyobrażeniami o charakterze magiczno­‑symbolicznym. Boullosa przypisuje im również nieprzeciętne moce, które czerpią ze świata natury. Według Madrid Moctezumy w chwili owego „chrztu” (zamiany krwi w wodę) bohaterka staje się jego częścią. Przyroda jest przeciwieństwem cywilizacji, jaką przywożą ze sobą z Europy Hiszpanie38. Francuzka traci wprawdzie dawną tożsamość, ale ostatecznie znajduje dom w sercu dawnej azteckiej metropolii. O tym, że prawdziwa egzystencja poza Meksykiem nie istnieje, przekonuje się dopiero później. Zmuszona uciekać poza granice miasta, zapada w sen, z którego obudzić się może jedynie wtedy, gdy na nowo znajdzie się w jego obrębie. Hiszpanie w powieści Boullosy działają z pozycji zdobywców. To oni narzucają podbitym Indianom nowy porządek świata, dążąc do usunięcia przejawów kultur prekolumbijskich. Indiańskie dzieci w katolickich kościołach zmuszone są śpiewać religijne pieśni. Urquiza pozbawia swoich indiańskich służących tożsamości, wszystkich 35 36 37 38 olvidaron poner la música que antecede su aparición, los tambores, la invocación, porque anuque fuera su prójimo en cuanto al ser de hombre, en cuanto al oficio era como un dios. Todo era falso, y el cuerpo que al‑ guien detenía para no cayera (pues si era un muerto) se repetía a sí mismo las palabras que le habían sido dichas el día de su coronación. A. Rodríguez, Reloj Floral del Parque Hundido. El más grande de la ciudad, „Chilango” 2012, 26 XI, [online] http://www.chilango.com/ciudad/nota/2012/11/26/el­‑mas­‑grande­‑de­‑la­‑ciudad, 6 I 2016. Tamże. P. Madrid Moctezuma, Las narraciones históricas… Tamże. Politeja 2(47)/2017 Bezpowrotnie utracony raj?… 141 mężczyzn nazywając „Cosme”. Owo symboliczne wykorzenienie pierwotnych mieszkańców Ameryki, odebranie im należnych praw, wpisane jest w hiszpańską misję cywilizacyjną, której uzasadnienia poszukuje się, deprecjonując dorobek materialno­ ‑duchowy kultur prekolumbijskich. W efekcie świat dzieli się na dwie części: stary świat i nowe ziemie. Światło i ciemność. Ciszę i dźwięki, biel i czerń. Wodę i ziemię. Dobro i zło. Mężczyzn i kobiety. Europejczyków i inne rasy […]. Białych i Indian39. Boullosa nie unika otwartej krytyki konkwistadorów. Oczyma Claire spogląda na pozostałości azteckich świątyń oraz zrujnowane przez najeźdźcę kanały i otwarcie protestuje przeciwko niesprawiedliwym osądom prekolumbijskiej kultury. Indianie są dumni ze swych korzeni. Nawet Francuzka jest świadoma tego, że zła sława, którą Hiszpanie próbują okryć pierwotnych mieszkańców Meksyku, jest efektem propagandy służącej uzasadnieniu ich misji cywilizacyjnej. Boullosa w utworze wyraźnie sygnalizuje, że zamierza bronić dziedzictwa ginących kultur: Miasto, w którym się zatrzymałam, dzieli się na dwie części: wspaniałe pałace hiszpańskie, uporządkowane, ustawione w szeregu po bokach szerokich dróg, i ukryte za nimi, nieuporządkowane chaty Indian. Są biali głupcy, którzy będą zdania, że ten podział istniał od zawsze; że to nasz zwyczaj. Zanim jednak przybyli, by nas zniszczyć, nasze ulice były perfekcyjnie uporządkowane40. Pamięć o przeszłości zapisana w utworze Duerme jest zatem obroną dorobku materialno­‑duchowego rdzennych mieszkańców Ameryki; wspomnieniem czasów, gdy człowiek egzystował w symbiozie z otaczającym go światem natury. Autorka przypomina: o martyrologii prekolumbijskich ludów, o ich oporze wobec przymusowej hispanizacji oraz o walce Indian o należne im miejsce w społeczeństwie Nowej Hiszpanii. Podsumowanie Konkwista Meksyku, upamiętniona na kartach dzieł Carmen Boullosy, stanowi wstrząs dla wielu pokoleń podbitych i upokorzonych przez Hiszpanów Indian. Zniszczeniu wielkiego imperium towarzyszy bowiem psychiczna destrukcja bezimiennych, ludzkich jednostek zamieszkujących jego obszar. Autorka, podejmując temat martyrologii Indian, rozdrapuje bolesną ranę w sercu swej ojczyzny. Przedstawia jednak czasy kolonialne z perspektywy współczesnej intelektualistki, dlatego jej intertekstualne dzieła mają również charakter parodystyczny. W ponowoczesny sposób reinterpretuje wydarzenia z historii Meksyku, wierząc, że: Wspomnienie przywraca pamięć. Wydobywa mar‑ twych na słońce. Czyni nas pożywieniem śmierci: pożywieniem dla powieści41. 39 40 41 C. Boullosa, Duerme…, s. 57. Tamże, s. 58. W oryginale: La ciudad misma donde estoy estancada se divide en dos: los magníficos pala‑ cios de los españoles, ordenados, alineados a los lados de las amplias calzadas, y las casuchas en desorden de los indios encondidas tras ellos. Hay blancos imbéciles que opinarán que así hemos dividido siempre, que esta es nuestra costumbre. Y no bromean, es pura estupidez. Pero cuando ellos no habían llegado a arru‑ inarnos, nuestras calles estaban trazadas en orden perfecto. Taż, Llanto. Novelas…, s. 60. W oryginale: El recuerdo desentierra. Saca los muertos al sol. Nos hace carne de muerte: carne para novela. 142 Anna Gryglaszewska Politeja 2(47)/2017 Bibliografia Baity E.Ch., Ameryka przed Kolumbem, przeł. M.L. Pisarek, Warszawa 1962. Blanco­‑Cano R., Revisiones a las narraciones históricas mexicanas en „Duerme” (1994) e „Isabel” (2000) de Carmen Boullosa, [online] https://pendientedemigracion.ucm.es/info/especulo/ numero40/boullosa.html. Boullosa C., Carmen Boullosa. Escritora mexicana, [online] www.carmenboullosa.net. Boullosa C., Duerme, Madrid 1994. Boullosa C., Llanto. Novelas imposibles, México 1999. Cortés H., Cartas de relación, Madrid 1993. Derwich K., W krainie pierzastego węża. Historia Meksyku od podboju do czasów współczesnych, Kraków 2014. Domínguez Ortiz A., Tuñón de Lara M., Valdeón Baruque J., Historia Hiszpanii, przeł. S. Jędrusiak, Kraków 1997. Grad M., Szkice meksykańskie, Warszawa 1979. Hirsch M., Żałoba i postpamięć, [w:] Teoria wiedzy o przeszłości na tle współczesnej humanistyki, red. E. Domańska. Poznań 2010. Hryciuk R.E., Kobiecość, męskość, seksualność. Płeć kulturowa (gender) w badaniach dotyczących Ame‑ ryki Łacińskiej, [w:] Dzieje kultury latynoamerykańskiej, red. M.F. Gawrycki, Warszawa 2009. Hummel A., Wądołowska A., Płachtański P., Nierówności społeczne w Ameryce Łacińskiej, [w:] Dzieje kultury latynoamerykańskiej, red. M.F. Gawrycki, Warszawa 2009. Hutcheon L., Ironia, satyra, parodia – o ironii w ujęciu pragmatycznym, [w:] Ironia, red. M. Głowiński, Gdańsk 2002, Tematy Teoretycznoliterackie, 3. Jastrzębska A.S., Jak przyszłość ukształtowała przeszłość. Metapowieść historiograficzna w Ameryce Łacińskiej, Bielsko­‑Biała 2013. Kubiaczyk F., Nowoczesność, kolonialność i tożsamość. Perspektywa latynoamerykańska, Poznań 2013, Badania Interdyscyplinarne – Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, 32. León­‑Portilla M., Dawni Meksykanie, przeł. M. Sten, Kraków 1976. Madrid Moctezuma P., Las narracioneshistóricas de Carmen Boullosa: el retorno de Moctezuma, el sueñovirreinal y la utopía de futuro, „Biblioteca Virtual Miguel de Cervantes”, [on­line] http://www.cervantesvirtual.com/obra­‑visor/las­‑narraciones­‑histricas­‑de­‑carmen­‑boullosa‑ el­‑retorno­‑de­‑moctezuma­‑un­‑sueo­‑virreinal­‑y­‑la­‑utopa­‑de­‑futuro­‑0/html/a79178dd­ ‑046b­‑4595­‑b94d­‑125defa60623_7.html. Mignolo W., Posoccidentalismo. Las epistemologías fronterizas y el dilema de los estudios (lati‑ noamericanos) de área, „Revista Iberoamericana” 2002, Vol. 68, nr 200, s. 847­‑864, [online] http://revista­‑iberoamericana.pitt.edu/ojs/index.php/Iberoamericana/article/viewFile/5978/6119. Moreno Toscano A., Epoka wicekrólestwa, [w:] Krótka historia Meksyku, red. A. Witkowska, przeł. S. Szczurkowa, przedm. E. Szymański, Warszawa 1986, Biblioteka Problemów, 284. Pirott­‑Quintero L., Las metamorfosis del cuerpo en „La Milagrosa” y „Duerme” de Carmen ­Boullosa, College of Staten Island Cuny, [online] http://lib.ugent.be/fulltxt/RUG01/001/ 457/982/RUG01­‑001457982_2011_0001_AC.pdf. Politeja 2(47)/2017 Bezpowrotnie utracony raj?… 143 Reid A., La re­‑escritura de la conquista de Mexico en „Llanto, novelas imposibles” de Carmen Bo‑ ullosa, 2003, [online] https://pendientedemigracion.ucm.es/info/especulo/numero24/boullosa.html. Rodríguez A., Reloj Floral del Parque Hundido. El más grande de la ciudad, „Chilango” 2012, 26 XI, [online] http://www.chilango.com/ciudad/nota/2012/11/26/el­‑mas­‑grande­‑de­‑la­ ‑ciudad. Szyszka T., Zmagania ewangelizacyjne w Ameryce Łacińskiej okresu kolonialnego, [w:] Dzieje kul‑ tury latynoamerykańskiej, red. M.F. Gawrycki, Warszawa 2009. Anna GRYGLASZEWSKA, absolwentka filologii polskiej i hiszpańskiej Uniwersytetu Śląskiego, doktorantka i pracownik Instytutu Języków Romańskich i Translatoryki UŚ. Jej obszar badawczy stanowią: proza Carmen Boullosy, kultura i historia Meksyku. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.11 Katarzyna Taczyńska Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu [email protected] Obóz „Goli otok” w relacji międzypokoleniowej Przypadek filmu Goli Tihej K. Gudac1 Abstract Goli Otok Prison Camp in the Intergenerational Relationship. The Case of Tiha Gudac’s Documentary Film Goli The issue this paper refers to concerns the camp for political prisoners established in 1949 in Yugoslavia on the island of Goli otok. The primary objective of my article is to show that documentary films are a significant space for reflection on Goli otok camp. In the context of postmemory, particularly noteworthy is the film Goli from 2014, directed by Tiha K. Gudac, born in 1982. The analysis of this documentary is to present how the memory of the Goli otok prison camp works in the film and how it is transmitted. The film author belongs to the generation of the descendants of Goli otok prisoners. Goli is an attempt to confront the inherited traumatic experience of her grandfather, which – although hushed and hidden for the rest of his life – directly affected the family relationships. Keywords: Goli otok prison camp, documentary film, Croatia, postmemory Słowa kluczowe: obóz Goli otok, film dokumentalny, Chorwacja, postpamięć 1 ∗ Artykuł został napisany w ramach projektu finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki, przyznanych na podstawie decyzji nr 2011/03/D/HS2/06170. 146 Katarzyna Taczyńska Politeja 2(47)/2017 Wprowadzenie Goli otok, czyli Naga Wyspa2, leży na terenie Chorwacji, pomiędzy wyspami Rab, Sveti Grgur i Prvić. Kształtem przypomina trójkąt, zajmuje powierzchnię 4,7 km2. Nazwa wyspy pochodzi od jej skalistego charakteru, nagich, pozbawionych roślinności kamiennych wzniesień, o których Dragan Marković pisze: [wyspa] jest naprawdę goła, kamienista: jak ogolona, pokryta zmarszczkami twarz starego człowieka. Oddalona jest zaledwie jakieś dziesięć mil od brzegu, samotna, nieustannie narażona na burze z pio‑ runami, jak jakaś fantomowa, samotna, opuszczona skała3. Nazwę „Goli otok”, wyróżniającą i podkreślającą szczególną naturę wyspy, można więc potraktować jako atrybut jej tożsamości. Przybywający od 1949 roku4 na wyspę więźniowie częstokroć zwracali uwagę na ten uderzający, chłodny, pozbawiony życia widok, który witał ich zaraz po dobiciu do brzegu5. Wydaje się, że wyspa, ze względu na położenie, stanowiła wprost idealne miejsce do izolacji. W tym charakterze – jako obóz reedukacyjny dla kominformowców, przeciwników polityki władzy jugosłowiańskiej po wykluczeniu Jugosławii przez Związek Radziecki z Kominformu w 1948 roku – wyspa funkcjonowała prawdopodobnie do 1954 roku6. Spór wewnątrz Jugosławii nastąpił w wyniku konfliktu międzynarodowego 2 3 4 5 6 Choć w prezentowanym artykule posługuję się oryginalnym zapisem nazwy obozu Goli otok, należy zaznaczyć, że w polskiej literaturze przedmiotu spotyka się również jej polskie tłumaczenie – Naga Wyspa, zob. np. B. Jezernik, Naga Wyspa. Gułag Tity, przeł. J. Pomorska, J. Sławińska, Wołowiec 2013, Historia oraz recenzję książki – K. Taczyńska Problemy z jugosłowiańską pamięcią [Božidar Jezernik, Naga Wyspa. Gułag Tity], „Znak” 2013, nr 698­‑699, s. 120­‑123. Zob. też K. Taczyńska, „Dowcip trwa‑ jący dwa i pół roku”. Obraz Nagiej Wyspy w serbskim dyskursie literackim i historycznym końca XX i po‑ czątku XXI wieku, Warszawa–Bellerive­‑sur­‑Allier 2016, Colloquia Balkanica, 5. […] [ostrvo] je zaista golo, kamenito: kao obrijano, naborano lice starog pamćenika. Udaljeno je jedva desetak milja od obale, usamljeno, stalno izloženo burama i munjama, kao neka fantomska, usamljena, napuštena stena. D. Marković, Josip Broz i Goli otok, Beograd 1990, s. 28­‑29. Wszystkie tłumaczenia, o ile nie zaznaczono inaczej, pochodzą od autorki. Pierwsza grupa więźniów politycznych dotarła na Goli otok 9 lipca 1949 roku i – według danych podanych przez Markovicia i Petranovicia – składała się z 1200 osób. D. Marković, Istina o Golom otoku, Beograd 1987, s. 97; B. Petranović, Istorija Jugoslavije 1918­‑1988, t. 3: Socijalistička Jugoslavija 1945­ ‑1988, Beograd 1988, s. 232. Por. wspomnienia Ženi Lebl, autorki pierwszego, opublikowanego w 1990 roku, kobiecego świadectwa z pobytu w obozie – Ž. Lebl, Ljubičica bela. Vic dug dve i po godine, Gornji Milanovac 1990, s. 105­ ‑106. Zob. też: K. Taczyńska, Дискурс о логору Голи оток – женска перспектива, „Књиженство” 2014, nr 4, [online] http://www.knjizenstvo.rs/magazine.php?text=130, 25 II 2016; taż, Odzyskać przeszłość – obóz Goli otok w relacjach kobiet. Przypadek Milki Žiciny, [w:] Postkolonializm – tożsamość – gender. Europa Środkowa, Wschodnia i Południowo­‑Wschodnia, red. A. Matusiak, Wrocław 2014, s. 267­‑279, Miscellanea Posttotalitariana Wratislaviensia, t. 2. Pamiętać trzeba, że obóz Goli otok jest tylko jednym z miejsc izolacji przeznaczonym dla kominformowców, powstałym w Jugosławii po 1948 roku. Ze względu na swoją wielkość stał się symbolem wszystkich ówczesnych więzień i obozów dla przeciwników władzy Tity, zob. np.: I. Kosić, Goli otok. Najveći Titov konclogor, Zagreb 2009; D. Marković, Josip Broz… I. Kosić, Goli otok…, s. 17. Politeja 2(47)/2017 Obóz „Goli otok” w relacji międzypokoleniowej 147 pomiędzy Jugosławią a ZSRR. Kominformowcy, którzy popierali stanowisko Kremla, uważali, iż zejście dowodzonej przez Josipa Broza­‑Titę Komunistycznej Partii Jugosławii z drogi wyznaczonej przez Moskwę uniemożliwi realizację ideałów komunistycznych. Rodząca się wówczas opozycja antytitowska została uznana w Jugosławii za kontrrewolucję, a adwersarze za wrogów wewnętrznych, których należy wykluczyć ze społeczeństwa i poddać reedukacji. Instytucje poprawcze w rzeczywistości stały się obozami pracy, w których osadzano zarówno faktycznych, jak i potencjalnych czy rzekomych przeciwników7. Większość więźniów przetrzymywanych w obozie Goli otok w związku z rezolucją wydaną przez Kominform opuściła wyspę na mocy amnestii po likwidacji Biura w 1956 roku8. Ostatni kominformowcy wyjechali z wyspy w 1960 roku9. Pod koniec 1956 roku obóz na wyspie Goli otok zmienił swój charakter i stał się więzieniem przede wszystkim dla przestępców kryminalnych, a także często dla młodych ludzi, którzy podejmowali próbę nielegalnej ucieczki na Zachód10. Definitywne zamknięcie więzienia na wyspie Goli otok nastąpiło pod koniec lat 80. – prawdopodobnie w 1988 roku11. Obóz przez wiele lat stanowił temat tabu w dyskursie publicznym zarówno w Jugosławii, jak i poza jej granicami. Prawdziwy przełom nastąpił dopiero po śmierci Josipa Broza­‑Tity w 1980 roku. Wówczas zaczęły pojawiać się wspomnienia byłych więźniów przedstawiające ich doświadczenia z pobytu w obozie12. Znaczącą rolę dla rozwoju dyskusji o obozie Goli otok odegrały również filmy dokumentalne. Pierwszy z nich – seria telewizyjna Goli život (Gołe życie), autorstwa Danila Kiša i Aleksandra Mandicia z 1989 roku, w którym Kiš, wybitny jugosłowiański pisarz i intelektualista, prowadził rozmowy z dwiema byłymi więźniarkami obozu, Ženil Lebl i Evą Panić­‑Nahir13 – z jednej strony jest pierwszym filmem dokumentalnym, w którym problematyka obozu Goli otok zajmuje główną pozycję, z drugiej zaś stanowił potwierdzenie, że również kobiety były więźniarkami obozów dla kominformowców. Poprzez Goli život autorzy upomnieli się o konieczność uwzględnienia głosu kobiet w rozważaniach dotyczących obozu Goli otok. To również Kiš namówił Lebl do spisania i wydania wspomnień w formie książkowej, do której autorka dołączyła między innymi kopie dokumentów poświadczających przedstawione przez nią fakty oraz zbiór 19 wierszy powstałych w latach 1951­‑1954. 7 8 9 10 11 12 13 Historia konfliktu pomiędzy Jugosławią a ZSRR oraz motywy utworzenia obozu Goli otok zostały szczegółowo omówione w: K. Taczyńska, „Dowcip trwający dwa i pół roku”…, s. 37­‑70. O. Gruenwald, Yugoslav Camp Literature. Rediscovering the Ghost of a Nation’s Past­‑Present­‑Future, „Slavic Review” 1987, nr 3­‑4, t. 46, s. 520, [online] https://doi.org/10.2307/2498101. I. Kosić, Goli otok…, s. 205­‑206. Tamże, s. 15­‑16. Zob. np. I. Kosić, Goli otok…, s. 16. J. Dragović Soso, ‘Spasioci nacije’. Intelektualna opozicija Srbije i oživljavanje nacionalizma, Beograd 2004, s. 128; O. Gruenwald, Yugoslav Camp…, s. 519. Zob.: K. Taczyńska, Pamięć o obozie Goli otok w serbskich dokumentach filmowych, [w:] Symbole wła‑ dzy – władza symboli, red. M. Dyras, B. Suchoń­‑Chmiel, T. Kwoka, Kraków 2014, s. 409­‑423; taż, Goli otok – obraz obozu w chorwackich dokumentach filmowych, [w:] Republika Chorwacji. Polityka wewnętrzna i międzynarodowa, red. A. Jagiełło­‑Szostak, Wrocław 2014, s. 137­‑153. 148 Katarzyna Taczyńska Politeja 2(47)/2017 Film Goli (Goły) z 2014 roku, który stanowi przedmiot zainteresowania niniejszego artykułu, autorstwa debiutującej jako dokumentalistka Tihej K. Gudac, przedstawia nowe w stosunku do już istniejących filmów, interesujące spojrzenie na doświadczenie obozowe, a jednocześnie w znaczący sposób wpływa na rozwój historycznego i kulturowego obrazu tej problematyki. Czynnikiem, który w szczególny sposób wyróżnia film Gudac wśród innych filmowych dokumentów, ale również szerzej – spomiędzy wszystkich znanych tekstów kultury podejmujących temat obozu Goli otok, jest ujęcie problematyki z perspektywy postpamięci14. Autorka filmu, jego reżyserka i scenarzystka, jako wnuczka byłego więźnia postanowiła przyjrzeć się doświadczeniu obozowemu z punktu widzenia pokoleń następujących po bezpośrednich ofiarach obozu (dzieci i wnuków). Zaznaczyć w tym miejscu należy, że współcześnie, w tym wypadku w obszarze literatury pięknej, problematyka obozu Goli otok zaczęła być jako motyw wykorzystywana w narracjach i podlegała różnym formom fikcjonalizacji. Między innymi pojawiła się próba przedstawienia traumy obozu dziedziczonej przez kolejne generacje. Mowa tu o opublikowanej w 2009 roku powieści sensacyjnej Wokół wyspy (Oko otoka) Vanji Bulicia15, którego ojciec został aresztowany jako kominformowiec. Goli otok staje się w niej okazją do pokazania, jak doświadczenia byłych więźniów oddziaływały na relacje rodzinne. Bulić szkicuje obraz konfliktu pokoleniowego pomiędzy ojcem – więźniem obozu Goli otok, a synem – zbuntowanym nastolatkiem, zaangażowanym do zadań specjalnych przez służby bezpieczeństwa, a zarazem szukającym zrozumienia u milczącego ojca. Autentyczne wspomnienia stały się więc inspiracją do przewartościowania dziedzictwa starszej generacji i ich artystycznego opracowania. Ciekawą i popularną w Serbii (czwarte wydanie w 2014 roku) książkę Bulicia, funkcjonującą jednakże w zasadzie wyłącznie w dość wąskiej lokalnej przestrzeni narodowej, ze względu na recepcję trudno uznać za dzieło przełomowe. Tymczasem filmowa propozycja Gudac, która była i do dziś jest przedstawiana oraz nagradzana na różnych festiwalach na obszarze Bałkanów, ale i Europy, i świata16, ma szansę bardziej znacząco wpłynąć zarówno na kształtowanie pamięci o obozach, jak i na sposób jej przekazywania. W tym kontekście należałoby „wypowiedź ekranową” chorwackiej reżyserki rozpatrywać przede wszystkim jako przekaz skierowany do odbiorców, któ‑ rych ma o czymś poinformować i przekonać17, jako indywidualne wyobrażenie pewnej 14 15 16 17 Zob. M. Hirsch, Family Frames. Photography, Narrative and Postmemory, Cambridge 1997. Zob. V. Bulić, Oko otoka, Beograd 2009. Lista zdobytych nagród i wyróżnień w latach 2014­‑2015: 1) 2014: Serce Sarajewa – główna nagroda, najlepszy film dokumentalny w konkursie międzynarodowym na Sarajevo Film Festival (Bośnia i Hercegowina); specjalne wyróżnienie w Konkursie Filmów Dokumentalnych na Zagreb Film Festival (Chorwacja); 2) 2015: Nagroda inCE na Trieste Film Festival (Włochy); Nagroda Amnesty International dla najlepszego filmu dokumentalnego na Ljubljana Documentary Film Festival (Słowenia); wyróżnienie w kategorii filmów dokumentalnych Sofia International Film Festival (Bułgaria); Złoty Medal dla najlepszego reżysera; nagroda publiczności; Złoty Medal dla najlepszej produkcji na Belgrade Documentary and Short Film Festival 2015 (Serbia); najlepszy film i Intercontinental Prize na World Premieres Film Festival (Filipiny); nagroda publiczności, wyróżnienie w kategorii Fresh Danube Films na International Film Festival Cinema City (Serbia); najlepszy film i najlepszy montaż na 13. Liburnia Film Festival (Chorwacja). H. Książek­‑Konicka, Semiotyka i film, Wrocław 1980, s. 10, Studia z Teorii Filmu i Telewizji, 8. Politeja 2(47)/2017 Obóz „Goli otok” w relacji międzypokoleniowej 149 prawdy18 o przeszłości i jej wpływ na rodzinę Tihej K. Gudac. Poniższe rozważania będą zatem próbą odpowiedzi na pytanie, jak najnowsze kino chorwackie radzi sobie z doświadczeniem obozu Goli otok, jaką wizję przeszłości oferuje widzowi i jaką rolę odgrywa w dyskursie na temat pamięci. Filmowy obraz obozu w relacji międzypokoleniowej Już pierwsze sceny filmu Goli zapowiadają, że widz będzie miał do czynienia z prywatną przestrzenią codziennego życia, w której autorka niejako odsłania się, opowiadając o sobie, o trudnych dla jej rodziny sprawach. Dokument rozpoczyna się serią fotografii przedstawiających autorkę filmu jako małe dziecko w czasie domowej kąpieli. Funkcję narracyjną pełni Gudac, która w tym osobistym wprowadzeniu dzieli się z odbiorcą wspomnieniem, że całe swoje życie była „dzieckiem dziadka”, gdy tymczasem ona dopiero na koniec wkroczyła w jego życie. Autorka urodziła się w 1982 roku, dziadek – Marijan Fučkan – zmarł w 1992 roku. Wstęp dokumentu opowiada o tych kilku wspólnie spędzonych latach. W tle zaczyna rozbrzmiewać muzyczny hit z 1966 roku – Osmijeh (Uśmiech) zespołu rockowego Grupa 220, który przenosi nas w przeszłość, co prawda nie do lat 60., lecz w czasy dzieciństwa Gudac, czyli do lat 80. Za pomocą techniki animacji i kolażu z rodzinnych zdjęć autorka zaczyna snuć refleksję na temat rodzinnej przeszłości. Te pierwsze lata swojego życia wspomina bardzo przyjemnie, szczególnie wakacyjne wyjazdy („najpiękniejsze dni dzieciństwa”) z domu w Zagrzebiu, które co roku wraz z siostrą odbywała z dziadkami. Za każdym razem celem ich letniej wyprawy było to samo miejsce – chorwackie miasto Novigrad nad Morzem Adriatyckim. Gudac informuje widza, że na tym pierwszym etapie życia to właśnie dziadkowie, rodzice jej mamy, stanowili centrum rodzinnego życia i to z nimi spędzała najwięcej czasu. Rodzice dużo pracowali, więc dziadkowie przejęli rolę opiekunów. Wspólne wakacje, które można potraktować jako kwintesencję ich udanych relacji, w pamięci Gudac zapisały się jako symbol tamtego wyjątkowego czasu. Dziadkowie wówczas nie tylko dbali o dziewczynki, ale też poświęcali im całą swoją uwagę, prowadzili rozmowy, wyjeżdżali z nimi łowić ryby, słuchali muzyki, chodzili na spacery. W czasie wakacji ich „obozowisko” znacząco odróżniało się na tle pozostałych minimalistycznych kempingów. Dziadkowie wkładali wiele wysiłku w to, by ich letnia siedziba była wakacyjnym królestwem – z lustrami, dywanami i zapachem codziennie pieczonego domowego chleba i ciasteczek. Okazuje się jednak, że ten sielski obraz nie jest idealny, bo widnieje na nim jedna rysa – nigdy niewypowiedziany sekret dziadka, którego śladem są blizny na plecach. Pytanie o ich pochodzenie było jedynym zakazanym tematem rozmów w rodzinie. W tym miejscu widz poznaje tytuł filmu Goli, będący nawiązaniem do nazwy Goli otok, obozu dla kominformowców. Odbiorca otrzymuje zatem jasny sygnał, że kontekst dla przedstawianej 18 J. Bławut, Bohater w filmie dokumentalnym, Łódź 2010, s. 27, Warsztat Realizatora Filmowego i Tele‑ wizyjnego, z. 17. 150 Katarzyna Taczyńska Politeja 2(47)/2017 mikrohistorii, zapisu subiektywnego doświadczenia pojedynczej rodziny, budują wydarzenia tzw. wielkiej historii19. W tym momencie główny tor narracji skupia się na dziadku i sekrecie, który skrywał do swojej śmierci. Gudac już jako mała dziewczynka miała świadomość, że dziadek miał jakąś tajemnicę, którą nie dzielił się nawet z najbliższymi. Wspomnieniom kochającego dziadka towarzyszył szereg oznak, które przypominały o rodzinnym sekrecie. Były bowiem takie momenty w codzienności, w których dziadek na wiele godzin znikał z ich życia. Wyjeżdżał wówczas na samotne wyprawy, odcinał się od domu. Gudac przypomina sobie, że otoczeniem dającym dziadkowi prawdziwe wytchnienie, gdzie rzeczywiście rozluźniał się i odpoczywał, była nie najbliższa rodzina, lecz „krąg wujków i cioć”. Do grona tych osób, do których – na życzenie dziadka – dziewczynki zwracały się, wykorzystując nazwy określające rodzaj pokrewieństwa, należeli przyjaciele dziadka. W czasie tych spotkań, na wyraźne prośby babci, nie rozmawiano o polityce, a część przytaczanych historii, jak zaznacza narratorka, dzieliła cezura o charakterystycznych tytułach: „Gdy nie było dziadka…”, „Gdy bili babcię…”, „Gdy urodziła się mama…”. Dziewczyna podświadomie łączyła ten tajemniczy, różnie określany moment z przeszłości z bliznami dziadka, ale nigdy o tym z nim nie rozmawiała, podobnie jak z nikim innym w rodzinie. Z czasem zrozumiała, że podstawy ich życia rodzinnego były zbudowane na strachu i milczeniu, czego znamienną egzemplifikacją jest imię reżyserki: Tiha – „cicha”. Autorka postanawia w związku z tym dziś, już jako dorosła osoba, zapytać o tajemnicę dziadka swoją matkę, która ani razu wcześniej nie podejmowała tego wątku w rozmowach. Tym sposobem widz z przeszłości opartej na wspomnieniach i fotografiach wraca do teraźniejszości i przenosi się do miejscowości Banija, domu rodziców matki Tihej Gudac – Đurđicy, która postanowiła opuścić Zagrzeb, by właśnie tam zamieszkać. Jak sama podkreśla, jest to jedyna przestrzeń na całym świecie, z którą czuje się związana. Opuściła stolicę Chorwacji, bo ta przypominała jej o cierpieniu rodziny, była symbolem bolesnej przeszłości. Tymczasem Banija, do której rodzice przeprowadzili się już wiele lat temu, jest miejscem, do którego przez całe życie wracała, dokąd uciekała, gdzie zawsze odnajdywała spokój. W Baniji zostały nagrane rozmowy z matką. Pierwsze spotkanie matki z córką i rozmowa o przeszłości nie przebiegają pomyślnie. Kobiety próbują zbudować dialog, odnaleźć wspólne narzędzia komunikacji, ale nie przychodzi im to łatwo. Wątek nawiązywania rozmowy z matką można potraktować jako pewną drogę autorki dokumentu, poszukiwanie przez nią formuły, indywidualnej ścieżki dla opowieści, którą chciałaby zbudować. Motyw podróży w sensie symbolicznym, w poszukiwaniu inspiracji i zrozumienia unaoczniają w dokumencie również fragmenty, w których Tiha spaceruje po skałach wyspy Goli otok. Sceny spacerów na wyspie pozbawione są mowy czy muzyki. Towarzyszą im tylko naturalne dźwięki – szum otaczającego wyspę morza, szmery kamieni, po których stąpa reżyserka. To akustyczne świadectwo podkreśla sytuację emocjonalną Tihej, skomplikowaną podróż w celu rekonstrukcji rodzinnej przeszłości20. 19 20 Zob. E. Domańska, Mikrohistorie. Spotkania w międzyświatach, Poznań 2005, Czas i Myśl. W obrazach przedstawiających bohaterkę w bliskim kontakcie z naturą dostrzec można inspirację reżyserki filmem Baraka Rona Fricke’a z 1992 roku, ukazującym z jednej strony niezaprzeczalne piękno Politeja 2(47)/2017 Obóz „Goli otok” w relacji międzypokoleniowej 151 Na początku sceny w Baniji widzimy kilka wręcz teatralnych odsłon, gdy Tiha przedstawia swoją pierwszą rozmówczynię. Najpierw matka, stojąca w plenerze pod drzewem, deklaruje, że nie chce rozmawiać na temat swojego ojca. Oczekuje od córki konkretnych pytań, by mogła ewentualnie sama zdecydować, na które z nich chce odpowiedzieć. Portret matki pod drzewem uzupełnia po chwili Tiha, która staje na przeciwległym biegunie, lekko, ale znacząco wycofana. Zajmujące centralną pozycję drzewo staje się w tym momencie drzewem genealogicznym, które w interesujący sposób odzwierciedla relację kobiet. Oparta na symbolach peregrynacja reżyserki, która dopiero odkrywa nieznane jej terytorium, początkowo budzi irytację i złość matki, oczekującej otwartej rozmowy i pytań. Đurđica przypomina córce, że niechętnie wraca do tamtych wspomnień, ale dla niej, swojego dziecka, to zrobi, prosi jednak, by w tym trudnym temacie została uwzględniona również jej osoba. Przez moment można odnieść wrażenie, że to matka przejmuje kontrolę nad filmem, a Tiha obiera postawę obronną. Choć widz nie może prześledzić całościowego procesu przygotowań filmu, który stanowi wyłącznie skrótowy zapis poszukiwań, to odczytanie kolejnych etapów komunikacji pomiędzy tymi dwiema kobietami nie powinno stanowić problemu. Teatralne obrazy stają się dodatkowym nośnikiem emocji i uczuć bohaterów filmu, komentarzem lub oznaką zbliżających się opowieści. Gudac udaje się tym samym pokazać to, co w dokumencie filmowym może być najcenniejsze, to znaczy zobrazować, jak się rodzą uczucia21. Następna scena, nakręcona w domu, pokazuje kompromis wypracowany przez kobiety. Początek rozmowy potwierdza, że relacja między matką i córką z jednej strony może być źródłem serdecznego komfortu, z drugiej zaś silnego bólu22. Đurđica jednak poddała się pomysłom córki, z kolei Tihej udało się ujrzeć matkę z właściwej perspek‑ tywy23, a więc w tej kobiecej relacji zdobyć i ochronić własną tożsamość 24, ale jednocześnie – stworzyć odpowiedniejszą dla potrzeb matki atmosferę do opowieści. Ta kolejna scena unaocznia drugi portret matki. Đurđica siedzi za stołem, prawdopodobnie w kuchni, i tym razem to ona zajmuje centralny punkt obrazu. Nad nią widnieje wizerunek Najświętszej Maryi Panny w typie Immacolata, przypominający popularne w połowie XX wieku kompozycje Jezusa w Ogrójcu, obecne w wielu domach. Na stole znajduje się dużo rozsypanego grochu, który łuska Đurđica. Tę scenę można interpretować jako nawiązanie do – przypomnianego w 2006 roku w polskiej kulturze przez Wiesława Myśliwskiego25 – zwyczaju łuskania grochu lub fasoli, który stawał się okazją do spotkań i rozmów na przeróżne tematy. Czynność obierania stała się artystyczną strategią 21 22 23 24 25 różnorodnych miejsc na świecie, z drugiej – kruchość kondycji człowieka. Tiha K. Gudac przyznaje, że bardzo często wraca do lektury tego niezwykłego dokumentu (moja korespondencja z Tihą K. Gudac z 22 XII 2014). J. Bławut, Bohater…, s. 48. O. Kersten­‑Matwin, Córki i matki. 9 składników serdeczności, Warszawa 2014, s. 70. P. Caplan, Nie obwiniaj matki, przeł. D. Dowjat, Warszawa 2006, s. 15. L. Irigaray, Ciało w ciało z matką, przeł. A. Araszkiewicz, Kraków 2000, s. 20, Kobieta, Kultura, Krytyka. Zob.: W. Myśliwski, Traktat o łuskaniu fasoli, Kraków 2006; W. Ligęza, Monolog doświadczenia, „Akcent” 2006, nr 4, [online] http://akcentpismo.pl/pliki/nr4.06/ligeza.html, 25 II 2016. 152 Katarzyna Taczyńska Politeja 2(47)/2017 umożliwiającą stworzenie warunków do snucia opowiadania. Đurđica przypomina w dokumencie łuskającą groch kobietę z wiersza Łuskanie grochu Urszuli Kozioł. Pogodzona ze swoim życiem, swoimi wyborami bohaterka utworu literackiego kończy go słowami: bowiem trzeba mieć siłę / ażeby ból znosić / nie żeby go zadawać 26, które mogłyby stanowić zapowiedź historii – stłumionych uczuć i zablokowanych emocji – opowiedzianej w dokumencie przez Đurđicę. Zapytana o swojego ojca matka Tihej reaguje po prostu smutkiem. Pamięć o ojcu znacząco różni się od pamięci wnuczki o dziadku. Dla Đurđicy postać ojca oznacza „brak, nieobecność”. Z przykrością wyznaje, że w zasadzie nie ma związanych z nim wspomnień. Ojciec to ktoś, kto przychodzi i odchodzi. Przyznaje również, że w istocie niewiele wie o przeszłości rodziny, ale głęboko w duszy zachowała jedno wspomnienie, które zostało jej przekazane, a które miało ogromny wpływ na całe jej życie. Okazuje się, że doświadczenia sprzed lat są w obecnym życiu bohaterki przyczyną ogromnego bólu, skrywanego przez lata, a odczuwanego od bardzo dawna. Pamięć o tym traumatycznym wydarzeniu jest związana z pobytem dziadka w obozie Goli otok (1950­‑1953 i sześć miesięcy ciężkich robót w masywie górskim Tary). Bowiem izolacja tzw. wrogów narodu była tylko częścią kary, jaka spotykała najbliższych aresztowanego. Bardzo często rodzina również była stygmatyzowana i prześladowana przez służby państwowe. Żony były szantażowane oraz zmuszane do rozwodów i zerwania jakichkolwiek kontaktów z mężem27. Podobny los spotkał również matkę Đurđicy. W momencie aresztowania ojca babcia Tihej miała dwuletnią córeczkę Bosiljkę, a ponadto była w drugiej ciąży, właśnie z Đurđicą. Stan kobiety nie uchronił jej jednak przed torturami ze strony władz. W rezultacie doszło do przedwczesnego porodu i pewnego poranka 1951 roku przyszła na świat Đurđica. Jednak trudna sytuacja rodziny nie zakończyła się na represjach i narodzinach dziecka, prawdziwa tragedia miała dopiero nadejść. Tego samego dnia, gdy rankiem na świat przyszła Đurđica, po południu starsza z dziewczynek zaczęła się dusić. Wezwany do Bosiljki lekarz odmówił pomocy rodzinie wroga narodu. Wieczorem dziewczynka zmarła. Đurđica wyjawia, że ten jeden dzień, będący następstwem aresztowania ojca, w którym ona rodzi się, a siostra umiera, odcisnął trwałe piętno na jej osobie oraz zaciążył na całym jej życiu i relacjach z innymi ludźmi. Traumatyczne wydarzenia z tamtego dnia zadecydowały o tym, że była osobą zawsze wycofaną, której towarzyszyło poczucie, że istnieje kosztem życia Bosiljki, że jej obecność jest wartością naddaną, więc zbyteczną28. To uczucie praktycznie nigdy jej nie opuściło, nawet wtedy, gdy ojciec po czteroletniej nieobecności, schorowany, kulejący, bez zębów wrócił do domu. Dopiero wówczas dowiedział się, że Bosiljka nie żyje i poznał Đurđicę. Jednak piekło obozów nie kończyło się wraz z ich opuszczeniem. Na wolności byłych więźniów spotykały nowe trudności – byli pozbawieni praw obywatelskich, poddani społecznemu 26 27 28 U. Kozioł, Łuskanie grochu, [w:] tejże, W rytmie korzeni, Wrocław 1962, s. 28. D. Marković, Josip Broz…, s. 183. Podjęty w tym miejscu problem śmierci starszej siostry i jej wpływu na życie Đurđicy niesie w sobie interesujący potencjał interpretacyjny, który można by analizować w perspektywie teorii psychoanalitycznych. Temat ten wykracza jednak poza ramy niniejszego tekstu i zasługuje na rozważania w obrębie osobnego studium. Politeja 2(47)/2017 Obóz „Goli otok” w relacji międzypokoleniowej 153 ostracyzmowi, nie mogli znaleźć pracy29. Rodzina skupiła się więc na tym, by przeżyć trudny czas, głęboko skrywając pragnienie bliskiej relacji. Ojciec, jak wspomina Đurđica, całkowicie zmienił się po powrocie, małżeństwo rodziców nie było już takie samo. Sugeruje, że być może ojciec miał nawet romanse, zachowywał się tak, jak gdyby chciał nadrobić stracony czas. Nie podejmuje jednak głębiej wątku problemów swoich rodziców. Zmiana pozwalająca zagoić dawne rany przyszła po wielu latach, wraz z narodzinami wnuczek. Đurđica rozwiodła się i pomoc ze strony dziadków okazała się bezcenna, rodzinie ponownie udało się zbliżyć. Następną bohaterką dokumentu, z którą rozmawia reżyserka, jest jej o pięć lat starsza siostra Lenka. Lenka, która tak samo jak matka – by odzyskać spokój – wyprowadziła się z Zagrzebia, ale do miejscowości Jovići, zapytana o dziadka zgadza się z Tihą, że dzieciństwo było cudownym czasem. Dodaje jednak, że nie był to okres pozbawiony ciemnych stron. Szczególnie mocno w jej pamięci zapisały się noce spędzone u dziadków, gdy słychać było krzyki dziadka przez sen. Lenka mówi w tym miejscu o pewnym niezwerbalizowanym lęku, stłumionej agresji, które zawsze były obecne w codziennym życiu rodziny. W trakcie rozmowy zostaje wyartykułowane kolejne doświadczenie, które autorka dokumentu prezentuje jako pewną konsekwencję obozowej przeszłości dziadka. Już w trakcie wywiadu z matką Tiha zwróciła uwagę, że wszystkie dzieci znanych jej byłych więźniów, tworzących wspomniany przeze mnie „krąg wujków i cioć”, rozwiodły się. Reakcją mamy było milczenie. Okazuje się, że w przypadku sióstr Gudac to właśnie rozwód rodziców, a właściwie odejście i nieobecność ojca pozostawiły szczególnie bolesny ślad w ich życiu. Przez lata ojciec był dla nich zaledwie gościem, który zapominał o urodzinach, którego rola ograniczała się do rozmów o sztuce, ale nie o łączącej go z dziećmi skomplikowanej relacji. Reżyserka podkreśla, że gdy ojciec odszedł, dziadek stał się dla niej jeszcze bliższą i ważniejszą osobą. Postać ojca, żyjącego dziś w Opatiji, pojawia się nawet na chwilę w filmie. Tiha przeprowadza również z nim rozmowę na temat dziadka. Rekonstruuje w dokumencie swoją podróż na spotkanie z tatą, odtwarza z nim znaną widzowi ze spotkania z matką symboliczną scenę pod drzewem przedstawiającą ich pokrewieństwo. Ojciec wspomina, że miał świadomość, iż dziadek był więźniem obozu Goli otok i że tamtejsze doświadczenia ujawniały się w jego zachowaniu – między innymi w szczególnej wrażliwości na słowa (np. banda), które bezpośrednio odwoływały do nomenklatury używanej w obozach30. Po odbytej rozmowie ojciec żegna się z córką i odchodzi, zaś Tiha nie ukrywa w tej chwili emocji i zaczyna płakać. Co ciekawe, ojciec reżyserki pojawia się w filmie również w innej formie, nie bezpośrednio – poprzez zdjęcia. Tiha przywołuje z pamięci fakt, że ojciec właściwie nigdy nie rozstawał się aparatem. W filmie to właśnie fotografie stanowią podstawę, integralną część dokumentu opowiadającego o przeszłości rodziny, wzbogacając 29 30 O problemach życia na wolności po opuszczeniu obozu zob. np. Ženski logor na Golom otoku. Ispovesti kažnjenica i islednice, red. D. Simić, B. Trifunović, Beograd 1990, s. 70­‑71. „Bandą” nazywano więźniów znajdujących się najniżej w hierarchii obozowej. Więźniów z „bandy” należało bojkotować, co oznaczało absolutny zakaz jakiejkolwiek komunikacji z nimi. Dla „bandy” były zarezerwowane najgorsze zadania, „banda” mogła spać wyłącznie na podłodze pod łóżkiem. Zob. np. I. Banac, Sa Staljinom protiv Tita, Zagreb 1990, s. 236. 154 Katarzyna Taczyńska Politeja 2(47)/2017 go w istotny sposób. Pamięć rodziny zostaje odbudowana za sprawą tych fotograficznych obrazów. Przedstawioną powyżej wielowątkową, ale czytelną i uporządkowaną strukturę filmu uzupełnia jeszcze jeden, niezwykle ważny element – jest to cykl rozmów z bliskimi przyjaciółmi dziadka. Są nimi: „wujek” Pal (Alfred Pal, 1920­‑2010), „ciocia” Vera (Vera Winter, 1923­‑2015) i „ciocia” Nevenka (Nevenka Anzulović, 1927­‑2016). Jak przyznała Tiha K. Gudac, to właśnie moment, w którym dowiedziała się z lektury artykułu prasowego, że Alfred Pal31, Vera Winter i jej mąż Gabriel byli więźniami obozu Goli otok, bezpośrednio wpłynął na potrzebę poznania przeszłości najbliższych, a z czasem również na pragnienie nakręcenia filmu32. Wśród rozmówczyń obecna jest również Nevenka Anzulović, której mąż Ivo był bliskim przyjacielem dziadka Tihej. Po aresztowaniu Marijana Fučkana mężczyzna odmówił składania zeznań przeciwko przyjacielowi, przez co sam również trafił do obozu, a jego żona była prześladowana. Ciocia Nevenka mieszkała w Novigradzie, do którego co roku dziadkowie z wnukami wyjeżdżali na wczasy. Trzeba zauważyć, że dziś i Pal, i obie rozmówczynie już nie żyją. Film Goli stanowi wyjątkowy zapis świadectwa bezpośrednich ofiar ówczesnego systemu jugosłowiańskiego, które w swoich wypowiedziach szczegółowo omawiają aresztowanie i realia życia obozowego. W czasie tych nagrań w sposób szczególny ujawnia się umiejętność słuchania reżyserki, która tym samym realizuje jedno z najważniejszych założeń filmu dokumentalnego33. Ponadto dokument pokazuje, co zaświadczają bohaterowie tej części, że również pomiędzy nimi, uczestnikami zdarzeń, panowało milczenie na temat minionych traumatycznych doświadczeń. Wszyscy oni mieli świadomość, że łączy ich wspólna obozowa przeszłość, ale nie rozmawiali o niej. Film Goli, jak się zdaje, dogłębniej niż wcześniejsze dokumenty filmowe, nawet jeśli nie analizuje, to dotyka niezwykle delikatnej w tym kontekście problematyki kata i ofiary. Wszechobecna zmowa milczenia na temat obozowej przeszłości panowała na skutek strachu o możliwą reakcję ze strony władz, ale również z powodu wstydu, jak akcentuje Vera Winter, podkreślając, że wszyscy więźniowie byli zmuszeni do wymierzania kar swoim współtowarzyszom, a więc każdy z nich nosi w sobie wielki ciężar wyrządzonej krzywdy. Podsumowanie Strategia autobiograficzna odgrywa nadrzędną rolę w filmie Goli. Perspektywa przyjęta w dokumencie została wyraźnie zbudowana wokół pozycji zajmowanej przez reżyserkę. Tiha K. Gudac na tle narracji historyczno­‑politycznej, prezentowanej przy 31 32 33 Warto wspomnieć, że Pal był również bohaterem innych filmów dokumentalnych opowiadających o doświadczeniach obozu Goli otok: Goli otok – jedno svjedočenje Bogdana Žižicia z 1994 roku, Stra‑ hota Reinharda Grabhera i Franza Schwaighofera z 2009 roku, Goli otok Darka Bavoljaka z 2012 roku oraz Gradimo novi svet Marka Kobe z 2012 roku. Moja korespondencja z Tihą K. Gudac z 22 XII 2014. J. Bławut, Bohater…, s. 9. Politeja 2(47)/2017 Obóz „Goli otok” w relacji międzypokoleniowej 155 wykorzystaniu audiowizualnych materiałów archiwalnych, przedstawia własną rodzinę. Na jej przykładzie, a ściślej – spersonalizowanej historii swojego dziadka, opowiada o konsekwencjach fizycznych i psychicznych tortur, które miały wpływ na życie zarówno jej rodziców, jak i ich dzieci, czyli również jej samej. Sześcioletni proces tworzenia filmu, na który składały się badania archiwalne, lektura opublikowanych świadectw innych byłych więźniów obozów dla kominformowców, był czasem różnych odkryć zdarzeń z najbliższej przeszłości, w które autorka starała się wniknąć jak najgłębiej. Choć dokument nie wnosi nowych faktów do historii obozu Goli otok, to w zupełnie nowy sposób traktuje ten temat. Jest to jedno z najbardziej przejmujących świadectw filmowych, obrazujących problem traumy transgeneracyjnej, ale również traumy w ogóle. Producent filmu, Nenad Puhovski, którego ojciec był więźniem obozu śmierci w Jasenovacu34, zwrócił uwagę na uniwersalny przekaz dokumentu35. Ku takiej interpretacji kieruje nas również sama reżyserka, która zaznacza, że zwłaszcza w regionie Bałkanów istnieje wiele rodzin, które ukrywają różnego rodzaju dramatyczne doświadczenia, swój symboliczny Goli otok36. Na zakończenie należy jednak zaznaczyć, o czym też wprost mówi Tiha K. Gudac, że w rzeczywistości jej film – opowieść o rodzinnej traumie – trzeba odczytywać jako szczęśliwą historię, gdyż: Tylko ktoś, komu udało się przezwyciężyć swoje nieszczęście, mógł stać się dobrym i troskliwym dziadkiem i wpłynąć na swoją wnuczkę na tyle, aby ona pewnego dnia zechciała opowie‑ dzieć historię, której on nie mógł wypowiedzieć 37. Uznanie, z jakim przyjęto film, wydaje się potwierdzać, że w Chorwacji zrodziła się potrzeba podejmowania trudnych tematów z przeszłości i definiowania ich obecności w dyskursie publicznym. Film Goli, odczytywany jako przykład kobiecej narracji osobistej, może stanowić cenny materiał ilustrujący przemiany kulturowe w chorwackiej kinematografii, ale i zmiany sposobów doświadczania przeszłości38. 34 35 36 37 38 Obóz w miejscowości Jasenovac działał w latach 1941­‑1945 i wraz z mniejszymi podobozami stanowił kompleks obozów (siedziba główna w Jasenovacu) utworzonych w Niezależnym Państwie Chorwackim, w którym władzę sprawowała podporządkowana III Rzeszy chorwacka faszystowska organizacja ustaszów. Podstawowe informacje o Jasenovacu odnaleźć można na stronie działającego dziś w tym miejscu muzeum – Spomen područje Jasenovac [Miejsce Pamięci Jasenovac]), zob. www.jusp­ ‑jasenovac.hr/Default.aspx?sid=5021, 25 II 2016. Więcej na temat historii obozu zob. N. Mataušić, Jasenovac 1941­‑1945. Logor smrti i radni logor, Zagreb 2003; o przemianach dyskursu na temat obozu oraz trudnościach z tym związanych zob. S. Goldstein, Jasenovac – tragika, mitomanija, istina, Zaprešić 2016. R. Radosavljević, Goli otok još nosimo u sebi, „Вечерње Новости” 2015, 29 III, [online] http://www. novosti.rs/vesti/kultura.71.html:540712­‑Tiha­‑Gudac­‑Goli­‑otok­‑jos­‑nosimo­‑u­‑sebi, 25 II 2016. Ž. Godeč, Moja potraga za istinom o djedovom zatočeništvu na Golom otoku, „Jutarnji list” 2014, 2 IX, [online] http://www.jutarnji.hr/tiha­‑k–gudac­‑moja­‑potraga­‑za­‑istinom­‑o­‑djedovom­‑zatocenistvu­ ‑na­‑golom­‑otoku/1217117, 25 II 2016. Samo netko tko je uspio prevladati svoju nesreću mogao je postati dobar i pažljiv deda i utjecati na svoju unuku toliko da će ona jednog dana poželjeti ispričati priču koju on sam nije mogao. Tamże. Na temat roli kulturowej kobiecych autobiografii zob. T. Czerska, Między autobiografią a opowieścią rodzinną. Kobiece narracje osobiste w Polsce po 1944 roku w perspektywie historyczno­‑kulturowej, Szczecin 2011, Rozprawy i Studia – Uniwersytet Szczeciński, t. 809. 156 Katarzyna Taczyńska Politeja 2(47)/2017 Bibliografia Banac I., Sa Staljinom protiv Tita, Zagreb 1990, Plava biblioteka. Bławut J., Bohater w filmie dokumentalnym, Łódź 2010, Warsztat Realizatora Filmowego i Tele‑ wizyjnego, z. 17. Bulić V., Oko otoka, Beograd 2009. Caplan P., Nie obwiniaj matki, przeł. D. Dowjat, Warszawa 2006. Czerska T., Między autobiografią a opowieścią rodzinną. Kobiece narracje osobiste w Polsce po 1944 roku w perspektywie historyczno­‑kulturowej, Szczecin 2011, Rozprawy i Studia – Uni‑ wersytet Szczeciński, t. 809. Domańska E., Mikrohistorie. Spotkania w międzyświatach, Poznań 2005, Czas i Myśl. Dragović Soso J., ‘Spasioci nacije’. Intelektualna opozicija Srbije i oživljavanje nacionalizma, Beograd 2004. Godeč Ž., Moja potraga za istinom o djedovom zatočeništvu na Golom otoku, „Jutarnji list” 2014, 2 IX, [online] http://www.jutarnji.hr/tiha­‑k–gudac­‑moja­‑potraga­‑za­‑istinom­‑o­ ‑djedovom­‑zatocenistvu­‑na­‑golom­‑otoku/1217117. Goldstein S., Jasenovac – tragika, mitomanija, istina, Zaprešić 2016. Gruenwald O., Yugoslav Camp Literature. Rediscovering the Ghost of a Nation’s Past­‑Present­ ‑Future, „Slavic Review” 1987, Vol. 46, nr 3­‑4, [online] https://doi.org/10.2307/2498101. Hirsch M., Family Frames. Photography, Narrative and Postmemory, Cambridge 1997. Irigaray L., Ciało w ciało z matką, przeł. A. Araszkiewicz, Kraków 2000, Kobieta, Kultura, Kry‑ tyka. Jezernik B., Naga Wyspa. Gułag Tity, przeł. J. Pomorska, J. Sławińska, Wołowiec 2013, Historia. Kersten­‑Matwin O., Córki i matki. 9 składników serdeczności, Warszawa 2014. Kosić I., Goli otok. Najveći Titov konclogor, Zagreb 2009. Kozioł U., Łuskanie grochu, [w:] U. Kozioł, W rytmie korzeni, Wrocław 1962. Książek­‑Konicka H., Semiotyka i film, Wrocław 1980, Studia z Teorii Filmu i Telewizji, 8. Lebl Ž., Ljubičica bela. Vic dug dve i po godine, Gornji Milanovac 1990. Ligęza W., Monolog doświadczenia, „Akcent” 2006, nr 4, [online] http://akcentpismo.pl/pliki/ nr4.06/ligeza.html. Marković D., Istina o Golom otoku, Beograd 1987. Marković D., Josip Broz i Goli otok, Beograd 1990. Mataušić N., Jasenovac 1941­‑1945. Logor smrti i radni logor, Zagreb 2003. Myśliwski W., Traktat o łuskaniu fasoli, Kraków 2007. Petranović B., Istorija Jugoslavije 1918–1988, t. 3: Socijalistička Jugoslavija 1945­‑1988, Beograd 1988. Radosavljević R., Goli otok još nosimo u sebi, „Вечерње Новости” 2015, 29 III, [online] http:// www.novosti.rs/vesti/kultura.71.html:540712­‑Tiha­‑Gudac­‑Goli­‑otok­‑jos­‑nosimo­‑u­‑sebi. Spomen područje Jasenovac, [online] www.jusp­‑jasenovac.hr/Default.aspx?sid=5021. Taczyńska K., „Dowcip trwający dwa i pół roku”. Obraz Nagiej Wyspy w serbskim dyskursie lite‑ rackim i historycznym końca XX i początku XXI wieku, Warszawa–Bellerive­‑sur­‑Allier 2016, Colloquia Balkanica, 5. Politeja 2(47)/2017 Obóz „Goli otok” w relacji międzypokoleniowej 157 Taczyńska K., Goli otok – obraz obozu w chorwackich dokumentach filmowych, [w:] Republika Chorwacji. Polityka wewnętrzna i międzynarodowa, red. A. Jagiełło­‑Szostak, Wrocław 2014. Taczyńska K., Odzyskać przeszłość – obóz Goli otok w relacjach kobiet. Przypadek Milki Žici‑ ny, [w:] Postkolonializm – tożsamość – gender. Europa Środkowa, Wschodnia i Południowo­ ‑Wschodnia, red. A. Matusiak, Wrocław 2014, Miscellanea Posttotalitariana Wratislavien‑ sia, t. 2. Taczyńska K., Pamięć o obozie Goli otok w serbskich dokumentach filmowych, [w:] Symbole wła‑ dzy – władza symboli, red. M. Dyras, B. Suchoń­‑Chmiel, T. Kwoka, Kraków 2014. Taczyńska K., Problemy z jugosłowiańską pamięcią [Božidar Jezernik, Naga Wyspa. Gułag Tity], „Znak” 2013, nr 698­‑699. Taczyńska K., Дискурс о логору Голи оток – женска перспектива, „Књиженство” 2014, nr 4, [online] http://www.knjizenstvo.rs/magazine.php?text=130. Ženski logor na Golom otoku. Ispovesti kažnjenica i islednice, red. D. Simić, B. Trifunović, Beo­ grad 1990. Dr Katarzyna TACZYŃSKA – w 2014 roku obroniła pracę doktorską pod tytułem Obraz Goli otok w serbskim dyskursie literackim i historycznym końca XX i począt‑ ku XXI wieku. Adiunkt w Instytucie Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu – stażysta podoktorski pod opieką prof. Magdaleny Koch przy realizacji projektu Pamięć (o) przemocy. Kulturowa historia kobiet w serbskim i chorwackim dyskursie historycznym i literackim w XX wieku (Fuga 4, nr 2015/16/S/ HS2/00092). Wykonawczyni w grancie Pracownia Badań nad Pamięcią Zbiorową w Postkomunistycznej Europie na UMK w Toruniu (kierownik dr Rigels Halili, Sonata 2, nr 2011/03/D/HS2/06170). Współredaktorka serii Poznać Bałkany. Jej zainteresowania naukowe skupiają się na dyskursie literackim dotyczącym jugosłowiańskich obozów politycznych, pamięci zbiorowej (p)o komunizmie oraz współczesnej literaturze serbskiej, szczególnie kobiecej. Odbyła staże badawcze i stypendia w: Serbii, Chorwacji, Słowenii, Rumunii. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.12 Janina Hajduk­‑Nijakowska Uniwersytet Opolski [email protected] Rodzinna postpamięć Ślązaków Abstract Family Postmemory of the People of Silesia The author suggests a possible use of postmemory to analyse the contemporary family memory of the people of Silesia. Their memoirs about WW2 (such as working for the Wehrmacht, the Red Army invading Silesia, working in labour camps, nationality verification, displacements to Germany, and deportations to Siberia) bear signs of latent memory which is rarely revealed even to the next of kin. Present mainly within the family circle, within the local society, and among friends, these memoirs integrated Silesians and made them a unique community that considers itself a stigmatized minority. This contributed to mythologizing and stereotyping the whole memory. The family memory of the past events, full of emotions and understatements, often contradicting the official version of history, has been developed by children and grandchildren who tried to learn about it and understand it. As a result of political changes that occurred in Poland after 1989 – which triggered a slow process of memory democratisation and incorporation of Silesians’ memoirs into the official history – new academic papers, memoirs, and documentaries were released. This process inspired the second and the third generations of Silesians to share ‘family myths and legends’. Keywords: postmemory, family memory, latent memory of Silesians, world war II Słowa kluczowe: postpamięć, pamięć rodzinna, pamięć utajniona Ślązaków, II wojna światowa 160 Janina Hajduk­‑Nijakowska Politeja 2(47)/2017 P amięć rodzinna Ślązaków o traumatycznych wydarzeniach związanych z II wojną światową, pełna emocji i niedomówień, często sprzeczna z oficjalną wersją historii, kultywowana jest współcześnie głównie przez dzieci i wnuki, które starają się ją poznać i zrozumieć. Zarejestrowanie opowieści o minionych wydarzeniach jest ciągle utrudnione, najważniejsze jest bowiem zaufanie do rozmówcy, ale też jego deklaracja, że tego, co usłyszał, nikomu nie ujawni. Dużą pomoc uzyskałam ze strony studentów, którzy przeprowadzili wywiady, głównie z babciami i ojcami na temat losów dziadków, często znanego tylko z fotografii, co zresztą zaowocowało pracami dyplomowymi. Równolegle gromadzone przeze mnie od 1995 roku wywiady i dokumenty, wzbogacone pracami historyków i dokumentami filmowymi, dowiodły, że do analizy współczesnej pamięci rodzinnej Ślązaków, „przepracowującej” traumatyczne doświadczenia rodziców i dziadków, przydatna jest kategoria postpamięci, którą w kontekście pamięci o Holokauście wprowadziła do nauki Marianne Hirsch. Doprecyzowała ją następująco: postpamięć od pamięci odróżnia pokoleniowy dystans, a od historii głęboka osobista więź. Postpamięć jest silną i bardzo szczególną formą pa‑ mięci właśnie dlatego, że jej relacja wobec przedmiotu czy źródła jest zapośredniczona nie poprzez wspomnienie, ale wyobraźnię i twórczość. […] Postpamięć charakteryzu‑ je doświadczenie tych, którzy dorastali w środowisku zdominowanym przez narracje wywodzące się sprzed ich narodzin [wszystkie podkr. J. H.­‑N.]. Hirsch zdawała sobie zatem sprawę z możliwości wykorzystania tej kategorii w znacznie szerszym zakresie, co zresztą wprost wyartykułowała: Wypracowałam tę koncepcję w odniesieniu do dzie‑ ci ocalonych z Zagłady, ale uważam, że może ona również posłużyć do mówienia o pa‑ mięci drugiego pokolenia, która dotyczy innych kulturowych czy zbiorowych wydarzeń i doświadczeń traumatycznych1. Sama koncepcja postpamięci w rozumieniu nadanym jej przez Marianne Hirsch może znacząco wspomóc również antropologiczną analizę rodzinnych narracji związanych z traumatycznymi wydarzeniami z przeszłości. Oczywiście odnoszenie wspomnień do zdarzeń rozgrywających się „przed urodzeniem” dzieci traktuję umownie, wszak nawet „zarejestrowany” w pamięci obraz wymagał z czasem dointerpretowania (skontekstualizowania) przez dorosłych. Co więcej, obraz minionych wydarzeń może ulegać nie tylko procesowi mitologizacji i stereotypizacji, ale również przekształceniom spowodowanym względami ideologicznymi, ponieważ istotą pamięci funkcjonującej w bezpośrednim (potocznym) przekazie jest zawsze wpisywanie jej w emocjonalnie przeżywaną teraźniejszość. Katarzyna Kaniowska, kontynuująca badania nad postpamięcią, uważa, że Empa‑ tia i poczucie zobowiązania, nierozerwalnie związane z powstaniem i funkcjonowaniem postpamięci, sprawiają, że narracja pamięci tego rodzaju nasycona jest silnie zsubiektywi‑ zowanymi treściami i stanowi próbę przedstawienia nieprzedstawialnego. Język takiej narracji jest po części zapożyczony, a po części własny. Wszystko to sprawia, że narracje 1 M. Hirsch, Żałoba i postpamięć, przeł. K. Bojarska, [w:] Teoria wiedzy o przeszłości na tle współczesnej humanistyki. Antologia, red. E. Domańska, Poznań 2010, s. 254­‑255. Politeja 2(47)/2017 Rodzinna postpamięć Ślązaków 161 postpamięci tworzą teksty wymagające szczególnego typu egzegezy i interpretacji2. Dotarcie do „przeszłych światów” jest, zdaniem Kaniowskiej, metodologicznym wyzwaniem, albowiem dialog badacza z badanym jest dialogiem szczególnym, bo uczestniczy w nim jeszcze jakiś trzeci podmiot. Dialog ten wytwarza narrację osobliwą – tworzy ją narracja badanego, która w tym przypadku jest też narracją, jaką zapamiętał i przejął on ze swego dialogu z kimś sobie bliskim, i narracja, która staje się antropologiczną narracją, mają‑ cą za zadanie oddać treści, przebieg i sens tej rozmowy, tego spotkania. […] Antropologia odwołująca się do postpamięci wytwarza zatem narrację w istocie wielogłosową, łączącą w jedno doświadczenie i refleksję o tym doświadczeniu różnych podmiotów3. Moim zdaniem spotyka się w tym miejscu antropologia z folklorystyką, wedle której zawsze jednostkowa wypowiedź zdeterminowana jest przez szeroko postrzegany kontekst kulturowy, a zwłaszcza wszelkie opowieści wspomnieniowe (historie opowiadane), które nie tylko są esencją tego, co grupa wie na dany temat, ale powstają w efekcie twórczej kreacji wyobraźni i tradycji narratorskiej. Folklorystyczne metody analizy wypowiedzi, które koncentrują uwagę na procesie funkcjonowania opowieści w bezpośrednim obiegu i analizują zmiany zachodzące w przekazie międzypokoleniowym, sprzyjają pogłębionej interpretacji narracji wspomnieniowych funkcjonujących w śląskich rodzinach. W procesie tym – jak to stwierdziła Eva Hoffman – ci, którzy prze­żyli wprowadzają w przestrzeń rodziny czy kręgu najbliższych nie tyle „wspomnienia”, ile raczej „emanacje” w „chaosie emo‑ cji”, a na dowód przywołuje własną refleksję: U mnie w domu, jak w wielu innych przeszłość dawała o sobie znać odgłosami koszmarów, idiomami westchnień i chorób, łez i dojmującego bólu jako spuścizny wilgotnego poddasza i warunków, w których moi rodzice przeżyli w ukry‑ ciu4. Siłą rzeczy emocjonalność wypowiedzi musi wybijać się na plan pierwszy. Kategoria rodzinnej postpamięci bez wątpienia ułatwia analizę relacji zachodzących pomiędzy dziećmi, rodzicami a dziadkami, kiedy narracyjne obrazy dostarczane przez starsze pokolenia są na tyle mocne i trwałe, że wyznaczają współcześnie emocje i sposób rozumienia oraz przeżywania minionych zdarzeń, co bez wątpienia determinuje tożsamość rodzinnej i lokalnej wspólnoty. Życie rodzinne, nawet w jego najbardziej intymnych momentach, nie jest wolne od wpływu pamięci zbiorowej, ukształtowanej przez publiczne, pokoleniowe struktury wyobraźni i projekcji oraz wspólne archiwum historii i obrazów, nadające kształt transferowi indywidualnych i rodzinnych wspomnień5, co zdaniem Marianne Hirsch uzasadnia także wyjątkowy wymiar fotografii jako medium determinującego kulturową pracę postpamięci6. 2 3 4 5 6 K. Kaniowska, Postpamięć, [w:] Modi memorandi. Leksykon kultury pamięci, red. M. Saryusz­‑Wolska, R. Traba, Warszawa 2014, s. 392. Taż, Postpamięć indywidualna – postpamięć zbiorowa jako kategorie poznania w antropologii, [w:] Pamięć i polityka historyczna. Doświadczenia Polski i jej sąsiadów, red. M. Nowinowski, J. Pomorski, R. Stobiecki, Łódź 2008, s. 73. E. Hoffman, After Such Knowledge. Memory, History and the Legacy of Holocaust, New York 2004, s. 9­‑10, cyt. za: M. Hirsch, Pokolenie postpamięci, przeł. M. Borowski, M. Sugiera, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2011, nr 105, s. 31. M. Hirsch, Pokolenie postpamięci, s. 31. Por. taż, Żałoba i postpamięć. 162 Janina Hajduk­‑Nijakowska Politeja 2(47)/2017 Rodzina jako wspólnota pamięci Analiza opowieści wspomnieniowych funkcjonujących w przekazie rodzinnym nie tylko służy interpretacji pamięci rodzinnej, ale przede wszystkim ujawnia sposób rozumienia i interpretowania świata oraz najbliższego otoczenia przez lokalną zbiorowość, ponieważ wspomnienia „wypowiedziane” wchodzą w sferę relacji społecznych. Relacje pomiędzy rodziną a najbliższą lokalną społecznością podlegają różnorakim uwarunkowaniom, ale jak słusznie zauważył Paul Ricoeur, podejmując dyskusję z Halbwachsowskim sposobem rozumienia powiązań zachodzących pomiędzy pamięcią indywidualną a zbiorową i podważając ich biegunowe przeciwieństwo – istnieje jeszcze jedna kategoria wyznaczająca odrębny rodzaj pamięci – kategoria bliskiego. Jest to płaszczyzna stosunków z bliskimi, której wolno nam przypisać zupełnie odrębny rodzaj pamięci. Bliscy – ludzie, którzy są dla nas ważni i dla których my jeste‑ śmy ważni – zajmują swoje miejsce na zróżnicowanej skali odrębności w relacjach mię‑ dzy sobą a innymi. […] Bliscy to bliźni, inni uprzywilejowani7. Wybór owych bliskich, do których kierowane są wspomnienia, wyznacza zatem grupę „uprzywilejowaną”, zasługującą na szczerość, grupę identyfikującą się ze wspólnotowymi wspomnieniami, tworzącą wspólnotę pamięci. Przywołajmy definicję wspólnoty pamięci sformułowaną przez socjologa Lecha Nijakowskiego: Jest to agregat osób (niekoniecznie grupa), które łączy określone doświad‑ czenie biograficzne, nie zawsze o charakterze traumatycznym, oraz ich potomków, którzy przejęli pamięć rodzinną. […] Wspólnota pamięci obejmuje jednak kilka pokoleń – nie tylko pokolenie doświadczone formacyjnym wydarzeniem, ale i potomków kultywujących (w jakimś stopniu) pamięć o zdarzeniu. Oprócz osób tworzących „rdzeń” wspólnoty pamięci, często połączonych więzami rodzinnymi i regionalnymi, należy włączyć do wspól‑ noty wszystkie te osoby, które utożsamiają się z wyróżnionym wydarzeniem formacyjnym, nawet jeśli nie mają w rodzinie osoby uczestniczącej w opisywanych wydarzeniach. […] W sprzyjającej sytuacji społecznej wspólnota pamięci się rozrasta; w niesprzyjającej – zawę‑ ża do „rdzenia”. […] Wspólnoty pamięci należy zatem wyróżniać, uwzględniając „współ‑ czynnik humanistyczny” – to jak ludzie postrzegają, kategoryzują, opisują i interpretują przeszłe wydarzenia8. Tym samym wspólnota pamięci jest przede wszystkim wspólnotą skonstruowaną w wyniku społecznego procesu symbolizacji, który rozwija się wokół uczest‑ ników i świadków formacyjnego zdarzenia9. Szczególnej rangi w kształtowaniu tożsamości – i na to chcę zwrócić uwagę – nabiera pamięć rodzinna wówczas, gdy znajduje się w ostrej sprzeczności z pamięcią oficjalną, instytucjonalną, państwową. W takiej sytuacji rodzinne opowieści wspomnieniowe 7 8 9 P. Ricoeur, Pamięć, historia, zapomnienie, przeł. J. Margański, Kraków 2006, s. 173, Horyzonty Nowo‑ czesności, t. 54. L.M. Nijakowski, Regionalne zróżnicowanie pamięci o II wojnie światowej, [w:] Między codziennością a wielką historią. Druga wojna światowa w pamięci zbiorowej społeczeństwa polskiego, red. P. Kwiatkowski i in., Gdańsk–Warszawa 2010, s. 207 (podkreśl. J. H.­‑N.). Tamże, s. 208. Politeja 2(47)/2017 Rodzinna postpamięć Ślązaków 163 mają znamiona pamięci utajnionej10, czyli pamięci z różnych przyczyn nieujawnianej obcym, przekazywanej (kultywowanej) głównie w tradycji rodzinnej, lokalnej, wśród zaufanych, wśród bliskich (swoich). Jest to często pamięć niedostępna dla obcych, którzy postrzegani są jako osoby stanowiące realne zagrożenie. Pamięć utajniona stanowi chyba najsilniejszy czynnik integrujący grupę, nadający jej poczucie własnej wspólnotowej wyjątkowości oraz decydujący o postrzeganiu siebie jako mniejszości stygmatyzowanej, co sprzyja procesowi jej mityzacji i stereotypizacji. Bez wątpienia Ślązacy charakteryzują się tak rozumianą wspólnotą pamięci, której znaczna część przez lata „zawężała się”, koncentrując się wokół „rdzenia” wspólnoty, i miała tym samym (a często jeszcze ma) charakter pamięci utajnionej, w której wzrastały kolejne pokolenia. II wojna światowa przyniosła mieszkańcom Górnego Śląska doświadczenia tak dalece różniące się od doświadczeń Polaków żyjących pod okupacją niemiecką i sowiecką, że pamięć Ślązaków o tamtych latach do dzisiaj wpływa na rozdarcie współczesnej pamięci zbiorowej11. Ponadto oficjalna i urzędowa pamięć przez lata blokowała próby ujawniania i nagłaśniania śląskich narracji. W poczuciu odtrącenia, krzywdy i braku zrozumienia kultywowano zatem pamięć rodzinną, współtworzącą lokalną (regionalną) pamięć potoczną o śląskiej martyrologii, co w sposób istotny wpływało na przemodelowanie systemu wyobrażeń o przeszłości – a nadto – wzmagało emocjonalne poczucie braku akceptacji przez współczesne społeczeństwo polskie (nie rozumieją nas, za nic nas mają). Postawę taką potwierdziły także badania Mariana Gerlicha nad tzw. śląską krzywdą w pamięci zbiorowej, będącą dla niego przejawem zbiorowego poczucia poniżenia12. Dowodzi on, iż lokalna zbiorowość regionalna była i jest ustawicznie spychana na pozycje społecznie peryferyjne; jest oszukiwana, manipulowana, wykorzystywana, a przestrzeń zamieszkania jest poddawana – jak się to niekiedy określa – „kolonialnej” eksploatacji13. Traumatyczne wspomnienia w rodzinnej postpamięci Ślązaków Wspólnota pamięci Ślązaków, zróżnicowana lokalnie, koncentruje się przede wszystkim wokół najbardziej traumatycznych wydarzeń XX wieku związanych z II wojną światową. Dzisiaj, gdy już niewielu jest świadków tamtych wydarzeń, narracje 10 11 12 13 Zob. J. Hajduk­‑Nijakowska, Pamięć utajniona. Funkcjonowanie narracji o śląskiej martyrologii, [w:] Pamięć jako kategoria rzeczywistości kulturowej, red. J. Adamowski, M. Wójcicka, Lublin 2012, s. 225­ ‑235, Tradycja dla Współczesności, t. 6. Więcej na ten temat: L.M. Nijakowski, Regionalne zróżnicowanie pamięci… Por. M.G. Gerlich, „Śląska krzywda” – przejaw zbiorowego poczucia poniżenia wśród górnośląskiej lud‑ ności rodzimej (okres międzywojnia), „Etnografia Polska” 1994, Vol. 38, z. 1­‑2, s. 5­‑24. Tenże, „My prawdziwi Górnoślązacy…”. Studium etnologiczne, Warszawa 2010, s. 113, Studia Ethnolo‑ gica – Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego. Dalej, konkretyzując wypowiedzi rozmówców, którzy są przekonani, że krzywdy zadawane były przez „obcych”, przywołuje sformułowania z ich wypowiedzi: Nieposzanowanie, wyzysk, „kopanie nas po dupie”, „trzymanie w cu‑ glach, jak ludzi drugiej kategorii”, ale też rabunkowa kolonialna eksploatacja ziemi […] Zawsze gorsi, za‑ wsze wykorzystywani, „cyganieni” [okłamywani] przez wszystkich. Tamże, s. 116. 164 Janina Hajduk­‑Nijakowska Politeja 2(47)/2017 wspomnieniowe przedstawicieli drugiego, a nawet trzeciego pokolenia Ślązaków, dbających o zachowanie pamięci o losach dziadków lub ojców, ujawniają mechanizm funkcjonowania rodzinnej postpamięci. Najwięcej kontrowersji w odbiorze społecznym wywołuje fakt służby wojskowej Ślązaków w Wehrmachcie. Antropolożka Grażyna Kubica, Ślązaczka Cieszyńska, jak sama siebie przedstawia, zwróciła uwagę na znaczącą rolę przemilczeń, czyli świadomego zatajania określonych faktów i wydarzeń w kontaktach z obcymi, z nie­‑Ślązakami. Korzystając z ustaleń teoretycznych Edwina Ardenera, który przemilczenia wiąże z „niewyartykułowaniem” grup mniejszościowych, Kubica uznaje Ślązaków za tzw. grupę niemych (muted group), która nie ma możliwości zaistnienia w sferze publicznej, ponieważ panuje w niej „przemoc symboliczna” (koncepcja Pierre’a Bourdieu14). Dla zobrazowania tej tezy antropolożka przywołała między innymi przemilczenia dotyczące służby Ślązaków w Wehrmachcie w czasie II wojny światowej, zwierzając się czytelnikom: Moje babcie pod naciskiem okoliczności przyjęły Volkslistę. Synowie zostali powołani do Wehrmachtu. Dotyczyło to także innych krewnych. Gdy byłam dzieckiem, ukrywano przede mną niektóre szczegóły wojennej historii mojej rodziny15. Włączanie w sferę publiczną wydarzeń związanych ze służbą Ślązaków w Wehrmachcie nie było, a często i nadal nie jest łatwe. Współcześnie, na co zwraca uwagę Sebastian Rosenbaum, najbardziej wyrazistym nurtem prezentacji zagadnienia stało się odwoływanie do perspektywy indywidualnej, prywatnej osób dotkniętych służbą w Wehr‑ machcie, dokonywane pod hasłem neutralnego opisywania żołnierskich losów w ich ludz‑ kim wymiarze, zwykle jako tragedii z negatywnym zakończeniem (śmiercią na polu walki, w niewoli, względnie zaginięciem na froncie)16. Słowami tymi poprzedził autor publikację niezwykle ciekawych prywatnych listów Józefa Smyczka, 26­‑letniego wówczas żołnierza Wehrmachtu, pisanych po polsku do żony Adelajdy od stycznia do września 1944 roku. Autor listów nigdy nie wrócił do domu, a jego listy przekazał do Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach syn Walter Smyczek, który znał ojca tylko z tej korespondencji. Piotr Tadeusz Kwiatkowski, analizując „zakłócenia” rodzinnej pamięci, szukając przyczyn milczenia o przeszłości, stwierdził między innymi, iż mogą być one wynikiem milczenia świadków minionych wydarzeń (milczenie ofiar przemocy, blokada psychiczna będąca wynikiem traumy), ale także milczenia, które może wynikać z poczucia zagrożenia ze strony innych: władzy lub otoczenia społecznego. […] Obawa przed represjami często miała związek ze złożonością relacji polsko­‑niemieckich. […] Przyczyną obaw były (lub nadal są) nie tylko działania władzy, lecz również opinia publiczna17, na ogół nietolerancyjna wobec odmiennych losów rodzinnych i odmiennych tożsamości. 14 15 16 17 P. Bourdieu, Męska dominacja, przeł. L. Kopciewicz, Warszawa 2004, Biblioteka Myśli Socjologicznej, 1. G. Kubica­‑Heller, Milczenie i dominacja. Przemilczenia międzykulturowe w perspektywie socjologicznej i antropologicznej, [w:] Przemilczenia w relacjach międzykulturowych, red. J. Goszczyńska, G. Szwat­ ‑Gyłybowa, Warszawa 2008, s. 100, Kultura na Pograniczach, 5. S. Rosenbaum, Wstęp, [w:] J. Smyczek, Listy z Wehrmachtu, oprac. S. Rosenbaum, Katowice 2009, s. 7. P.T. Kwiatkowski, Pamięć zbiorowa społeczeństwa polskiego w okresie transformacji, Warszawa 2008, s. 215, Współczesne Społeczeństwo Polskie Wobec Przeszłości, t. 2. Politeja 2(47)/2017 Rodzinna postpamięć Ślązaków 165 Z tych przyczyn zapewne wynikają wspomniane już wyżej kłopoty z prowadzeniem badań wśród Ślązaków, którzy, czego doświadczyła Maria Szmeja, przejawiają niechęć […] do wtajemniczania obcych ludzi w swoje sprawy rodzinne18. Po 1990 roku ważną rolę w ujawnianiu tragicznych wydarzeń z przeszłości, obok naukowców, odgrywają także dziennikarze i publicyści, rejestrując narracje rodzinne Ślązaków, wzbogacając tym samym ich postpamięć. W reportażu Anny Dudzińskiej19 z 2008 roku Alojzy Lysko wspomina: Ojciec poszedł do wojska, kiedy ja miałem pięć ty‑ godni. Trochę się ojciec mną pocieszył, no, wiedział już, że ma dziecko i że to wszystko musi zostawić, nie. W tym samym dniu z Bojszów wyjechało ponad stu chłopców. I cały 42 rok brali, do Wehrmachtu, do koszar. Zawsze mama pisała w liście do taty: Wiesz, bierą dalej. Już ni ma chopów w Bojszowach, zostały ino dziadki. – Nie mówiło się, że był w niemiec‑ kim czy takim mundurze. Wiem tylko, takich pytań ja wtedy nie rozumiałem. Przez lata dobijał się Lysko o prawa dla Ślązaków, konsekwentnie walczył o pamięć Ślązaków z Wehrmachtu20. Dzięki jego aktywności Mariusz Malinowski zrealizował film dokumentalny pt. Dzieci Wehrmachtu, wyemitowany 14 stycznia 2010 roku na kanale Discovery Historia. Relacjonując to wydarzenie, Aleksandra Klich napisała: Fakt udziału kilkuset tysięcy (mówi się nawet o pół miliona) Polaków, Ślązaków, Pomo‑ rzan, mieszkańców Łodzi w II wojnie światowej po stronie niemieckiej, był i jest takim właśnie demonem. Straszył wielokrotnie: tuż po wojnie (w obawie przed Rosjanami mat‑ ka Lyski schowała zdjęcia męża i dokumenty w słoiku zakopanym w gnoju), w czasach PRL‑u (dzieci „tych z Wehrmachtu” były podejrzane narodowo, traktowane jak gorsi Po‑ lacy) i sławetnej IV RP, gdy „dziadek z Wehrmachtu” Donalda Tuska stał się biczem poli‑ tycznym w rękach PIS­‑u. Nic więc dziwnego, że do dziś to temat tabu, skrywany, wstydli‑ wie przemilczany21. Alojzy Lysko nadal aktywnie współtworzy dokumentację związaną z losami Górnoślązaków, wykorzystuje głównie materiały rodzinne, wspomnienia, dzienniki, korespondencję frontową. Lysko, operujący pojęciem „legend rodzinnych”, odwołuje się do kategorii pamięci rozumianej jako pamięć prywatna, nie tożsama z oficjalnym obrazem historycznym wykreowanym w dobie PRL22 – podsumowuje Sebastian Rosenbaum, który gromadzi dokumentacje naukowe w katowickim IPN­‑ie. Współcześnie znaczącą przestrzeń utajnionej śląskiej pamięci rodzinnej zajmują też opowieści o wywózkach ludności cywilnej w głąb Rosji i na Sybir. Trudno dokładnie 18 19 20 21 22 M. Szmeja, Niemcy? Polacy? Ślązacy! Rodzimi mieszkańcy Opolszczyzny w świetle badań socjologicznych, Kraków 2000, s. 19. A. Dudzińska, Ja ojciec, ja syn, reportaż radiowy, [online] http://www.polskieradio.pl/8/196/ Artykul/168164,Podcast­‑Ja­‑ojciec­‑ja­‑syn­‑reportaz­‑Anny­‑Dudzinskiej, 10 III 2016. A. Lysko, Losy Górnoślązaków przymusowo wcielonych do Wehrmachtu na podstawie listów, wspomnień i dokumentów „Biuletyn IPN” 2004, nr 6­‑7. Profesor Ryszard Kaczmarek we wstępie do swej monografii dziękował Alojzemu Lysko za niestrudzone upowszechnianie wiedzy o żołnierzach w Wehrmachtu, co było dla niego impulsem do powrotu do zagadnień II wojny światowej. Zob. R. Kaczmarek, Polacy w Wehrmachcie, Kraków 2010, s. 25. A. Klich, Został z nich maras, „Gazeta Wyborcza” 2010, 14 I. S. Rosenbaum, Wstęp, s. 7. 166 Janina Hajduk­‑Nijakowska Politeja 2(47)/2017 ustalić, ilu mężczyzn deportowano do łagrów i obozów pracy przymusowej w ZSRR jako darmową siłę roboczą, głównie dla kopalń i hut na terenie Zagłębia Donieckiego (Donbas) i Naddnieprzańskiego Okręgu Przemysłowego na obszarze Ukrainy23, a ilu z nich przeżyło, zwłaszcza że szczególnie mało jest informacji pochodzących z zachodniej części Górnego Śląska. Jak podaje Dariusz Węgrzyn, można jedynie stwierdzić, że deportacji nie przeżyło 5090 osób, bo tyle, jak dotychczas, udało się ustalić nazwisk, w przy‑ padku których sądy wydały wyrok o uznanie za zmarłego24. Natomiast ci, którym udało się przeżyć, mieli zdruzgotane zdrowie i często nie mogli podjąć już pracy. Skala zjawi‑ ska, liczba ofiar oraz olbrzymia trauma potęgowana faktem, że przez cały okres PRL z wia‑ domych względów był to temat tabu, powodują, że zjawisko to zajmuje poczesne miejsce w świadomości mieszkańców Górnego Śląska. Jest to widoczne w dyskursie publicznym oraz corocznych obchodach rocznicy tzw. Tragedii Górnośląskiej 25. Pamięć o mordach, wywózkach, gwałtach i rabunkach, prześladowaniach w pierwszych latach powojennych zapi‑ sana jest w kodzie historycznym rodzin śląskich jako przemilczany balast przeszłości 26. Opowieści o losie deportowanych koncentrują się wokół kilku węzłów tematycznych: uwięzienie podstępne mężczyzn (często także kobiet) w obozach i wywiezienie ich w nieznane (wielodniowa mordercza jazda w zatłoczonych bydlęcych wagonach), cierpienie, bicie, mordercza praca, głód (ludzie się paśli jak bydło, trawę zbierali, gotowa‑ li w kociołkach i tak jedli27), śmierć w obozach represyjnych na terenie ZSRR. Sami po‑ krzywdzeni, jeśli udało im się wrócić z sowieckiego piekła, rzadko dzielili się swoimi prze‑ życiami. Zostali bowiem zobowiązani przez Rosjan do milczenia, a strach najczęściej był silniejszy niż potrzeba podzielenia się własnym dramatem, nawet z najbliższymi28. Biskup Jan Wieczorek, syn Ślązaka deportowanego do ZSRR, wspomina przed kamerą: Ci zarejestrowani do wywózki stracili się, jak to się mówi na Śląsku, nie było ich […] powrót taty był zaskakujący […] jako dzieci nie byliśmy wtajemniczeni, to my podsłuchaliśmy, jak mama i tato rozmawiali na te tematy… to mama płakała i tato płakał. […] Gdy dorasta‑ łem, stawiałem ojcu pytania, był bardzo oszczędny, a gdy zaczął mówić, gdzie był, zaczy‑ nał płakać […] Ojciec się dopiero otworzył, gdy zostałem księdzem, ale zawsze zastrzegał: nie mów tego na zewnątrz29. Sytuację taką – analizowaną w innym kontekście sytuacyjnym, a mianowicie ostrego cenzurowania obrazu przeszłości przez władze, wywołującego obronne milczenie 23 24 25 26 27 28 29 D. Węgrzyn, Internowania i aresztowania…, s. 107. Tamże, s. 143. Tamże, s. 144. A. Dziurok, Zbrodnie na Górnym Śląsku w roku 1945, [w:] Tragedia Górnośląska 1945. Konferencja, Warszawa, 22 kwietnia 2015 r., red. G. Zielińska, Warszawa 2015, s. 10, Konferencja – Biuro Analiz Sejmowych. Szychta niewolników, [w:] Tragedia Górnośląska 1945, reż. i scenariusz A. Fudala, A. Turula, 2015, TC 17:35, [online] https://www.youtube.com/watch?v=kVLEdkqjq3A, 10 III 2016. Zapomniane historie ludzkich dramatów. Losy mieszkańców Górnego Śląska w latach 1939­‑1956, red. K. Banaś, A. Sznajder, Katowice 2003, s. 80, Materiały Edukacyjne – Komisja Ścigania Zbrodni prze‑ ciwko Narodowi Polskiemu, t. 1. Ścieżka dźwiękowa filmu Tragedia Górnośląska 1945, TC 14:30, TV 37:59. Politeja 2(47)/2017 Rodzinna postpamięć Ślązaków 167 żołnierzy podziemia lub Żydów – Joanna Tokarska­‑Bakir określa jako zmowę milczenia: W związku z tym, że zakaz artykulacji tożsamości był procesem bolesnym, w jej trakcie lub po jej ustąpieniu pojawiły się liczne zmowy milczenia. Ich funkcją było zła‑ godzenie bólu i umożliwienie wspólnego życia ludziom głęboko podzielonym i wrogim30. Tak rozumiana kategoria zmowy milczenia pomaga zinterpretować także sytuację Ślązaków szukających możliwości pozostania na ojcowiźnie po zakończeniu II wojny światowej. Dopiero po 1989 roku przeżycia Górnoślązaków mogły być stopniowo odtajniane. Proces ten można także zinterpretować jako swoistą „demokratyzację historii”, która zdaniem Pierre’a Nory polega na dekolonizacji: wyłanianiu się najrozmaitszych form pamięci mniejszości, dla których odzyskanie własnej przeszłości stanowi integralną część afirmacji ich tożsamości31. Przede wszystkim, według francuskiego historyka, ważny jest typ dekolonizacji, rozkwitający na gruzach dwudziestowiecznych reżimów totalitarnych bądź komunistycznych32. Przywołajmy na zakończenie jeszcze raz Marianne Hirsch: Celem pracy nad post‑ pamięcią jest przywrócenie i ponowne ukonkretnienie odległych struktur pamięci społecz‑ nej/narodowej i archiwalnej/kulturowej poprzez włączenie ich w indywidualne i rodzin‑ ne formy zapośredniczenia i artystycznego wyrazu o szerokim zasięgu. W ten sposób osoby pośrednio jedynie związane emocjonalnie z przeszłością staną się częścią pokolenia postpa‑ mięci, która przetrwa dzięki temu nawet wówczas, kiedy wszyscy uczestnicy wydarzeń i ich najbliższe rodziny już odejdą33. Bibliografia Bourdieu P., Męska dominacja, przeł. L. Kopciewicz, Warszawa 2004, Biblioteka Myśli Socjolo‑ gicznej, 1. Deportacje Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku, red. A. Dziurok, A. Niedurny, Katowice 2004, Konferencje IPN, t. 20. Dziurok A., Zbrodnie na Górnym Śląsku w roku 1945, [w:] Tragedia Górnośląska 1945. Konfe‑ rencja, Warszawa, 22 kwietnia 2015 r., red. G. Zielińska, Warszawa 2015, Konferencja – Biu‑ ro Analiz Sejmowych. Gerlich M.G., „My prawdziwi Górnoślązacy…”. Studium etnologiczne, Warszawa 2010, Studia Ethnologica – Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego. Gerlich M.G., „Śląska krzywda” – przejaw zbiorowego poczucia poniżenia wśród górnośląskiej lud‑ ności rodzimej (okres międzywojnia), „Etnografia Polska” 1994, Vol. 38, z. 1­‑2. 30 31 32 33 J. Tokarska­‑Bakir, Jak wyjść ze zmowy milczenia. Nauki społeczne wobec stosunków polsko­‑żydowskich, „Archiwum Etnograficzne Uniwersytetu Warszawskiego” 2010, [online], http://www.archiwumetnograficzne.edu.pl/downloads/polemika_z_sulkiem.pdf, 10 III 2016. P. Nora, Czas pamięci, przeł. W. Dłuski, „Res Publica Nowa” 2001, nr 7, s. 41. Tamże. M. Hirsch, Pokolenie postpamięci, s. 31. 168 Janina Hajduk­‑Nijakowska Politeja 2(47)/2017 Hajduk­‑Nijakowska J., Pamięć utajniona. Funkcjonowanie narracji o śląskiej martyrologii, [w:] Pamięć jako kategoria rzeczywistości kulturowej, red. J. Adamowski, M. Wójcicka, Lublin 2012, Tradycja dla Współczesności, t. 6. Hirsch M., Żałoba i postpamięć, przeł. K. Bojarska, [w:] Teoria wiedzy o przeszłości na tle współ‑ czesnej humanistyki. Antologia, red. E. Domańska, Poznań 2010. Hirsch M., Pokolenie postpamięci, przeł. M. Borowski, M. Sugiera, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2011, nr 105. Kaczmarek R., Polacy w Wehrmachcie, Kraków 2010. Kaniowska K., Postpamięć indywidualna – postpamięć zbiorowa jako kategorie poznania w antro‑ pologii, [w:] Pamięć i polityka historyczna. Doświadczenia Polski i jej sąsiadów, red. M. Nowinowski, J. Pomorski, R. Stobiecki, Łódź 2008. Kaniowska K., Postpamięć, [w:] Modi memorandi. Leksykon kultury pamięci, red. M. Saryusz­ ‑Wolska, R. Traba, Warszawa 2014. Klich A., Został z nich maras, „Gazeta Wyborcza” 2010, 14 I. Kubica­‑Heller G., Milczenie i dominacja. Przemilczenia międzykulturowe w perspektywie socjo‑ logicznej i antropologicznej, [w:] Przemilczenia w relacjach międzykulturowych, red. J. Goszczyńska, G. Szwat­‑Gyłybowa, Warszawa 2008, Kultura na Pograniczach, 5. Kwiatkowski P.T., Pamięć zbiorowa społeczeństwa polskiego w okresie transformacji, Warszawa 2008, Współczesne Społeczeństwo Polskie Wobec Przeszłości, t. 2. Lysko A., Losy Górnoślązaków przymusowo wcielonych do Wehrmachtu na podstawie listów, wspo‑ mnień i dokumentów, „Biuletyn IPN” 2004, nr 6­‑7. Nijakowski L., Regionalne zróżnicowanie pamięci o II wojnie światowej, [w:] Między codzienno‑ ścią a wielką historią. Druga wojna światowa w pamięci zbiorowej społeczeństwa polskiego, red. T. Kwiatkowski i in., Gdańsk–Warszawa 2010. Nora P., Czas pamięci, przeł. W. Dłuski, „Res Publica Nowa” 2001, nr 7. Nora P., Epoka upamiętniania, [w:] J. Żakowski, Rewanż pamięci, wstęp L. Kieres, Warszawa 2002, Stanowiska/Interpretacje, t. 18. Ricoeur P., Pamięć, historia, zapomnienie, przeł. J. Margański, Kraków 2006, Horyzonty Nowo‑ czesności, t. 54. Rosenbaum S., Wstęp, [w:] J. Smyczek, Listy z Wehrmachtu, oprac. S. Rosenbaum, Katowice 2009. Szmeja M., Niemcy? Polacy? Ślązacy! Rodzimi mieszkańcy Opolszczyzny w świetle badań socjolo‑ gicznych, Kraków 2000. Tokarska­‑Bakir J., Historia jako fetysz, [w:] J. Tokarska­‑Bakir, Rzeczy mgliste. Eseje i studia, Sejny 2004, Sąsiedzi. Tokarska­‑Bakir J., Jak wyjść ze zmowy milczenia. Nauki społeczne wobec stosunków polsko­ ‑żydowskich, „Archiwum Etnograficzne Uniwersytetu Warszawskiego” 2010, [online] http://www.archiwumetnograficzne.edu.pl/downloads/polemika_z_sulkiem.pdf. Węgrzyn D., Internowania i aresztowania mieszkańców Górnego Śląska przez NKWD ZSRR w 1945 roku i ich produktywizacja w ramach systemu obozowego GUPWI NKWD/MWD ZSRR w latach 1945­‑1953, [w:] Wywózka. Deportacja mieszkańców Górnego Śląska do obo‑ zów pracy przymusowej w Związku Sowieckim w 1945 roku. Faktografia – konteksty – pamięć, red. S. Rosenbaum, D. Węgrzyn, Katowice 2014. Politeja 2(47)/2017 Rodzinna postpamięć Ślązaków 169 Zapomniane historie ludzkich dramatów. Losy mieszkańców Górnego Śląska w latach 1939­‑1956, red. K. Banaś, A. Sznajder, Katowice 2003, Materiały Edukacyjne – Komisja Ścigania Zbrod‑ ni przeciwko Narodowi Polskiemu, t. 1. Reportaż radiowy Dudzińska A., Ja ojciec, ja syn, reportaż radiowy, [online] http://www.polskieradio.pl/8/196/ Artykul/168164,Podcast­‑Ja­‑ojciec­‑ja­‑syn­‑reportaz­‑Anny­‑Dudzinskiej. Film dokumentalny Szychta niewolników, reż. i scenariusz A. Soroczyński, Studio Filmowe „Wir”, Telewizja Polska 1991. Tragedia Górnośląska 1945, reż. i scenariusz A. Fudala, A. Turula, 2015, [online] https://www. youtube.com/watch?v=kVLEdkqjq3A. Dr hab. Janina HAJDUK­‑NIJAKOWSKA – folklorysta, kulturoznawca, profesor w Katedrze Teatru, Filmu i Nowych Mediów na Uniwersytecie Opolskim, interesuje się zagadnieniami pamięci społecznej i potocznej świadomości historycznej, genologią folklorystyczną, funkcjonowaniem folkloru w dobie rozwoju środków masowego przekazu i nowych mediów oraz e­‑folklorem. Autorka ponad 95 artykułów i rozpraw. Opublikowała monografie: Temat śpiącego wojska w folklorze polskim. Próba typologii (1980), Żywioł i kultura. Folklorystyczne mechanizmy oswajania traumy (2005), tom pt. Nie wszystko bajka. Polskie ludowe podania historyczne (1986). Jest m.in. współautorką monografii: Folklor Górnego Śląska (1989), Księga humoru ludowego (1981), Nowe konteksty badań folklorystycznych (2011), Praktykowanie tradycji w społeczeństwach post­ tradycyjnych (2014). Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.13 Agata Rejowska­‑Pasek Uniwersytet Jagielloński [email protected] Zbigniew Pasek Akademia Górniczo­‑Hutnicza w Krakowie [email protected] Dyskurs żalu czy ulgi? Wałbrzych w dwadzieścia lat po zamknięciu kopalń Abstract The Discourse of Regret or Relief ? Wałbrzych Twenty Years After the Closure of the Mines The paper presents the results of field research carried out in 2015 in Wałbrzych, focused on as well memory as arising postmemory of citizens, clustered around the closure of all coal mines in the 1990s. For citizens of Wałbrzych their failure was liminal situation and memory about it is still alive and constitutes significant element of identity. Memory of this social trauma and civilizational collapse is passed down from one generation to the next and also has impact on those who were not personally affected by it. The narratives established around the liquidation of the coal mines are split and often contrary. On the one hand the work in the mine was considered positively (primarily because of the financial benefits and social respect), but on the other hand poor working conditions were emphasized. Respondents remembered about dangerousness of the work in mine (therefore relief discourse), but at the same time they criticized decision about the closure of coal mines (therefore resentment discourse). Keywords: Walbrzych, urban studies, memory, social trauma, mine closures Słowa kluczowe: Wałbrzych, studia miejskie, pamięć, trauma społeczna, likwi­ dacja kopalń 172 Agata Rejowska­‑Pasek, Zbigniew Pasek Politeja 2(47)/2017 W ałbrzych w swojej najnowszej historii przeżył wiele traumatycznych wydarzeń. Wejście Armii Czerwonej, deportację większości mieszkańców, komunistyczną administrację, wreszcie u progu lat 90. likwidację zagłębia węglowego, które od kilku wieków budowało przemysłowe oblicze tego miasta. W latach 1991­‑1998 zlikwidowano na powierzchni terenów pokopalnianych 188 budynków i 126 budowli przemysłowych1. Literatura poświęcona Wałbrzychowi używa mocnych określeń, takich jak: „miasto-widmo”2 czy miasto o „utraconej tożsamości”3. Dla niniejszych rozważań ważny jest moment zamknięcia kopalń oraz licznych zakładów stanowiących ekonomiczną otulinę – infrastrukturę lokalnego przemysłu wydobywczego. Przyjmuje się, że jeden tamtejszy górnik „pod ziemią” zapewniał pracę czterem osobom „na górze”, niezbędnym do tego, aby przetworzyć i przerobić efekty jego pracy (w elektrociepłowniach, koksowniach, hutach). W stan likwidacji postawiono i te zakłady, co doprowadziło do ogromnego bezrobocia. Nawet współcześnie procent bezrobotnych pozostaje tu nadal wyższy niż w innych częściach województwa dolnośląskiego czy Polski. W marcu 2016 roku w powiecie wałbrzyskim stopa bezrobocia wynosiła 21,8%4. Z miasta 140­‑tysięcznego w latach 1990­‑2015 wyjechało ponad 20 tysięcy ludzi. W rankingu „Polityki” z 2014 roku pod względem jakości życia Wałbrzych był na ostatnim miejscu wśród polskich miast5. Według szacunku prezydenta Romana Szełemeja z 2015 roku aż 13% mieszkańców żyje z socjalnych zasiłków, często na skraju ubóstwa. To społeczne zaplecze dla biedaszybów, złomiarzy, środowisko obywatelskiego marazmu6. W przeprowadzonym wywiadzie pracownik MOPS poinformował, że 6 tysięcy rodzin trafiło do urzędu pracy7. Nie wszyscy skorzystali z pomocowych programów. Widoczna obecność tych przegranych długo była jednym ze świadectw zapaści społeczno­‑ekonomicznej miasta. Otwarcie Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w 1997 roku miało stanowić ratunek dla tych, którym odprawy nic nie przyniosły, bo nie umieli ich zainwestować albo je roztrwonili. Samoocena sytuacji życiowej mieszkańców jest bardzo niska, o czym może świadczyć to, że zdecydowana większość dzieci z wałbrzyskich szkół chce stąd wyjechać 1 2 3 4 5 6 7 K. Szewczyk, Górnictwo i koksownictwo wałbrzyskie, [w:] Wałbrzyskie szkice, Wałbrzych 2012, s. 175. M. Stabrowski, Wałbrzyskie miejsca pamięci. Perspektywy i deficyty badawcze, „Przegląd Kulturoznawczy” 2012, nr 1, s. 52. A.R. Burzyńska, Wałbrzych. Miasto jako palimpsest, „Slovak Theatre” 2013, nr 4, s. 401. Dane za: Główny Urząd Statystyczny, [online] http://stat.gov.pl/obszary­‑tematyczne/rynek­‑pracy/ bezrobocie­‑rejestrowane/liczba­‑bezrobotnych­‑zarejestrowanych­‑oraz­‑stopa­‑bezrobocia­‑wedlug­ ‑wojewodztw­‑podregionow­‑i­‑powiatow­‑stan­‑w­‑koncu­‑marca­‑2016­‑roku­‑,2,44.html, 4 V 2016. Wałbrzych nisko w rankingu „Polityki”, 13 XI 2014, [online] http://www.walbrzyszek.com/news, single,init, article,25872, 2 V 2016. Rozdział poświęcony Wałbrzychowi znajdziemy w monografii T. Rakowskiego, Łowcy, zbieracze, praktycy niemocy. Etnografia człowieka zdegradowanego, Gdańsk 2009, zob. rozdział III „Wałbrzych – Boguszów­‑Gorce”. Wywiad z pracownikiem MOPS. Politeja 2(47)/2017 Dyskurs żalu czy ulgi?… 173 (głównie do Niemiec)8. Młode pokolenie mieszkańców miasta dojrzewa w cieniu opowieści o traumie społecznej, jaką była likwidacja kopalń, dziedziczy i adaptuje narracje swoich ojców, którzy przeżyli tę zapaść. To o tych relacjach możemy powiedzieć, że poświadczają powstawanie postpamięci, jako pamięci dziedziczonej w rozumieniu Marianne Hirsch, lub że reprezentują typ pamięci podziurawionej (selektywnej). Nieliczni (choć liczba ich zdaje się rosnąć) starają się przezwyciężyć zawarty w tych narracjach pesymizm, który determinuje i generuje marazm w zakresie społecznej aktywności miasta. Elementem ich stereotypizacji jest swoista gra i rekonfiguracja poszczególnych fragmentów i wartościowań dawnych wydarzeń. Wśród starszego pokolenia pamięć przemian społeczno­‑ekonomicznych jest pełna sprzeczności, podobnie jak pełne absurdu były realia komunistyczne. Rzeczywistość Polski lat dziewięćdziesiątych, czasu budowania kapitalizmu, również nie była wolna od napięć i konfliktów, które w mniejszym lub większym stopniu utrwalały się w pamięci Polaków. Celem niniejszej analizy jest odpowiedź na pytanie, jakie oceny tych szczególnie dramatycznych wydarzeń są obecne w narracjach mieszkańców miasta (zarówno tych, którzy byli ich uczestnikami, jak i kolejnych pokoleń), jakie determinanty wpływają na wartościowanie tamtego zamknięcia kopalń i skutków tej decyzji? Zgromadzony materiał pochodzi przede wszystkim z badań przeprowadzonych w 2015 roku przez grupę kulturoznawców z Wydziału Humanistycznego Akademii Górniczo­‑Hutniczej w Krakowie, która zrealizowała w mieście badania poświęcone pamięci mieszkańców Wałbrzycha dotyczącej zarówno decyzji, jak i skutków likwidacji tamtejszych kopalń9 i w konsekwencji – upadku ciężkiego przemysłu w rejonie. W dniach od 11 do 16 maja 2015 roku przeprowadzono łącznie 41 wywiadów (indywidualnych i grupowych oraz sondaży ulicznych). Wykonano kwerendę w Bibliotece Miejskiej „Pod Atlantami”, spotkano się z przedstawicielami władz miasta (m.in. z prezydentem), z dyrekcją „Starej Kopalni” i przewodnikami po niej, którzy byli dawnymi pracownikami (górnikami). Uczestniczono w spotkaniach członków obu stowarzyszeń górniczych: „Górnicza Pamięć” i „Stowarzyszenie Gwarków KWK «Victoria» i Kopalń Wałbrzyskich”. Odwiedzono także prywatne muzeum górnicze mieszczące się w obszernych podziemiach jednego z wałbrzyskich domów. Przed badaniami sformułowano następujące cele badawcze: • Rozpoznanie, czym różnił się etos górniczy w Wałbrzychu od tego z Górnego Śląska, a następnie czy etos ten jest obecny (i jak jest oceniany) w pamięci samych górników dzisiaj. Czy nadal znajduje jakieś formy kontynuacji w praktykach społecznych? 8 9 Wywiad w IV i I Liceum Ogólnokształcącym w Wałbrzychu, z dnia 27 V 2014. Grant Rektora AGH nosił nazwę „Etos górniczy w Wałbrzychu w 20 lat po zamknięciu kopalń”. W badaniach wzięli udział członkowie Kulturoznawczego Koła Naukowego Wydziału Humanistycznego Akademii Górniczo­‑Hutniczej w Krakowie: Konrad Dębowski, Anna Filimowska, Natalia Krygowska, Michał Pelc, Agata Rejowska, Kalina Strzalba, Karolina Zborowska. Były to kolejne badania w Wałbrzychu tego zespołu. Pierwszy projekt realizowano rok wcześniej (2014) i nosił on nazwę: „Skarb – szansa na wyjście z szybu?” (był poświęcony środowisku poszukiwaczy skarbów). W niniejszym artykule również odwołujemy się do wyników badań przeprowadzonych w Wałbrzychu w 2014 roku. 174 Agata Rejowska­‑Pasek, Zbigniew Pasek Politeja 2(47)/2017 • Identyfikacja i analiza pamięci zarówno samych górników, jak i pozostałych mieszkańców, dla których upadek kopalń i związana z tym likwidacja innych zakładów przemysłowych w mieście także stanowiły traumę, wydarzenie graniczne utrwalone w narracji i poddane określonemu wartościowaniu. Badania przeprowadziliśmy nie tylko wśród byłych górników, ale także wśród przedstawicieli młodego pokolenia (interesowały nas ich ocena wydarzeń oraz sposoby dziedziczenia pamięci i narracji o traumie). Pamięć o zamknięciu kopalń jest nadal jednym z najważniejszych elementów lokalnej tożsamości współczesnych wałbrzyszan, choć należy zaznaczyć, że większość mieszkańców tylko pośrednio została dotknięta skutkami likwidacji. W przypadku relacji uzyskanych od młodych można mówić o kategorii postpamięci jako pamięci o społecznej traumie dziedziczonej lub przekazywanej pokoleniowo. Choć nie odnosi się do dramatycznych wydarzeń, o których pisała Hirsch (nie dotyczy wszak Holocaustu), ale dekady lat 90., to przedmiotem tej pamięci jest społeczna trauma. Warto przypomnieć, że sama Hirsch podkreślała, iż kategoria „postpamięci” jest relewantna również w innych kontekstach10. Relacje górników, czyli bezpośrednich świadków tych wydarzeń, bardzo często dotyczyły praktyk (nie)pamięci kolejnego pokolenia – pozbywania się górniczych pamiątek po swoich rodzicach i dziadkach czy chęci swoistej „resemantyzacji” pozostałości po kulturze górniczej (czego przykładem są losy kopalni „Julia”, która została zmieniona w „Centrum Sztuki i Nauki”). Tematem niniejszego artykułu oraz przedmiotem badań jest zatem zarówno pamięć bezpośrednich uczestników wydarzeń (górników, którzy utracili miejsca pracy), jak i postpamięć kolejnego pokolenia, które dorastało w cieniu traumy, odziedziczyło i zinternalizowało narracje z nią związane oraz sposoby uzasadniania własnej niemocy. Pamięć i postpamięć są zatem względem siebie komplementarne, a postpamięć stanowi transfer i odbicie wspomnień świadków. Dlatego też uwzględniamy nie tylko narrację pokolenia po traumie, ale także tego, które było w nią bezpośrednio zaangażowane. • Interesowały nas również odpowiedzi na następujące pytania: jaka jest opinia mieszkańców miasta na temat zamknięcia kopalń, jak radzili sobie z traumą utraty pracy, jakie strategie przyjęli, aby jej przeciwdziałać? Etos górników w Zagłębiu Wałbrzyskim różnił się od górnośląskiego przede wszystkim dwoma czynnikami11. Po pierwsze wśród górników z Dolnego Śląska obserwowalny był większy dystans do religijności, która przejawiała się np. w takich zachowaniach jak mające magiczne znaczenie dotykanie figury św. Barbary przed zjazdem na dół, a nie w deklaracjach czy uczestnictwie w praktykach kościelnych lub praktyce chrześcijańskiej moralności. Niższy poziom religijności wynikał prawdopodobnie z silnego 10 11 Zob. M. Hirsch, The Generation of Postmemory, „Poetics Today” 2008, Vol. 29, nr 1, s. 108, [online] https://doi.org/10.1215/03335372­‑2007­‑019. Etos górnośląski rekonstruujemy przede wszystkim na podstawie różnic wskazywanych w wywiadach przez samych górników oraz publikacji: A. Suchoń, Stan etosu pracy górnika śląskiego w okresie rządów totalitarnych, „Śląskie Studia Historyczno­‑Teologiczne” 1992­‑1993, Vol. 25/26, s. 99­‑119; Górniczy etos. Tradycja i współczesność, red. D. Pohl, Katowice 2006. Politeja 2(47)/2017 Dyskurs żalu czy ulgi?… 175 wpływu repatriantów z Zachodu (głównie z Francji, ale także i z Belgii), którzy byli w większości sympatykami ideologii komunistycznej (w ówczesnej wersji zachodniej). W 1945 roku podpisano porozumienie między rządem Francji i Polski, w wyniku którego do Polski w latach 1946­‑1949 wróciło około 60 tysięcy repatriantów, z których 5656 podjęło pracę w górnictwie12. Kiedy ludzie ci zorientowali się, że tutejszy komunizm jest inny niż ten na Zachodzie, i chcieli opuścić Polskę, nie pozwolono im. W Wałbrzychu mieszkali raczej w zwartych grupach (głównie na Sobięcinie), nosili się inaczej, wyróżniali się obyczajami. Stowarzyszenie Francuzów i Repatriantów z Francji na Dolnym Śląsku powstało w 1997 roku i liczy kilkudziesięciu członków. Z pewnością obecność środowiska „lewicujących Francuzów” (jak nazywano w wywiadach przedstawicieli tej grupy) nie była jedynym czynnikiem osłabiającym religijność w Wałbrzychu, ale w potocznej świadomości to właśnie ta grupa przyczyniła się do tego w największym stopniu. Drugim elementem różnicującym powojenny etos górniczy Zagłębia Wałbrzyskiego była wielokulturowość13. Górny Śląsk miał korzenie niemiecko­‑polskie, a tutejsze środowisko górnicze po 1945 roku współtworzyły różne grupy narodowe i etniczne. Początkowo byli to Niemcy pozostawieni w mieście do lat 50., aby wdrożyć Polaków (tych, którzy nie znali górniczego fachu) do pracy w kopalniach. Statystyki z 31 grudnia 1949 roku informują, że Niemcy stanowili 32% pracowników kopalń14. Ponadto stopniowo pojawiali się tutaj także: repatrianci z Zachodu, o których wyżej wspominaliśmy, oraz repatrianci z naftowego zagłębia w Borysławiu, którzy także w znacznej liczbie znaleźli się w Wałbrzychu. Wymienić należy też ludność z Polski centralnej przybywającą do przemysłowego miasta w poszukiwaniu pracy i zarobków. Grupy te niemal do końca istnienia kopalń podtrzymywały w różnym stopniu swoją niezależność i odrębność. Ich przedstawiciele (głównie starsze pokolenie) są świadomi tych różnic i niekiedy zaznaczają je odrębnymi organizacyjnymi działaniami. Dodajmy, że w mieście silnie zaznaczyli swoją obecność także uchodźcy z Grecji i Macedonii15, których rząd PRL przyjął gościnnie w latach 1949­‑1951 po zwycięstwie nacjonalistycznej junty. Po likwidacji obozu w Gross­‑Rosen w Wałbrzychu zamieszkała mniejszość żydowska16. Była na tyle liczna, że między 1945 a 1965 rokiem jedna ze szkół pod12 13 14 15 16 J. Kosmaty, Udział górników niemieckich w utrzymaniu ciągłości wydobycia w Wałbrzyskim Zagłębiu Węglowym po II wojnie światowej, [w:] Dzieje górnictwa – element europejskiego dziedzictwa kultury, red. P.P. Zagożdżon, M. Madziarz, Wrocław 2012, s. 210. Oczywiście na przestrzeni lat wielokulturowość w Wałbrzychu fluktuowała. Szerzej o tym pisze np. Monika Bisek­‑Grąz w książce Powojenny Wałbrzych. Miasto kultur. Warto też dodać, że ten „duch wielokulturowości” do dziś jest wyczuwany, zarówno przez mieszkańców, jak i osoby odwiedzające Wałbrzych. Jeden z badanych (pracownik Urzędu Miasta) przyznał, że przez przypadek wszedł do jednego z Wałbrzyskich kościołów na mszę odprawianą w języku niemieckim: patrzę po twarzach, a tu „zwykli” wałbrzyszanie, którzy kultywują tradycję (Wywiad z pracownikiem Urzędu Miasta, z dnia 25 V 2014). J. Kosmaty, Udział górników…, s. 207. Na temat tej fali uchodźców zob. M. Wojecki, Uchodźcy polityczni z Grecji w Polsce 1948­‑1975, Jelenia Góra 1989. Pisze o tym m.in. D. Sula, Repatriowana ludność żydowska na Dolnym Śląsku w latach 1945­‑49, [w:] Rocznik Województwa Wałbrzyskiego za lata 1992­‑1993, Wałbrzych 1994, s. 19. 176 Agata Rejowska­‑Pasek, Zbigniew Pasek Politeja 2(47)/2017 stawowych w mieście była przeznaczona wyłącznie dla dzieci żydowskich17. W wielu wywiadach podkreślano wielokulturowość powojennego Wałbrzycha – w różnych kontekstach, pozytywnym lub negatywnym – albo jako czynnik osłabiający jedność społeczną (Tu było zawsze dużo obcych z Belgii, Francji, z Anglii tam czort wie skąd na‑ przyjeżdżało i nie ma takiej jedności jak na Śląsku czy w innych miastach18), albo jako przykład współdziałania wysoce pluralistycznej wspólnoty działającej jednak w jednym mieście. Warto odnotować, że Wałbrzych pod tym względem jest na tle większości polskich miast raczej wyjątkiem. W świetle przeprowadzonych badań trudno rozstrzygnąć, w jakim stopniu wielokulturowość korelowała ze stosunkowo małym oporem społecznym przed zamykaniem kopalń. W wielu wypowiedziach oceniano, że zmniejszyła ona jednak solidaryzm grupowy, podobnie jak zmniejszało go rozwarstwienie stanu górniczego. Odmiennie potoczyły się losy wyższego nadzoru o dłuższym stażu pracy, odmiennie pracowników dołowych o krótkim stażu. Wewnętrzne podziały w środowisku górniczym mogły odegrać pewną rolę, ale należy zauważyć, że „Solidarność” wałbrzyska była za zamknięciem kopalń z powodów humanitarnych (połączoną z szerokim i długofalowym programem adaptacyjnym, który podpisano w umowie społecznej – po zmianie rządów nieprzestrzeganej). Warto zaznaczyć, że złoża węglowe Wałbrzyskiego Zagłębia Węglowego były niezwykle trudne w eksploatacji z powodów geologicznych. Wąskie pokłady węgla (50­‑60 cm) przebiegają tu najczęściej ukośnie, co uniemożliwiało wprowadzenie szerszej mechanizacji wydobycia i powodowało, że górnicy pracowali pochyleni, na kolanach. Obecna ekspozycja w Muzeum „Stara Kopalnia” dokumentuje trudy ich pracy. Pamięć o zamykaniu kopalń wśród górników i mieszkańców miasta naznaczona jest charakterystycznym rozdarciem. Po dokonaniu analizy różnych głosów pochodzących ze społecznej i publicznej debaty towarzyszącej zamykaniu kopalń (zarówno tych z przeszłości, jak i w wypowiedziach naszych respondentów19) można dokonać pogrupowania pojawiających się argumentów na trzy rodzaje: 1. Argumenty ekonomiczne – głównie brak opłacalności. Tytuły ówczesnej prasy informowały: Zagrożenie upadłością. Na skraju bankructwa („Rzeczpospolita”, 1990, 19 XII) czy Fałszywe „polskie złoto”. Kopalnie – worek bez dna („Gromada/ Rolnik Polski” 1991, 16 X). Dziennikarz Józef Kuśmierek napisał, że koszt wydo‑ bycia jednej tony węgla z wałbrzyskich kopalń jest siedmiokrotnie wyższy niż w ko‑ palniach Górnego Śląska20. Sami górnicy negatywnie przyjmowali ten rodzaj argumentacji. W swych wspomnieniach górnik, rozmówca Włodzimierza Mańki, formułuje mocne oskarżenia: Ludzie pchający się do władzy, zawzięci krzykacze czasu przełomu, domagali się szybkiej likwidacji wszystkich kopalń węgla wskazując 17 18 19 20 E. Kwiatkowska­‑Wyrwisz, Wyznania religijne w Wałbrzychu, [w:] Wałbrzyskie szkice, s. 406. Górnik, od 1992 roku na emeryturze. Dokonaliśmy zbiorczej analizy dyskursu prasowego i wypowiedzi badanych. Analiza przeprowadzonych wywiadów wykazała, że narracje górników czerpią z tego medialnego dyskursu i są jego odbiciem. J. Kuśmierek, Wałbrzych. Dolina Konfliktów czy Dolina Krzemowa, „Gazeta Wyborcza” 1990, 30 VII, s. 4. Politeja 2(47)/2017 Dyskurs żalu czy ulgi?… 177 głównie na fakt stosowania wysokich dopłat do kosztów wydobycia tego naszego czar‑ nego złota21. Niekiedy ten rodzaj dyskursu pojawiał się w wersji „spiskowej” – pojawiły się sporadyczne głosy, iż zamknięto kopalnie ze względu na nacisk z Zachodu (w domyśle – chodziło o eliminację konkurencji taniego węgla z Polski). 2. Argumenty społeczne – „solidarnościowe”. Ten rodzaj dyskursu skupiał się na „nieludzkich warunkach pracy” – była to przede wszystkim ręczna praca w wąskich, pochylonych korytarzach. Wskazywano na ogromne zagrożenie metanowe w kopalniach i wynikającą z tego największą śmiertelność po wypadkach górniczych w Polsce. Jeden z badanych, który pracował jako ratownik w kopalni, przyznał: z mojego punktu widzenia w Wałbrzychu kopalnie nie powinny istnieć […]. Zagrożenie gazowe to jest najgorsza, to jest najgorsza rzecz tutaj na Dolnym Śląsku. […] A z tym się wiążą niesamowite koszty. Wszystko trzeba dostosować do zagrożenia metanowego22. I ponownie kilka charakterystycznych tytułów prasowych: Polskie kopalnie najniebezpieczniejsze w Europie („Ekspres Wieczorny” 1991, 29 I), Giną ludzie, pękają ściany („Kurier Polski” 1991, 25 II); Śmierć Za‑ głębia („Głos Poranny” 1990, 28 VIII). 3. Okazjonalnie pojawia się trzeci dyskurs, polityczny – nowe rządy mszczą się na „czerwonym Wałbrzychu” za lewicowe sympatie. Były dyrektor jednej z kopalń powiedział, że Wałbrzych „utonął w Morzu Czerwonym”, co było swoistym podsumowaniem tej narracji. Zdaniem części badanych to „Solidarność” miała „swój interes” w zamknięciu kopalń. W narracjach powraca również wątek „spiskowy” – to Unia Europejska wywierała nacisk na zamkniecie kopalń (mimo że wydobycie się opłacało): KS: Jak polityczna [przyczyna – A.R.­‑P., Z.P.], to znaczy, kto miał w tym interes? G: „Solidarność”… i Unia [Europejska – A.R.­‑P., Z.P.], wiesz, kazali zamknąć tu‑ taj te zakłady. KS: No ale Unii [w Polsce – A.R.­‑P., Z.P.] wtedy jeszcze tu nie było, to były lata… G: No ale to był warunek wejścia do Unii, do tego… ŻG: Przecież nowy szyb postawili, ile pieniędzy dali tutaj, nie? Ten szyb Kopernik. Nowiutkie wszystko było postawione, no i co? I poszło wszystko się… że tak po‑ wiem. A to tak ni z gruchy, ni z pietruchy. Zamykamy, do widzenia23. Nie tylko prasa ówczesna poświadcza istnienie tego rozdźwięku i pęknięcia w pamięci. W wywiadach pierwsze dwa rodzaje argumentów pojawiają się naprzemiennie, a najczęściej stoją tuż obok siebie: zdecydowali się, że te kopalnie były mało wydajne, duże zatrudnienie, no i ciężkie warunki wydobycia24. Analizując zebrane wypowiedzi respondentów, należy zauważyć, że ukazują one wewnętrznie sprzeczną ocenę tych wydarzeń. Z jednej strony pojawia się bardzo pozytywne ocenianie pracy górniczej, nawet 21 22 23 24 W. Mańko, Tu i tam, Wałbrzych 2007, s. 269. Ratownik, rozmowa w prywatnym, przydomowym muzeum górnictwa, z dnia 13 V 2015. Górnik, lat 58, przed zamknięciem kopalń przeszedł na wcześniejszą emeryturę. Żona górnika, lat 61. Górnik, w kopalni pracował od 1965 roku w oddziale wydobywczym jako elektryk, później jako ­planista. 178 Agata Rejowska­‑Pasek, Zbigniew Pasek Politeja 2(47)/2017 w czasach PRL­‑u: Mieli górnicy pieniądze i u kobiet się miało uznanie i w domu miał uznanie25; […] był piękny bal, na przykład na białej Sali […], tam tak dyrektor stał przy wejściu, każdej pani wręczał kwiat, to były piękne, niezapomniane bale. […]. No, fajnie, to były wspaniałe lata26. […] mieliśmy wczasy za darmo, kolonie dla dzieci za darmo, a te‑ raz nic pracownicy muszą ciężko płacić za to27. […] wtedy była opieka socjalna. Była duża opieka socjalna. A dzisiaj nie ma tego, nie?28. Warto jednak zwrócić uwagę, że pozytywne oceny dotyczyły przeważnie socjalnego wymiaru pracy w kopalniach. Wspomina się dodatkowe kartki, specjalne sklepy dla górników, „trzynastki”. Respondenci dobrze zapamiętali przywileje, jakimi stan górniczy był otaczany przez ówczesne państwo: do‑ brze się żyło, zazdroszczono im29. Kiedy jednak wspominający przechodzą do opisów samej pracy, przede wszystkim tej „na dole”, pojawia się druga narracja, bardzo krytycznie oceniająca warunki, w jakich pracowali górnicy: ratownicy z Górnego Śląska przyjechali na wyrzutową akcję i nie doszli do ściany, powiedzieli, że oni w norach nie robią30. […] W tak zwanej wolnej Polsce trudniej było się zgodzić na to, żeby górnik 8 godzin kopał węgiel na kolanach31. […] wydo‑ bycie 1 tona węgla to uwolnienie 15 m3 metanu32. W większości wywiadów czasy funkcjonowania kopalń oceniane były przez samych górników najczęściej pozytywnie i dobrze (poza szefem „Solidarności”, który nadal zachował pamięć o ówczesnych warunkach zatrudnienia33). Można zatem zauważyć, że wśród samych górników doszło do ewolucji wspomnień tych wydarzeń – nadal wykazuje się żywotnością sentyment do przywilejów z czasów młodości i aktywności zawodowej respondentów, a równolegle słabnie krytyka ówczesnych warunków pracy (była ona silniejsza u pracowników „dołowych”, z którymi rozmawialiśmy). W pamięci selektywnej ocena przeszłości koreluje z obecną sytuacją respondenta, jeśli bowiem spożytkował on odprawy i miał udział w programie osłonowym, jego wspomnienia o pracy w kopalniach były cieplejsze. Same odprawy w narracjach powracały najczęściej jako opisy zmarnowanych okazji na nowe życie i dotyczyły raczej pracowników dołowych, niższego personelu kopalń: 12% sensownie spożytkowało pieniądze z odpraw. Część po‑ szła bradziażyć 34. Dali im lizaka polizać. […] Pieniądze przefurtano35. Mój zięć też z ko‑ 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 Górnik, pracował 33 lata w kopalni. W 1984 roku lekarze stwierdzili u niego krzemicę i przeszedł na emeryturę. Żona górnika­‑inżyniera, pochodzi z Drohobycza. Górnik, od 1992 roku na emeryturze. Górnik, w kopalni pracował od 1965 roku w oddziale wydobywczym jako elektryk, później jako planista. Mieszkaniec Wałbrzycha. Górnik, rozmowa w prywatnym, przydomowym muzeum górnictwa, z dnia 13 V 2015. Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha, rozmowa z dnia 12 V 2015. Przewodnik z Muzeum Starej Kopalni, były górnik, lat około 60. Jeden z liderów „Solidarności” w Wałbrzychu w okresie likwidacji kopalń, rozmowa z dnia 15 V 2015. Były dyrektor jednej z kopalń, rozmowa z dnia 11 V 2015. Górnik z tzw. „zarządu”, rozmowa na spotkaniu stowarzyszenia „Górnicza Pamięć” z dnia 12 V 2015. Politeja 2(47)/2017 Dyskurs żalu czy ulgi?… 179 palni dostał 40 tysięcy, podpisał, że zwalnia się z kopalni, jemu nie można było przez okres dwóch lat nigdzie podjąć pracy, taka umowa była między kopalnią a tym pracownikiem, który się zwolnił i wziął te 40 tysięcy. Przez trzy tygodnie w domu go nie było, pieniądze przepił, pieniądze się skończyły, wrócił do domu36. Można sformułować tezę, że pamięć samego zamknięcia kopalń została zdominowana przez dyskurs „socjalny”, w którym decyzję rządową oceniano jako złą. Respondenci wykazywali się znajomością realiów ówczesnych złych warunków pracy, ale nie powstrzymywało to negatywnej opinii dotyczącej decyzji o zamknięciu kopalń. Oceny tej dokonywano, separując narrację o niedogodnościach i trudach tej pracy od jej pozytywnych stron. Te zmieszane aksjologicznie relacje ujawniały obecne w pamięci mieszkańców miasta dwa dyskursy. Jeden, formowany przez pozytywne skojarzenia z okresem własnej młodości, którą zwykle wspomina się dobrze, dodatkowo wzmacniany był pamięcią o licznych przywilejach, które otaczały górników. Drugi – nazwijmy go dyskursem złorzeczenia i troski – który podkreślał niebezpieczeństwa, trudy i nieludzki charakter tej pracy. Wśród przykładów warto zwrócić uwagę na pierwszy fragment (zob. poniżej), w którym oba te dyskursy pojawiają się tuż koło siebie: były ciekawe czasy i życie było fajne. No i przede wszystkim i zarobki były dobre. No, to, to się nie da ukryć. Także, praca ciężka, nie, bo tutaj przecież ja robiłem, pracowałem na kopalni, to pokłady węgla były po siedemdziesiąt, metr, to takie, i to trzeba było w tym pracować. Także to nie było tak. Ale i zarobki były dobre…37 […] oczywiście, najcięższa praca. Ale tam były bardzo dobre zarobki38. Sprzeczności te streszczała popularna niegdyś wśród wałbrzyszan maksyma, że „górnik żyje dobrze, ale krótko”. Podtrzymywany przez gwarecką tradycję etos górniczego solidaryzmu, który przejawiał się zarówno w dzieleniu niedoli ciężkiej pracy, jak i we wspólnotowej i hucznej zabawie, nadal promieniuje z sentymentalnych wypowiedzi byłych pracowników kopalń: bo w górnictwie tak bywało, że szło się na piwo. Co kawałek to była pijalnia piwa, po wyjeździe, a jeszcze jak premie dostał, to musiał popić ją39. Następne pokolenie odziedziczyło beznadziejną sytuację społeczną i opowieść o klęsce, jaką była likwidacja kopalń. Aspekt humanitarny praktycznie zaginął w relacjach młodego pokolenia. We współczesnym Wałbrzychu, jak zaznaczył pracownik MOPS, obserwowalne jest zjawisko „dziedziczenia biedy”40, które dla badaczy postpamięci wydaje się szczególnie interesujące. Można mówić o ciężarze pamięci, o ciężarze niemocy, które tworzy porażająca narracja o klęsce miasta i niemożności wyrwania się z biedy. Życiową bezradność, wyuczoną czy wywołaną okolicznościami ekonomicznymi, tłuma36 37 38 39 40 Górnik, pracował 33 lata w kopalni. W 1984 roku lekarze stwierdzili u niego krzemicę i przeszedł na emeryturę. Górnik, w kopalni pracował od 1965 roku w oddziale wydobywczym jako elektryk, później jako planista. Górnik, w kopalni pracował od 1965 roku w oddziale wydobywczym jako elektryk, później jako planista. Górnik, pracował 33 lata w kopalni. W 1984 roku lekarze stwierdzili u niego krzemicę i przeszedł na emeryturę. Pracownik MOPS. 180 Agata Rejowska­‑Pasek, Zbigniew Pasek Politeja 2(47)/2017 czono jako konsekwencję i kontynuację zapaści społeczno­‑ekonomicznej z lat 90. Mimo licznych ofert pracy i rozmaitych pomocowych działań obszar społecznego marazmu jest nadal znaczny. Do dzisiaj pokaźny procent mieszkańców żyje z pomocy społecznej (potocznie – „socjału”) i potrafi kalkulować i projektować swoje życie tak, aby skorzystać jak najwięcej. Jako przykład można podać następujący fakt – w Wałbrzychu procent dzieci urodzonych ze związków pozamałżeńskich w 2012 roku jest najwyższy w Polsce i wynosi 49,2%41. Zdaniem części badanych (np. dyrektora MOPS) jednym z czynników decydujących o tak wysokim odsetku jest precyzyjna kalkulacja kobiet, które otrzymają większą dotację od państwa jako samotne matki niż jako osoby zamężne. Większość respondentów (zarówno bezpośrednich uczestników wydarzeń, jak i przynależących już do kolejnego pokolenia) podkreślała, że najczęściej odprawy nie spełniły swojej roli. Część została przepita lub zmarnowana, a część ulokowana niewłaściwie. Niektórzy górnicy przeszli na wcześniejsze emerytury lub znaleźli pracę w innych miejscach, także w jedynej pozostawionej po 1993 roku kopalni antracytu. Kopalnia ta przetrwała najdłużej (do 29 czerwca 1998 roku – znalazło w niej miejsce pracy około tysiąca górników), bo antracyt to węgiel o najwyższej wartości energetycznej, który występuje tylko tutaj i jest bardzo przydatny w przemyśle metalurgicznym. W wywiadach pojawiły się jednak głosy o niechętnym przechodzeniu do pracy w tej ostatniej kopalni. Była to spółka, w której pracowało się na nowych, wolnorynkowych warunkach z mniejszą osłoną socjalną, do której z tak wielkim sentymentem odnosili się liczni rozmówcy. WK: Nie chcieli iść tam do… CK: Nie, o tym to już, jak to? Workuta mówisz? To taki obóz pracy był, nie? Raz, że było ciężko, mało… MP: Bo to już było jakby prywatnie, że była spółka… WK: Tak, to takie holdingi. CK: Takie holdingi się porobiły, spółki, cuda­‑niewida. WK: Nowy podmiot, taki gospodarczy, podniecili się, jedna ściana była, kombajn, wprowadzili mechanizację, trochę pojechało, stanęło i tak się skończyło. CK: No, nie, nie, tam to faktycznie nikt nie chciał pracować, ciężko, niefajnie. WK: Zachłysnęli się na początku, zachłysnęli się. CK: A jakby tak było, to by to działało dłużej. WK: Krótko to działało i zaraz się rozwiązało. Padło. CK: I faktycznie, nikt nie chciał tam. Nawet… no nikt nie chciał tam robić. WK: Pod przymusem tam, za karę, na Workutę się szło. Tu łapali w oddziałach, za‑ bierali ludzi. CK: No, no to se wyobraź, nie. WK: Za karę42. Można powiedzieć, interpretując te dane, że ludzie ukształtowani przez komunistyczną rzeczywistość gorzej radzili sobie w kapitalistycznym reżymie pracy, który 41 42 Rocznik Demograficzny GUS, Warszawa 2013, s. 287. Górnik, lat 58, przed zamknięciem kopalń przeszedł na wcześniejszą emeryturę. Żona górnika, lat 61. Politeja 2(47)/2017 Dyskurs żalu czy ulgi?… 181 mniej baczy na tradycje górnicze (i nadużycia polegające np. na bumelanctwie czy piciu alkoholu w pracy), a bardziej na zysk osiągany pełną optymalizacją i efektywnością pracy. W tym nowym systemie wielu górników, których „zepsuła” rzeczywistość PRL, z trudem odnajdywało swoje miejsce. W przypadku kolejnego pokolenia można mówić nie tylko o dziedziczeniu pamięci i narracji, ale także o dziedziczeniu postaw. Jak przyznało wielu badanych, obecnie przyczyną funkcjonowania biedaszybów w mniejszym stopniu jest brak miejsc pracy. Ich amatorów przede wszystkim przyciąga „łatwość” zarobku. Taka „praca” nie wymaga bowiem dyscypliny (np. trzeźwości) czy regularności43. W podobny sposób funkcjonowały kopalnie w systemie komunistycznym (respondenci przyznawali, że na pracę pod wpływem alkoholu przymykano oko, a nieobecność w pracy, która wynikała z „niedyspozycji”, również usprawiedliwiana była butelką wódki podarowaną przełożonemu). Dzisiejsze środowiska byłych górników w różny sposób praktykują pamięć o swojej przeszłości. Część dystansuje się od współczesnych prób zmiany oblicza miasta. Czują się oni niepotrzebni, bo następne pokolenia, kreując np. turystyczny wizerunek miasta, chcą się uwolnić od traumy. Aktywność młodych wałbrzyszan zwraca się w stronę turystyki przygodowej, słynnego zamku Książ, legendy o Daisy44 czy o poniemieckich skarbach (jak np. „złoty pociąg”45). Dolny Śląsk to współcześnie bardziej „kraina tajemnic”, a nie przemysłu. Ten nowy kierunek i zwrot ku turystyce eliminuje byłych górników z życia publicznego i z pola uwagi władz miasta. Muzeum „Stara Kopalnia” oceniane jest przez nich jako miejsce „nie moje”, „nie nasze”, „za czyste”. Co znamienne, drugi człon nazwy muzeum to „Centrum Sztuki i Nauki”. Dyrektorka Starej Kopalni, przynależąca już do młodszego pokolenia wałbrzyszan, chce, aby było to miejsce „kulturalne i kultowe”, i adresuje profil programowy swojej instytucji przede wszystkim do młodych, którzy akceptują industrialną przestrzeń muzeum, ale wypełniają ją zupełnie inną treścią (warsztaty ceramiki, koncerty i in.). Praktyki pamięci i postpamięci ewoluują więc w inną stronę, odcinają się od symboliki pracy górniczej i sfery ciężkiego ­przemysłu. W analizowanych świadectwach można dostrzec pewną prawidłowość: im wyższa była pozycja (badanego) w kopalni, tym więcej rozgoryczenia. Żal za utraconymi 43 44 45 Zob. N. Krygowska, Biedaszyby jako obszar formowania się subkultury pogórniczej, [w:] Wałbrzych miasto poszukiwaczy, red. A. Filimowska, N. Krygowska, Kraków 2016, s. 45­‑60. Właściwie księżna Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless, którą nazywano „Daisy”, żyła w latach 1873­‑1943, angielska arystokratka, pani na zamku Książ. Z jej postacią związana jest legenda o sześciometrowym sznurze pereł (przy ich łowieniu miał utonąć jeden z poławiaczy), która głosi, że Daisy została pochowana z tym słynnym naszyjnikiem. Samo miejsce pochówku jest nieznane i wiąże się z wieloma spekulacjami. Miejska legenda o tunelu kolejowym pod miastem, w którym zasypany miał być niemiecki pociąg pancerny ze skarbami III Rzeszy. Stała się ona szczególnie żywa w 2015 roku, kiedy grupa eksploratorów przedstawiła zdjęcie z georadaru jednego z wałbrzyskich tuneli, w którym rzekomo miał być ukryty pociąg. Rok później przeprowadzono prace poszukiwawcze, jednak okazało się, że zamiast tunelu odnaleziono pozostałości lodowca. Przez ponad rok Wałbrzych pozostawał w centrum zainteresowania mediów (także światowych) i, mimo porażki, wiele skorzystał wizerunkowo (i turystycznie) na tych poszukiwaniach. 182 Agata Rejowska­‑Pasek, Zbigniew Pasek Politeja 2(47)/2017 przywilejami mocniej zaznaczył się wśród nadzoru, co oczywiste, mimo że tych osób nie dotknęło bezrobocie. W najgorszej sytuacji byli górnicy dołowi w wieku około 40 lat (za mały staż do emerytury, za późno, żeby się przebranżowić). Badani (zarówno pokolenie górników, jak i kolejne) dość zgodnie podkreślali stopniowe zanikanie tradycji górniczych w mieście. Coraz skromniejsza obecność górników na corocznych Barbórkach jest tego najlepszym dowodem, a dzieci nie podejmują już praktyk rodziców. Stowarzyszenia byłych górników (tych z nadzoru i tych dołowych) rzadko współpracują ze sobą. Praktyki górniczej pamięci są więc raczej środowiskowe i ograniczają się wyłącznie do starszych mieszkańców i największych świąt (tu – Barbórka). Najaktywniejsi założyli prywatne, przydomowe muzeum w podziemiach jednej z willi, gdzie zgromadzili tysiące unikatowych eksponatów. Są dumni z tych zbiorów, które, jak podkreślali, rosną, bo dzieci górników pozbywają się pamiątek po rodzicach. Kiedy starsze pokolenie odchodzi, „sprzątają” ich rzeczy i, aby nie wyrzucić ich na śmietnik, przynoszą do tego prywatnego muzeum. Rzeczy ożywiają pamięć, ale pamięć o porażce rodziców powinna być zdaniem wielu przezwyciężona. Wśród najaktywniejszych społecznie przedstawicieli nowego pokolenia pojawia się dążenie do zbudowania innego wizerunku, nie tylko miasta, ale i swojego życia, wolnego od znamienia klęski. A zatem część mieszkańców odwraca się od industrialnej przeszłości i wszystkiego, co ją przypomina (świadectwem tego może być chociażby nowy wizerunek przywoływanej już Starej Kopalni). Część mieszkańców o zamknięciu kopalń mówi językiem, który możemy określić jako „dyskurs ulgi”: to, że zamknięto kopalnie w dziewięćdziesiątym szóstym roku, trzeba przekuć, w pewnym sensie na sukces. […] Bo zagłębie górnicze trwało tutaj prawie 500 lat. Wydobywano i zanieczyszczano46. Prefiks „post” w określeniu „postpamięć” nie oznacza bowiem jedynie czasowego „opóźnienia” czy „następstwa”, ale także krytyczny dystans47. Z drugiej strony na Wałbrzych wciąż patrzy się przez pryzmat górnictwa i obserwowalny jest mechanizm „kozła ofiarnego”: nawet w drugim pokoleniu trudności i niepowodzenia często są uzasadniane traumą zamknięcia kopalń i zapaścią ekonomiczną z lat 90. Jeden z mieszkańców tłumaczy: patologia rodzi patologię. Jak utracili pracę na początku lat 90., dostali duże odprawy, wydali wszystko na Daewoo, Lanosy i Kie. I póź‑ niej się skończyły pieniądze i następne pokolenie jest spatologizowane bo wyrasta w getcie i umiera w getcie48. Potomkowie górników rzadko zainteresowani są ich przeszłością. Nie chcą słuchać opowieści o górniczej historii miasta ani oglądać jej materialnych symboli. Świadectwem braku zainteresowania jest fakt, że górnicze „artefakty” (lampy naftowe, kufle, narzędzia, czapki) zbierane są przez wspominane już „przydomowe muzea”49, które są inicjatywą samych górników, a nie ich dzieci czy państwa. Niechęć i zapomnienie o industrialnej przeszłości miasta są także widoczne w celebracji świąt, np. Barbórki: jest na 46 47 48 49 Pracownik starostwa, rozmowa z dnia 28 V 2014. Zob. M. Hirsch, The Generation of Postmemory, s. 104. Pracownik starostwa, rozmowa z dnia 28 V 2014. Np. prywatne muzeum górnictwa, którego właścicielem jest Zbigniew Jóźwiakowski. Politeja 2(47)/2017 Dyskurs żalu czy ulgi?… 183 karczmach górniczych coraz mniej górników i to pokolenie odchodzące, umierające, a to nowe pokolenie już pojechało na Zachód. Niektóre wróciło, niektóre nie, ale to już są tacy ludzie już inni50. Jeden z badanych na pytanie o to, czy w jakiś sposób przekazuje swoim potomkom to dziedzictwo, odpowiedział: co będę im przekazywał? Mówię do wnuka: chodź do piwnicy, pokażę ci mundur jaki dziadek ma, odznaczenia, no to nieraz mi tam z korytarza szpadę ściągnie i próbuje mnie dźgnąć. A tak to go w ogóle nie interesuje. Dzi‑ siaj młodzież to, to nie jest, żeby interesowała się życiem przodków51. Głos ten ilustruje opisywany proces dystansowania się potomków górników od świata wartości, kultury i pośrednio także traumy swoich rodziców i dziadków. Ta niechęć może być interpretowana jako próba „zerwania” z postpamięcią. Jak przyznaje jeden z badanych: młodzi mają kompleks tego miasta, poczucie jego brzydoty, wieloletnie poczucie tymczasowości po‑ kutuje52. Pokolenie to dorastało w cieniu tej przytłaczającej i dominującej narracji o zapaści miasta, która aktywizowała się, kiedy nie udawało im się w życiu odnieść sukcesu, a zanikała – kiedy osiągano sukces. Trauma ta nadal pojawia się w „młodzieżowych” głosach. W uzasadnianiu swoich obecnych życiowych niepowodzeń likwidacja kopalń pojawia się jako odległa, ale rzeczywista ich przyczyna. Można zapytać, czy jest to jedynie nawyk odziedziczony po rodzicach (a zatem element postpamięci), czy opis rzeczywistego stanu. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu zamknięcie kopalń ma obiektywny wpływ na skomplikowaną sytuację społeczno­‑ekonomiczną kolejnego pokolenia. Należy jednak pamiętać, że postpamięć, „dziedziczenie narracji” i połączenie z przeszłością nie jest zapośredniczone przez rzeczywiste wspomnienia (dotyczące wydarzeń bezpośrednio doświadczanych), ale przez „zaangażowanie wyobraźni, kreację i projekcję”53. Problem ten jest niełatwy do jednoznacznego rozstrzygnięcia, cytowane zwroty pokazują, że świat naszej pamięci z powodzeniem znosi sprzeczności, które aktywizują się opcjonalnie: umożliwiają znalezienie łatwych wyjaśnień życiowych porażek (są zatem elementem stereotypizacji), ale także są przeszkodą, którą należy przezwyciężyć. Powyższa złożoność może wynikać też z pewnej niejednoznaczności postpamięci. Jak zaznacza bowiem Hirsch, dotyczy ona traumatycznych, osobistych i generacyjnych wydarzeń, z którymi odczuwane jest „żywe połączenie”, ale jednocześnie przeszłość ta odchodzi do historii i oddala się. Postpamięć odzwierciedla niełatwe oscylowanie pomiędzy ciągłością a rozłamem54. To, którą ścieżkę przyjmuje dana jednostka, determinuje jej aktualna życiowa sytuacja i dokonywana samoocena. Rejestrację samochodów jeżdżących po Wałbrzychu rozpoczynają litery DB. Przede wszystkim młodzi mieszkańcy miasta dekodują je jako incipia słów: „dolina biedy”55. 50 51 52 53 54 55 Pracownik starostwa, rozmowa z dnia 28 V 2014. Górnik, w kopalni pracował od 1965 roku w oddziale wydobywczym jako elektryk, później jako planista. Nauczyciel z wałbrzyskiej szkoły, rozmowa z dnia 26 V 2014. M. Hirsch, The Generation of Postmemory, s. 107. Tamże, s. 104, 106. Mieszkanka miasta, lat 25. 184 Agata Rejowska­‑Pasek, Zbigniew Pasek Politeja 2(47)/2017 Mimo że zmienia się obraz miasta, a sytuacja społeczno­‑ekonomiczna stopniowo się poprawia, pamięć o zapaści społecznej sprzed 25 lat nadal jest bardzo silna. Jest ona główną przeszkodą dla młodszych pokoleń, które podejmują starania, aby zmienić oblicze miejscowości, przede wszystkim wpłynąć na jej wizerunek w świadomości zbiorowej, właśnie poprzez nadanie nowych treści i znaczeń lokalnej tożsamości i wyrugowanie postpamięci o traumie społecznej, która dotknęła miasto. Można powiedzieć, że mamy do czynienia ze swoistym amalgamatem pamięci, w którym resentyment i żal stapiają się z ulgą po końcu niebezpiecznej pracy. Świadomość górniczego dobrobytu PRL jest jednak oddzielona od świadomości konsekwencji ekonomicznych podobnej gospodarki w skali makro. Jest separowana od pamięci o licznych górnikach, którzy zginęli w tych niebezpiecznych metanowych kopalniach. Jak powiedział prezydent miasta Roman Szełemej o minionych 25 latach – prze‑ żyliśmy upadek cywilizacji węglowej56, a na jej gruzach budowana jest nowa tożsamość młodszych pokoleń, która śmielej uwzględnia w swej pamięci czasy sprzed 1945 roku niż okres PRL czy lata 90. Prezydent odwołuje się do bogatej przeszłości miasta i buduje na jej potencjale emocjonalnym57 – liczy na rozwój turystyki, między innymi „industrialnej”58. Tu kryje się niechęć włodarzy miasta do uczynienia z biedaszybów atrakcji turystycznej. Byłyby one żywym dowodem zapaści cywilizacyjnej z lat 90. Nowa tożsamość budowana jest wokół odleglejszej i lokalnej historii małej ojczyzny, nawet jeśli przez wiele wieków rozgrywała się ona w ramach państwa niemieckiego. Pamięć traumy społecznej słabnie wraz z wymianą pokoleń i emigracją. Jak powiedziano nam w przygodnej rozmowie na rynku: a co tu pamiętać? Jest pomnik, jest Stara Kopalnia. Kto ma kultywować pamięć, jak to wszystko wyjechało59. Bibliografia Bisek­‑Grąz M., Powojenny Wałbrzych. Miasto kultur, Wałbrzych 2009. Burzyńska A.R., Wałbrzych. Miasto jako palimpsest, „Slovak Theatre” 2013, nr 4. Hirsch M., The Generation of Postmemory, „Poetics Today” 2008, Vol. 29, nr 1, [online] https:// doi.org/10.1215/03335372­‑2007­‑019. Kosmaty J., Udział górników niemieckich w utrzymaniu ciągłości wydobycia w Wałbrzyskim Za‑ głębiu Węglowym po II wojnie światowej, [w:] Dzieje górnictwa – element europejskiego dzie‑ dzictwa kultury, t. 4, red. P.P. Zagożdżon, M. Madziarz, Wrocław 2012. Krygowska N., Biedaszyby jako obszar formowania się subkultury pogórniczej, [w:] Wałbrzych miasto poszukiwaczy, red. A. Filimowska, N. Krygowska, Kraków 2016. 56 57 58 59 Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha, rozmowa z dnia 12 V 2015. Szerzej o tym w artykule: Z. Pasek, A. Rejowska, Między festiwalem a historyczną pasją. Poszukiwacze skarbów w Wałbrzychu, [w:] Wałbrzych – miasto poszukiwaczy, red. A. Filimowska, N. Krygowska, Kraków 2016. Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha, rozmowa z dnia 12 V 2015. Mieszkaniec miasta spotkany na rynku. Politeja 2(47)/2017 Dyskurs żalu czy ulgi?… 185 Kuśmierek J., Wałbrzych. Dolina Konfliktów czy Dolina Krzemowa, „Gazeta Wyborcza” 1990, 30 VII. Kwiatkowska­‑Wyrwisz E., Wyznania religijne w Wałbrzychu, [w:] Wałbrzyskie szkice, Wałbrzych 2012. Mańko W., Tu i tam, Wałbrzych 2007. Pasek Z., Rejowska A., Między festiwalem a historyczną pasją. Poszukiwacze skarbów w Wałbrzy‑ chu, [w:] Wałbrzych – miasto poszukiwaczy, red. A. Filimowska, N. Krygowska, Kraków 2016. Rakowski T., Łowcy, zbieracze, praktycy niemocy. Etnografia człowieka zdegradowanego, Gdańsk 2009, Idee i Polityka. Rocznik Demograficzny GUS, Warszawa 2013. Stabrowski M., Wałbrzyskie miejsca pamięci. Perspektywy i deficyty badawcze, „Przegląd Kulturoznawczy” 2012, nr 1. Sula D., Repatriowana ludność żydowska na Dolnym Śląsku w latach 1945­‑49, [w:] Rocznik Wo‑ jewództwa Wałbrzyskiego za lata 1992­‑1993, Wałbrzych 1994. Szewczyk K., Górnictwo i koksownictwo wałbrzyskie, [w:] Wałbrzyskie szkice, Wałbrzych 2012. Wałbrzych nisko w rankingu „Polityki”, 13 XI 2014, [online] http://www.walbrzyszek.com/ news,single,init,article,25872. Wojecki M., Uchodźcy polityczni z Grecji w Polsce 1948­‑1975, Jelenia Góra 1989. Agata REJOWSKA­‑PASEK – doktorantka w Zakładzie Antropologii Społecznej Instytutu Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Ukończyła studia magisterskie z socjologii na Wydziale Humanistycznym Akademii Górniczo­‑Hutniczej w Krakowie i studia licencjackie z religioznawstwa na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jej zainteresowania naukowe sytuują się w obszarze socjologii duchowości. Bada nowe rytuały przejścia i transgresyjne zachowania społeczne (między innymi ruch Pro­‑ana czy alpinizm). Autorka książki Pęknięty dyskurs polskiego alpinizmu (2016). Prof. dr hab. Zbigniew PASEK – kulturoznawca i religioznawca, pracuje w Katedrze Kulturoznawstwa i Filozofii na Wydziale Humanistycznym AGH, gdzie prowadzi Pracownię Badań Współczesnych Form Duchowości. Jego zainteresowania naukowe koncentrują się wokół nowych form duchowości, współczesnego protestantyzmu i alternatywnych nurtów kultury. Autor m.in. Topika zbawienia w polskich kancjonałach ewangelikalnego protestantyzmu (2005); Nowa duchowość. Konteksty kulturowe (2013); Kultura religijna protestantyzmu (2014). Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.14 Marta Hoffmann Uniwersytet Jagielloński [email protected] W stronę Czarnobyla Postpamięć siłą napędową dla medykalizacji czy odwrotnie? Abstract Towards Tchernobyl. Is Postmemory a Driving Force for Medicalization or Vice Versa? The article poses a question about relations between practices of medicalization and postmemory ones. The introduction includes the main similarities between two concepts mentioned above in order to explain putting them together within the article. First chapter briefly characterises the concept of medicalization in social science. Another one describes the Chernobyl catastrophe and the way its inhabitants from younger generations „remember” it. Then, the main aspects of „postmemory” are characterised such as epistemological, practical, artistic and political one. The third chapter illustrates thesis that postmemory is the main driving force for medicalization processes. The fourth reverses it and argues that medicalization itself could be the main reason for postmemory practices. Summary tries to answer the question posed in the title. Keywords: postmemory, medicalization, constructivism, sociology of medicine Słowa kluczowe: postpamięć, medykalizacja, konstruktywizm, socjologia medycyny 188 Marta Hoffmann Politeja 2(47)/2017 C elem niniejszego artykułu jest próba sformułowania odpowiedzi na pytanie o związek, jaki łączy socjologiczną koncepcję medykalizacji z praktykami postpamięci na terenach w największym stopniu dotkniętych efektami katastrofy w Czarnobylu. Połączenie w jednej pracy tych, wydawałoby się, odmiennych perspektyw, kładących nacisk na zupełnie inne aspekty rzeczywistości społecznej, nie jest bezzasadne. Obydwie koncepcje wyrastają bowiem na podobnym postmodernistycznym gruncie i skupiają się na dyskursywnym charakterze płynnej rzeczywistości oraz problematyzują terminy, które do tej pory nie nastręczały szczególnych trudności. Koncepcja medykalizacji sproblematyzowała pojęcia zdrowia oraz choroby, wskazując na ich kulturowe uwikłanie, podczas gdy koncepcja postpamięci wskazała na konstrukcyjny charakter narracji przekazywanych z pokolenia na pokolenie, a odnoszących się do bardzo ważnych dla danej grupy wydarzeń historycznych. Obydwie uznają również znaczenie badania mechanizmów tworzenia społecznej wiedzy, która nigdy nie jest w pełni obiektywna, a niemal zawsze ograniczona jest przyjętymi ramami semiotycznymi. Wreszcie obie koncepcje wyrastają na gruncie tych paradygmatów w naukach społecznych, których przedstawiciele z jednej strony są przeciwni poszukiwaniu i wyodrębnianiu w świecie społecznym trwałych struktur kulturowych, gospodarczych oraz politycznych, a z drugiej negują wszelkie próby podważania zastanych wzorów myślenia naukowego. W poniższym artykule postanowiłam zanalizować wydarzenia związane z katastrofą czarnobylską z okresu przełomu wieków w odniesieniu do społeczeństw najbardziej nią dotkniętych, czyli Białorusi, Ukrainy i Federacji Rosyjskiej, z użyciem wspomnianych koncepcji. Jednocześnie zadaję również pytanie o to, czy medykalizacja może w jakikolwiek sposób dynamizować praktyki postpamięci, czy może to postpamięć jest jednym z czynników dynamizujących praktyki medykalizacyjne w omawianym obszarze. Charakterystyka koncepcji medykalizacji Koncepcja medykalizacji pojawiła się w naukach społecznych na przełomie lat 50. i 60. XX wieku i początkowo miała formę studiów socjologicznych nad zawodem lekarza, rolą społeczną chorego oraz znaczeniem instytucji medycznych w społeczeństwie. Wkrótce jednak zaczęła ewoluować w kierunku dostrzegania politycznego potencjału medycyny oraz jej wzrastającego znaczenia w obrębie dziedzin pozamedycznych1. Warto nadmienić, że początkowo zjawiska medykalizacyjne opisywali głównie lekarze, odnosząc się przy tym krytycznie do całego fenomenu. Ostrze krytyki zwrócone było przede wszystkim w kierunku psychiatrii, która traktowana była jako siła dezintegrująca społeczeństwo, oraz psychiatrów oskarżanych niejednokrotnie o tworzenie chorób zamiast ich leczenia2. Klasyczna koncepcja medykalizacji zakładała, po pierwsze, że wiedza medyczna nie opiera się jedynie na wynikach empirycznych badań ciała ludzkiego, ale jest 1 2 P. Conrad, Medicalization and Social Control, „Annual Review of Sociology” 1992, Vol. 18, s. 210­ ‑211, [online] https://doi.org/10.1146/annurev.soc.18.1.209. Por. R.J. Dubos, Miraże zdrowia. Utopie, postęp i zmiany biologiczne, przeł. T. Kielanowski, Warszawa Politeja 2(47)/2017 W stronę Czarnobyla… 189 również uwarunkowana doświadczeniami historycznymi. Po drugie – że wiedza ta obejmuje coraz to nowe obszary aktywności ludzkiej. Po trzecie – że wraz z tym procesem dokonuje się ekspansja instytucji i praktyk medycznych. Co więcej, warunki polityczne i ekonomiczne nowoczesnego państwa sprzyjają definiowaniu coraz szerszego zestawu problemów w terminach medycznych oraz poszukiwaniu ich rozwiązań w tej samej domenie3. W efekcie w przestrzeni społecznej pojawiają się nowe schorzenia, a coraz większa część ludzkiego życia podlega kontroli medycyny. Istotnym elementem tej koncepcji było przekonanie o wiodącej roli lekarskiego lobby w zakresie tworzenia nowych jednostek chorobowych. Jako przykłady zjawisk zmedykalizowanych wskazywano poród, śmierć, zespoły PMS, PTSD i ADHD, a także homoseksualizm. Obecnie koncepcja ta uległa pewnym przekształceniom, przede wszystkim w kierunku porzucenia elementu wartościującego w formułowanych sądach, śledzenia mechanizmów procesów medykalizacyjnych, a także docenienia roli pacjentów i ich organizacji w dynamice całego procesu4. Na potrzeby artykułu medykalizacja będzie oznaczać przede wszystkim wszelkie medyczne wysiłki podejmowane w celu walki ze skutkami katastrofy w Czarnobylu, ingerujące w życie codzienne mieszkańców regionów dotkniętych jej skutkami. Czarnobylska postpamięć wśród społeczeństw dotkniętych katastrofą Postpamięć jest w artykule rozumiana zgodnie z definicją Marianne Hirsch5, która odniosła ten koncept do pamięci wydarzeń Szoa, prezentowanej przez potomków osób, które tych wydarzeń doświadczyły. Jest to zatem pamięć skonstruowana – oparta na narracjach uczestników przełomowych wydarzeń, a nie na samych wydarzeniach. Jej podmioty biorą ją za element konstytuujący ich tożsamość6, chociaż sami owych przeżyć nie doświadczyli. Jest to zatem pamięć kulturowa7, której podtrzymywanie stanowi o trwałości grupy oraz jej zmaganiu się z bolesną przeszłością. Postpamięć jest zatem swoistą strategią kulturowego przetrwania w sytuacji, gdy odejdą ci, którzy mogą o owej przeszłości zaświadczyć osobiście8. Nośnikami postpamięci nie są jedynie ludzie. 3 4 5 6 7 8 1962; T. Szasz, The Myth of Mental Illness. Foundations of Theory of Personal Conduct, London 1981; I. Zola, Medicine as an Institution of Social Control, „The Sociological Review” 1972, Vol. 20, nr 4. Por. R.J. Dubos, Miraże zdrowia… M. Nowakowski, Medykalizacja i demedykalizacja. Zdrowie i choroba w czasach kapitalizmu zdezorganizowanego, Lublin 2015, s. 15–21. Zob. M. Hirsch, The Generation of Postmemory, „Poetics Today” 2008, nr 1, s. 103­‑128, [online] https://doi.org/10.1215/03335372­‑2007­‑019. M. Halbwachs, The Group in Its Spatial Framework. The Influence of the Physical Surroundings, [w:] tegoż, The Collective Memory, New York 1950. J. Assmann, J. Czaplicka, Collective Memory and Cultural Identity, „New German Critique” 1995, nr 65, s. 128­‑129. K. Goertz, Transgenerational Representations of the Holocaust. From Memory to „Post­‑Memory”, „World Literature Today” 1998, Vol. 71, nr 1, s. 33, [online] https://doi.org/10.2307/40153531. 190 Marta Hoffmann Politeja 2(47)/2017 Zachowują ją również ludzkie wytwory takie jak przedmioty, budynki czy literatura, które nawiązują do wielkich wydarzeń za pomocą znanych w kulturze odniesień symbolicznych9. W tym sensie postpamięć odniesiona do przedmiotu artykułu będzie dotyczyć przede wszystkim pamięci wydarzeń z Czarnobyla wśród osób, które reprezentują pokolenie potomków ich uczestników, oraz osób, które były zbyt młode, by zapamiętać katastrofę. Tło historyczne wypadku 26 kwietnia 1986 roku doszło do tragicznej w skutkach awarii reaktora jądrowego w jednym z budynków elektrowni atomowej w ukraińskim Czarnobylu. Z powodu błędów konstrukcyjnych reaktora, nieprzestrzegania procedur przez pracowników zmiany oraz działań inżynierów obsługujących reaktor temperatura reaktora wzrosła do bardzo wysokich wartości. Awaria chłodzenia sprawiła, że praca rozgrzanego reaktora była nie do zatrzymania, co poskutkowało wybuchem o bardzo dużej sile oddziaływania. Skażeniu uległ obszar wielkości 8,9% powierzchni Ukrainy10, a tysiące osób zmarło w wyniku powikłań popromiennych. Mieszkańcy z okolicznych wsi i miast zostali przesiedleni, a Czarnobyl zmienił się w swoiste miasto widmo. Władze Związku Radzieckiego długo utrzymywały katastrofę w tajemnicy, jednak wysokie odczyty mierników poziomu skażenia radiologicznego w państwach zachodnich sprawiły, że została ona ujawniona. Wiele państw oraz organizacji międzynarodowych, z Organizacją Narodów Zjednoczonych na czele i jej agendami, np. Światową Organizacją Zdrowia, zaoferowały poszkodowanym pomoc o charakterze finansowym oraz eksperckim11. Szacuje się, że w wyniku wybuchu 350 tys. osób zostało przesiedlonych, 4,5 mln osób zaczęto określać jako zamieszkujące na terenach skażonych, a 150 tys. stało się permanentnymi inwalidami12. Konstrukcyjny charakter pamięci samego wypadku Podejmując się analizy wybuchu w Czarnobylu pod kątem postpamięci, należy pamiętać o tym, że nawet pamięć bezpośrednich uczestników owego wydarzenia ma charakter skonstruowany. O ile strażacy gaszący pożar, który był wynikiem eksplozji, oraz tzw. likwidatorzy13, czyli jednostki powołane do walki ze skutkami katastrofy, mieli możli9 10 11 12 13 M. Halbwachs, The Group in Its Spatial Framework… A. Petryna, Biological Citizenship. The Science and Politics of Chernobyl­‑Exposed Populations, „Osiris” 2004, nr 19, s. 255. Z. Carr, M. Repacholi, Long­‑Term Health Implications of the Chernobyl Accident and Relevant Projects of the World Health Organization, „Health Physics” 2007, Vol. 93, nr 5, s. 539, [online] https://doi. org/10.1097/01.hp.0000281686.14210.4f. I.A. Bay, D.H. Oughton, Social and Economic Effects, [w:] J.T. Smith, N.A. Beresford, Chernobyl – Ca‑ tastrophe and Consequences, Springer 2005, s. 239. V. Tykhyy, How the State and Society Responded to the Needs of the Ukrainian Victims, [w:] Chernobyl. Politeja 2(47)/2017 W stronę Czarnobyla… 191 wość obserwowania destrukcyjnego potencjału wybuchu, o tyle ludność mieszkająca w miasteczkach w okolicy, tak samo jak reszta mieszkańców terenów obecnej Ukrainy i Białorusi, zgodnie twierdzi, że władze długo ukrywały przed nimi fakt katastrofy. Komunikaty na ten temat były skąpe i fragmentaryczne14. Wiedziano, że wydarzyło się coś strasznego, coś, co będzie oddziaływać przez długi czas na ich codzienne życie, jednak trudno było to zagrożenie jednoznacznie zidentyfikować. Wspólnie odczuwana trauma była w tym wypadku wynikiem raczej efektów katastrofy niż samego wydarzenia15. We wspomnieniach osób, które pamiętają tamten okres, dominuje przede wszystkim poczucie niepewności, lęku oraz opuszczenia związanego z koniecznością pozostawienia swoich domów oraz miejsc pracy16. Co istotne, wspomnienia te korespondują z nastrojami towarzyszącymi okresowi tzw. pieriestrojki w ówczesnym Związku Radzieckim, składając się na odczucie niestabilnej i niejasnej przyszłości oraz swoistego wykorzenienia. Zatem pamięć bezpośrednich wydarzeń z kwietnia 1986 roku ma już na wstępie charakter skonstruowany i naznaczony w wysokim stopniu nastrojami politycznymi i społecznymi omawianego okresu. Wymiary postpamięci Czarnobyla Wymiar epistemologiczny Jednym z istotnych wymiarów postpamięci katastrofy w Czarnobylu jest wymiar epistemologiczny, który rozumiem jako całokształt mechanizmów prowadzących do wytworzenia się wiedzy na temat omawianego wydarzenia. Chodzi tutaj o formalne zabiegi służące podtrzymaniu pamięci o Czarnobylu wśród tych, którzy nie mieli okazji zetknąć się z katastrofą, a znają ją jedynie z opowiadań rodziców i dziadków. W tym kontekście najistotniejszym narzędziem służącym przekazywaniu pamięci są podręczniki, dzięki którym kształtuje się percepcja oraz sposób rozumienia tamtych wydarzeń. Sposób ukształtowania tej narracji wiele mówi o znaczeniu, jakie w formowaniu tożsamości białoruskiej oraz ukraińskiej miał wybuch w Czarnobylu. Z badań podręczników do historii przeznaczonych dla licealistów oraz studentów, przeprowadzonych z użyciem metody jakościowej analizy treści, wynika, że w oficjalnym dyskursie dominuje postpamięciowa strategia zapominania17. Katastrofa nie jest traktowana jako szczególne wydarzenie w historii obydwu państw. Jest raczej wpisywana w ciąg dynamicznych przemian politycznych tamtego okresu. Wiele podręczników 14 15 16 17 The Event and Its Aftermath, red. L. Berkovitz, N. Berkovitz, M. Patrick, 2006, s. 78. A. Petryna, Biological Citizenship…, s. 257­‑260. Tamże. V. Tykhyy, How the State…, s. 73. A. Dudchik, M. Fabrykant, Ordinary Tragedy. „Perestroika” of Collective Memory about Chernobyl Di‑ saster in Belarusian History Textbooks, „Anthropology of East Europe Review” 2002, Vol. 30, nr 1, s. 65­‑66. 192 Marta Hoffmann Politeja 2(47)/2017 o niej w ogóle nie wspomina. W ciągu kolejnych lat mijających od katastrofy oficjalne narracje historyczne ewoluują w kierunku wpisywania jej w zbiór tragicznych wydarzeń na poziomie globalnym18. Na poziomie regionalnym lub też na poziomie każdego z państw dotkniętych katastrofą dominuje systematyczne wypieranie przeżytej traumy lub przenoszenie jej znaczenia na wyższy poziom. Podczas analizowania podręczników zwrócono również uwagę na zastanawiający sposób rozumienia katastrofy w nich ujawniany. Pojawiają się bowiem stwierdzenia, jakoby wybuch miał stanowić zagrożenie dla dotkniętych populacji na poziomie genowym19. Wydaje się zatem, że narracyjne milczenie w zakresie znaczenia wybuchu dla tożsamości białoruskiej i ukraińskiej skrywa zespół zbiorowych lęków związanych z zagrożeniem biologicznego przetrwania tych narodów. W oficjalnym dyskursie dominuje zatem wypieranie przykrych wspomnień, co może być interpretowane jako chęć pozbycia się „kompleksu Czarnobyla” wśród młodszego pokolenia, u którego empirycznie stwierdzono psychologiczne skutki wybuchu20. Wymiar pragmatyczny Kolejnym wymiarem postpamięci Czarnobyla jest kształt praktyk upamiętniających ofiary wybuchu. Co roku organizowane są marsze oraz wydarzenia, które mają na celu zwrócenie uwagi na ludzki wymiar tej tragedii, związany z utratą najbliższych. Jednym z interesujących elementów takich praktyk jest coroczny „Szlak Czarnobyla”21, skierowany do osób młodych. Polega on na wytyczeniu specjalnego szlaku, na którym odbywają się koncerty oraz wystąpienia zachęcające do docenienia wartości życia i zdrowia w obliczu tragedii, która dotknęła Czarnobyl oraz tereny do niego przyległe22. Z drugiej strony oficjalne wysiłki władz tych państw nie zawsze trafiają na podatny grunt. Młodzi ludzie, którzy wychowali się w rodzinach w jakikolwiek sposób dotkniętych wybuchem, nie są w stanie zupełnie oddzielić przeszłości od teraźniejszości. Pokazują to wyniki konkursu prac dziecięcych, które miały podejmować temat Czarnobyla. Tym, co łączy prace, które zajęły trzy pierwsze miejsca, jest poczucie izolacji, osamotnienia oraz straconych szans. Ich kolorystyka jest niezmiennie szara, a sposób ukształtowania przestrzeni świadczy o nieomal fotograficznym odwzorowaniu krajobrazu ruin po wybuchu23. To wszystko oraz fakt organizowania równolegle z oficjalnymi obchodami celebracji ku czci ofiar, w których uczestniczą osoby młode, jest wskaźnikiem odczuwanej przez te osoby potrzeby „postpamiętania” oraz próby zmierzenia się z bolesną 18 19 20 21 22 23 Tamże, s. 68. Tamże, s. 73. E.J. Bromet, J.M. Havenaar, L.T. Guey, A 25 Year Retrospective Review of the Psychological Consequences of the Chernobyl Accident, Elsevier 2011, s. 300. T. Kasperski, Chernobyl’s Aftermath in Political Symbols, Monuments and Rituals. Remembering the Disaster in Belarus, „Anthropology of East Europe Review” 2012, Vol. 30, nr 1, s. 84. Tamże, s. 86­‑91. A. Dudchik, M. Fabrykant, Ordinary Tragedy…, s. 70. Politeja 2(47)/2017 W stronę Czarnobyla… 193 przeszłością, dość konsekwentnie wypieraną przez oficjalną politykę wspomnianych państw. Pokazuje to wyraźnie, że ścieżki budowania oficjalnej postpamięci katastrofy w Czarnobylu oraz społecznie wyrażanej więzi z tym, co się wydarzyło, nierzadko się rozchodzą. Wymiar artystyczny Innym – artystycznym – wymiarem konstruowania postpamięci w odniesieniu do wybuchu są monumenty, które również świadczą o tym, jak Czarnobyl powinien być pamiętany. Znamienny jest tutaj przykład jednego z najbardziej znanych pomników, który przedstawia krzyż oraz wielki dzwon z czarnego kamienia. Obok nich znajduje się kamień z wyrytym napisem upamiętniającym ofiary wybuchu. Rzecz w tym, że kamień jest z kruszcu, którego właściwości sprawiają, że w warunkach wilgoci, czyli deszczu lub śniegu, napis przestaje być widoczny24. Znika tak, jak w optyce władz powinna zniknąć postpamięć o Czarnobylu. Ten cel nie jest jednak do osiągnięcia, o czym świadczą literackie środki wyrazu odczuć związanych z katastrofą. Największym monumentem tragedii w Czarnobylu jest jednak sama strefa zagrożenia, stanowiąca milczący pomnik poczucia izolacji, opuszczenia oraz smutku25, której krajobraz ma symboliczny wymiar dla tych, którzy pamiętają katastrofę26. Wymiar polityczny Powyższe przykłady ilustrują tezę mówiącą o tym, że mechanizmy tworzenia postpamięci istotnych wydarzeń mają nierzadko charakter polityczny i, tym samym, uwikłane są w grę interesów. Obok społecznie wyrażanej potrzeby pamiętania, która w efekcie znajduje wyraz w „postpamiętaniu” i oddolnym tworzeniu narracji, w których główną rolę odgrywa człowiek oraz jego los, można zaobserwować odgórną, tworzoną niemal mechanicznie postpamięć, która każe raczej zapominać i zamykać bolesne wydarzenia w obrębie przeszłości. Jej tworzenie ma jednak określony cel nakierowany na przezwyciężenie tożsamościowych dylematów oraz kompleksów nurtujących społeczeństwa państw postkomunistycznych27. W tym sensie omawiana sytuacja znakomicie wpisuje się w Foucaultowski model wiedzy/władzy, gdzie władza polityczna eksponowana jest także poprzez praktyki zmierzające do wypracowania określonego modelu postpamięci, a tym samym – pewnej spójnej wewnętrznie narracji historycznej. W artykule przyjęte zostało stanowisko teoretyczne, wedle którego to aparat władzy politycznej jest jedną z głównych sił napędowych tworzenia postpamięci. Nie oznacza to 24 25 26 27 T. Kasperski, Chernobyl’s Aftermath…, s. 83. Zob. P. Dobraszczyk, Petrified Ruin. Chernobyl, Pripyat and the Death of the City, „City. Analysis of Urban Trends, Culture, Theory, Policy, Action” 2010, Vol. 14, nr 4, [online] https://doi.org/10.1080 /13604813.2010.496190. D. Bürkner, The Chernobyl Landscape and the Aesthetics of Invisibility, „Photography and Culture” 2014, nr 1, s. 26­‑27, [online] https://doi.org/10.2752/175145214x13936100122282. A. Petryna, Biological Citizenship…, s. 262. 194 Marta Hoffmann Politeja 2(47)/2017 jednak odebrania podmiotowości tym, którzy ową postpamięć reprezentują. Wspomniane alternatywne obchody rocznic wybuchu w Czarnobylu28 wydatnie świadczą o tym, że przekazywane z pokolenia na pokolenie narracje zachowują szczególną siłę oddziaływania, a kolejna generacja Białorusinów i Ukraińców chętnie kultywuje praktyki przywracające pamięć o ludziach, którzy zginęli, walcząc ze skutkami katastrofy. W tym momencie warto przyjrzeć się innej sile napędowej postpamięci Czarnobyla – medykalizacji. Medykalizacja motorem dla postpamięci W kontekście zarysowanego wyżej fenomenu medykalizacji warto przyjrzeć się działaniom medycznym, które zostały podjęte przez różne podmioty, aby znormalizować sytuację w rejonie Czarnobyla. Na pierwszy plan wysuwały się działania nakierowane na identyfikację oraz poddanie leczeniu tych, którzy bezpośrednio ucierpieli w wyniku wybuchu. Kolejnym celem były grupy osób, u których stwierdzono objawy choroby popromiennej oraz innych powikłań zdrowotnych. Celem długofalowym był z kolei stały monitoring zdrowia osób spokrewnionych z poszkodowanymi, tak by osoby te mogły otrzymać natychmiastową pomoc lekarską w razie potrzeby29. Monitoringi stanu zdrowia populacji czynione są do dziś i to także wobec osób, które nie miały bezpośredniego kontaktu z efektami wybuchu30. Co jest interesujące, zarówno Światowa Organizacja Zdrowia, jak powołane w 2005 roku Forum Czarnobyla wskazywały na to, że tak szeroko zakrojone działania nie tylko nie są konieczne, ale i mogą być kontrproduktywne31. Ostatecznie badane są osoby, które nie miały nic wspólnego z katastrofą. Z jednej strony wydawałoby się, że ostrożności nigdy za wiele, a same badania, którym poddawani są młodzi Białorusini i Ukraińcy, nie są szczególnie uciążliwe. Z drugiej jednak strony medyczne monitoringi przypominają o katastrofie tym, którzy znają ją jedynie z opowiadań starszych pokoleń. W ten sposób budowana jest atmosfera nieznanego zagrożenia biologicznego, które w każdej chwili może się ujawnić32. Mimo braku medycznych przesłanek do podejmowania takich kroków trauma po tej największej, jak do tej pory, katastrofie atomowej wciąż jest głęboko zakorzeniona nie tylko w świadomości władz białoruskich i ukraińskich, ale i wśród obywateli tych państw. Monitoring pod kątem obecności w organizmie pierwiastków promieniotwórczych jest niezwykle szczegółowy33. 28 29 30 31 32 33 T. Kasperski, Chernobyl’s Aftermath…, s. 86. F.A. Mettler, Non­‑cancer Health Effetcs of the Chernobyl Accident and Special Health Care Programmes, [w:] Chernobyl. Looking Back to Go Forward Proceedings of an International Conference, Vienna, 6­‑7 September 2005, IAEA 2005, s. 111. Z. Carr, M. Repacholi, Long­‑Term Health Implications…, s. 540. Public Health Systems in the Chernobyl Region, [w:] E. Bennett, M. Repacholi, Z. Carr, Health Effects of the Chernobyl Accident and Special Health Care Programmes, Geneva 2005, s. 110. A. Petryna, Chernobyl’s Survivors. Paralyzed by Fatalism or Overlooked by Science?, „Bulletin of the Atomic Scientists” 2015, Vol. 67, nr 2, s. 32­‑33, [online] https://doi.org/10.1177/0096340211400177. Public Health Systems…, s. 111­‑120. Politeja 2(47)/2017 W stronę Czarnobyla… 195 Osoby poddawane tej procedurze oddają do badania krew, mocz, a także kał. Co więcej, badane są niemal wszystkie układy w ich organizmach – od układu pokarmowego, oddechowego, przez układ krążenia, aż po ośrodkowy układ nerwowy. Systematyczne zgłaszanie się do szpitali jest jednym z obowiązków osób należących do młodszego pokolenia. Regularna medyczna kontrola ciała ludzkiego, które w tej sytuacji systematycznie poddawane jest penetracji pod kątem odkrycia elementów niepożądanych lub wręcz zagrażających bezpieczeństwu innych, staje się w tej sytuacji nie tylko jedną z wielu procedur zabezpieczających społeczeństwa przez długofalowymi skutkami Czarnobyla, ale i narzędziem wzmacniania pamięci tamtych wydarzeń wśród ich uczestników, a postpamięci u ich potomków. Bardzo podobne znaczenie miała strategia jodowania soli domowej34. Medycyna staje się w tej optyce elementem codzienności oraz gwarantem ładu i stabilności, które w tak gwałtowny sposób zostały zachwiane w okresie pieriestrojki. W świetle tego, co zostało powiedziane w kontekście oficjalnego zapominania wydarzeń z Czarnobyla, technologie służące medycznemu wykrywaniu skażenia mają zupełnie odwrotny skutek: raczej przypominają oraz odświeżają to, co w ujęciu politycznym powinno zostać zamknięte w przeszłości. I choćby nawet przedstawiciel młodego pokolenia wychowany na wiedzy podręcznikowej, w której pisze się mało o tym wydarzeniu lub nie pisze się o nim nic, nie czuł potrzeby pamiętania smutnych i niespokojnych czasów, to działania medyczne i regularna kontrola lekarska wciąż niosą ze sobą potencjał znaczący, przypominający oraz nadający ramy znaczeniowe rzeczywistości, w której przyszło mu żyć. W ten sposób medycyna, która z założenia traktuje człowieka jak biologiczny mechanizm, wyrzekając się wszelkich pretensji ideologicznych, nabiera znaczenia definitywnie pozamedycznego, sięgającego w sferę symboliczną oraz obszar zbiorowych wyobrażeń. Postpamięć motorem dla medykalizacji Istnieje również możliwość innego spojrzenia na tak postawiony problem związków pomiędzy medykalizacją a postpamięcią. O ile podejmowane z góry kroki w celu stałego monitorowania stanu zdrowia populacji mają duży potencjał do tego, aby wzmacniać postpamięć czarnobylskich wydarzeń w młodszym pokoleniu, o tyle sami przedstawiciele omawianych społeczeństw, organizując we własnym zakresie manifestacje poświęcone pamięci ofiar tamtej katastrofy, oprócz postulatów należytego upamiętnienia ofiar i wprowadzenia swobód politycznych, domagają się lepszego dostępu do leków związanych ze schorzeniami popromiennymi oraz lepszej opieki zdrowotnej35. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się to sprzeczne z tym, co zostało powiedziane o regularnych monitoringach stanu zdrowia populacji, jednak problem tkwi w tym, że do 34 35 Zob. R. Jackson i in., Chernobyl and Iodine Deficiency in the Russian Federation. An Environmental Disaster Leading to a Public Health Opportunity, „Journal of Public Health Policy” 2002, Vol. 23, nr 4, s. 454­‑455, [online] https://doi.org/10.2307/3343242. V. Tykhyy, How the State…, s. 81. 196 Marta Hoffmann Politeja 2(47)/2017 dzisiaj nie jest do końca znana dokładna liczba osób, które przyjęły szkodliwe dawki promieniowania w mniej bezpośredni sposób. Wielu Białorusinów i Ukraińców zostało narażonych na to zagrożenie z powodu przemieszczania się szkodliwych oparów na dalsze tereny tych państw lub ze względu na wniknięcie radioaktywnych pierwiastków w strukturę zbóż, owoców i warzyw. Z kolei efekty napromieniowania nie są widoczne od razu. Wady genetyczne dzieci urodzonych w rodzinach napromieniowanych nierzadko dopiero po porodzie okazują się efektem wydarzenia sprzed trzydziestu lat. Osoby te znajdują się poza oficjalnym systemem medycznego monitoringu i otrzymują pomoc wtedy, gdy już jest za późno na zatrzymanie powikłań. W tym sensie jednostki pamiętające oraz „postpamiętające” stają się jednymi z głównych sił napędowych procesów medykalizacyjnych mających miejsce w społeczeństwach, które reprezentują. Oddolne wołanie o pomoc medyczną to coś zdecydowanie więcej niż zwyczajowa reakcja na wystąpienie choroby. Osoby, o których mowa, domagają się mocniejszej obecności medycyny w ich codziennym życiu nie tylko z powodu poczucia dyskomfortu wynikającego z braku leków. Tym, czego potrzebują, jest raczej, z jednej strony, uzyskanie dostępu do specjalistycznej wiedzy, dzięki której będą w stanie lepiej zdefiniować swoją tożsamość w odniesieniu do otoczenia (na kontinuum: zdrowy–chory)36, a z drugiej zaspokojenia chęci podzielenia się swoim bólem, lękiem oraz niepokojem egzystencjalnym37 z kimś wykwalifikowanym. Są to typowe reakcje charakterystyczne dla społeczeństw w wysokim stopniu zmedykalizowanych. Społeczeństwa te opierają swoje poczucie bezpieczeństwa na eksperckiej wiedzy medycznej, która wyjaśni im przyczyny oraz mechanizmy niedogodności przezeń odczuwanych. Dlatego też, w ramach studiów nad bezpieczeństwem, pojawiają się opinie, że koncepcja medykalizacji jest bardziej wysublimowaną i lepiej opisującą rzeczywistość wersją koncepcji sekurytyzacji38. Jednocześnie zauważalna jest także tendencja, by traktować lekarza jako eksperta nie tylko w zakresie medycyny, ale także jako osobistego doradcę, który przede wszystkim wysłucha pacjenta i postara się zrozumieć jego subiektywne i wyjątkowe odczucie bólu lub dyskomfortu. W tym sensie Białorusini i Ukraińcy, o których mowa, domagają się dostępu do lekarzy, którym powierzą – i tym samym 36 37 38 A. Petryna, Chernobyl’s survivors…, s. 32. V. Tykhyy, How the State…, s. 76. Odwołuję się tutaj do koncepcji sekurytyzacji autorstwa głównych przedstawicieli tzw. szkoły kopenhaskiej w ramach studiów nad bezpieczeństwem, czyli B. Buzana i O. Wævera. Pojmują oni sekurytyzację jako proces językowy, którego efektem jest włączanie coraz większej liczby problemów społecznych w dyskurs zagrożenia. Zob. B. Buzan, O. Wæver, J. de Wilde, Security: A New Framework for Analysis, London 1998; B. Buzan, O. Wæver, Securitization and Desecuritization, Copenhagen 1993; B. Buzan, O. Wæver, Macrosecuritization and Security Constellations: Reconsidering Scale in Securiti‑ zation Theory, „Review of International Studies” Vol. 35, nr 2, 2009, s. 253­‑276; B. Buzan, O. Wæver, Regions and Powers. The Structure of International Security, Cambridge 2003. Zob. też: S. Elbe, Se‑ curity and Global Health, Cambridge 2010; tenże, AIDS, Security, Biopolitics, „International Relations” Vol. 19, nr 4, 2005, s. 403­‑419; tenże, Haggling over Viruses: the Downside Risks of Securitizing Infectious Diseases, „Health Policy and Planning” Vol. 25, nr 6, 2010, s. 476­‑485; A. Moodie, In Good Health? The Biological Weapons Convention and the ‘Medicalization’ of Security, „The Nonproliferation Review” Vol. 22, nr 1, 2015, s. 71­‑82. Politeja 2(47)/2017 W stronę Czarnobyla… 197 zawierzą – swoje wyjątkowe doświadczenie związane z Czarnobylem. Pragną raczej spotkania z lekarzem niż samego leku, przy czym z założenia ma być to bardziej swoisty „lekarz duszy” niż ciała. Podsumowanie Wiele wskazuje na to, że zjawiska medykalizacyjne ogarniają coraz większą liczbę państw współczesnego świata i stanowią kolejną cechę społeczeństw ponowoczesnych. W badaniu zjawisk zmedykalizowanych nie należy zapominać wszakże o roli wielkich zbiorowych wydarzeń dla podtrzymywania ich siły oddziaływania. Przykładem są zarysowane w artykule działania władz politycznych Białorusi i Ukrainy, które w efekcie – nierzadko wbrew intencjom rządzących – podtrzymują w kolejnych pokoleniach postpamięć traumatycznych wydarzeń z kwietnia 1986 roku w Czarnobylu. Dochodzi jednocześnie do zjawiska odwrotnego, kiedy to osoby, które nie zostały bezpośrednio dotknięte tą tragedią, oraz potomkowie jej ofiar poprzez ludzką chęć poszukiwania zrozumienia u innych stają się nieświadomie siłami napędowymi wspomnianych procesów. Odpowiedź na postawione w tytule pytanie nie jest zatem jednoznaczna, tak jak nie jest jednoznaczna natura omawianych zjawisk, które przeplatają się ze sobą do tego stopnia, że trudno określić, gdzie zaczynają się granice jednego, a kończą drugiego. Z dużym prawdopodobieństwem można jednak powiedzieć, że omawiane zjawiska wykazują powiązanie bliskie sprzężeniu zwrotnemu, co potwierdza interdyscyplinarny charakter nauk humanistycznych. Bibliografia Assmann J., Czaplicka J., Collective Memory and Cultural Identity, „New German Critique” 1995, nr 65. Bay I.A., Oughton D.H., Social and Economic Effects, [w:] J.T. Smith, N.A. Beresford, Cherno‑ byl – Catastrophe and Consequences, Springer 2005. Bromet E.J., Havenaar J.M., Guey L.T., A 25 Year Retrospective Review of the Psychological Con‑ sequences of the Chernobyl Accident, Elsevier 2011. Bürkner D., The Chernobyl Landscape and the Aesthetics of Invisibility, „Photography and Culture” 2014, Vol. 7, nr 1, [online] https://doi.org/10.2752/175145214x13936100122282. Carr Z., Repacholi M., Long­‑Term Health Implications of the Chernobyl Accident and Relevant Projects of the World Health Organization, „Health Physics” 2007, Vol. 93, nr 5, [online] https://doi.org/10.1097/01.hp.0000281686.14210.4f. Conrad P., Medicalization and Social Control, „Annual Review of Sociology” 1992, Vol. 18, nr 1, [online] https://doi.org/10.1146/annurev.soc.18.1.209. Dobraszczyk P., Petrified Ruin. Chernobyl, Pripyat and the Death of the City, „City. Analysis of Urban Trends, Culture, Theory, Policy, Action” 2010, Vol. 14, nr 4, [online] https://doi.or g/10.1080/13604813.2010.496190. 198 Marta Hoffmann Politeja 2(47)/2017 Dubos R.J., Miraże zdrowia. Utopie, postęp i zmiany biologiczne, przeł. T. Kielanowski, Warszawa 1962. Dudchik A., Fabrykant M., Ordinary Tragedy. „Perestroika” of Collective Memory about Cherno‑ byl Disaster in Belarusian History Textbooks, „Anthropology of East Europe Review” 2002, Vol. 30, nr 1. Goertz K., Transgenerational Representations of the Holocaust. From Memory to „Post­ ‑Memory”, „World Literature Today” 1998, Vol. 71, nr 1, [online] https://doi.org/10.2307/ 40153531. Hirsch M., The Generation of Postmemory, „Poetics Today” 2008, Vol. 29, nr 1, [online] https:// doi.org/10.1215/03335372­‑2007­‑019. Halbwachs M., The Group in Its Spatial Framework. The Influence of the Physical Surroundings, [w:] M. Halbwachs, The Collective Memory, New York 1950. Jackson R. i in., Chernobyl and Iodine Deficiency in the Russian Federation. An Environmental Disaster Leading to a Public Health Opportunity, „Journal of Public Health Policy” 2002, Vol. 23, nr 4, [online] https://doi.org/10.2307/3343242. Kasperski T., Chernobyl’s Aftermath in Political Symbols, Monuments and Rituals. Remembering the Disaster in Belarus, „Anthropology of East Europe Review” 2012, Vol. 30, nr 1. Mettler F.A., Non­‑cancer Health Effects of the Chernobyl Accident and Special Health Care Pro‑ grammes, [w:] Chernobyl. Looking Back to Go Forward Proceedings of an International Con‑ ference, Vienna, 6­‑7 September 2005, IAEA 2005. Nowakowski M., Medykalizacja i demedykalizacja. Zdrowie i choroba w czasach kapitalizmu zdezorganizowanego, Lublin 2015. Petryna A., Biological Citizenship. The Science and Politics of Chernobyl­‑Exposed Populations, „Osiris” 2004, nr 19. Petryna A., Chernobyl’s Survivors. Paralyzed by Fatalism or Overlooked by Science? „Bulletin of the Atomic Scientists” 2015, Vol. 67, nr 2, [online] https://doi.org/10.1177/ 0096340211400177. Public Health Systems in the Chernobyl Region, [w:] E. Bennett, M. Repacholi, Z. Carr, Health Effects of the Chernobyl Accident and Special Health Care Programmes, Geneva 2005. Szasz T., The Myth of Mental Illness. Foundations of Theory of Personal Conduct, London 1981. Tykhyy V., How the State and Society Responded to the Needs of the Ukrainian Victims, [w:] Cher‑ nobyl. The Event and Its Aftermath, red. L. Berkovitz, N. Berkovitz, M. Patrick, Madison 2006. Zola I., Medicine as an Institution of Social Control, „The Sociological Review” 1972, Vol. 20, nr 4. Buzan B., Wæver O., Wilde J. de, Security: A New Framework for Analysis, London 1998. Buzan B., Wæver O., Securitization and Desecuritization, Copenhagen 1993. Buzan B., Wæver O., Macrosecuritization and Security Constellations: Reconsidering Scale in Se‑ curitization Theory, „Review of International Studies” Vol. 35, nr 2, 2009. Buzan B., Wæver O., Regions and Powers. The Structure of International Security, Cambridge 2003. Elbe S., Security and Global Health, Cambridge 2010. Elbe S., AIDS, Security, Biopolitics, „International Relations” Vol. 19, nr 4, 2005. Politeja 2(47)/2017 W stronę Czarnobyla… 199 Elbe S., Haggling over Viruses: the Downside Risks of Securitizing Infectious Diseases, „Health Policy and Planning” Vol. 25, nr 6, 2010. Moodie A., In Good Health? The Biological Weapons Convention and the ‘Medicalization’ of Se‑ curity, „The Nonproliferation Review” Vol. 22, nr 1, 2015. Marta HOFFMANN – doktorantka w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Przygotowuje rozprawę doktorską z zakresu politycznego zastosowania medykalizacji przez Światową Organizację Zdrowia. Jej zainteresowania naukowe obejmują: wielopłaszczyznowe relacje między sferą polityki i medycyny, biopolityczną interpretację relacji państwo-obywatel, teorie stosunków międzynarodowych, w szczególności konstruktywistyczne. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.15 Anna Duda Uniwersytet Jagielloński [email protected] Czarnobyl w strefie postpamięci O narracji przewodnickiej Aleksandra Siroty – „Mera” Prypeci Abstract Chernobyl in the Postmemory Zone. The Guide Narration of Alexander Sirota – „the Mayor” of Pripyat The goal of this article is to show how the memory of Chernobyl catastrophe is being reconstructed and later pass on by the guide with his narration. The example of Aleksander Sirota and his mother will show how big of a factor in constructing memory of a ‘second generation’ is played by post­‑traumatic creation of a close person, as well as accumulated video recordings and photographies taken before the accident. Also, comperative approach of confronting photos with authentic ‘forgotten’ space of Pripyat city used by the tour guide will allow us to understand the level of influence in which visual aspect can affect reinterpretation of abandoned heritage. The same can be said of actual presence of a tourist in such environment and its effect on alteration of the memory of the event. The activity of Aleksander Sirota presented in this article will allow us to look at Chernobyl catastrophe through the lens of post­‑memory discourse and will reveal how multilayered research issue it really is. Keywords: Chernobyl Exclusive Zone (CEZ), Pripyat, postmemory, tourism of difficult heritage Slowa kluczowe: Czarnobylska Strefa Wykluczenia (CSW), Prypeć, postpamięć, turystyka trudnego dziedzictwa 202 Anna Duda Politeja 2(47)/2017 W szkole nudziłem się, nic mnie tam nie interesowało. Nieraz marzyłem, żeby roz‑ padła się w gruzy. Dlatego uważaj, o czym marzysz, bo może się spełnić. Aleksander Sirota1 W 1986 roku Czarnobyl2 stał się czarnym punktem na mapie świata. Miejsce to od momentu awarii elektrowni jądrowej wzbudzało strach, napięcie, niepokój. W całej Europie (przede wszystkim jednak na Ukrainie i Białorusi oraz w państwach ościennych) pojawiały się pytania: czy Czarnobyl naprawdę dotyczy również mnie? Czy ma wpływ akurat na moje życie? Jeżeli tak, to jak uchronić się przed działaniem czynników radioaktywnych? Komu mogę zaufać? Kto udzieli mi rzetelnych informacji na temat skutków katastrofy? „Niewidzialny wróg” siał terror, obudowując się jednocześnie narracją, w którą nawet dziś – 30 lat po awarii – trudno ingerować. Obraz poczarnobylskiej rzeczywistości nie został zdeterminowany przez wiarygodne statystyki, które mówią, że skutki wybuchu były dużo mniejsze, niż przypuszczano początkowo. Nie pomagają również wypowiedzi takich autorytetów jak prof. Zbigniew Jaworowski3 czy komentarze współczesnych fizyków jądrowych. Obraz czarnobylskiej przestrzeni w oczach młodego pokolenia ukształtowany został przez wyobrażenia i wspomnienia osób, które dobrze zapamiętały uczucie paniki oraz brak zaufania wobec radzieckich władz, długo ukrywających czarnobylską prawdę. Oprócz wciąż żywej pamięci świadków wydarzeń myślenie o Czarnobylu zdeterminowała również kultura popularna 1 2 3 M. Wyrwał, Po katastrofie w Czarnobylu wyjechał na całe życie. Powrót jest bolesny, [online] http://wiadomosci.onet.pl/tylko­‑w­‑onecie/po­‑katastrofie­‑w­‑czarnobylu­‑wyjechal­‑na­‑cale­‑zycie­‑powrot­‑jest­ ‑bolesny/t0lzxs, 24 VIII 2016. 26 kwietnia 1986 roku o godz. 1.23 doszło do katastrofy w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Wybuch był wynikiem eksperymentu, który doprowadził do przegrzania reaktora, a następnie eksplozji wodoru oraz pożaru. Za sprawą awarii doszło do uwolnienia się substancji promieniotwórczych. Największe skażenie można było zarejestrować na pograniczu Białorusi, Ukrainy i Rosji, radioaktywna chmura zaś rozprzestrzeniła się po całej Europie. Po przesiedleniu ok. 350 tys. mieszkańców wyznaczono strefę, do której wstęp do niedawna mieli tylko nieliczni. Zbigniew Jaworowski, nieżyjący już ekspert ds. wpływu promieniowania na zdrowie człowieka, wieloletni kierownik Zakładu Higieny Radiacyjnej w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiacyjnej w Warszawie, członek grup doradczych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, a w 1986 roku członek Polskiej Komisji Rządowej ds. Skutków Katastrofy Czarnobylskiej. To właśnie on zalecił wówczas podanie mieszkańcom Polski, głównie dzieciom, płynu Lugola – wodnego roztworu czystego, nieradioaktywnego jodu w jodku potasu. W artykule pt. Czarnobyl napisał: Zniszczenie reak‑ tora w Czarnobylu było największą katastrofą psychologiczną w czasie pokoju. […] Natomiast z punktu widzenia rzeczywistych strat ludzkich (31 zgonów wśród pracowników i ratowników napromienionych wielkimi jednorazowymi dawkami od 800 do 16 000 mSv, w tym 3 zgony od oparzeń i urazów me‑ chanicznych) była to niewielka katastrofa przemysłowa. […] Zamiast masowych zgonów radiacyjnych po Czarnobylu wystąpiła epidemia chorób psychosomatycznych (choroby serca, przewodu pokarmowego, psychiczne itp.), nie mających nic wspólnego z promieniowaniem, a wywołanych stresem po katastrofie, błędami władz, oraz sztucznym stworzeniem masowego syndromu 5 milionów „ofiar Czarnobyla”, tj. lu‑ dzi żyjących na tzw. silnie skażonych terenach i otrzymujących za to stałą rekompensatę pieniężną. Z. Jaworowski, Czarnobyl, „Racjonalista” 2009, 10 IV, [online] http://www.racjonalista.pl/kk.php/s, 31 VIII 2016. Politeja 2(47)/2017 Czarnobyl w strefie postpamięci… 203 odnosząca się w grach komputerowych4, muzyce5, literaturze6, filmie7, fotografii8 do postapokaliptycznych wizji Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia (CSW). Konsekwencją różnic w myśleniu o Czarnobylu jest chęć wyjazdu9 do CSW, najczęściej osób młodych, które w pewien sposób utożsamiają się z katastrofą. Jest to pokolenie trzydziestolatków określających się często jako „dzieci Czarnobyla”10, czyli osoby urodzone w 1986 roku oraz krótko przed katastrofą. Jeszcze inny profil „turysty” zarysowuje się w przypadku osób 20+, których spojrzenie na Czarnobyl w dużo większym stopniu ukształtowały obrazy kultury popularnej. Jednocześnie oprócz osób, które chcą doświadczyć grozy opuszczonego miejsca, na horyzoncie pojawiają się ci, którzy turystom chcą opowiedzieć o rodzinnym dramacie i traumie11, w cieniu której żyli lub się wychowywali. Ukraińskie biura turystyczne, organizujące wycieczki do Czarnobyla, zakładane są przez osoby bezpośrednio związane z katastrofą lub przez ich dzieci. Misyjny12 charakter działalności podkreślany jest przez większość przewodników. 4 5 6 7 8 9 10 11 12 Gry komputerowe Call of Duty IV oraz S.T.A.L.K.E.R., których akcja rozgrywa się w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia, a także Fallout, przedstawiający świat postapokaliptycznej Ameryki. Za przykład może tu posłużyć utwór Kraftwerka Radioactivity z 1975 roku, który twórcy przerobili w 1991 roku, nawiązując wprost do Czarnobyla i innych miejsc bezpośrednio kojarzących się z niszczycielską siłą atomu. O Czarnobylu pisała m.in. Swietlana Aleksijewicz, która w książce pt. Czarnobylska modlitwa. Kroni‑ ka przyszłości (przeł. J. Czech, Wołowiec 2012, Reportaż – Wydawnictwo Czarne) opowiada historie osób bezpośrednio związanych z katastrofą. Znany jest również reportaż Francesca M. Catalucciego Czarnobyl (przeł. P. Bravo, Wołowiec 2013, Sulina). Czarnobyl. Reaktor strachu (oryg. Czernobyl Diaries), reż. B. Parker, 2012 oraz Szklana pułapka 5 (oryg. A Good Day to Die Hard), reż. J. Moore, 2013. Maciej Nabrdalik – zdobywca World Press Photo 2014; wielokrotnie fotografował wysiedlone tereny Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia, a jednocześnie uwagę swą skupił na tzw. samosiołach – osobach, które powróciły do Czarnobyla i do dzisiaj mieszkają w Zonie. Zob. Maciej Nabrdalik, [online] http://culture.pl/pl/tworca/maciek­‑nabrdalik#dziela, 28 VIII 2016. Mowa tu o wycieczkach turystycznych trwających nie dłużej niż kilka dni, z noclegiem w Kijowie lub Sławutyczu. Stwierdzenie to wielokrotnie padało z ust polskich turystów podczas wycieczki do Czarnobyla (14­‑17 kwietnia 2016 r.; wyjazd z biurem turystycznym Bis­‑Pol). Skala wydarzeń w Czarnobylu wywołała traumę zbiorową, która z czasem osiągnęła poziom traumy kulturowej, z tego względu, że pytania o odpowiedzialność za katastrofę przeniosły się na sferę publiczną. Ekatherina Zhukova czarnobylską traumę kulturową podzieliła na dwa okresy. Pierwszy – tzw. co‑ untinous trauma (trauma uobecniająca) obejmująca lata 1986­‑1991, czyli od momentu wybuchu do rozpadu Związku Radzieckiego i uzyskania przez Bialoruś i Ukrainę niepodległości. W tym czasie podejmowano próby odpowiedzi na pytania: Jakim społeczeństwem jesteśmy, skoro doszło do takiej tragedii? Kto jest za to odpowiedzialny? Drugi okres to tzw. retrospective trauma (trauma retrospektywna) trwająca od 1991 r. do chwili obecnej. Tu nastąpiła zmiana w myśleniu, podyktowana poczuciem większej tożsamości narodowej. Następuje próba odpowiedzi na pytania: Jakim społeczeństwem byliśmy? Kto był za to odpowiedzialny? Zob. E. Zhukova, From Ontological Security to Cultural Trau‑ ma: The Case of Chernobyl In Belarus and Ukraine, „Acta Sociologica” 2016, nr 59(4), s. 336­‑339. Robert Lifton, psychiatra zajmujący się psychologicznymi skutkami traumy, przeprowadził w 1980 r. badania, w wyniku których m.in. stwierdza, że osoby, które przeżyły katastrofę lub wychowywały się w jej cieniu często odczuwały poczucie winy wobec ofiar i osób najbardziej poszkodowanych. Zadawały sobie pytanie: „Dlaczego ja przetrwałem, skoro inni umarli?”. Odpowiedzią na to są podejmowane 204 Anna Duda Politeja 2(47)/2017 Patrząc na Czarnobyl przez pryzmat postpamięci13, z humanistycznego punktu widzenia zarysowuje się kilka perspektyw badawczych. Magdalena Saryusz­‑Wolska, w ramach studiów nad pamięcią, lokuje zaproponowany przez Marianne Hirsch termin w ramach ujęcia antropologicznego, podkreślając silny związek postpamięci z antropologią fotografii14. Przykład Aleksandra i Lubow Sirotów skłania do ujęcia problemu szerzej. Ich historia ukazuje, w jaki sposób pamięć o wydarzeniach jest konstruowana oraz jak świadectwo matki jest odbierane przez syna, a następnie transmitowane w formie narracji przewodnickiej przyjezdnym do CSW. Wychodząc od analizy strony internetowej Pripyat.com15, założonej przez Aleksandra Sirotę, ukazana zostanie misja, cel oraz „spojrzenie” na czarnobylskiego turystę oczami człowieka naznaczongo wydarzeniami z kwietnia 1986 roku. Wywiad kierowany z Aleksandrem Sirotą, przeprowadzony drogą mailową, uzupełniony będzie ujęciem kulturoznawczym, polegającym na analizie treści tekstów autorstwa jego oraz Lubow Siroty. Twórczość matki oraz oparta na postrzępionej pamięci działalność Aleksandra stawiają uniwersalne pytania. Gdzie kończy się dokument, a zaczyna twórczość? W którym momencie kończą się wspomnienia, a zaczynają wyobrażenia? Czym różni się pamięć autentyczna od pamięci zapośredniczonej? Podjęta w niniejszym artykule refleksja oparta będzie nie tylko o teksty Marianne Hirsh, przywołane zostaną również inne nazwiska, które na stałe wpisały się do kanonu studiów nad pamięcią, tj. Pierre Nora, Paul Ricoeur, Reinhart Koselleck. W 1980 roku Pierre Nora zwrócił uwagę na szerzącą się w społeczeństwach „obsesję pamięci”, wprowadzając jednocześnie na stałe do słownika akademickiego pojęcie lieux de memoire (miejsce pamięci)16. Czarnobyl w kontekście panującego dyskursu 13 14 15 16 działania na rzecz zachowania pamięci o tragicznych wydarzeniach, stąd osoby „ocalałe” często mówią poczuciu „misji” do spełnienia. A. Sawada, J. Chaitin, D. Bar­‑On, Surviving Hiroshima and Nagasaki – Experiences and Psychosocial Meanings, „Psychiatry” 2004, Vol. 67, nr 1, s. 46. Termin „postpamięć” zaproponowała Marianne Hirsch, która pisze: W moim rozumieniu, postpamięć od pamięci odróżnia pokoleniowy dystans, a od historii głęboka osobista więź. Postpamięć jest silną i bardzo szczególną formą pamięci właśnie dlatego, że jej relacja wobec przedmiotu czy źródła jest zapośredniczona nie poprzez wspomnienia, ale wyobraźnię i twórczość. […] Postpamięć charakteryzuje doświadczenie tych, którzy dorastali w środowisku zdominowanym przez narracje wywodzące się sprzed ich narodzin. Ich wła‑ sne spóźnione historie ulegają zniesieniu przez historie poprzedniego pokolenia ukształtowane przez do‑ świadczenia traumatyczne, którego nie sposób ani zrozumieć, ani przetworzyć. M. Hirsch, Żałoba i post‑ pamięć, [w:] Teoria wiedzy o przeszłości na tle współczesnej humanistyki. Antologia, red. E. Domańska, Poznań 2010, s. 254. Magdalena Saryusz­‑Wolska pisze: W epoce „wędrujących konceptów” (travelling concepts, Mieke Bal) trzeba podjąć jakąś decyzję, by postulowana interdyscyplinarność nie zamieniała się w zwykły chaos. Wyróżnia kilka dominujących perspektyw w badaniach i teoriach pamięci zbiorowej: perspektywę społeczną, która obejmuje również ujęcie antropologiczne, perspektywę filozoficzno­‑historyczną oraz perspektywę kulturową. M. Saryusz­‑Wolska, Spotkania czasu z miejscem. Studia o pamięci i miastach, Warszawa 2011, s. 22­‑42, Communicare. http://www.pripyat.com, 1 IX 2016. P. Nora, Między pamięcią a historią. Les lieux de mémoire, przeł. W. Dłuski, „Tytuł Roboczy: Archiwum” 2009, nr 2, s. 4­‑12, [online] http://www.marysialewandowska.com/wp­‑content/up­ loads/2009/08/Archiwum­‑no2­‑c2­‑sprd.pdf, 24 V 2017. Politeja 2(47)/2017 Czarnobyl w strefie postpamięci… 205 tzw. chęci upamiętniania jest miejscem wyjątkowym. Przede wszystkim, ze względu na wysoką radioaktywność terenu, tuż po katastrofie wydzielono strefę zamkniętą, do której nie mieli wstępu nawet jej byli mieszkańcy. Z czasem miasto Prypeć17 stało się nie tyle miejscem porzuconym, ile zapomnianym. W Czarnobylu pojawiały się co prawda pomniki poświęcone ofiarom katastrofy, jednak zabrakło osób, które by je regularnie odwiedzały. Miejsce więc w pewnym sensie nie spełniało swej pierwotnej funkcji upamiętniania. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że czarnobylskie miejsce pamięci było przez długi czas jednocześnie miejscem zapomnianym. Dosłowność sytuacji niejako prowokuje odwołanie się do mitologii greckiej, w której oblubienica Zeusa oraz matka muz to Mnemosyne – bogini pamięci. Córki jednak przyniosły ludziom rów‑ nież lesmosyne, zdolność zapominania o cierpieniu i ustanie trosk18. Trauma spowodowana tragedią lub katastrofą sprawia, że chęć zapomnienia jest w wielu przypadkach równie silna jak potrzeba pamięci. W kontekście postpamięci relacja tych dwóch pojęć jest szczególnie mocna ze względu na pragnienie odzyskania poszarpanej i niechcianej pamięci przez drugie pokolenie. Córką Pamięci jest więc Zapomnienie, której pragnieniem jest zbliżenie się do matki. Budowanie żywego, wirtualnego pomnika pamięci przyświeca działalności Aleksandra Siroty, mieszkającego w pobliżu Czarnobyla, we wsi Ditjatki. Ze względu na jego wielkie zaangażowanie nazywany jest „merem” Prypeci. Pripyat.com – prowadzona przez niego strona internetowa – w pełni poświęcona jest miastu. W 2007 roku Center Pripyat.com została zarejestrowana jako organizacja pozarządowa walcząca m.in. z szabrownikami pustoszącymi CSW. Służy również jako wielka platforma komunikacyjna między wysiedleńcami rozproszonymi nie tyle po Ukrainie, ile po całym świecie. W ramach projektu Pripyat.com byli mieszkańcy stworzyli archiwum prypeckich zdjęć i wspomnień sprzed roku 1986 roku. Na stronie znajdują się również zakładki dotyczące literatury i sztuki, gdzie motywem przewodnim jest Czarnobylska Strefa Wykluczenia, a także informacje dotyczące Muzeum Czarnobyla oraz cenne archiwalne dokumenty dotyczące katastrofy i wydarzeń po 26 kwietnia 1986 roku. Oprócz wielkiej bazy wiedzy, jaką stanowi Pripyat.com, w ścisłym z nią związku działa biuro Cherobylstore.pl, organizujące wycieczki do CSW. Przewodnikiem często jest Aleksander Sirota, który stwierdza: Ludzie przyjeżdżają tu z różnych powodów – jedni chcą zobaczyć, jak mogłaby wyglądać apokalipsa, inni chcą poczuć historię. Dla jeszcze innych – jest to ich dzieciństwo i chcą zobaczyć, jak zachowała się tu sowiecka atmosfera. Dla mnie jednak dużo ważniejsze jest nie to, dlaczego oni tu przyjeżdżają, ale jakie to robi na nich wrażenie i jaki ma na nich wpływ19. Pomimo pierwiastka edukacyjnego, który pojawia się w misji większości biur podróży, „turystyka” w Czarnobylu wywołuje liczne kontrowersje. Pierwszą z nich są 17 18 19 Miasto zostało założone w 1970 roku z myślą o pracownikach elektrowni jądrowej w Czarnobylu, oddalonej od Prypeci zaledwie trzy kilometry. 27 kwietnia 1986 rou wysiedlono ok. 50 tys. osób. Mieszkańcy nigdy nie powrócili do swych domów. Dziś Prypeć nazywana jest miastem widmem. M. Saryusz­‑Wolska, Spotkania czasu z miejscem…, s. 70. Chernobyl dead zone to close to tourists, [online] https://www.rt.com/news/chernobyl­‑tourist­‑no­‑go­ ‑zone­‑397, 29 VIII 2016. 206 Anna Duda Politeja 2(47)/2017 oczywiście wciąż powracające pytania o bezpieczeństwo w Zonie. O ile jednak tu specjalistyczne ośrodki badawcze mogą udzielić wiarygodnej i w miarę precyzyjnej odpowiedzi, o tyle dużo więcej rodzi się problemów natury etycznej. Pierwsze zastrzeżenia pojawiają się już na poziomie nomenklatury. Państwowa Agencja ds. Zarządzania Strefą Wykluczenia zwraca szczególną uwagę, by stosować termin „wizyta” (відвідування) i „odwiedzający” (відвідувачів), nie „turystyka” i „turyści”, zaś grupy nazywane są delegacjami (делегація), a nie grupami turystycznymi. Specjalna nomenklatura dostosowana jest do ukraińskiego prawa, które mówi, że na terenie strefy wykluczenia nie mogą być świadczone usługi turystyczne. Mimo że na większości stron biur podróży można przeczytać hasła bezpośrednio odnoszące się do niezapomnianego doświadczenia turystycznego w Zonie, to problem nazewnictwa istnieje również w sferze języka potocznego. Terminu „turystyka” szczególnie unikają osoby bezpośrednio związane z katastrofą – wysiedleńcy chcący zobaczyć CSW po trzydziestu latach, przewodnicy czy też badacze lub dziennikarze, którzy przyjeżdżają najczęściej w innych celach niż turystyczne20. Aleksander Sirota również zwraca uwagę na wyjątkowość wyjazdów co CSW, mówiąc: Nie jesteśmy biurem tury‑ stycznym, ale grupą doświadczonych eksplorerów, którzy przez prawie dziesięć lat pracują w Zonie. Wszystkie wyprawy odbywają dzięki pozwoleniu Departamentu ds. Strefy Wy‑ kluczenia. Pomimo, że używamy słowa „wycieczka” – oczywistego dla ogółu społeczeństwa, to dużo bardziej właściwe byłoby posługiwanie się terminami: „eksploracja” i „wyprawa” 21. Opisane powyżej kontrowersje sytuują Czarnobyl w orbicie pojęcia „trudnego dziedzictwa” (difficult heritage22, dissonant heritage23). Jak piszą Sabina Owsianowska i Magdalena Banaszkiewicz: [trudne dziedzictwo] jest to spadek, z którym dobro‑ wolnie nikt nie chce się identyfikować, ale który narzuca na żyjących niezbywalny obo‑ wiązek uobecniania go w teraźniejszości i zachowywania na przyszłość24. Obawa przed stworzeniem w Czarnobylu „parku rozrywki” powoduje różnego rodzaju dysonanse, które widoczne są już na poziomie nomenklatury. Określenie „Czarnobyl jako atrakcja turystyczna” budzi liczne kontrowersje. Biorąc jednak pod uwagę sposób organizacji wycieczek, wyznaczanie specjalnych tras dla zwiedzających czy wydzielenie punktów widokowych, można mieć wszelkie podstawy, by miejsce to wpisać w obszar turystyki trudnego dziedzictwa25. Ponadto bardzo zły stan prypeckich budynków, groźba 20 21 22 23 24 25 Do CEZ najłatwiej dostać się jako „turysta” zorganizowanej wycieczki. Aby wjechać do CSW, wciąż wymagane jest specjalne pozwolenie Państwowej Agencji ds. Zarządzania Strefą Wykluczenia. W przypadku wycieczek wszelkimi formalnościami zajmują się biura podróży. Pripyat.com, [online] http://www.pripyat.com, 1 IX 2016. Zob. S. Macdonald, Difficult Heritage. Negotiating the Nazi Past in Nuremberg and Beyond, London 2009. Zob. J.E. Tunbridge, G.J. Ashworth, Dissonant Heritage. The Management of the Past as a Resource in Conflict, Chichester 1996. S. Owsianowska, M. Banaszkiewicz, Trudne dziedzictwo a turystyka. O dysonansie dziedzictwa kulturo‑ wego, „Turystyka Kulturowa” 2015, nr 11, s. 13. W antropologii turystyki popularnymi pojęciami na określenie podróży do miejsc związanych ze śmiercią są „mroczna turystyka” oraz „tanatoturystyka”. Definicje te jednak swym zasięgiem obejmują Politeja 2(47)/2017 Czarnobyl w strefie postpamięci… 207 zawalenia, a następnie ostatecznego „porzucenia” powoduje, że to właśnie turystyka może być pretekstem, aby rozpocząć działania renowacyjne w CSW, co jest priorytetem wielu czarnobylskich przewodników. Działalność Aleksandra Siroty ukazuje, jak bardzo pamięć koresponduje z przyszłością. Paul Ricoeur wprost pisze, że nie ma takiej pamięci, która nie byłaby projektem26. Słowa te niewątpliwie znajdują odzwierciedlenie w postaci narracji przewodnickich. Są to opowieści oparte na wiedzy oraz własnych wspomnieniach, które jednak zawsze idą w parze z wyobrażeniami. Tworzone projekcje można w metaforyczny sposób odnieść do Reinharta Kosellecka dwóch kategorii, opisujących specyfikę pamięci: „przestrzeni doświadczenia” oraz „horyzontu oczekiwań”27. By zrozumieć narrację Aleksandra Siroty, zawieszoną między przeszłością a przyszłością, warto tę opowieść zacząć po prostu od początku. *** W 1995 roku Aleksander Sirota jako dziewiętnastolatek napisał list I want them to re‑ member. A letter from a child of Chernobyl, który otwiera następującymi słowami: Wspo‑ mnienia… strzępy pamięci. To wszystko, co pozostało z niegdyś pięknego miasta Prypeć, które było – choć nie na długo – moim domem28. W momencie katastrofy Sirota miał 10 lat. Był wówczas uczniem trzeciej klasy Miejskiej Szkoły Podstawowej nr 1. Marny był ze mnie uczeń. W szkole nudziłem się. Nic mnie tam nie interesowało. Nieraz marzyłem, żeby szko‑ ła rozpadła się w gruzy, dlatego uważaj o czym marzysz bo może się spełnić. […] Miałem dobrego przyjaciela, z tej samej klasy. 26 kwietnia wracaliśmy ze szkoły do domu, w mie‑ ście rozeszła się plotka, że coś stało się w elektrowni. Poszliśmy więc na most za miastem 26 27 28 nie tylko miejsca pamięci, egzekucji czy obozy zagłady, ale także „domy strachu”, nowoczesne muzea, np. Muzeum Titanica w Belfaście, czy parki rozrywki inscenizujące śmierć. Szerokie spektrum tzw. „mrocznych miejsc” wywołuje krytykę terminu i stawia wiele pytań natury etycznej. Przyczynia się do pejoratywnego odbioru „mrocznego turysty” przez osoby emocjonalnie związane z miejscem upamiętniającym tragedię. Zastosowany natomiast termin „turystyki trudnego dziedzictwa” podkreśla pojawiający się na wielu płaszczyznach dysonans, co nie tyle neguje zjawisko, ile otwiera dyskusję. Zob. M. Banaszkiewicz, Tanatoturystyka. Doświadczenie, pamięć, etyka, „Politeja” 2015, nr 3, s. 91­‑104. P. Ricoeur, Pamięć – zapomnienie – historia, [w:] Tożsamość w czasach zmiany. Rozmowy w Castel Gan‑ dolfo, red. K. Michalski, Kraków 1995, s. 34, Demokracja – Znak. Reinhart Koselleck pisze: W medium określonych doświadczeń i określonych oczekiwań realizują się kon‑ kretne dzieje […] doświadczenie jest współczesną przeszłością, której wydarzenia interioryzowane i które można sobie przypominać. […] Następnie w każdorazowo własnym doświadczeniu zawiera się i znosi zawsze obce doświadczenie, przekazywane przez pokolenia czy instytucje. W tym sensie historię z da‑ wien dawna pojmowano jako wiedzę o cudzym doświadczeniu. Podobnie określić można oczekiwanie: także ono związane jest z osobą, a jednocześnie z czymś międzyosobowym; także oczekiwanie realizuje się w dniu dzisiejszym, jest uwspółcześnioną przyszłością, odnosi się do „jeszcze nie”, do tego, co jeszcze nie stało się udziałem doświadczenia, do tego, co można jedynie przewidzieć. R. Koselleck, „Przestrzeń do‑ świadczenia” i „horyzont oczekiwań” – dwie kategorie historyczne, [w:] tegoż, Semantyka historyczna, oprac. H. Orłowski, Poznań 2012, s. 362­‑363. A. Sirota, I want them to remember. A letter from a child of Chernobyl, „DHA News” 1995, nr 16, s. 24­‑25. 208 Anna Duda Politeja 2(47)/2017 bo stamtąd było ją widać. Tam spotkaliśmy wiele innych dzieciaków, ale nie zobaczyliśmy nic szczególnego więc wróciliśmy do miasta oglądać helikoptery, którymi już lądowało woj‑ sko29. Aleksander w swym liście wspomina, jak w dzieciństwie często z kolegami bawili się w żołnierzy, jakby uczestniczyli w grze wojennej. Na drugi dzień po wybuchu zabawa miała szczególnie realistyczne tło. Helikoptery przelatywały nisko nad dachami domów, a po mieście chodzili żołnierze w maskach gazowych. Autobusy ustawione w rzędzie miały wywieźć mieszkańców z miasta „na trzy dni”30. Towarzysze czasowo opuszczają‑ cy swoje mieszkania, nie zapomnijcie, proszę, zamknąć  okna, wyłączyć urządzenia elek‑ tryczne i gazowe, zamknąć zawory. Prosimy zachować spokój i porządek podczas tymcza‑ sowej ewakuacji…” – mówił głos ze wszystkich głośników w mieście Prypeć (27 kwietnia 1986 roku, 36 godzin po wybuchu w elektrowni atomowej w Czarnobylu)31. Podczas wyjazdu z Prypeci chłopcy nadal bawili się zabawkowymi żołnierzykami, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że zaczyna się nowy rozdział w ich życiu, ich krewnych i przyjaciół 32. Aleksander wspomina, że dopiero w kilka miesięcy później, gdy niektóre dzieci wciąż czekały na rodziców i zastanawiały się, czy żyją, i gdy mówiono, że prawdopodobnie już nigdy nie powrócą do Prypeci, zrozumiał, że utracił wszystko to, co było mu najbliższe33: Mogłem tylko marzyć o swoim mieście. Marzyłem długo – do momentu pierwszej wycieczki do Zony. Wiosną 1994 r. uświadomiłem sobie, że powrót jest n ­ iemożliwy34. Dzień po wybuchu inaczej zapamiętała matka Aleksandra Siroty – Lubow Sirota, która miała wówczas blisko 30 lat. Tak wspomina moment katastrofy: W nocy z elek‑ trowni dobiegł huk, a potem wybuch. Nie mogłam tej nocy spać, długo siedziałam przy oknie. Ale w naszym mieście często dochodziło do różnych wybuchów, więc nie zwracałam większej uwagi. Rano wysłałam syna do szkoły, a sama poszłam do grupy literackiej. Ran‑ kiem 26 kwietnia w mieście dziwiło tylko jedno – duża liczba samochodów polewających ulice. Pomyślałam, że miasto przygotowuje się do obchodów majowych. I w ogóle czułam się tak lekko, jakbym leciała nad ziemią. […] Tylko potem analizowałam tę przypadłość. Taki efekt daje bardzo silne promieniowanie tła. U pracowników elektrowni jądrowych jest taki termin, który opisuje to uczucie – „kac jądrowy” 35. Aleksander Sirota w internetowym wywiadzie kierowanym, zapytany o to, na ile jego wspomnienia korespondują ze wspomnieniami jego matki, odpowiada: Mamy różne wspomnienia o tych wydarze‑ niach. Oczywiście są one ze sobą związane w tych momentach, które przeżywaliśmy razem. Zazwyczaj opowiadam tylko to, co sam przeżyłem, pamiętam bardzo dobrze to, czego by‑ łem świadkiem. Mama jednak też nigdy mi nie pozwoliła zapomnieć… to fakt. […] Opo‑ wiadała o tym, co się wydarzyło, jednak nie tyle mi, ile światu. A robiła to poprzez swoją 29 30 31 32 33 34 35 M. Wyrwał, Po katastrofie… A. Sirota, I want them to remember… Бегство от радиации. Как семья, пережившая эвакуацию, хранит историю Припяти и спасает редких лошадей, [online] http://news.tut.by/society/486540.html, 24 VIII 2016. A. Sirota, I want them to remember… Tamże. Tamże. Бегство от радиации… Politeja 2(47)/2017 Czarnobyl w strefie postpamięci… 209 wczesną poczarnobylską poezję, pracę społeczną, film Próg, scenariusz filmowy, który na‑ stępnie ukazał się w postaci książki pt. Prypecki syndrom. Ja po prostu byłem w pobliżu36. Istniejący w twórczości Lubow Siroty wątek czarnobylski ukazuje sposób radzenia sobie z traumą poprzez dzielenie się swoimi przeżyciami z innymi. Jednocześnie jednak poezja oraz opowiadania matki wpływają na sposób przeżywania minionych wydarzeń przez syna. Swoje więc dziecięce spojrzenie na katastrofę Aleksander na przestrzeni lat konfrontował z doświadczeniem osoby dorosłej. Analizując wspomnienia Aleksandra Siroty, bez większych trudności można odnaleźć jego osobę ukrytą za plecami postaci fikcyjnych. Czytając opowiadanie Lubow Siroty pt. Prypecki syndrom, już od pierwszych akapitów trudno się oprzeć wrażeniu, że główni bohaterowie – Irina i Denis – są jedynie pretekstem do podjęcia przez autorkę wielu wątków biograficznych37. Pojawia się tu uniwersalne pytanie o wąską granicę pomiędzy dokumentem a fikcją, o czym w kontekście postpamięci również pisze Marianne Hirsch38. Ukazany w scenariuszu moment ewakuacji miasta Prypeć, podczas której Denis obserwuje samoloty i wojskowych, nasuwa skojrzenie ze wspominaną przez Aleksandra zabawą w żołnierzy. – Wow, wojna!! Extra! – krzyknął Denis. – Rat­‑tat­‑tat­‑tat. Chłopcy zaczynają strzelać ze swoich niewidzialnych karabinów maszynowych. Na‑ stępnie zabawę przejęli chłopcy z drugiego autobusu. – Denis! – Irina próbuje wpłynąć na syna, ale Oleg ją powstrzymuje. – Pozwól mu się bawić. Nikt nie wie, co nas czeka39. Ze słowami z opowiadania w podobny sposób koresponduje wspomnienie Aleksandra z obserwacji elektrowni z Mostu Śmierci40: Dzisiaj był subbotnik41. Zamiataliśmy podwórko szkolne. – Denis kłamie. Tak naprawdę po szkole poszedł nad rzekę, ale o tym Irina dowiedziała się dużo później42. Opowiadanie Lubow Siroty ukazuje, jak niewielka była wiedza mieszkańców na temat radioaktywności i jak bardzo nie zdawali sobie sprawy z zaistniałego zagrożenia. Autorka wspomina moment, gdy podczas ewakuacji z jednego z autobusów dobiegał radosny śpiew. Wraz z każdą stroną opowiadania wzrasta jednak niepokój, strach i potrzeba walki ze zdrowotnymi konsekwencjami, jakie pojawiły się tuż po wysiedleniu. 36 37 38 39 40 41 42 Wywiad swobodny kierowany z Aleksandrem Sirotą, przeprowadzony na drodze internetowej korespondencji, w okresie lipiec­‑czerwiec 2016 r. M. Hirsch, Żałoba i postpamięć… Autorzy zwracają uwagę na tworzenie postpamięciowych narracji w wyniku wyobrażenia i kreacji przez „drugie pokolenie”. W przypadku Lubow i Aleksandra Sirotów twórczość jest nie tyle postpamięciowym przedmiotem badań, ile wpływa na kształtowanie postpamięci syna, która przekazywana jest dalej w postaci narracji przewodnickiej. M. Hirsch, Żałoba i postpamięć… L. Sirota, The Pripyat Syndrome. A Film Story, Washington 2013, s. 14. Most nazwano później „Mostem Śmierci”, ponieważ po 26 kwietnia 1986 roku było to miejsce szczególnie radioaktywne (dawka niemalże śmiertelna – ok. 50 rentgenów promieniowania). Subbotnik (z ros. sobota) – dni przeznaczone na prace publiczne – sprzątanie ulic, zbieranie śmieci itd. L. Sirota, The Pripyat Syndrome… 210 Anna Duda Politeja 2(47)/2017 Lubow Sirota, podobnie jak główna bohaterka Irina, zaangażowana była w życie kulturalne Prypeci. To właśnie Pałac Kultury „Energetyk” Aleksander wspomina z największym sentymentem. W swoim liście pisze: Pałac Kultury był dla mnie drugim domem, ponieważ moja młoda, zdrowa i energiczna mama spędzała bardzo dużo czasu w pracy, wkładała wszystkie swoje siły w życie kulturalne miasta. Dziś moja mama jest inwalidką i ma trudności ze zrobieniem zakupów43. I dalej: Moja mama zachorowała tuż po awarii. Lekarze mówią, że ma cały bukiet czarnobylskich przypadłości44. Zakończenie opowiadania nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości, niemniej zasługuje na uwagę. W ostatniej scenie chłopiec wspomina matkę, wyjmując zdjęcie w ramce, które dostał od niej latem 1986 roku. Na fotografii widzi Irinę młodą i uśmiech‑ niętą, patrzącą z nadzieją na lepszą przyszłość 45. Kluczowe jest tu pytanie chłopca, które kieruje do współtowarzysza podróży w pociągu – o to, czy ten może dać mu chwilę na przypatrzenie się zdjęciu. Marianne Hirsch pisze: Konsekwentne uprawomocnienie tego, co dokumentalne sprawia, że fotografia archiwalna – obok mówionego świadectwa oca‑ lonego – staje się szczególnie silnym medium, ze względu na swój bezpośredni związek ze źródłem46. Zdjęcia Prypeci to jedyny sposób, aby przenieść się wspomnieniami nie do umarłego miasta, ale do tego tętniącego życiem. W opisie zdjęcia Iriny zawarta została cała, wcześniej opowiedziana historia; niczym za dotknięciem magicznej różdżki, nagle słowa zdają się zbędne47. Ze starych nagrań wideo oraz fotografii podczas konstruowania swej prypeckiej narracji korzysta dziś również Aleksander Sirota. Stosowana przez niego metoda, polegająca na analizie porównawczej wymarłej rzeczywistości prypeckiej z prezentacją zdjęć i filmów sprzed czarnobylskiej awarii, jest bardzo silnym środkiem przekazu. Roland Barthes w Świetle obrazu. Uwagi o fotografii pisze: Na tej ponurej pustyni nagle poja‑ wia się przede mną zdjęcie: ożywia mnie i ja użyczam mu życia. Bo tak muszę nazwać siłę przyciągania, która sprawia, że zdjęcie istnieje: ożywianie48. Aleksander Sirota ożywia porzuconą przestrzeń poprzez nałożenie obrazu sprzed 30 lat. Jedna ze scen filmu dokumentalnego z udziałem Siroty pt. Lazurowy pył49 nakręcona została w samochodzie. Dziennikarz wraz z Aleksandrem jadą wzdłuż wymarłej ul. Lenina – tuż przed katastrofą była to jedna z głównych ulic Prypeci. Dziś trudno się zorientować, w którym momencie się zaczyna. Odnosi się raczej wrażenie, jakby się jechało wzdłuż leśnej drogi – podkreśla narrator (Andrij Mostrenko). Nagle Aleksander podnosi tablet na 43 44 45 46 47 48 49 A. Sirota, I want them to remember… M. Wyrwał, Po katastrofie… L. Sirota, The Pripyat Syndrome…, s. 137. M. Hirsch, Żałoba i postpamięć…, s. 257. J. Kristeva, The Dialectics of Unspeakability. Language, Silence and the Narraties of Desubjectification, „PMLA” 1987, nr 102, cyt. za: M. Hirsch, Żałoba i postpamięć… s. 257. Ta nowa retoryka apokalip‑ tyczna znalazła swoją realizację w dwóch skrajnościach, które choć wydają się przeciwieństwami, często się uzupełniają: nadmiar obrazów i wycofanie słów. R. Barthes, Światło obrazu. Uwagi o fotografii, przeł. J. Trznadel, Warszawa 1996, s. 35. Lazurowy Pył (oryg. Лазуровий пил), reż. Володимир Рибась, 2016, [online] https://ok.ru/video/41840019974, 8 IX 2016. Politeja 2(47)/2017 Czarnobyl w strefie postpamięci… 211 wprost siebie (znacznie przybliżając do przedniej szyby) i mówi: Oto ulica Lenina, którą właśnie przejeżdżamy. Oto jak wyglądała przed katastrofą. W tle słychać głos narratora filmu z lat 80. XX wieku, który opisuje Prypeć jako przykład nowoczesnego, komunistycznego miasta. Proroczo zaznacza, że jedne miasta znikają wraz z końcem wieku, w którym powstały, przeznaczeniem innych jest stanowić dom dla kolejnych pokoleń. Na ekranie widzimy ul. Lenina między pięknymi nowymi osiedlami, gdzie spacerują młodzi ludzie z dziećmi. Pomiędzy szeroką ulicą a chodnikami posadzone są młode drzewka i róże. Świeci słońce, mieszkańcy sprawiają wrażenie zadowolonych. Następnie kamera oddala się od filmu prezentowanego na urządeniu mobilnym, a wychodzi poza szybę samochodu, gdzie odbiorca styka się z ponurą rzeczywistością. Byli mieszkańcy Prypeci z nostalgią wspominają miasto, idealizując przeszłość, niemalże na wzór komunistycznej propagandy. W podobny sposób Aleksander udziela wywiadu dziennikarzowi portalu internetowego Onet.pl50. W nagranym materiale Aleksander opowiada o szkole. Pokazuje pomieszczenie, w którym miał lekcje, swoją ławkę, a następnie przed budynkiem stawia urządzenie mobilne, na którym wyświetla się zdjęcie jego klasy, zrobione przed wejściem do szkoły. W podobny sposób wyciąga rękę z ekranem, na którym wyświetla się film ukazujący boisko, po którym biegają uśmiechnięci chłopcy: Ten chłopiec po lewej to ja. Za tabletem natomiast znajduje się przestrzeń porośnięta zielenią będąca miejscem prezentowanym przez Aleksandra. Ukazany kontrast po raz kolejny pokazuje, jak wielką siłę wyrazu ma obraz przeszłości w zetknięciu z miejscem „zapomnianym”. Aleksander jednak w wywiadzie mówi: U nas nie było prawie żadnych naszych zdjęć z Prypeci. One pojawiły się już znacznie później. Kiedy zacząłem zajmować się tą tematyką i wyszukiwać materiały zdjęciowe i wideo. […] To pamięć o mieście młodości miała wpływ na to, że zostały zebrane zdję‑ cia i filmy, nie na odwrót. Nie potrzebuję czyjejś pamięci i obrazów – moich własnych mi wystarcza51. Słowa Aleksandra pozwalają spojrzeć na potrzebę gromadzenia zdjęć na Pripyat.com nie tyle jako chęć odbudowania lub uzupełnienia pamięci indywidualnej. Nadrzędnym celem jest tu przywrócenie pamięci miejscu, ożywienie go i nadanie wartości, a następnie przekazanie tej pamięci innym, w tym przypadku – turystom. Najczę‑ ściej goście zainteresowani są nie wspomnieniami z ewakuacji, a żywym miastem oczami prypeckiego chłopca. […] Staram się dać szansę zobaczyć żywe miasto, poczuć wydarzenia sprzed 30 lat. Odkryć ludzkie emocje, jeśli można tak powiedzieć. A resztę robi atmosfe‑ ra tego miejsca52. Prezentowane przez Aleksandra fotografie, które nierzadko turysta może znaleźć również na stronie Pripyat.com, w sposób nieświadomy są przez nich rejestrowane. Marianna Michałowska nazywa to tzw. „mimowolną pamięcią”, która przekształca proces postrzegania w przeżycie53. Jednak na moment doświadczania miejsca za pośrednictwem fotografii składa się „zapomniana” wizja osoby robiącej zdjęcie oraz 50 51 52 53 M. Wyrwał, Po katastrofie… Wywiad swobodny kierowany… Tamże. M. Michałowska, Obraz utajony. Szkice o fotografii i pamięci, Kraków 2007, s. 142, Biblioteka f5, t. 1. 212 Anna Duda Politeja 2(47)/2017 jej ożywienie i reinterpretacja poprzez „spojrzenie” kolejnych osób. Proces „przypominania” jednak nie jest stały. Janina Struk pisze: Przekonani, iż fotografie odzwierciedlają rzeczywistość przeszłości wkraczamy do królestwa fikcji54. Fotografie, podobnie jak pamięć, ulegają zmianie, w zależności od tego, do kogo należą. Obie mogą stanowić świa‑ dectwo chwili w czasie, ale mogą też ukrywać historię, która leży poza obrazem55. „Mimowolna pamięć” wśród turystów jest konstruowana za pośrednictwem narracji opartej na doświadczaniu miejsca poprzez stare fotografie kontrastujące z wizją apokalipsy. Mimo że we wspomnieniach przyjezdnych będzie dominowała historia dziesięcioletniego chłopca, bawiącego się żołnierzykami, to umiejscowiona ona zostanie w rzeczywistości zarejestrowanej przez inne osoby. Połączenie narracji Aleksandra z fotografiami byłych mieszkańców Prypeci oraz obrazami zrobionymi przez przyjezdnych tworzy nową opowieść. Doświadczenie turystyczne obudowane wizjami Aleksandra i pośrednio Lubow Siroty pozwala spojrzeć na katastrofę czarnobylską przez pryzmat mieszkanców Prypeci przeżywających traumę. Czarnobyl w oczach przyjezdnych zmienia swe oblicze. Niedostępna strefa, stanowiąca czarny punkt na mapie świata, zostaje oswojona, a w miejscu „niewidzialnego wroga” pojawia się człowiek, który chce przed nim przestrzec następne pokolenia. Gdy Aleksander Sirota po raz pierwszy w 1994 roku powrócił do miasta dzieciństwa, czuł, że nie może żyć dalej, pozostawiając za sobą ruiny, pustkę i umarłe miasto56. Wiedział, że musi dzielić się swoją historią, aby świat zrozumiał, że do atomu trzeba dorosnąć57. „Horyzont oczekiwań”58, jaki zakreśla dziś miasto Prypeć, jest szeroki i wyraźny. Na linii tej można dostrzec również turystę, który powraca do domu z bagażem doświadczeń i snuje opowieść o małym chłopcu, który nudził się w szkole, a do której później nie mógł już powrócić, mimo że bardzo tego pragnął. Bibliografia Aleksijewicz S., Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości, przeł. J. Czech, Wołowiec 2012, Reportaż – Wydawnictwo Czarne. Banaszkiewicz M., Tanatoturystyka. Doświadczenie, pamięć, etyka, „Politeja” 2015, nr 3. Barthes R., Światło obrazu. Uwagi o fotografii, przeł. J. Trznadel, Warszawa 1996. Cataluccio F.M., Czarnobyl, przeł. P. Bravo, Wołowiec 2013, Sulina. Hirsch M., The Generation of Postmemory, „Poetics Today” 2008, Vol. 29, nr 1, [online] https:// doi.org/10.1215/03335372­‑2007­‑019. Hirsch M., Żałoba i postpamięć, [w:] Teoria wiedzy o przeszłości na tle wspołczesnej humanistyki. Antologia, red. E. Domańska, Poznań 2010. 54 55 56 57 58 J. Struk, Holokaust w fotografiach. Interpretacje dowodów, Warszawa 2004, s. 280. Tamże. A. Sirota, I want them to remember… M. Wyrwał, Po katastrofie… R. Koselleck, „Przestrzeń doświadczenia”… Politeja 2(47)/2017 Czarnobyl w strefie postpamięci… 213 Jaworowski Z., Czarnobyl, „Racjonalista” 2009, 10 IV, [online] http://www.racjonalista.pl/ kk.php/s. Koselleck R., „Przestrzeń doświadczenia” i „horyzont oczekiwań” – dwie kategorie historyczne, [w:] R. Koselleck, Semantyka historyczna, oprac. H. Orłowski, Poznań 2012. Macdonald S., Difficult Heritage. Negotiating the Nazi Past in Nuremberg and Beyond, London 2009. Michałowska M., Obraz utajony. Szkice o fotografii i pamięci, Kraków 2007, Biblioteka f5, t. 1. Nora P., Między pamięcią a historią. Les lieux de mémoire, przeł. W. Dłuski, „Tytuł Roboczy: Archiwum” 2009, nr 2. Ricoeur P., Pamięć – zapomnienie – historia, [w:] Tożsamość w czasach zmiany. Rozmowy w Ca‑ stel Gandolfo, red. K. Michalski, Kraków 1995, Demokracja – Znak. Owsianowska S., Banaszkiewicz M., Trudne dziedzictwo a turystyka. O dysonansie dziedzictwa kulturowego, „Turystyka Lulturowa” 2015, nr 11. Sawada A., Chaitin J., Bar­‑On D., Surviving Hiroshima and Nagasaki – Experiences and Psycho‑ social Meanings, „Psychiatry” 2004, Vol. 67, nr 1. Tunbridge J.E., Ashworth G.J., Dissonant Heritage. The Management of the Past as a Resource in Conflict, Chichester 1996. Saryusz­‑Wolska M., Spotkania czasu z miejscem. Studia o pamięci i miastach, Warszawa 2011, Communicare. Sirota A., I want them to remember. A letter from a child of Chernobyl, „DHA News” 1995, nr 16. Sirota L., The Pripyat Syndrome. A Film Story, Washington 2013. Struk J., Holokaust w fotografiach. Interpretacje dowodów, Warszawa 2004. Zhukova E., From Ontological Security to Cultural Trauma: The Case of Chernobyl In Belarus and Ukraine, „Acta Sociologica” 2016, nr 59 (4). Strony internetowe http://news.tut.by/society/486540.html. https://www.rt.com/news/chernobyl­‑tourist­‑no­‑go­‑zone­‑397. http://www.racjonalista.pl/kk.php/s. http://culture.pl/pl/tworca/maciek­‑nabrdalik#dziela. http://wiadomosci.onet.pl/tylko­‑w­‑onecie/po­‑katastrofie­‑w­‑czarnobylu­‑wyjechal­‑na­‑cale­ ‑zycie­‑powrot­‑jest­‑bolesny/t0lzxs. http://www.pripyat.com. https://ok.ru/video/41840019974. Anna DUDA – absolwentka kulturoznawstwa międzynarodowego oraz zarządzania kulturą na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Obecnie studentka Wydziałowych Kulturoznawczych Studiów Doktoranckich tegoż. Interesuje się zagadnieniami z obszaru antropologii turystyki. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.16 Jarosław Syrnyk Uniwersytet Wrocławski [email protected] Postpamięć i świadkowie zastępczy a współczesne opisy tzw. konfliktu polsko­‑ukraińskiego z okresu II wojny światowej Abstract Postmemory and Substitute Witnesses in Contemporary Descriptions of the So-Called Polish-Ukrainian Conflict During the World War II This article presents the general problem of the postmemorial character of parts of contemporary historiography. An illustration of this issue is the preliminary analysis of descriptions of Polish­‑Ukrainian relations during World War II. The analysis is based on tropes derived from genocide studies. Several research hypotheses were formulated on this basis. They require further verification. This is, among others, the question of introducing the concept of ‘social postmemory’ and showing its relation to historical policy. Promising seems to the perception of the connection between post­‑memory, discursiveness, and eristic. The issue of intergenerational dialogue on the past and memory has also emerged in the background of deliberations. In the article, an ethno­‑historical variant of practicing history has also been criticized in an indirect way. Keywords: postmemory, substitute witness, social post­‑memory, ethnohistory, power, Volhynia Słowa kluczowe: postpamięć, świadek zastępczy, postpamięć społeczna, etnohistoria, władza, Wołyń 216 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 W przeciwieństwie do obszaru badanego przez wszystkich innych historyków, tylko ci z nas, którzy podejmują się zagadnień dotyczących – mówiąc z grubsza – ostatniego siedemdziesięciolecia, mają jeszcze możliwość zetknięcia się z osobami żyjącymi w opisywanej przez siebie epoce. Postęp technologiczny, który dokonał się w ostatnim ćwierćwieczu, sprawił ponadto, że pojawiły się nieistniejące dotąd łatwe i tanie sposoby „magazynowania” opowieści świadków historii1. Stwierdzenie niejednorodności warsztatu badawczego historyków byłoby w tym przypadku banałem. Przyglądając się zagadnieniu uważniej, dostrzeżemy w nim znacznie poważniejszy problem określenia przedmiotu badań historycznych. Oczywiście dość powszechnie spotykamy się z sądem, że historycy zajmują się „po prostu historią, czyli przeszłością”, niezależnie od tego, że taka „oczywistość” dawno już została zakwestionowana. Jak bowiem zajmować się czymś, czego nie ma, a co – najwyżej – było2? Na przestrzeni ostatniego stulecia pojawiło się wiele prób odpowiedzi na postawione pytania. Gdy jedni zauważyli, że historykom chodzi zapewne o badanie „ludzi w czasie”3, „ludzkiej kondycji”4, drudzy dopowiadali, że pochylać możemy się jedynie nad śladami pozostawionymi przez dawne pokolenia, szczególnie zaś nad słowami czy szerzej: znakami. Jeszcze inni stwierdzali, że rzekome rekonstruowanie dziejów to w istocie rodzaj opowieści o nas samych, że – za Benedettem Crocem – każda historia jest historią współczesną5. Ponieważ funkcjonujemy w czasie, przeszłość i opowiadanie o niej zdają się – w niemal naturalny sposób – powszechne6. Domyślamy się już, że kluczem do rozumienia 1 2 3 4 5 6 Wydaje się, niezależnie od zgłaszanych w tej materii deklaracji, że ze zjawiskiem tym nadal jeszcze nie oswoili się sami historycy, a przynajmniej nie do końca. Źródeł tego stanu rzeczy należałoby doszukiwać się w funkcjonującym w większości ośrodków uniwersyteckich sposobie edukowania adeptów Klio: nadal częściej uczymy paleografii niż semiotyki! Zaznajamiając studentów z metodą krytyki źródłowej, nie potrafimy ponadto (bądź nie chcemy?) nauczyć ich radzenia sobie z psychologicznie trudnym, a z perspektywy badań naukowych i podjętego w artykule tematu wielce istotnym, problemem uzależnienia emocjonalnego badacza od świadka historii. Problem ten zyskał miano paradoksu ontologicznego historii (klasycznej) – zob. K. Zamorski, Co można pomyśleć o przyszłej przeszłości?, [w:] Bez taryfy ulgowej. Dorobek naukowy i edukacyjny Instytutu Pamięci Narodowej 2000­‑2010, red. A. Czyżewski i in., Łódź 2012, s. 22, Biblioteka Instytutu Pamięci Narodowej, t. 27. M. Bloch, Pochwała historii, czyli o zawodzie historyka, przeł. W. Jedlicka, przejrzał i przedm. opatrzył W. Kula, Kęty 2009, s. 50, Biblioteka Historyczna – Marek Derewiecki, 5. D.R. Kelley, Oblicza historii. Badanie przeszłości od Herodota do Herdera, przeł. M. Tomaszewski, Warszawa 2010, s. 10, Klio – Wydawnictwo Naukowe PWN. Podobne stanowisko przedstawił Lucien Febvre, akcentujący społeczną funkcję historii w porządko‑ waniu przeszłości ze względu na teraźniejszość (zob. J. Le Goff, Historia i pamięć, przeł. A. Gronowska, J. Stryjczyk, wstęp P. Rodak, Warszawa 2007, s. 171, Communicare), a także Martin Heidegger, głoszący, że historia jest nie tylko dokonywaną przez człowieka projekcją teraźniejszości w przeszłość, ale jest projekcją najbardziej »wyobrażonej« części tej teraźniejszości. Jest projekcją w przeszłość przyszłości, któ‑ rą człowiek sobie wybrał, jest historią­‑fikcją, historią­‑pragnieniem na opak (tamże, s. 170). Sam Le Goff z takim stanowiskiem się nie zgadzał. Pojemna, wielowymiarowa i wielokształtna przestrzeń czasu przeszłego stanowi dla żyjących problem Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 217 różnorodności podejść do przedmiotu badania historycznego jesteśmy my sami. Po pierwsze dlatego, że to my, z jakiegoś powodu, stawiamy pytania o przeszłość, że staramy się zrozumieć jej sens, a raczej istotę naszego „trwania/wędrówki” „w czasie”. Po drugie, choć kto wie, czy nie jest to powód istotniejszy, dlatego że sami, doświadczając „upływu czasu”, nie zatracamy (przynajmniej w większości przypadków) poczucia własnej tożsamości. Owo doświadczenie trwałości „ja” wydaje się następnie projektowane, rzutowane na ogląd świata. Mimo że ten ostatni zmienia się, rozpoznajemy w nim przecież ciągle „ten sam (choć zmieniony) świat” co przed rokiem, dekadą, a po dokonaniu kolejnej operacji – uznaniu analogii między naszymi doświadczeniami i doświadczeniami naszych rodziców, dziadków i dalszych przodków – ten sam świat ab Urbe condita. Z równą oczywistością, jak doświadczenie upływu czasu, poczucia trwałości i niezmienności tożsamości, wydajemy się odbierać brak możliwości „ogarnięcia”, recepcji „wszystkich doświadczeń z przeszłości”. Nie próbujemy nawet wyobrażać sobie, co w danej chwili może myśleć siedem miliardów żyjących teraz ludzi, nie pytamy o ich aktualne i dawne doznania. Tym bardziej musimy odczuwać bezradność wobec doświadczenia wszystkich, jak się szacuje, ponad stu miliardów homo sapiens7, którzy do tej pory stąpali po naszej planecie. Dlaczego więc, mimo to, tak szybko gotowi jesteśmy zapomnieć o genetycznej megapolifonii otaczającej nas rzeczywistości, esencjalizując czy redukując przeszłość do na pozór logicznego, często zaś po prostu sofistycznego ciągu przyczynowo­‑skutkowego? Pamięć i postpamięć Część odpowiedzi na postawione dotąd pytania zawiera się przypuszczalnie w fenomenie pamięci. Pamięć traktuje się najczęściej jako zdolność przechowywania informacji8 albo sposób (sposoby), za pomocą których przeszłość jest obecna w teraźniejszości9. Zdolność przechowywania informacji przez człowieka ma jednak charakter ograniczony. Podstawową cezurą jest tutaj kres życia jednostki. Poza tym rzadko przywiązujemy większą wagę do powtarzających się, rutynowych zachowań. Nad wyraz często zapominamy też o sytuacjach, którym pierwotnie skorzy byliśmy przypisać większe znaczenie. Na podstawie własnych obserwacji uważamy, że pamięć potrafi pokonywać granicę rozdzielającą życie od śmierci. I choć to jedynie odblask nieśmiertelności, to nadaje on pamięci duże znaczenie w naszym codziennym funkcjonowaniu. Stąd tak wiele wysiłku wkładamy w to, aby nie doszło do „utraty pamięci”, aby nie zapominać samemu, 7 8 9 i wyzwanie, dlatego jednostki i zbiorowości podejmują różne działania, aby uporać się z nią emocjonal‑ nie, ogarniać intelektualnie, zachowywać, ale też przekształcać i wbudowywać w tkankę teraźniejszości. P.T. Kwiatkowski, Kategoria przeszłości w potocznej pamięci zbiorowej, [w:] Kultura jako pamięć. Post‑ tradycjonalne znaczenie przeszłości, red. E. Hałas, Kraków 2012, s. 81. http://infra.org.pl/nauka/czowiek/1224­‑ilu­‑ludzi­‑yo­‑na­‑ziemi, 12 VIII 2014. J. Le Goff, Historia i pamięć, s. 101. E. Hałas, Przedmowa, [w:] Kultura jako pamięć…, s. 11. 218 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 ale przede wszystkim – aby przekazać innym, następnym pokoleniom to, co wydaje się nam najważniejsze. Wydarzenia z przeszłości utrwalamy na różne sposoby. Pielęgnujemy je we własnej pamięci, opowiadamy, przypominamy, zapisujemy. Z czasem okazuje się, że nawet „istotnych wspomnień” jest na tyle dużo, iż pojawia się potrzeba ich selekcji. Okazuje się równocześnie, że wspomnienia różnych osób wchodzą ze sobą w różnorodne relacje: czasami podążają za sobą, czasami się uzupełniają, nierzadko też wchodzą w kolizję. Bywa, że „pamiętamy inaczej”, „różnimy się pamięcią”. Selekcja wspomnień staje się w konsekwencji aktem o wymiarze społecznym, który skutkuje powstaniem katalogu/ katalogów wiedzy o przeszłości, zdefiniowanej/zdefiniowanych dychotomicznie (wiedza „wartościowa” i „niewartościowa”, „prawdziwa” i „fałszywa”, „naukowa” i „nienaukowa”, „nasza” i „obca”). Dostrzeganie różnych sposobów pamiętania zapoczątkowane zostało co najmniej w czasach Platona (eikon, phantasma) i Arystotelesa (mneme, anamnesis). Na przestrzeni kolejnych stuleci mówiono i pisano o pamięci prawdziwej, pamięci indywidualnej lub zbiorowej, pamięci komunikacyjnej10, fundacyjnej, biograficznej oraz kulturowej11. W końcu pojawił się także, kojarzony z Marianne Hirsch, termin „postpamięć”12. Definiuje się ją jako rodzaj lub typ pamięci osób, które bezpośrednio nie doświadczyły jakiegoś wydarzenia, ale przejęły wiedzę/pamięć o nim od ludzi sobie bliskich (najczęściej rodziców lub szerzej: rodziny, środowiska). Musiały to być przy tym wydarzenia ważne, często traumatyczne13. Epistemologicznych źródeł badań nad postpamięcią szukać należy w rozwoju psychologii i psychoanalizy14. Mają one ponadto niewątpliwy związek z doświadczeniem II wojny światowej, a także z dynamicznymi zmianami cywilizacyjnymi, które nastąpiły w ostatnim półwieczu. Na gruncie historycznym, przede wszystkim w obszarze historiografii postmodernistycznej, rozwój badań nad postpamięcią jest związany z interdyscyplinarnymi 10 11 12 13 14 Za C. Levi­‑Straussem: atrybutem pamięci komunikacyjnej/komunikatywnej jest diachroniczność, zaś pa‑ mięci kulturowej synchroniczność, choć ta ostatnia również przecież ulega zmianom. Zob. K. Kaźmierska, Współczesna pamięć komunikacyjna i kulturowa. Refleksja inspirowana koncepcją Jana Assmanna, [w:] Kultura jako pamięć…, s. 47. E. Hałas, Przedmowa, s. 12. Zob. http://www.postmemory.net, 26 V 2017. Jak zauważył Jacek Nowak, charakter owych wspomnień wymuszał na powiernikach włączenie ich do swojej narracji tożsamościowej. Mówiąc prościej, ci którzy wysłuchali narracji o tragicznych przeżyciach swoich bliskich, inkorporowali je do swego doświadczenia i tym samym stali się nosicielami […] tragicznej pamięci o minionych zdarzeniach. J. Nowak, Społeczne reguły pamiętania. Antropologia pamięci zbioro‑ wej, Kraków 2011, s. 51, 52. Już na początku XX wieku Henry Berr miał zresztą stwierdzać, że historia w ogólności i całości to tylko psychologia, to rodzenie się i rozwój psychiki. Cyt. za: W. Wrzosek, Historia – Kultura – Metafora. Po‑ wstanie nieklasycznej historiografii, Wrocław 2010, s. 143, Acta Universitatis Wratislaviensis, nr 3283. O relacjach łączących historię i psychoanalizę pisał ostatnio np. Dominik LaCapra, Psychoanaliza, pamięć i zwrot etyczny, [w:] Pamięć, etyka i historia. Anglo­‑amerykańska teoria historiografii lat dzie‑ więćdziesiątych (Antologia przekładów), red. E. Domańska, Poznań 2006, s. 127. Zob. również: A. von Plato, Historia i psychologia – historia mówiona a psychoanaliza. Zarys problemu i przegląd literatury, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej” 2013, s. 5­‑38. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 219 genocide studies, będącymi pierwotnie próbą opowiedzenia tragedii Holokaustu15. Refleksja nad Holokaustem przyczyniła się również do tzw. zwrotu etycznego w historiografii, a ten nurt, na zasadzie podobnej do sprzężenia zwrotnego, dodatkowo zogniskował zainteresowanie części historyków postpamięcią i jej „posiadaczami”16. W ostatnich dekadach zaczęto równocześnie (nie bez towarzyszących temu dylematów i obaw) przypominać o koniecznej w przypadku badań naukowych ostrożności. W ogniu krytyki znalazła się m.in. „wynaturzona postpamięć”, zniekształcająca i zaciemniająca przeszłość. Dostrzeżono jej podatność i przydatność w technikach mani‑ pulujących pamięcią17. Zwłaszcza urodzeni później – pisał Dominick LaCapra – mogą, na zasadzie swoistego efektu pourazowego […] reagować na […] zdarzenia uogólnionym hiperbolicznym lub wygórowanym stylem, który czasami zaciera wszelkie rozróżnienia i graniczy z paradoksalnie monotonnym sensacjonalizmem; stylem, który często podważa osąd krytyczny i przesłania lub rozwiązuje zbyt jednostronnie problem rzeczywistych i po‑ żądanych relacji między nadmiarem a granicami normy18. Postpamięć, jak już stwierdzono, charakteryzuje się niezwykle emocjonalnym stosunkiem podmiotu do przedmiotu opisu: Świadomość istnienia trudnych i nie‑ rozliczonych spraw z przeszłości – to, co w terminologii nawiązującej do psychoanalizy nazywane bywa efektem pourazowym […] lub postpamięcią […] często współistnienie z poczuciem zagrożenia oraz brakiem umiejętności rozwiązania problemu, „przepra‑ cowania” traumy przeżywanej lub odziedziczonej19. Skutkiem tego jest nie tylko, jak 15 16 17 18 19 Holokaust, pomimo oporu ze strony części środowisk żydowskich, stał się swoistym archetypem nie‑ wyobrażalnej zbrodni wobec ludzkości. Stanowisko żydowskie pozwala zaobserwować przy tym pewien bardziej uniwersalny mechanizm: poddana eksterminacji grupa narodowa, a ściślej jej liderzy, zazwyczaj traktuje własną tragedię jako zjawisko wyjątkowe; do wątku tego przyjdzie jeszcze powrócić w niniejszym tekście. W tym miejscu wspomnę jedynie, że na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci przedstawiciele wielu grup narodowych zaczęli odnajdywać w przeszłości doświadczone przez swoich przodków niewyobrażalne zbrodnie. Ormianie przypomnieli o ludobójstwie dokonanym przez Turcję, Ukraińcy o Hołodomorze (Wielkim Głodzie z lat 1932­‑1934), Polacy o ludobójstwie wołyńskim, Romowie o Parajmos lub Samudaripen, Serbowie i Chorwaci o wzajemnych rzeziach z okresu II wojny światowej, Bośniacy o Srebrenicy, Kurdowie o Chalabdży, Tutsi o masakrach dokonanych przez Hutu. O wielu innych niewyobrażalnych zbrodniach większość z nas mogła nawet nie słyszeć. Por. M. Staniul, Prywatna kolonia Leopolda II. Zbrodnie króla Belgów w Kongo, [online] http://historia.wp.pl/ title,Prywatna­‑kolonia­‑Leopolda­‑II­‑Zbrodnie­‑krola­‑Belgow­‑w­‑Kongo,wid,16493809,wiadomosc. html?ticaid=11272c&_ticrsn=3, 26 V 2017; C. Elkins, Rozliczenie z imperium. Przemilczana historia brytyjskich obozów w Kenii, Warszawa 2013, Sfery. Próby opisania kataklizmów, przez które przechodziła ludzkość i które tylko w XX wieku pochłonęły dziesiątki milionów istnień, wymogły na autorach nie tylko konieczność wzniesienia się na wyżyny taktu, jak i talentu, by wiedzieć, kiedy i jak unikać pułapek niestosowności (F. Ankersmit, Pamiętając Ho‑ locaust. Żałoba i melancholia, [w:] Pamięć, etyka i historia. Anglo­‑amerykańska teoria historiografii lat dziewięćdziesiątych…, s. 163), lecz również, w znakomitej większości przypadków, zaczęły przemieniać piszących w powierników bohaterów swoich opowieści. „Pochłaniały ich”. Podkreśla się ponadto, że postpamięć odnosi się do przeżyć, które miały charakter doświadczeń przykrych i tragicznych. Ma więc nierzadko charakter obsesyjny i nieustępliwy. Por. J. Nowak, Społeczne reguły pamiętania…, s. 51. J. Nowak, Społeczne reguły pamiętania…, s. 43. D. LaCapra, Psychoanaliza…, s. 128. P.T. Kwiatkowski, Kategoria przeszłości…, s. 100­‑101. 220 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 pisze Kwiatkowski, powołując się na Hannę Krall, milczenie, ale i krzyk. Tłumaczyłoby to w jakimś zakresie tendencje do hiperbolizacji lub przejaskrawień, o których wspominał LaCapra. Postpamięć, w odniesieniu do relacji między bliskimi sobie, często spokrewnionymi ludźmi, należałoby analizować jeszcze w jednym istotnym wymiarze. Nie chodzi tylko o silny wpływ na nasze wspomnienia tego, co ludzie powiedzieli nam o tych szczególnych zdarzeniach – często po upływie długiego czasu od ich wystąpienia20. Chodzi również o to, co i w jaki sposób reprodukuje się w obrębie szerszych kręgów odbiorców, w praktyce zaś przede wszystkim w obrębie wspólnot definiowanych narodowo. Warto tu zauważyć różnice dotyczące samych wydarzeń historycznych. O ile Holokaust mógł dotknąć każdej żydowskiej rodziny (podobnie jak rzeź Tutsi dokonana przez Hutu czy tragedia narodu kambodżańskiego spowodowana przez Czerwonych Khmerów), o tyle inne, nie mniej przecież dramatyczne wydarzenia traktowane w kategoriach „niewyobrażalnych zbrodni”, nawet w przypadku ich ogromnej skali, jak choćby Hołodomoru, mogły dotknąć tylko części wyobrażonych wspólnot narodowych. Mimo to aktywni członkowie upominających się o pamięć wspólnot, nierzadko z wykorzystaniem aparatu państwowego, próbują doprowadzić do przeniesienia pamięci o określonym wydarzeniu historycznym na jak najszersze rzesze społeczeństwa21. Nie będzie to już jednak postpamięć w znaczeniu nadanym jej przez Hirsch, lecz raczej (przez analogię do pamięci indywidualnej i zbiorowej) rodzaj postpamięci zbiorowej lub społecznej, dążący nierzadko do manifestacji pod postacią polityki ­historycznej. O ile w przypadku indywidualnym postpamięć ma być przede wszystkim etapem przepracowywania traumy, to w przypadku postpamięci społecznej staje się również instrumentem politycznym, elementem polityki pamięci. Kwiatkowski podkreśla: Prze‑ szłość funkcjonująca w wiedzy potocznej spełnia warunek funkcjonalności, jest przydatna w praktyce, odgrywa ważną rolę w teraźniejszym życiu jednostek i całej zbiorowości […]. Zdaniem Michaela Oakeshotta, osoby aktywne w teraźniejszości, szukające w przeszłości tego, co potrzebne do działania, na przykład argumentów w dyspucie politycznej, wzorów rozwiązań organizacyjnych, mądrości życiowej czy genealogii przydającej blasku określo‑ nej instytucji lub grupie społecznej, traktują minioną rzeczywistość w sposób szczególny. Czerpią one wiedzę o minionej rzeczywistości z rozmaitej jakości źródeł […] a następnie wybierają to, co dla nich wygodne. W taki sposób praktyka kreuje fałszywy autorytet, obraz przeszłości budowany z wątpliwej jakości składników dobranych z punktu widzenia teraź‑ niejszych potrzeb, wyobrażeń, interesów i wartości22. Stawka jest tu zresztą bardzo wysoka. Współczesnym inżynierom społecznym wydaje się, że od skuteczności podjętych 20 21 22 L. Ratkowska­‑Widlarz, Narracje (relacje świadków) w warsztacie antropologa kultury. Pamięć i antropo‑ logia, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej” 2011, s. 52. Autorka odwołuje się do Eliota Aronsona. Marianne Hirsch przywołuje symptomatyczne zdanie Ewy Hoffman: Dopiero drugie pokolenie, pokolenie­‑łącznik ma tę szansę, by nabytą, przekazaną wiedzę zamienić w historię lub w mit. M. Hirsch, Pokolenie postpamięci, przeł. M. Borowski, M. Sugiera, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2011, nr 105, s. 28. Za przypomnienie artykułu dziękuję Ewie Domańskiej. P.T. Kwiatkowski, Kategoria przeszłości…, s. 91. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 221 działań zależy w dużym stopniu ewolucja kształtu pamięci kulturowej danej społeczności, a więc w jakimś sensie jej „zaprogramowanie” na kolejne lata. Podsumowując: postpamięć, będąc wyrazem postawy określonego pokolenia, wydaje się cechować jednoznacznością, a wraz z nią często nieuświadomioną selektywnością (wybiórczością). Staje się ona swoistą kontynuacją wydarzenia, przybierając czasami postać zemsty symbolicznej. Jest pryzmatyczna, na swój sposób esencjonalna, a także teleologiczna i funkcjonalna. Świadek historii i świadek zastępczy Postpamięci towarzyszy pojęcie „świadka zastępczego”. Jego prototypem jest termin „świadek historii”, a idąc nieco dalej – „świadek zdarzenia”. Marta Kurkowska­‑Budzan zauważyła, że słowo świadek w języku polskim funkcjonuje przede wszystkim w kontek‑ ście wymiaru sprawiedliwości, w drugim znaczeniu jako ‘osoba obecna przy czymś, mo‑ gąca stwierdzić to, co widziała; świadek zdarzenia, zajścia’. Świadek historii łączy […] oba znaczenia za sprawą wagi, jaka jest społecznie i kulturowo przypisywana procedu‑ rze ustalenia faktów historycznych, przyrównywanej do śledztwa w procesie23. Na bardziej uniwersalne korzenie tego zjawiska (związków historiografii i państwa, a w ślad za nim prawa) wskazywał Donald R. Kelley. Przypomniał on, że od jurystów historia przejmo‑ wała […] koncepcję udokumentowanych świadectw, pojmowanych nie jako zwykły mate‑ riał ilustracyjny czy przykładowy, ale jako precedens, a nawet dowód 24. Jednakże to Marta Kurkowska­‑Budzan dostrzegła fakt mający dla naszych rozważań kapitalne znaczenie: […] w przeciwieństwie do świadka w śledztwie, wiarygodność świadka historii zdaje się być dużo większa. […] Świadectwo składane było w początkach polskiej oral history przeciwko oficjalnej historiografii [podkr. J.S.] stojącej na straży reżimu totalitarnego, a przynajmniej przez ten reżim akceptowanej, która – co milcząco lub wprost jest przyjęte – była zafałszowana. Teoretycznie świadectwo stoi w jednym rzędzie z innymi źródłami, które muszą podlegać normalnej krytyce – co jest regułą w klasycznej historiografii, ale jeśli weźmie się pod uwagę nasz kontekst kulturowy, taka krytyka wydaje się moralnie niezręcz‑ na. Świadkiem historii w oral history zostaje się przez swego rodzaju nominację, która peł‑ ni funkcję zadośćuczynienia za zapomnienie, przemilczenie, prześladowanie przez histo‑ riografię dotychczasową lub oficjalną […]. „Świadkowie historii to bohaterowie naszych czasów”, to osoby obdarzane szacunkiem i stawiane od początku wyżej, bo były ofiarami – wojen, reżimów. Do tego są one najczęściej w zaawansowanym wieku, należąc do odcho‑ dzącego, a więc cennego pokolenia25. Kurkowska­‑Budzan uświadamia nam zatem rozliczne warstwy kulturowe skupione wokół pojęcia świadka (historii). To nie tylko specyficzny kontekst historyczny, ale 23 24 25 M. Kurkowska­‑Budzan, Informator, świadek historii, narrator – kilka wątków epistemologicznych i etycznych oral history, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej” 2011, s. 19. D.R. Kelley, Oblicza historii…, s. 250. M. Kurkowska­‑Budzan, dz. cyt., s. 19. 222 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 także problem więzi, a być może nawet zależności pokoleniowej. Wojciech Burszta uzupełnia w jakiś sposób tę myśl, odsyłając nas na pogranicza socjologii i psychologii, gdy pisze, że miłość do narodowej ojczyzny to żarliwe oddanie się chimerze ojcostwa, w obrębie której „naród” jest pojmowany jako rodzina poszerzona, ukształtowana w typowo patriar‑ chalny sposób26. W naturalny sposób bezpośrednich świadków historii z czasem zaczyna ubywać. Istnieje przy tym takie pojęcie jak horyzont doświadczenia, ilustrujący zapadanie nad kolejnymi wydarzeniami swoistej smugi cienia. Umowną granicę stanowi tu mniej więcej 70-80 lat, przeciętna długość życia człowieka27. W tym czasie dokonuje się jednak niezwykle istotny proces zastępowania pamięci biograficznej zupełnie innym rodzajem pamięci – pamięcią kulturową, która wtórnie staje się częścią indywidualnych pamięci członków jakiejś zbiorowości. Jednocześnie, z odchodzeniem świadków zdarzeń historycznych, nowymi autorami narracji historycznej stają się świadkowie zastępczy, tj. takie osoby, które z racji wieku nie mogły uczestniczyć w samym wydarzeniu, ale pozostawały w bliskiej, często rodzinnej relacji ze świadkami historii. Andrzej Szpociński podkreśla, że świadkiem zastęp‑ czym nie może być każdy. O tym, że ktoś staje się nim, decyduje w pierwszym rzędzie rela‑ cja, w jakiej pozostaje on ze wspólnotą doświadczenia (ocaleni członkowie rodzin dzielący swą żywą pamięć z pokoleniami następującymi)28. Koresponduje to z opinią Kwiatkowskiego: […] w procesie konstytuowania się zbiorowej pamięci nie wszyscy członkowie okre‑ ślonej zbiorowości traktowani są jednakowo: treści wnoszone przez jednych (na przykład: zwycięzców, patrycjatu, soli tej ziemi, najprzedniejszego rycerstwa) mają większe szanse na utrwalenie i społeczne funkcjonowanie, podczas gdy doświadczenie innych (na przy‑ kład: pokonanych, ludzi niskiego stanu, kobiet, biedoty, mniejszości) traktowane jest jako budulec gorszej jakości, nienadający się na tworzywo wspólnego dziedzictwa29. Cytowany autor odwołuje się przy tym do teorii pól symbolicznych Pierre’a Bourdieu: W każdej z takich względnie autonomicznych sfer życia zbiorowego, dochodzi do określenia logiki pola – stawki oraz reguł gry. […] W kontekście interesującej nas problematyki możemy mówić o polu zbiorowej pamięci przeszłości, które jest systemem wielowymiarowych relacji budowanych przez różne podmioty30. W polskiej praktyce rola świadka zastępczego bardzo często przenoszona jest na tych, którzy o przeszłości piszą, a więc na historyków. Uwzględniając wątki martyrologiczne w polskiej kulturze narodowej, traktowanie pamięci jako rodzaju „kulturo‑ wej religijności” 31, historykom imputuje się często odpowiedzialność za nieobecnych 26 27 28 29 30 31 W. Burszta, Kotwice pewności. Wojny kulturowe z popnacjonalizmem w tle, Warszawa 2013, s. 101. Na temat relacji historii i psychoanalizy zob. D. LaCapra, Psychoanaliza…, s. 127. K. Kaźmierska, Współczesna pamięć…, s. 46­‑47. A. Szpociński, Widowiska przeszłości. Pamięć jako wydarzenie, [w:] Kultura jako pamięć…, s. 74. P.T. Kwiatkowski, Społeczne tworzenie zbiorowej niepamięci, [w:] Etniczność, pamięć, asymilacja. Wokół problemów zachowania tożsamości mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce, red. L.M. Nijakowski, Warszawa 2009, s. 102. Tamże, s. 91­‑92. E. Domańska, Wprowadzenie. Pamięć, etyka i historia, [w:] Pamięć, etyka i historia…, s. 17. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 223 zmarłych32, a więc jakąś odmianę „kultu grobów”. Historycy mają stać się kimś w rodzaju społecznego świadka zastępczego, a w każdym razie reprezentanta społecznej postpamięci, a zatem – bardzo często – zakładnikiem określonego (tu: etnohistorycznego) sposobu narracji o przeszłości33. Tak zwany konflikt polsko­‑ukraiński w kontekście wojny i współczesności O tym, że żaden inny obszar badań historycznych, a w zasadzie narracje doń się odnoszące nie są przesiąknięte tak silnym ładunkiem emocjonalnym, nie wywołują tylu skrajnych opinii, co dzieje zapoczątkowane wybuchem II wojny światowej, zadecydowała w pierwszej kolejności skala tego wydarzenia historycznego i – jak już zauważono – jego percepcja. Skutkiem wojny były nie tylko dziesiątki milionów jej ofiar34, ogromne zniszczenia materialne, degradacja środowiska naturalnego, lecz również nowy ład polityczny ustanowiony przez jej faktycznych zwycięzców: elity moskiewskie i waszyngtońskie. Kolejne dziesięciolecia upływające od dnia podpisania kapitulacji przez Niemcy stały się okresem rywalizacji obu tych ośrodków władzy o hegemonię na planecie. Istotne w kontekście podjętego tematu może być to, że owa rywalizacja wpływała również na sposób konstruowania wizji przeszłości w obszarze metanarracji, tworzenia najszerszej struktury myśli historycznej. Wypełniają ją przecież w istocie tak zasadnicze terminy jak walka o „wolność”, „demokracja”, „internacjonalizm”, „antykomunizm”, „świat zachodni”, „świat wschodni”, „globalizacja” itd., co zresztą stanowiłoby potwierdzenie przywołanego wcześniej stanowiska Bourdieu. 32 33 34 Tamże, s. 19. Potencjał pozwalający na swoiste „ustanowienie świadka zastępczego” wydaje się różny w odniesieniu do pokolenia bezpośrednich potomków (dzieci) i kolejnych pokoleń (wnuków itd.). Na podstawie tej intuicji (wspartej częściowo lekturą artykułu Karoliny Stępniewskiej, o czym dalej) ograniczyłem cezury czasowe dotyczące dat urodzin świadków zastępczych nie tylko „z góry” (ok. 1939 r.), ale też „z dołu” (tj. ok. 1964­‑1969), przyjmując 25­‑30 lat za okres wymiany pokoleniowej. Według Karoliny Stępniewskiej Psycholodzy z Emory College of Arts and Science (USA) odkryli, że dziecięca amnezja rozpoczyna się w okolicach siódmych urodzin. Z ich badania, którego wyniki opublikowało cza‑ sopismo „Memory”, dowiadujemy się, że o ile większość trzylatków pamięta wiele wydarzeń z ostatniego roku życia, a wspomnienia te utrzymują się, kiedy mają 5 i 6 lat, zaczynają one zanikać u siedmiolat‑ ków. Ośmio– i dziewięciolatki pamiętają zaledwie około 35 proc. wydarzeń sprzed 3 urodzin – w porów‑ naniu z 63­‑72 proc. zdarzeń zapamiętanych przez pięcio– i sześciolatków. Naukowcy podejrzewają, że może tak dziać się dlatego, że w tym czasie zmienia się sposób działania naszej pamięci. K. Stępniewska, Wspomnienia z pierwszych lat życia – kiedy tracimy je bezpowrotnie?, [online] http://www.edziecko.pl/ rodzice/1,79361,15762934,Wspomnienia_z_pierwszych_lat_zycia___kiedy_tracimy.html. Pytanie, które należałoby zadać w tym miejscu, brzmi: jak na pamięć o wydarzeniu wpływa jego rodzaj (w tym przypadku doznana trauma)? Jakkolwiek trudno jest to sobie wyobrazić, to w historii ludzkości zdarzały się już proporcjonalnie większe masakry niż ta, która pochłonęła w latach 1939­‑1945 ok. 70 mln osób. Zob. The Fallen of World War II, [online] https://www.youtube.com/watch?v=_vjj13l6Pb4, zob. też: http://pl.fallen. io/ww2 [dostęp zweryfikowany 26 VI 2017]. 224 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 Wbrew wielu opiniom rywalizacja określana potocznie jako „sowiecko­‑amery­ kańska” nie zdołała jednak wykreować świata zdominowanego przez jedną potęgę. Do globalnego wyścigu przyłączyły się nowe podmioty, przede wszystkim Chiny, a w ostatnim czasie również coraz bardziej emancypujący się świat arabski. Na swój sposób do wyścigu tego chciała również włączyć się Europa, a ściślej mówiąc, dwa jej najsilniejsze kraje – Francja i Niemcy, których sojusz wytyczył ewolucję wspólnej europejskiej przestrzeni gospodarczej we wspólnotę polityczną. Proces stanowienia państwa europejskiego napotkał jednak na wiele barier i przeciwdziałań. Na upodmiotowieniu Europy, mówiąc oględnie, nie zależy ani Rosji, ani Stanom Zjednoczonym, ani Chinom. Powstające obecnie na Starym Kontynencie napięcia społeczne stanowią przy tym niezwykle istotną pożywkę dla działań lokalnych, krajowych elit, których rola w ewentualnej federalnej Europie uległaby marginalizacji. Słabszą pozycję ekonomiczną starają się one rekompensować zwiększoną aktywnością w innych sferach polityki, dyskontując po trosze wzrost niezadowolenia społecznego wynikającego m.in. ze skutków procesów globalizacyjnych. Historia tych krajów, także dawna, ale szczególnie ta najbardziej bliska naszym czasom, staje się nie tylko oczekiwaną, co wręcz poszukiwaną aktualnością. To właśnie historia stanowić ma podłoże jawnego instrumentarium władzy – polityki historycznej. W tak zarysowanych ramach analizy pojawia się problem określany jako relacje, czy też tzw. konflikt polsko­‑ukraiński z okresu II wojny światowej. Wspomniana kwestia jest tak jak inne zagadnienia dotyczące przeszłości problemem wielowymiarowym35. Działania zbrojne zapoczątkowane we wrześniu 1939 roku przez państwo niemieckie przeciwko Polsce, a następnie włączenie się do jej rozbioru Związku Radzieckiego uruchomiły lawinę wydarzeń, określanych w historiografii mianem II wojny światowej. Można byłoby je porównać jednak nie tyle do linearnego ciągu przyczynowo­‑skutkowego, co raczej efektu eksplozji, której niszczące fale rozchodziły się w różnych kierunkach i z różnym skutkiem, w zależności od napotkanych przeszkód na swej drodze. Tak czy inaczej, kumulowana przez lata energia wyzwoliła w jednostkach i grupach społecznych aktywizm ukierunkowany z jednej strony na podbój i zawłaszczenie, a z drugiej na obronę lub ucieczkę. Wspólna dla obydwu form była towarzysząca im destrukcja. Porządek pokoju został zastąpiony przez porządek wojny i okupacji. Tak zwany konflikt polsko­‑ukraiński nie jest dziś zasadniczo przez nikogo postrzegany jako „wynalazek” II wojny światowej. W różnych odmianach miał się toczyć, wybuchać, cichnąć i tlić, odkąd zaczęto na nowy sposób definiować, czym jest naród. Odwołujący się do tego terminu autorzy dostrzegają go także i w czasach, w których podstawową podziału społecznego były stany36. Rywalizacja prowadzona od poło35 36 Przy czym sam termin „konflikt polsko­‑ukraiński” wydaje się z wielu powodów nieadekwatny do określenia złożoności wydarzeń mających miejsce na terenie byłych wschodnich województw Rzeczypospolitej. Przede wszystkim ma charakter wybitnie esencjalistyczny, kieruje naszą uwagę na zaledwie jeden z elementów tamtej rzeczywistości. Ponadto odwołuje się on do kategorii narodowych, które same w sobie wydają się dziś problematyczne (m.in. z powodu ich afiliacji z dyskursem władzy). Kwestii tej warto poświęcić więcej miejsca w odrębnym opracowaniu. M. Siwicki, Dzieje konfliktów polsko­‑ukraińskich, t. 1­‑3, Warszawa 1994. Pochodzący z Wołynia Siwicki Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 225 wy XIX wieku pod kierunkiem inteligencji, nowej elity społecznej, zogniskowała się w pierwszej połowie XX wieku wokół tego samego terytorium i w ogromnej mierze – tych samych osób, przeistaczając się stopniowo w swoistą „samosprawdzającą się” inkarnację filozoficznych koncepcji Hegla, szczególnie wyraźną w czasach, gdy złudne triumfy wydawała się święcić jej volkistowska odmiana (Blut und Boden). Nigdy też nie toczyła się w próżni, dotykając w szczególności interesów bliższych i dalszych sąsiadów. Wydarzenia, które nastąpiły po 1 września 1939 roku, bywają niekiedy porównywane do Koliszczyzny (1768). Choć nie ma między nimi prostych analogii, to warto zwrócić uwagę, że skala zjawisk (np. liczba ofiar) mogła być rzeczywiście zbliżona. Ruch hajdamacki w drugiej połowie XVIII wieku miał niezwykle silny wymiar socjalny – element ten można również wyodrębnić w przypadku Wołynia. Jeśli wierzyć Władysławowi Konopczyńskiemu, powstanie hajdamackie nosiło także znamiona dywersji moskiewskiej37. W przypadku wydarzeń na Wołyniu w latach wojny zaangażowani byli zarówno Sowieci, jak i Niemcy (co stało się podstawą do określania przez niektórych badaczy tzw. konfliktu polsko­‑ukraińskiego mianem „wojny w wojnie”38). Współczesne narracje Jakkolwiek swoje zasadnicze badania prowadziłem dotąd przeważnie w odniesieniu do lat powojennych, II wojna światowa, z oczywistych i częściowo przypomnianych względów, stanowiła dla nich rodzaj punktu wyjścia czy zasadniczego kontekstu. Ilekroć przychodziło mi weryfikować swoje ustalenia, ujawniały się coraz to nowe rodzaje i formy, nazwijmy to roboczo, obiekcji lub może bardziej wątpliwości. Nierzadko pochodziły one z zewnątrz, od czytelników moich prac, uczestników konferencji, w których brałem udział, czasami od anonimowych „recenzentów” w przestrzeni wirtualnej lub choćby „życzliwych” rozmówców telefonicznych, rzekomo zatroskanych reprezentantów „określonych środowisk”. Owe wątpliwości zaczęły znajdować odbicie również w stopniowo oswajanym przeze mnie świecie antropologii historycznej. „Zagęszczanie” opisu stało się dla mnie drogowskazem dla prowadzonych badań. Oznaczało przy tym konieczność ponownego odczytania znanych mi – a przynajmniej tak sądziłem – opisów interesujących mnie zagadnień badawczych. Zaowocować to musiało nie tylko podróżą do „jądra ciemności” relacji polsko­‑ukraińskich – wydarzeń z lat 1939-1948, koncentrujących się wokół ocen postaw ludności zamieszkującej dawne województwa wschodnie w okresie wojny niemiecko­‑polskiej i agresji sowieckiej, konfliktu na Wołyniu i Galicji Wschodniej, a także w czasie powojennych deportacji. W ostateczności musiało również 37 38 (1917­‑2004) był jednym z aktywniejszych powojennych ukraińskich działaczy społecznych w Polsce. W okresie wojny służył w ludowym Wojsku Polskim. W. Konopczyński, Polska w dobie wojny siedmioletniej, t. 2, Kraków–Warszawa 1911, s. 345, Monogra‑ fie w Zakresie Dziejów Nowożytnych, t. 16. K. Lowe, Dziki kontynent. Europa po II wojnie światowej, przeł. M.P. Jabłoński, Poznań 2014, s. 343, Historia – Rebis. 226 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 doprowadzić do głębszego namysłu nad najbardziej dotąd oczywistymi dla mnie kwestiami, jak choćby istotą narodu39. Na temat relacji polsko­‑ukraińskich z okresu II wojny światowej dysponujemy dziś różnymi rodzajami opisów: od źródeł pamiętnikarskich, świadectw dokumentów urzędowych, nagrań świadków, przez liczne rodzaje przetworzeń w postaci prac naukowych, publicystycznych, polemicznych, skończywszy na literaturze pięknej, filmach oraz działaniach performerskich (inscenizacjach). Każda z tych form przekazu powinna być analizowana według innych kryteriów. Ale jednocześnie każda z nich w ten czy inny sposób wpływa na pozostałe, w tym również na przekazy o charakterze naukowym. Co ważne – status owych przekazów w odbiorze społecznym nie wydaje się równy. Mam tu na myśli poziom zaufania czy też uznania hierarchii w zakresie potocznie rozumianej prawdziwości (obiektywizmu), bezstronności przekazu. Z powodów niezwykle głęboko zakorzenionych w kulturze, o czym wspomniano wcześniej, opinia historyka, szczególnie ta, która zgodna jest z aktualną polityką władz lub która jest akceptowana w określonym środowisku społecznym, niejednokrotnie otrzymuje walor podobny do wyroku sądowego. Tworzy to z jednej strony specyficzny wymiar odwiecznej relacji dziejopisarzy z jurystami. Z drugiej strony – stanowi też przesłankę zwiększającą swoistą presję społeczną i/lub polityczną na badania naukowe. Dokonując selekcji negatywnej, pozostawię poza obszarem analizy wypowiedzi anonimowe, stwierdzając jedynie, że zawierają one bardzo często bardzo negatywny ładunek emocjonalny. Pod przykryciem „nicka” eksplodują żale i pretensje, ale nie brak też opinii oszczerczych, obraźliwych, rozpalających nienawiść, nawołujących do rewizji granic itd. Istnieje dość rozpowszechniona opinia, że wśród „wyżywających” się w komentarzach osób (hejterów) nie brakuje także moderatorów, swoistych trendsetterów zatrudnianych przez państwowe agencje z całego świata. Wydarzenia pierwszych miesięcy 2014 roku przypomniały szerokiej opinii publicznej, że słowo jest potężnym orężem40. Skupię się tedy na wypowiedziach, które możemy przypisać do konkretnej osoby, grupy osób lub np. instytucji, przede wszystkim zaś na analizie wybranych prac naukowych i popularnonaukowych. Zasadniczo na marginesie rozważań pozostawię wypowiedzi, które kwalifikuję jako publicystykę polityczną, a także pokaźną już dzisiaj memuarystykę i utwory literackie. Będą one dla mnie o tyle ważne, o ile za ich pomocą można zilustrować wpływ otoczenia na treść wypowiedzi aspirujących do miana naukowych lub przynajmniej popularnonaukowych, albo inaczej dostrzec mechanizmy, które sterują narracją. Do początku lat 70. XX wieku pojawiło się w Polsce stosunkowo niewiele publikacji naukowych na temat interesujących nas tu wydarzeń. Uwagę zwrócić należy na dość liczne książki o charakterze wspomnieniowym, jak beletryzowane Łuny w Bieszczadach 39 40 Więcej na ten temat: J. Syrnyk, Nadzór specjalny. Analiza historyczno­‑antropologiczna działań organów bezpieczeństwa w kwestii tzw. nacjonalizmu ukraińskiego na Podkarpaciu w latach 1947­‑1989, Wrocław­‑Warszawa 2015, Monografie – Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni prze‑ ciwko Narodowi Polskiemu, t. 111. M. Wachnicki, Wynajęci Rosjanie cyber­‑bombardują polski internet?, [online] http://swiat.newsweek.pl/wynajeci­‑rosjanie­‑cyber­‑bombarduja­‑polski­‑internet­‑newsweek­‑cyberatak,artykuly,281538,1. html, 26 V 2017. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 227 Jana Gerharda (Warszawa 1960), Był w Polsce czas Stanisława Wałacha (Kraków 1969), Czerwone noce Henryka Cybulskiego (Warszawa 1969) czy mniej znany Pamiętnik „Muchy” Mikołaja Kunickiego (Warszawa 1971). W większości w obiegu zamkniętym, w ramach prowadzonego rozpracowywania zagadnienia tzw. nacjonalizmu ukraińskiego przez służby specjalne (cywilne i wojskowe), powstawały sporadycznie prace o bardziej analitycznym charakterze. Chronologicznie pierwszymi pracami, które realnie otwierały nowy etap badań naukowych, stały się monografia Ryszarda Torzeckiego Kwestia ukraińska w polity‑ ce III  Rzeszy (1933­‑1945) (Warszawa 1972) oraz słynna Droga donikąd Antoniego B. Szcześniaka i Wiesława Z. Szoty z 1973 roku. Kolejny rozdział w piśmiennictwie historycznym zapoczątkowała wydana w 1985 roku książka Władyka świętojurski. Rzecz o arcybiskupie Andrzeju Szeptyckim (1865­‑1944), jedna z pierwszych opublikowanych (nie licząc nieco zapomnianego Pannacjonalizmu) prac Edwarda Prusa. Prus w wysokim stopniu oparł się w swych publikacjach na materiałach organów bezpieczeństwa (w tym sowieckich), nie poddając ich jednak krytyce źródłowej. Jego prace charakteryzowały się wyjątkową jednostronnością i jednoznacznością, a stosowany przez niego język nie stronił od zwrotów przepojonych negatywnym w stosunku do Ukraińców ładunkiem emocjonalnym. Jednocześnie Prus nigdy nie ukrywał, że na jego spojrzenie zasadniczy wpływ wywarły własne doświadczenia życiowe. W nowych realiach społeczno­‑politycznych, które nastąpiły po roku 1989, książki Prusa wielokrotnie wydawała i wznawiała wrocławska oficyna „Nortom”. Również we Wrocławiu zaczęło ukazywać się czasopismo „Na Rubieży” będące organem Stowarzyszenia Upamiętnienia Zbrodni Ofiar Ukraińskich Nacjonalistów (SUZOUN), w którym publikowano wspomnienia ocalałych z masakr, listy ofiar itp. Odwołań do problematyki wołyńskiej nie brakowało także w powstających publikatorach coraz liczniejszych towarzystw miłośników Kresów. Wreszcie w 1998 roku na rynku księgarskim pojawiła się monografia Grzegorza Motyki Tak było w Bieszczadach. Walki polsko­ ‑ukraińskie 1943­‑1948. Głośnym echem odbiły się również odbywające się na przełomie stuleci konferencje naukowe pod wspólnym tytułem Polska–Ukraina: trudne pytania. Mówiąc o współczesnych opisach relacji polsko­‑ukraińskich z okresu II wojny światowej, będę miał na myśli właśnie prace powstałe po roku 1998. Wbrew powielanym w wielu przekazach twierdzeniom (do czego przyjdzie mi jeszcze powrócić) liczba prac powstałych w ostatnich dwóch dekadach i autorów, którzy z różnych punktów widzenia zajmowali się interesującą nas tu problematyką, nakazywałaby stwierdzić, że jest to jeden z aktywniej rozwijanych kierunków badań. Dodatkowy impuls w badaniach nastąpił wraz z powstaniem w obecnym kształcie Instytutu Pamięci Narodowej. Bibliografia dotycząca bezpośrednio lub pośrednio konfliktu polsko­‑ukraińskiego powstała po 1998 roku liczy dzisiaj dziesiątki, jeśli nie setki tytułów, biorąc pod uwagę tylko istotniejsze pozycje w języku polskim o charakterze naukowym lub popularno­‑naukowym, edycje źródeł i wspomnienia. Na daleko niepełnej liście autorów rozmaitego charakteru opracowań należałoby umieścić m.in. Grzegorza Motykę, Mariusza Zajączkowskiego, Leona Popka, Tadeusza Isakowicza­‑Zaleskiego, Stanisławawa Jastrzębskiego, Stanisława Żurka, Czesława Partacza, Tomasza Berezę, 228 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 Andrzeja Leona Sowę, Tomasza Roga, Eugeniusza Misiłę, Romana Drozda, Bogumiła Grotta, Igora Hałagidę, Lucynę Kulińską, Władysława Filara, Ewę Siemaszko, Władysława Siemaszkę, Romualda Niedzielkę, Agnieszkę Michnę, Jana Pisulińskiego, Grzegorza Hryciuka, Szczepana Siekierkę, Romana Wysockiego, Artura Batę, Bohdana Huka i wielu innych. Warto wspomnieć tu również o autorach zagranicznych, których prace przetłumaczono na język polski, jak np. Timothy Snyder, Albina Noskowa, Franz Grelka, Andrij Portnow, Igor Iljuszyn, Grzegorz Rossoliński­‑Liebe i inni. Zainteresowanie licznych, jak widać, autorów problematyką relacji polsko­ ‑ukraińskich z okresu II wojny światowej można uznać za po części naturalną reakcję na brak możliwości prowadzenia nieskrępowanej debaty na wiele tematów w okresie Polski Ludowej. Z drugiej strony mamy do czynienia ze wspomnianym już elementem „nachodzenia”, „nadciągania” horyzontu historycznego. Wydaje się, jakoby odchodzące pokolenie świadków wydarzeń chciało uzyskać pewność, że na straży pamięci o istotnych dla niego sprawach pozostaną odpowiedni ludzie. Urodzajną glebę, na której toczy się dziś dyskusja o polsko­‑ukraińskich relacjach lat II wojny światowej, stanowi przy tym współistniejący w kulturze polskiej i ukraińskiej martyrologizm oraz jej/ich przedstawieniowość, a także skłonność do ustanawiania/odnajdywania niemal sakralnych znaków w otaczającej przestrzeni (rozumianej tu nie tylko w wymiarze fizycznym, ale również metaforycznym, m.in. przestrzeni pamięci), ewokująca choćby celebracją, rocznicowością itp. Listę przyczyn zainteresowania problematyką polsko­‑ukraińską niewątpliwie uzupełnia wspomniany wcześniej element toczącej się na naszych oczach i z naszym, nolens volens, udziałem, geopolitycznej gry. Tropy badawcze Uczestnicy i bezpośredni świadkowie wydarzeń wojennych, czyli, dokonując pewnego uogólnienia, osoby urodzone na długo przed 1939 rokiem, najczęściej dzielili się swoimi doświadczeniami w formie relacji wspomnieniowych. Ich fragmenty były publikowane m.in. w czasopiśmie „Na Rubieży” wydawanym od 1992 roku przez Stowarzyszenie Upamiętnienia Zbrodni Ofiar Ukraińskich Nacjonalistów z siedzibą we Wrocławiu. Stowarzyszenie zbierało również relacje dotyczące zbrodni ukraińskich na Wołyniu i w Galicji Wschodniej (w materiałach własnych częściej stosowaną nazwą była tu Małopolska Wschodnia). Na podstawie tych, dodajmy – bardzo licznych – relacji, częściowo zaś na kanwie przeprowadzonej kwerendy archiwalnej i informacji zawartych w publikacjach drukowanych stworzone zostały zestawienia osobowe ofiar ukraińskich nacjonalistów41. Spośród profesjonalnych naukowców, tzn. osób z potwierdzonym tytułem naukowym, zajmujących się kwestią tzw. konfliktu polsko­‑ukraińskiego i należących do pokolenia świadków/uczestników wydarzeń, poza wspomnianym wcześniej Edwardem Prusem, należałoby przypomnieć postać Władysława Filara, żołnierza 27 Wołyńskiej 41 Zob. np. Sz. Siekierka, H. Komański, K. Bulzacki, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraiń‑ skich na Polakach w województwie lwowskim 1939­‑1947, Wrocław 2006. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 229 Dywizji Piechoty Armii Krajowej, autora m.in. książki Wołyń 1939-1944. Ekstermina‑ cja, czy walki polsko­‑ukraińskie (Toruń 2003). W przeciwieństwie do wielu swoich rówieśników jego życiowe doświadczenie doprowadziło go do następującej konstatacji: Ja przegrałem, ja jestem przegrany. Ja sobie postawiłem za cel, w tym Związku [ŚZŻAK – przyp. J.S.], że ja muszę tym swoim wszystkim współziomkom, którzy są z Wołynia, którzy przeżyli dużą tragedię, że im muszę wytłumaczyć, że nie można bez końca, że tak powiem, ziać nienawiścią i wylewać żółć, że trzeba szukać porozumienia, zgody jakiejś, prawda, że trzeba również rozumieć w pewnych sprawach i stronę ukraińską, że trzeba również widzieć, że ze strony polskiej były pewne nieprawości, które w jakiś sposób, miały również wpływ na to, co się stało na Wołyniu, prawda. Chciałem im to wytłumaczyć i sprowadzić ich do tego, że trzeba się opierać na dokumentach, na badaniach historyków, a nie na tym, co każdy przeżył, albo co sobie ma jakie wyobrażenie. Ja tą sprawę przegrałem. Ja mimo olbrzymiego wysiłku jaki ja wkładałem, ja nie potrafiłem tych nieprzejednanych przekonać42. W związku z przyjętymi wcześniej założeniami (odnośnie do świadków zastępczych) do podstawowej grupy autorów współczesnych opisów tzw. konfliktu polsko­ ‑ukraińskiego z lat II wojny światowej zaliczyłbym osoby urodzone w latach między 1939 a 1970 rokiem. Mieszczą się w nich zatem m.in. Artur Bata oraz Bogumił Grott (obaj rocznik 1940), Ewa Siemaszko (ur. 1947), Stanisław Żurek (ur. 194843), Tadeusz M. Trajdos (ur. 1951), Czesław Partacz (ur. 1952), Lucyna Kulińska (ur. 1955), Tadeusz Isakowicz­‑Zaleski oraz Romuald Niedzielko (obaj rocznik 1956), Leon Popek (ur. 1958), Grzegorz Hryciuk (ur. 1965), Grzegorz Motyka (ur. 1967), Bogusław Paź (ur. 1968). Zaproponowana cezura ma rzecz jasna charakter woluntarystyczny, stanowi zatem raczej punkt wyjścia do dalszych badań. Jaki związek z wydarzeniem historycznym stanowiącym punkt odniesienia do naszych rozważań mają wyżej wspomniane osoby? Niektórzy z wymienionych w istocie w różny sposób odwołują się do pokrewieństwa z ludźmi, którzy bezpośrednio doświadczyli działań ukraińskich nacjonalistów, bądź też takich, którzy urodzili się na terenach dawnych województw wschodnich (np. T. Isakowicz­‑Zaleski, E. Siemaszko, ale także L. Popek44, A. Bata, Cz. Partacz45). W przypadku Lucyny Kulińskiej nie można doszukać się takiej relacji (o ile sobie przypominam, sama to stwierdzała w jednym z wywiadów, czego niestety nie jestem w stanie teraz zweryfikować), jednak w 2013 roku jej nazwisko widniało w składzie zarządu Stowarzyszenie Instytut Kresów Rzeczypospolitej (obok m.in.: Janusza Dobrosza, Franciszka Stefaniuka czy Jana Niewińskiego). Obecne władze SIKR stanowią z kolei m.in. Czesław Partacz, Jacek Wilczur, Andrzej Zapałowski i Józef Tarniowy. Istnieją ponadto personalne powiązania między SIKR 42 43 44 45 Władysław Filar, Archiwum Historii Mówionej, [online] http://www.audiohistoria.pl/web/index. php/swiadkowie/osoba/id/918, 19 VIII 2014. http://www.bn.org.pl, dostęp zweryfikowany: 26 V 2017. Genocide and Rescue in Wolyn. Recollections of the Ukrainian Nationalist Ethnic Cleansing Campaign Against the Poles During World War II, ed. T. Piotrowski, Jefferson–London 2008, s. 60. A. Szycht, Ekspert: mniejszości trzymają Polskę za gardło jak sycylijska mafia, [online] http://prawy. pl/11448­‑ekspert­‑mniejszosci­‑trzymaja­‑polske­‑za­‑gardlo­‑jak­‑sycylijska­‑mafia, dostęp zweryfikowany: 26 V 2017. 230 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 a organizacją Memoriae Fidelis, w której członkiem władz jest Ewa Siemaszko. Zapewne głębsza analiza wypisów z Krajowego Rejestru Sądowego dostarczyłaby w omawianym zakresie znacznie bogatszej wiedzy, jednak wykracza to poza obszar mojego zainteresowania. Wspominam o tym dlatego, by wskazać, że brak bezpośredniej relacji rodzinnej (albo brak wiedzy piszącego na ten temat) może być w jakimś sensie zastąpiony np. aktywnością w określonym środowisku. Biografie autorów stanowią ważny, acz jednocześnie nieprzesądzający argument na rzecz postpamięciowości danego opisu historycznego46. O wiele istotniejsze wydaje się tu odszukanie wskazanych wcześniej tropów w warstwie językowej. Przypomnę, że chodzi przede wszystkim o uogólniony hiperboliczny lub wygórowany styl, monotonny sensacjonalizm, który podważa osąd krytyczny, emocjonalność, poczucie zagrożenia itd. Można przyjąć, że tropy te nie będą występować w postaci wypreparowanej, ale raczej, w zależności od kontekstu (jak również od wrażliwości/nastawienia badającego, co stanowi słabą stronę analizy), będą łączyły w sobie wiele innych elementów. Zagadnieniem, którym z oczywistych względów należałoby się zająć w pierwszej kolejności, jest kluczowy termin używany przez większość z wymienionych powyżej autorów na określenie wydarzeń mających miejsce na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 40. XX wieku, a mianowicie „ludobójstwo”. Nie będę się jednak odnosił do istniejącej dyskusji na temat zasadności używania tego pojęcia47. Interesować mnie ono 46 47 Warto jednocześnie zauważyć, że podstawowa warstwa semantyczna powstających opracowań na temat tzw. konfliktu polsko­‑ukraińskiego, niezależnie od dzielących poszczególne ujęcia różnic, pozwala wyodrębnić pewne cechy uprawdopodabniające istnienie rodzaju mechanizmu myślowego: zdecydowana większość powstałych zarówno przed, jak i po 1998 roku prac została napisana w paradygmacie etnohistorycznym (chodzi o pojęcie stosowane przez Anthony’ego D. Smitha), czyli główną figurą retoryczną stosowaną w nich jest „naród”. Problem dominacji etnohistorycyzmu został przeze mnie podniesiony w kilku ostatnich pracach (m.in. J. Syrnyk, Nadzór specjalny…). Formuła przyjęta przez Instytut Pamięci Narodowej na określenie wydarzeń wołyńskich: antypol‑ ska czystka etniczna przeprowadzona przez nacjonalistów ukraińskich, kwalifikowana przez pion śled‑ czy IPN jako ludobójstwo. Zob. http://www.zbrodniawolynska.pl. Według Grzegorza Motyki w przypadku Wołynia można mówić równocześnie o ludobójstwie, czystkach etnicznych, jak i o walkach polsko­‑ukraińskich (G. Motyka, Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”. Konflikt polsko­‑ukraiński 1943­ ‑1947, Kraków 2011, s. 449­‑450). Z kolei według Lecha Nijakowskiego: „Ludobójstwo” stało się bar‑ dzo szczególnym pojęciem. Z jednej strony jest terminem prawnym i naukowym dynamicznie rozwijają‑ cych się genocide studies, które mają ambicję nie tylko wyjaśnić i zrozumieć proces ludobójczej mobilizacji, lecz także stworzyć sprawny system ostrzegania przed nadchodzącym ludobójstwem. Z drugiej strony stało się polityczną etykietą służącą stygmatyzacji politycznych wrogów, zgodnie z zasadą: „My przymuszeni okolicznościami, z bolącym sercem dokonujemy operacji militarnych, które skutkują niezamierzonymi cy‑ wilnymi ofiarami, nasi wrogowie zaś dopuszczają się barbarzyńskiej zbrodni ludobójstwa, zaplanowanej w najmniejszych szczegółach”. Historia dostarcza aż nadto wielu przykładów tej dyplomatycznej strate‑ gii dyskursywnej, obnażającej skrajną hipokryzję międzynarodowej polityki. L.M. Nijakowski, Rozkosz zemsty. Socjologia historyczna mobilizacji ludobójczej, Warszawa 2013, s. 12. We wspomnianej w zasadniczym tekście dyskusji nietrudno dostrzec elementy perswazyjne Kresowiacy nie chcą dr. Moty‑ ki w Radzie IPN, „Rzeczpospolita” 2011, 2 II. W ostatnim czasie próbuje się też lansować pojęcie „kłamstwo wołyńskie” (na wzór „kłamstwa oświęcimskiego”) wobec osób, którym zarzuca się podważanie faktu ludobójstwa wołyńskiego. Por. M. Kamieniecki, Kresowianie proszą o naprawienie błędu, [on­line] http://www.naszdziennik.pl/polska­‑kraj/142983,kresowianie­‑prosza­‑o­‑naprawienie­‑bledu. html [dostęp zweryfikowany 26 VI 2017]. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 231 będzie wyłącznie w kontekście tematu podjętego w artykule. W tym celu terminu ludobójstwo nie będę używał w rozumieniu formuły prawnej (np. Rafała Lemkina), lecz będzie nim dla mnie każdy akt zabicia człowieka albo ściślej – sekwencja takich aktów, połączona motywem, sprawstwem i okolicznościami. Termin ludobójstwo z pewnością jest nasycony emocjami i wywołuje poczucie zagrożenia. Jednocześnie, w kontekście aktualnego stanu wiedzy na temat wydarzeń na Wołyniu z początku lat 40. XX wieku, nie można go uznać za przesadzony czy nacechowany sensacjonalizmem. Należy pamiętać, że niezależnie od intencji towarzyszących powstającym opisom historycznym, mówimy tu o fakcie masowego pozbawiania życia ludzi. Każda pojedyncza śmierć, tym bardziej nagła, zadana w przerażających okolicznościach, z zadaniem cierpienia, musi wzbudzać emocje. W jakimś sensie to one przecież potwierdzają nasze człowieczeństwo. Śmierć, ostateczne doświadczenie człowieka i punkt wyjścia do rozważań egzystencjalnych, nieuchronnie wzbudza w nas również strach. Z powyższej krótkiej analizy wynikać może wszelako jeszcze jeden wniosek, przydatny dla dalszych rozważań. Niektóry tropy językowe zapożyczone od LaCapry można bowiem uznać za bardziej, a pozostałe za mniej miarodajne dla określenia postpamięciowego statusu narracji historycznych. Wykluczywszy, przynajmniej na tym etapie badań, emocjonalność i poczucie zagrożenia, pozostanie nam skoncentrować uwagę na uogólnionym hiperbolicznie lub wygórowanym stylu oraz monotonnym sensacjonalizmie. Dla sporządzenia matrycy prowadzonego dyskursu element ten można zestawić z funkcjami tropów, szczególnie zaś z funkcją teleologiczną oraz zemstą symboliczną. W szerszym kontekście kulturowym, poza najbardziej oczywistymi elementami określającymi dane społeczności, warto byłoby uwypuklić genetyczne w warunkach polskich zakotwiczenie historiografii odwołującej się do oral history, w rodzaju buntu przeciwko oficjalnej historiografii. Spróbujmy odnieść przedstawione założenia do kilku cytatów z prac na temat tzw. konfliktu polsko­‑ukraińskiego, pamiętając przy tym, że powstały w ten sposób katalog nie będzie w żadnym razie pretendował do miana wyczerpującego, a wnioski na jego podstawie – do rangi ostatecznych (względnie ostatecznych) czy rozstrzygających. Zacznę od opracowania Siostry zakonne – ofiary zbrodni nacjonalistów ukraiń‑ skich na terenie metropolii lwowskiej obrządku łacińskiego w latach 1939–1947, którego autorka, Agnieszka Michna, już na wstępie swoich rozważań stwierdza m.in.: Temat ludobójstwa obywateli polskich z rąk nacjonalistów ukraińskich w ostatnim sześćdziesię‑ ciu latach był swoistym tabu, a i wśród wielu dzisiejszych historyków – zarówno polskich, jak i ukraińskich – dominuje negowanie faktów historycznych, manipulowanie nimi i umieszczanie w niewłaściwym kontekście. W imię dobrosąsiedzkich stosunków i pokojowego współistnienia narodów większy nacisk kładzie się na znaczenie dokumentów pisanych, a mniejszą wagę przywiązuje się do relacji bezpośrednich świadków tych zbrodni, którzy jeszcze żyją i pamiętają trudne chwile z życia własnego i swych rodzin48 [wszystkie pogrubienia tutaj i dalej – J.S.]. 48 A. Michna, Siostry zakonne – ofiary zbrodni nacjonalistów ukraińskich na terenie metropolii lwowskiej obrządku łacińskiego w latach 1939­‑1947, Warszawa 2010, s. 10, Monografie – Instytut Pamięci Naro‑ dowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, t. 61. 232 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 W zacytowanym fragmencie można odnaleźć pewne tropy, dające się zakwalifikować do narracji postpamięciowej. Sformułowanie dominuje negowanie faktów hi‑ storycznych, manipulowanie nimi i umieszczanie w niewłaściwym kontekście zawiera wyraźnie przejaskrawioną opinię na temat stanu historiografii polskiej. Zabieg ten można odczytać w relacji z własną pracą autorki, która na takim tle prezentować się będzie jako przełamująca „swoiste tabu”. Na potwierdzenie swoich tez autorka nie odwołuje się jednak do żadnych przykładów. Jesteśmy również skazani na domysły, czym są dla Michny fakty historyczne, a szczególnie „właściwy kontekst”, w których powinny być one osadzane. Dalej autorka zdaje się łączyć przywołane „manipulacje” i „negacje” z odwołującym się do formuły „dobrosąsiedzkich stosunków i pokojowego współistnienia narodów” rzekomo większym akcentowaniem źródeł pisanych niż relacji świadków. Tu również brakuje przykładów, w związku z czym skazani jesteśmy na domysły i interpretacje. Praca Michny warta jest uwagi także ze względu na wprowadzający do niej tekst wytrawnego polskiego mediewisty, Tadeusza M. Trajdosa. Czytamy w nim m.in.: Ni‑ niejsza książka spełnia bardzo potrzebną, a nade wszystko aktualną rolę dokumentacyjną i dowodową49. I dalej: […] aż do tej pory w myśl błędnej, krótkowzrocznej polityki sterowanej przez obce interesy mamy w Polsce do czynienia z próbami pomniejszania tego ludobójstwa, a nawet zaprzeczania mu wbrew kolekcji niezbitych świadectw. Zdarzały się też przypadki ohydnego wykpiwania ofiar i „tłumaczenia” tzw. racjami polityczny‑ mi ich straszliwych męczarni. Tego rodzaju podła taktyka prowadzi nie do upragnione‑ go pojednania między narodami, lecz do rozzuchwalenia pogrobowców i naśladowców zbrodniarzy, już teraz dobrze widocznego50. W przytoczonych słowach znaleźć możemy wątki odnoszące treść książki do sytuacji bieżącej. Polska polityka ma być wedle autora „sterowana przez obce interesy”, co przywodzić musi skojarzenia z pojęciem spiskowej teorii dziejów. Dodatkowo, podobnie jak w przypadku książki Michny, próżno szukać odwołań do konkretnych przykładów (tu jednak częściowo da się to wytłumaczyć funkcją wprowadzenia/przedmowy). Zacytowany wcześniej, stosunkowo przecież krótki fragment tekstu nasycony jest znaczną liczbą pojęć o bardzo negatywnym wydźwięku („ohydne wykpiwanie”, „podła taktyka”, „rozzuchwalenie pogrobowców i naśladowców zbrodniarzy”). Wydaje się, że możemy w nim odnaleźć tropy, które świadczyłyby o jego postpamięciowym charakterze, pod warunkiem rzecz jasna, że w tym przypadku mielibyśmy na uwadze rodzaj postpamięciowości społecznej. Odwołajmy się do kolejnego przykładu. Przed kilku laty ukazała się praca Lucyny Kulińskiej Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukra‑ ińskich w Polsce w latach 1922­‑1939 (Kraków 2009). Jej treść odnosi się do wydarzeń poprzedzających okres II wojny światowej, ale jednocześnie ściśle się z tymi ostatnimi łączy. W zamierzeniu autorki jej książka miała się stać przedstawieniem genezy krwawych wydarzeń na obszarze dawnych województw wschodnich. 49 50 T.M. Trajdos, Przedmowa, [w:] A. Michna, Siostry zakonne…, s. 7. Tamże, s. 8­‑9. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 233 Najogólniej przywoływaną książkę Kulińskiej można byłoby potraktować jako swego rodzaju manifest manichejskiej wizji historii51. Ipso facto zatem, pod warunkiem że z tą tezą byśmy się zgodzili, styl, w jakim została napisana, można byłoby uznać za rodzaj uogólnionej hiperbolizacji. Oczywiście można też powiedzieć, że po prostu wpisuje się ona w jeden z istniejących konceptów kulturowych dotyczących istoty otaczającej nas rzeczywistości (innym jest choćby myślenie w kategoriach holistycznych). Spekulacje te pozostawmy na boku, odwołując się jedynie do kilka fraz zaczerpniętych z książki Kulińskiej, w których odnaleźć można interesujące nas tropy. Pisze ona m.in.: Dzisiaj sam fakt obrony samodzielności i spoistości terytorium II Rzeczpospolitej stanowi, szczególnie dla piszących w Polsce autorów ukraińskich, wystarczający argument na rzecz „krzywdy”, jakiej dopuściła się Polska wobec mniejszości52. Nie wiedząc, kogo ma autorka na myśli, jakie prace, w których padły tego rodzaju stwierdzenia, otrzymujemy w efekcie dość ogólnikowy komunikat. Podobnie wydaje się, że w uogólnionym hiperbolicznie stylu padły stwierdzenia lokujące się faktycznie w obrębie historical fiction. Chodzi m.in. o niesprawdzalną tezę, że gdyby Niemcy nie odwołali rozkazu wybuchu powstania antypolskiego, a następnie gdyby Rosjanie nie powstrzymali Ukraińców przed mordami, to masowe rzezie polskiej ludności cywilnej Kresów wydarzyłyby się już jesienią 1939 roku53. Dość często w pracy Kulińskiej odnaleźć można tony moralizatorskie i aksjologiczne, mogące stanowić w kontekście naszych rozważań rodzaj wygórowanego stylu. Na przykład: Nomenklatury międzywojennej obowiązującej od roku 1922 do chwili odebra‑ nia Polsce jej ziem w roku 1944 – Małopolska Wschodnia – nie powinien ignorować żaden polski badacz szanujący prawa i historię swojego narodu54 lub: Chrześcijańskie wybacza‑ nie winy, zaniechanie osądzania i skazania nacjonalistów ukraińskich, sprawców mor‑ dów na Polakach, miało swoje konsekwencje. Być może w znacznym stopniu przyczyniło się [sic!] do aktu ludobójstwa, jakiego dopuścili się ukraińscy nacjonaliści w czasie II wojny światowej55. W części prac, które można uznać za współczesne narracje na temat tzw. konfliktu polsko­‑ukraińskiego, pojawiają się odwołania do Holokaustu i pojęć z nim związanych. Już samo to stanowi ważki trop wskazujący na postpamięciowy ich charakter. Postpamięć, odnosząca się pierwotnie do Holokaustu, implementowana na inne obszary, przeniosła tam również wiele narzędzi odnoszących się pierwotnie tylko do Holokaustu, co niezwykle ciekawe, z samym pojęciem „Holokaust” włącznie. Takim pośrednim odwołaniem do figury Holokaustu zdaje się być choćby np. wydana przez IPN Kresowa Księga Sprawiedliwych 1939­‑194556 pod redakcją Romual51 52 53 54 55 56 Szerzej zob. J. Syrnyk, Lucyna Kulińska, Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych or‑ ganizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922­‑1939, Kraków 2009, 743 ss., „Litopys. Studia i Materiały Ukraińskiego Towarzystwa Historycznego w Polsce” 2012, nr 1, s. 119­‑128. L. Kulińska, Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922­‑1939, Kraków 2009, s. 143­‑144, podobnie na s. 351. Tamże, s. 141. Tamże, s. 16. Tamże, s. 180, przypis 57. Kresowa Księga Sprawiedliwych 1939­‑1945. O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminacji 234 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 da Niedzielki, nawiązująca do głęboko zakorzenionego w żydowskiej tradycji pojęcia „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. W publicystyce okołohistorycznej pojawiają się również sformułowania typu „kłamstwo wołyńskie”, mające bezpośrednie konotacje z formułą prawną „kłamstwa oświęcimskiego” (do tej ostatniej odwoływał się również w kontekście wołyńskim m.in. Czesław Partacz57). Warto przypomnieć, że trop Holokaustu pojawił się w literaturze przedmiotu już w latach 90. XX wieku. Stanisław Jastrzębski pisał o „Holokauście Polaków” dokonanym przez ukraińskich nacjonalistów58, podobny wątek podnosił też Edward Prus, którego jedna z prac nosiła tytuł Holokaust po banderowsku. Częstym motywem występującym w tekstach na temat tzw. konfliktu polsko­ ‑ukraińskiego czasów wojny jest niezwykle istotna z punktu widzenia przedstawianej analizy i końcowych wniosków kwestia braku społecznej wiedzy na temat tych wydarzeń. Jeszcze w 2009 roku niewątpliwa znawczyni problematyki wołyńskiej, Ewa Siemaszko, twierdziła na przykład, że wiedza społeczna o trzecim ludobójstwie Polaków (ukraińskim) jest nikła bądź błędna59. W tym samym czasie jeszcze dobitniej stawiał tę sprawę Tadeusz Isakowicz­‑Zaleski: Nie ma w historii Polski bardziej zafałszowanej i przemilczanej sprawy jak ludobójstwo ludności polskiej, dokonane na Wołyniu i Kre‑ sach Południowo­‑Wschodnich przez faszystów z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Armii Powstańczej60. W innym fragmencie cytowanej pracy Isakowicza­ ‑Zaleskiego możemy z kolei przeczytać: Ludobójstwo dokonywane przez nacjonalistów ukraińskich było połączone z tak skrajnym okrucieństwem, że nie da się go porównać do innych dramatów II wojny światowej 61. W obu przytoczonych zdaniach Isakowicza­‑Zaleskiego zawarte zostały tezy, które można zestawić z LaCaprowską formułą uogólnionego hiperbolicznie lub wygórowanego stylu. Po pierwsze dlatego, że spraw przemilczanych, zmanipulowanych w historiografiach narodowych (w tym historiografii polskiej) jest cały bezmiar62 57 58 59 60 61 62 przez OUN i UPA, oprac. R. Niedzielko, Warszawa 2007, Studia i Materiały – Instytut Pamięci Na‑ rodowej, t. 12. Program TV z cyklu Świadkowie nieznanych historii, odc. Bandera na kresach, [online] https://www. youtube.com/results?search_query=bandera+na+kresach dostęp 26 VI 2017. Niedawno Czesław Partacz użył w wywiadzie dla portalu prawy.pl kilka znacznie dosadniejszych sformułowań. W jego opinii np. działający w Polsce Związek Ukraińców jest zbanderyzowany i dla niego bohaterami jest lu‑ dobójcza UPA. Na Mazurach – twierdzi naukowiec – powstała normalna mafia ukraińska, stanowiska leśniczych, nadleśniczych, gajowych, urzędy pocztowe szkoły, gminy. A. Szycht, Ekspert… S. Jastrzębski, Ludobójstwo nacjonalistów ukraińskich na Polakach na Lubelszczyźnie w latach 1939­ ‑1947, Wrocław 2007. E. Siemaszko, Ludobójstwo Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2009, nr 1­‑2, s. 54. T. Isakowicz­‑Zaleski, Przemilczane ludobójstwo na Kresach, Kraków 2008, s. 13. Tamże, s. 47. Sama zresztą istota historiografii narodowych (czy raczej etnohistorii) bazuje na zgoła zideologizowanej formule narodowej (czy wręcz nacjonalistycznej). Posługujący się np. pojęciem „prawdy historycznej” etnohistorycy instrumentalizują je pod kątem użyteczności dla władzy. Etnohistoria sobie zawiera element przemocy, gdyż z reguły dąży do monopolu na wiedzę. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 235 (np. praktycznie nie istnieje, poza wąskim gronem specjalistów, kwestia ponad 100 tys. ofiar tzw. akcji polskiej NKWD w latach 30. XX wieku na terenie ZSRS63). Z kolei w drugim przypadku czytelnik nolens volens prowokowany jest do podświadomego porównywania znanych mu z historii (także naszej europejskiej cywilizacji) form okrucieństw zadawanych przez ludzi innym ludziom. Kilka wniosków na zakończenie Najbardziej ogólny wniosek, który można wysnuć na podstawie przedstawionej analizy i przykładów, jest taki, że historiografia dziejów najnowszych albo co najmniej znaczna jej część nosi cechy charakterystyczne dla postpamięci. Obserwacji tej świadomie nadaję walor ogólny. Sądzę, że w podobny do przedstawionego w niniejszym artykule sposób można byłoby przeanalizować także choćby kwestię np. historiografii dotyczącej „Solidarności” i wiele innych zagadnień. Przesłanką do wytypowania autorów analizowanych prac stała się dla mnie przynależność do określonego pokolenia, dorastającego i uformowanego w okresie Polski Ludowej. Osoby urodzone po lub osoby niemogące odwołać się do świadomego doświadczenia określonego wydarzenia historycznego, pozostające jednak w emocjonalnej relacji z tym wydarzeniem, zapośredniczonej przez naocznego świadka, tworząc współczesne opisy tychże wydarzeń, nolens volens stają się w pełni lub w jakimś zakresie – świadkami zastępczymi. Do analizy wytypowanych tekstów posłużyłem się tropami zapożyczonymi z tekstów autorów zajmujących się badaniami w obrębie genocide studies i antropologii pamięci. Postpamięciowość nie została przeze mnie poddana wartościowaniu pod względem społecznym czy aksjologicznym, do czego nie czuję się uprawniony. Postpamięciowości nie nazywam też czynnikiem dyskredytującym opisy historyczne. Można co najwyżej zauważyć dualizm zdań na temat tego, co i w jaki sposób powinniśmy mówić o różnego rodzaju katastrofach historycznych (a do takich należy przede wszystkim wojna i towarzyszące jej masowe zabijanie ludzi). Frank Ankersmit twierdzi np., że Nowoczesne spo‑ łeczeństwo, jakie zrodziło się wraz z rewolucją francuską, łączy naturalne pokrewieństwo ze zbrodniami popełnianymi bez serca, bez celu, bez środka, bez autora. […] Melancholijne, neurotyczne wspomnienie o Holokauście może i musi nam pomóc przeszkodzić w zaistnie‑ niu podobnych, przerażających możliwości nowoczesnego świata64. Nieco inaczej na tym tle brzmią słowa Keitha Lowe’a: To nie wspominanie grzechów przeszłości prowokuje niena‑ wiść, lecz sposób, w jaki je przywołujemy. Okres powojenny jest zazwyczaj pomijany, błędnie opisywany i źle wykorzystywany przez wszystkich. I dalej: Ci, którzy chcą zaprząc nienawiść i żal do własnych celów, próbują zachwiać równowagę historii. Wyjmują wydarzenia z kon‑ tekstu; próbują obwiniać jedną stronę i starają się nas przekonać, że zdarzenia historyczne są problemami dnia dzisiejszego. Jeśli mamy położyć kres temu cyklowi nienawiści i przemo‑ 63 64 M. Iwanow, Pierwszy naród ukarany. Polacy w Związku Radzieckim, 1921­‑1939, Warszawa 1991. F. Ankersmit, Pamiętając Holocaust…, s. 184. 236 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 cy, musimy postępować dokładnie odwrotnie. Trzeba pokazywać, że konkurencyjne poglądy mogą współistnieć. Trzeba pokazywać, w jaki sposób dawne okrucieństwa wpisują się w hi‑ storyczny kontekst oraz, że wina nie dotyczy tylko jednej grupy, lecz wielu65. Uświadomienie czynnika postpamięciowego jest jednak potrzebne do przeprowadzenia wnikliwszej krytyki źródłowej66, postawienia pytania o znajdujące się w relacji z postpamięcią mitotwórstwo67, a dalej o źródła tego zjawiska68. Wydaje się, że zostały one wstępnie zdiagnozowane w obszarze psychologii, częściowo również w obszarze samego języka. Najczulszym punktem analizy pozostaje jednak czynnik władzy. Wielu rzeczy się domyślamy (ich przesłanką bywa choćby agresywny styl wypowiedzi), na niewiele z nich jesteśmy w stanie przedstawić dowody. Tak czy inaczej historiografia wspierająca się na postpamięci bywa wykorzystywana jako istotny instrument polityczny w ramach tzw. polityki historycznej. Istotną rolę w tworzeniu wizji przeszłości odgrywają aktywne jednostki, niekoniecznie będące zawodowymi historykami. Z różnych powodów naszą wizję tzw. konfliktu polsko­‑ukraińskiego ukształtowali przez ostatnie lata zarówno profesorowie historii, ale też politolodzy czy bezpośredni uczestnicy zdarzeń lub ich potomkowie. Zwrócenie uwagi na tę kwestię jest niezwykle ważne dla próby oceny dorobku historiografii pod względem naukowym. Można tu również dostrzec egzemplifikację dla zdiagnozowanej przez Jana Assmanna sytuacji, którą Kaja Kaźmierska przedstawiła jako prawidłowość: […] po czterdziestu latach od wydarzenia, kiedy jego świadkowie przeorientują, z racji wieku, swoje życie z przyszłości na przeszłość, wzrasta pragnienie utrwalenia i przekazania jej innym […]. Pamięć biograficzna staje się zatem podstawą dla wspólnego międzypoko‑ leniowego pola dyskursu, w którym niekiedy mogą się zatracić granice między tym, co było w istocie naszym doświadczeniem, a tym, o czym nam opowiedziano69. Nie mniej istotne staje się też zwrócenie uwagi na ciemniejszą stronę kontekstu społecznego, w którym powstawały i powstają intersujące nas tu opisy historyczne. Według 65 66 67 68 69 K. Lowe, Dziki kontynent…, s. 464­‑465. […] Karol Modzelewski, wprowadza […] genealogicznie uzasadniony podział historiografii, na: „osądza‑ jącą”, która często zmienia się w moralizującą „politykę historyczną”, oraz „pozytywistyczną”, która w skraj‑ nych wypadkach „liczy na wykrycie praw historii (np. marksizm)”. W obu przypadkach przeciwstawia [im] […] historię antropologiczną: „Nie obiecuje [ona] wiedzy o prawach dziejowych, ale pomaga dostrze‑ gać niejednorodność kulturową świata i obecne we współczesnych realiach ślady przeszłości, niekiedy bar‑ dzo odległej i zadziwiająco długotrwałej”. R. Traba, Przeszłość w teraźniejszości. Polskie spory o historię na początku XXI wieku, Poznań 2009, s. 37. W tym zakresie nie podzielam poglądu Donalda R. Kelleya, jakoby: Mit i historia, zrodzone z pamięci – jako owoc związku między Zeusem i jedną tytanid – zostały od siebie odcięte wraz z nadejściem pierw‑ szych promieni świadomości krytycznej […]. Zob. D.R. Kelley, Oblicza historii…, s. 30­‑31. Rację ma natomiast moim zdaniem Keith Lowe, który mówi: Kolejny problem z narodowymi mitami polega na tym, że nieuchronnie stają się tak splątane z półprawdami, a nawet jawnymi kłamstwami, że często nie da się rozdzielić. Tym, co jest ważne dla ludzi, którzy czują się skrzywdzeni, nie jest sama treść tych opowieści, lecz ich emocjonalny wydźwięk. K. Lowe, Dziki kontynent…, s. 460­‑461. Prawdziwie zaangażowany badacz jest zatem jednocześnie burzycielem potocznie przyjmowanych sądów, codziennych mitologii, założeń ideologicznych czy przesądów (które nie omijają także nauki samej) i twór‑ ca autonomicznych sądów, które poddaje weryfikacji. W. Burszta, Kotwice pewności…, s. 107. K. Kaźmierska, Współczesna pamięć…, s. 46­‑47. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 237 Keitha Lowe’a do dzisiaj poszczególni ludzie, społeczności, a nawet całe narody pielęgnu‑ ją gorycz zrodzoną z odwetu70. Do podobnego skądinąd wniosku doszedł również niemiecki historyk Frank M. Grelka, według którego część uczestników sporu historiograficznego o polsko­‑ukraińskiej przeszłości uprawia „historyczny samosąd”, naświetlając te wydarzenia jednocześnie z pozycji ofiary i prokuratora71. Oczywiście w procesie doskonalenia warsztatu naukowego, o ile zwracana jest uwaga na ten konkretny jego aspekt, świadomość umiejscowionego w habitusie mechanizmu może i nierzadko wpływa na jakąś formę jego okiełznania (bo przecież nie sposób się z wyzwolić z kontekstu badań), ewokując postulowaną wiele lat temu przez Jerzego Topolskiego rzetelnością badań (w miejsce niemożliwej do realizacji obiektywności). Gorzej jednak, gdy zamiast możliwej autokrytyki autora/źródła pojawia się wygodne odwołanie do dającej różnorodne rodzaje satysfakcji, ale w rzeczy samej dość miałkiej etnohistorii. Również na ten aspekt sprawy starałem się zwrócić uwagę w prezentowanym tekście. Przedstawione wstępne diagnozy mogą być punktem wyjścia do prowadzenia dalszych badań. Na podstawie zaprezentowanych przykładów można dojść do wniosku, że mogłyby one dotyczyć np. związku postpamięci, dyskursywności i erystyki. Te same podstawy pozwoliłyby na dostrzeżenie tropów apoteozy i manifestacji jako elementu uzupełniającego zdefiniowane już symptomy postpamięciowej narracji. Jej funkcjonalizm72 wyraża się również niezwykle mocno w tworzeniu podstaw dla dokonywania symbolicznego rozrachunku z przeszłością, a nawet bardziej – aktu zemsty symbolicznej. Nieodzownym elementem, pod nieobecność sprawcy, staje się tu – istniejąca zazwyczaj w niedopowiedzeniu – figura „kozła ofiarnego”, którego rolę przypisuje się bardzo często potomkom przesiedleńców z akcji „Wisła” (vide: oskarżenia kierowane pod adresem Związku Ukraińców w Polsce). Jednocześnie, jak zauważył Keith Lowe: Ukraińcy, co naturalne, nie są skłonni uznać roli OUN i UPA w zapoczątkowaniu cyklu przemocy73, a usiłują pomniejszyć liczbę ofiar po stronie polskiej, zniekształcając niekiedy dane. Część Polaków zaś dzierży statystyki niczym broń w historiograficznej powtórce samej wojny74. 70 71 72 73 74 K. Lowe, Dziki kontynent…, s. 112. F.M. Grelka, „Antypolska akcja” OUN­‑UPA na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, „Pamięć i Sprawiedliwość” 2004, nr 2, s. 280. Przeszłość funkcjonująca w wiedzy potocznej spełnia warunek funkcjonalności, jest przydatna w prak‑ tyce, odgrywa ważną rolę w teraźniejszym życiu jednostek i całej zbiorowości […]. Zdaniem Michaela Oakeshotta, osoby aktywne w teraźniejszości, szukające w przeszłości tego, co potrzebne do działania, na przykład argumentów w dyspucie politycznej, wzorów rozwiązań organizacyjnych, mądrości życiowej czy genealogii przydającej blasku określonej instytucji lub grupie społecznej, traktują minioną rzeczywistość w sposób szczególny. Czerpią one wiedzę o minionej rzeczywistości z rozmaitej jakości źródeł […] a następ‑ nie wybierają to, co dla nich wygodne. W taki sposób praktyka kreuje fałszywy autorytet, obraz przeszłości budowany z wątpliwej jakości składników dobranych z punktu widzenia teraźniejszych potrzeb, wyobra‑ żeń, interesów i wartości. P.T. Kwiatkowski, Kategoria przeszłości w potocznej pamięci zbiorowej, s. 91. Według Roya F. Baumeistera i Stephena Hastingsa jednym z siedmiu sposobów zniekształcania prze‑ szłości w celu budowania pozytywnego wizerunku grupy i poprawiania samopoczucia jej członków jest pomijanie, czyli przemilczanie niektórych faktów nieprzyjemnych dla członków zbiorowości. P.T. Kwiatkowski, Społeczne tworzenie zbiorowej niepamięci, s. 93. K. Lowe, Dziki kontynent…, s. 282. 238 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 Intensywność prowadzonego monologu/dialogu wynikać może z wiedzy na temat specyfiki pamięci. Stawka jest bardzo wysoka. Jej dalekosiężnym celem/punktem odniesienia jest pamięć kulturowa lub inaczej pamięć fundacyjna, której zadaniem jest kształtowanie i podtrzymywanie tożsamości zbiorowej przez budowanie wyraźnego prze‑ kazu, „kim jesteśmy, skąd przychodzimy i być może dokąd zmierzamy” 75. Bardzo wiele podmiotów jest zainteresowanych tym, jaki kształt owa pamięć przybierze. Bibliografia Ankersmit F., Pamiętając Holocaust. Żałoba i melancholia, [w:] Pamięć, etyka i historia. Anglo­ ‑amerykańska teoria historiografii lat dziewięćdziesiątych (Antologia przekładów), red. E. Domańska, Poznań 2006. Bloch M., Pochwała historii, czyli o zawodzie historyka, przeł. W. Jedlicka, przejrzał i przedm. opatrzył W. Kula, Kęty 2009, Biblioteka Historyczna – Marek Derewiecki, 5. Burszta W., Kotwice pewności. Wojny kulturowe z popnacjonalizmem w tle, Warszawa 2013. Domańska E., Wprowadzenie. Pamięć, etyka i historia, [w:] Pamięć, etyka i historia. Anglo­ ‑amerykańska teoria historiografii lat dziewięćdziesiątych (Antologia przekładów), red. E. Domańska, Poznań 2006. Elkins C., Rozliczenie z imperium. Przemilczana historia brytyjskich obozów w Kenii, przeł. K. Kopcińska, Warszawa 2013, Sfery. Genocide and Rescue in Wolyn. Recollections of the Ukrainian Nationalist Ethnic Cleansing Cam‑ paign Against the Poles During World War II, red. T. Piotrowski, Jefferson–London 2008. Grelka F.M., „Antypolska akcja” OUN­‑UPA na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, „Pamięć i Sprawiedliwość” 2004, nr 2. Hałas E., Przedmowa, [w:] Kultura jako pamięć. Posttradycjonalne znaczenie przeszłości, red. E. Hałas, Kraków 2012. Hirsch M., Pokolenie postpamięci, przeł. M. Borowski, M. Sugiera, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2011, nr 105. Isakowicz­‑Zaleski T., Przemilczane ludobójstwo na Kresach, Kraków 2008. Iwanow M., Pierwszy naród ukarany. Polacy w Związku Radzieckim, 1921–1939, Warszawa 1991. Jastrzębski S., Ludobójstwo nacjonalistów ukraińskich na Polakach na Lubelszczyźnie w latach 1939­‑1947, Wrocław 2007. Kamieniecki M., Kresowianie proszą o naprawienie błędu, [online] http://www.naszdziennik. pl/polska­‑kraj/142983,kresowianie­‑prosza­‑o­‑naprawienie­‑bledu.html. Kaźmierska K., Współczesna pamięć komunikacyjna i kulturowa. Refleksja inspirowana koncep‑ cją Jana Assmanna, [w:] Kultura jako pamięć. Posttradycjonalne znaczenie przeszłości, red. E. Hałas, Kraków 2012. Kelley D.R., Oblicza historii. Badanie przeszłości od Herodota do Herdera, przeł. M. Tomaszewski, Warszawa 2010, Klio – Wydawnictwo Naukowe PWN. 75 K. Kaźmierska, Współczesna pamięć…, s. 47. Politeja 2(47)/2017 Postpamięć i świadkowie zastępczy… 239 Konopczyński W., Polska w dobie wojny siedmioletniej, cz. 2, Kraków–Warszawa 1911, Mono‑ grafie w Zakresie Dziejów Nowożytnych, t. 16. Kresowa Księga Sprawiedliwych 1939­‑1945. O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych ekster‑ minacji przez OUN i UPA, oprac. R. Niedzielko, Warszawa 2007, Studia i Materiały – In‑ stytut Pamięci Narodowej, t. 12. Kresowiacy nie chcą dr. Motyki w Radzie IPN, „Rzeczpospolita” 2011, 2 II. Kulińska L., Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922­‑1939, Kraków 2009. Kurkowska­‑Budzan M., Informator, świadek historii, narrator – kilka wątków epistemologicznych i etycznych oral history, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej” 2011. Kwiatkowski P.T., Kategoria przeszłości w potocznej pamięci zbiorowej, [w:] Kultura jako pamięć. Posttradycjonalne znaczenie przeszłości, red. E. Hałas, Kraków 2012. Kwiatkowski P.T., Społeczne tworzenie zbiorowej niepamięci, [w:] Etniczność, pamięć, asymilacja. Wokół problemów zachowania tożsamości mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce, red. L.M. Nijakowski, Warszawa 2009. LaCapra D., Psychoanaliza, pamięć i zwrot etyczny, [w:] Pamięć, etyka i historia. Anglo­ ‑amerykańska teoria historiografii lat dziewięćdziesiątych (Antologia przekładów), red. E. Domańska, Poznań 2006. Le Goff J., Historia i pamięć, przeł. A. Gronowska, J. Stryjczyk, wstęp P. Rodak, Warszawa 2007, Communicare. Lowe K., Dziki kontynent. Europa po II wojnie światowej, przeł. M.P. Jabłoński, Poznań 2014, Historia – Rebis. Michna A., Siostry zakonne – ofiary zbrodni nacjonalistów ukraińskich na terenie metropolii lwowskiej obrządku łacińskiego w latach 1939­‑1947, Warszawa 2010, Monografie – Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, t. 61. Motyka G., Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”. Konflikt polsko­‑ukraiński 1943­‑1947, Kraków 2011. Nijakowski L.M., Rozkosz zemsty. Socjologia historyczna mobilizacji ludobójczej, Warszawa 2013. Nowak J., Społeczne reguły pamiętania. Antropologia pamięci zbiorowej, Kraków 2011. Ratkowska­‑Widlarz L., Narracje (relacje świadków) w warsztacie antropologa kultury. Pamięć i antropologia, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej” 2011. Siekierka Sz., Komański H., Bulzacki K., Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939­‑1947, Wrocław 2006. Siemaszko E., Ludobójstwo Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2009, nr 1­‑2. Siwicki M., Dzieje konfliktów polsko­‑ukraińskich, t. 1­‑3, Warszawa 1994. Syrnyk J., Lucyna Kulińska, Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organiza‑ cji ukraińskich w Polsce w latach 1922­‑1939, Kraków 2009, 743 ss., „Litopys. Studia i Materiały Ukraińskiego Towarzystwa Historycznego w Polsce” 2012, nr 1. Syrnyk J., Nadzór specjalny. Analiza historyczno­‑antropologiczna działań organów bezpieczeń‑ stwa w kwestii tzw. nacjonalizmu ukraińskiego na Podkarpaciu w latach 1947­‑1989, Wrocław–Warszawa 2015, Monografie – Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, t. 111. 240 Jarosław Syrnyk Politeja 2(47)/2017 Traba R., Przeszłość w teraźniejszości. Polskie spory o historię na początku XXI wieku, Poznań 2009. Trajdos T.M., Przedmowa, [w:] A. Michna, Siostry zakonne – ofiary zbrodni nacjonalistów ukra‑ ińskich na terenie metropolii lwowskiej obrządku łacińskiego w latach 1939–1947, Warszawa 2010, Monografie – Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Na‑ rodowi Polskiemu, t. 61. Plato A. von, Historia i psychologia – historia mówiona a psychoanaliza. Zarys problemu i prze‑ gląd literatury, „Wrocławski Rocznik Historii Mówionej” 2013. Staniul M., Prywatna kolonia Leopolda II. Zbrodnie króla Belgów w Kongo, [online] http://historia.wp.pl/title,Prywatna­‑kolonia­‑Leopolda­‑II­‑Zbrodnie­‑krola­‑Belgow­‑w­‑Kongo,wid, 16493809,wiadomosc.html?ticaid=11272c&_ticrsn=3. Stępniewska K., Wspomnienia z pierwszych lat życia – kiedy tracimy je bezpowrotnie?, [online] http://www.edziecko.pl/rodzice/1,79361,15762934,Wspomnienia_z_pierwszych_lat_zycia_kiedy_tracimy.html. Szycht A., Ekspert: mniejszości trzymają Polskę za gardło jak sycylijska mafia, [online] http:// prawy.pl/11448­‑ekspert­‑mniejszosci­‑trzymaja­‑polske­‑za­‑gardlo­‑jak­‑sycylijska­‑mafia. Wachnicki M., Wynajęci Rosjanie cyber­‑bombardują polski internet?, [online] http://swiat. newsweek.pl/wynajeci­‑rosjanie­‑cyber­‑bombarduja­‑polski­‑internet­‑newsweek­‑cyberatak, artykuly,281538,1.html. Wrzosek W., Historia – Kultura – Metafora. Powstanie nieklasycznej historiografii, Wrocław 2010, Acta Universitatis Wratislaviensis, nr 3283. Zamorski K., Co można pomyśleć o przyszłej przeszłości?, [w:] Bez taryfy ulgowej. Dorobek na‑ ukowy i edukacyjny Instytutu Pamięci Narodowej 2000–2010, red. A. Czyżewski i in., Łódź 2012, Biblioteka Instytutu Pamięci Narodowej, t. 27. Netografia http://infra.org.pl/nauka/czowiek/1224­‑ilu­‑ludzi­‑yo­‑na­‑ziemi. http://pl.fallen.io/ww2. http://www.audiohistoria.pl/web/index.php/swiadkowie/osoba/id/918. http://www.bn.org.pl. http://www.postmemory.net. http://www.zbrodniawolynska.pl. Program TV z cyklu Świadkowie nieznanych historii, odc. Bandera na kresach, [online] https:// www.youtube.com/results?search_query=bandera+na+kresach. Dr hab. Jarosław Syrnyk – profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Wrocławskiego, pracuje w Katedrze Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Wrocławskiego oraz jako główny specjalista w Oddziałowym Biurze Badań Historycznych IPN we Wrocławiu. Historyk, autor wielu monografii, a także kilkudziesięciu artykułów naukowych poświęconych problematyce narodowościowej. Zajmuje się również zagadnieniami z zakresu antropologii historycznej i antropologii organizacji. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.17 Małgorzata Abassy Uniwersytet Jagielloński [email protected] Syberia w pamięci zesłańców i ich dzieci Studium przypadku rodziny Żukowskich Abstract Syberia in the Memories of the Polish Exiles. Case Study of the Zhukovsky Family The story of the exiles of the Zhukovsky family is presented in the paper. Analyses were based on interviews with Dagmara, the daughter, two documentaries: On memory paths and Crust of Bread, and a manuscript written on the basis of Danuta and Bogusław recollections by Dagmara. Hypotheses of the paper were the following: a story of a family is the history of a nation. There is a parallel between historical events and an individual’s fate. The ancestors, need to tell one’s story and the descendants’ need to hear it are reciprocal ones and can be interpreted as a cultural mechanism of incorporation new texts into a culture memory. On an individual level it gives rise to the feeling of dignity and power. Marianne Hirsch’s theory of post­‑memory and Yury Lotman’s concept of ‘remembering – forgetting’ mechanism were utilized to present and interpret memories of Boguslav and Danuta Zhukovsky and their descendant – Dagmara. The reasons for reaching into the past and coming back to Syberia were also analysed. Keywords: Syberia, memory, family, case study Słowa kluczowe: Syberia, pamięć, rodzina, studium przypadku 242 Małgorzata Abassy Politeja 2(47)/2017 C elem niniejszego artykułu jest refleksja nad potrzebą pamiętania i przekazywania doświadczenia traumatycznych wydarzeń kolejnym pokoleniom, a także potrzeba płynąca ze strony dzieci, by zaczerpnąć z doświadczenia rodziców i zbudować na jego podstawie poczucie siły, godności i świadomości najważniejszych wartości, które z kolei można będzie przekazać własnym dzieciom. Losy rodziny opowiadają o historii narodu, a jednocześnie podkreślają jego specyfikę i mentalność. Między wydarzeniami historycznymi dotykającymi naród a zdarzeniami w życiu jednostek zachodzi paralela. Jest to jeden z powodów, dla których nikt nie może zdystansować się od wydarzeń o zasięgu globalnym. Rodziny, które nie mają wśród seniorów rodu byłych zesłańców, również wpisują się w ich doświadczenia, ponieważ same zesłania były konsekwencją wydarzeń historycznych, które objęły cały naród. Traumatyczne wydarzenia dotykające jednostki są źródłem siły i integralności na poziomie kulturowym, pod warunkiem, że kolejne pokolenia sięgną po wspomnienia rodziców i uczynią je nieodłączną częścią swojej rodzinnej historii. Tajemnice, o których się nie mówi, mogą wpływać na dezintegrację więzi, jeśli wydarzenie zapisało się na tyle boleśnie w pamięci jego bezpośrednich uczestników, że chronią oni swoich bliskich przed wiedzą o nim1. Materiał badawczy stanowią dwa filmy, które są skróconymi relacjami z dwóch podróży na Syberię – w 2011 i 2012 roku2, spisane wspomnienia dwójki zesłańców – wówczas jeszcze dzieci: Bogusława i Danuty, oraz rozmowa z Dagmarą Żukowską – córką Bogusława3. Teoria kulturowych mechanizmów pamięci Jurija Łotmana w połączeniu z koncepcją postpamięci Marianne Hirsch4 pozwala umiejscowić wspomnienia rodziny Żukowskich na tle szerszych zjawisk dziedziczenia pamięci kultury z pokolenia na pokolenie. W takim ujęciu jakość i charakter wspomnień mają mniejsze znaczenie niż sam fakt, czy zostaną one włączone w korpus tego, co zapamiętane i przeżyte. Według Hirsch postpamięć ustanawia ponadpokoleniową przestrzeń pamięci […] poprzez utożsamie‑ nie z ofiarami lub świadkami traumatycznych wydarzeń, jednocześnie zaś warunkowaną przez nieprzekraczalny dystans, który oddziela uczestników od tych, którzy urodzili się już po wydarzeniach5. Łotman z kolei zauważa, że każda kultura na różnych etapach swojego rozwoju uaktywnia mechanizmy zapamiętywania pewnego typu zdarzeń, a zapominania wydarzeń innego rodzaju6. Niektóre kulturowe doświadczenia o szerokim zasięgu i dużej sile oddziaływania mogą pozostać w swoistym „zawieszeniu” na czas, gdy 1 2 3 4 5 6 A.A. Schützenberger, Tajemnice przodków. Ukryty przekaz rodzinny, przeł. B. Łyszkowska, Warszawa 2016, s. 41, Zrozumieć Świat na Nowo. Drogami pamięci oraz Kromka chleba, prywatny kanał YouTube, [online] www.youtube.com/watch?v=w67fk7DyZY0; www.youtube.com/watch?v=CQ9_35G­‑dbE, 15 XII 2015. Materiał z rozmowy oraz rękopis wspomnień znajdują się do wglądu u autorki artykułu. M. Hirsch, Family Pictures. Maus, Mourning and Post­‑Memory, „Discourse” 1992/1993, nr 12. M. Hirsch, Surviving Images. Holocaust Photographs and the Work of Postmemory, „The Yale Journal of Criticism” 2001, Vol. 14, nr 1, s. 10. Ю.М. Лотман, Память в культурологическом освещении, [w:] tegoż, Избранные статьи, t. 1, Таллинн, 1992, s. 201. Politeja 2(47)/2017 Syberia w pamięci zesłańców… 243 działają kody zakazujące ich włączania w korpus tekstów kultury, natomiast otrzymują swoją szansę na wejście do pamięci owej kultury, gdy zaktywizowaniu ulegną inne kody. Freudowskie podejście do traumy, istotne w koncepcji postpamięci Hirsch, w perspektywie łotmanowskiej teorii byłoby interpretowane jako „zawieszenie” włączania do pamięci kultury tekstu ze względu na aktualnie obowiązujące kody, np. warunkowany sytuacją polityczną zakaz mówienia o konkretnych wydarzeniach. Wspomnienia polskich zesłańców, snute przy rodzinnym stole w czasie powrotów na Syberię – jak w przypadku Bogusława i jego rodziny, czy wydawane jako monografie, stanowią włączenie do pamięci kultury wydarzeń, które w momencie zaistnienia zostały zmarginalizowane ze względu na obowiązujące wówczas mechanizmy kultury. Wymiar jednostkowy wspomnień, nierozerwalnie związany z aspektem historii kraju i narodu, zostaje włączony do dziedzictwa kultury poprzez powiązanie osobistych doświadczeń z faktami dotyczącymi losów całego narodu. Wyspy pamięci – losy rodziny Żukowskich na zesłaniu Losy zesłanej rodziny układają się w pewnego rodzaju wyspy, wyodrębnione na podstawie poszczególnych etapów zesłania – od wysiedlenia z rodzimej Hajnówki po ponowne przekroczenie granicy z Polską po sześciu latach tułaczki po syberyjskiej tajdze. Cezury owego okresu stanowią dwie daty: noc z 9 na 10 lutego 1940 roku, kiedy miało miejsce wysiedlenie, oraz dzień 22 marca 1946 roku – powrót do Polski. Tę pierwszą, traumatyczną datę wspomina Danuta, wówczas siedmioletnia: Dzień 10 lutego zaczął się dla nas bardzo wcze‑ śnie, tuż po północy. Wtedy przyszli po nas sowieccy żołnierze. Najpierw oddali dwa strzały. To było pierwsze co zrobili. Strzelili do psa, Lalka, pilnującego obejścia. […] Rozpoczęła się rewizja, prowadzona chaotycznie, na oślep. Porozwalali wszystko. Jakby nie wiedzieli, czego szukają. […] Właśnie wtedy zabrano nam bezpowrotnie bezcenne wspomnienia pierwszych, tak szczęśliwych lat naszego dzieciństwa. Do tego utraconego świata Danuta będzie wracać we wspomnieniach w dalekiej tajdze: Przeniosłam się w myślach, w wyobraźni do mojej cu‑ downej Hajnówki. Robiłam tak zawsze już od początku […] gdy robiło mi się smutno, głodno i gdy nie mogłam się pogodzić z realiami naszego zesłania. W noc zesłania dzieci nie płakały; częściowo wskutek szoku, a częściowo dlatego, że nasza Jadzia wyszeptała: „Nie płaczcie, bo wrogowie będą się cieszyć”. Więc my robiliśmy wszystko, żeby nie płakać. O drugiej dacie bohaterka wspomnień mówi tak: Jak przyjechaliśmy do Przemyśla i jak wysiedliśmy, to wszyscy całowali ziemię – Polską Ziemię. I wszyscy od razu poszli do kościoła. Nieważne, czy się ktoś modlił, czy nie modlił, czy był wierzący, czy też nie – wszyscy poszli do kościoła. Zadajmy sobie pytanie, co działo się na przestrzeni owych sześciu lat pobytu nie tyle na obcej, ile – mówiąc słowami Józefa Czapskiego – nieludzkiej ­ziemi7. Pierwsza wyspa pamięci to trwająca prawie dwa miesiące podróż towarowymi wagonami: nieogrzewanymi, zatłoczonymi do granic możliwości, pełnymi insektów. Bardzo złe warunki sanitarne, skąpe racje żywnościowe, brak wody, a także szok, w jakim 7 J. Czapski, Na nieludzkiej ziemi, Kraków 2001. 244 Małgorzata Abassy Politeja 2(47)/2017 pozostawało wielu podróżujących, powodowały dużą śmiertelność. Nawet po latach trudno wyrazić słowami ogrom nieszczęścia, jakie spadło na zesłańców, i przerażenia, które stało się ich udziałem. Wówczas jedynym środkiem wyrazu była cisza: Myślałam tylko o tym, że ta cisza na samochodzie zwiastuje coś potwornego. Ona była niesłyszalnym krzy‑ kiem, jakąś niewykrzyczaną skargą. Trauma skutkuje białymi plamami, lukami w pamięci: I tu urywają się moje wspomnienia, tak jakby dalszej drogi już nie było. Te plamy zostaną później zapełnione dzięki wspomnieniom innych członków rodziny, jednak w tamtej chwili odcięcie się od rzeczywistości było warunkiem psychicznego przetrwania. Kolejna wysepka pamięci łączy się z malutką osadą (pasiołkiem) o nazwie Gramatucha, nad rzeczką o tej samej nazwie, będącą dopływem większej rzeki: Kiji. Komendant obozu zwołał zesłańców: Wy tu będziecie żyć po wszystkie czasy i Polski już nie zobaczycie. Wy jesteście dumne polskie pany, ale tu będziecie żyć i pracować tak jak my wam każemy. Wspomnienia okoliczności zakwaterowania i przypieczętowania losu zesłańców przeplatają się ze wspomnieniami reakcji dzieci na nowe miejsce. Mówi Danuta: W dzieci […] nagle wstąpił szalony duch, odzyskały siły witalne, zapominając o zmęczeniu przeby‑ tej drogi. Zaczęła się szaleńcza zabawa: „Będziemy tak zaznaczać tu naszą polską obec‑ ność” – zawołała [ Jadzia], padając plecami w śnieg i ruszając energicznie szeroko rozpo‑ startymi rękoma. Pracowicie wyznaczała jeden za drugim ślad skrzydeł „polskiego orła”. Dziecięca radość i beztroska szybko jednak zderzyły się z okrutną rzeczywistością zesłania: chorobami, zimnem, głodem, ciężką pracą i śmiercią. To elementy, które łączą wysepki pamięci i odciskają niezatarte piętno na wszystkich momentach, również tych przyszłych, życia dzieci. Jeszcze jeden element towarzyszy im nieustannie – patriotyzm, przejęty od rodziców, a wyrażany niewypowiedzianą nadzieją powrotu do Polski. Danuta wspomina: Była Wielkanoc 1941 roku. […] Dobrze zapamiętałam Wielki Piątek. W tym dniu mama jakby przekazywała nam swój testament. W każ‑ dej modlitwie czy rozmowie mamusia powtarzała: „Pamiętajcie, że jesteście Polakami, pamiętajcie!”. Ale tego dnia rozwinęła swoje myśli. Już wtedy się bałam, że mamusia to mówi, bo wie, że umrze. Pamiętajcie, że jesteście Polakami – powraca we wspomnieniach jak refren. Śmierć towarzyszyła dzieciom bez przerwy. Danuta wspomina: Jedna kobieta poszła do komen‑ danta, tłumaczyła i prosiła, że matka jej jest w agonii i lada chwila może umrzeć. Zakli‑ nała go, aby pozwolił jej zostać przy matce i zwolnił z pracy. Komendant nie zgodził się i przy umierającej babci czuwały dzieci, które same miały rozstrzygnąć, czy babcia już umarła, i rozprostować jej nogi. Z okresem pobytu w osadzie Gramatucha wiąże się zjawisko „pamięci uzupełnionej” Bogusława. Miał wówczas niecałe cztery latka i nie do końca zdawał sobie sprawę ze stanu zdrowia mamy: już w momencie zesłania jej stan zdrowotny nie był najlepszy, a uległ pogorszeniu po niefortunnym upadku na śliskiej ścieżce z Udarnoje do Gramatuchy – tam Sylwestra Żukowska chodziła z córką Jadwigą do lekarza. Danuta mówi: Ja mam przekonanie, że od tego wydarzenia ze zdrowiem mamy zaczęło się dziać coś na‑ prawdę złego, natomiast Bogusław zauważa: Trudno mi ocenić wpływ tego wydarzenia na zdrowie mamy. Historii tej nie znałem. Stan zdrowia Sylwestry niezmiennie pogarszał się i 16 lipca 1941 roku zaczęła umierać. W nocy obudzono dzieci, by się z nią pożegnały. Politeja 2(47)/2017 Syberia w pamięci zesłańców… 245 Bogusław skończył właśnie pięć lat. Na wieść, że mama umiera, podniósł ogromny lament i – po latach wspomina – dorośli w żaden sposób nie mogli okiełznać tego lamentu. Wtedy wydarzyło się coś niezwykłego: proces agonii został przerwany, a mama nie umarła tej nocy. Sylwestra zmarła trzy noce później, ale wówczas małego Bogusia już nie budzono: Boguś znowu nie da jej odejść – tak powiedziały żegnające mamę kobiety. Bogusław po latach wspomina z żalem: Odeszła… Ja jeden się z nią nie pożegnałem… Właśnie ów brak pożegnania stanie się po 70 latach głównym impulsem do powrotu na Syberię – by odnaleźć grób mamy, zapalić świeczkę i w ten symboliczny sposób pożegnać się z nią. Ta chęć pożegnania mamy trwała w Bogusławie przez całe jego życie. Śmierć Sylwestry była na tyle traumatycznym przeżyciem, że stworzyła kolejną białą plamę na mapie wspomnień. Nie rozmawiano o przyczynach, chociaż każdy o nich myślał. Bogusław mówi: Po wojnie nigdy nie rozmawialiśmy z ojcem na temat śmierci mamy i jej przyczyn. Syberyjskie warunki to także odwrócenie świata wartości dziecka: z jednej strony bezwarunkowa pomoc i wzajemne wspieranie się zesłańców, a z drugiej – konieczność kłamania i ukrywania prawdziwych uczuć. Ojciec Bogusława i Danuty podał nieprawdziwe daty urodzin dzieci, by uchronić je i żonę przed koniecznością natychmiastowego podjęcia ciężkiej pracy: [Tatuś] powiedział Jadzi, że ma mniej lat i żeby tak w szkole wszystkim mówiła. Zrobił to bardzo po cichutku, ale ja to słyszałam i bardzo się zdziwi‑ łam: dlaczego Jadzia ma kłamać?! Przecież to tata zawsze mówił, że kłamać nie wolno. Kolejna wyspa pamięci to Buzułuk. Tu ojciec Bogusława wstąpił w szeregi nowo tworzonej armii gen. Andersa i otrzymał zadanie odszukania polskich dzieci w radzieckich domach dziecka. Nie było to zadanie łatwe, ponieważ władze radzieckie nie pomagały, a dzieci często były zaszczute i pełne obaw, że stracą ten jedyny dach nad głową, jaki mają. Leonard zdobywał zaufanie dzieci, szepcząc: Aniele Boży, Stróżu mój… Bogusław wspomina: Ty zawsze przy mnie stój – kiedy dziecko po cichutku, prawie niedosłyszalnie, odpowiadało mu, miał pewność, że jest ono polskie. Nadzieja na rychły powrót do ojczyzny w rezultacie rozpoczętej przez hitlerowskie Niemcy wojny z ZSRR i podpisanie układu Sikorski–Majski okazała się płonna. Władze radzieckie pragnęły zatrzymać „niebezpieczny element” u siebie. Ojca Bogusława próbowano zmusić do przyjęcia radzieckiego obywatelstwa, a gdy odmówił – aresztowano go i zesłano do łagru. Danuta wspomina: Nasz ojciec nieustannie odmawiał przyjęcia tego „nowego” dokumentu. Liczył się więc z tym, że będzie poddany represjom. Mimo że miał pod opieką nas – czworo nieletnich dzieci – był Polakiem, byłym legionistą i widocznie złamać się nie potrafił. Danuta uzupełnia: To zna‑ mienne, legioniści mieli zakodowane, że lepsza śmieć niż hańba. Jeśli wyrzekłeś się swojej narodowości, swojej ojczyzny, to było to równoznaczne z wyrzeczeniem się polskości, naro‑ du, ukochanego kraju. Osierocone dzieci trafiły, dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności i fortelowi wymyślonemu przez mieszkańców Buzułuka, pod opiekę Polki, Marii Stolarczyk. Wspomnienia z przebiegu aresztowania również należały do tych, których dzieciom oszczędzano. Bogusław mówi: Kiedy potem dociekaliśmy prawdy u taty o jego aresztowaniu, to on próbował oszczędzić nam opowieści z przebiegu przesłuchań, jak i tych późniejszych, z pobytu w łagrze. Wiem jednak od ojca, że pozostawianie nagiego człowieka, bez prawa do jedzenia i picia, w zimnej zawilgoconej norze, gdzie ściany były pokryte zmar‑ zliną, było jednym z łagodniejszych sposobów przekonywania do sowieckiego obywatelstwa. 246 Małgorzata Abassy Politeja 2(47)/2017 Między zapomnieniem a przypominaniem sobie Przypominanie sobie wymagało przekroczenia wielu barier: zarówno tych wewnętrznych, psychologicznych, chroniących przed bólem przeżytej traumy, jak i zewnętrznych, uwarunkowanych realiami politycznymi kraju w sowieckiej orbicie wpływów. Wymagało też stworzenia przestrzeni – czyli obecności życzliwych ludzi, nie tylko zainteresowanych losem dawnych zesłańców, ale także wystarczająco silnych i odważnych, by znieść dzielenie się bólem. Wreszcie wymagało wyruszenia w drogę – zarówno w sensie przenośnym, jak i dosłownie. Według słów Dagmary pomysł podróży na Syberię pojawił się niespodziewanie: Na spotkaniu rodzinnym mówiliśmy – zupełnie przypadkiem – o marzeniach i potrzebie ich spełniania. O różnych mówiłam ja, siostra, mama – wszystkie nasze związa‑ ne były z „teraźniejszością”. A ojciec długo siedział jakby nieobecny, po czym powiedział, że zawsze miał w życiu jedno marzenie, które nigdy się nie spełni. Chciał zapalić – raz jeden jedyny – znicz na grobie swojej matki. […] Przygotowania zajęły ponad rok, zapewne mogły‑ by zająć mniej czasu, ale świadomie już przy podejmowaniu tej decyzji ojciec wskazał datę – 70. rocznica śmierci matki – to zdefiniowało tak naprawdę czas przygotowań. Podróż na Sybir stała się podróżą w przeszłość, a także okazją, by doświadczeniu rodziców dać należne im miejsce w historii rodziny. We wcześniejszych wspomnieniach zesłanie było tematem podejmowanym niechętnie i bardzo ostrożnie. Z wątków, które pojawiały się w rozmowach, gdy starsze już dzieci zaczęły dopytywać rodziców o ich przeszłość, Dagmara pamięta ten o babci Sylwestrze: Wszystkie dzieci miały dwie bab‑ cie, a ja tylko jedną, tę ze strony mamy. Matka ojca zmarła na Syberii. To wiedziałam, ale dlaczego – tego już nikt nie chciał mi wyjaśnić, jak i tego, dlaczego i jak oni się tam z całą rodziną znaleźli. Drugi temat, który bywał pomijany w codziennych rozmowach i dopiero rozległa przestrzeń Syberii spowodowała, że pojawił się on w rozmowie, to temat głodu i nierozerwalnie z nim związanego szacunku do chleba. Zastanawiający jest fakt, że trudno było mówić o tak traumatycznym przeżyciu przy zastawionym stole, w atmosferze dobrobytu. Na zakończenie filmu Kromka chleba Bogusław mówi: To, czego nauczyła mnie Syberia, to szacunek dla kromki chleba. Dzielenie się chlebem i troska w najtrudniejszych warunkach stanowiły sprawdzian człowieczeństwa i miłości – uczucia, które sięgało do samego sedna ludzkiej natury, ponieważ sprawdzało się w działaniu, w walce o przetrwanie. Wśród wspomnień pojawiały się też opowieści o zdarzeniach zabawnych z punktu widzenia dziecka, śmiesznych lub dowodzących odwagi czy bohaterstwa samych dzieci – ale, jak zauważa Dagmara: Z próbą pominięcia lub bagatelizowania istotnych szcze‑ gółów. Zawsze w którymś momencie tych opowieści wychodziło widmo tego, co chcieli ukryć (głód, ziąb, śmierć matki, zostanie bez środków do życia po aresztowaniu ojca). Realna podróż nasunęła pytania, które można było zadać ojcu na temat jego wczesnego dzieciństwa, ale przede wszystkim owa podróż stworzyła przestrzeń dla umocnienia więzi międzypokoleniowej. Dagmara dodaje: W trakcie podróży mieliśmy dużo czasu, bez codziennej gonitwy i codziennych spraw, można było szczegółowo o wszystko dopytać, całą historię dogłębnie Politeja 2(47)/2017 Syberia w pamięci zesłańców… 247 poznać, zapamiętać, zrozumieć. A ojciec, widząc szczere zainteresowanie, też oddał się wspomnieniom, otworzył się, rozgadał. To był duży wysiłek i z mojej strony, żeby nie prześliznąć się po temacie, żeby się w to wtopić. Pomogło bardzo obcowanie z miejsca‑ mi tamtych wydarzeń, pozwoliło niemal dotknąć pozostałości z tamtych lat, uruchomić wyobraźnię, wręcz poczuć tamte dni. Rezultat podróży był zaskakujący; uważam, że nie tylko poznałam i zrozumiałam dogłębnie traumę dzieciństwa mojego ojca, myślę, że pomogłam mu w jakiejś części – chyba dużej – z nią się uporać. Wspólną podróż na Syberię, możliwość powrotu pamięcią do tamtych zdarzeń można potraktować jako inicjację – włączenie pokolenia dzieci w życie przodków. Zarówno ojciec, jak i ciocia niezmiernie są nam – mnie i mojemu mężowi – wdzięczni, że podjęliśmy trud odnale‑ zienia mogiły ich matki, że byliśmy tam, postawiliśmy krzyż, zapaliliśmy świece. […] Traktują nas – jak swoich, tych wtajemniczonych, tych, co wiedzą, o co chodzi, co czują i rozumieją ich ból. Dobro pamięci jest wtajemniczeniem pokolenia dzieci i wnuków w historię rodziny, wraz z całym bagażem jej doświadczeń; swoistym włączeniem wszystkich członków we wspólny los. Syberyjskie doświadczenia przodków, przeżyte wraz z nimi ponownie w trakcie opowieści, stają się mechanizmem łączenia pokoleń, zachowywania dziedzictwa kulturowego i umacnianiem kulturowych korzeni młodych pokoleń. Świadomość, że nasi przodkowie w tak trudnych warunkach zdołali przeżyć i z bagażem doświadczeń śmierci, głodu i zimna wychować dzieci, dając im to, co mieli najlepsze, rodzi poczucie wyjątkowej siły i godności. W takim ujęciu „postpamięć” nie jest jedynie zbiorem wspomnień, przekazanych w niedoskonały i niedokładny sposób pokoleniom dzieci. Nie służy też odbyciu, odroczonej w czasie, żałoby po przeżytej traumie. Staje się ona mechanizmem dziedziczenia pamięci kultury oraz oswajania traumy, by na jej fundamencie zbudować trwały system nieprzemijających wartości, wyrażonych w szacunku dla drugiego człowieka; w poszanowaniu „kromki chleba”. Dagmara wspomina: Gdy dorośli „wchodzili na temat”, a zauważali, że słuchają tego dzieci, rozmowy te były natychmiast urywane, a nasze pytania zbywane. […] Ale dziś wy‑ daje mi się, że wiedziałam o „ich Syberii”, od kiedy sięgnę pamięcią […]. Ciekawskim po‑ woli mówiono szerzej, bardziej szczegółowo. Pojawiały się wtedy nowe informacje i nowe opowieści. Dotyczyły przede wszystkim zdarzeń historycznych, faktów czy ogólnych zasad życia na zesłaniu. One pozwalały nam zrozumieć zależność przyczynowo­‑skutkową tego, co przeżyli, co się wydarzyło. Te wyjaśnienia ujawniano nam bardzo niechętnie, z dużym oporem, raczej zawsze były bolesne, a na dodatek „niepoprawne” politycznie w stosunku do obowiązującej oficjalnie doktryny. Ten ostatni powód, mam wrażenie, był decydujący. Tak długo, jak tylko mogli, próbowali nas chronić. Córka Bogusława podkreśla, że chciałaby przekazać historię w najdrobniejszych szczegółach także swojej córce. Wyraża też nadzieję na zaangażowanie z jej strony. Na pytanie: „dlaczego?”, odpowiada: Dlaczego to ważne? Bo w tej opowieści – o ile zdobyć się na refleksję – zapisane są najważniejsze wartości: człowieczeństwo, wiara, wytrwałość, walka o przetrwanie… Najistotniejsze są jednak korzenie, skąd się wywodzimy, świadomość przodków daje zrozumienie i siłę. 248 Małgorzata Abassy Politeja 2(47)/2017 Wnioski Losy jednej rodziny stanowią odzwierciedlenie doświadczenia wielu rodzin ze względu na wydarzenia historyczne, które objęły swoim zasięgiem ogromne terytorium geograficzne. Ważniejszy jednak jest sposób pamiętania o traumie i dzieleniu się nią z dziećmi, wnukami, a za ich pośrednictwem – ze społeczeństwem. Sybir Bogusława Żukowskiego i jego siostry Danuty jest miejscem tragicznych wydarzeń, które położyły się cieniem nie tylko na losach rodzeństwa, ale także ich dzieci. Warto jednak zauważyć, że Sybir był również miejscem, gdzie kształtowały się i umacniały podstawowe wartości: solidarność, wzajemna troska, szacunek dla ciężkiej pracy i dla chleba, który w tym przypadku symbolizuje nie tylko możliwości przeżycia dzięki pożywieniu, ale także – stanowi wyraz człowieczeństwa; tego, co najlepsze w ludzkiej naturze: zdolności do dzielenia się podstawowym dobrem. We wspomnieniach Bogusława i Danuty, a następnie – w ich odbiorze przez Dagmarę, przez historię ciężkiego losu zesłańców przebija wiara w człowieka i gorące umiłowanie życia jako największej wartości. Postpamięć w tym przypadku staje się narzędziem afirmacji życia w każdym z jego przejawów i w każdych, najcięższych nawet warunkach. Bibliografia Czapski J., Na nieludzkiej ziemi, Kraków 2001. Hirsch M., Family Pictures. Maus, Mourning and Post­‑Memory, „Discourse” 1992/1993, nr 12. Hirsch M., Surviving Images. Holocaust Photographs and the Work of Postmemory, „The Yale Journal of Criticism” 2001, Vol. 14, nr 1, [online] https://doi.org/10.1353/yale.2001.0008. Schützenberger A.A., Tajemnice przodków. Ukryty przekaz rodzinny, przeł. B. Łyszkowska, Warszawa 2016, Zrozumieć Świat na Nowo. Лотман Ю.М., Память в культурологическом освещении, [w:] tegoż, Избранные статьи, t. 1, Таллинн 1992. Dr hab. Małgorzata ABASSY – kulturoznawca i literaturoznawca, kierownik Zakładu Nowożytnej Kultury Rosyjskiej i Teorii Systemów Kulturowych w Instytucie Rosji i Europy Wschodniej na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Zajmuje się stosunkami polsko­‑rosyjskimi oraz rosyjsko­‑polskimi w ujęciu systemowym, przez pryzmat mentalności, języka jako nośnika tożsamości oraz teorii komunikacji. Bada teksty literackie jako nośniki treści kulturowych w kulturach literaturocentrycznych. Autorka czterech monografii: Russian Mason on the Paths of his Native Cul‑ ture. The Case Study of Nicolas Novikov (2014), Kultura wobec postępu i modernizacji. Rosja i Iran w perspektywie porównawczej (2013), Irańska inteligencja w XIX wieku i Rewolucja Kon‑ stytucyjna (1905­‑1911) (2010), Inteligencja a kultura. O problemach samoidentyfikacji dzie‑ więtnastowiecznej inteligencji rosyjskiej (2008). Członek Societas Iranologica Europea, Komisji Kultury Słowian Polskiej Akademii Nauk oraz Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego. Artykuły DOI: 10.12797/Politeja.14.2017.47.18 Celina Strzelecka Uniwersytet Wrocławski [email protected] Mongolskie oblicza postpamięci Abstract The Faces of Mongolian Postmemory This article applies the concept of postmemory to demonstrate the relation of modern Mongolia to its own past and history. The authors illustrate how the experience of trauma has influenced formation of Mongolian identity. The concept presented here emerged during the anthropological field research in Mongolia 2012. The article discusses dimensions of collective memory such as identity, trauma, and traditions. These elements create spiral concept of time. The postmemory of traumatic historical collective experience of Mongolia is possible because of nonlinear temporality. Time loop allows continues reference to the power of Genghis Khan and the Mongol Empire. Keywords: Mongolia, postmemory, social time, spiral Słowa kluczowe: Mongolia, postpamięć, czas społeczny, spirala 250 Celina Strzelecka Politeja 2(47)/2017 C elem artykułu jest prezentacja międzypokoleniowej transmisji tradycyjnych opowieści istniejących w społeczeństwie mongolskim oraz ukazanie ich znaczenia w kształtowaniu narracji o dziejach tego narodu1. Istotnym komponentem przekazu są doświadczone przez przodków traumy, które znacząco wpływają na konstrukcję tożsamości mieszkańców Wielkiego Stepu, a także na oczekiwania i wyobrażenia związane z przyszłością. Użyteczna w tym kontekście kategoria postpamięci w przypadku Mongolii przybiera nieco inne oblicze niż to znane z klasycznych ujęć Marianne Hirsch2. Dokładne zaznajomienie się z koncepcją postpamięci miało miejsce po etnologicznych badaniach terenowych w Mongolii w sierpniu 2012 roku. Autorka tekstu w teren pojechała bez wcześniej opracowanego modelu teoretycznego czy też z góry ustalonego tematu, co jest zgodne z założeniami teorii ugruntowanej, gdzie hipotezy, pojęcia i własności pojęć są budowane w trakcie badań empirycznych, podobnie w tym samym czasie zostają modyfikowane i weryfikowane. Teoria wyłania się tutaj, w trakcie systema‑ tycznie prowadzonych badań terenowych, z danych empirycznych, które bezpośrednio od‑ noszą się do obserwowanej części rzeczywistości społecznej. […] Tak więc budowanie teorii jest ściśle związane z samym długotrwałym procesem badawczym3. Przedstawiona w artykule koncepcja wyłoniła się podczas badań jakościowych, niejako ugruntowała się w terenie. Metodą zbierania danych była trwająca miesiąc obserwacja uczestnicząca i nieustrukturyzowane rozmowy. Uzyskane dzięki tym technikom informacje, refleksje i rozważania były codziennie zapisywane do dziennika terenowego4. Komunikacja z napotkanymi rozmówcami przeważnie odbywała się w języku rosyjskim i angielskim. W trakcie badań udało się dotrzeć do takich miejscowości jak: Suche Bator, Ułan Bator i okolice, Dzuunmod, Erdene, Bor­‑Undur, Sainshand (miejscowość najdalej wysunięta na południe podczas mojej wędrówki), Hatgal, Mörön i Erdenet. Podróżowanie po kraju odbywało się za pomocą lokalnych środków transportu, w tym koleją mongolską (w celu uniknięcia konieczności korzystania z pociągów transgranicznych) oraz autostopem. Ten ostatni sposób lokomocji, choć trudny i mało popularny, stanowił szczególną okazję do obcowania z Mongołami, ograniczając zarazem kontakty z turystami. Również nocowanie we własnym namiocie bądź też korzystanie z gościnności zaprzyjaźnionych rodzin mongolskich spowodowało, że więcej czasu zostało przeznaczone na poznawanie Mongolii i jej mieszkańców, zamiast turystycznej fasady. 1 2 3 4 Pisząc o społeczeństwie i narodzie mongolskim, autorka ma na myśli osoby zamieszkujące współczesne terytorium państwa Mongolia. W tekście zostają pominięte kwestie związków pomiędzy Mongołami zamieszkującymi Mongolię oraz Rosję i Chiny, a także procesy formowania się oddzielnych narodowości (buriackiej i kałmuckiej), ponieważ zagadnienia te nie wysunęły się na pierwszy plan podczas badań terenowych. M. Hirsch, The Generation of Postmemory. Writing and Visual Culture After the Holocaust, New York 2012, Gender and Culture. K. Konecki, Studia z metodologii badań jakościowych. Teoria ugruntowana, Warszawa 2000, s. 26, Przedsiębiorczość – Wydawnictwo Naukowe PWN. M. Angrosino, Badania etnograficzne i obserwacyjne, przeł. M. Brzozowska­‑Brywczyńska, Warszawa 2010, Niezbędnik Badacza. Metodologia – Wydawnictwo Naukowe PWN. Politeja 2(47)/2017 Mongolskie oblicza postpamięci 251 Wskazane w artykule praktyki społeczne i nośniki mongolskiej odmiany postpamięci są ujęte w sformułowania teoretyczne o charakterze uogólniającym. Przedstawiona tu poniekąd ogólna teoria interpretacji kultury mongolskiej stanowi jedynie pewną propozycję podejścia, nie pretenduje natomiast do miana uniwersalnego modelu. Nakreślona koncepcja to raptem preludium do przyszłych badań, szerzej zakrojonych, które pozwolą uczynić opis gęstszym5. Tożsamość, pamięć, czas i tradycja Współczesna Mongolia to amalgamat składający się z tradycyjnych wartości i kultury koczowniczych plemion Wielkiego Stepu, pozostałości wpływów ZSRR, powiązań gospodarczych i kulturowych z Chinami oraz nowych dla tego obszaru wzorów „zachodnich”, które pojawiły się wraz ze zmianą systemu komunistycznego na kapitalistyczny6. Te cztery obszary kształtują dzisiejszą Mongolię, a mówiąc językiem autorów teorii aktora-sieci, są to główni aktanci konstytuujący, poprzez wzajemne oddziaływania, centralnego dla tej sieci aktora – tożsamość Mongołów7. Należy mieć na uwadze, że szczególnie ważną rolę w konstruowaniu tożsamości odgrywa pamięć, ponieważ jest ona fundamentem, na którym opiera się wspólnota. To, czy pamiętamy, decyduje o jej przetrwaniu, identyfikacji z określoną grupą, a także o trwałości więzi wspólnotowych. Zdaniem Katarzyny Kaniowskiej pamięć, kumulując dawne nasze doświadczenie, staje się też wiedzą o nim, a zatem doświadczenie i wiedza konstytuują naszą tożsamość. Brak pamięci oznacza utratę tożsamości. Nie pamiętając, bylibyśmy nikim8. Jednak pamięć jest zawodna, nieadekwatna, na co też zwraca uwagę Barbara Skarga, pisząc: każdy tworzy jakąś własną historię, […] często zakłamaną. Gromadzi ona rzeczy ważne i nieważne, se‑ lekcjonuje wydarzenia bez racjonalnego porządku, niektóre stara się usunąć, zapomnieć, niektóre utrwala, choć nie wydają się istotne9. Wspomnienia odległych przodków, przekazane już w niedoskonałej postaci naszym pradziadkom i dziadkom, w trakcie przemijania pokoleń ulegając jeszcze większym modyfikacjom, tworzą potoczną wiedzę o przeszłości, która przekształca doświadczenia 5 6 7 8 9 C. Geertz, Opis gęsty. W stronę interpretatywnej teorii kultury, [w:] tegoż, Interpretacja kultur. Wybrane eseje, przeł. M.M. Piechaczek, Kraków 2005, s. 40, Cultura – Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskie‑ go. Modern Mongolia. From Khans to Commissars to Capitalists, red. M. Rossabi, Berkeley 2005. Latourowskim aktorem czy też aktantem jest wszystko, co oddziałuje bezpośrednio na zachowania ludzi, co tworzy płaską, dynamiczną sieć, która jest pojmowana jako przejściowy rezultat konsolidowania się relacji podmiotów sprawczych. Zob. B. Latour, Nigdy nie byliśmy nowocześni. Studium z an‑ tropologii symetrycznej, przeł. M. Gdula, Warszawa 2011, Biblioteka Myśli Socjologicznej, 9. K. Kaniowska, „Memoria” i „postpamięć” a antropologiczne badanie wspólnoty, „Łódzkie Studia Etnograficzne” 2004, Vol. 43, s. 15. K. Janowska, Rozmowa z prof. Barbarą Skargą. Zegary życia. O czasie i przemijaniu, „Polityka” 2009, 19 IX, [online] http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/302303,1,rozmowa­‑z­‑prof­ ‑barbara­‑skarga.read, 23 II 2016. 252 Celina Strzelecka Politeja 2(47)/2017 teraźniejszości jednostki10. Już Marcel Proust pokazał, że nie istnieje obiektywne wspomnienie, ale jest ono zawsze związane z apetytem na teraźniejszość, i odwrotnie – nie istnieje coś takiego jak teraźniejszość, ponieważ zawsze istnieje funkcja deformująca przeżycia przeszłe11. Przeszłość jest także nieustannie rekonstruowana w odniesieniu do przewidywanej przyszłości, co oznacza, że przeszłość i przyszłość mają charakter ideacyjny i są dostosowywane do oczekiwań przynależnych chwili teraźniejszej. Pamięć jest ważnym atrybutem czasu, o czym pisał już św. Augustyn12. Wielu późniejszych filozofów (Henri Bergson, Edmund Husserl, Martin Heidegger, Jean­‑Paul Sartre) uważało, że w świadomości czasu bardzo ważna jest funkcja pamięci13. Niewiele w tej materii zmieniło się do dziś, nadal uważa się bowiem, że pierwszym nośnikiem pamięci jest sama miara czasu14. Dlatego też w niniejszej analizie istotna jest kategoria intersubiektywnie formowanego czasu społecznego15. Wzorcowe w tym zakresie są badania Maurisa Halbwachsa, który ujmując czas pod kątem jego społecznego wymiaru, wskazał, iż społeczeństwo kształtuje swoją tożsamość z różnych tradycji16. Takie podejście otworzyło przestrzeń na przeprowadzanie badań empirycznych, dociekających różnych wymiarów fenomenu pamięci zbiorowej, w tym jej szczególnego przypadku – postpamięci. Postpamięć mongolska Czas z perspektywy antropologii kulturowej nie jest uniwersalnym bytem, jak chciał Izaak Newton, lecz elementem głębokiej struktury społeczeństw17, w ramach których nie możemy mówić o jednym rodzaju czasu społecznego18. To właśnie postawy wobec czasu są tym, co różnicuje kultury i epoki historyczne19. Z relacji antropologów najbar10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 P. Connerton, Jak społeczeństwa pamiętają, przeł. M. Napiórkowski, Warszawa 2012, s. 33, Communi‑ care. P. Berg, Co z tym czasem? Czym jest czas i jak się zmieniały jego koncepcje na przestrzeni lat, „Polityka” 2015, 8 IX, [online] http://www.polityka.pl/niezbednikinteligenta/1631675,1,czym­‑jest­‑czas­‑i­‑jak­ ‑sie­‑zmienialy­‑jego­‑koncepcje­‑na­‑przestrzeni­‑lat.read, 29 II 2016. Już św. Augustyn, pisząc o czasie jako o czymś, co należy do sfery mentalnej człowieka, nawiązywał do pamięci. Zob. św. Augustyn, Wyznania, przeł. Z. Kubiak, Kraków 2009, XI, 18 i 20, s. 354­‑356. H. von Foerster, Time and Memory, „Annals of the New York Academy of Sciences” 1967, Vol. 138, nr 2, s. 866. P. Connerton, Jak społeczeństwa pamiętają… J. Kopka, Czas a moralność. Od filozoficznych do socjologicznych koncepcji czasu, „Acta Universisatis Lodziensis. Folia Sociologica” 2012, nr 40, s. 39. M. Halbwachs, Społeczne ramy pamięci, przeł. M. Król, Warszawa 1968, Biblioteka Socjologiczna. E. Hall, Taniec życia, przeł. R. Nowakowski, Warszawa 1999, Spectrum. E. Tarkowska, Czas w społeczeństwie, Wrocław 1987, s. 122, Prace Habilitacyjne – Polska Akademia Nauk. Instytut Filozofii i Socjologii. H.­‑G. Gadamer, L’experience intérieure du temps et l’échec de la réflexion dans la pensée occidentale, [w:] Le temps et les philosophies, Paris 1978, s. 41, Bibliotheque scientifique, cyt. za: E. Tarkowska, Czas w spo‑ łeczeństwie… Politeja 2(47)/2017 Mongolskie oblicza postpamięci 253 dziej znane są podziały na czas polichroniczny i monochroniczny20, święty i świecki21, cykliczny i linearny (chronologiczny)22. Świadomość różnych koncepcji czasu uświadamia wielość odmian pamięci. Każda grupa społeczna, posiadająca odrębną temporalność, posiada również własną dziejowość, sposób pamiętania i oczekiwania stawiane wobec przyszłości. Wizja czasu w danej kulturze bezpośrednio wpływa na konstrukcję pamięci zbiorowej23. Poruszając kwestię różnych koncepcji czasu, powinniśmy mieć świadomość rozmaitych jakości postpamięci w obliczu pokoleniowej traumy. Użycie tej kategorii w odniesieniu do innych społeczeństw i wydarzeń, wobec których pierwotnie owa kategoria została zastosowana, choć bardzo użyteczna przy interpretacji wielu kultur, wymaga odrębnej charakterystyki. Wykorzystanie jej w identyczny sposób, jak czyniła to Hirsch w kontekście pamięci Holokaustu, byłoby nadużyciem w stosunku do kultury Chałchasów24. Mongolskie oblicze postpamięci nie dotyczy jednej traumy, lecz trzech. Są one związane z upadkiem Imperium Mongolskiego, okupacją chińską oraz okresem komunistycznym. Choć są to wydarzenia od siebie odległe, to dla Mongołów łączą się w jedno doświadczenie, będące podstawą do konstrukcji postpamięci narodu. Dzieje się tak ze względu na nielinearne postrzeganie czasu, które jest charakterystyczne dla kultur koczowniczych25. Zbite w jednym wątku trzy traumy są efektem cyklicznej temporalności związanej z buddyzmem, kultem przodków i kalendarzem słonecznym odmierzającym czas cyklicznie26. Mongolska postpamięć nie sięga jednego czy dwóch, lecz wielu pokoleń wstecz. Traumy przodków – zarówno tych bardziej, jak i mniej odległych – są 20 21 22 23 24 25 26 E. Hall, Taniec życia. M. Eliade, Sacrum, mit, historia, przeł. A. Tatarkiewicz, Warszawa 1974, Biblioteka Myśli Współczesnej. Plus Minus Nieskończoność. A. Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, przeł. J. Dancygier, Warszawa 1976. Dawniej większość działań człowieka wiązała się ściśle z powtarzającymi się prawidłowościami naturalnego środowiska: dniem i nocą, cyklem księżycowym i porami roku. W rezultacie poznawcze mechanizmy umożliwiające rozumienie i przechowywanie kształtowało i nadal kształtuje czas cyklicznie. Zob. A. Niedźwieńska, Czas we wspomnieniach autobiograficznych, [w:] Doświadczenie indywidualne. Szczególny rodzaj poznania i wyróżniona postać pamięci, red. K. Krzyżewski, Kraków 2003, s. 185­‑208, Psychologia Osobowości, t. 5. Podobnym nadużyciem byłaby próba analizy symbolu swastyki mongolskiej w kontekście nazizmu, gdyż są to dwie nieprzystające do siebie kategorie. W Mongolii swastyka występuje w tradycyjnym kontekście religijnym, a w codziennych sytuacjach jako symbol cykliczności życia. Zob. T. Wilson, The Swastika, Washington 1894. O. Bruun, Time and Tradition on the Stepp, [w:] O. Bruun, Precious Steppe. Mongolian Nomadic Pastoralists in Pursuit of the Market, Lanham 2008, s. 143­‑166, AsiaWorld. Tradycyjna mongolska jurta poprzez swój okrągły jak Słońce kształt odnosi się symbolicznie do ruchu obrotowego i kosmosu, co ma konsekwencje dla biegu czasu. Specjalna budowa jurty, która składa się m.in. z 60 żerdzi podporządkowanych „ruchowi” Słońca, odnosi się do sześćdziesięcioletniego dużego cyklu. Ponadto budowa jurty pozwalała pasterzom orientować się w czasie dobowym, czego miarą był promień słońca prześlizgujący się od po górnym otworze odprowadzającym dym z jurty. W rezultacie dymnik pełnił funkcję zarówno kalendarza, jak i zegara słonecznego. O solarnym „ucyklicznieniu” jurty świadczy również nakaz otwierania i zamykania wylotu tylko zgodnie z ruchem Słońca. Zob.: J.S. Wasilewski, Symboliczne uniwersum jurty mongolskiej, „Etnografia Polska” 1977, 254 Celina Strzelecka Politeja 2(47)/2017 odczuwane z taką samą mocą. Czas jest tu niejako spłaszczony, pokolenia przodków i ich doświadczenia są wobec siebie równe, zaś sami przodkowie są zawsze współcześni. Powyższą tezę potwierdza Elżbieta Tarkowska: Zainteresowanie przeszłością wyrażające się w kulcie przodków ma swoje konsekwencje w postaci skrócenia perspektywy przeszłości czy wręcz jej braku: fakt życia w kontakcie z przodkami poprzez mit i rytuał stwarza iluzję, że jest się ciągle im współczesnym. W wielu społeczeństwach zaobserwowano brak potrze‑ by rozróżniania między swoim życiem a życiem mitycznego przodka. Jest więc to już czas mityczny, perspektywa mityczna, rozciągająca się zaraz za granicami czasu historycznego, wyznaczonego pokoleniami, klasami wieku czy zdarzeniami ważnymi dla grupy. Prze‑ szłość mityczna jest przeszłością bliską, płaską; wydarzenia mitycznie nie nawarstwiają się, nie układają w ciąg następstwa i kolejności, ciąg wydarzeń bliższych i dalszych27. Strukturę fenomenu mongolskiej pamięci i postpamięci dobrze oddaje kształt spirali. Zaproponowana metafora geometryczna odzwierciedla relacje między kilkoma ważnymi wydarzeniami, które do dziś kształtują i determinują zasoby tożsamości mieszkańców Wielkiego Stepu, a także wpływają na wyobrażenia dotyczące przyszłych losów tego pięciokrotnie większego od Polski kraju. Są one przedstawione na rysunku nr 1, patrząc od środka spirali, jako cztery pierwsze punkty. Wszystkie zaznaczone na rysunku historyczne okresy, układając się w nawracającą linię, wskazują na postrzeganie przez Mongołów spiralnej prawidłowości procesu dziejowego. Do podobnych wniosków doszedł podróżnik Bolesław Uryn, według którego koło historii Mongolii zatoczy‑ ło kilkuwiekowy łuk do punktu wyjścia28. Mongołowie, m.in. ze względu na praktykowany szamanizm powiązany z kultem przodków, gdzie przeszłość uaktywnia się w teraźniejszości przez przywoływanie duchów w trakcie szamańskiego rytuału, a także z uwagi na buddyzm i obecny w nim cykl przemian, kołowrót narodzin i śmierci zwany sansarą, kodowali czas cyklicznie. Jednakże do tradycyjnej koncepcji czasu dołączyły nowe wzory, wpierw radzieckie, a potem zachodnie, w tym linearne myślenie o czasie. W efekcie nastąpiło połączenie czasu cyklicznego i liniowego. Przeplatanie się powtarzalności z unikalnością doprowadziło do wyobrażenia czasu jako rozwijającej się sprężyny29. Taki sposób konceptualizowania historii jest tożsamy z modelem Giambattisty Vico. Michał Jaskólski pisze o włoskim filozofie, iż stworzył model historii cykliczny, ale w postaci spirali, gdzie nie może być mowy o powrocie czy nawet literalnej powtarzalności historii. […] spirala owa zmierza w kierun‑ ku linearności wydarzeń i ich następstw, tyle że nie w formie linii prostej. Model ten poja‑ wia się dziś w wielu wersjach, na przykład w pętli, zachodzących na siebie kół, sinusoidy czy właśnie spirali; nie występuje już jednak klasyczna wersja w postaci koła powracającego 27 28 29 Vol. 21, nr 1, s. 108­‑112; I. Kabzińska­‑Stawarz, Noworoczne gry mongolskie, „Etnografia Polska” 1983, Vol. 27, nr 1, s. 277­‑285. E. Tarkowska, Czas w społeczeństwie, s. 49. B.A. Uryn, Mongolia. Wyprawy w tajgę i step, Pelplin 2005, s. 71, Biblioteka „Poznaj Świat”. Wyobrażenie spirali to abstrakcyjny model, reprezentujący poniekąd etniczne podejście do kultury. Jednak koncepcja spirali stanowi bazę wyjaśniającą dla prawdziwie ludzkich doświadczeń w świecie społecznym należących już do modelu emicznego. Politeja 2(47)/2017 Mongolskie oblicza postpamięci 255 do puntu wyjścia30. Również Robert Borkowski przybliża dziejowy model czasu spiralnego słowami: historia ewoluuje, lecz nie po linii prostej, ale po spiralnej; zdarzają się okresy błądzenia, regresu i powtórzeń, niemniej punkt ostatni jest nieporównywalnie wyż‑ szy od punktu wyjścia; historia nie powtarza się w sposób prosty; może zaistnieć pewne podobieństwo zdarzeń, jednakże w zupełnie odmiennych realiach31. Zaproponowane wyobrażenie czasu spiralnego pokrywa się z wątkami historycznymi w dziejach Mongolii, o których mieszkańcy tego kraju wspominali podczas miesięcznej wędrówki. Rys 1. Spirala historii Mongolii Doświadczenia przodków Okres, kiedy Mongolię zamieszkiwały rozproszone plemiona koczowniczych pasterzy32, osłabione wojnami między rodami, utrzymywał się do drugiej połowy XII wie30 31 32 M. Jaskólski, Czas – doktryny – zmiana, [w:] Czas a trwanie idei politycznych i prawnych, red. K. Chojnicka, A. Citkowska­‑Kimla, W. Kozub­‑Ciembroniewicz, Warszawa 2008, s. 40. R. Borkowski, Sens historii (modele czasu historycznego), [w:] Konflikty współczesnego świata, red. R. Borkowski, Kraków 2001, s. 17. Stanisław Kałużyński we wstępie do Tajnej historii Mongołów pisze, iż podstawowymi elementami bytu społecznego i materialnego ludów stepowych były organizacja rodowo­‑plemienna, koczownicze pasterstwo połączone często z myślistwem i wielka ich ruchliwość. Rody i plemiona pasterskie chętnie łączyły się w pew‑ ne większe ugrupowania, przy czym decydowały tutaj nie tyle związki pokrewieństwa czy genealogicz‑ ne, ile wspólnota interesów politycznych. Łatwość powstawania związków rodowych i plemiennych rów‑ nała się łatwości ich rozpadu. Okoliczności te powodowały, że stepy stanowiły arenę nieustannych walk 256 Celina Strzelecka Politeja 2(47)/2017 ku. Jest to dla współczesnych Mongołów okres przejściowy, nacechowany neutralnie. Nie wiemy o nim zbyt wiele, ponieważ nie pozostały z tego czasu żadne mongolskie źródła pisane. W konsekwencji wiedza dotycząca tego etapu jest w ogromnej mierze odzwierciedleniem opinii sąsiadów prowadzących osiadły tryb życia, dla których cechą mongolskich koczowników była zachłanność i brutalność. Plemiona nomadów były pozostawione same sobie, aż do chwili utworzenia imperium pod wodzą Czyngis­‑chana33. Urodzony najpewniej w 1162 roku Temudżyn zdobył znaczącą pozycję wśród przywódców plemiennych i w 1206 roku po wyborze na chana Mongołów przyjął tytuł Czyngis­‑chana. Za jego rządów żyjący wcześniej w rozdrobnieniu Mongołowie zostali zjednoczeni. Imperium Mongolskie, którego potęga wkrótce rozlała się na wiele państw świata, zostało zbudowane na bazie zdyscyplinowanej armii, a także dobrze zorganizowanej administracji, prawodawstwa i sądownictwa. Dla potrzeb kancelarii opracowano oparty na alfabecie ujgurskim system pisma, który zapoczątkował dzieje mongolskiej literatury. Wielkie imperium Czyngis­‑chana udzielało bezpiecznego schronienia wszelkim religiom. Choć koczownicy zamieszkujący obszary dzisiejszej Mongolii wyznawali szamanizm34, to w początkowym okresie istnienia imperium mongolskiego religia ta nie utrzymywała dominującej pozycji w kręgach rządzących, co potwierdza kronika z 1240 roku, w której można znaleźć jedynie wzmianki o kulcie przodków i istnieniu szamanów35. Mongołowie, ze względu na brak integralności własnych wierzeń, byli otwarci na inne wyznania, co ułatwiło w miarę rozwoju imperium nawiązanie kontaktów z lamaizmem, który z czasem przyswoił niektóre cechy tamtejszego szamanizmu. Pierwszy kapłan ze szkoły sakja buddyzmu tybetańskiego został zaproszony do Mongolii w 1247 roku. Stało się to w momencie, kiedy Wielkie Imperium Mongolskie potrzebowało nowej monolitycznej religii, mającej zjednoczyć siły państwa. Buddyzm tybetański 33 34 35 pomiędzy poszczególnymi rodami i szczepami lub ich związkami, co dawało jednostkom utalentowanym pod względem wojskowym i organizacyjnym okazję do wybicia się. Zob. Tajna historia Mongołów. Ano‑ nimowa kronika mongolska z XIII w., przeł. S. Kałużyński, Warszawa 1970, s. 15. P. Jackson, Mongołowie i Zachód, przeł. A. Kozanecka, Warszawa 2007, s. 70. Szamanizm, choć nie stanowi jednolitego systemu wierzeń, charakteryzuje się wiarą w różnorodne dobre i złe duchy, które mogą wpływać na pomysł bądź nieszczęśliwe losy człowieka. Szczególną rolę odgrywa postać szamana, który przy pomocy rytuału wpływa na stosunki między ludźmi i duchami, i pośredniczy w komunikacji między nimi. Szaman jest zarazem kapłanem składającym ofiary w święta, lekarzem wywołującym ducha, który nęka chorego, i wróżbitą przepowiadającym przyszłość. Wśród plemion koczowniczych zamieszkujących Mongolię szamanizm otaczał kultem niebo, ziemię, słońce, księżyc i gwiazdy oraz wiele rozmaitych duchów, w tym zmarłych przodków. Z zachowanych w kamieniu inskrypcji władców Tuklie odcyfrowano imiona bóstw nieba – Tengri, ziemi i wody – Jer­‑Sub, oraz opiekunki porodu i potomstwa – Umaj. Zob. S. Kałużyński, Religie Azji Środkowej i Syberii, Warszawa 1988, s. 119­‑120. Tajna historia Mongołów wspomina o zamordowaniu szamana Teb Tengri, który miał wielki wpływ na Chingis­‑chana i był przyczyną zatargów wśród rodziny panującej. Ponadto praktyki szamańskie zostały opisane we fragmencie o chorobie Ugedeja (trzeciego syna Czyngis­‑chana), któremu wróżono z wnętrzności zwierząt, podawano różne napoje i odmawiano zaklęcia. Ich działanie było wzmacniane ofiarami i modlitwami chorego. Zob. Tajna historia Mongołów, s. 244­‑246, 272. Politeja 2(47)/2017 Mongolskie oblicza postpamięci 257 odpowiadał tym potrzebom, ponieważ w jego naukach religia i państwo stanowiły jedność, co miało wartość pragmatyczną. Oficjalnie w 1260 roku Kubilaj­‑chan – wnuk Czyngis­‑chana – uczynił z buddyzmu ideologię państwową, która jednak nadal miała niewielkie znaczenie i splatała się z różnymi innymi systemami religijnymi – konfucjanizmem, islamem i chrześcijańską sektą – nestorianizmem36. Dopiero trzy wieki później, w 1578 roku wódz Ałtan­‑chan podjął ponowną próbę wprowadzenia buddyzmu tybetańskiego, który na 350 lat przyjął się w Mongolii bardzo dobrze, uzyskując wsparcie feudalnych panów37. Dzięki wzrastającej popularności lamaizmu zaczęto budować pierwsze świątynie buddyjskie. W 1586 roku powstał kompleks klasztorny Erdene Dzuu, dawniej główny ośrodek buddyzmu w Mongolii. Dziś to jedna z najokazalszych i najstarszych świątyń, którym udało się przetrwać. Do coraz gęstszej sieci klasztorów przybywało tysiące lamów, a wraz z nimi księgi, które tłumaczono na język mongolski38. Nie udało wyplewić szamanizmu, więc władze zdecydowały się zachować kult szamański, włączając go do panteonu buddyjskiego. Trzy traumy: upadek, okupacja i ofensywa W XIII wieku nastąpił schyłkowy okres największego światowego imperium. Przyczyną tego procesu były nie tylko konflikty wewnętrzne, lecz także tendencje decentralizacyjne oraz stopniowe usamodzielnianie się coraz większych obszarów państwa. Dzieje poszczególnych części dawnego mocarstwa stawały się coraz mniej związane z samą Mongolią, a coraz bardziej przynależały do historii innych krajów Azji Środkowej. Jednak pamięć o Wielkim Imperium Mongolskim, będącym niejako elementem zbiorowej wyobraźni współczesnych Mongołów, jest skontrastowana z okupacją chińską oraz okresem komunizmu, które wzmacniają poczucie żalu i tęsknoty za utraconą potęgą. Chińskie działania na przestrzeni wieków były dla Mongołów traumatycznym doświadczeniem. W 1388 roku armia chińska zniszczyła pierwszą stolicę Mongolii – Karakorum. Potem nastąpiła trzystuletnia okupacja, podczas której w 1636 roku Mandżurowie zajęli Mongolię Wewnętrzną, a w 1691 roku część Mongolii Zewnętrznej przyłączono do cesarstwa chińskiego39. Za to w 1755 roku dynastia Cingów zaanektowała ostatnich niepodległych Mongołów40. Dopiero w 1911 roku Mongolii udało się uzyskać autonomię. Wojska chińskie jeszcze w 1918 roku wkroczyły na terytorium potomków Czyngis­‑chana, jednak rok później zostały wyparte przez białogwardyjskie oddziały barona Ungerna von Sternberga. Przeszłe konflikty, a także aktualne działania na arenie polityki międzynarodowej powodują, że do dziś wielu Mongołów odczuwa urazę wobec Chińczyków, którym zarzuca się dążenie do dominacji w wielu sferach, w tym 36 37 38 39 40 Baabar, Dzieje Mongolii, przeł. S. Godziński, Warszawa 2005, s. 67­‑70, 94­‑95, Dzieje Orientu. L. Bazylow, Historia Mongolii, Wrocław 1981, s. 169. Tamże, s. 166. Tamże, s. 175, 184. Baabar, Dzieje Mongolii, s. 121. 258 Celina Strzelecka Politeja 2(47)/2017 kulturowej, ekonomicznej, demograficznej i gospodarczej. Działania te stanowią przejaw konsekwentnej realizacji odwiecznych planów zawładnięcia terytorium Mongolii41. W latach 30. XX wieku Mongolia stała się Republiką Ludową ściśle współpracującą z ZSRR, a będącą w praktyce jego kolonią. W tym okresie w kraju przeprowadzono komunistyczną kampanię antyreligijną. W jej efekcie tysiące mnichów i szamanów zostało zabitych. W latach 1937­‑38 z pomocą Sowietów poddano represjom 16631 lamów, z których większość wymordowano42. Buddyjscy kapłani, stanowiący elitę intelektualną (poza nimi w kraju jedynie garstka ludzi umiała czytać i pisać), byli masowo rozstrzeliwani lub wywożeni na Syberię. Na rozkaz Stalina wojska sowieckie zniszczyły większość klasztorów (ponad 60 świątyń). Doprowadziło to nawet do zachwiania proporcji demograficznych, jako że przed rewolucją mnisi stanowili 1/4 męskiej populacji. W okresie komunistycznym podejmowano działania w celu wyniszczenia również szamanizmu, którego tradycje i praktyki z ogromnym trudem udało się jednak zachować. Mongolia popadła w wielowymiarowe uzależnienie od ZSRR. W latach 40. XX wieku dotychczasowy alfabet mongolsko­‑ujgurski został zastąpiony cyrylicą z kilkoma dodatkowymi znakami. Na polecenie Stalina dążono do unicestwienia w Mongolii całej tradycyjnej kultury, burzono zabytki, palono książki. Jerzy Sławomir Wasilewski podsumował te starania następującymi słowami: W syberyjsko­‑mongolskim pasie tajgi i stepu pojawił się system, który zmiótł albo zmodyfikował archaiczne sposoby bytowa‑ nia, zamieniał szałasy, namioty i jurty na drewniane baraki i domki, pasterzy przerabiał na kołchoźników­‑traktorzystów, a szamanów likwidował 43. Ze szczególną zaciekłością Stalin zwalczał kult Czyngis­‑chana, nakazując zniszczenie wszystkich pamiątek po nim. Za samo wspomnienie jego imienia groziła Mongołom kara. Później, gdy represje nieco zelżały, a i niszczyć nie było już czego, o Czyngis­ ‑chanie można było – w zniewolonej Mongolii – mówić i pisać wyłącznie źle. W końcu, przeciwstawiając się chińskim korzeniom Temudżyna, Stalin „uczynił” go Rosjaninem, urodzonym w sowieckiej Buriacji. Teraźniejsze nośniki postpamięci Po upadku Związku Radzieckiego dążenia Mongolii są skierowane ku odbudowie kraju w kwestiach kulturowych i gospodarczych. Choć jest to okres trudny, to traktuje się go jako przejściowy. Mongołowie postrzegają go analogicznie do czasów rozproszonych plemion z XII wieku44. Wasilewski uważa, że konsekwencją przeobrażeń systemowych w latach 90., związanych z rozpadem kołchozów i brakiem dofinansowania wielu sfer życia, takich jak hodowla, budowa domów i szkolnictwo, jest regres do tradycji jako jedynej 41 42 43 44 O. Tangad, Tory kolejowe a sprawa suwerenności państwowej w Mongolii, Centrum Badań Środkowo­ azjatyckich, [online] http://centraz.amu.edu.pl/mongolia.html#edn1, 29 II 2016. Baabar, Dzieje Mongolii, s. 440. J.S. Wasilewski, Ludzie tajgi, ludzie rena, ludzie…, „Konteksty” 2002, Vol. 56, nr 3­‑4, s. 60. B.A. Uryn, Mongolia…, s. 15. Politeja 2(47)/2017 Mongolskie oblicza postpamięci 259 możliwej formy przetrwania. Do życia znów muszą wystarczyć kryte podziurawionym bre‑ zentem szałasy, niewielkie […] stada reniferów, skromne produkty tajgi jako dodatkowe źró‑ dło utrzymania. I ledwie zachowane szczątki własnej kultury – tradycji, duchowności, sza‑ manizmu45. Współcześnie mongolska postpamięć nabrała twórczego wymiaru. Oznacza to, że empatyczne odtwarzanie traumatycznych doświadczeń wśród potomków plemion Wielkiego Stepu ukierunkowane jest w stronę reaktywacji tradycji. Pamięć o dziedzictwie, poddana obróbce i przetworzona, oscyluje między tradycją odnalezioną a tradycją wynalezioną46 i kształtuje współczesne myślenie i wiedzę Mongołów o sobie i świecie47. Przykładem tradycji będącej zarazem nośnikiem mongolskiej postpamięci, warunkującej tożsamość Mongołów, jest pismo mongolsko­‑ujgurskie zapisywane w pionowych kolumnach od lewej do prawej strony. Choć za sprawą ZSRR zostało porzucone na rzecz rosyjskiej cyrylicy, to współcześnie naucza się go w szkołach, by wspomóc proces konstruowania świadomości społecznej. W efekcie jest on bardziej znany dzieciom i młodzieży niż ich rodzicom, ponieważ tradycyjnego mongolskiego alfabetu nie przywrócono całkowicie. Religijna i kulturalna spuścizna Mongolii jest dziś skromna. Nieliczne świątynie i pałace z czasów Czyngis­‑chana zburzyli Chińczycy podczas okupacji Mongolii, a dzieło zniszczenia dokończył Związek Radziecki. Jednak Mongołowie na nowo uczą się religijności swoich przodków48. W całym kraju odbudowywane są buddyjskie klasztory, które w swej architekturze nawiązują do tych z zamierzchłych czasów. Na wiejskich obszarach Mongolii istnieje wiele małych kapliczek buddyjskich, wykorzystywanych tylko podczas świąt, zaś w miastach powstają uniwersytety, które łączą w sobie praktyki buddyjskie i naukę medycyny naturalnej. Zarówno w miastach, jak i na wsi odżył szamanizm, który cieszy się dużym zainteresowaniem. Wiele osób odkrywa w sobie powołanie. Okoliczności praktykowanych przez nich rytuałów są dostosowane do panujących warunków, m.in. w wielkiej aglomeracji miejskiej, jaką jest Ułan Bator. Szamańskie sesje są organizowane nawet w mieszkaniach w pokomunistycznych blokach. W telewizji pojawiły się programy z teleturniejami, wyłaniające najlepszych szamanów spośród rywalizujących ze sobą kandydatów. Komercjalizacja szamanizmu w wersji popularnej49 została już wcześniej zaobserwowana przez badaczy wielkiego stepu i jako zjawisko zachodzące w Mongolii stanowi temat warty rozwinięcia przez przyszłych antropologów. W całym kraju napotyka się również owoo – piramidy usypane z kamieni i głazów, obwieszone błękitnymi pasmami jedwabiu – chadakami, i czaszkami bydlęcymi. Mongołowie w tych miejscach obchodzą usypisko zgodnie z ruchem wskazówek zegara, potem składają duchom niewielką, symboliczną ofiarę – kilka kamieni, zapałek, kęs 45 46 47 48 49 J.S. Wasilewski, Ludzie…, s. 63. The Invention of Tradition, red. E. Hobsbawm, T. Ranger, Cambridge 1983. I. Kabzińska, Pamięć, nostalgia i zazdrość o „dawne, dobre czasy”, „Etnografia Polska” 2006, Vol. 50, nr 1­‑2, s. 177. B.A. Uryn, Mongolia…, s. 258. J.S. Wasilewski, Ludzie…, s. 66. 260 Celina Strzelecka Politeja 2(47)/2017 jedzenia, drobną monetę, puste opakowanie po czymkolwiek, butelkę, starą oponę50. Kamienne kopce, jako miejsca kultu szamanizmu, powstają na górskich przełęczach, w okolicach strasznych, niezwykłych, niebezpiecznych, a także tam, gdzie na przykład pochowano groźnego szamana. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby owoo znaleźć się miało w miejscu pięknym i radosnym – gdzie bydło i orły mają dużo soczystej trawy. Przyszłość Istotną kwestią konstytuującą tożsamość współczesnych Mongołów jest wyobrażenie o ich dawnej potędze, eksponowane poprzez liczne pomniki, w tym trzydziestometrowy monument Czyngis­‑chana w miejscowości Tsoniji Boldog. Podobizna Czyngis­‑chana jest obecna wszędzie: widnieje na banknotach, witrynach sklepowych i etykietkach mongolskich napojów wysokoprocentowych. Temudżyn stał się bohaterem narodowym, a także idolem dzieci. W rozmowach Mongołowie często wspominają imperium Czyngis­‑chana jako złoty okres, w którym nastąpił rozkwit kultury, religii i sztuki. Chętnie powracają pamięcią do zdarzeń, których świadkami byli nie oni, lecz ich przodkowie. Mieszkańcy mongolskiego stepu wyrażają oczekiwanie wobec nadejścia lepszych czasów, analogicznych do Wielkiego Imperium Mongolskiego, gdzie zarządzanie ziemiami zdobytymi w wyniku rozległych podbojów usprawnione było wojskowo­‑administracyjnym podziałem kraju, centralizacją władzy i opodatkowaniem. Obserwacje te potwierdza Bolesław Uryn słowami: Mongołowie nie chcą niczego zapominać. Mimo upływu lat i prób wymazania kart historii, w potomkach chanów tkwi pamięć o potędze imperium i minionej świetności Mongołów. Może nawet nadzieja na jej odrodzenie się we współczesnej, innej for‑ mie?51. Mongołowie wierzą w mandat dominacji nad światem. Uważają, że w przyszłości uda im się zbudować potęgę analogiczną do tej, która miała miejsce za czasów Czyngis­ ‑chana. Świadczą o tym wypowiedzi szanowanych w mediach mongolskich szamanów, którzy przewidują nadciągający w najbliższej przyszłości globalny kataklizm, mający doprowadzić do upadku ogólnie pojętego Zachodu. Szamani przewidują także, że te nowe warunki pozwolą Mongolii ponownie stać się wielką światową potęgą. Zakończenie Postpamięć Mongołów organizuje ich doświadczenie teraźniejszości i wpływa na wyobrażenia o przyszłości. Odwołując się do dawnej potęgi, w kontraście do historycznych wydarzeń traktowanych jako kulturowe traumy, potomkowie Czyngis­‑chana zapowiadają ponowne nadejście czasów świetności. Są poniekąd zamknięci w spi­rali czasu, gdzie naturalny przekaz został przerwany traumatycznymi doświadczeniami chińskiego naporu oraz komunistycznego zniewolenia. Mongołowie urodzeni w czasach 50 51 B.A. Uryn, Mongolia…, s. 85. Tamże, s. 252. Politeja 2(47)/2017 Mongolskie oblicza postpamięci 261 komunistycznych nie znali własnego dziedzictwa. O swojej tożsamości dowiadują się od dzieci, które poznają ją w szkołach, m.in. ucząc się tradycyjnego pisma. W tym wypadku postpamięć odnosi się do pewnego rozłamu – przerwania, które wyznaczyło w historii Mongolii puste miejsce. W ramach swoistej kulturowej rekompensaty współcześni Mongołowie często powracają myślami do okresu imperium Czyngis­‑chana. Wspominają dawną potęgę, rozkwit kultury, religii i sztuki. Powracają do minionych zdarzeń, których nie byli świadkami, ale które dzięki zachodzącym obecnie kulturowym procesom stają się istotnym elementem ich tożsamości. Bibliografia Angrosino M., Badania etnograficzne i obserwacyjne, przeł. M. Brzozowska­‑Brywczyńska, Warszawa 2010, Niezbędnik Badacza. Metodologia – Wydawnictwo Naukowe PWN. Baabar, Dzieje Mongolii, przeł. S. Godziński, Warszawa 2005, Dzieje Orientu. Bazylow L., Historia Mongolii, Wrocław 1981. Berg P., Co z tym czasem? Czym jest czas i jak się zmieniały jego koncepcje na przestrzeni lat, „Polityka” 2015, 8 IX, [online] http://www.polityka.pl/niezbednikinteligenta/1631675,1, czym­‑jest­‑czas­‑i­‑jak­‑sie­‑zmienialy­‑jego­‑koncepcje­‑na­‑przestrzeni­‑lat.read. Borkowski R., Sens historii (modele czasu historycznego), [w:] Konflikty współczesnego świata, red. R. Borkowski, Kraków 2001. Bruun O., Time and Tradition on the Stepp, [w:] O. Bruun, Precious Steppe. Mongolian Nomadic Pastoralists in Pursuit of the Market, Lanham 2008, AsiaWorld. Connerton P., Jak społeczeństwa pamiętają, przeł. M. Napiórkowski, Warszawa 2012, Commu‑ nicare. Eliade M., Sacrum, mit, historia, przeł. A. Tatarkiewicz, Warszawa 1974, Biblioteka Myśli Współ‑ czesnej. Plus Minus Nieskończoność. Gadamer H.­‑G., L’experience intérieure du temps et l’échec de la réflexion dans la pensée occidenta‑ le, [w:] Le temps et les philosophies, Paris 1978, Bibliotheque scientifique. Geertz C., Opis gęsty. W stronę interpretatywnej teorii kultury, [w:] C. Geertz, Interpretacja kul‑ tur. Wybrane eseje, przeł. M.M. Piechaczek, Kraków 2005, Cultura – Wydawnictwo Uniwer‑ sytetu Jagiellońskiego. Guriewicz A., Kategorie kultury średniowiecznej, przeł. J. Dancygier, Warszawa 1976. Halbwachs M., Społeczne ramy pamięci, przeł. M. Król, Warszawa 1968, Biblioteka Socjologiczna. Hall E., Taniec życia. Inny wymiar czasu, przeł. R. Nowakowski, Warszawa 1999, Spectrum. Hirsch M., The Generation of Postmemory. Writing and Visual Culture After the Holocaust, Nowy Jork 2012, Gender and Culture. Jackson P., Mongołowie i Zachód, przeł. A. Kozanecka, Warszawa 2007. Janowska K., Rozmowa z prof. Barbarą Skargą. Zegary życia. O czasie i przemijaniu, „Polityka” 2009, 19 IX, [online] http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/302303,1, rozmowa­‑z­‑prof­‑barbara­‑skarga.read. Jaskólski M., Czas – doktryny – zmiana, [w:] Czas a trwanie idei politycznych i prawnych, red. K. Chojnicka, A. Citkowska­‑Kimla, W. Kozub­‑Ciembroniewicz, Warszawa 2008. 262 Celina Strzelecka Politeja 2(47)/2017 Kabzińska­‑Stawarz I., Noworoczne gry mongolskie, „Etnografia Polska” 1983, Vol. 27, nr 1. Kabzińska I., Pamięć, nostalgia i zazdrość o „dawne, dobre czasy”, „Etnografia Polska” 2006, Vol. 50, nr 1­‑2. Kaniowska K., „Memoria” i „postpamięć” a antropologiczne badanie wspólnoty, „Łódzkie Studia Etnograficzne” 2004, Vol. 43. Kałużyński S., Religie Azji Środkowej i Syberii, Warszawa 1988. Konecki K., Studia z metodologii badań jakościowych. Teoria ugruntowana, Warszawa 2000, Przedsiębiorczość – Wydawnictwo Naukowe PWN. Kopka J., Czas a moralność. Od filozoficznych do socjologicznych koncepcji czasu, „Acta Universisatis Lodziensis. Folia Sociologica” 2012, Vol. 40. Latour B., Nigdy nie byliśmy nowocześni. Studium z antropologii symetrycznej, przeł. M. Gdula, Warszawa 2011, Biblioteka Myśli Socjologicznej, 9. Niedźwieńska A., Czas we wspomnieniach autobiograficznych, [w:] Doświadczenie indywidu‑ alne. Szczególny rodzaj poznania i wyróżniona postać pamięci, red. K. Krzyżewski, Kraków 2003, Psychologia Osobowości, t. 5. Modern Mongolia. From Khans to Commissars to Capitalists, red. Rossabi, Berkeley 2005. Św. Augustyn, Wyznania, przeł. Z. Kubiak, Kraków 2009. Tangad O., Tory kolejowe a sprawa suwerenności państwowej w Mongolii, Centrum Badań Środkowoazjatyckich, [online] http://centraz.amu.edu.pl/mongolia.html#edn1. Tajna historia Mongołów. Anonimowa kronika mongolska z XIII w., przeł. S. Kałużyński, Warszawa 1970. Tarkowska E., Czas w społeczeństwie, Wrocław 1987, Prace Habilitacyjne – Polska Akademia Nauk. Instytut Filozofii i Socjologii. The Invention of Tradition, red. E. Hobsbawm, T. Ranger, Cambridge 1983. Uryn B.A., Mongolia. Wyprawy w tajgę i step, Pelplin 2005, Biblioteka „Poznaj Świat”. Von Foerster H., Time and Memory, „Annals of the New York Academy of Sciences” 1967, Vol. 138, nr 2. Wasilewski J.S., Ludzie tajgi, ludzie rena, ludzie…, „Konteksty” 2002, Vol. 56, nr 3­‑4. Wasilewski J.S., Symboliczne uniwersum jurty mongolskiej, „Etnografia Polska” 1977, Vol. 21, nr 1. Wilson T., The Swastica, Washington 1894. Celina STRZELECKA – absolwentka studiów magisterskich na kierunku etnologia i antropologia kulturowa Uniwersytetu Wrocławskiego. W ramach badań do pracy licencjackiej zajmowała się możliwościami zastosowania Teatralnych Gier Fabularnych (ang. Live Action Role Playing) zarówno w edukacji, jak i w praktyce wobec osób, dla których tego typu aktywność, znajdująca się na pograniczu gry i sztuki, stanowi główną oś zainteresowań w życiu prywatnym. Tematem obronionej pracy magisterskiej jest Elektrownia jądrowa w Polsce jako przykład quasi­‑obiektu w Teorii Aktora­‑Sieci Bru‑ no Latoura. Obecnie jako doktorantka Stacjonarnych Studiów Doktoranckich Nauk o Kulturze na Uniwersytecie Wrocławskim prowadzi szeroko zakrojone badania na temat konceptualizacji czasu w różnych kulturach. Publikacja dofinansowana przez Wydział Studiów Między­ narodowych i Politycznych UJ. Publikacja wydana w dwóch wersjach: elektronicznej i drukowanej. Wersją pierwotną jest format elektroniczny Politeja. Pismo Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego ul. Gołębia 24, 31-007 Kraków tel. 12 663 15 65, 12 664 15 64 [email protected] www.politeja.wsmip.uj.edu.pl Wydawca: Księgarnia Akademicka sp. z o.o. ul. św. Anny 6, 31-008 Kraków tel. 12 431 27 43 [email protected] www.akademicka.pl ISSN 1733-6716 Redakcja tekstów: Justyna Wójcik Ewa Popielarz Projekt okładki: Łukasz Fyderek Typografia, skład i łamanie: Studio ANATTA www.anatta.pl Nakład: 150 egz. Na liście B czasopism punktowanych MNiSzW: 13 pkt Recenzenci Saad Abudayeh ( Jordan University) Kazimierz Adamczyk (Uniwersytet Jagielloński) Roman Bäcker (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu) Beata Baczyńska (Uniwersytet Wrocławski) Marek Bankowicz (Uniwersytet Jagielloński) Monika Banaś (Uniwersytet Jagielloński) Włodzimierz Bernacki (Uniwersytet Jagielloński) Maksim Bulachtin (Perm University) Renata Czekalska (Uniwersytet Jagielloński) Joachim Diec (Uniwersytet Jagielloński) Artur Demchuk (Lomonosov Moscow State University) Katarzyna Duda (Uniwersytet Jagielloński) Andrzej Dudek (Uniwersytet Jagielloński) Łukasz Gacek (Uniwersytet Jagielloński) Dariusz Juruś (Uniwersytet Jagielloński) Wojciech Kaute (Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach) Wawrzyniec Konarski (Uniwersytet Jagielloński) Leszek Korporowicz (Uniwersytet Jagielloński) Krzysztof Kościelniak (Uniwersytet Jagielloński) Barbara Krauz-Mozer (Uniwersytet Jagielloński) Paulina Kewes (University of Oxford) Marek Maciejewski (Uniwersytet Wrocławski) Gerhard Meiser (Universität Halle) Włodzimierz Mich (Uniwersytet Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie) Ewa Nowicka-Rusek (Polska Akademia Nauk) Tadeusz Paleczny (Uniwersytet Jagielloński) Nina Pluta (Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie) Andrzej Porębski (Uniwersytet Jagielloński) Jarosław Rokicki (Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego) Andrea Schmidt (Pecs University) Mieczysław Smoleń (Uniwersytet Jagielloński) Barbara Stoczewska (Uniwersytet Jagielloński) Lucjan Suchanek (Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Oświęcimiu) Krzysztof Szczerski (Uniwersytet Jagielloński) Dariusz Szpoper (Uniwersytet Gdański) Katarzyna Warmińska (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie) Janusz J. Węc (Uniwersytet Jagielloński) Howard Williams (Aberystwyth University) Lidia Wiśniewska (Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy) Rafał Wiśniewski (Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie) Justyna Ziarkowska (Uniwersytet Wrocławski) Monika Zielińska (Uniwersytet Warszawski) Ryszard Zięba (Uniwersytet Warszawski) INFORMACJE DLA AUTORÓW „Politeja” jest czasopismem naukowym Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego publikującym artykuły z dziedziny szeroko pojętych nauk poli­ tycznych i kulturoznawstwa. Zapraszamy Autorów, pracowników naukowych i  doktorantów z ośrodków naukowych w kraju i za granicą, do składania oryginalnych, dotąd niepublikowa­ nych i nierozpatrywanych w tym samym czasie przez inną redakcję artykułów naukowych oraz recenzji książek. Przyjmujemy artykuły napisane zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Ostateczna decyzja Redakcji o przyjęciu artykułu do publikacji zależy od uzyskania pozytyw­ nego wyniku anonimowego procesu recenzyjnego. Recenzenci są wyznaczani przez Redakcję spośród specjalistów zajmujących się daną dziedziną. Wymagania formalne: 1. Teksty w formacie Word prosimy nadsyłać na adres mailowy: [email protected]. 2. Artykuł powinien być nie krótszy niż 1 arkusz wydawniczy, tj. 40.000 znaków liczonych wraz z przypisami i spacjami. Artykuł nie powinien przekroczyć 40 stron znormalizowa­ nego maszynopisu. 3. Oprócz przypisów dolnych artykuł musi zawierać bibliografię wszystkich przywoływa­ nych w tekście prac. 4. Na pierwszej stronie artykułu prosimy podać następujące dane: Imię i nazwisko autora Afiliacja Adres e-mail Adres do korespondencji Liczba znaków (z przypisami i spacjami) Tytuł 5. W tekście artykułu powinien być zawarty abstrakt w języku angielskim (do 14 wierszy) wraz z przetłumaczonym tytułem artykułu oraz biogram. 6. W przypadku recenzji książek prosimy o dołączenie biogramu. 7. Prosimy o podanie 3-5 słów kluczowych. 8. Przypisy dolne powinny być zgodne z wzorcem stosowanym w „Politei” dostępnym na stronie czasopisma (odrębny wzorzec dla artykułów w języku angielskim). 9. Autorzy otrzymują do wglądu i akceptacji korektę wydawniczą tekstów, którą w ciągu dwóch tygodni należy odesłać do wydawnictwa po wprowadzeniu własnych zmian i/lub uzupełnień. 10. Po zaakceptowaniu tekstu do druku Autorzy podpisują umowę autorską z wydawnic­ twem Księgarnia Akademicka wydającym „Politeję”. politeja 47 Małgorzata Abassy Jolanta Ambrosewicz-Jacobs Marcin Chruściel Anna Duda Małgorzata Gaszyńska-Magiera Anna Gryglaszewska Janina Hajduk-Nijakowska Marta Hoffmann Marta Kobiela-Kwaśniewska Kamila Łapicka Sylwia Majdosz Zbigniew Pasek Agata Rejowska-Pasek Celina Strzelecka Jarosław Syrnyk Katarzyna Taczyńska Robert Więckowski Anna Wolff-Powęska Pismo Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ W Politei 47 publikują następujący autorzy: Pismo Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego 47 2017 OBLICZA POSTPAMIĘCI 2 ISSN 1733-6716 www.akademicka.pl Politeja 47.indd 1,3 2017-07-04 12:44:27